Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[76. I "wielki" powrót.]

Nie miałem ostatnio szczególnie dużo do roboty. Przemyśl wydawał się jakby odcięty od wydarzeń w reszcie kraju. Oczywiście przyjeżdżali czasem różni poszkodowani ludzie, prosząc o schronienie. Opowiadali o różnych zaburzeniach, chodziły plotki o wojnie, a nawet, zgrozo, najeździe kosmitów czy innych plugastw. Nie wiedzieliśmy wszyscy, co o tym sądzić. Niezależnie od wichrów niszczących Polskę Arka starała się pomagać wszystkim, którzy się napatoczyli. Nieważne, kuc czy człowiek. Wychodziliśmy na tym dobrze w sumie tylko dzięki ofiarności mieszkańców miasta oraz okolicznych wsi, którzy w miarę możliwości nas wspierali. Mieli z tego korzyści, jak ochronę albo sprawiedliwie przyznawane racje, to prawda, lecz nie brakło tych, co wyciągnęli do nas dłoń bezinteresownie. No i sobie tak żyliśmy we względnym spokoju, przy niewielkim zainteresowaniu tych wszystkich organizacji. I dobrze.

 

Do dziś. Akurat niedawno skończyła się msza wieczorna, zdejmowałem z siebie szaty liturgiczne, kiedy w rozbłysku pojawił się... list. W niepotrzebnie upiększanej kopercie. Przez chwilę wpatrywałem się w niego niepewnie, zwróciło też na niego uwagę dwóch diakonów. Kilka minut zbierałem się na odwagę, zastanawiając się, czy nie kazać tego spalić, wreszcie złapałem za kopertę i rozerwałem ją. W środku było zaproszenie na spotkanie gdzieś tam w sprawie jakiejś tam. Zapakowałem je w kieszeń pod sutanną i postanowiłem zobaczyć o co chodzi później.

 

Przeczytałem list, siedząc w przytulnym pokoiku w dawnej bazie RFL. Wyglądała już całkiem sympatycznie, mieszkańcy zadbali, by przestała przypominać surową twierdzę, choć nie straciła funkcji obronnej. Obok mnie stał Ihor, oddałem mu list. Spojrzał na mnie.

- To co robimy, ojcze? - zapytał.

- Hmmm. Nie jestem pewien. Nawet nie sądziłem, że jesteśmy tak ważni - odparłem po chwili namysłu. - Może to przez nasze uczestnictwo w poprzednim spotkaniu?

- Może... Pojedziecie tam?

 

Zastanowiłem się. Ostatnie spotkanie nie skończyło się dobrze. Kogoś tam zabito, jak dobrze pamiętałem. Sam na samą myśl czułem ucisk w klatce piersiowej, mało zawału nie dostałem przez tego białego jednorożca ze skrzydłami. Ale patrząc z drugiej strony, zapraszali pewno nie darmo. Coś było na rzeczy, zawsze lepiej wiedzieć, o co chodzi. Westchnąłem głośno.

- Pojadę, Ihor. Daj Pawła, był ze mną ostatnio. I we dwóch raźniej. Popilnujesz naszych?

- Tak, ojcze. Przecież wiesz.

- No, to trzymaj się, ja zabiorę się od razu. Daleko mam.

 

Następnego dnia późnym popołudniem już wysiadałem u celu. Leciałem samolotem pierwszy raz i muszę powiedzieć, że nawet mi się podobało. Za to Pawło przeżegnał się jak tylko dotknął stopami ziemi. Nosiliśmy się różnie. On w kamizelce taktycznej i jakichś maskujących ciuchach, patrolówce oraz z opaską na ramieniu, miał też jakiś tam karabinek [P90, jak coś]. Ja w sutannie i kamilawce, oraz z drewnianym krzyżem na szyi, skrytym pod spływającą na pierś siwą brodą. No i byłem kompletnie bez broni. Dzięki życzliwości mieszkańców dostaliśmy się nawet sprawnie w miejsce spotkania. Wewnątrz budynku przypominającego nieco przemyskie biuro, zanim przerobiliśmy je na przedszkole siedziała ta klacz, dwóch ludzi i dwa kucyki.

