Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

5 minut temu, WhiteHood napisał:

Chciałbym się wyżalić. 

 

Panicznie boję się dentysty. Kiedy siadam na fotel nogi mam jak z waty i czuję jakbym lada moment mógł stracić przytomność. Nie dalej jak tydzień temu byłem u dentysty, oczywiście odczucia takie jak opisywałem. Poprosiłem ją o znieczulenie, najmocniejsze jakie ma. Niestety nie dała mi żadnego. Mówiłem, że zapłacę itd, a ona mi powiedziała, że jak chce znieczulenie to powonieniem iść prywatnie. Tak czy inaczej, zęby nadal bolą, a strach przed dentystą, no może nie tylce dentystą, co borowaniem, pozostał taki sam.

Dobrze, że w ogóle chciała użyć wiertła, a nie dłuta :burned: Też nie cierpię chodzić do dentysty. A wszystko przez to, że w podstawówce badali nam zęby. Ni z gruchy, ni z pietruchy biorą ciebie z lekcji i borują. Bez znieczulenia, w 3 klasie podstawówki. W życiu tego nie zapomnę. 

 

U mnie w mieście są tylko prywatne gabinety dentystyczne. Co prawda trochę to kosztuje, ale nawet nie muszę dopominać się znieczulenia (ale i tak zawsze proszę o jak najsilniejsze ;) ). Coś takiego powinno być wliczone w cenę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, BiP napisał:

Ja tam mam podobne odczucia, ale  u okulisty... Wolę  borowinowe zęba bez znieczulenia, niż wizytę u okulisty.

Dlaczego? (jeśli można wiedzieć, oczywiście). Ja tam nie miałem problemu z pójściem. Koleś był w porządku, nic nie bolało, zero stresu. Kilka dni później miałem swój "rower" na oczach :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo oczy to moja pięta Achillesa, najczulszy mój punkt na ciele. Wolałbym kopa w (...) niż mieć grzebane przy oczach. Już  samo gadanie o nich twarzą w twarz, powoduje łzawienie oczu. Żadnego lekarza się już nie boję, ani zastrzyków, ani pobytu w szpitalu, ale słowo "okulista" budzi we mnie ciarki i jest to jedyny lekarz jakiego od dziecka nienawidze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, BiP napisał:

Bo oczy to moja pięta Achillesa, najczulszy mój punkt na ciele. Wolałbym kopa w (...) niż mieć grzebane przy oczach. Już  samo gadanie o nich twarzą w twarz, powoduje łzawienie oczu. Żadnego lekarza się już nie boję, ani zastrzyków, ani pobytu w szpitalu, ale słowo "okulista" budzi we mnie ciarki i jest to jedyny lekarz jakiego od dziecka nienawidze.

 

O kurde, a to ciekawe! :ohmy:

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dentysta to piekło. Przepraszam że się wtrącam, ale mam swoje przeżycia z tego typu specjalistami i podzielam opinię osób powyżej. Dwa tygodnie temu byłem w gabinecie u jednej z najdroższych specjalistek w okolicy i zawiodło znieczulenie... nienawidzę bólu kiedy wierci mi się w zębie, więc poprosiłem o jeszcze jedno... zrobiło się niezłe combo-breaker, bo pierwsze zaczęło działać w trakcie zabiegu a drugie kiedy obrałem ścieżkę do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat się rozpoczął, więc ja też dorzucę swoje trzy grosze :rdblink:

 

UWAGA: kilka opisów może być nieprzyjemnych. 

 

Największy hardcore przeszedłem cztery lata temu, gdy od środka zaczął mi się psuć ząb, powstał cholerny stan zapalny uciskający na nerw trójdzielny. Dla tych co nie wiedzą jakie to jest uczucie, to mniej więcej jakby ktoś rżnął Cię żyletkami w policzek, skroń, żuchwę i w czaszkę :flutterbad: 

Najlepsze było to, że w tamtym okresie, nie wiem czemu tak się złożyło, większość dentystów w mieście miało urlop dwutygodniowy, a ja cierpiałem... :fluttersad:

Gasiłem ból płucząc lodowatą wodą, zimnymi okładami, zażywając najmocniejsze popularne leki - opokan, paracetamol, ketonal, lecz zbyt długo nie można ich zażywać.

