Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/09/13 w Posty

  1. Ilekroć jestem w jakimś markecie i szukam Blind Bagów, to zawsze, ale to zawsze znajdę 1-2 otwartego i ukradzionego. Jednak dziś na 60 torebek NIEMALŻE WSZYSTKIE był rozwalone. Na chama wysypane na półkę figurki, latające luzem karty i puste torebki. Co to jest, do ciężkiej cholery? W niektórych marketach Blind Bagi są pakowane do pancernych kasetek i otwierane dopiero w kasie! Co ciekawe, jakieś Littlest Pet Shopy, Blind Bagi LEGO itd nie są rozkradane. To problem wyłącznie broniaczy i fandomu. Nie uwierzę też, że to jakaś mała dziewczynka była zdesperowana i szukała swojego ukochanego kucyka, niszcząc 60 torebek. NIE! To był dorosły człowiek, a więc broniacz. Niektórzy się tłumaczą, że rozrywając torebki sprawdzają, co jest w środku i niczego nie kradną. Towar zostaje na miejscu. Miałem sytuację, że będąc w markecie i widząc tak przeszabrowane stoisko, niezbyt roztropnie zamiast zrezygnować, zacząłem oglądać co jest w środku... skoro już był zepsute, to przecież zajrzeć przez dziurę to nie grzech, nie? Ochrona się do mnie przyczepiła, że ja to zrobiłem, pomimo, że na monitoringu g**** było widać. Co się nakłóciłem i nastresowałem to moje. Ty uszkodzisz torebkę, a inny uczciwy broni będzie za to miał nieprzyjemności. Pomyśl o tym! Ponadto, koszt sprawdzenia w internecie kodów BB i wydrukowanie ich to 20 groszy. Za tyle możesz mieć 1000% pewność co kupujesz i jest to absolutnie legalne! Nawet jeśli sklepikarz sarka, że mu wybierasz najlepsze figurki, to niech się goni! Jak kupujesz pomidory, to też szukasz tych jędrnych, a nie zgniłych! Identyczna sprawa jest z Blind Bagami! Powtarzam, za 20 groszy masz pewność, co jest w torebce. Inni się tłumaczą, że ich nie stać na Blind Bagi, a okradanie marketów to nie grzech, gdyż one i tak tego nie odczują. Ten argument jest tak głupi jak stąd do księżyca. Okradanie czegokolwiek to wykroczenie/przestępstwo*. Obojętne, czy okradany to odczuje, czy nie. Zresztą... popatrzmy w lustro i zadajmy sobie pytanie: kto ogląda kucyki? Zazwyczaj nie są to bezdomni, włóczędzy, Żydzi, Cykliści albo Zebry, żeby jakoś próbować zasłaniać się czymkolwiek. Większość z nas to osoby z dobrych domów, na garnuszku mamusi i chodzący do dobrej szkoły. Tacy, którzy jak chcą iść do Macdonalda, to znajdą w kieszeni te 20 zł na hamburgery. O ile ubóstwo nie tłumaczy kradzieży o tyle zamożność już w ogóle nie ma prawa nawet o tym myśleć. Jak absolutnie nie masz kasy, to poproś jakiegoś broniacza o suwenir. Ktoś na pewno Ci odstąpi jedną figurkę, którą będziesz mógł kochać. Jeśli nie zgadzamy się z wizerunkiem broniaczy jako złodziei i pedofilów, którym nadmiar internetu zlasował mózgi, to zacznijmy od siebie. Bo pancerne kasetki na BB w sklepach to dla mnie jasny sygnał, że społeczeństwo, a przynajmniej pewne kręgi, widzą w nas zagrożenie. Nie tłumaczmy tego też "polskością", że Polacy to "złodzieje, pijacy i nieroby". Nein, nein, nein! Mamy piękną pasję, która uczy pięknych rzeczy. Więc może ograniczmy fandomową hipokryzję i wprowadźmy to w życie? Napiszmy list do Celestii, w którym powiemy, że nauczyliśmy się korzystać z kodów i nie kraść w sklepach. A jeśli do kogoś zupełnie na trafiło to, co mówię, to niech sobie wyobrazi, że kiedy rozrywa nielegalnie Blind Baga, to gdzieś na świecie Talibowie wykańczają w okrutny sposób jednego kucyka. Mam naiwną nadzieję, że po przeczytaniu tego tematu choć jeden broniacz pomyśli dwa razy, zanim w markecie, czy gdziekolwiek indziej, naruszy torebkę.
