Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/29/14 we wszystkich miejscach

  1. Do napisania mam tyle, organizatorzy dali dupy pod każdym możliwym względem! Gdyby nie uczestnicy, to ta impreza bardziej wyglądałaby jak stypa, a nie jak konwent. I niech nikt nie pisze "Jak jesteś taki mondry to sam zrup konwent!!11!1". Nie, ja jestem uczestnikiem, który ma prawo do słowa krytyki, jeśli kiedyś będę miał ochotę, może dorzucę się do organizowania rzeczy, ale nie do takich rzeczy jak to... Najpierw negatywy, bo te aż rażą. Słowo klucz tutaj będzie "Konwent Międzynarodowy" którego wcale nie było widać... Tak, po pierwsze, coś na co liczyłem, że poprawicie. Dziwny fenomen polskiego fandomu jest taki, że mamy grupki narodowców, polityków, informatyków, etc. chodzi mi o tych ostatnich. Czasami można zobaczyć niezły wyścig zbrojeń w tym kto zrobi lepszy kod do guzika do pierdzenia, ale nikt nie pofatygował się do zrobienia normalnej zakładki "wiadomości/news" gdzie goście polscy i zagraniczni mogliby czytać nowinki na temat konwentu po polsku jak i po angielsku! Nie, widget facebookowy jest o niebo lepszy! (nie korzystam z facebooka więc nie wiem, czy założyliście osobnego po angielsku) Druga rzecz, helperzy. Przyjechałem ze znajomymi autem o godzinie 5:00~~ podchodzimy pod szkołę, pytamy o to kiedy będzie otwarta akredytacja i w odpowiedzi dostajemy "o 9:00, idźcie spać do sleeproomów". Po krótkim sporze z Lemurem zostaliśmy zmuszeni do pójścia pod sleeproomy, gdzie chcąc pokazać swoją władzę, zaczął opierdzielać ludzi siedzących na korytarzu, za to, że nie śpią. Po tym zdarzeniu zagroził, że przyjdzie jakiś inny helper (nie pamiętam nicku), to ludzie w "panice" zaczęli się zwijać. Przepraszam, helper ma pomagać, co to znaczy, że uczestnicy boją się helperów! To już samo w sobie jest niedorzeczne, ale żeby było mało, inny helper, z grzywką twilight i fioletowym rogiem, zamiast pomagać ludziom to w nachalny sposób zarywał do uczestniczek konwentu... teraz jeszcze przeczytałem o tym, że mało który mówił po angielsku, co jest jeszcze większą klapą, a o pijaństwie i ćpaniu wśród wymienionej grupy nawet nie chcę mówić, bo to już jest niedopuszczalne i żenujące... Zaraz polecą argumenty "Ale to duży tak stres pomagać wszystkim!" Jaki stres jak ludzie i tak bali się podejść do helperów! Jedyne czego helperzy mogli się bać to braku akceptacji... Kolejna rzecz to film room, między sleep roomami, oraz dodawanie sleepów na pierwszym piętrze, gdy sleepy na drugim były w połowie puste. Jeśli robi się nocny maraton MLP, to nie można wejść jak ZOMO na salę i wywalić 40 osób, bo to jest kolejna niedorzeczność. Rozumiem, że uczestnicy emocjonalnie podchodzili do oglądania wszystkich .mov i sezonu 4-tego, ale nie powinno się to skończyć rozgonieniem tłumu, a następnie wyganianie tegoż tłumu z piętra na piętro. Ludzie napakowali się energetykami, bo liczyli na noc z kucami, a tu dupa + nie zgadniecie co... znowu byli zmuszani do spania. Ludzie! To nie jest przedszkole, że jest czas drzemki i wszyscy idą nunu. Dowiedziałem się rano, że na pierwszym piętrze zostały dorobione sleepy, z tym faktem, że nikt nie wie po co. W moim sleeproomie zmieściłoby się jeszcze z 10 osób, mam wrażenie, że w innych sleepach znalazło by się tyle samo miejsca, a może nawet więcej. Słyszałem również, że lemur prawie dostał po twarzy za to, że gnębił jedną grupkę którą skutecznie wywalił wcześniej z filmroomu. Brawo temu panu za otwartość względem uczestników, szampan i kwiaty... sarkazm. Następnie, aukcja... Od początku aukcja zapowiadała się najciekawiej, miała uratować zaspany drugi dzień, a skończyło się następująco. Prowadzącym aukcję brakowało werwy, a brak muzyki w tle to tylko podkreślał, fanty jeśli nie osiągnęły ceny 80zł to były przeciągane przez dziesiątki minut, tylko po to, by uzyskać cenę wyższą o 5 zł, a za tajemnicze pudełko ktoś powinien zawisnąć. Teraz po kolei. Tło muzyczne zawsze jakoś pobudza ludzi, nawet jeśli miałoby być ciche, cokolwiek skocznego w tle dodaje