Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Ja bym brała jeszcze poprawkę na inne kwestie takiej diety:

- koszta

- kto to będzie gotował

Bo to jednak ona chce przejść na dietę, a nie jej rodzina. A o ile dieta wegetariańska jest całkiem ok do ogarnięcia, to wegańska już nie do końca. Szczególnie, że weganie muszą dodatkowo suplementować niektóre rzeczy. Poza tym jej organizm może różnie reagować.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.03.2018 o 22:21, Cahan napisał:

Mam dla Ciebie parę rad:

1. Olej koleżanki, lekcje i tak powinny Ci dać. Albo zakumpluj się z resztą klasy, np. z chłopakami. Panowie zazwyczaj są pod tym względem bardziej spoko.

2. Z jakimi przedmiotami masz problem i dlaczego? Może coś da się zrobić :rdblink: Brak 1 i 2 na koniec roku to nie jest żaden problem, o ile nie trafi się jakiś rąbnięty nauczyciel.

3. Weganizm czy wegetarianizm? Jakie powody i jak to widzisz?

Więc mam słabe oceny z angielskiego, naprawdę się staram, ale musiałam sięgnąć po radykalne metody - biorę sprawdziany od innych klas i teraz dostaje 3, 4. Meh o weganiźmie to tylko pomarzyć mogę. Oczywiście, że wolałbym właśnie weganizm. Jednak rodzice ledwo zgadzają się na wegetarianizm, więc przynajmniej to. 

Pytasz jakie są tego powody otóż: zwierzęta, tylko i wyłącznie one.  Są dla mnie wszystkim i potrafię poświęcić wszystko dla nich.

Edytowano przez Cahan
Pisownia
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Więc mam słabe oceny z angielskiego, naprawdę się staram, ale musiałam sięgnąć po radykalne metody - biorę sprawdziany od innych klas i teraz dostaje 3, 4.

Zacznij oglądać filmy i seriale po angielsku oraz dużo czytać w tym języku. Nawet fanfiki będą spoko. Z czym konkretnie masz problem na angielskim? Słówka, gramatyka?

 

24 minuty temu, Fluttershy MLP napisał:

Pytasz jakie są tego powody otóż: zwierzęta, tylko i wyłącznie one.  Są dla mnie wszystkim i potrafię poświęcić wszystko dla nich.

I tu pojawiają się pytania: Czy będziesz sobie sama gotować wegańskie/wegetariańskie dania? Czy Twoją rodzinę na to stać?

I jeśli tak rozmawiasz z rodzicami, to brzmisz dość naiwnie i mało przekonująco, co jest jak najbardziej normalne w Twoim wieku. Aczkolwiek rozumiem, że pragniesz minimalizować śmierć i cierpienie zwierząt.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie Cahan ma racje z tym weganizmem, nie jest to wcale tania dieta, więc nie dziwne, że rodzice mogą nie mieć o tym dobrego zdania. Tym bardziej że jeśli rodzice gotują obiady, to by musieli w takim wypadku gotować dwa różne obiady, dla siebie i dla Ciebie, o ile cała rodzinka by miała przejść na tą dietę (a to już raczej bardzo ciężko o to).

Dobrym argumentem też, by pozostać przy takiej diecie jest nie miłość do zwierząt, ale miłość do naszej planety i środowiska. Im mniej jest masowych hodowli tym mniej jest z nich wypadków, więc środowisko nie zanieczyszcza się aż tak. Ogólnie raczej trudno kogoś przekonać, że miłość do zwierząt jest dobrym argumentem, wiem to po sobie, bo sama kocham zwierzęta mocno, a jednak bardziej do mnie przemawia argument ze środowiskiem.

Sama zamierzam ograniczyć mięso, ale wiem, ze póki mieszkam z matką to będzie to raczej trudne, szczególnie w niezbyt ciekawych warunkach, które u mnie w domu panują.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama nie popieram masowych hodowli i wolę wybierać mięso ze zwierząt, które miały dobre życie. Dlatego popieram jedzenie dziczyzny czy koniny (większość koni mięsnych ma naprawdę fajne życie, spędzone na łażeniu po łąkach i żarciu trawy).

 

Zresztą, szczęśliwe mięso zwyczajnie lepiej smakuje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Więc mam słabe oceny z angielskiego

Pytasz jakie są tego powody otóż: zwierzęta, tylko i wyłącznie one.  Są dla mnie wszystkim i potrafię poświęcić wszystko dla nich.

 

Angielski akurat to rzecz w dzisiejszym świecie mega ważna. Jeśli chodzi o naukę to możesz się do mnie zwrócić o parę rad, pewnych rzeczy mogę cię nauczyć.

 

Co do weganizmu - nie chcę napierać, nie bierz mego zdania zbytnio do siebie, ale uważam, że to już radykalny pogląd. Wegetarianizm jeszcze rozumiem, ale rezygnacja z mleka czy jajek to już moim zdaniem zbrodnia. Ktoś poda argument, że to wszystko jest robione falowo, że nie dba się o te zwierzęta i produkcyjność jest najważniejsza. Fakt, to może przerażać, ale patrząc na ludność i jej ilość to jest jak najbardziej uzasadnione - człowiek też musi przetrwać, a za kolejne dekady będzie nas coraz więcej, blisko 10 miliardów. Plony, warzywa czy owoce mogą w przyszłości nie wystarczyć. Po coś też natura rozwinęła ten ekosystem, abyśmy też na tym skorzystali, a to że człowiek wykorzystuje do masowej produkcji zwierzęta nie jest równe od razu, że jesteśmy zwyrodnialcami i zwierzęta musimy kochać i chronić każde. Jest też odwrotny efekt takiego działania - pod koniec XIX wieku sprowadzono króliki do Australii, gdzie doskonale się zadomowiły. Skutek? Są teraz największym szkodnikiem i szkodzą uprawą. Wyobraź sobie co by byto gdyby nic z tym nie zrobiono, albo że cała ludzkość by zwierzęta ukochała - prawdopodobnie naszego gatunku by nie było, lub poszlibyśmy w inną stronę ewolucji czyli bez inteligencji. I tu, i tu można dostrzec winę ludzką jak i zwierząt, stąd nie czuję się winny kupując mięso w supermarkecie. 

