Skocz do zawartości

#4 04/2014 "MANEzette"


Dolar84

Recommended Posts

004-WebCover.png

 

Link przez ePub - *Click!*

 

 

Witam!


MANEzette nie śpi, lecz tworzy i publikuje! Po kolejnym miesiącu ciężkiej walki Redakcja jest dumna, mogąc przedstawić Wam kolejny numer naszego czasopisma. Tworzenie MANEzette dla tak wspaniałych czytelników jest naprawdę zaszczytnym zajęciem.

 

Tradycyjnie, zaczynamy od newsów, które potem przechodzą w recenzje fanfików. Tutaj szczególnie polecam recenzję “Wiedźmy” autorstwa Ares Prime. Jak zapewnia recenzent, niezależnie od tego, czy jesteście fanem Sapkowskiego, czy nie, na pewno będzie to dla Was interesująca lektura.


Tradycyjnie już Alberich znów nas zaszczycił kolejnymi “Sekretami Wieży Zegarowej”, po raz kolejny został stworzony “Przegląd Muzyczny” oraz perełka - wywiad z Przewalski’s Ponies, zespołem świetnych rosyjskich muzyków. Doprawiamy to jeszcze sporą garścią felietonów na różnorakie tematy.


“Kamienie na szaniec” w reżyserii Roberta Glińskiego dokonały sporego poruszenia w redakcji. Zarówno Gandzia, jak i Kingofhills zdecydowali się poświęcić temu filmowi recenzję. W ogóle w tym numerze bardzo dużo rzeczy pozafandomowych, kolejny “Przegląd Gier Przedpotopowych” autorstwa naszego redakcyjnego zgreda, jest i recenzja albumu “Liebe ist für alle da” Rammsteina oraz kilka innych artykułów.


Ostatecznym bonusem dla Was jest tłumaczenie rosyjskiego opowiadania “To, __ __ __ __ __” dokonane przez solarisa. Wszystkie sześć rozdziałów zostanie opublikowane po jednym na numer. Przeczytałem już i gwarantuję wam ubaw po pachy.


Niniejszym kończąc tę długą tyradę, życzę Wam, drogim Czytelnikom, miłego obcowania z tym numerem MANEzette.


Pozdrawiam

- Verlax, wicenaczelny MANEzette

 

(Jako, że naszego wicenaczelnego porwał Morfeusz, przyjemność zamieszczenia posta spada na mnie~Dolar84)

Edytowano przez solaris
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu nowe wydanie Trybuny Fandomu MANEzette, w którym jak zwykle raczyć nas będą akapity pełne propagandy oraz kłamstwa najprawdziwszej prawdy, którą musimy chcemy czytać by być na czasie! Zaraz po opublikowaniu w kiosku na stronie internetowej sięgnąłem po świeżutką Grzywozetę i zagłębiłem się w lekturę.

 

Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że ten numer jest przereklamowany naprawdę interesujący, a ilość nudnych ciekawostek robi na mnie piorunujące zażenowanie wrażenie! Moją szczególną uwagę zwrócił artykuł specjalny, który jest próbą odgryzienia się Brohoofowi i poniżenia ich wspaniałego DTPowca oraz korektorów dosyć dziwnie napisany, ale wydaje mi się, że jest w tym drugie dno. No cóż, poczekam na oficjalne stanowisko tego cholernego komunisty solarisa.

 

Poza tym nie mam zastrzeżeń i to wydanie muszę ocenić na -15/0 8/10. Oby tak dalej beznadziejna wspaniała ekipo!

Pozdrawiam,
Wasz wróg i hejter stały czytelnik, maker.

Edytowano przez mkr
  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, taka ciekawostka - 4 numer zajmuje 4 razy więcej miejsca niż poprzedni xd #3 miał 11,1MB, a ten - 45,8MB :P

 

I tak od podpunktów, co rzuciło mi się w oczy w tym wielce gazetonie:

 

- http://i.gyazo.com/e3312d1643225e0d1a2fdf2e9bcb7539.png - przez wszystkich? IMO za dużo powiedziane :P

- I czy mam rozumieć, że recka fica falloutowskiego będzie podstawą w MANEzette? :P

- Fajny wywiad z Przewalskimi, ciekawa połowa rozmyślań o Wonderbolts Academy, do momentu rozważań, jaki to mroczny i zły świat (chociaż chyba powinienem się spodziewać tego, patrząc na autora).

- Jak zawsze interesujące Sekrety (A FIC, ALBERICH, TO GDZIE?! :P), felietony pominąłem. 

- Fajna recka Rammsteina.

- Ciekawy przegląd gier.

- Fajne przedstawienie filmu z dwóch punktów widzenia.

 

To tak tyle :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Numer całkiem ciekawy, chociaż treść w paru miejscach zbieżna z Brohoofem, ale tego się niestety nie uniknie.

Przyjemnie się czytało wszystkie teksty o fanfikach. Alberich zasługuje na pochwałę.

Za to nie podobał mi się propagandowy tekst o pracy w redakcji- oj wieje propagandą, wieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem stricte polityczny felieton jakim jest "Jesteś idiotą? Nie głosuj!" autorstwa Verlaxa. I ośmielę się wejść z nim w polemikę, jako, że trochę polityką się interesuję... a przynajmniej na tyle, by móc się wypowiedzieć na ten temat. Tak więc faktycznie zbliżają się wybory do europarlamentu i tak faktycznie politycy próbują przekonać wszystkich, także tych, co ledwo przekroczyli magiczny próg 18 lat czyli pełnoletności prawnej. Z autorem tekstu chciałbym wejść w polemikę ponieważ nie jest prawdą, że obywatelskim obowiązkiem jest oddać głos w wyborach. Prawdą jest natomiast to, że w konstytucji zapisane jest, że obowiązkowe dla każdego obywatela pełnoletniego uczestnictwo w wyborach. Co prawda często uczestnictwo łączy się z głosowaniem, jednakże to ostatnie nie jest koniecznością. Koniecznością w tym wypadku jest przyjście do lokalu wyborczego i pobranie karty do głosowania. Głosować nie trzeba na żadnego kandydata, ani na żadną partię polityczną jeżeli obywatel nie zgadza się z programem jakiejkolwiek partii wyborczej. Przekonanie o tym, że jak już pobrało się kartę wyborczą trzeba zagłosować jest tak samo błędne jak przekonanie, że ziemia jest płaska. Wybory są tajne, więc nikt nie musi wiedzieć na kogo zagłosował obywatel; a ponieważ są tajne więc obywatel może oddać pustą kartę wyborczą na znak tego, że nie zgadza się z żadną partią polityczną, ani z żadnym kandydatem z tej karty. Tak więc pisałem już o tym ale powtórzę by to zaakcentować: nie jest i nigdy nie było prawdziwe stwierdzenie, że trzeba zagłosować na jakiegokolwiek kandydata czy partię tylko dlatego, że trzeba na kogoś zagłosować. To, że obywatel głosuję na danego kandydata, czy partię to powinna być dobra wola obywatela i znak tego, że się z programem danej partii, czy kandydata zgadza, a nie przymus. Jednakże argument " bo nie ma na kogo głosować" nie jest wystarczającym argumentem, by nie uczestniczyć w wyborach. Powtórzę Obowiązkiem jest tylko uczestnictwo w wyborach nie głosowanie. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, jednakże wydaje mi się, że błędne przekonanie o tym, że jak już pójdzie się na wybory to trzeba zagłosować na kogoś lub na jakąś partię, nawet jeśli nie zgadzamy się z poglądami danej partii, czy kandydata bierze się po prostu z omamienia przez media prostego obywatela, że obowiązkiem takowego jest zagłosować w wyborach, co jak powiedziałem prawdą nie jest i nigdy nie było.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Octavia na okładce :octavia: No i choćby człowiek nie chciał, to musi rzucić wszystko i przystąpić do czytania...

