Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka


Recommended Posts

Jun chwyciła telekinezą pędzel i zamoczyła go w słoiku żywicą. Po chwili 5 desek było już sklejonych w łódź która mogła pomieścić 4 kucyki.

 

-Okej. Travel teraz uważaj. Ja obrócę łódź a ty zacznij smołować dno. Tylko ostrożnie.

 

Chwyciła łódź. Dla chorego jednorożca nie jest łatwo jednak utrzymać przez dłuższy czas taki ciężar. Trzymała jednak aby Travel mogła uszczelnić dno łodzi.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
  • Odpowiedzi 778
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Napisano (edytowany)

Znieruchomiałam. Zadrżalam znów, przetwarzając w głowie wszystko co usłyszałam. Wpatrywałam się w niego pustym wzrokiem. Czyli jednak...

- Czemu? - spytałam nagle. - Czemu jestem dla ciebie ukochaną klaczą? Czy ty nie kochałeś innej? - Zapytałam ze stoickim spokojem. Jeśli im wierzyć nie jestem już gryfem. I żyję. Nie wiedziałam, czy mam się czekać z dala od kuca z morderczymi napadami, czy wierzyć, że potrafi być inny?

Widziałam jak zachowywał się w stosunku do mnie. On naprawdę mnie kochał...? Nawet jeśli nic by mi nie zrobił to... co z innymi? Nadal będzie zabijał? Może... może uda mi się mu jakoś pomóc i to opanować.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Zapłakany ogier spojrzał na klacz.

- Czemu? Bo jesteś... Naprawdę miła, pomocna... Jesteś szczera i ukazujesz swoje uczucia. Jesteś... Po prostu najwspanialszą klaczą... I nie chcę.. Nie chcę Cię stracić... -Insane przytulił się do Corrie. Jej futerko było takie ciepłe i mięciutkie - Proszę, wybacz mi... Nie chcę, żebyś się mnie bała... Nic nie zrobię Tobie, ani innym kucom... Ja.. Tylko potrzebuję pomocy... - wyszeptał jej do ucha i dalej wtulał się w ciało klaczy.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Nie zareagowałam na przytulenie mnie. Nadal patrzyłam na niego chłodnym, choć pełnym niepewności wzrokiem. Dość długo zastanawiałam się intensywnie.

- Nie boję się ciebie - odparłam pewnie. - Boję się o innych. O to, co możesz im zrobić. Jednak... - zamknęłam oczy, wdech, wydech. - …spróbuję ci pomóc. Jeśli w mojej obecności, przy mnie nie szalejesz, może tylko ja będę w stanie cię powstrzymać.

Uśmiechnęłam się delikatnie, trochę jakby współczujaco. Odwzajemniłam uścisk, przytulając go mocniej. Może naprawdę uda mi się mu pomóc... nawet gdyby kosztowało mnie to życiem, spróbuję mu pomóc.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Ogier dalej płakał. Nieco zmoczył mięciutkie futerko Corrie.

- Ale... - zaczął - Od przyjścia do obozu... Nie zabiłem nikogo... Nikogo prócz Ciebie, ale żyjesz... - Insane jeszcze bardziej się rozpłakał - Pomóc? Niby jak? Mnie się nie da pomóc... Chcę być tylko blisko Ciebie, by nikogo nie zabić... Być z Tobą, bo Cię kocham... - pegaz pocałował klacz w policzek i nie przestawał się w nią wtulać.

Wybaczyła mi... To już coś...  I się nie boi... Oby mnie nie zostawiła.. Nie zniósłbym tego... Z nią spać.. I budzić się koło niej.. Tylko tyle pragnę... - myślał ogier.

Link do komentarza

- Nie płacz... - powiedziałam cicho. - Jeszcze nie wiem jak ci pomóc. Ale nie zostawię cię. Spróbuję... uda mi się tobie pomóc... - wyszeptałam, przytulając go mocniej. W końcu odlepiłam się od niego nie zauważając nawet mokrej - od jego łez - sierści. Położyłam delikatnie kopytko na jego policzku.

- Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się. - Nie opuszczę cię dopóki nie zdołam ci pomóc. Dobrze?

Link do komentarza

- Sami wariaci innymi słowy... Albo zakochani... Na jedno wychodzi - powiedziała. Mobilny psychiatryk, ale bez leków przytłumiających działanie chorób. Wspaniale. Czysta postać szaleństwa. Jego objawy i jego skutki. Coś, czego nigdy nie zaznałaby w Ponyville. Bo w Ponyville nie ma wielu psychicznie chorych, a wyjątki w niewielkiej ilości są na wymarciu i są tłumione przez normalną większość.

Klacz uśmiechnęła się ciepło do przechodzącej obok Travel. Ciekawe czy i ona nie do końca jest normalna. Teraz jednak miała przed sobą Darknessa. Obiekt badawczy numer jeden... Do głowy Moth wpadła sugestia myśli, że traktuje inne kuce przedmiotowo. Została zignorowana.

Link do komentarza

- Dobrze... - wyszeptał ogier.

Spojrzał w oczy Corrie. Było w nich tyle ciepła i dobra... I miłości. Insane silił się na uśmiech, lecz nie wychodziło mu to. Zaczął głaskać klacz po jej grzywie.

- A... A jak pomożesz... To odejdziesz, prawda? Znów będę sam... Bez miłości - mówił ogier ze łzami w oczach - Nie chcę, żebyś odchodziła... Chcę byś została. Była ze mną... Przecież... Zanim Jun... Wszystko było dobrze... - szlochał pegaz.

Link do komentarza

Bloody nadal była przymulona. Wszystko działo się jak za mgłą. Widziała tylko jedno.

Jego

On... najpierw wyznaje jej miłość, potem gania za inną... On całuję ją i odchodzi w zapomnienie... On...ON!
To jego szukała po całej Equestrii po tym nieszczęsnym obozie. To on był dla niej motywacją, by dalej brnąć w swoje postanowienia. On...On już nie był sobą.

Bloody nie obchodziło już nic. Nie obchodziła jej wyprawa, ani to, że powinna pomóc Cloudsowi. Czuła tylko ból. Nie potrafiła opanować łez...
Złapała swojego wilka i przypięła go za obrożę do drzewa. Nie mógł jej przeszkodzić w tym, co postanowiła zrobić.
Stanęła przy wejściu namiotu, w którym przebywał Insane. Wyjęła z apteczki skalpel i przystawiła go sobie za pomocą magii do gardła.
-Pamiętam Cię... Lecz teraz żegnaj...- wyszeptała.

W oddali było słychać rozpaczliwe wycie Spero.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Zaśmiałam się.

- Nie, Insane - kopytkiem otarłam jedną z łez na jego policzku. - Nie odejdę. Nie odejdę nawet wtedy, gdy tobie nie pomogę. Sama nie wiem czy to co do ciebie czuję można nazwać... miłością. Na razie po prostu chcę ci pomóc - pokręciłam lekko głową. - Zanim Jun mi to powiedziała było tylko kłamstwo. Nikt nie powiedział, że teraz też nie może być dobrze.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

-Herb!

Przerażony ogier wstał na równe nogi widząc klacz stojącą u wejścia do namiotu i trzymającą w kopytach skalper. Przystawiła go sobie do szyi.

-Cholera, kto mi pomoże z tymi deskami! -zawołał. Tak na prawdę jednak myślał o tym, że kolejny towarzysz chce sobie odebrać życie.

Co prawda nie miał skrzydeł, ale i tak rzucił narzędzia na ziemię i puścił się biegiem by uniemożliwić samobójstwo.