  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Silver Cheese Nie mogę się z Tobą zgodzić. Nie jest to radykalny pogląd, jest on jak najbardziej zdrowy i poparty na wielu argumentach. Po prostu niektórym "wyznawcom" trochę odwala od swojej diety, ale w każdej mniejszości takie głośne osoby występują i niekoniecznie jest ich więcej niż tych normalnych. 

Jak pisałam wyżej - wiesz do czego doprowadzają takie masowe produkcje? Ano do zanieczyszczeń. Jakoś człowiek musi przetrwać dekady. No i owszem, zgodzę się z tym, ale co ma do tego wpierdzielanie mięcha 3 razy dziennie 6 dni w tygodniu? Człowiek nawet bez diety wegetariańskiej powinien tego mięsa jeść o wiele mniej, bo to jest zwyczajnie niezdrowe. Nie wiem czy wiesz jak obecnie wygląda Bałtyk, a jak wyglądał jeszcze 10 lat temu, ale większość Polaków rezygnuje wakacje nad morzem w Polsce i wybiera chociażby Chorwacje. Zwyczajnie zanieczyszczenia z Bałtyku zrobiły bagno. I to jest skutek masowych produkcji zwierzęcych. Tu nie chodzi o żadne bezmyślne idee "kocham zwierzątka, nie pozwole je nikomu zjeść" tylko o faktyczny stan naszego środowiska i poziomu naszego życia.  Nie idźmy ze skrajności w skrajność - słodki króliczki i kotki są gatunkiem inwazyjnym, to fakt, ale to daleko ma do tego by ograniczyć cierpienie zwierząt i przy okazji pomóc naszej planecie, która umiera.

 

Jeszcze mam tutaj ciekawy artykuł apropo wegetarianizmu, z podanymi źródłami, co już dobrze świadczy o samej stronie http://www.totylkoteoria.pl/2017/03/wegetarianizm-weganizm.html

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, PervKapitan napisał:

Nie wiem czy wiesz jak obecnie wygląda Bałtyk, a jak wyglądał jeszcze 10 lat temu, ale większość Polaków rezygnuje wakacje nad morzem w Polsce i wybiera chociażby Chorwacje. Zwyczajnie zanieczyszczenia z Bałtyku zrobiły bagno.

10 lat temu też wyglądał jak bagno. Bałtyk jest zasyfiany głównie przez nawozy spływające z pól uprawnych, ale też inne ścieki. Niewielka wymiana wód z Morzem Północnym też nie pomaga, ani złom zatopiony tam po II wojnie. W dodatku Bałtyk jest morzem młodym.

 

A Polacy rezygnują z wczasów nad Bałtykiem, ponieważ: zimno, fale, pogoda taka sobie, kurorty kiczowate, morze niezbyt piękne. Adriatyk wypada tu dużo korzystniej, podobnie jak cały basen Morza Śródziemnego. 

 

Weganizm uważam za dość poroniony pomysł na zbawienie świata, sądzę raczej, że powinno się przekonywać ludzi do kupowania mięsa z lepszych źródeł oraz do zmniejszenia masówki. Dodatkowo zmniejszyć marnowanie żywności, promować GMO i inne nowoczesne metody.

Edytowano przez Cahan
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Fluttershy MLP napisał:

Pytasz jakie są tego powody otóż: zwierzęta, tylko i wyłącznie one.  Są dla mnie wszystkim i potrafię poświęcić wszystko dla nich.

 

W takim razie proponuję jeść kamienie, bo hodowanie roślin zabiera zwierzętom przestrzeń życiową. Nie wspominając o opryskach itp.  W zasadzie to wypadałoby się przenieść do szałasu w lesie, bo współczesne budownictwo to jeden z najgorszych trucicieli. Podobnie jak przemysł odzieżowy, meblarski czy elektroniczny. Najlepiej zostać zjedzonym przez zwierzęta, żeby mieć pewność, że nie robisz im krzywdy.

  • +1 2
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Salto napisał:

Najlepiej zostać zjedzonym przez zwierzęta, żeby mieć pewność, że nie robisz im krzywdy.

To się nazywa antynatalizm, i z tego co mi wiadomo, ma trochę sympatyków na tym forum. Ale pominąwszy nietypowe doktryny filozoficzne, to strawman alert mocno.

 

Generalnie dieta wegetariańska nie jest ciężka do zbalansowania, chyba wystarczy wciągać dużo roślin strączkowych bo białko i żelazo. Zamiast schabowego wcinaj do obiadu fasolę i wszystko będzie dobrze. Jednak z dietą wegańską bym uważał, znam osobę która prawie się na tym przekręciła. Nie mówię, że to jest koniecznie niezdrowe... po prostu trzeba podejść do tego świadomie.

 

Co do nauki angielskiego, to cóż, poprę zdanie któregoś z przedmówców, Polecam oglądać po angielsku filmy, seriale, wideoblogi, nawet śmieszne koty. Jak najwięcej z nim obcować. Co do słówek, to słyszałem, że bardzo dobre jest anki.

Edytowano przez Mordoklapow
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Mordoklapow napisał:

 Ale pominąwszy nietypowe doktryny filozoficzne, to strawman alert mocno.