- recenzja Wiedźmy! W końcu, ten fik zasługiwał na szerszy opis.

- Dolar, ty draniu, czemuś się nie pochwalił, że tłumaczysz "Rozwijanie zdolności"? Choć z drugiej strony, powodzenia z żartami słownymi w dalszych częściach :P

- tłumaczenie w wykonaniu Solarisa... cudowne. Sama historia przypomina nieco "Atut Spike'a". Pozwolę sobie to skomentować cytatem: "o ty bezecniku."

 

Na razie tyle, jak znajdę czas, to pewnie jeszcze felietony przeczytam, bo widzę po poprzednich postach, że wywołują chęć dyskusji ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sosna:

 

Jak najbardziej rozumiem Twój tok myślenia, jednak zainteresowałeś mnie jednym drobiazgiem. Dam Ci dobrą radę - jeśli nie chcesz oddać głosu na nikogo, zaznacz kratki w niepoprawny sposób. Miałem zbyt wielu znajomych w komisjach wyborczych by nie wiedzieć, jak to się czasem odbywa, puste karty bywają przerabiane na "dobre" głosy, a "złe głosy zostają zniwelowane poprzez dopisanie krzyżyka.

 

Sam uważam demokrację za najbardziej wypaczone pojęcie naszych czasów. Ja rozumiem to jako system, w którym ludzie sami o sobie stanowią, to jest nawet najmniejszy człowieka ma jakiś, choćby najmniejszy wpływ na władzę. To, że tym u góry udało się przekonać ludzi, że demokracja to "system większościowy" było jednym z ich największych sukcesów. Biorąc pod uwagę moją, niecodzienną definicję, niektóre monarchie lub dyktatury są znacznie bardziej demokratyczne niż współczesne, niby tak bardzo szanujące obywateli państwa.

 

Pozwolę sobie z umiarkowaną stanowczością stwierdzić, że nie jestem idiotą, dlatego jednak głosować pójdę. A głosowanie nie jest dla mnie ani prawem, ani obowiązkiem, tylko formą, która się nie sprawdziła, która bardziej od faktycznych zmian trzyma tych samych ludzi u góry.

 

Przy okazji pozdrawiam wszystkich komentujących moje teksty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Allright, na ogół prasę fandomową czytuję sporadycznie, można by rzec „od ferii” ale po cynku od koleżanki jednak się zdecydowałem. O matematyko, przede wszystkim, co jakiekolwiek polityczne akcenty robią w gazetce poświęconej tematyce My Little Pony? Przecież między innymi po to odrywam się od szarej rzeczywistości, żeby właśnie chociaż na moment zostawić za sobą „to wszystko” i zająć umysł czymś lżejszym. Niedługo strach będzie do kina pójść, po przed filmem zamiast zwiastunów puszczą spot wyborczy.

 

Ba, nie tylko nie obyło się bez tematyki zbliżających się wyborów. Padło nawet prawo Godwina! Co się okazało – takich światopoglądowych „smaczków” nie zabrakło także w poprzednich numerach, z jednym wyjątkiem, czyli „Niepamięci” znanej z trzeciego numeru. No, jednak mamy felieton spod pióra pana Verlaxa, podpadający pod „wiodącą tematykę” pisma. To bardzo dobrze, był on najlepszy ze wszystkich dotychczas opublikowanych i osobiście, sugerowałbym trzymanie się właśnie tej tematyki, przyszłe teksty pisać właśnie w tej konwekcji.

 

Przechodząc do rzeczy – z przykrością muszę stwierdzić, że na dłuższą metę, z felietonu pt. „Jesteś idiotą? Nie głosuj!” niewiele wynika, a przytoczony reportaż pokazuje jedynie jak wiele racji ma pan Korwin-Mikke mówiąc, że „demokracja jest najgłupszym możliwym ustrojem”. O ironio, to właśnie ten pan uwielbia spamować porównaniami do Hitlera i jego „dokonań”, co wedle prawa Godwina automatycznie nokautuje go w każdej dyskusji, jednakże biorąc pod uwagę istotę rozważań, a także całkowity bilans argumentów i kontrargumentów, a także ich stopień istotności, często dochodzi się do całkowicie odwrotnego wniosku.

 

W felietonie tym czegoś takiego nie ma. To miło znać czyjś punkt widzenia, jednakże w tym przypadku nie mogę pozbyć się wrażenia ogrzewanego kotleta, jałowości, skrytej pod cienką warstewką kilku słówek-kluczy. Po pierwsze – jeśli określenie „idiota” nie miało służyć jedynie za tanią prowokację (o czym zapewnia nas autor artykułu już w pierwszym zdaniu… Na Newtona, nie przepraszaj, tylko lepiej dobieraj tytuły) i nie miało na celu obrazić kogokolwiek, to kto się kryje pod tymże słówkiem? Ktoś, kto głosuje, chociaż nie zna się na polityce? Well, śmiem sądzić, że znakomita większość naszego rządu postępuje jak amatorszczyzna i na swoim rzemiośle się nie zna.

 

No dobra, rozumiem główny przekaz. Kto się nie interesuje, a jedyne pojęcie o kandydatach ma z reżimowej telewizji, zagłosuje „jak leci”, nie wiedząc nawet na kogo i dlaczego. Do czego piję? Otóż, to nic nowego. To wiadomo już od lat i osobiście, wolałbym zamiast odkrywania po raz n-ty tego samego koła poczytać o sposobach uświadamiania ludzi, żeby pojęcie o tym co robią mieli, żeby posiadali argumentację, świadomość wagi ich głosu. Może jakaś optymistyczna zachęta? Cokolwiek, co zmobilizowałoby czytelnika do ruszenia czterech liter? Zamiast tego populistyczny slogan w stylu „Jesteś <tutaj coś wstaw>? Nie głosuj!” Wszyscy w kółko gadają, kto powinien głosować, kto nie powinien i dlaczego, przywołują dylematy moralne, jakieś presje, nie-presje, a nikt nie pomyśli, by jakoś zachęcić do wyłączenia telewizji, poszperania w internecie, poczytania czego trzeba (no tak, „ciemna masa” rozpostarta przed ekranami teleodbiorników nie lubi czytać zbyt długich programów, artykułów, czy też dyskusji na forach, bo to wymaga zbyt wielkiego wysiłku), dowiedzenia się czegokolwiek na temat sceny politycznej, zastanowienia się.

