Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Michael

Człowiekowi zrobiło się smutno. - To że ktoś jest inteligentny jeszcze nic nie znaczy. Nasi przywódcy są przepełnieni nienawiścią. Ja ci wierzę. Zawsze wierzyłem i to się nie zmieni. Gdybyśmy wszyscy byli zjednoczeni przez jedną dobrą osobę... . Pewnie nawet to nic by nie pomogło... . - Człowiek westchnął i pokazał znak pokoju. - Żeby ten znak miał poparcie. Odpowiadając na pytanie... tak. Mam już dość tego ciężaru... .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestia znów pokiwała głową.

- To smutne, iż uważasz, że to ja chciałam zabić ludzi. Nigdy nie splamiłabym się taką hańbą. Może masz rację, może rzeczywiście błędem było mieszanie się do historii innych wymiarów. W końcu przed moim narodzeniem wiele wymiarów tak kończyło, więc po co mieszałam się tutaj? Nikt nie jest idealny... - szepnęła, a potem spojrzała po wszystkich z jakąś taką nostalgią. - To chyba koniec naszego spotkania. Miłego wieczoru - teleportowała się zabierając ze sobą Michaela - proszę - podała mu eliksir ponyfikacyjny - wielu twoich przyjaciół mieszka teraz w Equestrii - uśmiechnęła się i stanęła kilka kroków dalej.

(5 punktów dla Pado, Saja, Hoffnera, Nicolasa i Komputera, oraz Tomka)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(31)

Te rozmowy były zwykłą stratą czasu. W międzyczasie mogłem zrobić wiele przydatnych rzeczy! Nie wiem, nakarmić rybki, odkurzyć w domu, zrobić obiad... Niezadowolony udałem się na lotnisko, gdzie czekał już na mnie samolot. Całe szczęście, że wyszedłem wcześniej, ledwo zdążyłem na wieczorny lot.

Edytowano przez Nicolas Cage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Coś około 120, o ile dobrze liczę. Pogubiłem się już... )

 

- Po co ja tu przyszłem? - powiedział do siebie Kristian wychodząc z budynku i kierując się do swego samolotu.

- No to wysyłamy oficjalną deklarację wojny tej śmiesznej księżniczce? - zapytał najemnik.

- Nie, teraz nie ma na to czasu. Teraz trzeba ogarnąć wojsko które jest za przeproszeniem śmieszne. - odparł Thalber wsiadając do samolotu który wystartował. Cel: Richmond.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael

[145]

Nie spodziewałem się że księżniczka przeniesie także mnie. Jej kolejne słowa wbiły mnie w podłogę. Teraz? Przy księżniczce? Cała służba dla kucyków zamigotała mi przed oczami. Moje serce zaczęło szybciej bić. Mój oddech stał się szybszy. Wszystko miało się teraz zakończyć. Nie mogłem w to uwierzyć. Przełknąłem ślinę i spojrzałem na ręce. - A więc dobrze. - Spojrzałem na eliksir i przyłożyłem go do ust. Zacząłem go pić. Tyle lat zastanawiałem się nad tym smakiem. Czuć jagody. Wypiłem zawartość i położyłem na podłodze, po czym usiadłem. Byłem gotowy. Zrobiło mi się czarno przed oczami i poczułem ból. To naprawdę bolało. To było... trudne doświadczenie i chyba odpłynąłem. Kiedy otworzyłem oczy, leżałem na podłodze. Czy to koniec? Trudno było mi stwierdzić...

[ jako kuc, wyglądam tak:

mlp_oc_sajcbak_end_darkback_by_anathiela zaznaczam że jestem jednorożcem i nie mam tych skrzydeł co są na obrazku. Jestem tym o błękitnej grzywie. Ten o granatowej to Strife, ta moja gorsza wersja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestia powoli podeszła do Michaela i razem z nim teleportowała się do Ponyville. Tutaj zostawiła go pod opieką pielęgniarek. Powinien sobie poradzić, a Nurse Redheart wszystko mu wytłumaczy. Przy okazji wysłała krótkie informacje do mieszkających tu przyjaciół Michaela(Dicuś, Screw, Light i Magus). Sama powróciła do zamku. Musiała w końcu podjąć niezwykle trudną decyzję.(Saj 2 punkty)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kristian po dotarciu do Richmond wszedł do budynku rządu.