    9 points
  2. Okraść sklep dla BB? Rozumiem okraść kase z pieniędzy, rozumiem zwinąć jakiś wartościowy alkochol - to ma jeszcze racje bytu (Broń Celestio nie uważam że to słuszne, tylko bardziej logiczne) ale BB? Ile one kosztują? 12-13zł? Proszę was. Zresztą, to tylko figurka! Bez praktycznego zastosowania i specjalnie dużej wartości (art wykonany przez innego brony'ego jest bardziej wartościowy niż fabryczny kawałek plastiku,który kosztuje tyle bo ma znak firmowy Hasbro) Jestem bardzo....nawet nie zniesmaczony co zdziwiony. Kradzież z tego co pamiętam, raczej odvbiega od tego co my- Fadom małych patatających osiołków- uważamy za słuszne. Już pal licho moralność społeczną, to jest po prostu głupie! Ale mój przedmówca ma rację, może po prostu są ludzie którzy chcą je opchnąć na allegro.
    4 points
  3. Bóg stworzył kiedyś zapewne istotę miłą i istotę wredną. Obie istoty maszerowały sobie wesoło po niebie, aż w końcu istota wredna postanowiła wykręcić numer dobrej istocie. Nie wiedział co zrobić, postanowił po prostu utrudnić mu drogę. Kiedy dobra istota szła do pracy charytatywnej, wesoło podśpiewując znaną melodię, zły charakter zaczaił się za drzewem i czekał na swoją ofiarę. Gdy usłyszał jej śpiew, jak gdyby nigdy nic, usiadł obok na chmurce i niewinnym wzrokiem zmierzył dobrego stworka, jednak gdy duszyczka przechodziła obok, wredna istota podstawiła mu nogę. Dobra istota wywróciła się na chmurę i stłukła kolano, choć były to mięciutkie chmurki, tak właśnie działała wredota, wszystko stawało się twarde i zimne... Dobra istota zapłakała nad losem wszystkich tych, którzy naumyślnie robią innym krzywdę, krople jego łez kapały prosto na planetę ziemię, jedna z nich, zabłąkana łza trafiła prosto na głowę BroniesIPegazisa i to właśnie dla tego jest jedną z najmilszych istot na tym forum.
    3 points
  4. Towarzysze, skoro w taki chamski postępują bronies albo pegasis to ja nie widzę przyszłości dla tego fandomu. Żeby okradać sklep dla jakiś głupich figurek albo BB toż to żenada.
    2 points
  5. Nie zwalaj wszystko na bronies i pegsisters Są także kochani ojczulkowie i troskliwe mamusie oraz inni członkowie rodziny, które rozrywają blindy bo córusia/wnusia/bratanica/siostrzenica chciała mieć Pinkie Pie, a nie jakąś głupią Rainbow Wishes! byłam świadkiem takiej sytuacji...
    2 points
  6. - Film powalający ~ Scootaloo
    2 points
  7. Chciałabym pokazać wam moje prace. Mogę? ;3; Jeśli tak... ...rysuje kuce. Myszką. Program: Paint Tool SAI, Inkscape To chyba tyle tego bardzo długiego opisu Tu macie kilka moich prac~ Wektory: [nie używam baz] Digitale [???] Chibi [???] To chyba wszystko ^^ Moje dA: http://n0m1.deviantart.com/
    1 point
  8. Um... Cześć... Mam na imię Ola [</3], ale wszyscy mówią mi Nomi. Jestem z Łodzi. Ulubiony kucyk to Fluttershy. ♥ Na forum jestem od lutego [A przynajmniej tak mówi mój profil .-.], nie mam pojęcia co tu robię, kuce, miłość, serca ♥♥♥, coś jeszcze powinnam napisać? .-. A tak, zajmuje się rysowaniem, http://n0m1.deviantart.com/ *patrzy na powitania innych* Hm... Zainteresowania... Rysowanie i śpiew? :u A, no i hejcenie cudzych rysunków. :3 Przegrywanie ludziom gry. c: No i kochanie wszystkich. I serca ♥. To chyba tyle .-. ♥♥♥ Coś jeszcze chcecie wiedzieć? .-. Nie jestem pewna czy powinnam to robić... ,-,
    1 point
  9. Mówiąc krótko: są Bronies / Pegasis oraz taborety. Ja się z tym nie spotkałem, ale świadczy to o głupocie. Osobiście zawsze sprawdzam po kodzie, delikatnie odchylając "spaw". Ostatnio byłem w Rossmanie i znalazłem 6 BB. Chciałem sprawdzić "numery seryjne", żeby nie trafić na coś, co już mam. Gdy tak je sprawdzałem i odkładając na miejsce te, które mnie nie nie interesowały nie wiedziałem, że od jakiegoś czasu obserwuje mnie ekspedientka. W końcu zapytała dlaczego je tak oglądam i przekładam. Wytłumaczyłem o co chodzi (2 i 4 cyfra mówi co jest w środku... a nie chcę trafić na coś co mam). W kasie zapytała tylko czy znalazłem to czego szukałem. Można? Można. Ale trzeba mieć jakieś tryby i odrobinę oleju w głowie.
