Skocz do zawartości

Cień Nocy [NZ][Fantasy][Dark][Violence][Adventure][Romans]


Cahan

Recommended Posts

 Ja również miałem okazję przeczytać ten tekst. Pierwszą  połowę rozdziałów przeczytałem wczoraj, drugą dzisiaj, i o to moja opinia.

 

Tekst wielowątkowy, w którym nie dostrzegłem błędów stylistycznych, ani ortograficznych. Zresztą one są moją piętą achillesową, czego dowodem są teksty pisane przez zemnie niezależnie, czy test jest pisany przez osobę bardziej oświadczoną, czy mniej (w drugim przypadku bym pewnie zauważył ważniejsze błędy, ale niekoniecznie moje sprawdzanie ich świadczyło, że potrafię stwierdzić, czy to sekst dobrze napisane pod tym względem), wiec to zostawiam bardziej doświadczonym unserom.

 

Dlatego przejdę do fabuły i do postaci. A więc:

 

a) Duża różnorodność postaci. Każda z nich  jest dobrze wpasowana w główny wątek, jakim jest odzyskanie korony przez Night Shadow która mimo, iż jest jednorożcem ze skrzydłami nie ma cech Mery Sue że tak ujmę), lecz jest klaczą, która ma swoje słabe (a nie tylko mocne) strony. Stąd też mogę powiedzieć, że Cahan rzeczywiście  pod tym względem się spisała.


b) Świat przedstawiony jest także różnorodny. W tekście jest dużo akcji, oraz opisów miast otoczenia, warunków atmosferycznych, i życia  W trakcie czytania zaciekawił mnie jeden z wątków a mianowicie miasto alicornów i jego opis.   I teraz trochę głupia myśl z mojej strony, ale do mi tam. To tylko myśl

  Odkryj ukrytą treść

Nie traktujcie więc jej, jako coś nie miłego, albo coś, co będzie zrealizowane. Powtarzam. To tylko myśl (koncept), a nie coś, co napisałem ze zwykłej złośliwości.

 

Pozdrawiam.

Edytowano przez Król Etirenus
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Rozdział IV przeczytany.

 

Beware the spoilers!

 

No i kolejny dobry rozdział za mną. Tym razem podczas lektury czułem się jakbym gonił pasikonika, bo co i rusz przeskakiwano z tematu na temat. Wyszło to jednak całkiem zgrabnie, na dodatek dostaliśmy oprócz dalszej części drogi głównej bohaterki również nieco solidnego światotworzenia, szczególnie w dziedzinach geograficzno-politycznych. Jak podczas pierwszej lektury stwierdzam, iż Darkness Sword to moja ulubiona postać, coś w jego pragmatycznym podejściu do otaczającej go rzeczywistości doskonale mi pasuje. Może chodzi po prostu o fakt, że jest nader kompetentnym władcą? A przynajmniej póki co sprawia takie wrażenie. Jego odpowiednik z kraju Słońca też nie wypada najgorzej. Może sprawia wrażenie nieco optymistyczniejszego, ale składam to na karb zwiększonej ilości witaminy D w organizmie.

 

Jeżeli chodzi o przygody Night Shadow to bardzo aprobuję postać Kotka. Głównie dlatego, że jest kociakiem rzecz jasna. Reakcję jego matki też uważam za dobrze opisaną. Oczywiście można było napisać jak to zaatakowała główną bohaterkę i poniechała morderczych zamiarów dopiero kiedy mały wystąpiłby w obronie swojej przyszywanej mamki, ale podejrzewam, iż wypadłoby to o wiele gorzej. W sumie hołubię w duszy (której nie mam) nadzieję, iż ta mantykora okaże się strzelbą Czechowa i jeszcze ją w fanfiku zobaczymy. Naturalnie po kilku/kilkunastu latach. W sumie przez chwilę zastanawiałem się, czy mała jadowita kicia nie będzie towarzyszyć Night - wtedy można byłoby powiedzieć, że wraz z młodą księżniczką tworzą parę podobną do Gratcha i Richarda Rahla (oj, oberwę za to porównanie...). Natomiast Random Adventure ma minusa na starcie. Skurwykuc strzela do kotków! Co z tego, że latających, jadowitych i drapieżnych?

 

Podsumowując rozdział był prima sort, czytało się go szybko i przyjemnie. Takich więcej proszę.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Rozdział V przeczytany.

 

Beware the spoilers! Albo i nie...

 

Kolejny rozdział, będący bezpośrednią kontynuacją poprzedniego. To samo miejsce, ten sam czas. Tylko ekipa się powiększyła. Znacząco. W sumie tą wesołą kompanię pamiętam jeszcze z pierwszego czytania. I mimo odruchowej sympatii w znacznej mierze też mnie irytują. Czym? Tą ich wydumaną demokracją. Nie chce wracać? To niech zostanie z nami. Do kurzej wątróbki, Night Shadow nie jest jakąś poszukującą przygód awanturniczką, tylko rozkapryszonym, nieposłusznym, niewychowanym i tępą jak beczka smalcu smarkulą, która żyje złudzeniami i gucio wie o życiu. Ani ona nie ma prawa podejmować decyzji jakie podejmuje, a oni już tym bardziej nie mieli prawa dawać jej jakiegokolwiek wyboru. Napój usypiający, obroża na róg i wysyłka Pony Expresem do rodzinki. To byłaby jedyna słuszna i naturalna opcja. Ale nieee, oni dają jej szansę na szybką śmierć... Tak, tak wiem wtedy fanfik szybko by sie zakończył, a poza tym jojczę i mędzę w kółko o tym samym, na dodatek jestem szowinistyczny i niepoprawny politycznie. No jestem. A za każdym razem jak czytam jej roszczeniowe, wydumane pierdoły o tym jak to kiedyś zasiądzie na tronie to krew mnie zalewa i szowinizm wbija na kolejny poziom. Naprawdę rzadko główna bohaterka fanfika irytuje mnie aż do tego stopnia co Night SHadow. Jeżeli ona na końcu fanfika nie zginie jakąś prozaicznie banalną śmiercią, którą spowoduje jej własne zadufanie i idiotyzm to będę szczerze nieszczęśliwy.

 

Ale rozdział ogólnie bardzo dobry, tak jak poprzednicy. Poznajemy nowych bohaterów, dowiadujemy się o tajemniczej lokacji, więc i światotworzenie jest śladowa ilość. W zasadzie, oprócz subiektywnych odczuć opisanych powyżej nie mam się do czego przyczepić.

 

Fajne, pisz dalej xD

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, jak to się stało, że do tej pory nie skomentowałem najnowszego spośród zremasterowanych rozdziałów? Pewno znowu zaspałem :twilight6:

 

No cóż, w takim razie na sam koniec maratonu nadrabiam zaległości związane z „Cieniem Nocy”, odkrywając, że o ile rozdział V był całkowitym rewritem, o tyle rozdział VI najwyraźniej przeszedł niewielkie, ale istotne z punktu widzenia zawartości merytorycznej oraz technicznej zmiany. Sami wiecie, diabeł tkwi w szczegółach. Myślę, że dosyć dobrze pamiętam co istotniejsze fragmenty „Cienia Nocy”, akurat wędrówka ku Alikorngard zapadła mi w pamięci, toteż podczas lektury miałem silne wrażenie deja vu. No, chyba, że serio czytałem już ten rozdział, tylko nie zarejestrowałem go jako zremasterowanego. To by oznaczało, że z moją pamięcią coraz gorzej, o wydajności to już nie wspomnę.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

W każdym razie, szósty rozdział to nie tylko podróż oraz magiczny trening w plenerze, czego jak najbardziej należało się spodziewać w przygodzie osadzonej w klimatach klasycznego fantasy, ale także pewna doza światotworzenia, ekspozycji historii, która to ekspozycja zostaje wypowiedziana ustami Bastard Spella. Ponieważ autorka nie lubi tracić czasu, przy okazji zdecydowała się na rozbudowanie jego postaci. Stąd, nie tylko dowiadujemy się o tym, co się wydarzyło i dlaczego obecnie Alikorngard jest tak niebezpiecznym miejscem. Nie tylko otrzymujemy pierwsze znaki, że boskość Celestii i Luny to, mówiąc brzydko, ściema tysiąclecia, zaś poddani alikornich sióstr, zindoktrynowani od maleńkości, błądzą niczym pijane dzieci we mgle. Poza tym wszystkim, dowiadujemy się co Bastard Spell robił w Canterlocie, jaka stoi za nim historia, no i dlaczego zmuszony był uciec.

 

Jest sporo szczegółów wartych zapamiętania, chociaż początkowo treść usiłowała sprzedać czytelnikowi to, że Alikorngard jest głównym specjałem, bardzo szybko zacząłem zastanawiać się nad wszystkim, tylko nie nad upadłym, przeklętym miastem alikornów – zaciekawiło mnie to, że najwyraźniej sam Darkness Sword, władca Królestwa Nocy, nie daje wiary w boskość Celestii i Luny, w ogóle, podważa nauki Kościoła Harmonii, toteż na jego włościach za powątpiewanie nie grozi kara, czego nie można powiedzieć o Equestrii, gdzie wystarczyło, że Bastard Spell zwinął kilka ksiąg zakazanych (Skąd my to znamy?), by całym uniwersytetem zainteresowała się gwardia. Takie drobne rzeczy sprawiają, że czytelnik zaczyna wątpić w to, czy w tym konflikcie (Złe słowo – może bardziej w ramach konkurencji, jaka naturalnie wytwarza się między państwami. Stawką są oczywiście wpływy.) są jakiekolwiek pozytywne strony, ale jednocześnie zastanawia się jak tam jest, w tych królestwach. Wisienką na torcie jest kolejne zarysowanie tego, jak wielka jest wola walki i decydowania o samej sobie Night Shadow – mam na myśli jej wnioski o tym, że Bastard Spell miał wybór, a także przemyślenia o tym, jak by to było, gdyby Alikorngard nie upadło, a ona przyszła na świat właśnie tam, będą wolną, nieskrępowaną cudzymi rozgrywkami politycznymi.