delikatnego imeptu, nie byłoby tyle zaspanych twarzy, ludzie nie uciekaliby z aukcji, a ceny mogłyby podlecieć do góry, bo ktoś nie zaspałby na przedmiot, który chciał zalicytować. Prowadzący aukcję mają + za prowadzenie wszystkiego po angielsku, ale - za to, że zapominali podawać ceny też po polsku, było co najwyżej "Five zloty, who will give more, ten zloty, fifteen zloty, twenty zloty, dwadzieścia złotych mamy. who will give more..." I do końca aukcji już po angielsku. Odczekiwanie kilka minut na podbicie ceny też zabijało klimat, jeśli nikt nie podbija przez 10-15 sekund, to nikt już nie podbije, powinno być odliczanie! Najdłużej takie oczekiwanie trwało chyba z 7 minut, przez co prawie zasnąłem... I rzecz która zasługuje na osobny akapit http://mlk2014.pl/?page=auction Po co zrobiliście to, skoro spora część tego wylądowała w tym pieprzonym pudle? Co to za pomysł z tym pudełkiem w ogóle? Za psi grosz oddaliście kilkadziesiąt artów, z których, gdyby każdy poszedłby co najmniej za 5 zł to osiągnęlibyście więcej niż 110 zł. Trzy prace adalbertusa mogłyby pójść 60 zł za jedną, a sprzedaliście trzy wspaniałe arty za 120 zł, znowu 60 zł w plecy... mam wrażenie, że pudełko i sprzedawanie "Kompletów" było takim wymownym "Nie chcem, ale muszem poprowadzić tą aukcję" I nie mówcie, że to ze względu na brak czasu! Mieliście dwie godziny na aukcję, a skuterek scootaloo rozciągnęliście na 5 minut, mimo, że licytacja skończyła się po 15 sekundach. (tak liczyłem, bo miałem dość tego oczekiwania i chciałem się na to żalić na forum, dlatego pamiętam niektóre liczby) Nie mówię, że skuterek zabił aukcję, rozciąganie nie pozwoliło wam na sprzedanie większej ilości rzeczy... jeśli nie chcieliście robić tej aukcji to mogliście sobie odpuścić, bo co jak co, ale mam wrażenie, że potraktowaliście wiele osób, które oddały swoje rzeczy na aukcję jak gówno. I rzecz o której tutaj przeczytałem dopiero. Ochrona. Po co była ochrona, skoro nikt nie sprawdzał identyfikatorów? Jedyna osoba warta pochwały z organizacji to Neon, który faktycznie przyjrzał się, czy mam identyfikator, który ogarniał wejście i który mimo małego nieogaru na początku związanego z kolejką dla vipów/prelegentów i zwykłych uczestników, był calkiem spoko i zdawał się najbardziej otwartą osobą . To jest właściwie jedyna osoba którą mogę pochwalić Jeszcze małą rzecz sobie przypomniałem, następnym razem oznaczcie kolejki Nie chcę lądować dwa razy na końcu kolejki, bo żadna nie jest oznaczona + listy posegregujcie alfabetycznie, bo widziałem, ze były zapisane jak leciało, a nie jak by było wygodniej. Teraz rady na przyszłość (pochwał i tak nie ma dla orgów) Strona Załatwcie sobie kogoś od PR. Porównajcie wasze wiadomości na FB i stronę czequestri, zobaczcie jak tam się wylewa optymizm, a jak u was wieje chłodem. Zadbajcie tez o cieplejszy design i coś bardziej przyciągającego użytkownika, obecna strona jest ciut odpychająca. Helperzy Szkolenie, wymogi, rozmowa kwalifikacyjna. Dwa dni przed MLK miałem w pracy szkolenie dot. standardów obsługi klienta. Prywatnie je wyśmiałem bo uznałem je za oczywistą oczywistość... I've never been so wrong in all my life... ~Thorin Dębowa Tarcza, Trzecia Era Śródziemia 2941. Poszukajcie jak to wygląda i kilka dni przed następnym MLK przeprowadźcie je, karzcie helperów za zły stosunek względem uczestników i jakoś wynagradzajcie im dobrą postawę. Rozmowa kwalifikacyjna, tutaj bardziej chodzi mi o ten angielski, bo w tym względzie daliście ciała po całości. W mailu może ktoś zrobić ctrl+c ctrl+v z translatora, a w głosie lepiej poznacie czy ktoś jest gburem, czy przyjaznym gościem. Dajcie swój numer, powiedzcie "Zadzwoń między 15:00 a 15:30" Jeśli zadzwoni, to mu zależy, jeśli nie to dupa. Rozmowę poprowadźcie po polsku i po angielsku, wtedy będziecie mogli stwierdzić, czy ktoś da radę podołać takiemu zadaniu. Aukcja Można przyjąć x prac i powiedzieć, że już starczy, a nie, że mamy nadmiar więc wrzucamy to do pudła. 