 

Spróbuj spojrzeć na różne kwestie z różnych punktów widzenia. Skonfrontuj własne przekonania z tym, co mają do zaoferowania startujący w wyborach. Dowiedz się, zainteresuj i świadomie zagłosuj. Za długie na nagłówek? Możliwe, ale jakie świetne jako temat na felieton. Nagłówek też mam – „Świadome głosowanie – wszystko, co musisz wiedzieć!”

 

Zapomniałbym – jestem nieco zniesmaczony zaprezentowaną w felietonie postawą, która według autora uchodzić winna za (bardziej) patriotyczną, obywatelską. Z całym szacunkiem, ale jeśli ktoś losami własnej ojczyzny się nie interesuje, o polityce pojęcie ma marne, to jeśli na czas wyborów zostanie w domu i spędzi ten dzień „inaczej”, bynajmniej nie jest to postawa patriotyczna, ani nawet „bardziej patriotyczna”. Jest to postawa anty-patriotyczna, po prostu wyższy poziom olewactwa. „Nie interesuję się, nie muszę głosować, mam wolne” – tyle z tego wynika. Nuh-uh, jeśli komuś się nie chce, należy go zachęcić, uświadomić. Jeśli ktoś się nie interesuje, należy go zainteresować. A udział w wyborach JEST obowiązkiem, każdego pełnoletniego obywatela. Nie po to jest już ta (swoją drogą, fatalna) demokracja, że jak przychodzi co do czego, to „ja nic nie muszę”. Przyszłością ojczyzny, tym, kto będzie stanowić prawo i na przestrzeni kolejnych lat forsować różne projekty interesować się trzeba. To jest ważne.

 

Analogicznie, można iść dalej i potraktować tak resztę obowiązków wynikających z systemu w którym żyjemy. Nie interesuje cię matematyka/ fizyka/ geografia/ niepotrzebne skreślić? Nie daj sobie wmówić, że musisz chodzić na te przedmioty. Bardziej obywatelskie będzie, jak w trakcie tych lekcji pójdziesz sobie na kebaba. Nie interesuje cię praca? Nie daj sobie wmówić, że musisz pracować, by zarobić na życie. Bardziej obywatelskie będzie, jak w godzinach pracy będziesz leżał do góry brzuchem. Nie interesuje cię płacenie rachunków? Nie daj sobie wmówić, że musisz je płacić, i tak dalej, i tak dalej…

 

Zaniedbywanie swoich obowiązków niesie za sobą różnego kalibru konsekwencje, w zależności od rzeczy, której one dotyczą, zawsze. To samo tyczy się wyborów. Bardziej pożyteczne jest zarażanie zainteresowaniem i rozmawianie na te tematy, niż utwierdzanie w przekonaniu, że lepiej jest siedzieć w miejscu, jeno narzekać i marudzić.

 

Aha, jesteśmy w Polsce, nie w Ameryce. Sytuacja wygląda tu diametralnie inaczej i inne są realia. Trzymajmy się własnego podwórka. Mnie nie zależy ta tym, by „idioci” nie głosowali. Zależy mi na tym, żeby ci „idioci” ze swego „idiotyzmu” wyszli i świadomie poszli na wybory. Śmiem twierdzić, że ton artykułu się do tego nie przyczyni.

 

Jedno muszę przyznać – felieton istotnie wywołuje emocje. To się autorowi udało.

 

Pozdrawiam!

Edytowano przez Hoffman
  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dayan, @Cahan: Chciałem tylko zaznaczyć, że nie bez powodu nazwaliśmy ten artykuł "Specjalnym" i nie bez powodu ma on 'nieco' inny format niż wszystkie inne w tym numerze. Został on napisany tak naprawdę na Prima Aprilis, ale że nam się nie udało, to artykuł wylądował w "normalnym" wydaniu. Potwierdzam również słowa Gandzi.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<- Bardzo Długi i Naprawdę Bogato Napisany Komentarz

 

Hmm. Zacznijmy może od czegoś innego, czyli co właściwie spowodowało, że takie dzieło napisałem. Otóż pewnego dnia byłem na dziwnym ni to wykładzie, ni to spotkaniu w którym brała udział Pewien Ważny Urząd Zajmujący Się Wyborami. Dodam również, że poszło na ten wykład, uwaga - kilka szkół licealnych (wykład obowiązkowy). Na przybyłych czekała już kiełbasa wyborcza, to jest dla każdego była torba wypełniona zeszytami, notesikami, przypinkami ulotkami z wielką akcją o nazwie "Wybory? Lubię to!" oraz jeden batonik na przekąskę. Przez pierwszą połowę wykładu były puszczane spoty reklamowe, w której pokazywano jak ważne jest głosowanie do PE, dalej były wypowiedzi Panów Prezesów Ważnego Urzędu, a potem pytania od słuchających. Otóż zastanawia mnie właśnie ta "obowiązkowa" obecność tych młodych (nauczyciele robiący listy obecności) na wykładzie.

 

Nie uważasz, że to demokratyzacja ewidentnie na siłę?

 

A teraz, finalnie przechodząc do wypowiedzi waćpana Hoffmana. Przede wszystkim, nie rozumiem po co na siłę interesowanie się tutaj kwestią polityczną, gdyż w tym artykule podłożyłem przede wszystkim kwestię społeczną. Pozwolę sobie najpierw zacytować Twoją wypowiedź :

 

 

 

kto się kryje pod tymże słówkiem? Ktoś, kto głosuje, chociaż nie zna się na polityce? Well, śmiem sądzić, że znakomita większość naszego rządu postępuje jak amatorszczyzna i na swoim rzemiośle się nie zna.

 

Gdyby waćpan czytał tekst uważniej to byś wiedział, że nie uważam osób o nikłej wiedzy, a mimo tego głosujących za idiotów. Ba, ten fragment jest przecież wręcz pogrubiony, więc tym bardziej nie rozumiem twojej reakcji. Jedynym idiotą, jest osoba, która zagłosowała, choć nie miała zamiaru. To właśnie jest główna myśl artykułu, robienie czegoś co jest wbrew twojej woli, poddanie się społecznemu nacisku. To jak zrobienie tatuażu, choć nie miało się zamiaru, tylko kumple cię namawiali.

 

Przy okazji, nie wie również Waćpan co znaczy prawo Godwina. Prawo Godwina tyczy się dyskusji, a nie publicystyki, ergo cała ta kwestia i ten akapit jest kompletnie nie na miejscu.

 

 

 

A udział w wyborach JEST obowiązkiem, każdego pełnoletniego obywatela. Nie po to jest już ta (swoją drogą, fatalna) demokracja, że jak przychodzi co do czego, to „ja nic nie muszę”. Przyszłością ojczyzny, tym, kto będzie stanowić prawo i na przestrzeni kolejnych lat forsować różne projekty interesować się trzeba. To jest ważne.