 

Ogólnie nie mam nic do wegetarianizmu, ale jak ktoś twierdzi że ma to w jakiś sposób pomagać zwierzętom, to naturalne wydaje się zwrócenie uwagi na absurd takiego podejścia. Osoba która nie je mięsa, bo jej żal zwierząt, ale mieszka w nowoczesnym budynku jest hipokrytą. To nie żadna przesada, tylko stwierdzenie faktu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Salto napisał:

 

Ogólnie nie mam nic do wegetarianizmu, ale jak ktoś twierdzi że ma to w jakiś sposób pomagać zwierzętom, to naturalne wydaje się zwrócenie uwagi na absurd takiego podejścia. Osoba która nie je mięsa, bo jej żal zwierząt, ale mieszka w nowoczesnym budynku jest hipokrytą. To nie żadna przesada, tylko stwierdzenie faktu. 

Nie ma w tym żadnej hipokryzji. To że ktoś robi rzecz X dla zwierząt nie oznacza że musi poświęcać temu wszystko. życie nie jest czarno-białe. Nie wiem czy zdarza Ci się wpłacić grosz ze swojej kieszeni do jakiejś fundacji, ale jeśli nie będziesz oddawać im całej wypłaty to nie czyni Cię to hipokrytą. Wegetarianie sami od czasu do czasu zjedzą mięso (o ile lubią) i to jest zwyczajnie normalne. Tylko świry trzymają się jednego poglądu kurczowo i nie robią wyjątków. Jak pisałam wyżej, sama kocham zwierzęta ale nie przeszłabym na wegetarianizm dla nich. Prędzej dla środowiska.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja staram się jeść mięso rzadko, jeśli wiem co jadło i w jakich warunkach żyło. Te ze sklepu to czasami nawet moje koty nie chcą dotknąć. Antybiotyki, chemia, ale to jest bardzo obszerny temat. Ludzie  obrażają ludzi nie jedzących mięsa, przebywam w towarzystwie gdzie nie ma nikogo nastawionego pozytywnie, ani nawet neutralnie do wegetarianizmu. Tacy ludzie nikomu nie szkodzą, przynajmniej mnie się tak wydaje, ale wielu twierdzi że to zaraza i trzeba to tępić. I wszyscy spłycają do "biednych zwierzątek", bo taka jest moda, a tu chodzi o zdrowie, nasze i środowiska w którym żyjemy.

  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem z mojej perspektywy o przechodzeniu na wegetarianizm. Przestałam jeść mięso, bo po tylu lata wpychania w siebie żeberek, schabowego i innych podobnych zwyczajnie mi się przejadło, przestałam je całkowicie lubić, ostatecznie rezygnując z jego spożywania.
Początki były... trudne. Wmuszanie mięsa, specjalne przyrządzanie moich ulubionych potraw i wszelkie groźby "jak nie zaczniesz jeść mięsa to bla, bla". Unormowało się całkowicie po 1-2 miesiącach, znajomi przywykli i nie czuję większej różnicy niż przedtem.

 

Moja rodzina jak najbardziej nie planuje przechodzenia na wegetarianizm, ale wszystko da się ze sobą pogodzić. Jak wyglądają u nas posiłki? Jak chyba w każdej rodzinie, ale ja...

Zamiast schabowego do ziemniaczków można przyrządzić kotlet sojowy, bądź taniej - jajko sadzone.

Zamiast wędlinki na kanapeczkę - ser.

Nie wychodzi przez to jakoś bardzo drogo, bo te rzeczy jednak powinny się znaleźć w lodówce. Również zaczęłam jeść więcej warzyw i owoców, co raczej zaliczyłabym jako plus.

 

Podchodzę dość nieprofesjonalnie, na czuja, u dietetyka niestety nie byłam, ostatni termin na jaki byłam umówiona wypadał... podczas czerwcowego Comic Conu i ostatecznie zrezygnowałam z wizyty, a matka nie chciała na kolejną się umawiać. Jak robiłam ostatnio wszelakie badania - wszystko w zupełnej normie, czuję się również fenomenalnie. Wbrew pozorom nie schudłam, a przytyłam ponad 4 kg (kiedy wcześniej przez ponad rok utrzymywała się stała waga).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.3.2018 o 15:31, PervKapitan napisał:

Nie ma w tym żadnej hipokryzji. To że ktoś robi rzecz X dla zwierząt nie oznacza że musi poświęcać temu wszystko. życie nie jest czarno-białe. Nie wiem czy zdarza Ci się wpłacić grosz ze swojej kieszeni do jakiejś fundacji, ale jeśli nie będziesz oddawać im całej wypłaty to nie czyni Cię to hipokrytą. Wegetarianie sami od czasu do czasu zjedzą mięso (o ile lubią) i to jest zwyczajnie normalne. Tylko świry trzymają się jednego poglądu kurczowo i nie robią wyjątków. Jak pisałam wyżej, sama kocham zwierzęta ale nie przeszłabym na wegetarianizm dla nich. Prędzej dla środowiska.

 

Problem polega na tym, że wegetarianizm w żaden sposób nie pomaga zwierzętom. Ludzie którzy nie jedzą mięsa, żeby zwierzęta nie cierpiały chcą uspokoić swoje sumienie i żyć w przekonaniu, że robią coś dobrego. Z jednej strony nie jedzą mięsa, a z drugiej zanieczyszczają środowisko naturalne i zabierają zwierzętom przestrzeń do życia. 

 

Dnia 15.3.2018 o 15:54, W.B. napisał:

Antybiotyki, chemia, ale to jest bardzo obszerny temat. 

 

Czyli zupełnie jak u ludzi. 

 

Dnia 15.3.2018 o 15:54, W.B. napisał:

a tu chodzi o zdrowie, nasze i środowiska w którym żyjemy.

