Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 04/19/15 we wszystkich miejscach
-
Ok... A więc tak... Odcinek poświęcony Apple Bloom. To pierwszy poważniejszy odcinek poświęcony CMC, a zarazem pierwszy tego typu, którego główną bohaterką była Apple Bloom. Jakiego typu - czytaj dalej jeśli jeszcze nie wiesz. A więc nasze Kwitnące Jabuszko po raz pierwszy z serii musiało zmierzyć się z problemem związanym z ciutie markiem. Tym razem nie chodziło o zdobycie go, ale o to co będzie dalej. Nareszcie w jej charakterze i tym całym szukaniu znaczków zaszła jakaś zmiana. Bloom zaczęła przejmować się przyszłością, a nie tylko dążyć bezmyślnie do zdobycia rzeczy wiadomej. Jedną z tych najmniej lubianych rzeczy związanych z dorastaniem jest, oprócz pryszczy, zaczynanie martwić się o rzeczy o jakie dziecko kompletnie nie dba. Cieszę się z faktu, że twórcy rozbudowują postacie CMC i pozwalają zobaczyć jak dorastają. Oprócz wyżej wymienionej w odcinku inne postacie nie odegrały zbyt dużej roli. Applejack ma się rozumieć pocieszała siostrę, kiedy ta się zamartwiała oraz zaśpiewała jej krótką, choć przyjemną kołysankę. Po raz kolejny zostało pokazane jak dobrą jest siostrą, jej troska o rodzinę itp. Pozostali krzyżowcy Scootalo i Sweetie Belle mieli najwidocznej te samą obawę co Apple Bloom. Dzięki temu zobaczyliśmy, że trzy przyjaciółki są do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o tępo dorastania. Pod tym względem żadna z nich nie wyprzedza reszty. O innych postaciach nie ma co się rozwodzić, bo ich rola w tym epizodzie była bardzo ograniczona, wręcz symboliczna np. Big Mac powiedział (!) tylko kilka słów. No, to teraz główny punkt programu - Best Princess Luna. Po raz kolejny mieliśmy okazje zobaczyć ją w roli piastunki snów. Tym razem pomogła Apple Bloom - czyli ostatniej z CMC, z którą wcześniej nie miała styczności. Jak przystało na najlepszą postać Luna była troskliwa, mądra, rozsądna w realizacji swojego zadania, jakim była pomoc Bloom w pozbyciu sie jej lęków. Warto zwrócić uwagę, że tak jak w poprzednich przypadkach polegało to na pokazaniu kucykowi błędu w jego rozumowaniu. Klaczka musiała więc sama pozbyć się swojego strachu, poprzez uświadomienie sobie sobie jego niedorzeczności. Warto zwrócić uwagę na dobre relację Luny z CMC - w tym odcinku były one widoczne jak nigdy dotąd. To pozbywanie się koszmarów wygląda mi na jakiś test, próbę. Oprócz tego odcinek był też niezły, jeśli chodzi o rozbudowę uniwersum - pojawiły się elektryczne świetliki( nowy gatunek stworzenia) oraz kucyk z maszyną do ich łapania( kolejne zaawansowane urządzenie w Equestrii, przywodzące na myśl klimaty steampunku). Poza tym zaserwował nam pokaźną liczbę gagów: Apple Bloom jako uroczy znaczek, Pinkie Pie w stroju kurczaka( miłe nawiązanie do "Luna Eclipsed"), Ponyville niszczone przez olimpijskie robaczki świętojańskie itp. Wad nie będę wskazywał, ponieważ większość widzów woli sama je znaleźć i ocenić co się mu w danym odcinku nie podobało. Reasumując - odcinek bardzo dobry. Jego morał określił bym czymś w stylu: "Dzieci chcą być dorsłe, ale ich dorsłe życie może nie być takie jakie jak to sobie wymarzyły". Nastąpiło rozwinięcie charakteru nie tylko Apple Bloom, ale również wszystkich członkiń CMC, dość nieoczekiwane dla mnie wystąpienie Luny, a tym samym zwieńczenie zapoczątkowanej w trzecim sezonie trylogii Luna - CMC, masa zabawnych scen. Po raz kolejny została również podbudowana moja teoria, że CMC będą już wkrótce uczennicami Luny. THE END4 points
-
Mimo, że nigdy nie przepadałam za CMC to ten odcinek mi się oglądało fajnie. Jednak to ze względu na humor w nim panujący. + od samego początku już było widać, że jest to sen, np. kogut znoszący jajko + mówiący Big Mac + śpiewająca AJ + ayupy i nope'y od Granny Smith i AJ + animacje Luny *-* i ogólnie fajnie ją znów na ekranie widzieć + Octavia i Vinyl... I Rarity dająca siostrze 1 punkt chociaż, nie chcąc dawać 0 A minus jest jeden, ale niestety właśnie jest ogromny. Ileż można robić z tych źrebaczków takie no...debilki? ;_; Oglądało się fajnie, ale motyw sam był straszny. Luna pokazująca komuś czyjś sen, wat. Chyba chce znaleźć przyjaciół3 points
-
Styl Limbo, czyli kolejne obrazki umieszczone na DA, których i tak nie zauważy: Mój OC: I znowu OC moje+ znajomej pegasis: HD na ( who cares) Deviancie.3 points
-