 

Jedzenie było niemal niemożliwe z powodu bólu - zwłaszcza na prawej stronie. 

 

Poszedłem do publicznej przychodni, ale pani stomatolog była wyrachowaną, pozbawioną empatii zimną suką, która obstukiwała mi zęby i doszukiwała się problemów nie tam, gdzie trzeba. Pomyślałem więc, że p*^%$olę taką usługę i poczekam jeszcze tydzień na moją dentystkę do której mam zaufanie. Na odchodne baba mi jeszcze powiedziała, żebym nie zawracał jej więcej głowy. Kocham publiczną służbę zdrowia :grumpybloom:

 

Gdy moja dentystka wróciła z urlopu obejrzała zęby i powiedziała, że wyglądają z zewnątrz na zdrowe, ALE GDY ZACZĘŁA WIERCIĆ... :flutterage:

 

Nawet nie bolało tak strasznie, takie 5/10, ja akurat zamknąłem oczy i wizualizowałem sobie, że leżę spokojnie na łonie natury a ptaszki beztrosko ćwierkają wokół mnie :fluttershy5:

Nagle kobieta wyciąga wiertło, bo trafiła jakby na coś miękkiego...

UWAGA OPIS DRASTYCZNY 

 

Spoiler

I wylewała się z zęba zgorzel! :oops: SMRÓD jak cholera! Jeszcze ona jakby było mało wysysała jakoś tę zgniliznę, zaczęło mnie boleć jak sk..., dała mi znieczulenie i zleciła KANAŁOWE leczenie :rapidash2: 

 

Okazało się, że zarażał również swoich sąsiadów, więc wynikło z tego, że będą trzy zęby do leczenia, ten środkowy do kanałowego, choć w środku był już zgniły i dziura jak studnia...

 

Założyła mi lekarstwo, z którym chodziłem następny tydzień, a gdy miałem kanałówkę tego zęba i jego "sąsiada", to generalnie leczenie trwało tydzień w tydzień po 1- 1,5 h i w sumie wydałem na tego zgniłego zęba 450 zł, a na tego drugiego 150 zł, po czym zrobiła mi jeszcze trzeciego obok, ale z nim akurat było łatwo, po prostu stara plomba była do wymiany, też to kosztowało ponad 150 zł. 

 

Kanałowe leczenie miałem pod znieczuleniem i poza przeszywającym bólem od czasu do czasu (tak jakby prąd przeszedł z zęba do palców stóp mimo znieczulenia), to ogólnie było git, a odwiedzałem dentystkę tak często, że w sumie wpadłem w pewnym sensie w sidła rutyny :spin:

 

<>

 

MAŁO TEGO! Po wszystkich przygodach pękła mi się i złamała plomba w innym zębie i nie było sensu tego odwlekać, więc poszedłem również z tym - wyborowała mi tak tego zęba (jak się okazało spróchniałego) niemal do połowy i zaplombowała. Jakieś 300 zł za to zarobiła. Jeszcze mnie namawiała na założenie korony na niego, ale sam odlew kosztowałby 500 :wut:

Sugerowała mi też usuwanie kamienia nazębnego - to byłoby kolejne 500 :rainbowcry:

 

<>

 

Chciałem zrobić przerwę, ale chwilę potem, tuż przed świętami, czułem jakby mnie coś szczypało między 6, a 7 po drugiej stronie, więc spanikowałem, bo chciałem mieć zdrowe zęby na święta, a pamiętałem, że tamten zgniły ząb zaczął mi dokuczać takim właśnie "szczypaniem" na początku :ohmy:

 

Kolejne kanałowe leczenie... :confused:

 

<>

 

Prześwietlenie szczęki i...

 

Kobieta mnie nastraszyła, że chyba mi się ząb mądrości będzie niedługo wyżynał, może naciskać na 7-kę i boleć jak diabli! :flutterage:

 

<>

 

NIE BĘDĘ JUŻ OPISYWAŁ!

 

Rezultat był taki:

 

- pół roku chodzenia, borowania, nakłuwania itd., średni ból 6/10 mimo znieczulenia

- wydane ponad 2 500 zł na wszystkie zabiegi, ale wtedy już miałem regularną wypłatę, więc pomyślałem, że nie będę na zdrowiu oszczędzał...