 

Chyba kiedyś nie zwróciłem na to szczególnej uwagi, ale jest to również moment, w którym przewiną się rzeczy, które przez co wrażliwszych mogą zostać uznane za przejawy rasizmu. Chodzi mi o spór o hierarchię ras, kto za co odpowiada i jak to alikorny, mimo swoich słabości natury... nazwijmy to, reprodukcyjnej, są lepsze, przeznaczone do rządzenia, a pozostałe kuce winne być im posłuszne (oczywiście z ziemskimi na samym dole tejże piramidy). Widać różnice światopoglądowe między Spellem, a Nighty, a przy okazji przekonujemy się o słuszności stwierdzenia, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tym bardziej, można odnieść wrażenie, że to świat bezwzględny, zimny, niebezpieczny, a dobro i zło są kwestiami względnymi. I taka kreacja mi odpowiada. Pamiętajmy, że to jest prequel, że z punktu widzenia serialu, jest to zamierzchła epoka i nie mam problemu z wyobrażeniem sobie, że w mrocznych czasach tak właśnie mogło to wyglądać. Wydaje się, że to niewiele znaczące wstawki, lecz jeżeli wczytać się w to głębiej, od razu widać, że część rzeczy ma drugie dno i że jest tutaj pole do własnych domysłów oraz spekulacji. Świat przedstawiony po prostu ciekawi, prosi się o odkrywanie, jednakże oszczędność w dawkowaniu informacji nie pozwala przestać o tym myśleć i nie czekać na ciąg dalszy.

 

Ale historia Alikorngardu, sama w sobie, chociaż nie należy do najoryginalniejszych, jest ciekawie przedstawiona i co by nie mówić, jest smak na ciąg dalszy, na eksplorowanie, przygody i niebezpieczeństwa. Jest klimat, do tego świetnie nakreślony dzięki przemyślanej stylistyce oraz dopracowanych opisach, co mnie się bardzo podoba. Aczkolwiek, jest troszkę szkoda, no bo czytałem oryginalną wersję fanfika, stąd wiem, że ryzyko będzie się wiązać z ofiarami... No, ale nic więcej nie powiem. Tym bardziej, że kolejne zremasterowane rozdziały jeszcze się nie ukazały.

 

Tak czy owak, dostaliśmy kolejny niezwykle klimatyczny, wciągający kawałek tekstu, gdzie oprócz żmudnej wędrówki mamy garść historii, a także rozwinięcie charakterystyk postaci, głównie Night Shadow oraz Bastard Spella, gdzie między wierszami można doszukać się kilku detali, które urozmaicają świat przedstawiony i dają znak, że w rzeczywistości sprawy są zdecydowanie bardziej skomplikowane, zaś życie w tych starych, mrocznych czasach – dużo trudniejsze, niż na pierwszy rzut oka.

 

Aha, byłbym zapomniał – rodzinie Brodatych też się nie upiekło i nawet przodek Starswirla ma swoje za uszami. Aczkolwiek, to zależy od tego, po czyjej stronie się stoi, komu dany czytelnik przyznaje słuszność. Niemniej, jeżeli ktoś sądził, że wzmianki o Equestrii, Celestii, Lunie, czy Harmonii to jedyne odniesienia do kanonu i poddawał pod wątpliwość, że to prequel, teraz powinien zauważyć, że powiązań z serialem z czasem jest coraz więcej i że wbrew pozorom nie jest to oderwane od świata kanonicznego uniwersum. W ogóle, ciekawy smaczek z Kościołem Harmonii – kto czytał opowiadania o pogańskich kucach może kojarzyć ów kościół, czy wręcz pomyśleć, że mamy do czynienia z jednym, wielkim Cahanverse ;)

 

Jest jeszcze jedna postać, która uzyskuje nieco więcej czasu antenowego – Random Adventure. Tutaj wprawdzie nie ma jakiegoś znaczącego rozwinięcia jego postaci, ale jest to jeden z kucy, który w Alikorngard już był i przeżył, dzięki czemu może opowiedzieć swoją historię komuś niewtajemniczonemu. Co by nie mówić, jego przestraszona kreacja wypadła wiarygodnie, dzięki czemu czytelnik otrzymuje kolejne zapowiedzi, że bohaterów czeka ciężkie wyzwanie. Na razie jeszcze nie wiadomo jakie (o ile nie czytało się oryginalnego „Cienia Nocy”), nie wiemy kogo postacie spotkają na miejscu i z czym będą zmuszone walczyć, ale już mamy podstawy, by spodziewać się czegoś dużego, niepokojącego. Prawie jak w oryginalnym „Resident Evil 3”, gdzie jeszcze zanim po raz pierwszy spotykamy Nemesisa, dostajemy od innej postaci informację, że do miasta wysłano coś, co upatrzyło sobie za cel protagonistkę i że nie ma przed tym ucieczki.

 

Wiadomo, o pomyślne losy większości bohaterów możemy być spokojni – w końcu gdyby było inaczej, skąd ciąg dalszy historii, oczekujący na remaster – ale dla nastroju udajmy, że po rozdziale szóstym niczego nie ma i podumajmy nad tym kto przeżyje, kto się wykaże, co się stanie :D

 

Można miejscami odnieść wrażenie, że dialogi dominują nad opisami, a ekspozycja wypowiadana przez Bastard Spella z czasem przybiera długą, za długą formę, jednakże nie powiedziałbym, że przez to staje się niewiarygodna. To nie jest tak, że Bastard spontanicznie postanawia wygłosić wykład i nikt mu nie przerywa, natomiast informacje dotyczące dawnych dziejów w żadnym momencie nie są zbyt szczegółowe i zbyt precyzyjne, by mowa zaczęła brzmieć nienaturalnie. Poza tym, zaczęło się od tego, że ciekawska Night Shadow zaczęła pytać go o to, co ją interesuje, między wierszami dorzucając własne komentarze. Czyli jest to ekspozycja, ale jednocześnie dialog między dwiema postaciami, gdzie jedna wie, czego się spodziewać (kontrast do Randoma – Bastard ewidentnie jest opanowany i spokojny), zaś druga jeszcze nie, ale chciałaby wiedzieć, uważa, że ma do tego prawo.

 

Co jeszcze? Pozostali Łowcy są, towarzyszą nam, udzielają się, ale na razie trzymają się z boku, okazyjnie wchodząc w interakcje czy to z Bastardem, czy Night Shadow, zwłaszcza pod koniec, gdy przychodzi pora poćwiczyć zaklęcia. Sympatyczna końcówka, małe rozluźnienie klimatu przez dalszą drogą. Miły akcent, jeżeli dobrze napisany, to zawsze się ceni, a tutaj był dobrze napisany. W ogóle, znów ciesza opisy tkania poszczególnych zaklęć, co jest nie tylko okazją ku temu, by objaśnić jak alikorny tworzą i rzucają zaklęcia, ale również by ukazać emocje Night Shadow oraz jej stosunek do wybranych postaci, skąd wypływają określone odczucia. Podobnie, jak przy Bastardzie, mamy dwa w jednym :)

 

Miałem pewne wątpliwości, czy aby w paru miejscach autorka nie wykorzystała okazji na rozszerzenie rozdziału (w końcu chciałoby się więcej tego, co się lubi) ale po namyśle, nie wiedzę innych możliwości, niż ewentualne konwersacje Night Shadow z pozostałymi towarzyszami podróży i ukazanie stosunku każdego z osobna do wyprawy, co wprawdzie mogło by być rozwinięciem poszczególnych charakterów, ale z drugiej strony w praktyce mogłoby się okazać sztucznym przedłużaniem rozdziału, a tak, jak jest teraz, mamy sprawne tempo akcji, najważniejsze informacje, rozwinięcie tych najistotniejszych postaci, ok.

 

Rozdział jak najbardziej polecam, remaster póki co idzie dobrze, aczkolwiek mimo wszystko, przy szóstym rozdziale był mały niedosyt (chyba jedyna rzecz, która przyszła mi z czasem, początkowo chyba tego nie odczuwałem... a może tylko się niecierpliwię), ale to nic poważnego, by popsuć wrażenia z czytania. Dla dotychczasowych czytelników po prostu ciąg dalszy, gdzie opisy cieszą oko, postacie czyta się z łatwością, są dobre w odbiorze, a klimat spełnia swoje zadanie i pozwala się wciągnąć, wczuć. Dla nowicjuszy – niezbadany teren, powrót „starej” historii w odświeżonym wydaniu, miejscami może wydać się rzemieślniczą robotą, ale namawiam, by wczytać się w szczegóły i spróbować to sobie wyobrazić, zauważyć, że w gruncie rzeczy jest to świat znacznie bardziej rozbudowany, po prostu jeszcze nie wiemy o nim wszystkiego. Liczę, że w miarę kolejnych rozdziałów będziemy odkrywać, coraz więcej i więcej. Dlatego też tym bardziej polecam przeczytać i przekonać się samemu, co to za historia ;)

 

A w tak zwanym międzyczasie, zacieram ręce i czekam na więcej.

  • +1 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Przeczytany rozdział VI.

 

Beware the spoilers! Albo i nie...

 

I kolejny rozdział z Night Shadow w roli głównej. Szczerze mówiąc liczyłem że tym razem trafią się jakieś polityki, intrygi i tym podobne łakocie i witaminy. Zamiast tego dostałem marsz przez las, ćwiczenie czarów i lekcję o historii Alikorngardu. I też jestem bardzo zadowolony, bo zostało to podane w naprawdę dobrej formie. I było wybitnie ciekawe, przynajmniej dla mnie. Ładny kawałek światotworzenia, który pięknie podkreślał różnice istniejące między królestwami, a jako bonus poznałem historię Bastard Spella. I muszę powiedzieć, że tym chętniej czekam teraz na przygody w przeklętym mieście.

 

Z innych kwestii to z podszytym irytacją rozbawieniem obserwowałem pokazy charakteru Night Shadow. Ten jej rasizm i odruchowe wywyższanie się i uznawanie za resztą jest komicznie uroczy. Szczególnie, iż reszta kompanii ma na to kompletnie wywalone, chyba że młoda zaczyna przesadzać. Podoba mi się jak pokazano dynamikę tej grupy, choć mogłoby być tego nieco więcej.

 

No i wszystkie remasterowane rozdziały za mną. Teraz pozostaje czekać.

 

Fajne xd.

Pisz dalej.