Witam. wyszukując na YT vlogów, relacji czy filmów związanych z działalnością zbiorczą fandomów zagranicznych głównie Rosyjskich oraz Regionów Azji Południowo-Wschodniej natchnęło mnie do rozważań czego mógłby się Polski Fandom jako społeczność nauczyć od tych fandomów. Zacznę od rozważań na temat jednego Meeta w Pięknym i Wspaniałym kraju Jakim jest Rosja. Sama nazwa filmiku "Moskowskaja Ponisżodka №8 (Russian Bronies Meetup #8)" Napawa do rozważań w 2 sprawach. Mając w Polsce mnóstwo dużych meetów typu "Krakowski", "Warszawski", "Trójmiejski" itd. Tak właściwie nigdy nie było Polskiego meeta w Stolicy przy którym pracowałby każdy fandom lokalny. Czy to Polska Mentalność sprawia, że lepiej nam dzielić się na fandomy lokalne niżeli uważać się za jedną, silną narodową społeczność? Wiele fandomów zagranicznych jednoczy się jako fandom narodowy. Drugą sprawą wynikającą z nazwy to to, że Rosjanie mówią na spotkania fanów Kucyków "ponisżodka" co pokazuje że Rosyjskie fandom nie zapożycza się aż tak z języka angielskiego, gdyż jest świadoma swojej kultury i historii. Nasze spotkania nie nazywają się kucozlotami czy kuczbiorami tylko Ponymeetem. Od Groma polskich artystów tworzy piosenki, komiksy itd. (fanfików nie liczę) w języków Angielskim. Czy fandomowi bardziej zależy na darzeniu do zachodniej widowni i internacjonalizmowi? Czemu tak mało jest artystów polskich tworzących kucykowe piosenki w rodzimym języku? Wiem, że histeryzuje, że angielski tak często używany w fandomie, ale ten język i ta zachodnia kultura tak wszystko pochłania. W fandomie Polskim i Rosyjskim bardziej powinno dbać się o własny język i Kulturę niż powielać zachodnie wzorce. Jak to robi fandom w Indonezji, Malezji i Filipinach. Tu Macie przykład z filipin. Meety na tym samym poziomie co w Polsce. Słyszy ktoś filipiński? Na samym filmiku widzimy Kucozbiór na 100-200 osób, którzy robią coś co na Kucozbiorach tak dużych w Polsce nigdy nie było, aktywność fizyczna. Jak ma się dużego kucozbiora w Polsce to zawsze jest w szkole, śa prelekcje, sklepiki, karaoke, wiedzówki itd. Część z osób przychodzących na Kucozbiór bierze ze sobą laptopa i prawie jest na kucozbiorze nie obecny, bo siedzi nosem w swojej technologii podłączony pod szkolne wifi. Jakby na Kucozbiorach można zrobić jakiś meczyk siatkówki czy fandomową ligę mistrzów gdzie drużyny lokalne wybrały własną drużynę w piłkę nożną i byłyby igrzyska. Dodam filmik z Dużego Tajlandzkiego fandomu. Fandom bardzo młody i pewnie zacznie się tworzyć i w Kambodży i wtedy tam bym pojechał. Istnieje on bardzo krótko i już robi porządne Konwenty, a MLK z roku na rok robi się coraz Gorzej zorganizowane. Jak Polski Fandom miałby organizować konwent międzynarodowy powinien zapraszać fandomy wschodnie typu Rosyjskie, Ukraińskie, Litewskie, Łotewskie, Czeskie, Słowiańskie itd. Fandomy Słowiańskie powinny trzymać się razem. Dopiero jak Polski Fandom się zjednoczy będzie się liczył na arenie fandomów zagranicznych.2 points
-
Wystarczy włączyć odpowiednie kanały i masz co chcesz. Dobre filmy, kanały o kulturze czy różne programy edukacyjne... Serio nie rozumiem. Wystarczy nie włączać tych gdzie lecą trudne sprawy jak to takie straszne. Za internet też płacisz (wiem, w inny sposób) a masz takie rzeczy jak 9gag, kwejk. Sama oglądam telewizję bardzo rzadko, ale tam też można znaleść super filmy i programy.2 points
-
A teraz porownaj sobie te dość niewinne seriale przy kontencie z internetow. 4chan, reddit, na yt nawet są gorsze rzeczy. Ludzie to oglądają i się śmieją. Ale jak w tv jest coś głupiego to już że telewizja odmozdza. Dlatego to moim zdaniem jest ostra hipokryzja2 points
-
Najbardziej mnie rozwala jak nasze pokolenie narzeka na telewizory, jak to one nie manipulują, jakie to gówna nie lecą w nim, kiedy internet jest w obu tych przypadkach 100x gorszy. Też siedzę po 10 godzin dziennie na kompie. Bo gram, bo to moje hobby. I nie widzę w tym nic złego.2 points
-
Moim zdaniem, odcinek ten prezentuje się w dobry sposób. Są w nim poruszane takie tematy, jak wyobcowanie, chęć bycia zaakceptowanym przez otoczenie oraz wpływ tego, kim jesteśmy na nasze relacje z innymi osobami. Zahacza swym przesłaniem nawet o kwestię poczucia osamotnienia ze swoimi problemami. Twierdzę, iż całkiem ciekawie udało się twórcom zobrazować nieco "mechanikę" snu - to, co normalnie uznalibyśmy za przynajmniej lekki absurd, we snach nieraz jawi się nam jako najoczywistsza rzecz pod słońcem, a przynajmniej do momentu, kiedy sobie uświadomimy, że śpimy. Nie zgadzam się natomiast z podchodzeniem przez niektórych do snów jako do rzeczy mało znaczącej i przez to redukującej znacząco ilość "prawdziwej" akcji w utworze. Na przykład, w tym wypadku dają możliwość do względnie szczegółowego ukazania burzy emocji i przemyśleń, targającej umysłem bohatera, co w niektórych tworach kultury może być wręcz bardziej pasjonujące i wciągające niż, dajmy na to, sceny walk, pościgi i wybuchy. Pragnę też przypomnieć, iż coś, co odbywa się w umyśle jakiejś postaci, potrafi być bardzo istotne i pociągać za sobą wiele niebagatelnych konsekwencji - zali czy to nie nasze myśli i emocje stanowią nieraz motor naszego postępowania? Wyznam również, iż nie przekonują mnie argumenty traktujące