- Panie Thalberg. Według dzisiejszych wyborów wygraliśmy o dwa procent. - poinformował go premier, Kristian był wstrząśniety ale odpowiedział.

- Świetnie... moglibyście napisać ultimatium dla Equestrii? Jeśli odmów będziemy mieli powód do wojny.

- Oczywiście. - odparł, szykują się duże zmiany na świecie.

 

(Wojnę z Equestrią zrobię potem, no chyba że będe miał zgodę na wczesniejszą porę, ale to jest wątpliwe.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael

[147]

Widziałem zbliżającą się księżniczkę. Nie mogłem dłużej wytrzymać i zasnąłem.

Discord

Kiedy pan chaosy spożywał to co znajdowało się pod stołem,przyszedł jakiś list. Przeczytał go, uśmiechnął się po czym wrócił do jedzenia.

Screwball

- Witaj ukochany. - Uśmiecnęła się, a jej córka nadal była na grzbiecie. Wtedy przyszedły dwa listy. Piłeczka przeczytała swój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[81. Naprawdę dziękuję, że poczekaliście... Ale mówi się trudno. Chyba nic nie straciłem, a nawet dostałem darmo pięć punktów.]

Siedziałem w spokoju, ciszy oraz jak największym skupieniu. Dyskusja odbywała się właściwie koło mnie, mimo, że starałem się ze wszystkich sił za nią nadążyć. Nie zabierałem głosu. Pawło, który był młody, a co za tym idzie narwany, parę razy próbował się wypowiedzieć, lecz wystarczył mój oszczędny gest, by osadzić go w miejscu. Działy się rzeczy, które znacznie lepiej rozumieli inni niż my. Oni próbowali pokonać w walce na argumenty białą klacz. W toku dysputy odniosłem wrażenie, że jest nam, ludziom, wroga. Jakby obwiniała nas za to, co dzieje się z naszym gatunkiem. Zamyśliłem się wtedy na pewien czas. Miała trochę racji. Ludzkość potrzebowała odnowy, naprawy. Cierpiała bowiem przez samą siebie, przez swoje ciągle popełniane grzechy. Ale mieliśmy pewną właściwość. Potrafiliśmy zawsze podnieść się z największego upadku, wyjść z najgłębszej otchłani. I kimże były te kolorowe koniki, żeby nas osądzać? Takie prawo miał tylko Bóg, a i On był miłosierny. Nie wierzyłem w pokrętne słowa i wyjaśnienia tej całej Celestii. Nie trzymały się kupy. Kręciłem głową z dezaprobatą od czasu do czasu. W końcu wszystko się zakończyło, klacz zniknęła jak sen jaki złoty, a ze spotkania jak zwykle właściwie nici. Nie wyniosłem stamtąd nic, poza zmęczeniem i wątpliwościami. Wróciliśmy z Pawłem do Polski następnego dnia w południe.

 

Kiedy znalazłem chwilę wolnego pomiędzy wizytą u chorych w szpitalu, a wieczorną Liturgią, postanowiłem napisać list władczyni tych koników. Nigdy nie pomyślałbym, że zrobię coś takiego, ale jak widać człowiek musi spodziewać się wszystkiego. Siadłem nad metalowym stolikiem, lekko trzęsącą się dłonią złapałem długopis, przyciągnąłem kartkę w linie, jak do pisania wypracowań, po czym poświęciłem się pisaniu. W wiadomości stało to:

 

Celestio (chyba tak to się pisze)

Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz, brałem udział w zorganizowanym przez ciebie spotkaniu. Nazywam się Mykoła Hrywieńko i jestem duchowym ojcem oraz przewodnikiem wspólnoty zwanej Arką, której siedziba znajduje się w polskim mieście Przemyśl. Poczułem się nieco dotknięty twoimi gorzkimi słowami o ludzkości. Zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy idealni, że grzeszymy i często oddajemy się nieprawościom. Wiedz jednak, iż mamy też kilka ciekawych właściwości. Potrafimy się podźwignąć z upadku. Przebaczyć grzesznikom. W razie potrzeby o przebaczenie błagać. Kochać się nawzajem, pomagać sobie i się jednoczyć. Potrafimy wyciągnąć pomocną dłoń do najmniejszego, najuboższego. Mimo iż jesteśmy ledwie pyłkiem miotanym wichrami, staramy się wypełniać nasze życia dobrem i miłością. W najmroczniejszych godzinach naszej historii, gdy płonęły krematoria, zawsze znalazł się ktoś chętny do uniżenia się. Do oddania wszystkiego co miał, nawet i życia, za innych. Nie osądzaj nas po tym, czego nie potrafimy. Rozliczaj nas bardziej z tego, co umiemy i możemy uczynić. Przyznam szczerze, nie wierzę ci. Nie wierzę w twoje słowa o dziwactwach dziejących się na świecie. Jednak nie znaczy to, że mam cię nienawidzieć. Jeśli chcesz zobaczyć, czym ludzie potrafią być dla siebie i innych, możesz odwiedzić mnie w Arce. Bóg z tobą

 

Ojciec Mykoła

 

Spojrzałem na kartkę pokrytą nieco nierówną, chwiejną cyrylicą. Nie było tego dużo, cóż. Sam nie wiedziałempo co to robię, czy będzie jakiśefekt, ale spróbować nie zaszkodzi. Co może się stać? Wstałem, zapakowałem swój list w najładniejszą kopertę, jaką tylko mogłem znaleźć, a potem zaniosłem do skrzynki. Zaadresowałem: Celestia, władczyni kucyków. Za magiczną barierą. Miałem nadzieję, że jakoś dojdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(31)

Jak się dowiedziałem, wyznaczona do Projektu grupa ma się coraz lepiej. Nie zostali wykryci, dzięki czemu mamy nad przeciwnikami przewagę. Wkrótce spróbują nawiązać kontakt radiowy, muszą tylko takie radio zbudować; na szczęście dzięki dostępnym na miejscu materiałom, ludzkiej pomysłowości i wyniesionej ze szkoleń wiedzy nie powinno to być trudne. Gorzej rzecz się miała z czym innym - grupa miała za dużo zadań do wykonania, a za mało środków. Gdyby udało się nawiązać z nimi bezpośrednią łączność, byłoby prościej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu pociąg przyjechał powoli do niego wsiadłem. Prze okno obserwowałem zmieniający się krajobraz. Byłem coraz bliżej mojego celu. Miło być chwilę w samotności mogę spokojnie pozbierać myśli. Będę chyba musiał przywieźć jakąś pamiątkę dla Rarity i jej siostry. Cóż Rarity domyślam, co kupić dla jej siostry coś wymyślę. Ale najpierw sprawy poważniejsze muszę znaleźć tego kucyka tyle pytań mnie męczy muszę uzyskać odpowiedzi. W końcu dojechałem do Canterlotu. Powoli opuściłem pociąg dziwnie się czułem w tych ciuchach, ale jak twierdzili sprzedawcy taka panuje moda. Canterlot wyglądał zupełnie inaczej niż Ponyville. Był ogromny widać było, że mieszkające tu kucyki są z klasy wyższej. Ale teraz nie miałem czasu zwiedzać. Powoli wyruszyłem ze stacji na poszukiwania domu tego kucyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę kręciłem się po Canterlocie w poszukiwaniu odpowiedniego adresu, ale w końcu dotarłem na miejsce dom kucyka był imponujący. Był zdecydowanie większy niż butik Rarity zresztą zmieściłoby się w nim sześć takich butików. W takim miejscu na pewno bym miał własną sypialnie. Ale zdecydowanie bardziej wolałem jednak mieszkać w butiku. Chyba się już przyzwyczaiłem nie mieszkać samemu a towarzystwo Rarity i jej siostry było bardzo miłe. Powoli skierowałem się do głównej bramy pilnowało ją dwóch strażników. Pewnie jest ich więcej w okolicy. Pewnie mógłbym ich pokonać, ale nie przyszedłem tu walczyć. Skierowałem się w ich stronę a ci spojrzeli na mnie nieprzyjemnym wzrokiem.

-Czego chcesz?

-Chciałbym się spotkać z właścicielem tego domu

-Byłeś umówiony?