 

PS: Doigrałaś się tym tekstem o kucach ziemskich! Moja fanfikowa zemsta będzie straszliwa! :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Po wielu nocach zmagań przedstawiam Wam remaster rozdziału 7. Pierwotna wersja miała jakieś 20-30 stron, ta liczy ich 65. Ostrzegam, że będzie mrocznie, krwawo i dość brutalnie.

 

Rozdział VII

 

Zaszły też inne zmiany - zdecydowałam się podzielić opowiadanie na części.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny, siódmy rozdział zremasterowanej wersji "Cienia Nocy" jest dziełem, przy którym miałem plan spędzić jeszcze trochę czasu, na etapie prereadingu i korekty. Szczęśliwie dla czytelników, autorka mnie uprzedziła, toteż już w ten ostatni dzień tygodnia roboczego możemy cieszyć się nowym materiałem, trudno o lepszy początek weekendu ;)

 

Jednakże pozwolę sobie uściślić, w kontekście tego, co chciałem wykonać – rozumiem jak najbardziej chęć budowania poszczególnych opisów ze zdań prostych, krótkich, celem nadania dynamizmu, zamierzonej chaotyczności, elementu zaskoczenia, lecz zważywszy na to, że rozdział (dużo dłuższy i bogatszy w content, względem poprzedniej wersji) posiada fragmenty spokojniejsze, w niektórych miejscach próbowałbym połączyć co krótsze zdania w jedno dłuższe, rozbudowane, by w ten sposób skomplementować ów spokojniejszy ton, jaki raz po raz udziela się w rozdziale.

Podkreślam, jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna sugestia, w znacznej mierze wynikająca z własnych upodobań, nie jest to sprawa obiektywna, jak ortografia czy interpunkcja, zatem z pewnością niczego Państwo nie tracą w związku z tym, że "zaspałem" z nadprogramowymi propozycjami względem formy rozdziału :rdblink: Zakładając oczywiście, że decyzją autorki, rzeczywiście cokolwiek trafiłoby do finalnej wersji tekstu.

 

Powracając na chwilę do wyżej wspomnianych spokojniejszych fragmentów, nie powiedziałbym, że były to elementy podpadające pod [Slice of Life], ale z pewnością w płynny sposób spowalniają one akcję, dając czas na wzmocnienie klimatu oraz zwracając uwagę czytelnika na szczegóły, czy przeżycia wewnętrzne protagonistki. Każdy, kto czytał i wciąż pamięta stary rozdział siódmy (opatrzony wówczas innym tytułem), od razu zauważy jak wiele nowych rzeczy dodała autorka, przy okazji dużo, dużo lepiej realizując szeroko pojętą tajemniczość – zgodnie z zapowiedzią, w sposób mroczny, krwawy, niekiedy całkiem brutalny, na przykład w postaci opisów odnoszonych obrażeń.

 

Główną bohaterką oczywiście pozostaje Night Shadow i to w znacznej mierze wokół niej krążą przedstawione w rozdziale wydarzenia, ale Łowcy, w mojej ocenie, otrzymali całkiem sporo czasu na to, by mieć swoje momenty i brać udział w fabule w sposób aktywny (a im bliżej końca, tym tejże akcji więcej), choć najbardziej spośród znajomych najemników błyszczy Bastard Spell. Występ Javelin Ichora oraz Blood Makera uznaję za satysfakcjonujący i taki, który się zapamiętuje, Random Adventure zdawał się przebijać w początkowych partiach rozdziału, potem, na moje wyczucie, "przewijał się", ale robił swoje, podobnie jak Awful Look, który z kolei wybił się pod koniec... Lecz z zupełnie innych powodów.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Przyjąwszy zlecenie od samego Darkness Sworda – ojca Night Shadow – bohaterowie wędrują do upadłego przed laty Alikorngard, w poszukiwaniu Amuletu Alikorna. Nie wszyscy są zdecydowani na wyprawę, bowiem nie będzie to ich pierwszyzna, zaś nauczeni doświadczeniem, wiedzą już, czego się spodziewać. Istotnie, na miejscu czyha mnóstwo niebezpieczeństw, spośród których nieumarli wydają się stanowić najmniejszy problem – nie to, co wciąż chodzi po przeklętej ziemi stanowi największe zagrożenie, lecz to, co kryje się w głębinach, a co najwyraźniej wzywa do siebie Night Shadow. Z czasem, bohaterka doświadcza niepojętego, walcząc z tytułowymi grzechami, przeszłością, ale również własnymi słabostkami. Nie oznacza to jednak, że w trakcie tej niezwykłej wędrówki nie znajdzie sojusznika. Powróciwszy do rzeczywistości, wraz z Łowcami zmierza ku ostatecznej konfrontacji z królem Alikorngard, który wciąż tkwi we własnym limbo, jak się okazuje, wraz z poszukiwanym przez bohaterów Amuletem Alikorna. Czy są gotowi uiścić cenę jednego życia, by odejść z pustymi kopytami, a może zaryzykują wszystko, by uzyskać szansę na zdobycie Amuletu? Odpowiedzi znajdziecie w tekście.

 

Tak przedstawia się zarys fabularny najnowszej odsłony zremasterowanego "Cienia Nocy". Jak nietrudno zauważyć, mamy szereg nowych wątków, co oczywiście oznacza nowe sceny, lokacje, a także momenty, w których to udzieli się to mroczniejsze, tajemnicze oblicze tej części historii, choć w inny, bardziej wyrazisty sposób, niż zapamiętaliśmy. Wszystkiego jest więcej, jest to też obszerniej i lepiej opisane, jednym z moich ulubionych przykładów jest opis Alikorngard. Lokację tę możemy sobie bez problemu wyobrazić, także kolorystycznie, a jednocześnie pole do własnych wyobrażeń jest na tyle szerokie, że mimo pewnych podstaw, jakie dała nam autorka, w zależności od odbiorcy, każdy może mieć nieco inną wizję upadłego miasta alikornów. To jest, moim zdaniem, świetne, za to się kocha słowo pisane :D W podobny sposób zrealizowano przeżycia wewnętrzne Night Shadow – powiedziałbym, że jej reakcje na to, co się dzieje, na istoty, które napotyka, myśli, a także chwile słabości, to wszystko czyni z niej postać, którą tym bardziej chcę śledzić, której tym bardziej chcę kibicować i która nabiera głębi, po prostu.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Innym przykładem są opisy zniszczeń różnych struktur, śladów pozostawionych przez czas, a które dają nam pojęcie o tym, co kiedyś mogło się wydarzyć, podobnie zresztą są opisywane obrażenia, rany, stan, w którym Night Shadow zastaje kolejne trupy, wliczając w to nie tylko kwestie cielesne, ale także zniszczenia ubioru. Czy to jakieś zastygłe strużki, pęknięcia, plamy krwi i ropy, czy niepokojące wrażenie "normalności", jakby lada moment miał wstać nowy dzień, a na zewnątrz mieliby wyjść mieszkańcy Alikorngard, jak gdyby nigdy nic złego się nie wydarzyło, te drobne szczegóły mają duże znaczenie i wspólnie tworzą, mimo nastroju, barwną treść, którą doskonale się śledzi i która, jakkolwiek przewrotnie miałby to brzmieć, żyje w wyobraźni odbiorcy ;)

 

Nie chciałbym spoilerować niczego więcej, toteż powiem tylko tyle, że po lekturze czuję się "najedzony" – rozdział ma aż sześćdziesiąt sześć stron (Serio, tyle się u mnie wyświetla, choć na ostatniej widnieje tylko jedno zdanie. Pewnie jakiś glitch po mojej stronie xD), ale wciąga jak diabli, chociaż jednocześnie starałem się wyłapywać różne usterki i zwracać uwagę na formę, w ogóle nie zauważyłem upływu czasu, który to czas okazał się naprawdę dobrze spędzony. Jak dla mnie, tempo akcji zostało poprowadzone praktycznie bezbłędnie. Były fragmenty, w których dominowała akcja, napięcie, robiło się przy tym mrocznie, czuć było zagrożenie, a z drugiej strony, przewijały się momenty spokojniejsze, koncentrujące się na psychice i przeżyciach głównej bohaterki, tam również było pewne napięcie, mrok, niebezpieczeństwo wyziewało z każdego kąta. Ale nie są to jedyne rzeczy, które pozostają wspólne dla obu typów scen. Przez cały czas czuć przygodę, czytelnika trzyma się poczucie, że dzieje się coś ważnego, wszystko zostało podlane sytą porcją fantastyki, z elementami grozy do smaku. Obawiałem się troszkę wrażenia czysto rzemieślniczej pracy, jednakże, nawet jeżeli to właśnie jest na rzeczy, nic a nic tego nie odczułem. Dodatkowo, przejścia między fragmentami bogatszymi w akcję, pojedynki, zaklęcia, próby ucieczki, a scenami prowadzonymi spokojniej, skupiającymi się na Night Shadow, są bardzo płynne, toteż ani razu nie wydawało mi się, że akcja nagle szarpie do przodu albo zostaje sztucznie stonowana. Znakomita robota!

 

Kreacje bohaterów, choć dużo lepsze i bardziej urozmaicone, to jednak radykalnych zmian w ich charakterach nie uświadczymy. I chyba bardzo dobrze, w końcu po co naprawiać coś, co nie jest zepsute? Postacie są po prostu takie, jak je zapamiętaliśmy z poprzedniej wersji, tylko lepiej zarysowane, aktywne, powiedziałbym, że bardziej żywe, przez co żywiej zapadają w pamięci, a ich losy chce się śledzić z większym zaangażowaniem. Mamy zatem satysfakcjonujący rozwój znajomych charakterów, spośród których najwięcej zyskał w mojej opinii Bastard Spell. Wydał mnie się bardziej zdeterminowany, nieustępliwy, dużo silniejszy.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

...no i wypadł wiarygodnie jako lider: ten przywódca najemników-pegazów, ten nauczyciel młodej królewny, alikorna. Bardzo dobrze wykonana postać, miałem wrażenie, że na jego kreację przeznaczono sporo czasu i skierowano dużo wysiłku. Plus, doceniam chwilę niepewności, kiedy to...