- dwa zęby mądrości poszczypały mnie trochę, ale nie wysunęły się na tyle, aby sprawiać kłopot na szczęście (z nimi jest tak, że albo się wysuną albo nie, albo się zmieszczą, albo nie, ale tak czy siak kłopotliwe z nich sukinsyny!)

 

A teraz mam wyleczone wszystkie zęby, uratowane przed zgniciem i rozwojem gorszych chorób - mam całe 28 zębów + dwa nie wysunięte ósemki.

 

Codziennie myję elektroniczną szczoteczką i mogę się ładnie uśmiechać szeroko :squee:

 

Warto sobie znaleźć profesjonalnego stomatologa prywatnie. Będzie to kosztowało, lecz to jest konieczne. Polecam nałykać się przeciwbólowych i może wziąć coś na uspokojenie przed zabiegiem, położyć się, otworzyć szeroko japę i poddać się profesjonaliście. 

 

Ja uważam, że warto było! Inna dentystka, co słyszałem od kilku ludzi, tak partoliła robotę i to za kasę, że ludziom prędko potem plomby wypadały. Mnie od lat nic się nie dzieje. 

 

END OF STORY :fluttershy2:

Edytowano przez Grzegorz_Nikodem
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co opisałeś w 1 spoilerze, to sam mógłbym tego doświadczyć i powiem więcej,  choć miałem już kanałowe leczenie, to mógłbym je powtórzyć.  Zasadniczo to chyba nie spotkałem  się z zabiegiem u dentysty na tyle poważnym, abym wolał zakrapianie oczu od igły w dziąśle... 

Edytowano przez BiP
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Grzegorz_Nikodem napisał:

Sugerowała mi też usuwanie kamienia nazębnego - to byłoby kolejne 500 

Od kiedy skaling kosztuje 500 zł? Btw. z tym można iść do studentów. Zrobimy to za darmo.

 

I ogółem mam wrażenie, że powinni zacząć od skierowania Cię na panoramę, a nie wiercić na ślepo i szukać wiatru w polu. A akurat opukiwanie to nie jest zła rzecz, wręcz przeciwnie.

 

Ogółem marudzicie na brak znieczulenia, ale czasami się go nie daje gdyż ponieważ ból podczas zabiegu jest tak minimalny, że się nie opłaca. A znieczulenie jednak zawsze niesie pewne ryzyko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mnie wszyscy skatują, ale ja już strach przed dentystą zniwelowałem praktycznie do 0%. Nie czuję stresu, wszystko ok, trzeba przyjść na przegląd, co najwyżej 1 albo 2 zęby w kwartale do wyleczenia. Kanałowego leczenie nie doświadczyłem, a podobno to największa zgroza i ból. Chociaż swoje przeżyłem jako 8 latek, który idąc do dentysty miał mieć usunięte mleczaki i to wyjmowane porządnymi szczypcami. To dopiero ciągnęło ... ale ulga potem bezcenna. 

 

Ma boleć, ale to jest do przeżycia. Jak jest ból przy borowanie to zaciskam pięści, kręgosłup się podnosi, ale ostatecznie wytrzymuje - jest to konieczne, jeśli chce mieć zęby w porządku. A teoretycznie nie jestem przykładny jeśli chodzi o zęby i ich szczotkowanie, bo robię to tylko przed snem. Nie wiem czemu, ale mam pewien wstręt do mycia zębów tymi wszystkimi pastami - wiem, że ich skład jest bezpieczny, zatwierdzony normami, ale wciąż ...  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, BiP napisał:

To co opisałeś w 1 spoilerze, to sam mógłbym tego doświadczyć i powiem więcej,  choć miałem już kanałowe leczenie, to mógłbym je powtórzyć.  Zasadniczo to chyba nie spotkałem  się z zabiegiem u dentysty na tyle poważnym, abym wolał zakrapianie oczu od igły w dziąśle... 

 

To jest bardzo nietypowe, co opisujesz! Próbowałeś dociekać przyczyny takiego stanu rzeczy? Co właściwie czujesz, gdy ktoś bada Twoje oczy? 

 

Ja po wizycie u okulisty poza chwilowym znacznym pogorszeniu wzroku (co oczywiste) nie miałem jakichś niesamowicie złych doznań, więc próbuję Cię zrozumieć...