- Sława Isusu Chrystu - podniosłem dłoń w geście pozdrowienia, po czym oboje z Pawłem siedliśmy na fotelach. Przypatrywałem się z nieukrywaną ciekawością, acz nienachalnie wszystkim obecnym. Pawło pozostawał czujny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjrzałem się swojemu odbiciu w sztućcu wyglądałem jak dawniej. Nawet bez tego dziwnego amuletu. Dobrze, że Rarity miała soczewki pomyślałem litery Discorda też się udało nieźle zamazać odpowiednimi środkami. Tylko skąd ta przeklęta migrena. Muszę się skupić, kto może mi pomóc dowiedzieć się nieco więcej o mojej sytuacji. Rarity ma za dużo pracy, aby mi opowiadać o wszystkim. Michael pewnie sporo wie, ale on ma teraz na głowie cały POZ. Austin mnie przeraża nie wiem czy zaraz znów się na mnie nieżuci a nie chciałbym go przypadkowo przebić kataną. Discord na pewno sporo wie, ale od tego dziwaka wolę trzymać się z dala. Chwila jest ktoś, kto może mi pomóc muszę go znaleźć. Gdy już chciałem odejść od stolika zobaczyłem w tłumie kucyków Screwball kierowała się w moją stronę. Nie bardzo mi się to podobało przez ten ból głowy mogłem się zachowywać nieodpowiednio. A nie bardzo chciałem wkurzać Discorda nie dotrzymaniem obietnicy. Nagle byłem w kompletnym szoku ona nie była sama tylko z Austinem, o co tu chodzi? Może się zaraz dowiem później pójdę załatwić swoje sprawy. Zacząłem dalej pić sok i patrzyłem jak ta dwójka kieruje się w moją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sorry z telefonu jak dostane się na kompa to poprawie. Uczciwie jestem od 18.]
Nie jak są problemy to masowo. List przyszedł na kolejne zebranie tym razem Celestia zwołała. Solarna tyranka co słońce może nam od tak zabrać. Być może to jest okazja.. Ubrałem się tak jak ostatnio biorąc zupełnie inne nóż. Krótszy dwusieczny wyglądający bardziej na sztylet lub Mizerykordii. W środku znajdował się eliksir humanizacyjny który po wbiciu ostrza można było uwolnić do krwiobiegu ofiary. Tak przygotowany ruszyłem wyporzyczonym samolotem od FOL na miejse spotkania by zobaczyć co mają do powiedzenia.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Sorka pisze z telefonu mogą być błędy)
Austin i Screwball razem byłem w kompletnym szoku ale może Discord da mi spokój skoro jest szczęśliwa.
-Nie powiem jestem w nie małym szoku. Planujecie ślub? Cóż co u mnie jak na razie dobrze. Rarity mi pomogła ukryć pamiątki po Discordzie. Rozgryzam ten dziwny magiczny przedmiot daje mi jakąś dziwną magie i mam straszną migrenę. Ale ty wyglądasz rewelacyjnie jak widzę miłość leczy. Napijecie się czegoś?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Screwball

Ślub? Faktycznie jeszcze za wcześnie na takie prognozy. Kiedy się pobiorą będą razem na zawsze. Klacz wie że nigdy ją nie opuści, a przynajmniej ma taką nadzieję. Screwball zastukała kopytkami i na stoliku pojawił się kufel cydru.

- Proszę. Ślub? Też mam nadzieję że to się stanie. Chyba powinnam przeprosić za to co ci zrobiłam. - Popatrzała na Jima.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Screwball

-Na szczęście Rarity nie była zła więc najlepiej o tym zapomnieć. Austin lepiej nie stosować na mnie magii ta rzecz ją w jakiś sposób pochłania. Cóż a jak zareagował Discord na wasz związek?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem jeszcze raz na te szczęśliwą parę

-Nie twierdze że zrobiliście to z innego powodu niż miłość ale to całkiem zabawna sytuacja oczywiście nie mam na myśli nic złego. Popatrzyłem chwilę w niebo.

-Będę was musiał zaraz opuścić. Muszę się zacząć szykować na podróż

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...