o przewidywalności odcinka, a tym samym odnoszące się do niej jak do wady. Primo, należę do grona osób, które chciałyby podkreślić, że epizod ten jest rzeczywiście swoistym zamknięciem (póki co) trylogii (jak na razie) dotyczącej interakcji kolejno Scootaloo i Sweetie Belle, a teraz również Apple Bloom, z księżniczką Luną. Secundo, chciałbym też zwrócić uwagę na fakt, iż wiele osób podobno było przez akcję rozgrywającą się w pierwszej części odcinka utrzymywana w swoistej niepewności (na przykład czy to wszystko to sen, czy jakiś podstęp Starlight Glimmer itp.), a część person, które go widziały, nadaje niektórym jego fragmentom slangowe miano randomu (ten termin zaś oznacza, przypominam, wykorzystanie czegoś losowego i nietypowego, a przez to właśnie na ogół nieprzewidywalnego). Tertio, jak się tak naprawdę zastanowić, to który z dotychczasowych odcinków całego "My Little Pony: Friendship is magic" był stuprocentowo nieprzewidywalny? Zadaję to pytanie retoryczne w celu wskazania, iż część z nas boczy się na sztampę w postaci bodajże podobnej sytuacji pojawiającej się aż w kilku wcześniejszych epizodach i motywu nauki na alternatywnych wersjach rzeczywistości, a nie słyszałem jak dotychczas (choć to może akurat z tego powodu, że w tej społeczności jestem całkiem nowy) aby ktoś narzekał na powtarzalność pojawiania się, dajmy na to, konkretnego morału na końcu, bagatela, każdego z odcinków, albo jeszcze lepiej - na brak oryginalności w postaci szczęśliwych zakończeń, którą przecież jest przesiąknięta spora część tworów naszej kultury, od samych początków jej powstawania zapewne. Kończąc (wreszcie) ten fragment swojej wypowiedzi, chcę też przypomnieć o jeszcze jednej kwestii - ten serial powstał przecież docelowo jako bajka dla dzieci. Oczywistym jest więc w zasadzie powtarzanie się w niej niektórych motywów i schematów, w celu osiągnięcia u widza zrozumienia w sposób względnie prosty. Jak dla mnie nie ma zresztą na ogół znaczenia to, co zostało przedstawione, ale czy ogólnie zostało zaprezentowane w sposób po prostu podobający się odbiorcy. Jak zaś na samym początku napisałem, odcinek ten jak dla mnie spełnia to wymaganie. Wracając bardziej do tematu, szczególnie podobały mi się rozważania w tym odcinku. Jak zauważono przede mną, dodaje mu to nieco dojrzałości, również poprzez pewne rozwinięcie znanych nam postaci jak i świata przedstawionego. Przypadło mi do gustu kilka smaczków, które udało mi się zauważyć i potencjał zawarty w tym epizodzie. Udzielono też w końcu przecież odpowiedzi na jedno z pytań, nad którym głowił się chyba jak na razie nie jeden amator tego serialu. Sumując, jako że odcinek zawiera niejedną rzecz, która mi się podobała, a nie zawiera rzeczy, które wzbudziłyby we mnie doń jakąś niechęć, stawiam ocenę jak najbardziej pozytywną.2 points
-
Decu taki zawiedziony. Może turniej zrobimy?2 points
-
Przygoda. Coś, czego pragnie każdy z nas. Tego szuka również młoda córka alchemików z Dalanis. Łut szczęścia sprawia, że jej życie nabiera niespodziewanego pędu. Niczym kamyk, który porusza lawinę, młoda Flash wpada w wir wydarzeń, które mogą całkowicie zmienić układ sił w Equestrii. Od autora: Tak, po ponad rocznej przerwie wracam ze swoim pół-legendarnym fikiem. Wersja rozszerzona to nie tylko kosmetyczne poprawki - to wielka operacja, która w znacznym stopniu rozbudowuje dzieło i poprawia błędy fabularne. Ogółem każdy rozdział wydłuża się dwukrotnie, więc zapewniam, że jest co czytać. Korzystając z niezwykle cennych doświadczeń, nabytych w czasie tworzenia jako członek grupy Projektu Bronies, przedstawiam wam rozszerzoną wersje mojego pierwszego, poważnego dzieła. Nowe "Trzy Strony Medalu" są dłuższe, lepiej opisane, bardziej rozbudowane... Są po prostu lepsze. Żeby nie było bałaganu z linkowaniem, zapraszam do korzystania z Index Page nowych Trzech Stron Medalu. Prolog Część I: Myśli Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Część II: Słowa Rozdział IX Rozdział X Rozdział XI Rozdział XII Rozdział XIII Rozdział XIV Rozdział XV Rozdział XVI Rozdział XVII Rozdział XVIII - I Rozdział XVIII - II Część III: Czyny Rozdział XIX Rozdział XX Rozdział XXI Rozdział XXII Rozdział XXIII Epic: 10/10 Legendary: 11/501 point
-
~ Kto by pomyślał, że prowadzę ten spis od ponad 2 3 lat i jeszcze się nie znudziłem Tylko pytanie, po co zakładam ten temat drugi raz? Stwierdziłem, że w starej wersji, znajduje się wiele osób, które nie należą już do fandomu. Konieczna jest nowelizacja. Link do "nowego" tematu na forum: https://mlppolska.pl/topic/15314-spisbroniestk-nowy-spis/ Edit: W związku z połączeniem spisu z projektem mapy, linki prowadzą to stron oraz formularzy z nowego projektu. Tematu nie zamykam, ze względu na nowe osoby (a raczej znaczenie działu)1 point
-