 

  Odkryj ukrytą treść

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Zyskują także kreacje Javelin Ichora oraz Blood Makera. Szczegółami nie tylko zadbano o nieco lepsze nakreślenie relacji między tymi dwoma, ale znacząco, o ile mnie pamięć nie myli i oczywiście moim zdaniem, zwiększono ich siłę. Bohaterowie ci walczyli moim zdaniem skuteczniej, co ciekawie kontrastuje ze strachem, gdy zbliżali się do zamku, na początku. Mimo obrażeń, pewnej przewagi przeciwnika (również zważywszy na otoczenie oraz warunki), nie poddawali się, potrafili zadawać uszkodzenia...

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Generalnie, zrobili na mnie wrażenie, jako wiarygodni wojownicy, podejmujący walkę i mimo braku perspektyw na odniesienie zwycięstwa, w sensie, zabicia na śmierć wszystkich przeciwników, potrafili stawić opór dostatecznie długo, by dać czas swemu przywódcy oraz "zabezpieczyć" ucieczkę.

 

W tym wszystkim przewija się gdzieś Green Crossbow, co do którego mam chyba najmniej do powiedzenia. Po prostu jest sobą i robi swoje. Chociaż bardzo dokładnie podkreślono jego wiarę w Harmonię, nie przypominam sobie tych szczegółów z poprzedniej wersji. O Randomie oraz Awfulu już wspominałem, nie mam więcej do dodania w tej materii.

 

Mamy zatem kompetentnie wykreowane i poprowadzone postacie, jedne oczywiście pełnią ważniejszą rolę, robią więcej, a także spędzamy z nimi więcej czasu, drugie natomiast wspierają je, działają sobie, niby nic wielkiego, ale ich obecność cieszy, bo bez nich fabuła, na tym konkretnym etapie, nie byłaby kompletna. Świetna sprawa ;)

 

Powracając jeszcze do głównej bohaterki, jej zapadających w pamięć, charakterystycznych momentów jest więcej, vide rozgryzanie pułapki opartej na iluzji i wyszukiwanie bezpiecznego gruntu, czytało się to jak grę w platformówkę, sympatyczna rzecz :) Innym razem są to kolejne próby, którym jest poddawana Nighty, a także pomysł wykorzystania talentu do iluzji celem zdobycia artefaktu, w miarę możliwości, bez walki. Za każdym razem było to interesujące, utrzymane w odpowiednim nastroju, wszelkie okazje do pochylenia się nad przemyśleniami, emocjami, wątpliwościami czy aspiracjami Night Shadow, zostały wykorzystane dobrze, niekiedy nawet w troszkę zaskakujący sposób, przynajmniej dla mnie.

 

To pozostawia mnie z kwestią pojedynku wieńczącego rozdział. Cóż, to chyba najtrudniejsza dla mnie sprawa. To prawda, że build-up tej walki został zrealizowany bardzo dobrze, obszernie, klimatycznie, dobrym tempem i tak dalej, i tak dalej. To prawda, że wymiany zaklęć, opisy poszczególnych akcji, obrażenia, to także mocna strona finału rozdziału, gdzie nie tylko akcja znajduje swoją kulminację, ale również ogólny chaos oraz poczucie zagrożenia (co jest niemałym osiągnięciem, zważywszy na to, że przecież mamy ciąg dalszy, wiemy, komu się uda, że ci bohaterowie mają przed sobą przyszłość), co owszem, nadaje dynamizmu i stwarza napięcie, dzięki czemu śledzi się to na skraju krzesełka. Natomiast, mam pewne wątpliwości, czy walka ta nie okazała się troszkę przeciągnięta. Nie zrozumcie mnie źle, to było bardzo satysfakcjonujące zwieńczenie, ale myślę, że było ono nieco za długie. Tak, to jest możliwe – można coś przeciągnąć i uczynić to męczącym, nużącym, a można przeciągnąć, ale nie stracić przy tym satysfakcji, ustrzec się przez wrażeniem przesytu. Przeciągnięcie walki oznacza, że protagoniści dłużej wymieniają kolejne ataki, wykonują uniki i odnoszą uszkodzenia, a to rodzi pytanie jak to wytrzymali i ujmuje troszeczkę wiarygodności, że istoty te, w tym konkretnym świecie przedstawionym, funkcjonującym na takich, a nie innych zasadach, faktycznie mogły to przeżyć.

 

Jasne – Bastard Spell może być usprawiedliwiony, skoro...

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Jednakże co do reszty, łącznie z Night Shadow, pod koniec zaczynałem już trochę powątpiewać. Początkowo uwagę na tym polu zwracał przede wszystkim Awful Look, ale im dłużej nad tym rozmyślałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że coś za żywotni są ci awanturnicy. Akurat Awful...

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Ale co do reszty, próbowałem to sobie wyjaśnić, że to przecież doświadczeni najemnicy, pewnie dużo trenują, są zahartowani, a jednak nadal trzymały mnie się wątpliwości. Co chyba jest pewną sprzecznością, no bo w końcu dzięki temu zyskały kreacje Javelina i Blooda, Bastard Spell mógł zabłysnąć, a poza tym, mamy kontynuację realizacji myśli, że alikorny nie są maszynami do niszczenia wszystkiego i zabijania każdego byle mrugnięciem oka – obrywa nie tylko Night Shadow, ale także nieumarłe alikorny i to od "byle" pegazów – a mimo to, jak dla mnie, trwało to trochę za długo. Może to przez wgląd na chaotyczność, która zapewne miała dopełniać efektu – po pewnym czasie człowiek zaczyna się do tego chaosu przyzwyczajać i w jakimś sensie ulega on "uporządkowaniu", więc i emocje nie są już takie, jak początkowo, gdy walka się rozkręcała.

 

Niemniej, końcówka godnie zamyka rozdział i wzbudza apetyt na kolejne zremasterowane rozdziały. Zwłaszcza, że im dalej, tym więcej nowości, tym lepiej wykonane są znajome sceny, tym bardziej dopracowane opisy i kreacje postaci, jest także klimat, który wręcz wylewa się z ekranu i nie pozwala się oderwać. Wszystko, czego dusza zapragnie ;)

 

Podsumowując, mamy bardzo dobry miks przygody z fantastyką, z pewną domieszką grozy, całość utrzymana jest w tajemniczym, mrocznym nastroju, dzięki któremu rozdział ma charakter, nie pominięto przy tym bohaterów, których kreacje cieszą i satysfakcjonują, zaś obok akcji, tajemnicy, znalazło się miejsce na pewne światotworzenie, głównie w materii lore alikornów, z czego wynika rozbudowa charakterystyki Night Shadow – ciekawskiej, zdeterminowanej, acz nadal posiadającej pewne słabe punkty, z którymi również toczy walkę. Wszystko to jest bardzo zajmujące i nie tylko zachęca do dalszego odkrywania fabuły, ale również do obserwowania rozwoju postaci królewny, czytelnik chce zobaczyć, jak staje się coraz silniejsza i jak dąży do celu.

 

Wizerunek poszczególnych lokacji jest budowany również poprzez niuanse, które owszem, mają znaczenie i nadają całości smaku oraz charakteru. Dzięki szczegółom, dobrze wkomponowanym w treść, możemy sobie wyobrazić kolejne rzeczy, a otoczenie wydaje się żywe, plastyczne. Widzimy oczyma wyobraźni barwy, struktury miejsce, zniszczenia, wręcz czujemy smród śmierci, a jednocześnie wiele możemy sobie wizualizować samodzielnie, co sprawia, że wrażenia z lektury mogą być różnorodne w zależności od czytelnika, pomimo pewnej wspólnej podstawy. Stąd, rozdział nie jest "sztywny", a my swobodnie brniemy dalej, aż do zakończenia. Plus, ciekawe zagadki i tajemnice do rozwikłania po drodze. Ostatecznie, była to lektura wciągająca, ciekawa, miejscami nawet zaskakująca, innym razem budząca niepokój, ale zawsze ujmująco tajemnicza, nastrojowa. Gorąco polecam zarówno nowym, jak i dotychczasowym czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy pamiętają stary "Cień Nocy" :aj5: Osoby, które chciałyby napisać coś przygodowego, mroczniejszego, a którym przydałaby się inspiracja, też powinny zajrzeć. Raczej się nie rozczarują.

 

Zachęcam także do komentowania i dzielenia się własną opinią. Co sądzicie o tym rozdziale, czy przebił wszelkie oczekiwania, a może czegoś Wam zabrakło? Co Was zaskoczyło, a co udało się przewidzieć, no i jak zapatrujecie się na końcowy pojedynek? Czy był za długi, a może w sam raz, a może – w końcu co człowiek, to opinia – przydałoby się go jeszcze więcej? :D

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszym pisaniu, a także remasterowaniu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hoffman

Odnośnie scen walki, to przyznaję, że też miałam wątpliwości czy nie są za długie zważywszy na to z jaką siłą mierzą się bohaterowie, ale prawda jest taka, że całe starcie 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Z ciekawości - czytałeś kwestie po łacinie?

 

A także:

  Odkryj ukrytą treść

 

Edytowano przez Cahan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku zacznę od tego, że komentarz miał być znacznie dłuższy, ale wspaniały edytor tej strony jest najgorszym edytorem jaki kiedykolwiek widziałem na jakikolwiek forum i prędzej ci on usunie posta niż pozwoli usunąć/dodać zwykły spoiler, a Ctr+Z wywali go w całości zamiast wywalić ostatnią zmianę + domyślnie nie zapisuje szkiców. Nie mam siły go napisać od nowa w całości, więc część z tego skrócę.

 

Co do zasady, w 100% zgadzam się z komentarzem Hoffmana, zarówno co do tego co wskazuje jako dobre i co do tego co wskazuje jako problematyczne. W moim odczuciu końcowa walka się przedłużała i niespecjalnie tutaj obrona "a w rzeczywistości to ona trwa 3 minuty" cokolwiek tu broni. Tu nie chodzi o to ile realnie trwa, ale ile się czuje, że trwa. Ale szczerze, to są detale. Klimat lał się ze stron, opisy były przepiękne, prowadzenie postaci (przede wszystkim Night Shadow) było świetnie poprowadzone. To najlepszy rozdział Cienia Nocy, bez dwóch zdań. I powiem więcej - ciężko będzie to przebić, jeśli nie niemożliwe. Bo to jedna rzecz, że Cahan z rozdziału na rozdział obiektywnie pisze lepiej (pod względem różnych kategorii) ale konkretnie to co przedstawiał ten rozdział (czyli inkursja do zapomnianego Alikorngradu) to jest coś co raczej będzie ciężkie do przebicia tematycznie.

