Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/06/16 we wszystkich miejscach
-
To nawiązanie do bardzo zabawnego błędu, który trafił się kiedyś w Brohoofie (co ciekawe, został przepuszczony przez korektę). Bo robił za dwóch, stąd ta pomyłka. Zresztą, pobierał też pensję za dwóch. Na szczęście zwróciłeś nam uwagę na ten błąd, więc naczelni usuną ten przecinek, zabiorą mu drugą pensję i Souls nie kupi sobie wymarzonego ferrari.3 points
-
Czasami nadchodzi taki czas, że trzeba zakończyć pewien rozdział. Z dniem dzisiejszym zamykam ten temat, lecz nie całkowicie. Nie będę się rozpisywał, bo po co? By pamięć została? Nie mogę wam więcej głosić Ewangelii. Nie straciłem wiary, lecz jestem rozdarty między naukami. Między Całkowitą łaską, a możliwością jej utracenia. Bracia moi, robię to ze względu na miłość do was, by nie głosić fałszu, a jedynie Naszego Pana. Nie mogę głosić będąc rozdarty, gdyż mógłbym być letni. Może to wszystko mnie przerosło? Ale czy kiedykolwiek robiłem to sam? Czyż nie zwiastowałem tego wszystkiego przez wzgląd na miłość do was i tego, by nadeszło opamiętanie? Miłość Boża jest w nas i to co najważniejsze zdążyłem wam przekazać, lub też raczej Pan okazał łaskę, alleluja. Ten czas był zaprawdę wspaniały i budujący, piszę do was drodzy bracia i siostry, że wszystko co czynicie, czyńcie ze względy na miłość, lecz nie unoście się pychą. Ja prawdopodobnie popadłem w nią. Jak mówi pismo Przed upadkiem idzie pycha; a przed ruiną - wyniosłość duch . Jeśli w tym co głosiłbym wam, byłaby moja pycha, lecz nie Duch jaki byłby pożytek z mojej pracy? Jeśli wdrażałbym myśli ludzkie, a nie Boże myśli, czyż nie lepiej bym zamilknął? Bracia moi piszę to wszystko ze względy na was, byście nie unosili się pychą, z mądrości, że wiecie coś o naszym Panu. Wiecie tylko dlatego, że Pan okazał łaskę. Uniżajcie się w pokorze i słuchajcie głosu Pana. Umiłowani, ze względu na miłość nie mogę was gorszyć. Pamiętajcie, słuchajcie głosu Pana i wzrastajcie w nim. Bóg z wami. Bądźcie pobłogosławieni w imieniu naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Amen.2 points
-
2 points
-
-Dziękuję Hasbro za tę subtelną uwagę do dorosłych fanów małych kucyków... Aczkolwiek skoro już brat FS musi być tym przegrywem, to mogli najpierw zrobić odcinek w którym się w ogóle pojawia (choćby w tle). To trochę tak jak odnaleźć swoich zaginionych rodziców i od razu usłyszeć, że mieszkają w RPA. -Flaterka jakoś dziwnie stanowcza. Rozumiem jej motywację i ogólne wkurzenie. Rozumiem, że dobrze prowadzony scenariusz wymaga rozwoju postaci, ale mimo wszystko przez cały odcinek miałem wrażenie, że mi ją podmienili. Liczyłem też na epickie starcie Zephyr Breeze vs stada zwierząt, ale się zawiodłem. Prawie nic nie łaziło po szopie FS, jakby ktoś chciał zaoszczędzić na rysowaniu. -Jeśli Zephyr Breeze to idiota, to jak nazwać Spike'a? -Kiedyś widziałem arty i opinie według których FS powinna mieć siostrę, najlepiej wzorowaną na Posey z G1. W sumie chyba jednak coś z tego wyszło, bo Mrs. Shy kocha sadzić kwiaty, zupełnie jak Posey i jest nawet trochę do niej podobna (ok, wiem, że FS też) : Gdybym miał się upierać przy teoriach spiskowych, to bym ją nazwał Posey Shy, bo Mrs. to raczej nie jest imię. Ocena ogólna 7/10, odcinek dobry, ale czuć fuszerę.2 points
-
Witamy ponownie! Zgodnie z tradycją (niechcianą) trafił nam się drobny poślizg. Jednak po raz kolejny udało nam się pokonać wszelkie przeciwności i dostarczyć Wam kolejny numer Equestria Times. Na dodatek zdecydowanie większy niż poprzedni - w sumie od pierwszego wydania zdołaliśmy osiągnąć średnią 20 tekstów na numer. Nieźle, co? Tym razem jak zwykle dostarczamy Wam recenzji fanfików, pewnej ilości artykułów fandomowych i felietonów, a także nieco rzeczy spoza świata pastelowych taboretów. Naturalnie nie należy zapominać o takich rzeczach jak wieści, opowiadania konkursowe czy wreszczie komiksy po raz kolejny dostarczone przez SoulsTornado. Tyle słowem wstępu - zapraszamy do lektury! Dolar841 point