 

Proszę zacytować odpowiedni ustęp prawny, świadczący iż jest to obowiązek.

 

Tak, Polska należy do krajów, w których głosowanie nie jest obowiązkowe. Natomiast przyznaję, są takie państwa gdzie głosowanie jest przymusowe i wręcz są kary pieniężne za brak uczestnictwa. Tylko czy to ma sens? Hmm? Czy to nie jest ograniczenie tej wolności, którą demokracja wynosi na sztandary? Sprzeczności... ach, te sprzeczności. 

 

 

 

Analogicznie, można iść dalej i potraktować tak resztę obowiązków wynikających z systemu w którym żyjemy. Nie interesuje cię matematyka/ fizyka/ geografia/ niepotrzebne skreślić? Nie daj sobie wmówić, że musisz chodzić na te przedmioty. Bardziej obywatelskie będzie, jak w trakcie tych lekcji pójdziesz sobie na kebaba. Nie interesuje cię praca? Nie daj sobie wmówić, że musisz pracować, by zarobić na życie. Bardziej obywatelskie będzie, jak w godzinach pracy będziesz leżał do góry brzuchem. Nie interesuje cię płacenie rachunków? Nie daj sobie wmówić, że musisz je płacić, i tak dalej, i tak dalej…

 

O ile większość Twojej wypowiedzi naprawdę mi się podobała (niezłe argumenty), to przy tej wysiadłem. Przepraszam, co? Oczywiście, że jeśli matematyka cię nie interesuje to się jej nie uczysz. Możesz i iść na wagary. Czemu nie? Chcesz być bezrobotnym? Proszę bardzo! Twoja wola. Nie chcesz płacić rachunków? W sumie też możesz!

 

Prawdziwa wolność zaczyna się wtedy, gdy możemy podejmować wolne i suwerenne decyzje za które bierzemy odpowiedzialność. Jeśli więc zdajesz sobie z faktu, że matematyki możesz nie zdać na maturze i jesteś na to gotowy by zaakceptować taki los, śmiało, idź na kebaba! Jeśli bierzesz odpowiedzialność za fakt, że twoi rodzice będą mieli ci za złe, że cię żywią a sam prowadzisz nędzną egzystencję, proszę bardzo, bądź i bezrobotnym! A możesz i nie płacić rachunków, o ile zdasz sobie sprawę, co to oznacza ze strony prawnej.

 

 

 

Spróbuj spojrzeć na różne kwestie z różnych punktów widzenia. Skonfrontuj własne przekonania z tym, co mają do zaoferowania startujący w wyborach. Dowiedz się, zainteresuj i świadomie zagłosuj. Za długie na nagłówek? Możliwe, ale jakie świetne jako temat na felieton. Nagłówek też mam – „Świadome głosowanie – wszystko, co musisz wiedzieć!”

 

Myślałem na ten temat. I nie zdecydowałem się. Dlaczego? Bo cokolwiek byś nie prawił waćpanie Hoffman, ten felieton jest przede wszystkim społeczny i rozprawiający o tym, że człowiek powinien sam podejmować suwerenne decyzje. Właśnie taki felieton jak twój mógłby być właśnie stronniczy. Nie zmienia to faktu, że z wielką chęcią bym go przeczytał, chociażby po to by popatrzeć gdzie waćpan widzi te możliwości.

 

Dodatkowo, to właśnie kampania "Nie Głosuj!" ma znacznie mniejsze zasoby i potencjał niż kampania "Głosuj!". W internecie jest tona materiałów "Jak głosować poprawnie". Ja w tym felietonie opowiadam się za tym, żeby ludzie zastanowili się, czy w ogóle chcą głosować. To pytanie znacznie ważniejsze.

 

 

 

Aha, jesteśmy w Polsce, nie w Ameryce. Sytuacja wygląda tu diametralnie inaczej i inne są realia. Trzymajmy się własnego podwórka.

 

A ja przypominam, że proces demokratyzacji Polski wciąż trwa. Cały czas przyjmujemy kulturę Zachodu i bierzemy wzorce z naszych sąsiadów. Podpatrujemy ich zwyczaje, widzimy ich zaangażowanie, czerpiemy z tego nawyki. Nie wszystkie z nich są dobre, dlatego właśnie o nich piszę.

 

 

 

Zapomniałbym – jestem nieco zniesmaczony zaprezentowaną w felietonie postawą, która według autora uchodzić winna za (bardziej) patriotyczną, obywatelską. Z całym szacunkiem, ale jeśli ktoś losami własnej ojczyzny się nie interesuje, o polityce pojęcie ma marne, to jeśli na czas wyborów zostanie w domu i spędzi ten dzień „inaczej”, bynajmniej nie jest to postawa patriotyczna, ani nawet „bardziej patriotyczna”. Jest to postawa anty-patriotyczna, po prostu wyższy poziom olewactwa. „Nie interesuję się, nie muszę głosować, mam wolne” – tyle z tego wynika. Nuh-uh, jeśli komuś się nie chce, należy go zachęcić, uświadomić. Jeśli ktoś się nie interesuje, należy go zainteresować.

 

A ja jestem zniesmaczony, że tak wspaniałą wartość - patriotyzm, chęć poświęcenia części lub wręcz całości swego życia ku służbie Ojczyźnie jest zrównane z czymś tak żałośnie miałkim jak głosowanie. Udział w wyborach nie jest i nie będzie aktem patriotyzmu, można go uznać co najwyżej za akt obywatelskości co nie jest równoznaczne z patriotyzmem. Właśnie z taką postawą jaką tutaj przedstawiasz należy walczyć. Nie, nie i jeszcze raz nie! Właśnie wmawianie ludziom jak ważne jest głosowanie, że to jest ich obowiązek jest czymś absolutnie straszliwym i należy z tym walczyć! 

 

A teraz finalnie, dlaczego artykuł o kwestiach społecznych w takim czasopiśmie? Pytanie na które łatwo odpowiedzieć, bo to jest ważne. Ludzie winni zdać sobie sprawę, że jeśli będą bez przerwy polegać na innych przy kreowaniu opinii, jeśli będą czynili rzeczy wbrew sobie, jeśli dają się łapać manipulacji medialnej to nie będą ci ludzie tworzyć społeczeństwa prawdziwie elokwentnego i wolnego. 

 

Zygmunt August swego czasu powiedział takie słowa : "Nie jestem panem waszych sumień". Miał tu na myśli religię, ale prawda jest taka, że władza nie powinna ingerować bezpośrednio w kwestię światopoglądową obywateli. Ktoś nie chce głosować? Zostaw go w spokoju! Być może, jest znacznie większym erudytą od ciebie.

 

A tak kompletnie na marginesie, felieton do numeru drugiego również był apolityczny, chyba, że jednak uważasz pogrzeby za związane z politologią. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooooooooo. Na to czekałem.