 

Natomiast przeszywający ból kostny, choćby chwilowy jest w moim mniemaniu znacznie gorszy do zniesienia. 

 

Chyba, że Ty po prostu jesteś jakimś fenomenem fizjologicznym i masz bardziej unerwione gałki oczne niż korzenie zębów :) Naukowcy powinni pochylić się nad Twoim przypadkiem :D

 

<>

 

BTW.: Zapomniałbym wyjaśnić, że w sumie nie uważam jakoby to moje leczenie kilku zębów było bardzo przykre - to było do zniesienia, a byłem w ręku profesjonalistki, która zleciła mi prześwietlenie, wiedziała, co ma robić, precyzyjnie wyleczyła mi zęby i nie bolało tak, jak sobie to wyobrażałem, ale coś czułem. 

 

Wadą było to, że leczenie się przeciągało tygodniami i sporo mnie kosztowało. 

 

<>

 

BTW 2.: Mam na tyle empatii, żeby wierzyć osobom, które panicznie się czegoś boją, iż lęk, który odczuwają jest autentyczny i trudny do zignorowania. Pamiętajcie jednak, że to jest coś z CZYM DA SIĘ WALCZYĆ!

 

Przypomnijcie sobie przykład Fluttershy! :squee:

Edytowano przez Grzegorz_Nikodem
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam lubię chodzić do dentysty, bo po wizycie mam pewność, że z zębami wszystko w porządku. Oczywiście chodzę do prywatnego gabinetu z profesjonalną obsługą. Znieczulenia nie biorę, bo potem mięśnie sztywnieją na cały dzień. Trochę bólu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Grzegorz_Nikodem napisał:

Chyba, że Ty po prostu jesteś jakimś fenomenem fizjologicznym i masz bardziej unerwione gałki oczne niż korzenie zębów :) Naukowcy powinni pochylić się nad Twoim przypadkiem :D

W samych zębach unerwiona jest jedynie miazga. Poza tym są różne nerwy i nie wszystkie rejestrują ból. Gałki oczne unerwiają takie nerwy jak nerw wzrokowy, nerw okoruchowy i nerw oczny. Nerwem, który nas tu interesuje, bo jest nerwem czuciowym - a dokładnie czuciową gałęzią nerwu trójdzielnego (wzrokowy w sumie też, ale raczej robi coś innego), jest nerw oczny.

 

9 minut temu, The Silver Cheese napisał:

Chociaż swoje przeżyłem jako 8 latek, który idąc do dentysty miał mieć usunięte mleczaki i to wyjmowane porządnymi szczypcami. To dopiero ciągnęło ... ale ulga potem bezcenna. 

Jak mi się ruszały mleczaki, to prosiłam ojca by mi wyrwał. Ogółem jest spoko, bo w tym wieku ich korzenie są już zazwyczaj prawie zresorbowane. I ten, wolałbyś jakąś fajną dźwignią :crazytwi:?

 

 

A skoro jesteśmy w temacie... Boję się lekarzy i zapachów środków odkażających. Krew? Spoko. Flaki? Spoko! Ropa - super!

Oczu też się boję, mam traumę od kiedy w podstawówce pokazywali nam krowie oczy w formalinie. Ludzkie oczy to jedyny preparat, którego się brzydziłam dotknąć. Własne oczy mam kiepskie, noszę okulary/soczewki kontaktowe. I mam problem z okulistą, bo nie lubię jak ktoś mi grzebie, sama sobie mogę. Ogółem wszelkie medyczne zabiegi wolę robić sama na sobie niż dać komuś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może i ja coś napiszę... Dentystów, krwi, ran czy innych drastycznych widoków, ale nigdy nie mogę się zmusić, by spojrzeć na oczy takie wyeksponowane... jak ktoś podnosi sobie powiekę brrr :fluttercry2: Nie wiem, od czego to jest, bo nigdy niedane mi było przeżyć jakiejś przygody z tym związanej, ale po prostu mam taki wewnętrzny wstręt do tego.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz, ja nie znam przyczyny tego zachowania, ale zwyczajnie sama rozmowa o oczach, kroplach do oczu, czy okularach i okulistach, po chwili powoduje u mnie łzawienie i może to coś z psychiką i podświadomie to robię nie wiem. Ale jest to jedyny lekarz, którego się wystrzegać do dzisiaj, a mam 29 lat już. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Grzegorz_Nikodem
Panie Nikodemie, rozumiem Pana ból. Niby mógłbym zacytować najważniejsze fragmenty Pana wypowiedzi, ale posty przemawiają do mnie w całości. 