 

No właśnie ze "zdrowiem środowiska" to nie ma nic wspólnego. Tym bardziej z naszym. 

 

Ode mnie to tyle, bo to nie miejsce na rozbudowaną dyskusje o wegetarianizmie.

 

 

  • wtf 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy z Was mnie zirytowali, ale w sumie po co gniewać się na kogoś, kto nie ma i tak najmniejszego wpływu na moje życie? :).

Po pierwsze wegetarianizm nie jest drogi. I tak, chcę sobie sama gotować, bo w końcu za 3 lata będę miała 18 lat, więc muszę sobie jakoś zacząć powoli radzić. Ustaliłam już, że jak tylko skończę 18, to przechodzę na weganizm i ta decyzja jest niepodważalna. I weganizm wcale nie jest bez sensu, bo:

- Mam mocne uczulenie na mleko,  a tak poza tym nie chcę by krowy były masowo zapładniane dla mleka, czyli pieniędzy. Cielaki potem są zabierane od matki. Teraz postawcie się na miejscu tych krowich mam. Jakbyście się czuli gdyby Wasze ukochane dziecko zostało zabrane w jakieś obce miejsce, no nie wiem, np. do rzeźni, gdzie czekałaby je śmierć?

- Jajka - kury zwykle są źle traktowane... Takie "urządzenia do produkcji jajek" 

- Miód mnie brzydzi i nic na to nie poradzę :))

- A i oczywiście kosmetyki oraz ubrania!  Jakoś nie mam ochoty używać kosmetyków, które musiały przejść przez testy i dotknęły niewinnych zwierząt, które po tym umierały bądź były całe czerwone i obolałe. No i te fermy futerkowe, coś okropnego!

Bym się bardziej rozpisała, ale nie będę traciła energii, bo wątpię żeby do kogoś dotarło. Odnosząc się do moich argumentów skierowanych do rodziców, to były one bardzo przemyślane oraz obszerne.  Dziwią mnie również chrześcijanie mówiący, że trzeba jeść mięso. Przecież jedno z przykazań mówi  "nie zabijaj". Pewnie w innych religiach również są podobne przykazania czy coś takiego.

 

Poprawiłam błędy. Na przyszłość postaraj się pisać poprawniej ~Cahan

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.03.2018 o 15:54, W.B. napisał:

Antybiotyki, chemia

Zwierzęta trzeba jakoś leczyć. Poza tym jest coś takiego jak okres karencji. A chemia? Wszystko jest chemią. Na warzywkach też masz chemię.

 

43 minuty temu, Fluttershy MLP napisał:

wegetarianizm nie jest drogi

Wegetarianizm nie. Ale zróżnicowana i zbalansowana dieta wegańska potrafi być droga i upierdliwa.

45 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Mam mocne uczulenie na mleko

To nie powinnaś go spożywać i bez weganizmu. Też jestem uczulona na mleko.

 

51 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Teraz postawcie się na miejscu tych krowich mam. Jakbyście się czuli gdyby Wasze ukochane dziecko zostało zabrane w jakieś obce miejsce no nie wiem np rzeź, gdzie czekałaby je śmierć?

To porównanie jest bardzo infantylne. Krowy nie mają uczuć wyższych. Mówiąc dosadnie: nie kochają. Ani nie myślą o tym, co się stało z ich cielakami. Tak ma większość zwierząt. Czyli pewnie będzie trochę niespokojna przez chwilę, a potem jej przejdzie. Zwłaszcza, że cielaki zabiera się od razu, potem są karmione sztucznie i odchowywane: na mleko, na mięso, do dalszej hodowli.

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

Jajka, kury zwykle są źle traktowane... Takie " urządzenia do produkcji jajek

Można kupować jaja od kur z wolnego wybiegu czy inne ekologiczne. Kury same z siebie te jajka produkują, taka ich natura.

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

Jakoś nie mam ochoty używać kosmetyków, które musiały przejść przez testy i dotknęły niewinnych zwierząt, które po tym umierały bądź były całe czerwone i obolałe

Nie chcę Ci nic mówić, ale te, które nie były testowane, nie były testowane dlatego, że wcześniej ktoś inny już przetestował te same składniki na zwierzętach. Po prostu firma nie ponawia badań. Postęp jest okupiony cierpieniem. Cała medycyna też. Czy nawet produkcja karmy i innych akcesoriów dla zwierząt.

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

te fermy futerkowe, coś okropnego

Fakt. Ale syntetyki nie są tu wcale lepsze dla środowiska, a nawet gorsze. Najbardziej humanitarne i ekologiczne są tak naprawdę futra z upolowanych zwierząt.

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

Dziwią mnie również chrześcijanie mówiący, że trzeba jeść mięso. Przecież jedno z przykazań mówi,, nie Zabijaj".

Od razu zaznaczam, że nie jestem chrześcijanką. "Nie zabijaj" odnosi się do ludzi. 10 przykazań masz nawet w judaizmie, a pewnie i w islamie. Ten sam bóg, który mówił "Nie zabijaj", to lubił ofiary ze zwierząt. Także ten... Wyznawcy większości religii jedzą mięso i zabijają zwierzęta. A nawet ci, którzy go nie jedzą, to potrafią pracować w rzeźniach, więc to wcale nie jest tak kolorowo.

 

Ogółem Salto ma sporo racji - sam fakt, że żyjemy sprawia, że inne organizmy muszą umrzeć. Zwierzęta też. Co najwyżej można starać się to minimalizować na różne sposoby, a weganizm jest jednym z nich.