    1 point
  10. Jak kiedyś dostałam kieszonkowe od razu poszłam prosto do Carrefour'a po blind bag'a bo akurat wyszła nowa fala z Wonderbolts,wchodzę do sklepu,podchodzę do półki...WSZYSTKIE BLINDSY ROZTARGANE I KARTY LEŻĄCE LUZEM I KUCYKI POWYWALANE a jakaś dziewczynka na moich oczach otwiera opakowanie...no ludzie! Nie będę was zanudzać co się działo dalej,jak was obchodzi,napiszcie na PW. Nawet mój tata kiedyś wrócił ze sklepu i mówi mi jakie to porozkradane te "twoje" kucyki. Zgadzam się ze wszystkimi argumentami, że to: - zbyt chciwi "pseudo" bronies //bo złodzieja nie można nazwać prawdziwym brony//. - małe dziewczynki które nie są świadome tego co robią,po prostu wyznają zasadę: mama/tata mi nie kupi,to sobie sama zabiorę! - cytując : Są także kochani ojczulkowie i troskliwe mamusie oraz inni członkowie rodziny, które rozrywają blindy bo córusia/wnusia/bratanica/siostrzenica chciała mieć Pinkie Pie, a nie jakąś głupią Rainbow Wishes!Są także kochani ojczulkowie i troskliwe mamusie oraz inni członkowie rodziny, które rozrywają blindy bo córusia/wnusia/bratanica/siostrzenica chciała mieć Pinkie Pie, a nie jakąś głupią Rainbow Wishes!
    1 point
  11. Ja pie*dolę, skoro leży przed sklepem to albo ktoś kupił i zgubił, albo zgubił i wyrzucił, więc kradzieżą to nie jest. Tym bardziej, że to nie jest specjalnie wartościowe i raczej nikt nie będzie tego specjalnie szukać, więc oddawanie do biura rzeczy znalezionych nie miałoby sensu. WIĘC NIE JESTEŚ ZŁODZIEJEM, MOŻESZ SPAĆ SPOKOJNIE. To akurat najgłupszy powód jaki kiedykolwiek słyszałam. Wstydzą się kucyków, a nie wstydzą się kraść? Po za tym, żeby ukraść, to muszą podejść do półek z zabawkami przeznaczonym dla dziewczynek, stać tam dopóki nie będzie nikt przechodził, rozpakować i ukraść. A jak się ktoś wstydzi, to niech przy kasie rzuci mimochodem, że dla młodszej siostry, na urodziny/imieniny/whatever.
    1 point
  12. Nie chodzi o biedę, a głupotę i niewiedzę Jestem pewna, że gdyby wzrosła świadomości ludzi [kupujących blind bagi] nt. istnienia takich cudów techniki jak Strawberry Reef czy Blind Bag Finder to ilość kradzieży by trochę zmalała. Podkreślam trochę, bo debilizmu jeszcze nikt nie zwalczył
    1 point
  13. Żesz ty miałem napisać tu pięć dni temu lecz byłem zajęty. Dobra mniejsza o to w każdym bądź razie w temacie lotnictwa nic później się nie działo, aż do daty 21 listopada 1783 roku wraz z pierwszym udokumentowanym lotem balonu na gorące powietrze braci Montgolfier. Możliwości praktycznego wykorzystania pierwszych balonów do komunikacji były niewielkie, ponieważ ich lot był zależny od kierunku wiatru. Montgolfiera(mągolfiera) - to prosty balon na ogrzane powietrze.- Pierwsze montgolfiery zostały zbudowane przez braci Montgolfier w 1783 roku.Były budowane z papieru, płótna lub jedwabiu. Powietrze w montgolfierze było ogrzewane przez płomienie ogniska, stąd ich udźwig był mały a zasięg krótki. Ponowny wzrost zainteresowania balonem na ogrzane powietrze nastąpił w latach 60. XX w. gdy do ogrzewania powietrza w balonie zastosowano umieszczone w balonie palniki zasilane propanem.Wyglądały tak: Tyle z mojej strony. zachęcam do komentowania, wytknięcia baboli i wygłaszania opinii na ten temat. Pozdrawiam.
