Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/29/17 we wszystkich miejscach
-
Ja? Rumienię się? Pff... Ja się nie rumienię. Ja zwiększam dopływ krwi do pyszczka, żeby zwiększyć nieco jego temperaturę. A że na twój widok, to już całkowity przypadek3 points
-
2 points
-
Transformers: Ostatni rycerz Bez czarowania się napiszę, że to było najgorsze gówno jakie kiedykolwiek widziałem, no ale po kolei... Początek filmu opowiada o małej dziewczynce, która mieszka na placu boju autobotów, decepticonów oraz ludzi. Generalnie mechy ludzi są tak koślawe, że nie trzeba wiele by przewróciły się o własne nogi, więc ów dziewczynka poluje na nie kawałkiem sznurka i puszkami zielonej farby. Główny bohater - człowiek imieniem Cage próbuje ją stamtąd zabrać, ale ona mówi, że tam dorastała i da sobie radę, ot takie dziecko wojny... Ogólnie fabuła sprowadza się do tego że rząd USA, GB i chyba czegoś jeszcze gnębi roboty. Nie ważne czy autoboty czy decepticony, bo przecież te pierwsze mogą się okazać tak złe jak te drugie i trzeba się mieć na baczności. Cały czas Optimus, Bumblebee i cała reszta musi uciekać przed policją, która goni ich z psami i glockami (nie żartuję). Jednakże decepticony dogadują się z ludźmi, bo wzięli sobie jako zakładników dwóch agentów federalnych, tak więc rząd USA wypuszcza najgorsze decepticońskie mendy, jak by nagle zapomniał, że każdego robota trzeba zgładzić. Gdzieś w połowie filmu wyskakuje jakiś dziadek, który walczył u boku autobotów w II wś. (nie żartuje). Ten też próbuje się dogadać z rządami ale nie wpuszczają go do budynku rządu, więc wchodzi tajnym tunelem, po czym aresztuje go policja i jakiś odpowiednik BORu. Niby mało ważna scena, ale zastanawiam się czy w pałacu prezydenckim, itp w ogóle są jakieś jednostki policji, które wyglądają jak prewencja, czy może raczej powinien tam być sam BOR. Dalej dziadek dzwoni do samego Fidela Castro i ten ujawnia mu miejsce lądowania statku UFO. Autoboty udają się w tym kierunku, gdzie spotykają się z innymi autobotami z czasów średniowiecza. W ogóle to się okazuje, że były one z nami cały czas, tylko żaden historyk tego nie zauważył. Dalej pojawiają się złe roboty z Cybertronu i wszyscy (autoboty, autoboty-rycerze, decepticony, złe roboty, GB army, Cade, mała dziewczynka, etc) idą się napierdzielać koło stonehenge. Jest dużo wybuchów, ale w momencie jak wypala jeden z brytyjskich czołgów decepticony znikają w chmurze pyłu i przez jakiś czas w zasadzie nic się nie dzieje. Autoboty postanawiają walczyć ze złymi robotami z Cybertronu, ale na drodze staje im mega działo, do którego nawet nie chcą się zbliżyć. Wtedy do gry wchodzi mała dziewczynka i rozwala je zdalnie sterowanym robocikiem jej rozmiarów. Wszystkie złe roboty zostają pokonane i film się kończy. Ocena ogólna 0/10. Wiem że ta moja niby-recenzja jest zrobiona mocno na "odwal się", ale naprawdę nie jestem w stanie napisać o tym filmie czegokolwiek mądrego. Poprzednią część pochwaliłem ze względu na to, że zaczęły się pojawiać jakieś szczątkowe charaktery postaci (jeden był samurajem, drugi nerwusem, trzeci kimś tam jeszcze). Tu jednak wszyscy byli w typie nerwusa. Nie żebym nie lubił takiego charakteru, gdyż jest to mój ulubiony charakter w filmach, etc, ale tam po prostu wszyscy byli tacy sami (Optimus, Bumblebee, wszyscy źli, etc). Poza tym liczyłem na lepszy rozwój osobowości w kolejnej odsłonie serii, podczas gdy dialogów z udziałem robotów było chyba jeszcze mniej. Przyznam też, że chyba po raz pierwszy widzę takie zjawisko, że po wpisaniu tytułu filmu w Google, widzę praktycznie same linki w których mogę go obejrzeć za darmo. Wygląda to tak jakby ten film nie obchodził recenzentów, oraz tak jakby nikt nie chciał go sprzedawać (w formie DVD). Nawet liczne linki do YT nie zostają zdjęte, tak jakby Hasbro miałoby wywalone na prawa autorskie do tego dzieła. Mam nadzieję, że to jest ostatni film z serii, albo zaczną go kręcić od początku.2 points