TAK! Odnalazłem go! Oto ostatni wolnomyśliciel, geniusz nad geniuszami, widzący wśród ślepców, kolorowy wśród szarych! Brawo! Brawo! Niech Bogu będą dzięki za twą olśniewającą poświatę padające na me bydle oblicze! Naprawdę? Bydło? Czy to jest naprawdę tak trudno, wysilić jednocześnie pamięć, myślenie analityczne i empatię? Neurony lustrzane? Czy to jest naprawdę, tak niesamowicie trudne do zrozumienia, że jesteś po prostu jednym małym człowieczkiem? Nikim specjalnym? Ego aż tak boli od tego? Że takich jak ty są miliardy? Tych co myślą, że są jednymi z ostatnich myślących? Nikt taki nie jest. Nikt nie jest zupełnie ślepy, niemyślący i należący do "bydła". Każdy ma potężne emocje. Każdy ma odczucia podczas odbioru sztuki, pewnie tak intensywne i mocne jak ty. Prawie każdy ma jakieś drobne przemyślenia w swojej głowie, czasem bardziej lub mniej genialne. Każdy ma pasje i zainteresowania. Każdy ma ludzi których niesamowicie kocha. Każdy ma ambicje i marzenia - zarówno mniej jak i bardziej realne. A to że ty tego na pierwszy rzut oka nie dostrzegasz, nie czyni tych ludzi bydłem. Ego boli, co nie? Mnie też... Dlatego właśnie nikt nie lubi prawdy.1 point
-
N: wolałam poprzedni - bliższy memu sercu huehue, ale ten też jest spoko, przynajmniej nie myli mi się z nikim innym A: co to za kawaii rycerz w dramatycznej pozie z dziewczęcymi pośladami? XDDDD S: ogień master race, mój ulubiony żywioł :3 U: jedna z sympatyczniejszych na forum, jedna z tych której post w temacie zawsze jakoś pozytywnie wpływa na poziom i kierunek rozmowy. ...dobra z kierunkiem bywa różnie, ale to już nie jej wina.1 point
-
Jeden z najlepszych dotychczasowych odcinków, na pewno w pierwszej piątce. Taki mądry, uroczy i jakże przekonujący. Udział Luny znowu podkreślił jego wyjątkowość, mieliśmy tez kilka ciekawostek i easterggów. Życzę nam wszystkim więcej takich odcinków. 10/10!1 point
-
Nasz język to w dużej mierze zapożyczenia z innych języków, więc "ponymeet" (który o ile mi wiadomo, jest wcale wcale mało popularnym wynalazkiem) wydaje się być adekwatny, skoro interesujemy się tak do bólu anglo-saskim tworem. Nieprawda, w Warszawie były "Wyścigi Liści", a na krakowskich też coś pamiętam... Na przykład Ty. Rosjanie z przyczyn politycznych i kulturalnych zawsze stawali trochę na bakier kulturze zachodniej. To, że mają własne określenia nie wynika z ich pro ogarnięcia włąsnej kultury i historii, najprawdopodoniej wynika z faktu, że mają wszystko swoje, tak jak Chińczycy. Polska ZAWSZE (ok, uóglniam mocno) w swojej historii znajdowała sie po zachodniej stronie mocy, nawet we własnych czasach imperialnych i ekspansji na wschód (Ukrainę). Zawsze mieliśmy alfabet łaciński, wiarę katolicką i kontakty handlowe głównie z zachodem, to kulturowo z nimi się mieszaliśmy. Poruszyłeś problem, który wykracza poza możliwości dyskusyjne nie tylko tego forum, ale polskiego internetu. Po pierwsze, to nie jest tak, że fandom francuski czy niemiecki jest jakiś super zgrany i z tego powodu bez żadnej trudności robią międzygalaktyczne konwenty. Kwestią są przede wszystkim pieniądze i okoliczności, które trzeba przezwyciężyć. Zachód ma bardzo stare tradycje konwentowe itd, więc dla nich ponymeet na 1000 osób to mniejsza abstrakcja, niż dla nas. Czy my się dzielimy? Jesteśmy skłóceni? Leniwi? Na pewno wszystkiego po trochu, tutaj nie mam wątpliwości. Czy da się to przezwyciężyć i zrobić ogólnopolski konwent dla świata i wszechświata? Moim zdaniem w Polsce nie ma takiego zapotrzebowania. Jeszcze nie.1 point
-
Dla mnie również największym plusem było, wspomniane przez parę osób, świetne wykonanie snów AB. Zwłaszcza te szczegóły, gdzie zdarzało się coś w oczywisty sposób bezsensownego i nikt tego nie zauważał. I tak, ja też myślałem na początku, że twórcy naprawdę mają gdzieś logikę, kiedy w tym samym momencie gdy Bloom otrzymała znaczek przyszedł po nią jakiś owadowiedźmin i postanowił szkolić na następczynię. Spodziewałem się, że reszta odcinka będzie o łapaniu twittermite'ów. Poza tym, cóż, odcinki z CMC mają zazwyczaj tę wadę, że nijak nie rozwijają postaci, które wciąż kręcą się wokół jednego tematu. Ten odcinek tego nie uniknął. Ale i tak był dla mnie jednym z weselszych z CMC. Nie rozumiem hejtu... choć może nie wszystkim spodobał się wątek snów? Morał za to mi się nie podoba. Poruszał dość ciężki temat, ale całkowicie pobieżnie, a wnioski postaci były jakieś takie... randomowe. Swoją drogą, czy AB ma jakąś fobię wobec swojego brata? Cały trzeci koszmar opierał się na tym, że on gada! EDIT: Zapomniałem wspomnieć o tej scenie, dla mnie też zdecydowanie najlepsza.1 point
-
1 point
-
Dotarłem w końcu tutaj Witam na moich włościach i zapraszam ponownie. Ps super arty! Apple Bloom Scoot Sweetie Grupowo1 point
-
1 point
-