20 miejsc na prace do aukcji i jest ok Pochwały To tylko dla uczestników, prelegentów i sklepikarzy, bo ci byli na tyle mili, ze konwent wspominam względnie dobrze Zagraniczni goście byli super, nie tylko prelegenci, ale i uczestnicy Byli tacy mili, otwarci i szczęśliwi! Jak ktoś ma namiary na bronego w cosplayu whoovsa to dajcie znać Super wspominam spotkanie z artystami takimi jak Turonie, Vongrell, czy Coffe-Pony, pozdrawiam panie ze stoiska z figurkami Funko, mimo, że byłem tam tylko dwa razy, to za każdym razem były bardzo promieniste c: Miły był także pan z naszej drużyny kalambur, miał kapelusz z niebieskimi uszkami i sprzedał mi i mojej dziewczynie komiksy IDW za 30 zł w sumie Też jeśli ktoś wie o kogo mi chodzi może dać znać Prelegenci byli optymistyczni, otwarci na pytania i szczęśliwi, że ludzie pojawili się na ich panelach c: Ogólnie mogę powiedzieć tak, organizacja na tym konwencie była jak niechciany pryszcz, który tylko się rozrastał i coraz gorzej wyglądał, natomiast cała reszta była super optymistyczna i to do takiego stopnia, że aż człowiek by wrócił i wyściskał wszystkich C: @Update Dowiedziałem się, że kilka osób nie przyjechało na MLK 2014 ze względu na meet świąteczny. To powinno dać organizatorom do myślenia. Wywalcie zioło, wylejcie wódę. Weźcie się w garść, albo przestańcie robić konwenty, bo na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że odstraszyliście od siebie duże grono osób.
    9 points
  2. Odespałem i postanowiłem na spokojnie napisać jak spędziłem ten konwent. Wrzucam to tutaj bo na wydarzeniu na facebooku na pewno moja recenzja zostanie usunięta. Napisanie jej zajęło mi chwilkę + 3 strony w wordzie. Miłego czytania i info dla tych którzy smacznie spali na konwencie. Nie macie pojęcia co tam się działo i w sumie nie dziwię się wam, że tak pozytywnie oceniacie ten konwent, nie mieliście okazji przeżyć tego co ci którzy tak bardzo bóldupią na mlk2014. Dobra, wyspałem się i teraz mogę spokojnie napisać uczciwą recenzję konwentu bez mieszania z błotem ludzi. Na początek chciałbym powiedzieć, że pierwszy dzień konwentu bardzo mi się podobał. Były ciekawe panele na których fajnie się bawiłem. Miałem okazję pogadać z znajomymi, pójść na moje ulubione kalambury kucykowe (mile wspominam ten moment gdy wylosowałem Prince Blueblood'a i możliwość rzucenia Rarity na ziemię :'D ) jednak były tam też błędy z punktacją, ale kij z punktami, luczy się fun. Jak już pisałem, panele były świetne, jednak rzucało się w nich to iż sprzęt nie był przygotowany do nich. Dobrym tego przykładem był wykład o Fallout Equestria na którym dopiero instalowano offica, albo wykład Ichiego i brak głośników Jeśli chodzi o sklepiki wybór był spory. Miło było rozwalić swoje pieniądze na kucykowy stuff. Do Gamer Luny nie zaglądałem. Jakoś nie chciało mi się marnować możliwości spędzenia czasu z kumplami na siedzenie przed konsolami. Wystarczy mi, że normalnie gramy przez sieć. Miałem okazzję wpaść tam i z tego co widziałem była lepiej przygotowana niż rok temu na Świątecznym, brawa dla ludzi odpowiedzialnych za tą sale. Jednak nie pojmuję dlaczego robiono ją właśnie w tej sali. Moim zdaniem było to marnotrawstwo miejsca do czego wrócę później. Chciałbym podsumować już pierwszy dzień i iść do następnego. Jednak były rzeczy które chciałbym wytknąć dodatkowo. Szczególnie pieprzony megafon. Serio, latanie z nim i wydzieranie się przez to gunwo tylko wkurwiało ludzi którzy byli co najmniej wkurzeni na Lemura za to. Toalety. Serio, spora ilość ludzi miała przy nich atrakcje pod tytułem, znajdź kibel który jest czysty i jest w nim papier nic dziwnego, ze wielu ludzi później latało z chusteczkami w kieszeni. Walka o miejsce w sleep roomach. Mnie w tym roku to nie spotkało, ale moich znajomych owszem. Ludzie, proszę was, widzicie, że ktoś zajął to miejsce? Nie bądźcie chujami. Wielu robiło tak, że wyrzucało gdzieś w kąt rzeczy innych ludzi tylko po to aby samemu się tam rozłożyć. Konwent nie ma polegać na siedzeniu w sleep roomach i pilnowaniu swojego legowiska aby nikt ci go nie podpierdolił. To