Z dentystą jest troche jak z warsztatem samochodowym - specjaliści mogą znaleźć problem we wszystkim i namówić na zabieg aby ściągnąć z człowieka hajs. Nie mówię że to oczywista praktyka, ale kiedy jesteśmy w gabinecie to raczej nie wykłócimy się ze stomatologiem i może on nam wmówić wszystko. Po każdej wizycie okazuje się że trzeba planować kolejne zabiegi... puszka Pandory otwarta. :( 

Co do kanałowego - jestem niesamowitym strachajłem - do tego stopnia że widok igły przyprawia mnie o zawroty głowy. Raz w średniej szkole postanowiłem nie brać znieczulenia przy borowaniu. Ból był tak przeszywający że nie umiem dobrać odpowiednich słów aby go opisać. Nie polecam i od tamtego czasu zawsze się znieczulam. :F

Innym razem byłem u hirurga-stomatologa w celu usunięcia ósemki. To najlepszy w swojej dziedzinie lekarz u mnie w miasteczku, dlatego też nie miałem trudności z wyborem gabinetu. Problem w tym że ów wybitny dentysta często zabiera sobie do pomocy studentki. I oczywiście musiało trafić na mnie. Młoda co prawda dobrze znieczuliła, ale reszta jej pracy pozostawiała sporo do życzenia. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wszyscy - ja, praktykantka i mistrz - czuliśmy się dosyć idiotycznie, zajęło to zdecydowanie zbyt dużo czasu jak na tak prosty zabieg. 


Odbiegając od tematu stomatologii, ale wracając do igieł - kojarzą Państwo mniej więcej czym jest zapalenie opon mózgowych? Otóż kiedy byłem bachorem to przechodziłem przez tą dolegliwość. Wynikła ona z powikłań po niedoleczonej śwince. Trzymali mnie na oddziale zakaźnym i nie było nawet aż tak źle (trwał rok szkolny :P) a ja jako smark nie zdawałem sobie sprawy że choroba ta może mieć poważne konsekwencje. Jedyna przykra rzecz to była tzw. punkcja (https://pl.wikipedia.org/wiki/Nakłucie_lędźwiowe), i nie jest to nawet związane z bólem co bardziej z charakterystyką zabiegu - czynność trzeba przeprowadzić starannie aby nie dopuścić do urazu, dlatego brały w nim udział trzy pielęgniarki - jedna z grubsza trudna do określenia a pozostałe dwie bardzo masywne. Ich rolą było utrzymanie mnie abym nie dygotał w trakcie procedury, a nie było to łatwe. Złapały mnie za ręce i nogi i skręciły jak precla, napięły grzbiet tak aby jeszcze lepiej uwidocznić kręgosłup. Ta drobniejsza pani wzięła strzykawkę, wcelowała w kręg i... złamała mi w nim igłę. :flutterbad: Ale była konsternacja... w sumie udało się im toto wyjąć pęsetą ale nie było do końca jasne czy odbije się to w jakiś stopniu na moim zdrowiu xD No, i zabieg trzeba było powtórzyć, tj. strach, ból, niepewność które zalewały mnie w trakcie trwania punkcji dostały bonusowe minuty żeby mnie gnębić. Po wszystkim trzeba leżeć sztywno 2 godziny (chyba, dobrze nie pamiętam), co by nie doprowadzić do uszkodzenia rdzenia. ;) 

Btw. - temat trochę zagalopował w dentystyczno-medycznym kierunku, a to chyba nie jest jego przeznaczeniem. 

Edytowano przez ByczekPazerny
literówki, a jakże
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się dentysty nie boję, może dlatego że nigdy nie miałem nic robione przy zębach i zawszę mnie chwaliła że ludzie w moim wieku już zęby zniszczone a moje są w stanie bardzo dobrym :dunno:  Ale jeśli chodzi o igły to mdleję na ich widok, jeśli mam pobieraną krew to tylko na leżąco, nie boję się widoku krwi, mdleję na samą myśl igły wbijanej w żyłę :sick:  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ogółem marudzicie na brak znieczulenia, ale czasami się go nie daje gdyż ponieważ ból podczas zabiegu jest tak minimalny, że się nie opłaca. A znieczulenie jednak zawsze niesie pewne ryzyko.