Też tak sądzę. Wątek z CMC coraz bardziej przypomina opowiadanie w kółko tej samej kiepskiej historyjki. Zresztą, takie rozwiązanie sprawia tylko, że cały wątek tak naprawdę stoi w miejscu bo dzieciaki niczego się nie uczą. No i ile jeszcze można czekać na taki znaczek? To nie Pokemony gdzie czas stoi w miejscu i nikt niczego się nie uczy.1 point
-
Dayan co cię ugryzło człowieku? Rzucasz się na biedną Kangur jakby nie wiadomo co ci zrobiła. Nie zgadzasz się z jej opinią? Ok, ale nie musisz zaraz po niej jechać. A to: To już jest w ogóle porażka. Pojechałeś ostro chłopaku, oj ostro. Pozwól, że coś ci wyjaśnię. 1. Nie musisz płacić za telewizję. Wystarczy jej nie mieć. 2. Dla jednych takie programy będą niewinne, a dla innych nie. Nie ma co się o to rzucać. 3. Na kanałach tematycznych - uwaga, uwaga - lecą programy tematyczne. 4. Nie musisz oglądać tego, co akurat jest puszczane. Możesz przełączyć, albo zaczekać. Koniec. Dziękuję za uwagę. Przeproś teraz grzecznie panią Kangur.1 point
-
Odcinek obejrzany i jestem zaskoczony, że wszyscy go tak hejcą, że nudny i nie ciekawy bo powielany jest schemat Luna + jedna z klaczek , jadanak mi odcinek baerdzo się pofobał i to z kilku powodów 1. Babs dała nam temat odcinka ( jako pierwsza dostała swój cm i zmusiła koleżanki do przemyśleń ) 2. Za temat odcinka (w sumie taki życiowy, bo wielu z nas sie zastnawia, nad tym czy to co lubimy robić naprawdę może być naszym talentem, czy przyjaciele się od nas wtedy nie odwrócą, itd.) 3. Kołysanka :aj. ( jest taka słodka, ze pan Ingram musi wydać jej pełną wersje na Album, bo jak nie to będzie smutna minka) 4. Lunar Students confirmed - coś myślę, że Pani Snów ma chyba jakieś wyższe plany co do naszych uroczych klaczek, bo okej ze Scoots mogła się spotkać, nawet z SB nie byłoby to jakieś podejrzane (choć już wtedy zapaliła mi się diodka w mózgu "Coś się grubszego kroi") ,ale spotkanie z AB to już za przypadek nie uważam i jeszcze ten lubiany przez lunarną część fandomu uśmiech Isiltari, a to jeszcze gdy AB powiedziała przyjaciółkom swoją lekcję - Luna wydaje się być dumna z niczym z własnych uczniów 5. Big Mac przemówil a, AJ znowu Eyupuje - kocham ten smaczek dobrze że do niego powrócili teraz minusy - Aj mówiąca głosem Big Maca - to mnie przeraziło i było absolutnie nie fajne SS i TD w śnie AB - ja rozumie że to dla klimatu, ale można byłoby to inaczej przedstawić niż korzystać z Księżniczki Wredoty i jej przrdupasa (choć do Spoon żywię pewną sympatię, to do DT nie mam jej za grosz i szlachetnie dałbym jej mocnego klapsa w plot) i to tyle odcien oceniam na 7/10 ( za drobne smaczki) ot średnaik, ale dobry1 point
-
@Avanidius Dobra, masz rację, jestem cholernym ignorantem w dziedzinie mediów publicznych, spojrzałem na złą stację. Cofam mój jad i gorąco przepraszam za szerzenie łgarstw przeciwko telewizji publicznej. Moją pomyłkę uzasadniam jednak faktem, iż ostatni dłuższy niż 2min kontakt z telewizją miałem z 3 lata temu.1 point
-
1 point
-
Przeglądam program tv na dziś dla TVP1 i nie widzę nic o czym tu pisałeś. Jest kilka seriali i jakiś teleturniej, ale oprócz tego masz programy informacyjne, magazyn naukowy, dramaty wojenne i obyczajowe, seriale dokumentalne... Jak dla mnie, to wypada całkiem nieźle.1 point
-
Odcinek obejrzany i...eee... Nie podobało mi się. Źrebięta zazwyczaj mają nudne odcinki, a ten był jednym z gorszych. Powtarzanie po raz trzeci tego samego mogłoby być w porządku gdyby tylko miało to ręce i nogi. W przypadku Scootaloo dostaliśmy całkiem interesujący horrorek. Przy Sweetie Belle zaserwowano nam retrospekcję połączoną ze straszną wizją przyszłości, a tutaj? Beznadziejny misz masz. Jak głupim trzeba być żeby uwierzyć iż twoim talentem jest coś, czego nigdy nie robiłeś? O tym, że straszna trylogia znaczka AB była żenująca i nudna to już nie wspomnę. Odcinek uratowałaby Luna, bo liczyłam na dobrą puentę w dobrym wykonaniu. Choć puenta rzeczywiście była dobra, a animacja Luny świetna - to składanie skrzydeł - to pokazywanie Apple Bloom czyjegoś snu? Ehm...ja wiem, że przyjaciółki, ale i tak nie cieszyłabym się z tego, że ktoś wdziera mi się do głowy i odziera z prywatności. Daję 5/10 za animację Luny i śpiewającą AJ.1 point
-
Z tą telewizją to się zgadzam. Jeśli narzekasz na całą telewizję to musisz narzekać również na cały internet i tyle. Albo zostać hipokrytą Zdaję sobie sprawę, że w internecie nawet łatwiej znaleźć coś durnego, ponieważ istnieje tu połączenie pomiędzy stronami mądrzejszymi i tymi durnymi. Tego w telewizji nie ma, a w każdym razie nie w takim stopniu co w necie. Albo włączasz TVN i odmóżdżasz się + ulegasz propagandzie (z tego co słyszałam), albo wbijasz na kanał poświęcony filmom dokumentalnym bądź kulturze. Z resztą na TVP też lecą fajne rzeczy, nie tylko "życiowe seriale". Mama coś o czasach wojennych często ogląda, ja lubię Ranczo. Serial komediowy, ale ile mądrego potrafi przekazać! Poza tym puszczają różnego rodzaju filmy, a i w wiadomościach powiedzą czasem coś ciekawego.1 point