-
Tak sobie kminię, a jakby tak zrobić zabawę polegającą na nominowaniu userów do zrobienia czegoś i uwiecznieniu tego na kamerze... O jeny iloma zakazami by to trzeba obwarować1 point
-
Ja tam należę do tych zgorzkniałych starofanów, co to narzekają jak to kiedyś było lepiej i w ogóle. Siedzi się z przyzwyczajenia, bo maszyna fandomowa nie jest tak łatwa do zatrzymania, a fanfików i dyskusji się trochę poczyniło, więc szkoda odchodzić. Serialu nie oglądam od połowy sezonu trzeciego, czyli w sumie więcej odcinków nie znam niż znam. Kiedyś po prostu stwierdziłem, może racjonalnie, może nie, że nie mam ochoty zmieniać sobie obrazu kucyków, jaki mi został. Od czasu do czasu rzucałem tylko okiem na wyrywki lub odcinki związane z Fluttershy (chociażby do działu). Teraz, jako siwy, cierpiący niczym Stara Werterowa emeryt, wyruszyłem obejrzeć Flutter Brutter. Cóż... popełniłem błąd. Odcinek wybitnie mi się nie podobał, nie wiem, na ile jest przekrojem obecnego stanu serialu, na ile ja sam jestem zrażony, po prostu mi się nie podobało. Wyobraźmy sobie teraz, że jesteśmy w filmie o kung-fu. Zamiast po ludzku powiedzieć, odejdziemy w dygresję i anegdoty, by potem sprać komuś ryj w imię dziejowej sprawiedliwości. Otóż zastanawiałem się nieraz, co właściwie było fenomenem tego serialu, który zapoczątkował cały fandom. Były to urocze, miłe postacie, które zwyczajnie przyjemnie się oglądało. Przerysowane co nieco charaktery pomagały, a nie przeszkadzały, wszystko to było jednak dopełnione lekkością i niekwestionowaną zaletą serialu – dojrzałymi problemami. Pisałem o tym kiedyś z Irwinem, zamiast szukać rozwiązań egzotycznych trudnych spraw (nomen omen), pokazywano, że przyjaźń w swojej prostocie rozwiąże większość trudności. Że trzeba być ze sobą szczerym, pogadać, dać se czasem siana, pomóc komuś, innym razem odpuścić i pozwolić mu żyć po swojemu... Elegancja Francja. Daleki jestem od idealizowania serialu, nie był anielskim dziełem, które w swoim miłosierdziu dały nam niebiosa, tylko solidną kreskówką dla dzieci, nadającą się i dla starszych. W dodatku zostawało mnóstwo miejsca na fanowskie prace, fanfiki, komiksy, arty, wolne rozwijanie świata. Wszystko działało i dało nam piękny, solidny fandom. Na nieszczęście twórcy najwyraźniej nie zrozumieli, skąd wziął się ich sukces. Gdzieś na wysokości trzeciego sezonu punkt ciężkości targetu niebezpiecznie przesunął się w stronę bronies. Według mnie ewolucja serialu była potrzebna, sam jednak nie byłem pewien, w jakim powinna iść kierunku. Dopiero obejrzenie "Avatara", który jako serial animowany jest znakomity, uświadomiło mi, która droga byłaby najwłaściwsza. Oczekiwałem stopniowego wprowadzania coraz trudniejszych i dojrzalszych problemów, spraw ciężkich i nietuzinkowych, które jednak nie są nierozwiązalne. Zobaczyć, jak kucyki toczą nierówną walkę z chandrami, które terroryzują niejednego człowieka, ale dzięki sile charakteru i swojej przyjaźni wychodzą z nich zwycięsko. Jakby jeszcze dodać do tego większą ciągłość fabularną, trochę retrospekcji i wewnętrznego dramatu, efekt mógłby być niewiarygodny. Niestety, poszli raczej w stronę zaspokajania fanów. Nie zawsze tragicznie, szło to raz lepiej raz gorzej, ale pojawił się problem – jak uniknąć robienia cały czas tego samego? Przecież postacie muszą chociaż trochę się zmieniać, uczyć się czegoś po kilotonach lekcji u Celestii. Może ktoś o tym nie pomyślał wcześniej? Nie wiem, jednak zaczęto to za późno, a Fluttershy stała się ofiarą tego zjawiska. Dobra, przydługi wstęp mam za sobą. Odcinek niestety niesie ze sobą bagaż błędów i wypaczeń, jak mówiłem, jeśli tak ma wyglądać cały sezon, to ja spasuję. Do rzeczy: – Fluttershy. Zmieniła się. Jak cholera. Znaczy, tak po prawdzie, to te pierwsze trzy sezony, które widziałem, już to