tyle jeśli chodzi o dzień. Pora na noc która doprowadziła sporą ilość ludzi do szału. Po nocnej wyprawie do biedronki z zapasami jedzenia udałem się do Film rooma. Jeśli mam być szczery to impreza była tam co najmniej zajebista i z wielką chęcią poszedł bym na konwent na którym był by tylko film room. Jednak był tam pewien problem. Gdzie do cholery jasnej jest jakiś helper?! Serio, wpadałem tam co jakiś czas, widziałem, że był tam ktoś. Ale wieczorem nie było już nikogo kto by się zajmował tą salą. Efekt był taki, że ja i moi znajomi musieliśmy zadbać o to aby seans trwał. A jak poprosiłem jedną osobę aby poleciała po orga lub helpera który naprawił by głośniki to już się załamałem. Nikt nie przyszedł na prośbę więc sam zająłem się obsługą laptopa, a kumpel naprawił głośniki. Seans trwał w najlepsze do tego stopnia, że nikt nie chciał przerywać oglądania. Efekt był taki, że suchy nie miał władzy gdy chciał już zacząć wyświetlanie .mov Doszliśmy do wielkiego finału, walki i nowego domu twilight Boże... co tam się kurwa działo. Chłopaki zaskoczyliście mnie pozytywnie. A ciebie suchy zajebie bo prawie się udusiłem ze śmiechu. To co zaczęliście odprawiać sprawiło, że chciałem z wami spędzić całą noc. Gdy suchy przejął pałeczkę nie było zmiany. CRASH KILL DESTROY!!! Tak to podsumuję. Impreza na jakiej jeszcze nie byłem. Suchy zapewniłeś nam zajebisty wieczór. A potem było już tylko gorzej. Wielu uczestników, w tym ja i moi znajomi, zaplanowało spędzić tam całą noc, większość z nas miała z tego powodu przy sobie energetyki. No, ale co się takiego stało? Już wam mówię. Rozmieszczenie pokojów noclegowych było jedną wielka porażką. Wszystkie były rozstawione dookoła miejsca w którym miała być całonocna impreza. Nie wiem czego spodziewali się organizatorzy, ale efekt decyzji o zamknięciu film rooma odczuli ci któryz chcieli spać. Ponad 40 chłopa wkurwiona opuściła pomieszczenie budząc ludzi w każdym sleep roomie. Ja byłem jednym z ostatnich którzy opuszczali salę. Miałem okazję popatrzeć jak suchy próbował jeszcze coś wynegocjować. Cały czas byłem przy lapku oraz suchym i widziałem, że starał się przyciszyć imprezę, ale to dużo nie dało. (następnego ranka mi się oberwało za to, że ludzie wbili do sleep rooma, jakiś koleś zaczął mnie obwiniać za to, że biegłem do niego i wszystkich pobudziłem. A byłem jedną z ostatnich osób jakie do niego wchodziły. ). Ludzie liczyli na całonocną zabawę. Skończyło się to na tym, że jedni poszli spróbować zasnąć. A reszta znaleźć jakieś zajęcie bo po energetykach nie zaśnie. Ja należałem do drugiej grupy. Nie chciałem spać. Chciałem spędzić czas z kumplami. Poszliśmy na piętro niżej aby nikomu nie przeszkadzać i ludzie w seep roomach mogli spać, ale z pierwszego piętra również nas wygoniono. Wyszło na to, że ludzie śpią na pierwszym piętrze w salach wykładowych (to po chuj są te pokoje noclegowe na 2 pietrze?!). Dobra, poszliśmy na parter. Spotkałem kilku ludzi którzy również nie mieli co robic. Połączyliśmy nasze grupki i poszliśmy do Gamer Luny licząc, że dadzą nam jakąś planszówke chociaż. Efekt? Zostaliśmy wyjebani z sali. Kazano nam sobie iść, sala zamknięta, gier nie dostaniemy. A ich nie obchodzi co będziemy robić. Mamy być cicho bo.... tutaj śpią ludzie (już byłem wkurwiony. Na każdym piętrze wyganiali nas bo ktoś na nim śpi). Wkurwieni postanowiliśmy pójść w okolice sali Celestii. Mieliśmy nadzieję, że tam będziemy mogli spędzić noc. Jednak kiedy mijaliśmy helperów przy Gamer Luna doszło do niezbyt miłego zdarzenia. Jeden z moich znajomych który przyjechał po raz pierwszy na MLK powiedział mi, że więcej tu nie przyjedzie. Moja odpowiedź była taka, że nie zdziwię się, jak połowa osób już więcej tu nie przyjedzie. A tu nagle słyszę jak szanowny pan Lemur wtrąca swoje 3 grosze mówiąc, że to moja wina. Byłem wkurwiony. Efekt był taki, że ryknąłem „STUL PYSK!”