-
Każdy znajdzie to co chce. Masz kanały informacyjne, przyrodnicze, historyczne, naukowe, etc. etc. Ja szczerze mówiąc wolę nawet państwową TV, bo wrzucają często reportaże czy filmy dokumentalne, których nikt inny by nie puścił (zbyt mała oglądalność. Zamiast dokumentu o wojsku polskim w Syrii, albo reportażu o życiu kobiety w Persji, wolą wrzucić "epicki pojedynek samuraja z piratem").1 point
-
Emi nagle przestała się uśmiechać. - Mam taką naturę że lubię wszystkich, ale spróbuj być nie miły dla Dave'a to głowę ci ukręcę i wrzucę cię do zbiornika z kwasem. - powiedziała po czym uśmiechnęła się serdecznie.1 point
-
Przesadzacie. Przecież kiedyś też było pełno idiotów. Narzekanie, że kiedyś było lepiej, w moim osobistym mniemaniu, nie mają sensu. Po pierwsze, przecież nikt z nas nie żył w "starych dobrych czasach" więc nie wiem jakieś były kiedyś reali. Po drugie, Wszystko wydaje się uwypuklać przez internet. Po prostu idioci krzyczą najgłośniej, przez co wydaje nam się że jest ich więcej w rzeczywistości. Po trzecie, nie ma mody na głupotę. Nigdy jej nie było i najprawdopodobniej nie będzie. Za to jest moda na nie myślenie. I zawsze była, i niestety chyba zawsze będzie. Taka już jest natura ludzka, że nie lubimy wysilać szarych komórek. Więc nie ma co się dziwić, że ludzie oglądają telewizję, która to jest jednym z najlepszych sposobów odmóżdżania się. A jak zazwyczaj dorzuci się tam trochę połechtania ego przez pokazanie idioty, to cóż... Czego więcej można chcieć? Zresztą to nie jest tylko problem telewizji, ale i internetu, ale o tym już chyba dobrze wiecie. Po czwarte, nie jest wcale tak źle jak twierdzicie. Tutaj trzeba się trochę wysilić i wpaść w dobre towarzystwo. Ruszyć tyłek i np. dostać się do jak najlepszej szkoły/uniwersytetu. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że to pomaga w przywróceniu sobie wiary w ludzkość. Ktoś wyżej pisał o 10h przy komputerze. Mi się zdarzało, i to nie raz, nie dwa. Najczęściej jak jakaś gra mnie wciągnie to potrafię przeznaczyć na nią nawet więcej dziennie. Chociaż potem zazwyczaj robię sobie 2 miesiące wolnego od grania. Zresztą, rola komputera zmienia się z czasem. W sumie to może spędzam przy nim te 8-10 godzin codziennie? Z niego biorę zadanka, piszę na nim sprawozdania, słucham muzyki, czytam podręczniki i skrypty. Nie można narzekać, że czasy się zmieniają. Akurat tego nie zmienimy. Po prostu pewnych procesów się nie zatrzyma. I niekoniecznie muszą być one negatywne. Są po prostu nadejściem inności, obcości. A człowiek tego nienawidzi. Tak więc, zamiast stawać się kolejnym Narzekaczem Na Współczesne Czasy proponuję zrobić coś z sobą. Zostawić za sobą to całe nie-myślenie i zająć się innymi sprawami. Polecam Sztukę. Taką porządną, starszą (ta nowsza jest strasznie, strasznie trudna) i nauczyć się ją odbierać. I mówię o Sztuce, nie o sztuce. Rembrandt, Bach, Mickiewicz, Przyboś. Takie coś, co nas z początku odrzuca, bo jest trudne w odbiorze. Ale potem... ach! Nie będzie można bez tego żyć. I myśleć. Dużo myśleć. Znaleźć konstruktywne rzeczy na temat których lubimy i umiemy myśleć i robić je zamiast tych czynności które myślenia nie wymagają.1 point
-
1 point
-
Odcinek oglądało mi się całkiem dobrze ze względu na formę. Cały epizod w formie snu, kupuję to. Sympatyczny był moment z robakami i kolejnymi znaczkami. I pojawiła się Luna co spina naszą trylogię. I choć forma fajna, nie mam ochoty oglądać tego więcej. Nie lubię odcinków z CMC .Są zwyczajnie nudne, przewidywalne i kręcą się wokół jednego tematu, a same bohaterki w porównaniu do głównej szóstki są płaskie i brak nakreślonych jakiś relacji wewnątrz ich grupy ,na co sezon I w przypadku Mane6 przeznaczył większość odcinków. Ale może nawet dałoby się to jakoś przełknąć, gdyby widz nie wiedział już zawczasu jakie znaczki nasze klaczki dostaną. A tak ich ciągłe poszukiwania wywołują u niego irytację i obniżają poziom inteligencji bohaterek. I to też wada tego odcinka, który choć całkiem sympatyczny, rozbawił mnie kilka razy i całkiem wciągnęła jego fabuła, to jednak niczego znaczącego nie wniósł. Bohaterki wciąż będą błądzić, a sam odcinek ich nie rozwinął. 6/10 i nie czekam na następny epizod o Lidze, chyba, że dostaną znaczki, a twórcy wykorzystają ich potencjał.1 point
-
A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje? A żądłem śmierci jest grzech, a mocą grzechu jest zakon; (57) ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu. " 1 koryntian Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Efez. 2:5,8-9 Nie da się wypełnić zakonu. Jedynie Jezus go wypełnił i w Nim mamy zbawienie. Nie ma zbawienia z uczynków. Zbawienie jest z łaski. Bo nie ma czegoś takiego jak zasłużyć na zbawienie. Nikt na nie nie zasłużył .Dlatego nazywa się to łaska.1 point