    1 point
  14. Mój poprzedni post był za krótki, bo pisałem z telefonu, rozpiszmy się troszkę, a co mi tam.. Najpierw troszkę kontrowania argumentów bo nuda. Cytat Jak już Tric to ujął, nie oceniaj całego fandomu po parunastu osobach które pozują na dobrych ludzi. A teraz seria przykładów tak dziwnych że ująłem je w spoiler. Koniec off-topu, zabierzmy się za temat właściwy Co do wstydu to raczej nie, nie wstydzę się bycia Bronym, no bo niby czego? Wstyd mogą odczuwać winni, a ja nie jestem niczego winny, Fandom nie jest. Wstydzić się mogą skazańcy, gwałciciele, mordercy, pedofile. Ale co jest do cholery wstydliwego w oglądaniu pastelowych kucyków niosących miłość? Nie ogarniam. To raczej powinien być powód do dumy, choć nie przesadzałbym z tym bo każdy ma swój sposób patrzenia i czasami 30-latek oglądający kuce może zostać źle odebrany przez innych, if you know what i mean Czy wyparłbym się bycia bronym gdyby mnie ktoś zapytał? Po pierwsze, dlaczego miałby pytać? Ale jak już tak uparcie by pytał, to nie, nie wyparłbym się, no bo co za różnica czy interesujesz się pakowaniem na siłowni czy bajką dla dzieci? Każdy ma swoje hobby, zainteresowania, a że kuce mają tak przyciągające dialogi, wygląd etc. które zjednoczyły sobie tyle ludzi, to czemu mamy się wstydzić kiedy jest nas tak dużo? Czy jesteś dumny z bycia Bronym? Jak już mówiłem, to powinien być powód do dumy, jednak mam inne powody dla których mogę być dumny, może kiedyś zrozumiem z czego tu można być dumnym, może z tego że publicznie przyznajesz się do oglądania MLP? Nie rozumiem z czego tu odczuwać dumę, Bronies co raz częściej robią z siebie ludzi idealnych, anioły, tolerancyjnie cudowni ludzie pękający od dobrych uczynków(nie wszyscy), a tak jak każdy, mają wady i zalety. P.S. Bronies rozumiem tutaj przez Broniesy i Pegazisy, bo nie chce mi się tego podkreślać.
    1 point
  15. Zwykła nadinterpretacja. Czego mam się wstydzić? Tego, że parę razy obejrzałem kreskówkę, której grupą docelową są dzieci? Szczerze powiedziawszy, to śmieszą mnie osoby, które robią z tego nie wiadomo jaką hańbę i boją się o tym powiedzieć komukolwiek. ______________________________________________________ Nie zgodzę się z tym. Bez sensu jest definiowanie całej grupy na podstawie działalności osób uczestniczących w dwóch projektach.
    1 point
  16. Myślę, że trzeba dać tematowi odejść, było fajnie, ale się skończyło. Można wrócić do pomysłu, ale już w nowym temacie. Jeżeli pozwolicie, napiszę zakończenie naszej historii: Wataha, choć przeżyła wiele trudności, po długim treningu pod okiem Morskiej Watahy, była w stanie wziąć udział w wojnie. Była to jedna z najbardziej krwawych wojen wśród wilków, ofiary liczono w tysiącach. Rada postanowiła wprowadzić jedną wspólną watahę, którą podzielono na wiele mniejszych. Nad wszystkim panowała Rada wybierana raz na 5 lat, składająca się z reprezentantów pomniejszych watach, dzięki temu udało się zaprowadzić tymczasowy pokój. Ale cóż stało się z naszymi bohaterami? Osoby które zaginęły przed treningiem u morskich nie zostały odnalezione. Podejrzewano, że uciekły lub też zginęły, ponieważ wschodni mieli do tej watahy szczególną urazę. Podobno czasem widywano niektórych członków watahy, ale nie zostały te informacje potwierdzone. Animal wraz z siostrą wróciły do skrzydlatych. Rosie stanęła w końcu przed sądem wojennym, ale została uniewinniona, ponieważ wraz z starszą siostrą namówiły wszystkich skrzydlatych by walczyli przeciwko wschodnim. Teraz pozostały tam, by zapanować w pełni nad swoją watahą. Corra mocno wyróżnił się podczas wojny, znany był z tego, że atakował szybko i skutecznie. Dlatego też Rada w nagrodę nadała mu wysoki status wojskowy oraz posłuchali jego prośby. Mimo, iż berserkerzy walczyli po stronie wschodnich, nie zostali wybici. Corra wraz z Sierrą wrócił do nich, i przez zasługi wojenne mógł starać się o przywódco u nich. Po 2 długich latach, udało mu się