pokazały. Z aspołecznej cichej myszki, którą była na początku, stała się dobrą, choć cichą i pozbawioną pewności siebie przyjaciółką, by powoli wyrabiać w sobie stanowczość, asertywność i przebojowość. Morały szły ogólnie takie, że w życiu trzeba napierdalać, ale nie trzeba być złym, że małe kroki też się liczą, że wyładowanie na kimś swojego gniewu to nie asertywność a agresja, a odwaga i tak przyjdzie w trudnych chwilach. I to, nawet pomimo takich potknięć jak out of character w "Putting Your Hooves Down" działało. Problem w tym, że Fluttershy w tym odcinku nie jest po prostu asertywna i pewna siebie, jest zwyczajnie wredna. Czochrana przez brata wygląda jak nabzdyczona osa, która ma ochotę zrobić małżonkowi aferę o dwa piwa z kumplami. Ostro i dobitnie pokazała swojemu nieporadnemu społecznie bratu, że ma się ogarnąć. Za ostro i za dobitnie, bo on sobie z tym nie radził. Gdy pod koniec mówiła mu, jaki to jest utalentowany i jak go będzie wspierać, wyglądało to raczej żenująco i nienaturalnie. Nie mogła od tego zacząć? Nie, musiała pokazać mu, kto tu rządzi, odciążyć swoich jeszcze bardziej nieogarniętych rodziców. Ogólnie – gruzy charakteru, z uroczej i dającej nadzieje dla nieśmiałych ludzi, zmieniła się w jędzę, która najpierw rani, a potem próbuje kogoś ogarnąć, po przecież nie siebie. – Rodzina Fluttershy. Jej rodzice są całkiem spoko (z wyjątkiem wyglądu, personalnie do gustu mi nie przypadł), niestety głównie z powodu ubogości charakteru. Zephyr natomiast... był po prostu wkurwiająco niefajny. Taki przekonany o własnej wspaniałości, żerujący na innych dupek. Znowu – rozumiem, że to mogło mieć związek z morałem, ale dało się to zrobić inaczej, moim zdaniem lepiej. Na dobrą sprawę nie wiem, komu tu kibicować, bo Fluttershy jest wredna, a jej brat drażniący. Już chyba najlepiej wyszła ta nieszkodliwa Dash w tle. – Konstrukcja odcinka i morał, który dobił odcinek. Pomysł był cholernie trudny i dojrzały, właśnie czegoś w tym rodzaju oczekiwałem po odcinkach (jak wyżej). Trochę nie dla dzieci, dla których jest zbyt odległy, ale trudno. Tak po prawdzie wielu ludzi naprawdę nie umie rozwiązać tego węzła gordyjskiego, bo przecież krewnemu przypał powiedzieć, że pasożytuje, zwłaszcza, jeśli jest taki bezradny. Z jego perspektywy wygląda to nawet gorzej, przecież niejeden z nas nieraz sądził, że nie radzi sobie z życiem, że nie znajdzie sobie miejsca i nie nadaje się do dorosłości. Nawet niekoniecznie dlatego, że jest się egocentrycznym kutaczem, życie po prostu bywa ciężkie i ma przykrą tendencję rzucania nas na głębokie wody... Dlatego można było tyle wycisnąć... Niestety, kolejny raz poszli... nawet nie na łatwiznę, tylko zwyczajnie dziwną i głupią drogą. Historia jest o tym, że nie należy się poddawać, doprowadzać rzeczy do końca, postarać się. Ok, ale dlaczego w taki sposób? To samo co na końcu, można było osiągnąć na początku. Gdyby Fluttershy rzuciła do niego "Słuchaj Zephyr, ja wiem, że jest ciężko dorosnąć i nauczyć się żyć na swoim, ale przecież dasz sobie radę, nie dość, że większość sobie z tym radzi, to ty jesteś utalentowany. Myślisz że ja miałam łatwo? Życie terroryzowało mnie jak kalifat Equestrię, ale dałam sobie radę, bo mam przyjaciół. Przecież nie zostawimy cię na lodzie, ogarnij się, a my ci w tym pomożemy. A teraz chodź, znajdziemy ci jakieś zajęcie, a w tle będziesz się uczył tego co lubisz." Odcinek wcale nie musiałby się tu skończyć, przecież nie jest aż tak łatwo. On by próbował, nie wychodziło by mu, dostawałby wsparcie. Jeśli tak bardzo chcieli asertywnej Fluttershy, to i na nią znalazłoby się miejsce, gdyby Zephyrem trzeba potrząsnąć albo faktycznie kazać poszukać sobie miejsca gdzie indziej. Wszystko jednak ze wsparciem, a nie wrednym "do roboty patafianie!" Spójrzcie, jak ze zmianą postaci i ogólnej konstrukcji zmienia się wydźwięk odcinka. Zamiast wyganiania nieudacznika i podśmiewania się z