. Doszło by do ręko czynów, ale kumple blokowali mi drogę. Lemur był najbardziej wkurwiającym człowiekiem jakiego spotkałem na tym konwencie. Rozmawiałem z wieloma ludźmi i mówili mi, że wkurwia ich taki mały koleś i, że jak jeszcze raz ich wkurwi to go po prostu pobiją. Lemur, jak chcesz aby ktoś sobie czyścił buty twoją twarzą to prawie osiągnąłeś swój cel bo ludzie chcieli cię tam zatłuc. Wracając do dalszej części moich nocnych przygód. Skończyliśmy na ławeczkach w piwnicy, nigdzie indziej nie mogliśmy już być. Ludzie byli wkurwieni bo co chwile słyszeli, że ich wyrzuca z konwentu. Ci którzy mieli telefony z dostępem do internetu zaczęli przeglądać regulamin. Zaczęła się dyskusja pełna wulgaryzmów (co się dziwić, wśród nas było kilku vipów którym grożono, że mają spierdalać bo ich wyrzucą). Ja sam byłem wykładowcą któremu powiedziano, że mają w dupie mój wykład który ma być rano. Mam sobie iść i bo mnie wyjebią z konwentu. Więc dyskutowaliśmy, aż do czasu gdy wbiło dwóch helperów. I powiedziano nam, że to ostatnie ostrzeżenie jak się nie zamkniemy to nas wyjebią. Mamy być cicho bo... w sali Celestii śpią ludzie. Po tych słowach wszyscy byli rozwścieczeni i gotowi iśc po swoje rzeczy i rozłożyć się pod pokojem orgów na znak protestu. Sleep room był na każdym piętrze, nawet w piwnicy. Ludzie którzy nie chcieli spać, lub nie mogli bo wypili za dużo energetyków i mieli mnóstwo kofeiny we krwi nie mieli gdzie się podziać. Przez kilka godzin dyskutowaliśmy co zrobimy. Bylem już gotów zabrać do siebie do Katowic na nos 8 osób, a mój wykład olać w zamian za to jak nas traktowano. Inni już chcieli olać bo po przeczytaniu regulaminu wywnioskowali, że helperzy mogą im gówno zrobić ponieważ tylko organizator ma prawo nas wyrzucić, a już z tym trudno by było ponieważ na konwencie był tylko jeden ochroniarz i nie dał by rady nas wyrzucić. A gdyby spróbował to efektem była by interwencja policji czego pożałowała by organizacja. Doszły mnie słuchy po konwencie podczas rozmowy z innymi uczestnikami, że gdyby doszło do takiej sytuacji konwent został by zakończony przez policję ponieważ część orgów była na różnych rzeczach...a kilku nawet pijanych. Dupę całej organizacji i konwentu uratował Śliwa który spędził z z nami ponad 2 godziny uspokajając nas i tłumacząc wszystko. Przyznał, że to on kazał zamknąć sale filmową. Po rozmowie z nim byliśmy spokojniejsi. Nie chcieliśmy już robić zadymy. Noc wspominam koszmarnie. Efekt jest taki, że ten konwet i jego ocena jest gorsza niż świątecznego ponymeetu. Co u wielu ludzi słyszących moją opinię wywołało jedynie reakcję śmiechu, załamania i radości, że nie zmarnowali pieniędzy na przyjechanie na niego. Po nocy poczekałem do mojego wykładu, nawet nie przedłużałem go. Pilnowałem co do minuty, aby już spierdalać do domu. Podczas pakowania miałem okazję zebrać opierdol od jakiegoś uczestnika za nocny hałas po tym jak ludzie z film rooma wbili do sleep roomów. Pokłócić się z Neonem który w moich oczach został totalnym dupkiem. Zabrałem swoje rzeczy i poszedłem z myślą, że jeśli kiedykolwiek tu przyjadę ponownie, to na pewno na noc wracam do siebie. Organizację konwentu uważam za kompletną klapę. Jeśli coś sprawiło, że jego ocena urośnie to tylko poznanie fajnych ludzi którzy podzielali moja opinię i musieli spędzić równie koszmarną noc lub użeranie się z helperami i Lemurem. Po konwencie wychodzą tylko brudy organizacji która próbuje zatuszować całą sprawę. Ja osobiście obrywam dość sporo pomimo że do teraz milczałem. Juz lecą plotki, że latałem po konwencie na energetykach i budziłem ludzi. Że 3 razy mnie ostrzegali, że mnie wyjebią. Że robię wielki ból dupy z moją ekipą w piwnicy (bitch please). Prawda jest taka, że jestem jedną z tych osób która zebrała szacunek u niekórych ludzi + pogodziła się z dawnym wrogami którzy zobaczyli, że wcale nie jestem taki zły i, że nie bóldupię z byle powodu. Jeśli jakiś uczestnik wierzy, że tak było, proszę, niech poczyta co działo się na konwencie na „nocnej zmianie”. Ja swoje usłyszałem i czuję, że będzie jeszcze sporo się mówiło o tym konwencie, a usuwanie postów z wydarzenia organizatorom nic nie da, ludzie już znają prawdę. Pozdro dla Śliwy i jednorożka za to, że spędzili z nami troszkę czasu ratując dupę organizacji oraz za to, że pogodziliśmy się. Pozdrawiam również dwóch cicho-ciemnych którzy gasili wszystkie światła na konwencie w ramach akcji utrudniania życia helperom za ich zachowanie. Oraz pozdrawiam wszystkich ludzi z którymi miło spędziłem czas. A dla bóldupiących na moja osobę polecam maść na ból dupy rzecz jasna
