No popatrzcie mili państwo, szczekać umie małe draństwo,
Zaraz braknie ci podkładek, kiedy tu ci skopię zadek.
Centurionik nam się stawia? To dopiero będzie sprawa!
Kiedyś byłeś bohaterem, teraz będziesz zwykłym zerem.
Lecz to sprawa niesłychana, za twe tempo jest nagana,
Lecz twe rymy coraz lepsze, choć oblicze coraz tępsze.
Ale kto to zliczył by tak, kiedy mój przeciwnik głuptak.
A wydaje mu się panie, że panowie same dranie.
Rzekłem raz że nie zabijam, kiedy twoje rymy zbijam,
Ale co będzie z naszej walki, kiedy słowa piszesz z kalki,
Ja swe pełne produkuje, a na ciebie je marnuje,
Przecież nawet odnowione, mumie nie chcą cię za żonę.
Rymy dajesz poprawione,i chcesz za nie wręcz koronę,
Ale prawda będzie taka, wciąż twe słowa dają raka,
Choć wspomniałem o tym wyżej, do wygranej nie masz bliżej.
Bo na błędach twa nauka, tak wodnista jak twa jucha.
Ale czego się spodziewać, po kimś kto pozwala ziewać,
Nudziarz z niego oczywisty, atak jego zamaszysty,
Lecz technika ta do kitu, desperacją wali mi tu,
Twe przechwałki to nie Kult, bo ja na to Deus Vult!
Bo jam Młot jest czarownico, wnet obalę twoje lico,
Noc Zielona w mej przysiędze, tyłek Sosną ci uwędzę,
Opłakiwać będzie cię brat, bo me słowa niczym granat,
Lecz za późno na twe smęty, bo ty dawno już rąbnięty.
A pochówek będzie skromny, boś do końca tyś był krnąbrny,
Trumny twojej domknę wieko, krew twa rzadka niczym mleko,
Gołowąsem cię nazwali, ciuchy twojej już sprzedali,
Z Czasem twój ostatni taniec, Tu twej baśni smutny koniec.