 

Zaczynajmy: 

 

a7A1WDo.png?1

 

Znowu ktoś tu recenzuje fanfik kolegi z redakcji... :derp2:

 

Teraz będzie kombo:

 

1ZNsq8U.png

 

"Zbiorowe łapanie błędów". To ciekawe...

 

PDz89CC.png

 

Ładnie zostawiacie "i" na końcu linijki. Wiszące spójniki są doprawdy urocze.

wydaje mi się też, że powinno być "w LoLa", ale nie chce mi się sprawdzać

 

PriL6Yw.png

Nom, możemyv.

 

gVgmABm.png

 

Bardzo ładnie się wam tekst rozjeżdża.

 

wC7nfSj.png

 

Bardzo ładnie wam obrazek nachodzi na tekst.

 

Dobrze wam idzie z tym wyłapywaniem.

 

mkcSaTa.png?1

 

Zapytałem o to Hasbro, bo to ciekawa kwestia. Powiedzieli tylko, bym się nie mądrzył, tylko kupił więcej zabawek.

Hmm.

 

iTctkV9.png?1

 

No chyba nie.

 

WiEk2AV.png?1

 

"W miarę udany" i 8/10? Zabawne.

Co do "nowej ery rodzimej kinematografii"... spoiler: nie będzie takiej ery.

 

Było zabawnie, nie żałuję lektury nowego numeru.

A, był jeszcze ten felieton o wyborach, ale nie wiem, co miałbym o nim napisać, bo do teraz jestem w lekkim szoku po zobaczeniu ROZWAŻAŃ POLITYCZNYCH W PISEMKU O KOLOROWYCH KONIKACH.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oho, ktoś nam rzuca obrazkami z fragmentów pisma i oskarża nas o niecne rzeczy. Pora nieco wyjaśnić sytuację.
 

 

 

Nooooooooo. Na to czekałem.

Cieszy mnie to bardzo.

 

 

 

a7A1WDo.png?1

 

Znowu ktoś tu recenzuje fanfik kolegi z redakcji...

 

Po pierwsze: Alberich nie należy do redakcji. Po drugie: Alberich nie należy do redakcji. Po trzecie: To nie jest prawnie zabronione, a jedynie niemoralne.

Co do "Kombo", którego nie chce mi się kopiować:
Wypowiedziałem się na ten temat dosłownie dwa posty nad twoim. Radzę porównać sobie ten artykuł z resztą numeru, a potem z niektórymi artykułami Brohoofa.

 

 

mkcSaTa.png?1

 

Zapytałem o to Hasbro, bo to ciekawa kwestia. Powiedzieli tylko, bym się nie mądrzył, tylko kupił więcej zabawek.

Hmm.

A prawda jest taka, że to sprawa samego Hasbro, do czego chce wykorzystać MLP i co chce przez nie osiągnąć. My możemy się tylko domyślać, choć wszystko wskazuje teraz na połączenie formy show dla dzieci z show dla fandomowych bronies.

 

 

iTctkV9.png?1

 

No chyba nie.

Wiesz, potem jest negujące "wstępniak" zdanie: "Natomiast jeśli ktoś faktycznie nie wie, czym jest ten zespół, już piszę." Co nie zmienia faktu, że zastosowane tamże "chyba" wyraźnie zaznacza, że nie jest to fakt, a jedynie opinia/spekulacja/ocena sytuacji.

 

 

WiEk2AV.png?1

 

"W miarę udany" i 8/10? Zabawne.

 
Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Wyrywanie słów z kontekstu to bardzo nieczysta zagrywka, a niektórzy podobno zaliczają to do "chwytów erystycznych". Otóż "W miarę udany" a "pierwszy od lat w miarę udany film historyczny produkcji polskiej" to dwa wyrażenia o znacznie różnym wydźwięku i kontekście. Mam nadzieję, że nie muszę mówić, na czym owa różnica polega?

 

 

 

Co do "nowej ery rodzimej kinematografii"... spoiler: nie będzie takiej ery.

A kto wie? Może jednak będzie. Szanse na to są wprawdzie małe, ale zawsze są.

 

 

 

Było zabawnie, nie żałuję lektury nowego numeru.

Ponownie bardzo miło nam to słyszeć :)

 

 

 

A, był jeszcze ten felieton o wyborach, ale nie wiem, co miałbym o nim napisać, bo do teraz jestem w lekkim szoku po zobaczeniu ROZWAŻAŃ POLITYCZNYCH W PISEMKU O KOLOROWYCH KONIKACH.

Geez, let me straighten something up.
Po pierwsze: Nikt nie każe wam czytać artykułów politycznych w PISEMKU O KOLOROWYCH KONIKACH. Skoro są, to są, może niektórzy lubią sobie pomącić mózgi kolejnymi kwestiami polityki, nie moja sprawa.
Po drugie: To nie jest artykuł stricte politczny. Mówi on o samym głosowaniu, trochę tylko zahaczając o system demokratyczny w Polsce, a wg. mojej interpretacji miał on na celu pokazanie, że głosowanie pod przymusem jest bez sensu. Ale o tym bardziej rozpisał się towarzysz Verlax dwa posty wyżej.
Po trzecie: Felieton zazwyczaj ma na celu albo wyrażenie myśli autora, albo pobudzenie czytelników do dyskusji. W mojej skromnej opinii, artykuł ten wykonał jedno z tych zadań nad wyraz zadowalająco. ;)

Tyle ode mnie. Ostatnia prośba: Ludzie, pomyślcie trochę, przypatrzcie się uważniej zanim zaczniecie nam wytykać błędy. Taka łagodna prośba.

Edytowano przez Kingofhills
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu, że udział w wyborach jest jednak prawem, a nie obowiązkiem zwracam honor i żeby nie być gołosłownym daję odpowiedni cytat z konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej: rozdział 2. Artykuł 62. punkt 1. Obywatel polski ma prawo udziału w referendum oraz prawo wybierania Prezydenta Rzeczypospolitej, posłów, senatorów i przedstawicieli do organów samorządu terytorialnego, jeżeli najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat. Chociaż jest także coś takiego : Rozdział 2. Artykuł 82 Obowiązkiem obywatela polskiego jest wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz troska o dobro wspólne. Przez dobro wspólne rozumiane jest dobro ogółu obywateli, co przekłada się także na udział w wyborach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Zacznijmy może od czegoś innego, czyli co właściwie spowodowało, że takie dzieło napisałem. Otóż pewnego dnia byłem na dziwnym ni to wykładzie, ni to spotkaniu w którym brała udział Pewien Ważny Urząd Zajmujący Się Wyborami. Dodam również, że poszło na ten wykład, uwaga - kilka szkół licealnych (wykład obowiązkowy). Na przybyłych czekała już kiełbasa wyborcza, to jest dla każdego była torba wypełniona zeszytami, notesikami, przypinkami ulotkami z wielką akcją o nazwie "Wybory? Lubię to!" oraz jeden batonik na przekąskę. Przez pierwszą połowę wykładu były puszczane spoty reklamowe, w której pokazywano jak ważne jest głosowanie do PE, dalej były wypowiedzi Panów Prezesów Ważnego Urzędu, a potem pytania od słuchających. Otóż zastanawia mnie właśnie ta "obowiązkowa" obecność tych młodych (nauczyciele robiący listy obecności) na wykładzie.