    8 points
  3. Słyszałem przynajmniej 4 wersje tej historii. Każda była inna Poza tym, jako org, którego jako orga nikt nie zapamiętał (poza ludźmi których wyprosiłem z zamkniętej konsolówki xD) jestem w stanie określić moje przeżycia dot. konwentu i komentarzy dot. konwentu jednym obrazkiem:
    4 points
  4. Pozdrawiam wszystkich. Czas na mają krótką ocenę, bo czas nagli. Pierw muszę wspomnieć, że to był mój pierwszy Konwent, lecz od razu ślę podziękowania dla nasze paczki, która mnie na niego wyciągnęła. Bawiłem się super. Wreszcie miałem okazje poznać osobiście osoby, z którymi koresponduje od dłuższego czasu oraz te, które widuje się na forum. Byliście świetni. Już dawno tak się nie ubawiłem. Wszystkich których poznałem chodzili uśmiechnięci, otwarci na innych oraz chętni do poznawania nowych ludzi. Chwali się to, bo w życiu codziennym nie zawsze można tak łatwo kogoś poznać i porozmawiać z osobą, która nigdy cię nie widziała. Spędziłem wiele świetnych chwil nie tylko na terenie konwentu, ale także na terenie Bytomia, gdzie ludzie nie hejtowali nas za nasze upodobania. Byli mili i chętni by nam pomóc. Byle więcej w naszym narodzie takich osób. Lecz niestety, jako prawdziwy Polak ciężko jest mi pisać o plusach, bo tego zazwyczaj się nie zauważa, nie komentuje. Gdy coś wychodzi dobrze przyjmujemy to jedynie do wiadomości i przemy na przód. Lecz problemy zostają najbardziej w pamięci, przez nasz umysł, który się na nich uczy. O tym się mówi najczęściej i ja także dodam swoje 3 pensy. Chodź nie byłem na wielu panelach zapadła mi oczywiście najbardziej jedna sytuacja. Na sali dzieci w wieku 12 lat, nawet minutę przed felerną sytuacją wchodzą kolejne wraz z rodzicami, a autor prezentacji, z chodzi na temat Clopów prezentując nam arta bez jakiejkolwiek cenzury. Od razu na sali rozległ się cichy szum oburzenia, lecz mimo tego prelegent nie przeskoczył jej. Tutaj wielki minus, dla tej osoby. Nie będę mówił kto to taki, lecz mam nadzieje, że ta osoba weźmie sobie jednak do serca i więcej nie powtórzy takiej nie miłej sytuacji. Kolejna sprawa to organizacja. Brak współpracy między organizatorami. Brak rzetelnych informacji i sprzętu do przygotowywanych atrakcji. Próby dowiedzenia się o godziny kończyły się nietrafionymi informacjami. Kończyło się to tak, że każdy zainteresowany miał inne dane. Discord miałby dużo uciechy, widząc to, co się tam działo. Niedziela to już była porażka. Na prawdę nie było na co pójść, czym się zainteresować, gdy znów w sobotę dobre tematy były prezentowane o jednej godzinie. Aukcja - tragedia. Nie potrafiono nakłonić widzów do kupowania, nie udało się zaprezentować prac by nas zainteresowały. Pudło, pomysł niezły, lecz wiele prac z niego zasługiwało na jednostkową cenę niż za taki komplet. Dodatkowo gdy czytam, że to bez wiedzy autorów prac, to aż się nóż w kieszeni otwiera... Wielka bomba aukcji - poszła za cenę poniżej kosztów produkcji... Porażka. A to że wciąż nie wiadomo na co te pieniądze, prosi o pomstę do nieba. Wejściówki VIP - za te pieniądze to istne nieporozumienie. W ogóle nie warte swej ceny, zniechęcają jedynie ludzi do kupowania ich w przyszłości. Nie tego się spodziewałem za tą kasę... Przed organizatorami jeszcze wiele pracy, by ilość wpadek ,o których słyszałem i te, które widziałem zmniejszyła się do minimum, przystępnego dla dużych imprez. Podsumowując, wspaniali ludzie, którzy ratowali to wydarzenie i ogromne problemy oraz niedociągnięcia organizatorów, nad którymi muszą stanowczo popracować przed przyszłym rokiem. Jeszcze raz dzięki wszystkim za świetny weekend i do zobaczenia za rok, a może wcześniej!