-Nie. Ale myślę, że wasz szef mnie przyjmie. Powiedzcie, że przyszedł Jim. Na pewno będzie wiedział, o kogo chodzi

Jeden ze strażników kiwnął głową. Po czym poszedł do budynku. Wrócił po niedługiej chwili.

-Dobrze możesz wejść. Tylko żadnych sztuczek. Będziesz obserwowany. Właściciela posiadłości znajdziesz w jego bibliotece. Na pewno ją zauważysz.

-Dobrze dziękuje

Poszedłem w stronę posiadłości, po czym spokojnie otworzyłem drzwi. Wewnątrz budynek wyglądał jeszcze bardziej imponująco. Widać było, że ten jednorożec do biednych nie należał. Strażnik miał racje biblioteka była widoczna. Powoli wszedłem do środka. Przy jednej z ksiąg zobaczyłem kucyka, którego szukałem. Najwyraźniej coś czytał. Nagle na mnie spojrzał.

-O witam panie Grayson. Napije się pan czegoś?

-Cóż może kawy

Nagle pojawił się lokaj i przyniósł nam po filiżance kawy

-Co pana do mnie sprowadza?

-Potrzebuje pomocy. Przez moją niewiedzę pakuje się w ciągłe kłopoty. Ty mnie w to wciągnąłeś to może byś mógł mi pomóc?

-Cóż zrobię, co mogę. Niech pan usiądzie i opowie mi, co pana trapi

Usiadłem przy stoliku, przy którym czytał i opowiedziałem mu wszystko, co mnie spotkało od czasu naszego ostatniego spotkania w pociągu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec napił się kawy. Po czym chwilę rozmyślał nad wszystkim, o czym mu powiedziałem.

-Więc mieszkał pan spokojnie. Do czasu szaleństwa Michaela i pojawienia się, Discorda?

Chwilę patrzyłem w milczeniu w filiżankę

-Zgadza się

-Wie pan może, dlaczego tak Discord się do pana przyczepił

-Nie wiem. Może, dlatego że znam jego tajemnicę...

Jednorożec spojrzał na mnie poważnym wzrokiem

-Tajemnice? Jaką tajemnice?

To się teraz nieźle władowałem. Dobra spokojnie trzeb coś wymyślić

-Cóż... Przyłapałem go jak wybielał sobie zęby. Powiedziałem z nerwowym uśmiechem nie miałem lepszego pomysłu. Oby się nie połapał, że to wymówka pomyślałem.

-Rozumiem. Ale to raczej nie jest to. Może pan go rozśmiesza tak jak z tym atakiem kucyki raczej się tak nie zachowują. A może ma to związek, że jest pan bliski Rarity

Spojrzałem ze zdziwieniem na jednorożca

-A, co to ma niby do rzeczy?

-Cóż może zacznę od początku

Jednorożec opowiedział mi bardzo długą historie Equestrii od czasów narodzenia się harmonii w ich świecie do obecnych czasów.

-Cóż ten świat ma naprawdę niesamowitą historie. Ale jaki jest tu związek z Rarity i denerwowaniem mnie przez Discorda.

-No dobrze pokaże panu. Pierwsze elementów harmonii używały księżniczki, ale jak powiedziałem teraz używa ich, kto inny. Podniósł jedną z książek. Mam w niej obraz sześciu obecnych użytkowniczek kamienia.

Zacząłem się przyglądać obrazom. Część tych kucyków znałem. Księżniczka Twilight widziałem ją dwa razy na ziemi. U Applejack kupiłem kiedyś jabłka na straganie. Rainbow Dash nie widziałem. U tej Pinkie Pie mieszka Austin. I ostatnie kucyki wprawiły mnie w szok Rarity również jest elementem, dlaczego mi o tym nie powiedziała? Nigdy nie potrzebowała mojej pomocy sama mogła sobie poradzić na ziemi. Ale ostatni kucyk mnie przeraził nie, jaka Fluttershy to ten pegaz był z Discordem w szpitalu, jeśli moje domysły są prawidłowe to ten cwaniak się nieźle zabezpieczył przed elementami. Powinienem powiadomić o tym księżniczki, ale nigdy nie zdradzam tajemnic nawet kogoś takiego niezły bigos.