je zdobyć oraz zupełnie odmienić oblicze watahy, która z zwykłych morderców którzy posiadali dobre geny do walk, stworzył silną watahę honorowych i oddanych żołnierzy, którzy zupełnie zapomnieli o swoich starych nawykach. Wraz z Sierrą mieli 3 dzieci, 2 braci i młodszą siostrę. Bracia wspólnie kontynuowali marzenie ojca, natomiast siostra wyruszyła do watahy szamanów, gdzie mogła zacząć nauki by wprowadzić niektóre zwyczaje szamanów wśród Bersekerów. Mordimer który był już wtedy starym wilkiem i starym przyjacielem jej ojca zezwolił na to. Dzięki temu Berserkerzy mogli wprowadzić powiew świeżości do nauk szamanów. Ale to już inna historia. Garrus po wojnie był szczęśliwy, że jego ojcu udało się przeżyć, ale postanowił całkowicie odejść z wojska. Po długich próbach i namowach on i Nasza zostali razem. Wrócili razem do tego co zostało w wschodnich i także chcieli odmienić ich oblicze. Choć była to ciężka walka okupiona nawet krwią, tych którzy w ogóle nie zrozumieli swych błędów, ale w końcu udało im się. Razem doszli do tego i razem już zostali wśród wschodnich. Ich potomkowie do dziś rządzą wschodnimi pilnując ładu i porządku. Jacob: Choć wiadomo było, że odszedł przed wojną, nie wiedziano nic więcej. Powiada się, że udało mu się znaleźć niektórych z pozostałych członków Watahy, i razem z nimi odszedł, by spróbować wspólnego życia gdzie indziej. Ludzie także nie nękali już więcej wilków, postanowili iż zostawią cały ten teren w spokoju. W zamian za pomoc jaką wniosła tak mała wataha, i jednocześnie tak silna, Rada chciała nadać jej oficjalny tytuł i zrobić z nich elitę, ale reszta z członków watahy się nie zgodziła. Uważali oni iż zawsze byli po prostu zbieraniną tych, którzy nie mieli domu. Postanowiono, iż po prostu na zawsze pozostaną po prostu "watahą". Takie jest moje zakończenie, jeżeli chcecie je zmienić, proszę bardzo. I przepraszam, że nie pisałem więcej o innych postaciach, ale nie chciałem się komuś wbijać w środek jego własnej postaci i jej charakteru/historii. Dziękuje wam ludzie za wspólnie spędzony czas na pisaniu, było świetnie naprawdę ^^
    1 point
  17. (Nareszcie post skończony... sorki, że nie miałem jak wcześniej. No, cieszę sie, że chociaż zdążyłem przed Aretrą. Bałem się, że da post niwelujący tę pracę, będącego kompliacją wielu pojedynczych, wolnych chwil... Na szczęście jakoś zdążyłem. ^ ^ Pomimo tego, że ileś razy zmieniałem treść tego, w zależności od tego, co nowego inni pisali... Padam. Wiadomość wysłana, czas lecieć na zasłużony sen...) Tender Ardour wylądował na gorejących skrzydłach. Oddychał głęboko. Dotychczas wyścig bardzo absorbował jego uwagę, przez co z pewnym trudem przekierował ją na sprawy bieżące. Czym prędzej usunął się z obszaru, w którym teoretycznie mogły zakończyć swój lot pozostale pegazy. Zadarł głowę do góry, wznosząc ją ku niebu. Spoglądał na tych, którzy nadal szybowali w przestworzach. Widocznie nie był ostatni... Po tym jak już chwilę ochłonął, zajął się ćwiczeniami rozciągającymi, które to wykonywał zazwyczaj także przed wysiłkiem - ot. parę minut zaledwie - wedle zaleceń, które niegdyś usłyszał. Ze spokoju rutyny wyrwał go zaledwie na moment odgłos kuca, zderzającego się z chmurami. Odwrócił pyszczek w kierunku zasłyszanego dźwięku, gotując już mięśnie do szarpnięcia się w ową stronę - dostrzegł bowiem ofiarę kolizji... jednak powstrzymał się, widząc, że wraca ona bez problemu na tor Czas długi nie minął, nim to Sunset odnotowała ostatnie lądowanie, a pani kapitan ponownie zaszczyciła drużynę swą obecnością. Pomimo zmęczenia, kuc o fioletowej sierści postarał się wyprostować, aby stanąć godnie przed osobą o tak wysokiej pozycji. Wysłuchał w milczeniu zarówno jej słów, jak i tych, pochodzących z ust jej podwładnej. Postarał się zachować w miarę niewzruszoną postawę w momencie, w którym usłyszał, że to właśnie on był pierwszy, niemniej jednak widać po nim było lekkie zaskoczenie. Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się tego - jako ktoś, kto nigdy profesjonalnie nie trenował latania - i było to dla niego drobną, acz miłą niespodzianką. <To dopiero pierwsze zadanie...> - pomyślał, odmawiając sobie dumy. Zaintrygowała go kwestia owej ,,nagrody". Przypomniał sobie, że Spitfire wspominała coś o zależności sposobu wykonywania następnych poleceń od wyników wyścigu. <Czyżby większe wyzwanie...?> Poza tym, zastanowiło go, jak to już na samym początku para uczestników wiatrobiegu została oddelegowana do zadania karnego... jednak to decyzja o o odwołaniu rozkazu była dla niego sensacją. Nie spodziewał się czegoś takiego u dowódcy. Uznał, że jakikolwiek powód stał u podstawy takiego działania, warty byłby poznania... Wątpił jednak, aby leżało to w granicach jego możliwości. Wtem wystąpił porucznik Soarin - wraz ze swą, zwieńczoną napomknieniem o szarlotce, mową. Zaiste, była to przemawiająca do szybkiego zakwaterowania wypowiedź. Kuc górski podbiegł kłusem ku leżącemu nieopodal bagażowi, uchwycił go w zęby, zarzucając na grzbiet, po czym zmierzył w tym samym kierunku, co reszta grupy. Poczuł w duchu wdzięczność do członka Wonderbolts, który zdecydował się osobiście ich oprowadzić, pomimo tego, że zapewne nie należało to do jego obowiązków. Przechadzającemu się korytarzem ogierowi dane było zauważyć, że po skrzydle jednej z klaczy spływa gęsta maź... pojedyncza kropla skapła mu na kopyto. Z lekka przejął się o jej kondycję - wszak był to dopiero pierwszy dzień... zdecydował się później ją o to spytać. Zakwaterowanie... nie zajęło mu zbyt dużo czasu. Mial parę powodów ku temu, aby wybrać pokój jednoosobowy. Po pierwsze, uznał, że - w świetle przyszłych relacji - lepiej byłoby, żeby nikogo nie faworyzował, mając pojedynczą osobę obok siebie niezaprzeczalnie większą ilość czasu... Po drugie - mieszkał daleko stąd. W razie jego ewentualnego, długiego wyjazdu, zwalniałby kwaterę, dając komuś szansę na skorzystanie z niej. Nie byłoby to takie proste, gdyby wziął z kimś pokój na spółkę. Dla gościa, przyzwyczajenie się do nowego współlokatora może być kwestią więcej, aniżeli paru godzin. Po odnalezieniu pokoju, rzucił swój bardzo skromny bagaż koło łóżka, nie spiesząc się z rozpakowywaniem owego. Ledwie przeleciał wzrokiem po obrazach, uznając, że przyglądanie się im zostawi sobie na kiedy indziej. Nie był w ogóle przyzwyczajony do wygód spania na ziemi. Kwestia tego, jak będzie spał nie była dla niego sprawą pierwszorzędną. W zasadzie, nie czuł się tutaj nazbyt przytulnie... bardzo różniło się to od jego domu. Zerknął do łazienki, sprawdzając cóż tam takiego oferuje... wrócił do głównego pomieszczenia min. po ręcznik, po czym oddał się spłukiwaniu z siebie brudu... nie tyle jednak z tego wyścigu, co z kilku dni prawie nieustannego lotu... Akademia zaiste odległa była od Gór Kryształowych. Orzeźwiony, walnął się na łóżko. Zaczął się zastanawiać, cóż teraz począć. Otóż, wedle słów Soarina, na szarlotkę winni byli przyjść po tym, jak już się ,,zakwaterują i odpoczną"... uznał jednak, że zerknie tam. Choćby i po to, aby nie szukac drogi do stołówki później i nie spóźnić się na ciepłe. Dźwignął swe plotaśne cztery litery i ruszył stępa w zamierzonym kierunku . Nim jednak opuścił tę sekcję akademii, dane mu było usłyszeć słowa zza uchylonych drzwi... które sprawiły, że mimowolnie się zatrzymał. Rozejrzał się wokół, po czym zerknął do wnętrza niedomkniętej kwatery. Ujrzał tam klacz, która wcześniej przedstawiła się jako Lilly. Już miał zamiar nawiązać rozmowę... gdy ta nagle pisnęła i z ożywieniem zabrała się za... cokolwiek właśnie robiła. Nie był w stanie dostrzec. Uznał, że się wycofa i wróci do niej później... Myśląc o niej, ruszył w kierunku stołówki... a tu - przemiła niespodzianka. Okazuje się, że jabłeczne ciasto zostało już przyrządzone i podane. Ucieszony tym faktem, od razu wziął się za pałaszowanie pierwszego kawałka. Wtedy jeszcze