 

W rozdziale było bardzo dużo światotworzenia, co zasługuje na pochwałę też - było to światotworzenie nie takie bezpośrednie - nie wynikające z opowieści, ale raczej z obserwacji bohaterki. Mało rzeczy było wyjaśnione bezpośrednio, i dobrze. Bo to daje do myślenia i pozwoliło mi to dojść do całkiem ciekawych wniosków:

  Odkryj ukrytą treść

 

Napisałem już do Cienia Nocy nieco komentarzy, przeczytałem wszystkie rozdziały zreworkowanego opowiadania - nadszedł już ten czas. Oddaję głos na “Epic”. Opowiadanie to jak najbardziej na to zasługuje i naprawdę gorąco czekam na kolejne rozdziały.

Edytowano przez Verlax
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przyjemnością powracam do "Cienia Nocy", choć tym razem, by odpowiedzieć na kilka pytań oraz poteoretyzować. A raczej, nadinterpretować. Albo jeszcze lepiej - zgadywać. Długo o tym myślałem, ale dyskusja w ramach czytania rozdziału siódmego na Kąciku Lektorskim zachęciła mnie, a raczej, ośmieliła, by wyjść znacznie dalej poza ramy, które sobie pierwotnie ustaliłem. Szczególnie myśl, jakoby postacie miały naprawdę małe pojęcie o historii i nie mogą wiedzieć, co jest grane, skoro obiektywnie nie mają źródeł wiedzy, ani skąd się dowiedzieć... Zupełnie, jak czytelnicy :D W jakimś sensie. Autorka zapewne będzie mieć niezły ubaw z tego, jak usiłuję znaleźć drzewo siedząc na gałęzi, ale liczę, że cokolwiek, co sobie dopowiedziałem, wyda się w miarę ciekawe ;)

 

 

  Dnia 9.04.2021 o 19:34, Cahan napisał:

(...) ale prawda jest taka, że całe starcie (UTAJNIONE)

Expand  

 

Nooo...

Może to moje spaczenie po gierkach retro, ale nie powiedziałbym, że

 

  Odkryj ukrytą treść

 

to chwila. Ale to tylko ja ;) Ale rozumiem, że inaczej czas płynie, gdy się steruje i ogląda to na ekranie, a inaczej, kiedy się to czyta, gdzie w tekście rzeczy są opisywane słowami, nie obrazem. Wciąż, nie pomyślałbym, że trwało to właśnie tyle, bo czuło się, że trwało nawet dłużej. Że poszczególne akcje trwały zbyt długo. No, ale zgodzę się z przedmówcą, to są detale.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

  Dnia 9.04.2021 o 19:34, Cahan napisał:

Z ciekawości - czytałeś kwestie po łacinie?

Expand  

 

Bez ściemniania – zdecydowanej większości kwestii po łacinie nie czytałem, zaś przy pierwszym czytaniu jedynym, nad czym się pochyliłem, było znaczenie imienia

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Gdyż zaciekawiło mnie to, dlaczego miałby być zwany również

 

  Odkryj ukrytą treść

 

Zważywszy na zapowiedzi, że w tekście przewinie się łacina, od razu skojarzyłem sobie imię z tymże zacnym językiem i spróbowałem je przetłumaczyć. Pierwsza próba niewiele dała, więc podzieliłem imię na dwa człony. Zadziałało.

 

  Odkryj ukrytą treść

 

W nawiązaniu do jednego z Twoich pytań, odnośnie tego właśnie osobnika...

 

  Odkryj ukrytą treść

 

W każdym razie, zmierzyłem się z kwestiami po łacinie przy okazji drugiego czytania, wprawdzie nie odbyło się ono w ramach sugestii drugoplanowych, o których wspominałem poprzednim razem, ale znalazłem trochę czasu w zeszłą sobotę, po czym miałem ładnych parę dni na zebranie myśli i sformułowanie teorii. Uwierzcie mi, analizując szczegóły, rozdział ma naprawdę wiele do zaoferowania, dociekliwy czytelnik powinien móc, w drodze analizy, dopowiedzieć sobie możliwe scenariusze, wpisać je w znaną dotychczas chronologię i w ten sposób wyjść z niejedną teorią na temat tego, o czym tak właściwie był ten rozdział i co próbowała schować przed nami autorka. A także, co tak naprawdę mogło się wydarzyć w tym świecie i jak bardzo błądzą znajome postacie. 

 

Jak się domyślam, zdecydowana większość tych moich domysłów – o ile nie wszystko – nie będzie mieć nic wspólnego z wizją autorki i po prostu okaże się, że cały czas chodzi o coś innego, ale jak wspominałem na początku, liczę, że będzie to co najmniej interesujące, a przy sprzyjających wiatrach, otworzy szerszą dyskusję, o spoilerach, ukrytym lore w "Cieniu Nocy" oraz przyszłości znajomych postaci.

 

Na początek, pytanie odnoszące się do jegomościa, którego hintnąłem w recenzji jako sojusznika, którego w pewnym momencie napotyka Night Shadow.

 

 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Jeszcze więcej o tejże postaci:

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Sporo się naprodukowałem, a przecież rozchodziło się tylko o to, czy domyślam się, kim jest

  Odkryj ukrytą treść

niemniej, potrzebowałem nie tylko uzasadnienia, ale także wyczerpującej bazy pod kolejne odpowiedzi i teorie, zatem nie przedłużając...

 

 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Co nieco więcej o tym, dlaczego idę ze swoimi teoriami tak daleko:

  Odkryj ukrytą treść

 

Tak poza tym, możliwości te wydają mnie się ciekawe w kontekście bezsensowności wojen, przemocy oraz śmierci niewinnych, czyli motywu, który przewija się na dłużej po raz pierwszy właśnie w rozdziale siódmym. I który zarazem dodaje kolejną warstwę głębi do jej charakterystyki. Jestem bardzo ciekaw, dokąd dalej zabrnie ten aspekt ;)

 

Zatem tyle w ramach odpowiedzi na zadane pytania, przeplatanych własnymi teoriami, mniej lub bardziej śmiałymi, no i interpretacją poszczególnych elementów fanfika. Oprócz tego, w nawiązaniu do tego, o czym już pisałem, mam jeszcze parę szybkich, luźnych przemyśleń.

 

 

Teoria Otchłani:

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Każda wizyta w Alikorngard jest spersonalizowana:

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Przyszłość Night Shadow:

  Odkryj ukrytą treść

 

 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

Uff... To by chyba było na tyle tych moich teorii. Przyznam, że wymyślanie tego, spisywanie uzasadnień, argumentów oraz wpisywanie całości w to, co już mamy, było dla mnie niemała frajdą :D Tym bardziej przychylam się do opinii Verlaxa, że do tej pory to najlepszy rozdział i o ile poprzeczka wisi niebotycznie wysoko, myślę, że jest możliwe napisanie kolejnego kawałka, co najmniej tak samo dobrego tekstu w ramach "Cienia Nocy".

 

Oczywiście zachęcam do lektury, jeżeli jeszcze tego nie uczyniliście, a także do dyskusji oraz snucia teorii :)

 

 

Pozdrawiam!

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że pragnę podziękować @Hoffman i @Verlax za Wasze komentarze. Powiem Wam, że Wasze teorie mają sens i odkryły część prawdy, ale jednocześnie okazały się zupełnie niecelne w wielu innych miejscach. Cóż, pewne wątki będą dalej kontynuowane, więc może ktoś rozwiąże zagadkę, kiedy otrzyma po prostu więcej danych :D. Najciekawsze dla mnie, jako autorki, było poznawanie myśli czytelników, zarówno tu, jak i podczas czytania na Bronies Corner. Bo rzeczy, które wydawały mi się aż zbyt jawnie wyeksponowane... nie zostały odnalezione. Nie mówiąc o ich interpretacji. To interesująca informacja zwrotna, choć jeszcze nie wiem co z nią zrobię. Bo wiecie, czasami kusi mnie by kiedyś wyjaśnić całe lore, opowiedzieć wprost historię, ale... mam wrażenie, że to by ją zepsuło. Nie wiem ile ujawniać w rozmowach z czytelnikami, w postach na forum, w samym fanfiku oraz w jego spin offach. W sumie chętnie bym się dowiedziała jak Wy się na to zapatrujecie.  I tak pewnie koniec końców zrobię, co zechcę, ale... Sama nie wiem.

 

Tak samo jak nie wiedziałam, czy podejmuję dobre decyzje, pisząc ten rozdział. Dawno nie byłam aż tak niepewna tego, co robię, mimo że to czułam.

 

@Verlax

  Odkryj ukrytą treść

 

 

@Hoffman

  Odkryj ukrytą treść

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam^^

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Miałem przyjemność pomagać Cahan przy tym rozdziale. I och, co to była za przyjemność.

 

Zacznijmy od tego, że ten rozdział to istna kula śniegowa jeżeli chodzi o napięcie i klimat. Strona po stronie klimat robi się coraz cięższy i mroczniejszy, a także niepokojący. Sam opis miasta nietkniętego przez ząb czasu, wspaniałego i zapierającego dech w piersiach mocno kontrastuje z koszmarem jaki czai się w środku. Co bardzo mi się podoba, nieumarli mieszkańcy to nie zwyczajne potwory, które w innej historii mogłyby pewnie posłużyć jedynie za mięso armatnie. Ot, zwykłych przeciwników w scenie akcji. Tutaj są ponurą i przerażającą siłą, z którą nie da się tak łatwo walczyć. Nasi bohaterowi żyją tylko dlatego, że miasto skrywa jakąś mroczną tajemnicę. Mieszkańcy snują się jak duchy i faktycznie stanowią świadectwo jakiejś zapomnianej tragedii. Cahan świetnie buduje atmosferę grozy. Nie ma scen walki, a jedynie powolna eksploracja z setkami nieumarłych potworów dyszących Night Shadow i pozostałym Łowcom w kark. Ciągle wiszące w powietrzu zagrożenie. Niepewność.