Jedyne ryzyko jakie to ktoś podejmuje to dentysta. Jeżeli zacznie mi borować w zębach bez znieczulenia to tak jakby zaczął grać w rosyjską ruletkę, glockiem.

 

Znieczulenie nie jest dla mojego, ale dla dentysty bezpieczeństwa.

Edytowano przez WhiteHood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Widzę sporo osób się tu wyżaliło, to może i ja.

Od jakichś może 5-6 lat mam irytującą chorobę, która objawia się różnymi tikami, od ruchów oczami, po otwieranie ust czasami tak szeroko, że chyba powiększony big mac z McDonald's by się tam zmieścił. Dochodziło u mnie do takich irytacji z tego powodu, że miałem aż myśli samobójcze czasami, ale jakoś je odpychałem. Teraz może i jest spokojniej niż na początku, ale dalej lekko irytuje. Zabawne, że ZUPEŁNYM PRZYPADKIEM, zaczęło się to uspokajać w czasach jak zacząłem oglądać mlp, ale może to faktycznie tylko przypadek. :aj3: Tak czy inaczej, ta choroba wyszła mi trochę na plus, mimo wszystko, bo nałapałem przez nią dystans do siebie spory. :fluttershy4:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa choroba znasz może jej nazwę?  :suspicious:

8 godzin temu, Pshemo napisał:

Zabawne, że ZUPEŁNYM PRZYPADKIEM, zaczęło się to uspokajać w czasach jak zacząłem oglądać mlp, ale może to faktycznie tylko przypadek. :aj3:

 

Bo ja wiem, czy to przypadek. :squee:Można znaleźć postów, gdzie ludzie piszą o tym, jak mlp zmieniło ich życie czy od czegoś uratowało. Ja np. od dawna cierpiałem na nerwicę natręctw objawiającą się tym, że nigdy nie potrafiłem niczego dokończyć, bo co zaczynałem to po pewnym czasie miałem takie dziwne uczucie, że to nie ma sensu, że lepiej powtórzyć i tak dalej. Było to na tyle denerwujące, że nie pozwalało mi niektórych rzeczy dociągnąć do końca. Tak samo było z serialem... zacząłem oglądać i po pewnym czasie nie wytrzymałem i zacząłem od nowa. Raz to nastąpiło i potem powiedziałem sobie, że ten serial jest tego wart, że go obejrzę całego. Z początku było ciężko, ale po pewnym czasie praktycznie to uczucie całkowicie zanikło. Teraz to już praktycznie wspomnienie. Można to zwalać na przypadek czy szczęście, czy coś jeszcze innego. Ja wiem co spowodowało u mnie naprawdę silną chęć zwalczenia tego i dzięki czemu w końcu pokonałem to... :yay:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

Ciekawa choroba znasz może jej nazwę?  :suspicious:

Mój psychiatra nazwał to "tikami przewlekłymi". Na początku tak myślałem "wut?" "co to za choroba?", ale później zrobiłem trochę research i coś takiego było faktycznie.

 

6 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

Ja np. od dawna cierpiałem na nerwicę natręctw objawiającą się tym, że nigdy nie potrafiłem niczego dokończyć, bo co zaczynałem to po pewnym czasie miałem takie dziwne uczucie, że to nie ma sensu, że lepiej powtórzyć i tak dalej.

Ja mam coś podobnego, tylko ja widzę sens w dokańczaniu różnych rzeczy, ale zawsze się obawiam, co ja będę robił jak już to skończę. Mimo to i tak kończę zazwyczaj, to co miałem zrobić, więc nie jest to jakiś problem. :squee:

 

6 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

Bo ja wiem, czy to przypadek. :squee:Można znaleźć postów, gdzie ludzie piszą o tym, jak mlp zmieniło ich życie czy od czegoś uratowało.

Osobiście jakoś nie wierzyłbym na początku, że jakaś animacja może zmienić życie, ale jak teraz o tym myślę, to chyba nie ma rzeczy niemożliwych.:rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
×
×
  • Utwórz nowe...