    3 points
  5. Dobra, ja miałem tylko wpaść i oddać konsolę, ale ten cyrk wymaga komentarza. Organizacja leżała jak zbity pies, jak przyszedłem o 12, tak do 15 chodziłem bez identa. Mogłem włazić gdzie chciałem, więc jak bym był mniej uczciwy to opierdoliłbym org roomy i sleep roomy na równo. Ok. 13 Tesla był już tak zjarany, że szukaliśmy orgów z Dolarem, żeby ktoś go zabrał. Efekt? - Telleło też ćpa. No ok, jak tam w jego życie się nie wpierdalam, mogłem po prostu zadzwonić na policje, i by cały konwent fajnie zgarneli. Sczyt kpiny, siedzymy na piepierosie a helperzy przychodzą i się pytają czy ktoś zna agnielski bo się z gościem dogadać nie potrafią. Dobrze, że byłem tylko do 17, bo już wolałbym bym sobie w łeb pierdolnąć niż tam siedziec dłużej. Order stulejii leci dla was, 9/11 wysadzałbym
    3 points
  6. Wróciłem z MLK. Mogę powiedzieć tyle - było dla mnie słodko-gorzko. Smak słodyczy nastał, gdy spotkałem mnóstwo wspaniałych ludzi, z którymi bardzo miło spędziłem czas. Gorycz przypada na organizację "dużego ponymeeta", do której mam zastrzeżenia i to niemałe. Zacznijmy od początku - bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że z piątku na sobotę można liczyć w Bytomiu na nocleg. Dlatego na dzień przed imprezą przybyłem na miejsce zdarzenia wraz z towarzyszącymi mi Sonikiem i Nikolą. Dodam, że wszystko dzięki Chiefowi, do którego mam dozgonny dług za szybki, wygodny, bezpieczny i przyjemny transport . Tego wieczoru organizatorzy dopinali wszystko na ostatni guzik. Noclegiem miała być początkowo sala gimnastyczna na poziomie -1. Niska temperatura w pomieszczeniu mogła przeszkadzać nocującym. Na szczęście zaczęto wywoływać osoby, które wykupiły miejscówkę VIP-owską. W ten sposób dostaliśmy się do sleeproomów, w których było dużo miejsca i ciepło. W sobotę rano... nastała chyba najlepsza część MLK - Mejkerowa pobudka megafonem . Odebrałem wejściówkę, zaś przez resztę dnia zajmowałem się głównie zwiedzaniem ogromnej szkoły, zakupami, i wkurzaniem prelegentów kaszlem i katarem. W muzycznym kalambury zająłem nawet trzecie miejsce (wygrałem przypinkę ). Co do prelekcji - ciekawostką jest to, że dosłownie wszystkie zajęcia, na których byłem obecny były związane z fanfikami . Nie żałuję jednak tego, gdyż dostałem dużo porad co do pisania własnych utworów. Tu podziękowania dla Mordecza, Albericha i Irwina. Wracając do zakupów - stoiska były dosyć dobrze wyposażone. Kupiłem sobie w końcu pluszaka - Trixie . Odebrałem także zamówienie na dziesięć przypinek, które wcześniej zamówiłem (podziękowania dla Suchego i reszty ludzi odpowiedzialnych za stoisko z przypinkami). Każdy mógł znaleźć sobie coś, czego w zwykłym sklepie nie kupi. Dla mnie hitem były skórzane paski wystawione przez bronies z Czech i Słowacji (ale cena... ). Przejdę do najprzyjemniejszej części MLK - do ludzi. Dzięki nim, nie żałuję ani trochę wyjazdu na Śląsk. Cieszę się, że udało mi się poznać ludzi, których znałem dotąd tylko z forum - Eternal, Dolar84, Po prostu Tomek, Blacky_white, Alberich, Cygnus, Baffling, aTOM, solaris, Macter4, Tarreth, Scyfer, Kogut. Widziałem też psorasa, Kinga i M.A.B. (wraz z Chiefem i drugim kolegą super cosplay ). Oczywiście cieszę się, że ponownie zobaczyłem Chemika, Irwina, Plothorse'a, Neona czy Discorsa . Gdyby nie wy, ten konwent nie byłby dla mnie tak udany. Cieszę się, że przyjechało mnóstwo ludzi zza granicy. Zwłaszcza kieruję pozdrowienia dla brony'ego z Norwegii, który prosto stąd samochodem przybył na MLK. Muszę się do kilku rzeczy przyczepić. Liczba atrakcji imho pozostawiała trochę do życzenia. Dla mnie trochę mało prelekcji było... zróżnicowanych. Podobno zagraniczni bronies skarżyli się na to, że prelegenci nie posługiwali się ingliszem. A szkoda. Dla mnie największym mankamentem MLK był... sleeproom. Osób jak na ogólnopolski konwent nie było dużo, zaś w VIP-roomie czułem się w nocy z soboty na niedzielę, jak makrela w