  • +1 8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie zamierza zmieniać twojego zdania @Fluttershy MLP, możemy cię jedynie co do poniektórych rzeczy uświadomić, a niektóre, no wybacz, ale większego sensu nie mają jak to już @Cahan zaznaczyła. Osobiście dał mi dużego facepalma argument z przykazaniem, a Biblia niejednokrotnie dawała nam przykłady jak składano ofiary ze zwierząt czy sam Jezus spożywał z innymi ryby (więc możemy założyć, że wegetarianem nie był). Tak samo przykład z krową - postawiasz ją (chyba) wyżej niż ty, a ta człowiekowi nie może się równać jeśli chodzi o inteligencję. Nie sugeruję tutaj, że jestem nieczuły wobec zwierząt, tylko takie podejście nie jest odpowiednie. Gdyby sytuacja taka spotkała człowieka to fakt, byłoby to okrutne, a my mówimy o zwierzęciu hodowlanym. 

 

Jeśli traktujesz weganizm tak, że rezygnując z tego a tego uchronisz zwierzęta, to nie tędy droga i wniosek @Salto jest mega trafny w tej sytuacji. Może warto podejść do tego inaczej, bo jak powiedziałem, nie chcę ani ja, ani nikt inny mówić, ze masz robić tak jak my napiszemy. Możesz, ale to tylko jest w twoim interesie czy rozważysz nasze argumenty czy wolisz pozostać przy swoim, a parę sprzeczności w twojej logice stety lub niestety zauważyliśmy :godpony:.

 

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Biblii jakoś za bardzo nie siedzę, ale co do tego jedzenia mięsa to coś jednak tam było na rzeczy. Z tego co kojarzę, kiedy był na początku ten cały Eden z Adamem i Ewą to nie mogli grzeszyć i między innymi dlatego nie jedli też mięsa. Mieli jeść roślinki ale potem się posypało z tym całym jabłkiem i wszystko w pizdu. Potem nadal Bóg kazał żreć tylko chleb i kamienie, bo mięso było "pokarmem nieczystym". Dopiero po potopie Brodaty Ziomek jednak zmienił zdanie i powiedział "A nie, mięso to jednak możecie bo bieda ogólnie, byle nie zawierało krwi życia, pozdro" 
Czyli faktycznie to "nie zabijaj" odnosiło się też do zwierząt, ale potem zostało zmienione bo trochę trudno jednak by się żyło. No ale tak już jest z religią, każdy ją sobie interpretuje i ustawia jak chce. 
A co do ofiar to też jakoś to było dziwnie, składali je jako przypomnienie o grzechu i jego konsekwencji czy coś, ale tego mięsa nie jedli. 
No ale co do tematu - tak bardzo jak chciałbym móc żreć kamienie w zgodzie ze zwierzątkami, tak niestety muszę się zgodzić z tymi mądralińskimi na górze. Prawdziwym problemem jest to, jak zwierzęta są traktowane w niektórych miejscach. Można dążyć do poprawy sytuacji i minimalizować te straty w zwierzętach, ale moim zdaniem lepiej wziąć pod uwagę inne aspekty - na przykład żeby te zwierzęta były humanitarnie traktowane zanim trafią na talerz i żeby się to mięso nie zmarnowało. 
Z tymi krowami jest tak jak Cahan napisała, nie mają uczuć wyższych, nie wiedzą co to zbrodnia. Ale na pewno wiedzą co to ból i o tym najbardziej należy pamiętać. 
I nie martw się, @Fluttershy MLP, mnie też irytują niektóre posty które tu przeczytałem, ale większość z ich autorów ma rację. A z tym Twoim weganizmem, jeśli podejdziesz dobrze do tematu to jak dla mnie świetna sprawa. Wszystko dla ludzi, a co to może zmienić, to czas pokaże. 
Niech Cię to wszystko nie zniechęca, a to co Ci mądrogłowcy wypisali potraktuj jako wyprowadzenie z błędu.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

Niektórzy z Was mnie zirytowali, ale w sumie po co gniewać się na kogoś, kto nie ma i tak najmniejszego wpływu na moje życie? :).

Po pierwsze wegetarianizm nie jest drogi. I tak, chcę sobie sama gotować, bo w końcu za 3 lata będę miała 18 lat, więc muszę sobie jakoś zacząć powoli radzić. Ustaliłam już, że jak tylko skończę 18, to przechodzę na weganizm i ta decyzja jest niepodważalna. I weganizm wcale nie jest bez sensu, bo:

- Mam mocne uczulenie na mleko,  a tak poza tym nie chcę by krowy były masowo zapładniane dla mleka, czyli pieniędzy. Cielaki potem są zabierane od matki. Teraz postawcie się na miejscu tych krowich mam. Jakbyście się czuli gdyby Wasze ukochane dziecko zostało zabrane w jakieś obce miejsce, no nie wiem, np. do rzeźni, gdzie czekałaby je śmierć?

- Jajka - kury zwykle są źle traktowane... Takie "urządzenia do produkcji jajek" 

- Miód mnie brzydzi i nic na to nie poradzę :))

- A i oczywiście kosmetyki oraz ubrania!  Jakoś nie mam ochoty używać kosmetyków, które musiały przejść przez testy i dotknęły niewinnych zwierząt, które po tym umierały bądź były całe czerwone i obolałe. No i te fermy futerkowe, coś okropnego!

Bym się bardziej rozpisała, ale nie będę traciła energii, bo wątpię żeby do kogoś dotarło. Odnosząc się do moich argumentów skierowanych do rodziców, to były one bardzo przemyślane oraz obszerne.  Dziwią mnie również chrześcijanie mówiący, że trzeba jeść mięso. Przecież jedno z przykazań mówi  "nie zabijaj". Pewnie w innych religiach również są podobne przykazania czy coś takiego.

 

Siostro @Cahan, proszę przygotować pawulon, mamy tu beznadziejny przypadek.