 

Jeżeli chodzi o wizje i koszmary, to czułem się zupełnie jak Night Shadow. Zagubiony i zaniepokojony. Jest krwawo i mrocznie, co tylko pomaga w budowaniu klimatu zagubienia i zaszczucia. Do tego dochodzą bardziej... abstrakcyjne przeżycia młodej księżniczki. One wprowadzają grozę w stylu Lovecrafta, czyli strach przed czymś nieznanym i niezrozumiałym. Jasne jest, że to co czai się w trzewiach Alicorngard, jest czymś naprawdę złym. W tym przekonaniu utwierdza spotkanie Night z uwięzioną duszą dawno zmarłego alicorna. To diametralnie podnosi stawkę, bo nagle okazuje się, że coś (w stronę czego podróżnicy zmierzają) ma władzę nad duszami. I to jest przerażające na swój własny sposób.

 

No i wielka finałowa walka. Potężna scena akcji, poprzedzona wprowadzeniem jednego z lepszych złoczyńców w fanfikach. O nieumarłym królu powiem tyle: jestem przekonany, że jego uwolnienie byłoby dla świata przedstawionego najczarniejszym scenariuszem. Stwarza tak duże zagrożenie. Sama walka z nim jest dynamiczna i przepełniona akcją. Do tego stopnia, że sam się w niej trochę pogubiłem xd

 

Rozdział ma ponad 60 stron, ale czyta się go bardzo szybko dzięki świetnemu budowaniu napięcia. Zwyczajnie człowiek chce zobaczyć co będzie dalej.

Podsumowując: kawał mrocznego i soczystego rozdziału, bogatego w gęsty klimat. Wincy!

  • +1 2
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Jak żem obiecał, tak postąpię. (dla tych nieznających kontekstu powiem, że obiecałem dawać komcia co rozdział.:pinkie3:(dlaczego ja się na to zgodziłem:pun:?))

Więc tak... Prolog nieco mnie zaskoczył. Dlaczego? Otóż jak zazwyczaj przy prologach spodziewałem się lajtowego wejścia do historii. Wiecie na spokojnie poznajemy sobie backstory świata, albo dostajemy opis miejsca akcji. No i dostałem backstory świata. Jednak nigdy jeszcze żaden fanfik ani książka nie przygniotły mnie taką ilością informacji na początku. Dostałem po twarzy aż dziesięcioma postaciami i zależnościami między nimi, a także dość szczegółowym jak na początek opisem tego jak funkcjonuje świat przedstawiony. Poczułem się jakbym dostał toną konfetti z armaty Pinkie:partycannon:. Plus mój mózg zaczął przez to pracować już na pełnych obrotach i wydaje mi się że wyciągnąłem sporo więcej niż było w tekście. No ale w teorie zacznę bawić się dopiero jak dojdę do aktualnie zremasterowanego rozdziału, bo w kolejnych rozdziałach sporo może być już po prostu wyjaśnione. 

 

Poza tym historia jeszcze nie złapała mnie swoimi szponami i nie porwała daleko poza horyzont, ale spodziewam się tego już w kolejnym rozdziale. Ponieważ autentycznie interesuje mnie co zrobi słaba alikornka, która powiedzmy szczerze gówno umie i ucieka przed całą gwardią grodu Mooncastle. No a dlaczego ucieka? No co ja wam będę wszystko tłumaczył? Odpalać i czytać wy darmozjady jedne:stare:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

:lol: A ja naiwny myślałem że jej się uda.

Cóż po tagu [fantasy] i przyzwyczajeniu do tego gatunku spodziewałem się czegoś z goła... innego. Chociaż nie oszukujmy się. Sam prolog wskazywał już, że to nie jest baśniowa przygoda, gdzie wszystko się udaje. 

 

Mianowicie, kiedy śledzimy poczynania Night nie jest to historia o trudnej, ale udanej ucieczce z domu przy pomocy jakiegoś bardzo miłego ziomka. Tutaj nasza "przyszła królowa" dostaje tak mocno w pysk rzeczywistością, że nawet czytelnik obrywa rykoszetem. Tutaj wszędzie wszystko jest takie naturalne i tak bardzo prawdziwe, iż czasami zastanawiam się dlaczego to jest [fantasy], a nie [reality]. Po prostu pisarka nie bawi się tu w podchody i choć mówi podtekstami "płać w inną monetą" to i tak każdy wie o co chodzi, kiedy czyta tekst, albo kiedy napisane jest, że "brudna ściana z zaciekami, była oblepiona wymiocinamim, kałem i szczyanmi" to nawet się nie łudzimy i nie próbujemy wyobrażać sobie reszty takich ścian w miejscu akcji lepiej, lub broń boże czystych jak łza. No bo faktycznie w średniowieczu tak było i nie możemy tego jakoś negować. 

Nikt tu też nie bawi się w podchody, typu "okropny obraz po walce" i to tyle, tylko szczegółowy (ale tak żeby nie zanudzić) opis pola bitwy. 

 

Nie każdemu przypadnie to do gustu, ale po zachęcającym prologu coraz bardziej chce porzucić wszystkie moje zadania i po prostu przeczytać całość w jeden dzień. Chociaż po drugim rodziale spodziewam się podobnego schematu. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż... :stare:

 

Chyba zacznę od tego, że bardzo mi się ten fragment podobał:pinkieawesome:. Dostaliśmy rozbudowę postaci naszej zbuntowanej księżniczki plus jakieś większe plany, jak atak na inne królestwo (chociaż akurat o tym nie wiemy wiele). Pojawia się też brat protagonistki, a ona sama zdaje sobie powoli sprawę z tego jak żyją i jak źle jest być plebsem, czy innym mieszczaninem. 

Ogólnie widać już zarysy świata i pomysł na niego. Dostajemy porządny kawał budowy świata przedstawionego, a dalej pewnie będzie tylko lepiej. 

Co do fabuły to na razie nie ma za dużo do gadania. Nasza bohaterka ucieka od prawdopodobnej śmierci z pomocą brata, który dostarcza jej książki dzięki którym uczy się magii i w końcu zdobywa swój znaczek.  Oczywiście dzięki poznanym zaklęciom (których jest mało bo ma tylko trzy dni ), udaje jej się uciec. 

Mogę zaprezentować wam jedno z nich... Tylko muszę... chwila...:magic:
 

Iluzja wkroczyła na dziedziniec i donośnym głosem rzekła:


– Cóż to ma znaczyć, plugawe osły!? – Na twarzy widmowej Władczyni Rosiczek pojawił się grymas wyrażający pogardę. – Brak korekty w waszych fikach!? Obetniemy wam za to ilość czytających, miernoty! I cieszcie się, że tylko to. Powinniście wszyscy zostać rzuceni moim dzieciom! Ale wasza władczyni okaże wam łaskę ten ostatni raz! Jeszcze jeden taki, kurna, wybryk, a każemy was do korektorowania KO wysłać! A teraz zabierać stąd wasze leniwe zady i przesłać jakieś dobre fiki, albo komentarze na forum!

Ps: kurde to komentowanie każdego rozdziału jest trudne. Bo niby nie chce się dać, aż tylu spoilerów, ale nie ma za bardzo o czym nawijać... Ale jak się obiecało to się obiecało. Lecimy do końca!:pinkie:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

No... 

Rozdział III to zwyczajnie taki łącznik w naszej podróży. Za bardzo nic się nie dzieje, ponieważ nasza szczęśliwie zbiegła bohaterka po prostu ucieka dalej lasem Nightforest, aby zgubić ewentualny pościg, który zapewne niedługo skapnie się, że naszej alikornki w mieście nie ma i ich wykiwała:pun:

Tak więc jesteśmy świadkiem całej podróży przez las i razem z Nighty przeżywamy trudy takiej desperackiej ucieczki. Idziemy mozolnie przez gęstwiny lasu i zażywamy częste kąpiele, aby żaden pies nas nie wywąchał. Ledwo żyjemy na skromnych zapasach na podróż no i czujemy suszę w gardle kiedy chce nam się pić.  No i oczywiście śpimy pod płaszczem bez jakiegokolwiek ogniska, bo przecież dym i ogień jest niczym flara na nocnym niebie:rapidash2:

Poza tym, jak mogłoby się wydawać nudnym, a jednak ciekawym fragmentem dostajemy trochę budowy świata. Dowiadujemy się co nieco o tym jak wyglądają relacje z królestwami (chociaż to akurat trzeba sobie samemu wywnioskować z paru zdań, ale jest to wykonalne), poznajemy parę nowych nazw miejsc, a także zyskujemy informacje  jakie okropieństwa żyją w Nightforest. Powiem tylko, że spędzenie tam nocy nie brzmi zbyt atrakcyjnie:rumors:

 

No a także poznajemy coraz bardziej główną protagonistkę i jej zdanie na parę tematów. Oczywiście nadal chce odzyskać należny jej przez prawo tron, chociaż miała chwilę zawahania, czy na pewno go potrzebuje... No ale najpierw trza uzupełnić zapasy i się wyspać. Więc ten ja pójdę spać, bo szczerze pomimo 10 godzin snu nadal się nie wyspałem :sick:. Więc ten ja zostawiam komcia i idę spanko. Baj baj.:portalflank:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

   No. No. No:ivXRI:
   Zaczynam wciągać się w ten świat! Dowiedziałem się w końcu po co ten cały "sojusz małżeński" i jakie właściwie Swordie żywi uczucia do swoich dzieci. Mamy tutaj trochę polityki i wyjaśnienia jak to tutaj funkcjonuje i chociaż niewielu może to nie odpowiadać to ja jestem zachwycony:pinkie2:! Wchodzi także kwestia kościoła, który jak widać ma tutaj bardziej rozbudowany wątek niż "walniemy parę modlitw i będzie git" co również jest na plus. 

   I choć wcześniej nie zwracałem za bardzo uwagi na sny w poprzednim rozdziale, no bo umówmy się mogą to być jakieś wizje, ale sens zastanawiania się nad tym ma sens dopiero jak dostaniemy więcej wskazówek, bo interpretacja snów to naprawdę ciężka sztuka. Jednakże sen w tym rozdziale prezentuje nam młodsze lata Night i rozbudowuje jej postać.  

 

   Jednak moim ulubionym opisem w tym rozdziale jest opis małej (bo mam dziwne przeczucie że to ona) mantykory:cadanceawesome:. Widać dzięki temu jak autor nie porzuca wątków magicznych stworzeń, czy budowy świata, na rzecz historii i postaci. Wszystkie te elementy są tutaj dobrze wyważone i cała struktura tekstu nie trzyma się na pojedynczych filarach, tylko ich skupisku. Co mi się oczywiście bardzo podoba.