Link do komentarza

Darkness zabierał się właśnie za kolejne drzewo, lecz nagle usłyszał coś... nietypowego. Słyszał ten dźwięk już wcześniej, a mianowicie był to pies, a może... wilk? Z tego co kojarzył, to należał do ten medyczki, która nazywała się... Blood? Tak Blood. Początkowo się tym nie przejął, lecz wycie zdawało się być... wyciem, który sygnalizuje ból. Znał ten rodzaj, gdyż nie jednokrotnie trafiał wilki, które potem wyły z bólu. Postanowił więc zaprzestać roboty, a następnie zbadać sytuację. Nie miał daleko do obozu, gdyż drzewa ścinali niemal na samym brzegu. Gdy do niego wszedł, to jego uwagę przykuła właśnie owa medyczka, która... chciała popełnić samobójstwo...

Cholera... jest gorzej, niż myślałem -  pomyślał Darkness, a następnie udał się galopem do medyczki.

- Słuchaj... nie musisz tego robić... - powiedział spokojnie - Cokolwiek się stało, to... nie musi się tak skończyć - Darkness powoli dobierał słowa.

Link do komentarza

W oddali Jun usłyszała wycie wilka

 

-Spero- krzyknęła- Czyli coś niedobrego dzieje się z Herby.

 

Jun porzuciła swoje zajęcie i pogalopowała w kierunku odgłosu. Zobaczyła przyczepionego do drzewa Spero i Herby ze skalpelem przytkniętym do gardła.

 

-Herby nie !!!-krzyknęła Jun i rzuciła się w stronę przyjaciółki. Dopadła ją i zaczęła mocować się magią o skalpel. Nie wiedziała co może się stać ale aktualnie miała tylko jeden cel: powstrzymać Herby.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Słysząc wycie jakiegoś zwierza bez słowa wybiegłam z szałasu. Cholera...

Klacz ze skalpelem przy gardle. Jak miło. Zmierzyłam ją wzrokiem. Samobójczyni, suuper. Podeszłam bliżej, trzymając jednak dystans. Nie wiadomo jak mogłaby zareagować. Nie mówiłam nic, tylko patrzyłam na kuce gromadzące się wokół.

- Dlaczego? - powiedziałam po chwili. Mój głos był spokojny i pełen opanowania.

- Powód. Dlaczego to robisz?

Nie zareagowałam też jakoś specjalnie na Jun która chciała odebrać jej ostrze. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Darkness zareagował momentalnie, odpychając Jun, która rzuciła się na Bloody.

- Co ty chcesz do cholery zrobić? Skrzywdzić ją jeszcze bardziej - rzucił oschle, a następnie odsunął się na bezpieczną odległość od Herb. - Niech sama wyjaśni nam dlaczego, a nie, że wy ją powstrzymujecie siłą. Co z was za kucyki, że wymuszacie na kimś swoje zdanie? I to ja podobno jestem ten zły...

Link do komentarza

Jun upadła na ziemię. Po chwili wstała i otrzepała się z kurzu.

 

-Zamknij się-rzuciła krótko w kierunku Darknessa- Przecież jak podetnie sobie gardło to raczej nam nie wytłumaczy dla czego postanowiła to zrobić.

 

Klacz postanowiła już nie próbować zbliżać się do przyjaciółki.

 

-Przecież nasz psycholek najlepiej się na tym zna-mruknęła pod nosem i pobiegła w kierunku szałasu. Stanęła przed wejściem i weszła do środka. Stał tam tylko pegaz z zółtymi oczami

 

-Hej-powiedziała nieśmiało- Insine prawda ? No więc jest problem. Czy mógłbyś pójść ze mną ?