 

A tak całkiem serio. Nie musisz rezygnować z mięsa, możesz kupować to, które nie było torturowane. Oczywiście, jest ono znacznie droższe. Ja jednak jestem zdania, że jeżeli zwierze oddaje swe życie, w tym przypadku jest zabijane to dobrym sposobem na oddanie mu szacunku jest wykorzystanie jego ciała, od kości po mięso. To oczywiście moje zdanie.

 

Cytat

Dziwią mnie również chrześcijanie mówiący, że trzeba jeść mięso. Przecież jedno z przykazań mówi,, nie Zabijaj".

Przykazanie brzmi dokładniej nie morduj. Jak to brzmiało w hebrajskim, nie pamiętam. 

 

Cytat

 

Ten sam bóg, który mówił "Nie zabijaj", to lubił ofiary ze zwierząt. 


 

No właśnie, dlatego zaczynam poddawać w wątpliwość to co jest w starym przymierzu.


 

Cytat

 

Z tego co kojarzę, kiedy był na początku ten cały Eden z Adamem i Ewą to nie mogli grzeszyć i między innymi dlatego nie jedli też mięsa


 

To nie tak. Faktycznie, Bóg przeznaczył do jedzenia rośliny dla ludzi, a zjedzenie mięsa nie wiązałoby się z grzechem.

 

Cytat

 

A co do ofiar to też jakoś to było dziwnie, składali je jako przypomnienie o grzechu i jego konsekwencji czy coś, ale tego mięsa nie jedli. 


 

A pascha?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.03.2018 o 15:31, PervKapitan napisał:

Nie ma w tym żadnej hipokryzji. To że ktoś robi rzecz X dla zwierząt nie oznacza że musi poświęcać temu wszystko. życie nie jest czarno-białe. Nie wiem czy zdarza Ci się wpłacić grosz ze swojej kieszeni do jakiejś fundacji, ale jeśli nie będziesz oddawać im całej wypłaty to nie czyni Cię to hipokrytą. Wegetarianie sami od czasu do czasu zjedzą mięso (o ile lubią) i to jest zwyczajnie normalne. Tylko świry trzymają się jednego poglądu kurczowo i nie robią wyjątków. Jak pisałam wyżej, sama kocham zwierzęta ale nie przeszłabym na wegetarianizm dla nich. Prędzej dla środowiska.

Wegetarianie nie jedzą mięsa wcale...niektóre produkty wegetariańskie przypominają w smaku mięso, więc jak ktoś kiedyś lubił mięso, to może zjeść sobie takie właśnie jedzenie.

 

Oczywiście nie twierdzę, że jak przejdę na wegetarianizm to pomogę wszystkim zwierzętom. Jest to wyłącznie moja moralna sprawa i moje sumienie. Przecież nie jesteśmy zmuszeni jeść mięso- możemy je suplementować. Tak, zgadza się porównuje człowieka do zwierząt hodowlanych. Uważam, że ludzie i zwierzęta są równe no bo w końcu my to też zwierzęta. Dlaczego niektóre osoby tutaj uważają, że zwierzęta nie mają uczuć i szybko zapominają?  Absolutnie się z tym nie zgadzam...zwierzę pamięta,ale nie jest w stanie nic zrobić. Kiedy idzie ba rzeź to wie, że zaraz umrze,ale jest sparaliżowane strachem i nie ucieka.  Są też inne przypadki w których zwierzę robi wszystko by uciec. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fluttershy MLP, mam do Ciebie sprawy:

1. Nie pisz posta pod postem, korzystaj z opcji Edytuj.

2. Staraj się pisać poprawnie. Stawiaj spacje po znakach interpunkcyjnych. W przypadku pauzy i półpauzy również po. Kiedy robisz cudzysłowie, to poprawny zapis wygląda tak (poza tym, że to rozpoczynające powinno być na dole): Widziałam "Wielką Rozróbę" i muszę ci powiedzieć, że wyszła fenomenalnie.

 

27 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Przecież nie jesteśmy zmuszeni jeść mięso- możemy je suplementować.

Suplementacja mięsa? Co?!

28 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Tak, zgadza się porównuje człowieka do zwierząt hodowlanych. Uważam, że ludzie i zwierzęta są równe no bo w końcu my to też zwierzęta. Dlaczego niektóre osoby tutaj uważają, że zwierzęta nie mają uczuć i szybko zapominają?

My i tasiemce to też zwierzęta. My i komary, to też zwierzęta. Mi żachwy to też zwierzęta, a nawet strunowce.

Zwierzęta nie są sobie równe, mają inaczej rozwinięte mózgi (a nawet ich brak). Krówki i inne koniki mają za słabo rozwinięte płaty czołowe by odczuwać uczucia wyższe - miłość czy nienawiść. Mogą mieć całkiem dobrą pamięć, ale nie posiadają zdolności do abstrakcyjnego myślenia czy myślenia o przyszłości.

36 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Kiedy idzie ba rzeź to wie, że zaraz umrze,ale jest sparaliżowane strachem i nie ucieka.  Są też inne przypadki w których zwierzę robi wszystko by uciec. 

Błąd. Stresuje się, bo transport jest stresujący. Tak samo jak zmiana miejsca, obecność obcych ludzi i zwierząt, Zwierzę robi wszystko by uciec od weterynarza. Albo konie, którym odwala, a jadą na zawody :P

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Fluttershy MLP napisał:

Wegetarianie nie jedzą mięsa wcale...niektóre produkty wegetariańskie przypominają w smaku mięso, więc jak ktoś kiedyś lubił mięso, to może zjeść sobie takie właśnie jedzenie.