nie wiedział, że Soarin za pomocą ciasta próbuje podbić świat. Gdy to rozkoszny smak rozpłynął mu się w ustach, pegaz pomyślał, że mógłby osobiście poinformować pozostałe kuce o ukończeniu tego dzieła przez kucharzy. Zabrawszy drugi kawałek na wynos, ruszył w kierunku kwater. Nie odnalazł tam jednak jakiegokolwiek kuca - nawet owej, na pierwszy rzut oka, zafrasowanej swą postawą klaczy.... no, dobra, do jednego pokoju zapukał, jako że był otwarty - ale nikt nie odpowiedział, więc się nie liczy! Przypuścił, że być może napotka ich w miejscu, w którym rozpoczęli swą wspólną przygodę. Udał się w kierunku placu treningowego. W chwili, w której opuścił zamkniętą przestrzeń zrozumiał, o ile lepiej się czuje na wolnym powietrzu. Nie dostrzegając kuców dookoła, uznał swą powinność za skończoną. Podjadłszy sobie, wzbił się radośnie w powietrze. Nie planował jednak trenować. Oddał się tej czynności, która kusiła go jeszcze w czasie wyścigu. Puścił się do przodu, wraz z pędem wichru, wiejącego nad ziemią... rozluźnił się, dryfując jakiś czas. Poczuł, że na tym nie poprzestanie. Zatoczył szerokie koło, tak, aby zaczynając później lot z prądem przed Akademią, przelecieć nad nią - osiągając prędkość, na jaką pozwalała mu wyłącznie struga powietrza. To było piękne. Jak w domu. Skrzydła wibrowały mu od szemrzącego wokół wiatru. Uderzał nimi coraz to mocniej. Nie spodziewał się, że w takiej chwili coś mogłoby przerwać ten upojny stan... a jednak. Przybysz z Gór Kryształowych zastrzygł uszami, gdy to dosłyszał... piosenkę? W takim miejscu? Zaciekawiony niepomiernie, przechylił delikatnie głowę w poszukiwaniu źródła owej melodii... na swą zgubę. Światło eksplodowało przed oczami nieprzygotowanego pegaza, oślepiając go i wytrącając z równowagi, gdy to instynktownie przechylił głowę, aby chronić uszkodzony narząd. Chwila wystarczyła. Nim zdążył rozłożyć skrzydła, aby wyhamować, uderzył jednym z nich o chmurę, przez co do zaczął - nadal przy locie do przodu - obracać się w szaleńczym tempie. Nie minęła chwila, a już wyrżnął o coś twardego. Przygniótł skrzydło własnym ciężarem. Powierzchnia, na którą trafił, rozorała skórę kuca. Czyżby dach Akademii? Spadł jeszcze z tego miejsca, deperacko próbując zatrzymać się w powietrzu... Nie udało mu się. Pełnią impetu wyrżnął o ziemię. Poszło wpierw na jego przednią rękę i głowę. Przekoziołkował do przodu - z pleców na brzuch, czując jak hamuje - wszystkimi nogami, brzuchem oraz policzkiem przejeżdżając po kanciastej powierzchni... Ciszę, która po tym zapadła, przerwał przeciągły jęk bólu pegaza...
    1 point
  18. Rzucę jakimś dowcipem, bo mogę. Pewnie spalę, ale co tam. Stan Wojenny. W pokoju hotelowym siedzi pięciu facetów. Jeden próbuje spać, ale nie może, bo jego kumple siedzą, grają w karty, piją wódkę i opowiadają polityczne dowcipy. Niewyspany koleś wstaje, idzie do recepcji i mówi: - Pani Kasiu, proszę za pół godziny przynieść cztery herbaty do naszego pokoju, tylko proszę nie mówić, że to ja zamawiałem, dobrze? Facet wrócił do siebie. Po jakichś dziesięciu minutach, gdy towarzystwo wciąż imprezowało, wstaje raz jeszcze i obwieszcza swoim towarzyszom: - Panowie, uspokójcie się i idźcie spać. Tu wszędzie są podsłuchy, jeszcze was zgarną! - Haha! Przecież tu nie ma podsłuchów, nie mają po co! - Tak? To patrzcie. Panie poruczniku, proszę powiedzieć pani Kasi, by przyniosła cztery herbaty! Jego koledzy w śmiech. Po chwili wchodzi pani Kasia, przynosi cztery herbaty i wychodzi. Czterech imprezowiczów w szoku, wypija herbaty i grzecznie kładzie się spać. Dowcipniś, zadowolony, uderza w kimono. Rano wstaje, a tu ubecja się kręci po pokoju, tajniacy skuwają jego kumpli i wyprowadzają za drzwi. Jeden z ubeków podchodzi do niego, klepie przyjacielsko po ramieniu i mówi: - Panu porucznikowi spodobał się dowcip z herbatą. A tak BTW: Czemu na Bugu obowiązuje zakaz kąpieli? Bo jakby ktoś zaczął się topić, to Ruskie przyszliby z pomocą!