 

   Co do fabuły to porusza się powoli, ale stanowczo i równomiernie. Jest to według mnie idealne tępo i do niczego nie da się przyczepić. Mamy cały czas opis mozolniej wędrówki o jagodach i wodzie przez las, a także ciężkich warunków przeszkadzających w tejże. No i nareszcie nasza bohaterka wychodzi z tego lasu! 

+ Jestem zachwycony, że w końcu jakiś bohater nie ufa pierwszej lepszej spotkanej osobie. Chodź tu Cahan muszę cię wyściskać za to!:pinkiehug:  

  A potem wyssać z ciebie miłość!:chryseyes: EKHEM! Znaczy co?! Super rozdział! Nie wiem czy dzisiaj nie wezmę się za kolejny...

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   No co ja mam powiedzieć:TaTds:? Serio powiedzcie mi bo ja naprawdę nie wiem:crazy:

   WINCYJ tego samego! Rozbudowa postaci i świata przedstawionego + sporo nowych postaci jak na jeden rozdział. Najciekawsze jest chyba jednak to, że nasza bohaterka dostaje... pracę? Chyba tak to można nazwać, co nie? Chodzi mi o to, że w końcu w szóstym rozdziale na pewno zrobi się w końcu ciekawie! To jest to uczucie w kościach o którym wszyscy zawsze mówią! 

   Mianowicie dostajemy tutaj fajny opis pracy łowcy potworów i różnych tego typu rzeczy. Dowiadujemy się jak potężni są doświadczeni magowie:magic:, a także że jak się nie chce oddawać 10 letniej klaczy jej ojcu to nie jest się zaraz zboczeńcem, a nawet można być miłym gościem. No dobra może przy ostatnim mnie poniosło, ale chyba łapiecie o co mi chodzi:pinkie3:?

   Ogólnie to jest raczej taki rozdział zapoznawczo-łączący, czyli wprowadza dużo nowych postaci i nam je pokrótce przedstawia, a także łączy historię jako taki spójnik. W każdym razie nasza Nigthy ma teraz jakiś większy cel niż tylko: "Muszem ucieć jak najdalej od Mooncastle!". Co prawda jest teraz właściwie najemniczką na usługach jej ojca przed którym ucieka, ale co przy tym zarobi to jej. 

    A odbiegając trochę od tematu to to głosowanie za oddaniem Night ojcu, a zaciągnięciem w swoje szeregi jest coś nie ten teges:rumors:... Brakuje mi w obliczeniach paru głosów i ogólnie ich liczba się nie zgadza z ilością kucy, które głosowały. No ale ufam, że zrobiły to uczciwie. 

   Chciałbym napisać coś więcej, ale serio nie mam co. Jak chcecie posłuchać o ucieczce Night to sobie poczytajcie, bo przecież nie będę wam wszystkiego opowiadał i tłumaczył. To po prostu ten rozdział, który zrozumiecie po przeczytaniu. A ja wracam do użalania się nad swoją egzystencją czy coś...

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i rozdział 7 za mną. Muszę przyznać, że choć miasto nieumarłych alikornów nie jest odkrywcze, to dalej jest bardzo klimatyczne dla uniwersum i bardzo fajnie napisane. Sama akcja również przyjemna do czytania i całkiem pomysłowa. Zwłaszcza podobały mi się dwie rzeczy.

Po pierwsze zbroja wyniesiona przypadkiem przez Night. To niby taki drobiazg, taki mały, nic nieznaczący chwilowo bibelot, ale fajny sposób by dać coś postaci, a jednocześnie całość opisana tak, że czytelnik czuje, że ta zbroja będzie choć trochę ważna. 

Po drugie, iluzja w przejściu. A w zasadzie sposób na to jak ją obejść. Wszystko ładnie wytłumaczone, logiczne i pasujące zarówno do postaci, jak i uniwersum. Podoba mi się. 

Oczywiście jest więcej elementów, dzięki którym ta historia jest spójna i klimatyczna, ale te dwa kupiły mnie najbardziej w tym rozdziale. Jestem ciekaw, co pojawi się w 8. 

 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:desu:Do alikorngrad udać się czas!
Do złotego miasta po skarby!
Upadłego miasta alikornów!
Gdzie leżą sobie nieumarli...
 

   Wiecie co? To o klątwie i nieumarłych mnie przekonało. Nie mam zamiaru tam iść. Wolę zostać w domciu i poczytać książki:godpony:

   Ogółem bardzo spodobał mi się ten rozdział. Dostaliśmy wszystkie informacje o Alikorngrad, jakie postacie mogą nam podać,  więc właściwie w kwestii aktualnego głównego wątku na razie nie ma na co narzekać. Night i inni oczywiście pokazują nam coraz więcej swojej osobowości i muszę wam przyznać, że na razie moim faworytem jest Bastard Spell. Fajny ten niezrównoważony, nieczuły, a jednak myślący i odczuwający emocje mag. Tak jego postać jest nieco skomplikowana... Ale dlatego jest taka fajna!

  Zaciekawiło mnie też inne podejście do Equestrii w tym uniwersum. Nie jest tu przedstawiona jako przyjazna utopia z miłosiernymi księżniczkami na czele, a zakłamane państwo z wpajanym do mózgów posłuszeństwem kłamstwami niczym za czasów komuny:starcute:. Same Celestia i Luna wcale nie są tak potężne, super itd. jakby się mogło wydawać:tfuu:. Oczywiście to tylko zdania naszych bohaterów, bo sama autorka nie daje nam oczywistych odpowiedzi jak to konkretnie wygląda, ale ten fragment daje do myślenia :lunathink:.

 

   No i magia... Duuuużo naprawdę dużo informacji jak działa magia w tym świecie. Wiem, że wielu nie załapie i powie "Co ty pierniczysz tu jest strasznie mało tego info". Dlatego postaram się wam nieco wyjaśnić:
 

  Odkryj ukrytą treść

    

   Off course rozbudowa świata, co tutaj widać w zarysowaniu różnic między "klasami". Bowiem nasza alikornka jako wychowanka dworu, ma zakorzenioną w głowie hierarchię kucy, gdzie jak widać na samym szczycie są alikorny, niżej jednorożce, później pegazy, a na samym dole kucyki ziemne. Tak wiem, że dało się to ogarnąć wcześniej, ale ja czekałem na niezbite dowody. 

  Więc tak. Fabuła się rozkręca i widać że to wszystko dokądś nareszcie zmierza. Więc spieszcie się i czytajcie, ponieważ kto wie kiedy w końcu administratorzy stwierdzą, że nie ma co już opłacać forum? A ja idę spać... Albo coś obejrzeć, lub poczytać coś... Nie wiem. PA!:pinkieawesome:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dziękuję wszystkim za komentarze, tymczasem wjeżdża rozdział VIII. Jeśli weszliście na pierwszą stronę wątku, to mogliście zauważyć, że są 2 rozdziały VIII. Czemu tak? Bo tego w oryginalnej wersji w ogóle nie było. IX też będzie zupełnie świeży. Dalej zamierzam pracować w dużej mierze na starych plikach, ale w większości na nowych docsach, ponieważ chcę dodać sporo nowych wydarzeń, wątków, zmienić też odrobinę chronologię. Nie będą to nie wiadomo jak wielkie zmiany, ale no...

 

Rozdział VIII

Tym samym pragnę powiedzieć, że Część I tej historii dobiegła końca.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

UWAGA!!! OPINIA DOCELOWO NIE MA MIEĆ JAWNYCH SPOILERÓW, JEDNAK CZUJĘ, ŻE ZA DUŻO POWIEDZIAŁEM. POLECAM NAJPIERW PRZECZYTAĆ ROZDZIAŁ I DOPIERO PÓŹNIEJ TUTAJ ZAJRZEĆ. 


Ah... Rozdział siódmy.:godpony:
Szczerze? Jakby mi ktoś dał sam rozdział pod nos i powiedział, że to osobny fik uwierzyłbym. Ale główna atrakcja, czy raczej śmietanka tego tekstu to nie długość, ale świetnie oddana niepokojąca i przygnębiająca atmosfera Alikorngard. Kiedy bohaterowie wkraczają do miasta własnym ciałem, czuć widmowy wiatr, ciarki na plecach, a także "słychać" głuchą ciszę. Kontrastuje to jednak z opisami wielkości tego miejsca i cudami architektury, które zostały porzucone i zapomniane choć nadal są piękne, oraz majestatyczne. Aż chce się wejść do każdego z domów, pozwiedzać każdą uliczkę i zobaczyć każdy posąg, czy malowidło, bądź płaskorzeźbę. Jednak czytający nie żałuje, iż bohaterowie tego nie robią, ponieważ jak oni odczuwa, że ktoś go obserwuje i nie chce aby zwiedzał, ani patrzył na to miejsce, ani aby tu w ogóle był, czy myślał że ono istnieje. 

Następnie spotyka się ciała i porzucone przedmioty, aż w końcu wychodzą nieumarli. Dusze zamknięte na siłę w ciałach, które na złość nie chcą się rozsypać w pył, ani totalnie zgnić. Alikorny i inne rasy, które prawdopodobnie walczyły przeciw tym pierwszym. Obgniłe i pogruchotane nienaturalnie ciała, stojące jak gdyby nigdy nic. Jakby te ogiery, klacze i źrebaki sobie tam żyli. Tylko nagle postanowili cię otoczyć i zmusić abyś poszedł tam gdzie chcą. Każdy ze śmiertelną raną, krwią na ubraniach jeśli te jeszcze się na nich trzymały i bezżyciem w oczach. 

 

Potem idziesz dalej do zamku, gdzie widzisz oblepione krwią ściany i tylko możesz się domyślać co się tu stało i gdzie są ciała. Chociaż w głębi doskonale wiesz, ale nie chcesz o tym myśleć. 

Kolejne są te pułapki i poczucie coraz bliższej obecności czystego zła. Wiesz, że nie chcesz tam iść, ale to jedyna droga która da się kroczyć. 

Wreszcie uchodzisz ledwo z życiem,  jednak już zawsze na twojej psychice, jeśli tez nie ciele pozostanie ślad, którego nie da się zmyć czymkolwiek. Nie chcesz tam wracać, bo wiesz, że to najgorsze miejsce na ziemi, piekło byłoby lepsze, od spotkania z tym potworem. 