-
Jeśli chodzi o mnie. Hmm... To tak wstydzę sie, jak flutterka. Aczkolwiek, jeśli ktoś odkryłby, że uwielbiam kuce to przyznałbym się do tego. Po prostu w tym przypadku chciałbym bronić swojej tożsamości, która jest dla mnie ważna. Zawsze w szkole nam taką śmieszna sytuację: Sprawdzam czasami godzinę na przerwie, bądź przeglądam sobie po prostu internet. Lecz mam tapetę z kucami i to jeszcze taką przeslodka. Zawsze jak odpalam ekran w telefonie, to tak patrzę jak, jakiś ninja czy nikt mnie nie obserwuje. Więc tak... Występuje u mnie syndrom flutterki, że boję się, iż ktoś mi się zapyta co ja tam patrzę. Lecz, wiem w głębi siebie co kocham, uwielbiam i wogole. No i nie wyparlbym się tego przed swoimi kolegami w klasie no, bo nie( bo jestem książę Vegeta i bronię swojego honoru bronego XD). A nawet mama do mnie ostatnio mówi: " A co będzie, jak ty dziewczynę będziesz miał. Zobaczy tą twoja wystawę kucyków i co sobie wtedy pomyśli". A ja mówię:" No , a nic... Jak będzie normalna to zrozumie." Więc no, cóż. Dużo osób mogło by takiego czegoś po prostu nie zrozumieć, ale my musimy starać się mieć to, gdzieś, bo bronimy w końcu naszych ukochanych kuców1 point
-
Widzę, że mam kompletnie odmienne zdanie na temat shortów od ludzi tu się wypowiadających. Mnie się bardzo podobały, miałem z tego niemałą frajdę i chętnie bym obejrzał tego więcej. Im więcej, tym lepiej. Przypomniało mi to, jak bardzo lubię Equestria Girls i że to tak naprawdę od tego zaczęła się moja przygoda z kucykowym serialem. Bez ludzkich wersji pewnie nie ruszyłbym kucykowych prawdopodobnie. Pewnie jestem jedynym człowiekiem, który tak ma1 point
-
Płomykówka imieniem Gabe. Dalsze zabawy Promarkerami, tło - kredki bezdrzewne Koh-i-noor Progresso. (źródło oryginalnego zdjęcia sowy)1 point
-
Element Nadziei, Somnambula, mój osobisty ulubieniec z przedstawionej w finale szóstki. I nie chodzi tu już tylko o jej uroczy wyraz pyszczka i potencjał historii, ta klaczka reprezentuje ważny element, który jest nie raz ważną częścią życia niektórych ludzi. No ale czym jest ta nadzieja? No właśnie, tutaj wasze pole do popisu. Czym jest dla was nadzieja i jaką rolę odgrywa w waszym życiu? Czy jest jak to się mówi "matką głupich" czy niesie za sobą inne, mocniejsze znaczenie? Dla mnie na przykład, jest bardzo ważną częścią życia. Powiedziałbym nawet filarem, który trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Bo jakim paskudnym życiem byłoby życie bez nadziei? U mnie nadzieja stanowi nawet zastępstwo dla wiary. Nie wierzę w Boga, wierzę w świat, możliwości i lepsze jutro. A przynajmniej... czasami~ To temat do ogólnej dyskusji na temat nadziei i jej roli w naszym życiu, jak i w literaturze, świecie, historii i wszystkim innym co wam przyjdzie do głowy. Nadzieja często jest ściśle kojarzona z wiarą w Boga i życie po życiu, ale jak wiem na własnym przykładzie, niekoniecznie musi tak być. Towarzyszy nam wszędzie, w książkach, w filmach, w snach. Jakie jest wasze spojrzenie na ten temat? Gdzie zacierają się granice pomiędzy nadzieją a głupotą? Nadzieja jest bardzo niebezpieczna. Może doprowadzić człowieka do obłędu. Nadzieja to wspaniała rzecz… może najlepsza na świecie. A dobre rzeczy nigdy nie umierają. ~Skazani na Shawshank (Stephen King) (...) póki Bóg nie raczy odsłonić przyszłości ludzkiej, cała ludzka mądrość będzie się mieścić w tych paru słowach: Czekać i nie tracić nadziei! ~Hrabia Monte Christo (Alexander Dumas) (...) nadzieja to najgorsze skur*ysyństwo jakie wyszło z puszki Pandory. ~Pod kopułą (Stephen King) Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma własną nazwę. Nazywamy je nadzieją. ~Dziewczyna z Pomarańczami (Jostein Gaarder)1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00