 

Czekała aż ogier odpowie. Liczyły się cenne sekundy

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

Bloody zaczęła panikować. Tłum wokół niej się się powiększał. Na szczęście ogier, który poprzedniej nocy wdał się w bójkę z Cloudsem odepchnął Jun. Bała się, że ją skrzywdzi.
Przełknęła głośno ślinę. Zamknęła oczy i próbowała przetworzyć pytania.
Corrie... ona jeszcze pyta- dlaczego?
Ponownie przystawiła ostrze do gardła, tym razem lekko przyciskając.
- To przez niego... Szukałam go... Chciałam mu pomóc... Szkoliłam się dla niego... Ale on... Okazał się...- głos jej uwiązł w gardle, a łzy strumieniem spływały po policzkach, kapiąc na skalpel.
Jej serce zaczęło gwałtownie uderzać, tak jakby chciało nadrobić wszystkie lata, która za chwilę pójdą w niepamięć. Klacz nie widziała innej opcji... Była zaślepiona, chciała pozbyć się bólu... A bolało ją wszystko.
To nie był ból fizyczny...To już wiele razy wytrzymywała bez zająknięcia. Tego bólu nie czuła nigdy wcześniej, więc chciała się go, jak najszybciej pozbyć.
Za chwilę to zrobi...Lecz najpierw chce spojrzeć mu w oczy...

Wilk wył coraz głośniej, lecz tego Bloody nie dopuszczała do swojej głowy...

Link do komentarza

- Słuchaj... Bloody... to nie musi się tak skończyć... Rozumiem, iż... przez nią... - wycedził Darkness, patrząc na Corrie. - to wszystko, lecz nie możesz się poddawać. Pomyśl tylko ile dla nas zrobiłaś. Byłaś naszą medyczką, która pomagała każdemu, nawet jeśli tej pomocy nie chciał. Nie daj się ponieść emocją, które teraz w twojej głowie szaleją. In... - Darkness przerwał - Ten ogier może nie był najlepszy dla ciebie, ale zrozum, iż jesteś nam potrzebna... i to żywa. Jesteś jedyną osobą, która zna się na medycynie. Bez ciebie, my... twój wilki i inne kucyki mogą zginąć, z powodu braku opieki medycznej... zrozum to proszę. Ja ciebie nie powstrzymuje, tylko daje ci dobrą radę... zrozumiem, jeśli się nie dostosujesz.

Link do komentarza

-Dobra! Mam was wszystkich dość! -zawołał wkurzony kuc ziemny -Chcecie to się krojcie, ciachajcie i zabijajcie, mnie to wisi.

Następnie odwrócił się zadem do tłumu i podszedł do wozu z narzędziami.

-Banda rozkapryszonych, posranych kucyków. Kuc che im jedynie pomóc, uratować od śmierci, może się trochę pośmiać, a oni go tylko wyśmieją i pobiją. W zadzie mam takie.. tu jest.

Kuc wyciągnął z dna piłę spalinową i położył na ziemi, po czym odpalił. Narzędzie zawarczało.

-Herb! Jeśli się zabijesz rzucę się na tą piłę. Masz moje życie w swoich kopytach, jeśli choć trochę ci na nim zależy. Darkness! W zadzie mam twoje ciało! Dbaj o skrzydła.

Nastepnie czekał na kolejny ruch samobójczyni. Był całkowicie gotowy na śmierć.

-Jun.. wybacz. I tak miałem zginąć. W plecaku masz mój dziennik.

Link do komentarza

- Zamknijcie się i zostawcie ją. Nie odbierajcie jej skalpela. Jeśli teraz weźmiecie jej ostrze, zdoła wymyślić coś, przed czym jej nie uratujecie. Zostawcie tą klacz. - Powiedziała Moth. Nie podeszła zbyt blisko zbiorowiska. Chciała, by ją słyszeli. Jeśli odbiorą jej skalpel, odbiorą jej własną wolę, a ona i tak znajdzie sposób żeby się zabić. Z drugiej strony mogła być to tylko pokazówka... Próba zwrócenia na siebie uwagi.

- Rzuciliście się na nią. Ona tego nie chce. Nie chce sztucznego tłumu. Nie chce zbiorowiska. Wasze daremne pocieszenia i prośby w niczym nie pomogą. Tym bardziej zamieszanie.

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza

Klacz zamiast reagować na próby samobójcze klaczy, załatwiła się tymi, którzy byli zepchnięci na drugi plan. Najpierw wilk. Odwiązała go od drzewa, aby pobiegł do swojej pani. Odetchnęła głęboko zbierając myśli. 