frajerów, mamy pomoc, starcie z grozą życia, lekcję o wytrwałości, nawet o stanowczości i asertywności by się znalazło. No i przyjaźń od początku do końca, a nie "Ale frajer, ale frajer", który nagle zmienia się "kochamy cię!". Tyle by wystarczyło. A jakby jeszcze rozszerzyć całość na parę odcinków, że Zephyr powoli zdobywa zaradność i umiejętności w zawodzie... "Ale cóż nam marzyć o tem". – Piosenka... jakaś taka zbędna. Nie mogę powiedzieć, czy dobrze zrealizowana czy nie, zwyczajnie mi tam nie pasowała. Rozwiązywanie spraw muzyką jest jakimś takim regresem... Czas na smutne pytanie – czy to mnie tak praktycznie pozafandomowa starość chłoszcze, czy zwyczajnie nie ma dokąd wracać? Wiecie, tak po prawdzie, to mam co czytać, w co grać, co oglądać... Ale jednak człowiek przesiedział z kucami w cholerę i trochę czasu... Jakoś tak tęskno. Starzejemy się, Panie i Panowie. Ja się starzeję. Może nie powinienem porównywać odcinka z tym, jaki moim zdaniem powinien być, może powinienem dać se siana z kreacją Fluttershy, jaką pamiętam z dawnych sezonów. Chyba jednak więcej nie będę już oglądał. Szkoda. Tak czy inaczej, odcinek mi się nie widział. Pozdrawiam wszystkich ciepło!1 point
-
Ban, bo nigdy nie byłem na żadnym mecie. I współczuje Ci. Wiem jak możesz sie czuć. @michalski91 point
-
1 point
-
1 point
-
Masz bana bo mój kumpel z którym miałem jechać na MLK (ustalane od kilku miesięcy) mnie olał i powiedział, że nie jedzie. Powinieneś za to jeszcze dostać karniaki.1 point
-
Oj tam xdd A Joinedtheherd, jak zawsze szybki! Patrzcie, co zrobił z piosenką z tego odcinka Kozak1 point
-
1 point
-
1 point
-
Żadnych filmów przedstawionych w tym temacie nie oglądałam. Chcę jedynie wyrazić swoją opinię na temat ówczesnej edukacji w naszym kraju. Pomimo tego, że nasze wyniki maturalne stoją na wysokim poziomie w skali światowej to trzeba zauważyć, że nie rozwijamy się. Program nauczania ciągle skupiony jest na starych zasadach jakimi było zmuszanie do wkuwania niepotrzebnych już encyklopedycznych definicji, a także straszenia ocenami i kartkówkami. W dzisiejszych czasach dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony więc nie ma sensu uczyć się na pamięć podręczników. Wszystko to, co kiedyś wygodniej było mieć w głowie teraz mamy w internecie, a internet większość z nas nosi zawsze przy sobie - w komórce czy tablecie. Inne kraje, np. Wielka Brytania, już dawno zorientowały się co jest grane i tamtejsze szkoły odłożyły regułki i definicje na dalszy plan, a na pierwszym postawiły rozwój osobisty uczniów: kreatywność, pomysłowość, umiejętność wyszukiwania informacji, umiejętność radzenia sobie w dzisiejszym społeczeństwie i tym podobne cechy, które nie tylko zmuszają nas do poczytania o tym i o tamtym, ale też pozwalają pobudzić cechy, których niestety większości polakom brakuje. Bo co z tego, że nauczymy się na pamięć budowy komórkowej liścia skoro nie będziemy potrafili poradzić sobie na rynku pracy? Właśnie. Inna sprawa to te oceny. Oczywiście powinny one występować, ale nie na zasadzie niezapowiedzianych kartkówek i sprawdzianów, które tylko niepotrzebnie stresują, a wcale nie weryfikują wiedzy ucznia. Dlaczego nie weryfikują? - Uczeń może być mądry i mieć dużą wiedzę, ale np. nie radzi sobie z jakimś konkretnym bzdurnym zazwyczaj zagadnieniem, które jest na sprawdzianie i obniża mu ocenę. - Uczeń zestresował się i przez to wiele informacji wyleciało mu z głowy. Dorzućmy do tego poprawki, odpowiedzi ustne i cały ten ambaras. Myślę, że o wiele lepszym sposobem byłoby ocenianie ucznia za to, co robi na lekcji. To czy czegoś się nauczył i tak zweryfikuje późniejsza matura czy egzamin.1 point
-
Witajcie. Po przeanalizowaniu wszystkich kandydatur, stwierdziliśmy że nowym moderatorem zostanie Sosna! Gratulujemy i życzymy powodzenia w tej jakże odpowiedzialnej funkcji. To tyle.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
do