 

  Odkryj ukrytą treść



Jestem zachwycony i z pewnością przeczytam całość (po remasteringu), nigdy nie miałem tylu teorii na temat tekstu, a tym bardziej takich które zapewne się nie potwierdzą, ani nie okażą pudłem. Mogę tylko zgadywać i to mnie zachwyca. Powiem wprost:

To jest kuźde malinka to czego szukałem od dłuższego czasu!:pinkieawesome: Nie mogę się doczekać kolejnych remasterów, a następny komentarz na pewno pojawi się wkrótce!

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Usiadłem. Przeczytałem i powiem tak::giggle:

 

   Rozdział na poziomie. Naprawdę dobrze napisany i w ogóle. Tylko z powodu moich osobistych doświadczeń, nie za bardzo mi się spodobał. Po pierwsze nie lubię pogrzebów i na siłę przebiegłem przez pierwszą scenę, chociaż muszę przyznać, że emocje są świetnie opisane. Dostajemy tutaj również więcej backgroundu pod Randoma i co ciekawe Javelina. Nie wiem, czy nie nadinterpretowuje faktów, ale pomijając moje wariackie przypuszczenia, fajnie zobaczyć, że łowcy też mają uczucia. Poza tym Night zadaje odpowiednie pytanie: "Jak długo istnieją łowcy?". Jeszcze się okaże, że to jakaś starożytna organizacja istniejąca w czasach wojny z alikornami. 

   Ale później dostajemy nagle opis z perspektywy innej osoby niż nasza główna bohaterka.  Przyznaję, że to ciekawy i odświeżający zabieg.  Mamy wyjaśnienie kim jest Matenebras, a także trochę o działaniu artefaktów w świecie Cienia Nocy. Nie powiem, że mnie to nie zadowala bo to bardzo przydatna wiedza, ale jednak trochę mało tych informacji... 

 

   W każdym razie szkoda tych strażników... Ale no. Część polityczna otwiera nam nowe możliwości dociekań i domysłów ale także głębszego zrozumienia świata przedstawionego. Dowiadujemy się więcej na temat kościoła jak i innych krajów z Equestrią włącznie. 

  Odkryj ukrytą treść

 

 

   Więc podsumowując rozdział ciekawy i rozbudowujący świat, ale raczej plota nie urywa. Jednak przyznam, że przez niego czekam coraz bardziej na tą wojnę, o której cały czas słyszymy chociaż nie bezpośrednio. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Dnia 25.09.2021 o 12:02, KLGDiamond napisał:

Poza tym interesujące jest to, że według Bastarda Ceśka i Luna to oszustki, a jednak Sword wspominał o ich wezwaniu w sprawie z mgłą wokół wioski, jakby były ostatnią deską ratunku.

Expand  

Niezależnie od tego, co powiedział Bastard Spell, Celestia i Luna wciąż dzierżą Elementy Harmonii. Cytując: "Jedna z najstarszych opowieści mówiła o czasach niedługo po stworzeniu świata, kiedy Harmonia dotknęła snów swych dzieci i natchnęła je do stworzenia Reliktów, potężnych przedmiotów, mających zapewnić kucykom szczęście, bezpieczeństwo i dobrobyt. Tak ponoć powstały Iglica Brzasku, Elementy Harmonii, Kryształowe Serce, Róg Pływów i wiele innych. Wydarzenie to nazwano Śnieniem i nie powtórzyło się nigdy później. "

 

  Dnia 25.09.2021 o 12:02, KLGDiamond napisał:

Kolejną kwestią jest to, czym są inne przedmioty magiczne jak ta laska, czy kostur czegoś tam. 

Expand  

"Oczywiście, nigdy nie odważyłby się pozwolić komuś założyć Amulet Alikorna. Ale tak jak studia nad Kryształowym Sercem przysłużyły się stworzeniu nowoczesnych systemów obronnych miast, a Kostur Boskiego Światła powstał dzięki pracom nad Iglicą Brzasku, tak wierzył, że również przeklęty wisior może zostać pierwowzorem czegoś, co nie będzie wypaczać kucyków."

:rdblink:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytany rozdział VII.

 

Beware the spoilers! Albo i nie...

 

We are not amused.

 

Takie właśnie mam odczucia po przeczytaniu przygód kuców w Alikorngardzie.  A spodziewałem się, iż będę zachwycony i pozostanie mi jedynie pianie z zachwytu nad kolejnym świetnym rozdziałem. Ot, jak rozwiewają się marzenia...

 

Zarzut pierwszy - rozdział jest zdecydowanie za długi. Będąc w głowie krążyła mi tylko jedna myśl - "O ja pierdzielę, jeszcze drugie tyle... za co?!". Oczywiście jest to zarzut czysto subiektywny i łączy się z innymi - gdyby tekst mi się podobał z pewnością bym na jego długość nie narzekał. A tak w pewnych momentach myślałem którą organizację zwalczającą tortury muszę powiadomić o jego istnieniu.

 

Zarzut drugi - klimat. A raczej, może nie tyle jego brak, a poszarpanie go na strzępy przez zmianę stylów pisania, długości zdań, przeskoki między scenami (NS jest gdzieś w ciemności i patrzy na giwazdy, po czym nagle jest znikąd w płonącym mieście. WTF?!) i tak zwane ogólne wrażenie. Nawet w momentach, gdzie jak wynikałoby z treści należałoby czuć grozę, czy choćby niepokój, to u mnie te rzeczy nie występowały, bo zwyczajnie nie byłem w stanie wczuć się w tekst, mimo ponawianych prób. I jak przygodowy setting Cienia Nocy bardzo cenię i lubię, tak zrobienie tego rozdziału pod konwencję horroru zupełnie nie wyszło.

 

Zarzut trzeci - Wizje. Schizy. Ciul wie jak to nazwać. Kolejny bardzo subiektywny zarzut, ponieważ nie lubię tego typu zagrań. Człowiek czyta i myśli że coś wie, po czym nagle okazuje się mógłby ujrzeć znak z napisem: "HA! SCHIZA! TAKIEGO WAŁA!". Na dodatek jeszcze te dziwne przeskoki między jedną a drugą. Mówiąc szczerze będąc świeżo po lekturze nie jestem w stanie powiedzieć co się tam działo oprócz tego że płonęło miasto, był jakiś walnięty jednorożec i gwiazdy. Wspomnianej we wcześniejszych komentarzach części z Otchłanią chyba nawet nie zarejestrowałem, bo cały czas czytając życzyłem sobie, by to się w końcu skończyło. Jak dla mnie zdecydowanie najsłabsza część rozdziału.

 

Zarzut czwarty - najbardziej irytujący. Wstawki po łacinie. Uczyłem się tego języka, odsiedziałem swoje w piekle deklinacji i nawet coś z tego pamiętam, chociaż rzecz oczywista niewiele. Dzięki temu byłem w stanie zrozumieć piąte przez dziesiąte z tego co w tych zdaniach było, słowa jak "zdrajca" czy "sługa" itd. Ale znaczenia całości? Niet. Dlatego irytuje mnie, że pod tymi zdaniami nie było podanego przypisu, który wyjaśniałby co dokładnie zostało powiedziane. I tak, wiem że zaraz podniosą się głosy, iż u Sapkowskiego też tak było, że należy sobie wyszukiwać informacje dodatkowe! Cóż, osobiście uważam to wyjątkowo irytującą manierę, może dlatego iż jest mi znacznie bliżej do szkoły Szklarskiego, który wszelkie niezrozumiałe rzeczy obszernie wyjaśniał. I nie, nie mam pojęcia co zostało tam dokładnie napisane, co też jest spowodowane tym, iż rozdział mi nie podszedł - nie byłem na tyle zainteresowany, żeby to sprawdzić. A muszę powiedzieć, iż jest to wyjątkowo wkurzające - człowiek czyta, dziwne schizy się skończyły, tekst zaczyna płynąć płynniej, ba! Zaczyna być nawet fajnie i przyjemnie i nagle BĘC! Kolejne zdania po łacinie, człowiek się wkurw.... znaczy irytuje, cały klimat idzie się gwizdać a przyjemność z czytania ulatuje w siną dal.

 

Najbardziej irytuje mnie to, iż przez te wszystkie wyżej wymienione rzeczy nie wyniosłem z tego rozdziału prawie nic. Ot poszli, dostali łomot, jeden umrzył, zdobyli fant, wyszli. I tyle. A i w środku są ładne marmurki, wyschnięte fontanny i armia zombie. I ten tam Mantenebras czy inny Wichajster o którym nie wiadomo kim jest skąd się wziął i w ogóle wyskoczył jak diabeł z pudełka. Jestem pewny, iż brak tej wiedzy w dalszych częściach opowiadania nieraz mi dokuczy, przez co będę się wkurzał jeszcze bardziej. Niemiła perspektywa.

 

Czy więc wszystko było złe? Nie, tak powiedzieć nie chcę i na szczęście też nie mogę - sam początek rozdziału, czyli pogadanka przed wejściem i samo wejście do wioski było w porządku, czytało się dobrze, opisy były zacne. Tylko kurczę kompletnie nie czuła się klimatu zagrożenia. Potem też nie było najgorzej, przechodzenie przez poszatkowany most było zabawne, po czym zaczęły się schizy i poszło z górki... No ale w końcu nastąpiła finałowa rozmowa z Bossem i walka, którą oceniałbym jednoznacznie pozytywnie gdybym wiedział co ten dziad do nich mówił. Ale ogólnie pojedynek był napisany dobrze, żywiołowo i na tyle energicznie że czytając go kompletnie nie czułem znużenia - a jak wiadomo przy opisach walk bardzo łatwo jest czytelnika zanudzić, tak więc tutaj dostajemy kawałek dobrej roboty.

 

Podsumowując - niefajnie, rozdział mnie mocno rozczarował, liczyłem i spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Ale że zostawili wiochę za sobą, to liczę iż kolejne rozdziały po raz kolejny oplotą mnie swoją magią i znowu będę się przy nich świetnie bawił. A teraz czekam na lincz pozostałych komentujących, którzy jak widziałem byli klimatem (jakim klimatem?!) rozdziału zachwyceni.

  • +1 1
  • wtf 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...