Usłyszała słowa Cloud'a. Podeszła powoli do ogiera, wyłączając urządzenie i wyrzucając jeszcze z ruszającym się ostrzem w krzaki.

- Cloud, do cholery! - powiedziała uderzając go z kopyta - Przestań odwalać takie szopki! 

Edytowano przez Animal
Link do komentarza

Ogier wstał i wyszedł przed szałas. Widział tam tłum kucow i stojącą pośrodku Bloody. Podszedł do niej i zaczął szeptać jej coś do ucha.

- Bloody... To wszystko nie musi się tak kończyć. Odłóż proszę ten skalpel. Ja... Wiem, że zraniłem Cie... I to bardzo... Ale zrozumiałem, że ze mną nigdy nie byłabyś szczęśliwa... Te moje huśtawki nastroju... Znajdziesz sobie lepszego, obiecuję. Odłóż skalpel i wróć do namiotu... Proszę - Insane wyszeptał te słowa do ucha Bloody i przytulił ją, po czym odszedł i objął kopytkiem Corrie.

Link do komentarza

-Mam was cholera dosyć! Albo wracam do Ponyville prosto z Manehattan, albo powieszę się przez te wasze odpały! Nie zależy mi na podroży z bandą rozwydrzonych bachorów majacych problemy emocjonalne! Próbowałem zagadać, pośmiać się, cholera, nawet życie ratowałem i skrzydła sobie ucinałem, ale dłużej tego nie zniosę! Jeśli do Manehattan nic się nie zmieni, podróżujecie sami! Nie będę was później niańczył psychicznie, mam was wszystkich gdzieś. Chciałem się zabawić, ale niektórzy z obecnych nie rozumieją magii przyjaźni ani co to znaczy być kucykiem! Jesteście pieprzoną zgrają postapokaliptycznych surwiwalistów w tęczowej krainie, szczęścia i radości! Ale wy musicie szukać tutaj przemocy i seksu! Brzydzę się wami!

Po tych słowach ruszył kłusem miedzy drzewa, by choć na chwilę oderwać się od tej cholernej grupy oszołomów z Darknessem-psychopatą na czele.

Link do komentarza

Bloody usłyszała nieznaną jej klacz... kolejny głos rozsądku w tłumie. No pięknie... jest medykiem i naraża teraz swoich podopiecznych na śmierć, bo chce sobie ulżyć?
To jest takie niesprawiedliwe... To on był niesprawiedliwy... Gdzie się podział ten nieśmiały pegaz, który wahał się do niej podejść... Gdzie on jest? Musi być w tej... odrażającej skorupie... Może uda się jej...
- Nie... Ja... Nie...nie....- Zaczęła mamrotać pod nosem.
Powoli, lekko zaczęła przejeżdżać ostrzem po skórze. Najpierw po gardle, potem wzdłuż lewego kopytka. Z płytkiej rany zaczęła sączyć się krew, która na razie na zagrażała życiu klaczy.
Herby usiadła wpatrując się w przestrzeń. Jej oczy były nieobecne, płacz ustał.
Wtedy poczuła, że do niej szepcze... Miał czelność do niej podejść i potem iść do niej?
- Mogę Ci pomóc... Po to tu jestem... Po to Cię szukałam, nie rozumiesz!? - Wstała i rzuciła zakrwawiony skalpel w bok, nie obchodziło ją gdzie poleci
- Widzę Twój pysk... Twój dawny..wygląd... W każdym pacjencie, to mnie motywuje. - Wykrzyczała
Podbiegł do niej Spero i zaczął szukać czegoś w apteczce, klacz pozwoliła mu na to.
- Przepraszam za tę całą szopkę... Ja mam problemy... Przepraszam - Wyszeptała i wbiła w niego wzrok.
Stała tak, a krew spływała powoli z ran, brudząc białą sierść.
 

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...