-
Zaczął się całkiem nieźle, ale po jakiś 10 min zrobił się strasznie przewidywalny. I trochę... ...nudny. Taki senny random, w dodatku dość średni. Gdy chcę coś takiego to łapię za Schulza. Za pierwszym, no może drugim razem w kucach to była nowość, świeżość i tak dalej. Ale teraz... meh. Tylko się niecierpliwiłem kiedy ta Luna się wreszcie zjawi i będzie rozwiązanie akcji. I łączenie snów? Bez przesady, toż to nie "Incepcja". I właśnie zdałem sobie sprawę z tego, dlaczego ten odcinek był dla mnie taki nieprzyjemny. Wiadomo było doskonale co się stanie, ale za cholerę nie można było przewidzieć kiedy. To stworzyło nieprzyjemne uczucie napięcia wewnętrznego. Poza tym, rozwiązanie akcji było średnie. I te piosenki to takie nie wiadomo co. Lalala sratatata i tyle. meh, 5/10 Z plusów, to chyba tylko latająca Scootalo. Świadome sny for the win.1 point
-
1 point
-
Tempest: I dwie wersje neonowe: Wysoka rozdzielczość jak zwykle do obejrzenia na DeviantArcie.1 point
-
Spartan na pewno było znacznie więcej, niż 300 Czekajcie, troszeczke chyba poruszyliście zbyt wiele wątków naraz. Po kolei: By nie było, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to kreskówka dla dzieci, wiec motywy realistyczne, takie jak walka i wojna, armie i tak dalej są niekoniecznie mile widziane. Moje rozważania mają jedynie charakter czysto intelektualno-rozrywkowy. Pod względem logiki produktu "My Little Pony", to wszystko jest w najlepszym porządku. Film jest taki, jaki powinien być, o czym świadczy jego popularność, żywotność i zyski producenta. Wracającdo armii... Koń umie kopnąć, wiem. Dlatego podkreślam, że jestem zaskoczony bezbronnością koni z serialu. Jakby skopały Tireka (póki był mały), to też byłoby z nim słabo. Zgadzam się też, Dolar, że kontrola pogody (ale nie tylko ona... ale już nie mieszajmy) to potężna broń. Jednak kuce nie korzystają. Abstrahując od rozważań chciałem tylko podkreślić że kuce MOGĄ się bronić, ale nie robią tego. Mają broń palną (czołgi i działa), jaką magię, lot, broń białą. Brakuje im determinacji, odwagi... męstwa? To mogłaby dać im normalna, regularna armia, która jest strukturą niby złożoną z cywili, ale przygotowanych do starcia. Którzy nie baliby się walnąć w nos Tireka. Wonderbolts - może i żołnierze, ale potrafią się tylko wygłupiać. Gwardia - ładnie wygląda. A co z GI? Może nie jest sformowana? Wiem, że w serialu jej nie widzimy, to podstawowy wniosek mojej słynnej (hehe) prelekcji "Broń iSiły Zbrojne Equestrii". Co więcej, prawdziwe wojsko wyposażone w nowoczesną broń palną poradziłoby sobie w tym momencie z każdym wrogiem... chyba, ze z drugą, identyczną armią. I o tym jest mój fanfik (coming soon). Podsumowując: nie zgodzę się, że przedstwieni w serialu antagoniści byli poza zasięgiem odpowiednio zmotywowanego oddziału wojska, na przykład kompanii. I bez broni palnej mogliby spokojnie pokonać np. Tireka po prostu go zabijając włóczniami.1 point
-
Powiem tak; oczekiwałem miłego oraz przemiłego odcinka... i dostałem go. Oglądało się bardzo przyjemnie, nie powiem. W dodatku, dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy oraz w końcu solidnie poznaliśmy naszą jabłeczną rodzinę. Ale od początku, czyli od samego celu odcinka. Pinkie jest (niby) kuzynką Applejack! Dla mnie, super sprawa! Fakt bardzo ciekawy oraz pasujący do serialu. Nawet w calu nie wydaje się być naciągany ani jakiś taki niepasujący. Pinkie zawsze była jakaś taka podobno do AJ, więc różowa klacz jako kuzynka pasuje wręcz idealnie. Bardzo mi się spodobał taki obrót spraw. Kolejne miłe zaskoczenie zafundowane przez twórców. Motyw wyprawy, zarówno lądowej, jak i rzecznej także idzie na plus. Lubię takie przygody, zważywszy, jaka ekipa w nich bierze udział, a tutaj mamy skład wręcz idealny na tego typu wyprawę. Co prawda, można powiedzieć, że byłą ona bardzo przewidywalna, a dokładnie taki sam motyw ten pojawia się w co drugiej bajce, jak nie w każdej. Ale ja powiem tak: I co z tego? Zawsze lubiłem tego typu wyprawy, zwłaszcza rzeczne (spływ w "Ed, Edd i Eddy" to istna legenda). Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że w końcu taki motyw zawitał do naszego serialu. W dodatku, klimat owego epizodu przypomina ten z drugiego czy pierwszego sezonu, co jest oczywiście cechą pozytywną. Kolejnym świetnym elementem odcinka jest wręcz idealne ukazanie rodziny Apple. W końcu mamy odcinek, który głównie opiera się na naszej wieśniackiej rodzinie. Zawsze, te postacie były trzymane tak na boku, nawet jeśli mieli oni dużo związane z fabułą odcinka. Tutaj jednak rodzina AJ ukazana jest w stuprocentowej okazałości, dzięki czemu lepiej poznaliśmy ich charakter oraz zachowanie. W dodatku, w końcu przedstawili oni rodzinę w sposób najbardziej ludziki, jaki może być. Mówię tutaj oczywiście o tych wszystkich głupich kłótniach i sprzeczkach. Chyba każdy się zgodzi, że jest to nieodłączny element podstawowej komórki społecznej. W dodatku, wszyscy chcą zrobić dobre wrażenie na Pinkie, że niby jest to taka kochająca się rodzina. Jestem bardzo zadowolony z udziału rodzinny Epul w tym odcinku. W końcu można ich zaleczyć do ważniejszych postaci w serialu, niż byli dotychczas. Muszę przyznać, że w 4 sezonie Pinkie wyciska z siebie siódme poty, gdyż jej zachowanie jest jeszcze bardziej randomowe, jeszcze bardziej nieprzewidywalne oraz jeszcze bardziej śmieszne, niż kiedykolwiek, i o ile w poprzednich odcinkach dawała się bardzo pozytywnie we znaki, to to, co wyczyniała w tym odcinku to istna legenda. No można się było kulać ze śmiechu! Pinkie od dawna się tak nie popisała, jak teraz. Niektóre jej cytaty, gesty oraz zachowania w danej sytuacji powinny być zapisane złotymi zgłoskami w jakieś ważnej dla ludzkości księdze. Jej mimika twarzy (nie licząc tego dzióbka na wodospadzie) także powalała. Mogę chociaż wypisać, co rozwaliło mnie najbardziej: Pierwsza scena, w której wyskakuje z pułki, Jenga ze zwojami, jej reakcje w jaskini, przypatrywanie się papierkowi oraz kłótnia na końcu. Jak tak dalej pójdzie, to połowa fanów chyba umrze ze śmiechu, bo Pinkie z odcinka na odcinek robi się coraz bardziej zabawna. Czas teraz na piosenkę, która pojawiła się już wieku temu w tym rysunkowym spoilerze, i o ile sam filmik oglądałem, to z wyłączonym głosem. Ogólnikowo powiem, że piosenka jest miła w słuchaniu, ale jakaś super fajna nie jest. Odcinek Bats! pochwalił się o wiele lepszym utworem. Jednak piosenka śpiewana przez rodzinę Apple jest chyba drugą najlepszą w tym sezonie, gdyż pieśni CMC oraz Rarity nie umiem jednakowo określić, czy mi się podobają, czy nie. Tak czy siak, piosenka "Apples to the Core" wychodzi raczej na plus, gdyż jest bardzo miła, lecz nie powala; "Raise This Barn" było o niebo lepsze. Jednak odcinek nie jest idealny oraz dostrzegam w nim nawet sporo wad. Chyba najbardziej rzucającym się w oczy minusem jest to, iż Pinkie po przeczytaniu tego genealogiczne papiórka była cała uradowana, chociaż jej imię było zamazane i niebyła pewna, czy rzeczywiście jest ona kuzynką AJ. Natomiast gdy podobna sytuacja wydarzyła się w domku tej kociary, Pinkie smutna uznała, że pewnie nie jest jej kuzynką. Takie to "fuck logic" moim zdaniem. Mocno zdziwiło mnie zachowanie Applebloom. Zachowywała się ona zupełnie inaczej, niż do tej pory, co jednak wyszło jej na minus. Wolałem ją taką jak kiedyś, gdyż tutaj starała się ona być trochę randomowa niczym Pinkie, lecz w ogóle jej to nie wychodziło. Wiecie, co mnie martwi? W tym sezonie coraz częściej pojawiają się takie momenty, które wręcz nie pasują do bajki dla dzieci. Te wszystkie wrzaski i krzyki po przepłynięciu jaskini, przyklejenie się wiewiórki do drzewa bez możliwości odklejenia, a wszystkie kuce mają ją gdzieś oraz dwukrotne złapanie przez orła zwierzyny... No ja bym nie pokazał takich rzeczy w bajce dla najmłodszych. Drobną wadą jeszcze jest dziwna animacja podczas piosenki. Mówię tutaj o tych dziwnych podskokach wraz z kuriozalnym tańcu podczas refrenu oraz tekturowe podskakiwania Pinkie na bagażach, jakby były one płaską powierzchnią. Konkludując: Plusy: -Odcinek nie dość, iż bardzo miły jest w oglądaniu, to bardzo przypomina on te z sezonu 2 i 1. -Pinkie najprawdopodobniej jest kuzynką Applejack. -Bardzo przyjemny motyw wyprawy, dzięki któremu dogłębniej poznaliśmy rodzinę Apple. -Pinkie w całej swojej okazałości. -Przyjemna piosenka. Minusy: -Sprzeczna reakcja Pinkie na to, co znalazła w książce tej całej Goldie. -Dziwaczne, oderwane od rzeczywistości zachowanie Applebloom. -Kilka pomniejszych wad. Ocena:7/10 Sezon 4, pomimo, iż początkowe odcinki były jakiś takie bez jaja, nadrabia to w mgnieniu oka. Odcinek ten, mimo, iż gorszy od trzech poprzednich, nadal trzyma poziom. Bardzo przyjemnie mi się go oglądało i byłbym bardzo usatysfakcjonowany, gdyby reszta sezony trzymała chociaż ten poziom. Fakt, iż Pinkie może być kuzynką AJ jest ciekawym pomysłem zaserwowanym przez twórców. Bardzo fajny motyw podróży przez drogi i rzeki, który zawsze przyjmuje z otwartymi ramionami. Pinkie to postać, która z odcinka na odcinek staje się coraz bardziej śmieszna oraz komiczna. W 3 sezonie straciła swój urok, lecz teraz całkowicie to nadrobiła. Piosenka jest jaka jest; mogła by być lepsza, ale zła nie jest. Muszę jednak przyznać, że odcinek ten miał nawet sporo wad, lecz aż tak mocno nie wpłynęły one na ocenę końcową. Teraz tylko czekać na kolejny odcinek, który podobno:1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00