 

 

Ja swego czasu też byłem karmiony mniej lub bardziej stęchłą kiełbasą wyborczą, wyciągany byłem na różne „wykłady”, w ramach czyjejś kampanii. Wciąż, nie przeszkadzało mi to na własną rękę dowiadywać się różnych rzeczy, budować własnych opinii i w żaden sposób nie separowało mnie od moich osobistych przekonań, wedle których przyszło mi podejmować w przyszłości różne decyzje. Jak na siłę wciskają mi do ręki jakieś batoniki, zeszyty, breloki i inne gadżety, czemu nie, jak dają, to mogę wziąć, ale to nie znaczy, że jak przyjdzie właściwa pora, to ich poprę. Jak chcą powalczyć o moje poparcie to niech zarzucą jakimiś konkretami.

 

Jeżeli takie spotkania mają być otwarte  i coś wnosić, to jasne, czemu nie? Natomiast, jeżeli ma to być jedynie pusta propaganda, pozbawiona konkretów i przekazu, to równie dobrze można to podpiąć pod kolejną lekcję WoSu, gdzie nauczyciel również sprawdza obecność, a towarzystwo z tyłu przepisuje prace domową. Przerabiałem to lata temu i ubolewam nad tym, że po tak długim czasie niewiele się zmieniło i spotkań otwartych dla licealistów jako takich nie ma, jedynie pogadanki i prezentacje, które jednym uchem się wpuszcza, a drugim wypuszcza. A szkoda, widać nadal wychodzi się z założenia, że licealiści to „dzieciuchy” i że nie ma sensu przekazywać im rzetelnych informacji, a jedynie spłycać ważne zagadnienia do łatwo strawnej formy.

 

Rzeczywiście, da się dostrzec analogie do kampanii amerykańskich, gdzie podobnie, zamiast konkretów rzuca się populistyczne hasełka i puste slogany, żeby na siłę zaciągnąć do urny. W Polsce mamy jednak sytuacje o wiele bardziej sprzyjającą i dlatego wciąż wierzę, że do pogadanek można wdrożyć elementy debaty, rozwinąć dialog, pokazać, że to naprawdę ważne. Sprawić, by nie były to kolejne godziny zajęć do odbębnienia. To jednak jest trudne i czasochłonne, więc nie dziwota, że częściej po prostu rzuca się kiełbasę wyborczą. Tak jest po prostu łatwiej. Inna sprawa, że właśnie przez ten brak zachęcania i uzmysławiania powagi wyborów młodzież licealna często nie ma żadnych wymagań w stosunku do organizatorów tych spotkań, jest im to obojętne. I właśnie to jest moim zdaniem złe.

 

A sprawdzanie obecności nie zastanawia mnie ani trochę, z reguły takie wypady są organizowane w ramach zajęć szkolnych, więc nie widzę w tym nic nadzwyczajnego.

 

 

 

Gdyby waćpan czytał tekst uważniej to byś wiedział, że nie uważam osób o nikłej wiedzy, a mimo tego głosujących za idiotów. Ba, ten fragment jest przecież wręcz pogrubiony, więc tym bardziej nie rozumiem twojej reakcji. Jedynym idiotą, jest osoba, która zagłosowała, choć nie miała zamiaru. To właśnie jest główna myśl artykułu, robienie czegoś co jest wbrew twojej woli, poddanie się społecznemu nacisku. To jak zrobienie tatuażu, choć nie miało się zamiaru, tylko kumple cię namawiali.

 

 

To była pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po zobaczeniu nagłówka. Luźny motyw, pytanie, na które sam sobie odpowiedziałem, z czym wiąże się moje zdanie, że tak prowokacyjny tytuł, choć zachęca do przeczytania artykułu, to rykoszetem odbija się w świadomości odbiorcy, przez co ten nie wie co ma rozumieć. Nie jest konkretny, nie jest precyzyjny. Zresztą, w następnym akapicie napisałem, że:

 

 

No dobra, rozumiem główny przekaz. (...)

 

 

Co odnosi się właśnie do wytłuszczonego fragmentu felietonu. Więc to nie jest tak, że czegoś nie wiedziałem. Odniosłem takie pierwsze wrażenie, więc o tym wspomniałem. Skoro zdecydowałeś się na publikację swojego felietonu w gazecie, która z kolei jest ogólnodostępna dla wszystkich, zaś ten temat jest otwarty i służy do komentowania ów materiału, to znaczy, że jesteś gotów na głos krytyki, na dialog. Na tym polega idea forum – ludzie, którzy na nim są obecni wymieniają się spostrzeżeniami, komentują to, co zostało dla nich opublikowane, piszą o swoich odczuciach. Tak więc jest to forma dialogu, prawo Godwina pozostaje obowiązujące. IMO, decyzja o po raz wtórym przywołaniu Hitlera i tego, że został wybrany demokratycznie była kompletnie nietrafiona. Ileż można? Tak, wiemy, że został wybrany demokratycznie, po co w nieskończoność eksploatować ten wątek? Wystarczy, że spamują tym w telewizji i brukowcach, na prawo i lewo. Czy Manezette ma być brukowcem?

 

 

 

Jedynym idiotą, jest osoba, która zagłosowała, choć nie miała zamiaru.

 

 

No i właśnie to z felietonu NIE WYNIKA, a przynajmniej nie w znaczącym stopniu. Teraz piszesz, że „jedynym idiotą jest ta osoba, która zagłosowała, choć nie miała zamiaru”. Skoro tak, to dlaczego nagłówek głosi „Jesteś idiotą? Nie głosuj!”, skoro wedle Twojej myśli, „idiotą” się „zostaje” dopiero po oddaniu głosu? W felietonie jasno stoi, że jeżeli polityka mnie nie interesuje i jeśli mi się „nie chce”, to powinienem zostać w domu, bo to rzekomo „bardziej obywatelska” postawa. To jest pogrubione i z tego prędzej wynika, że osoba nie interesująca się jest „idiotą” i w myśl nagłówka, do urny nie powinna iść w ogóle. Teraz się okazuje, że żeby być „idiotą” trzeba oddać wbrew sobie głos? Mamy tutaj wyraźnie widoczną sprzeczność. Skoro taka była główna myśl, to dlaczego ona z artykułu nie wynika?

 

To jest właśnie główny problem – nie wiadomo na sto procent co miałeś na myśli, o co ci chodzi. Jest to napisanie semi-chaotycznie, nie wiadomo co jest grane z tym „idiotą”, nie wiadomo dokładnie kiedy się „jest idiotą”, brakuje konsekwencji, każdy może to sobie zinterpretować na swój sposób, koleżanka w pierwszej chwili pomyślała, że „pewnie chodzi o eurosceptyków”.