Niektóre produkty wegetariańskie potrafią zastąpić smak mięsa, ale tak naprawdę to rzadkość. Mam styczność z dietą wegetariańską, ponieważ moja siostra jest właśnie wegetarianką i z chęcią próbowałam jej potraw (swoją drogą bardzo dobre). Nie raz przygotowuje różne odpowiedniki dań mięsnych na wegetariańskie czy wegańskie. Jej dieta wyklucza mięso, jednak kiedy przyjedzie do rodziny to zdarzy jej się zjeść mięso, czy to wyskoczyć nawet na burgera. I dalej jest wegetarianką, ponieważ jej dieta wyklucza mięso, ale zdarzają się nieprzewidziane wyjątki, poza tym zwyczajnie lubi mięso. Nie mówię, że każdy wegetarianin musi robić wyjątki, ale to zwyczajnie normalne.

 

48 minut temu, Fluttershy MLP napisał:

Dlaczego niektóre osoby tutaj uważają, że zwierzęta nie mają uczuć i szybko zapominają?

Nie widziałam, by ktokolwiek w tym wątku napisał, że zwierzęta nie mają uczuć. Cahan jedynie zaznaczyła, że krowy nie posiadają uczuć wyższych, gdyż zwyczajnie ich mózg na to nie pozwala. Za bardzo jesteś tym wszystkim przejęta i wydaje mi się, że nie za bardzo rozumiesz to, co niektórzy chcą Ci przekazać. Nie próbujemy Ci wybić tego pomysłu z głowy (przynajmniej nie ja), ale raczej uświadomić o niektórych rzeczach. Czytaj dokładniej nasze posty.

 

14 minut temu, Cahan napisał:

Zwierzęta nie są sobie równe, mają inaczej rozwinięte mózgi

Tak samo jak owady (nie wiem jak inne bezkręgowce) zupełnie inaczej czują ból od nas, możliwe nawet, że go nie czują.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie żalenie się... A może jednak, tyle że takie "nie do końca smutne"? :twilight3: Tak czy inaczej, daję tutaj ponieważ jest za długie na status. Wybaczcie za długość, ale inaczej się nie da. 

 

Udało mi się znaleźć legalną pracę (bez znajomości! Jak pizzę kocham! :) ) Szału nie ma, ale nie narzekam. Niestety muszę pracować z zapatrzonym w ekran smartfona idiotą. Pracujemy razem na stanowisku dyspozytora w piekarni. To właśnie my wprowadzamy wszelkie zamówienia (niektóre składane są telefonicznie). Dzwoni telefon. Dajmy na to Stefan odbiera i zaczyna się rozmowa: 

 

Stefan: "Halo? Tak, można jeszcze zamówić słodkie bułeczki. Ile? Jaki sklep? Dobra, wpiszę to do komputera"

 

Pani "kierownik" (czyli najstarsza stażem dziewczyna) mówi:

K: "Daj te zamówienie, wprowadzę je. Ty zrób (dajmy na to) faktury. Który to sklep?"

S: "Kapsztyfikator (nazwa zmyślona).

K: "Eee... Na pewno?"

S: "No tak, dlaczego pytasz?"

K: "Bo oni nigdy nie brali słodkich bułek, nigdy". :grumpytwi:

S: "Znaczy się, chyba oni. Facet mówił niewyraźnie, to może się pomyliłem"

K: "To dlaczego go nie dopytałeś? Jak się nazywał ten facet? Może po nazwisku dojdę"

S: "Powiedział tylko nazwę sklepu, ale mówię... mówił niewyraźnie" (wpatrzony w ekran)

K: "Jezu... teraz będę musiała dzwonić do wszystkich sklepów na "K" :rarity3:       

 

I tu rodzi się pytanie. Jakim głąbem trzeba być, żeby odwalić coś takiego? W ten oto sposób powstało opóźnienie (jakieś 30 minut), które spadło tylko i wyłącznie na mnie. Tak się bowiem składa, że przed końcem dnia muszę:

 

- wydrukować dowody dostaw, a nie zrobię tego bez kompletu zamówień. 

- wydrukować formularze zwrotów (ok 40 stron), dodać do nich pewien dokument oraz druczek z banku. Całość muszę wpiąć do odpowiednich segregatorów. Proste, ale czasochłonne. 

- wydrukować kilkaset etykiet (naklejek)  na: kanapki, ciasta, pieczywo, bułki słodkie oraz torty. Co prawda drukarka jest szybka, ale lubi się zapchać. Lepiej jej pilnować

- zaprojektować "opłatek", czyli nadruk na tort (nie zawsze)

 

Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to można robić kilka rzeczy na raz. Przykładowo - włączasz drukowanie dowodów dostaw (dobre 20 minut na drukarce igłowej) i zabierasz się za "opłatek" lub etykiety. Na szczęście udało mi się nadrobić opóźnienie. Niestety to był dopiero początek istnego armageddonu. Stefan w swojej wspaniałomyślności postanowił wydrukować za mnie dowody dostaw na bułki słodkie. Problem w tym, że coś namieszał i zamiast słodkich wyszły chleby :rarity3: Musiałem wrzucić do niszczarki zdublowany wydruk i zrobić ten właściwy. Kolejne 20 minut "w plecy"... 

 

No i wybiło mnie z rytmu. Wróciłem do etykiet, ponieważ muszę je mieć do godziny 18, max 19. Nagle coś "zgrzytnęło" - dosłownie. Patrzę, a tu iglak wciągnął papier. Moja reakcja - :flutterbad: Stefan założył go niedokładnie :madtwilight:No nic, odstawiam etykiety i biorę się za naprawę. Co gorsza okazało się, że muszę drukować całość od nowa. Nosz kurrr... Kolejne opóźnienie. Po chwili wpada ciastkarka i pyta o etykiety na bułki słodkie, a te są w powijakach. Rzucam wszystko i siadam do komputera. Pięć minut później przychodzi ktoś inny i pyta o dowody dostaw... A te się jeszcze drukują. FUUUUUUUUCK!!! :rapidash2: Nie minęło 10 minut, a ktoś z produkcji przychodzi i mówi: "zrób mi 10 etykiet na chleb tostowy, bo zabrakło. Tylko szybko bo zaraz kierowcy przyjadą po odbiór" I w tym momencie się pogubiłem... 