    1 point
  19. "czym lepsza grafika tym słabsza fabuła'? Nie powiedziałbym, nie ma na to reguły.
    1 point
  20. *hug* Dla MasteraBezi za miliony przegadanych godzin. *hug* Dla WaveX'a bo go lubię i biedaczysko złamało rękę. *hug* Dla Psotki bo ją koffam *hug* Dla Arctic Cat'a bo jest fajny i lubię z nim pisać. *hug* Dla BiP'a bo jest sobą i to w nim lubię. ;3 *hug* Dla AdanoraPL bo to mój najukochańszy braciszek. *hug* Dla Pit'aPL bo dawno go nie widziałam. *hug* Dla Fendera za przyjemne rozmowy przez telefon i w realu. ;>
    1 point
  21. Zakopałem pająka który przegrał walkę z moim psem.
    1 point
  22. I tak warto zapłacić taką cenę ;3
    1 point
  23. I jak jej tu nie kochać :3
    1 point
  24. Mindfuck'a można się nabawić
    1 point
  25. Chyba ci chodzi o tą z 1 świata, czy o tą z 2 świata < jezu ale to pokręcone >
    1 point
  26. Widocznie nie potrafili inaczej tego zrobić Też bym wolał żeby Yukki był bardziej samodzielny, bo ogólnie nie zasłużył sobie na Yuno.
    1 point
  27. W tym temacie dowiecie się, jak zatrzymać automatyczny reset po nim, jakie dane w nim są dla nas najważniejsze i jak samodzielnie doszukać się rozwiązania. A więc po kolei: 1. Wyłączenie automatycznego resetu po bluescreenie: Dla Windows XP: Wchodzimy kolejno: Start>Mój komputer>PPM(Prawy Przycisk Myszy)>Właściwości>Zakładka Zaawansowane>Przy uruchamianie i odzyskiwanie wciskamy Ustawienia. Gdy już tam będziemy, zaznaczamy wszystko poza Automatycznie uruchom ponownie i upewniamy się, że na dole jest wybrana opcja Mały zrzut pamięci (64kb)(dla Windows 7 zrzut będzie mieć 256kb). Dla Win7: Start>Mój Komputer>PPM>Właściwości>zaawansowane ustawienia systemu> i dalej robimy tak jak w XP:) 2. Gdy to zrobiliśmy, pamiętajcie, aby przy bluescrennie nie resetować/wyłączać od razu komputera(!), tylko spisujemy wpierw interesujące nas dane, które zaznaczyłem na załączonym obrazku. http://www.fmix.pl/zdjecie/3860486/bluescreen Wpisujemy je w google i szukamy ludzi z podobnym problemem. 3. Jeśli nie możemy zrobić 2 punktu bo np. nie mamy do tego uprawnień, wchodzimy do C:\WINDOWS\Minidump , tworzymy temat z problemem i w załączniku dajemy pliki z tego folderu. Jeśli komuś działa punkt 2, ale mają problem z znalezieniem rozwiązania, również zróbcie temat, ale z informacjami, które są zaznaczone na zdjęciu. Jeśli link nie działa, piszcie na PW - dam nowy. Mam nadzieję że pomoże to wam oraz życzę wam, abyście się z tym nie spotkali Pozdrawiam:)
    1 point
  28. Przeczytane... Jak już wcześniej wspomniał Foley - skłania do przemyśleń. Przy jednej scenie się uśmiechnąłem, przy innej wzruszyłem... Co to oznacza? To oznacza, że tekst jest dobrze napisany. BA! Bardzo dobrze. Zawarte są w nim uczucia, co nie jest dziś często spotykane. Dlatego z czystym sercem mogę polecić każdemu to opowiadanie. To tyle ode mnie. Have a Nice Day!
    1 point
  29. Też nie działa. No nic będę musiał jakoś to przeżyć D: .
    1 point
  30. WYJDŹ ;n; WYJDŹ I NIE KRZYWDŹ LUBI SWYMI EPICKIMI RYSUNKAMI ;n;
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...