 

 

 

Proszę zacytować odpowiedni ustęp prawny, świadczący iż jest to obowiązek.

 

 

Ustęp prawny to jedno, rzeczywistość to drugie. Dlatego między innymi ten dziurawy system tak kuleje. Zresztą, Sosna przytoczył właściwy fragment, jak widać w związku z owymi „dziurami”, nawet w myśl konstytucji udział w wyborach może być rozumiany jako obowiązek.

 

Idąc dalej - z faktu przynależności do pewnej grupy obywateli, posiadania konkretnej tożsamości narodowej, identyfikowania się z daną społecznością, wynika przyjęcie na swoje barki szeregu praw i obowiązków. Jedne są pisanie, drugie nie (albo "nie do końca jawne"). W kwestii głosowania akurat się nie zgadzamy. Ja uważam, tak to rozumiem, że to jest obowiązek, którego jak wiele innych, nie musimy wypełniać. Jak w wielu innych przypadkach wiążą się z nim konsekwencje. Na przykład uważam, że jeżeli ktoś nie zagłosował, bo mu się „nie chciało”, albo uznał, że „jest idiotą”, to niech będzie łaskaw nie krytykować wyników wyborów. Nie przyczynił się w żaden sposób na kształt rezultatu, więc niech przyjmie do wiadomości to, że zaniedbał swój obowiązek i niech zweryfikuje swoje poglądy do następnej okazji. Tyle.

 

Poza tym, jest cała masa różnych obowiązków, z których często młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy. A obowiązek wcale nie musi być aktem prawnym, ani nie musi być od razu karany grzywną albo więzieniem. Po prostu, współmiernie do wagi.

 

- Katolik z racji tego, że jest katolikiem, ma obowiązek dzień święty święcić, przyjmować sakramenty, troszczyć się o potrzeby wspólnoty kościoła. Może tego zaniechać, może się w związku z tym spotkać z konsekwencjami.

- Uczeń z racji tego, że jest uczniem ma obowiązek czytać lektury, odrabiać pracę domową, uczęszczać na zajęcia, zachowywać się stosownie w klasie. Może tego zaniechać, może się w związku z tym spotkać z konsekwencjami.

- Pracownik z racji tego, że jest pracownikiem ma obowiązek wykonywać swoją pracę rzetelnie, przestrzegać wewnętrznych regulacji, dbać o bezpieczeństwo swoje i innych współpracowników. Może tego zaniechać, zobaczymy jak szybko zostanie zwolniony.

- I wreszcie, jako pełnoletni obywatel tego kraju, mam obowiązek interesować się jego sytuacją na arenie międzynarodowej, a także sprawami wewnętrznymi, zabierać głos i uczestniczyć w wyborach. Mogę tego zaniechać, co może przynieść konsekwencje. Mniej lub bardziej widoczne, prędzej czy później, ale jednak.

 

 

 

Prawdziwa wolność zaczyna się wtedy, gdy możemy podejmować wolne i suwerenne decyzje za które bierzemy odpowiedzialność.

 

 

No i po raz kolejny, „wolność” jest pojęciem interpretowalnym na różne sposoby, rozumiane pod kątem wielu płaszczyzn, wielowymiarowe. Ja uważam, że „prawdziwa wolność” owszem, polega na wolnych, suwerennych decyzjach, ale bez wzmianki o ponoszeniu odpowiedzialności. Skoro mam być „prawdziwie wolny”, to po co mi odpowiedzialność za moje czyny? Niestety, tak się nie da. Ktoś inny zapewne uważa inaczej. kolejna osoba - jeszcze inaczej. Nie ma tutaj konsensusu.

 

Życie to nie jest „hulaj dusza, piekła nie ma”, to nie jest ścieżka usłana różami, to nie jest jako taka wolność. To jest cały ogrom obowiązków, wielka odpowiedzialność, której trzeba być świadomym. Społeczeństwo zorganizowane właśnie na tym polega, że bezgranicznej, "prawdziwej" wolności nie ma, bo byśmy z dnia na dzień poszaleli. Po to są obowiązki wynikające z bycia podmiotem prawnym, po to są wynikające z ich zaniechania konsekwencje, po to są prawa i różnego rodzaju ograniczenia, by jakoś funkcjonować.

 

 

 

(...) ten felieton jest przede wszystkim społeczny (...)

 

 

Nie jest społeczny, a już na pewno nie w stu procentach. Sam fakt przywołania zbliżających się wyborów do PE, przytoczenie reportażu, który jednak podejmuje tematykę stricte polityczną (nie tylko społeczną), nadaje polityczny „smaczek”, o czym pisałem. Jeżeli tematyka faktycznie miała być wyłącznie społeczna, to znów – to nie wynika z samej treści. Nie w wystarczającym stopniu.

 

 

 

W internecie jest tona materiałów "Jak głosować poprawnie".

 

 

Poprawnie, nie znaczy świadomie.

 

 

 

A ja jestem zniesmaczony, że tak wspaniałą wartość - patriotyzm, chęć poświęcenia części lub wręcz całości swego życia ku służbie Ojczyźnie jest zrównane z czymś tak żałośnie miałkim jak głosowanie. Udział w wyborach nie jest i nie będzie aktem patriotyzmu, można go uznać co najwyżej za akt obywatelskości co nie jest równoznaczne z patriotyzmem. Właśnie z taką postawą jaką tutaj przedstawiasz należy walczyć. Nie, nie i jeszcze raz nie! Właśnie wmawianie ludziom jak ważne jest głosowanie, że to jest ich obowiązek jest czymś absolutnie straszliwym i należy z tym walczyć!

 

 

W takim razie, przepraszam bardzo, po jakie licho zdecydowaliśmy się na demokrację? Po co sobie ustaliliśmy, że będzie decydować większość, „władza ludu”? Głosowanie w wyborach prezydenckich nie jest ważne? Głosowanie w wyborach parlamentarnych jest miałkie? Z miłości do ojczyzny, z poczucia obowiązku i troski o jej przyszłość, wpływanie na kształt rządu, głosowanie, czy też rozpoczynanie własnej kariery politycznej, korzystanie z nadanych w myśl przyjętego ustroju praw, to jest nieważne? To czym jest patriotyzm? Zwalczanie tej postawy? Negowanie odpowiedzialności wynikającej chociażby z nabycia prawa do oddania głosu? To przepraszam bardzo, kto ma chodzić na wybory? To nie jest służba ojczyźnie?

 

Domyślam się, że pojmujesz patriotyzm w sposób romantyczny. Niestety, ale dzisiaj taka postawa zawodzi i współcześnie, by być patriotą, trzeba oczywiście czynnie dbać o dobro ojczyzny, ale nie tylko w czasie wojny (pomijam już to, że tragedii, jaką jest wojna należy za wszelką cenę unikać), z bronią w ręku, nie tylko poprzez poszanowanie dla symboli, tożsamości i wartości narodowych, ale też poprzez odpowiedzialne korzystanie ze swoich praw i możliwości, jakie daje przyjęty ustrój, świadome głosowanie, zainteresowanie sceną polityczną, poczucie, że jako Polak znaczę coś więcej, niż mięso armatnie i na co dzień mogę angażować się w sprawy kraju, a w czasie wyborów oddać głos, że mogę wpłynąć na cokolwiek, by kraj w którym żyję był w jak najlepszej kondycji. Olewanie wyborów, nie interesowanie się tym, kto ma reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej, w ogóle, bierność i brak poczucia odpowiedzialności to działania na szkodę ojczyzny.