 

Jak widać przez jednego idiotę, który nie potrafi rozmawiać z ludźmi i zakładać papieru do drukarki igłowej musiałem biegać jak opętany. Koleś nie rozumie, że ta fucha jest cholernie odpowiedzialna, a piekarnia to jeden wielki mechanizm. Jeśli chce robić coś byle jak, byle szybciej, byle było, to niech idzie zamiatać ulice :burned:Na szczęście wkrótce odejdzie, bo ma dość tej pracy. I dobrze... 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie żalenie się... A może jednak, tyle że takie "nie do końca smutne"? :twilight3: Tak czy inaczej, daję tutaj ponieważ jest za długie na status. Wybaczcie za długość, ale inaczej się nie da. 

 

Udało mi się znaleźć legalną pracę (bez znajomości! Jak pizzę kocham! :) ) Szału nie ma, ale nie narzekam. Niestety muszę pracować z zapatrzonym w ekran smartfona idiotą. Pracujemy razem na stanowisku dyspozytora w piekarni. To właśnie my wprowadzamy wszelkie zamówienia (niektóre składane są telefonicznie). Dzwoni telefon. Dajmy na to Stefan odbiera i zaczyna się rozmowa: 

 

Stefan: "Halo? Tak, można jeszcze zamówić słodkie bułeczki. Ile? Jaki sklep? Dobra, wpiszę to do komputera"

 

Pani "kierownik" (czyli najstarsza stażem dziewczyna) mówi:

K: "Daj te zamówienie, wprowadzę je. Ty zrób (dajmy na to) faktury. Który to sklep?"

S: "Kapsztyfikator (nazwa zmyślona).

K: "Eee... Na pewno?"

S: "No tak, dlaczego pytasz?"

K: "Bo oni nigdy nie brali słodkich bułek, nigdy". :grumpytwi:

S: "Znaczy się, chyba oni. Facet mówił niewyraźnie, to może się pomyliłem"

K: "To dlaczego go nie dopytałeś? Jak się nazywał ten facet? Może po nazwisku dojdę"

S: "Powiedział tylko nazwę sklepu, ale mówię... mówił niewyraźnie" (wpatrzony w ekran)

K: "Jezu... teraz będę musiała dzwonić do wszystkich sklepów na "K" :rarity3:       

 

I tu rodzi się pytanie. Jakim głąbem trzeba być, żeby odwalić coś takiego? W ten oto sposób powstało opóźnienie (jakieś 30 minut), które spadło tylko i wyłącznie na mnie. Tak się bowiem składa, że przed końcem dnia muszę:

 

- wydrukować dowody dostaw, a nie zrobię tego bez kompletu zamówień. 

- wydrukować formularze zwrotów (ok 40 stron), dodać do nich pewien dokument oraz druczek z banku. Całość muszę wpiąć do odpowiednich segregatorów. Proste, ale czasochłonne. 

- wydrukować kilkaset etykiet (naklejek)  na: kanapki, ciasta, pieczywo, bułki słodkie oraz torty. Co prawda drukarka jest szybka, ale lubi się zapchać. Lepiej jej pilnować

- zaprojektować "opłatek", czyli nadruk na tort (nie zawsze)

 

Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to można robić kilka rzeczy na raz. Przykładowo - włączasz drukowanie dowodów dostaw (dobre 20 minut na drukarce igłowej) i zabierasz się za "opłatek" lub etykiety. Na szczęście udało mi się nadrobić opóźnienie. Niestety to był dopiero początek istnego armageddonu. Stefan w swojej wspaniałomyślności postanowił wydrukować za mnie dowody dostaw na bułki słodkie. Problem w tym, że coś namieszał i zamiast słodkich wyszły chleby :rarity3: Musiałem wrzucić do niszczarki zdublowany wydruk i zrobić ten właściwy. Kolejne 20 minut "w plecy"... 

 

No i wybiło mnie z rytmu. Wróciłem do etykiet, ponieważ muszę je mieć do godziny 18, max 19. Nagle coś "zgrzytnęło" - dosłownie. Patrzę, a tu iglak wciągnął papier. Moja reakcja - :flutterbad: Stefan założył go niedokładnie :madtwilight:No nic, odstawiam etykiety i biorę się za naprawę. Co gorsza okazało się, że muszę drukować całość od nowa. Nosz kurrr... Kolejne opóźnienie. Po chwili wpada ciastkarka i pyta o etykiety na bułki słodkie, a te są w powijakach. Rzucam wszystko i siadam do komputera. Pięć minut później przychodzi ktoś inny i pyta o dowody dostaw... A te się jeszcze drukują. FUUUUUUUUCK!!! :rapidash2: Nie minęło 10 minut, a ktoś z produkcji przychodzi i mówi: "zrób mi 10 etykiet na chleb tostowy, bo zabrakło. Tylko szybko bo zaraz kierowcy przyjadą po odbiór" I w tym momencie się pogubiłem... 

 

Jak widać przez jednego idiotę, który nie potrafi rozmawiać z ludźmi i zakładać papieru do drukarki igłowej musiałem biegać jak opętany. Koleś nie rozumie, że ta fucha jest cholernie odpowiedzialna, a piekarnia to jeden wielki mechanizm. Jeśli chce robić coś byle jak, byle szybciej, byle było, to niech idzie zamiatać ulice :burned:Na szczęście wkrótce odejdzie, bo ma dość tej pracy. I dobrze... 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...