-Nic z tego nie rozumiem skoro Rarity ma taką moc to nigdy nie potrzebowała mojej pomocy

-To nie do końca tak elementy działają, gdy są razem. Rarity była na ziemi sama bez przyjaciółek i elementu była, więc bezbronna. Gdyby pan się tam wtedy nie zjawił i jej nie ocalił mogłoby to się skończyć tragicznie. Tyle mogę panu powiedzieć. Jeśli chodzi o ten dziwny magiczny przedmiot z innego świata nie pomogę panu pomóc. Tylko istoty z tamtego świata mogą wiedzieć jak działa. Lepiej, aby pan z nim uważał nie wiadomo, do czego może doprowadzić. Cóż już jest całkiem późno może niech pan dzisiaj odpocznie u mnie później może pan wrócić lub jeśli pan woli może pan tu zostać mam tu sporo miejsca

-Tak dziękuje za propozycje dziś tu zostanę, ale jutro muszę wrócić do Ponyville obiecałem, że nie wyprowadzę się z butiku

-Rozumiem. Dobrze to niech pan idzie odpocząć pokój już na pana czeka. I niech pan się nie martwi o Discorda, jeśli za dużo sobie pozwoli znowu skończy, jako toaleta dla gołębi w parku w Canterlocie. Powiedział z uśmiechem.

Poszedłem do góry do pokoju trochę odpocząć i niedługo przygotować się na powrót.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestia patrzyła dobrą chwilę na list pana Hrywieńki, a potem z ociąganiem napisała kilka słów.

 

Drogi Panie Mykoła

Wybaczałam ludziom wiele razy i wiele razy zauważałam ich dobre czyny. Jednak przy tak licznych morderstwach i sabotażach trudno jest wytrzymać. Nie jestem Nim, nie mam Jego cierpliwości i miłosierdzia.

Pozdrawiam, Celestia

 

Luna również odpowiedziała na list.

 

Drogi Aleksandrze!

Przykro nam, że nie mogłyśmy wcześniej odpowiadać na twoje listy. Spotkajmy się przed barierą, tam gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy.

Pozdrawiam, Luna

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc szczerze wylecenie z Canterlotu niezauważonym przez Celestię, teraz, w czasie wzmożonego bezpieczeństwa było najtrudniejszą rzeczą dla Luny, wliczając w to wydostanie się z wymiaru 27. Teraz leciała przez ciepłe nocne powietrze(w końcu zbliża się lato!), a kiedy wylądowała Aleksander już na nią czekał.

- Witaj - powiedziała cicho i usiadła na mchu. - Chciałeś się z nami spotkać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael

Powoli zaczynało mi się przejaśniać przed oczami. Byłem chyba w szpitalu czy coś. Zauważyłem kucyka. Był chyba pielęgniarką. Lekko zakaszlałem.

- Przepraszam... . - Mój głos był teraz inny. - Dlaczego nie mogę się ruszyć? - Faktycznie moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna wpatrzyła się w ziemię.

- To, co mówi Celestia jest prawdą, choć miało to więcej szczegółów. Jednak nie jest to też trudne. Po prostu odkryłyśmy wymiary, spotkaliśmy się z wymiarami słabnącymi, odkryliśmy ludzi, obserwowaliśmy ich, postanowiliśmy im pomóc - jej róg zapalił się, a ona wpatrzyła się w jego biel...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Rozumiem że pielęgniarka sama ma mi odpowiedzieć. Oxy jest zły. Hau! Hau! ]

- Jesteś w szpitalu w Ponyville. Zapewne dlatego, ponieważ coś ci się stało. - Powiedziała pielęgniarka. Spojrzałem na moje wokuł siebie. To pewnie znaczy że jestem kucykiem. Chciałbym się zobaczyć, ale nie mam jak.

- Jak długo ten stan się utrzyma?

- Najlewniej dwa dni.

- Dobrze. Cieszę się że tu jestem. Tamten świat to nie ja.

- Potrzebujesz czegoś?

- Możesz na moment mnie odkryć?

- Eee... . Tak. - Pielęgniarka odkryła mnie i zobaczyłem moje nowe ciało. Byłem szary i miałem błękitny ogon. Nie obchodził mnie teraz wygląd. Jestem kucykiem i to jest najważniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...