 

Dla mnie ktoś, kto pobudki patriotyczne odczuwa tylko wtedy, gdy nadchodzi wojna, gdy „trzeba się jednoczyć”, „trzeba się poświęcić”, to jest to patriota sezonowy. Prawdziwy patriota jest patriotą cały czas i dba o dobro ojczyzny także w czasie pokoju, na przykład poprzez świadome, odpowiedzialne oddawanie głosu. Poświęca się tak, aby "przeżyć" i poświęcać się dalej, nie jednorazowo.

 

 

 

A tak kompletnie na marginesie, felieton do numeru drugiego również był apolityczny, chyba, że jednak uważasz pogrzeby za związane z politologią.

 

 

Mój błąd, przepraszam najmocniej. To z tych emocji. Co nie zmienia faktu, że „Niepamięć” była najlepszym felietonem, który wyszedł spod Twego pióra.

 

Pozdrawiam!

Edytowano przez Hoffman
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Po pierwsze: Alberich nie należy do redakcji. Po drugie: Alberich nie należy do redakcji. Po trzecie: To nie jest prawnie zabronione, a jedynie niemoralne.

 

Po pierwsze: pisze artykuły do gazetki. Po drugie: pisze artykuły do gazetki, czwarty numer z rzędu. Po trzecie: co ty nie powiesz. W poprzednim numerze była podobna sytuacja i o ile nie jest to zabronione, fakt, o tyle... no, jednak trąci kolesiostwem.

 


Wypowiedziałem się na ten temat dosłownie dwa posty nad twoim. Radzę porównać sobie ten artykuł z resztą numeru, a potem z niektórymi artykułami Brohoofa.

 

Aaaaa, no tak, prima aprilis...

...było dziesięć dni temu. I nie wiem czemu naśmiewacie się tak z tego nieszczęsnego Brohoofa, skoro reprezentujecie taki sam poziom, jak i oni. Czyżby wojna fanzinów? Urocze.

W nowym numerze zamiast kolejnego odcinka cyklu felietonów "Gry, które pamiętasz z czasów młodości, ale jakbyś zagrał w nie dzisiaj to szlag by cię trafił, bo są trudne, żmudne, nudne i frustrujące" proponuję "10 powodów, dlaczego Manezette jest lepsze od tego okropnego komunistycznego Brohoofa"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ślimak - no cóż. Uważasz to za "kolesiostwo"? Twoja sprawa - może i słuszna, ale mnie to zastrzeżenie nie odciągnie od recenzowania fanfika, który uważam za zasługujący na takie wyróżnienie (kurde, skromnością wprost powalam). Jestem ciekaw jak wielkie larum podniesiesz po naszym następnym numerze. Chyba profilaktycznie kupię zatyczki do uszu.

 

Triste - a takich klasyków będzie więcej. W zapasie mam lekko kilkadziesiąt tytułów którymi chętnie się podzielę. W sumie... może wszedłbyś w polemikę z czymś podobnym na łamach Brohoofa? Im więcej przywołamy takich duchów przeszłości tym lepiej :D

 

Cahan, Dayan - Wy naprawdę wzięliście "artykuł specjalny" na poważnie? OH... MY... GOD... Przecież tam z każdego zdania, sformułowania, a nawet słowa wylewa się sarkazm i ironia. Fakt nazwanie tegoż artykułu przez Was "propagandowym" doprowadził mnie do ataku dzikiego rechotu. Wisicie mi nową przeponę.

 

Dayan - Myhell wrócił do matecznika, to fakt :D. Zawsze naturalnie są dwie wersje, jednak zastanowiłbym się nad jedną rzeczą. Gdyby naprawdę u nas panowała zerowa motywacja do pisania, to czy wydalibyśmy już cztery numery? Nie sądzę. A co do "złej atmosfery" (bo chyba tak to nazwał), to tutaj dopiero elaboraty możnaby pisać. Fakt - dostawała mu się porcja złośliwości (jak każdemu w redakcji - nie oszczędzamy prawie nikogo :D), jednak czasami jego zachowanie wołało o pomstę do nieba. Poczekajcie aż trafi mu się zły dzień i zacznie zachowywać się niczym artystka ze spalonego teatru. Sami będziecie chcieli nam go oddać (Nie przyjmiemy jakby co :D). A co do jego produktywności... była mizerna. Cóż, może w BH będzie mu się lepiej pisać. Jak tak to dobrze, bo co bym nie myślał o jego humorach to słowa składać potrafi w całkiem sensowne sformułowania.

 

Edit: W sumie nad jeszcze jedną rzeczą bym się zastanowił. Z MANEzette odeszła jedna niezadowolona osoba prawda? Cóż, w swoim czasie z Brohoofa naraz odeszło siedem. Wykonanie reszty rachunków i wyciągnięcie wniosków pozostawiam już Tobie   :D

 

 

Felieton Verlaxa - szczerze mówiąc za sam tytuł i głoszoną w nim tezę nabiłbym autora na pal. Głosować należy. Zawsze.

 

aTOM - no już od jakiegoś czasu je przekładam. W razie czego się zgłoszę jak zwykle, kiedy znowu przy czymś utknę. (Przy okazji 1 rozdział BP niemal gotowy :D)

Edytowano przez Dolar84
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dolar, przepona świeża, czy może być używana [lekko nadtrawiona i nadpalona]?

 

Oczywiście, że nie potraktowałam tego na poważnie. Nie wiem jak się w MANEzette dzieje, ale ten tekst ani był śmieszny, ani ciekawy. Nie byłam w stanie stwierdzić jaki był jego cel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triste - a takich klasyków będzie więcej. W zapasie mam lekko kilkadziesiąt tytułów którymi chętnie się podzielę. W sumie... może wszedłbyś w polemikę z czymś podobnym na łamach Brohoofa? Im więcej przywołamy takich duchów przeszłości tym lepiej :D

Nie znam, aż takich klasyków, ponieważ posiadam komputer od 2001 roku. Być może kiedyś wezmę się za starocie godne uwagi czy gry, które przeszły bez echa, a szkoda. Lub wręcz przeciwnie (Daikatana, Limbo of the Lost). Swoją drogą preferuję pojedyncze teksty niż przeglądy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cahan - przyjmę każdą :D. A co do tekstu to zasadniczo my jak czytaliśmy charakterystyki sporokurowane przez Kinga to się pokładaliśmy ze śmiechu :D

 

Triste - a szkoda, szkoda. No nic - w takim razie postaram się dostarczyć więcej godnych uwagi tytułów do przyszłego wykorzystania :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...