metalowej puszce. W dodatku jakiś geniusz zasnął na moim śpiworze i karimacie jednocześnie zajmując moją miejscówkę do spania... pozostawiam to bez komentarza. Dla mnie to największy minus, gdyż liczyłem, że VIP-roomy będą lepsze jakościowo, od zwykłych. A różnicy nie było wcale (bądź było nawet gorzej ). Aukcja charytatywna była skromniejsza, niż rok temu. Głównie sprzedawano arty, które zazwyczaj rzadko osiągały cenę powyżej 100 zł (w przeciwieństwie do malowanych obrazów sprzed roku, który jeden bodajże poszedł za 400 zł). W dodatku nie spodziewałem się, że aukcja zostanie poprowadzona w całości po angielsku . Już lepiej by było, gdyby np. Sz6sty mówił po angielsku, zaś Mejker po polsku. NIe wiem, czy przez to nie przegrałem pierwszej aukcji (nie do końca zrozumiałem, czy Fluttershy miała wtedy wartość 40 czy 45 złotych ). Cieszę się jednak, że udało mi się coś wygrać tak, jak na poprzednim MLK. Z arta Kamishy z Celestią i Luną jestem bardzo zadowolony . PFUDOR w wykonaniu Mejkera był cudny . Podsumowując - pomimo niedociągnięć bawiłem się dobrze. Jednak jeśli tego typu impreza ma przyciągać ludzi, to musimy zaoferować coś więcej. Mając bilet VIP-owski nie czułem się, jak VIP (a to 50 zł różnicy ;d ). Imho było trochę gorzej, niż rok temu. A konwent na ogólnopolską (ba! nawet ogólnoeuropejską, skoro tyle ludzi spoza naszego kraju zawitało) powinien się stale rozwijać, a nie cofać. Miejmy nadzieję, że będzie w przyszłości lepiej. Pozostaje mi pozdrowić wszystkie osoby, które do Bytomia zawitały. Trzymajcie się!
    3 points
  7. Yo. Jakoś rok(?) od mojego ostatniego posta tutaj, ale jednak muszę napisać. Nie będę się rozpisywał o plusach, bo to jednak każdy ma w swojej własnej opinii. Minusy jednak to rzecz dość oczywista i równa dla wszystkich. Zacznijmy od języka. No kurka wodna, robimy konwent, było nie było, między narodowy tak? I co? Większość paneli po polsku, konkurs cosplay prowadzony w języku polskim, helperzy nie mówią po angielsku. No halo... Druga rzecz, mniej poważna, klimat. Rozumiem, szkoła to szkoła, są rzeczy nienaruszalne, ale chociaż trochę tych kucyków na korytarzach czy w salach by się przydało. Nie wierzę, że to naprawdę taki problem powiesić dwa plakaty na krzyż na salę. Trzeci grzech przypisuję uczestnikom konwentu. Ludzie, przyjechali do nas goście z zagranicy, a wy zamiast wziąć i porozmawiać chociażby łamaną "komunikatywną" angielszczyzną woleliście siedzieć w swoim własnym gronie. Ja rozumiem, angielski rzecz "trudna". Po co rozmawiać po obcemu jak można po swojemu? Ano po to, żeby dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy. Na ten przykład przez dwadzieścia minut rozmawiałem z przesympatycznym Czechem o Cheetosach w Czechach, których po prostu nie ma. W ogóle nie wiedział o co mi chodzi, aż poszedłem, kupiłem i przyniosłem. Czwarta sprawa to higiena. I nie chodzi mi tylko o to, że prysznice były ogólnodostępne i można było chociaż w tych majtach się przepłukać. Ehm ehm... Panowie. Sikamy do muszli, nie na podłogę. Naprawdę głupio mi to poruszać, ale jednak. No eh. Zawiodłem się. A brak papieru w ubikacjach też swoją drogą. W pewnym momencie skończyły mi się chusteczki i jak chciałem wydmuchać nos (mam poważne problemy z zatokami) to musiałem szukać ludzi z chusteczkami po konwencie. Oddawanie krwi. Ja nie mogłem, jednak na pewno krew będę oddawał w najbliższej przyszłości, dawno temu moja mama jak i ja zostaliśmy uratowani dzięki krwi między innymi właśnie z takich akcji. Smutno mi się zrobiło, gdy przyszli zapytać się o oddawanie krwi, a paru ludzi po prostu się zaśmiało. Nawet osiem czekolad nie pomogło (a słyszałem, że były niemieckie). No i najmniej przyjemna rzecz. Na konwencie na trochę zostałem, jednak na noc poszedłem do domu jako że mieszka dośc blisko. Nie żałuję. Idąc sobie w nocy przez miasto widziałem ludzi odpowiedzianych za konwent. Trzeźwi to oni nie byli, zdecydowanie. Zastanawiam się teraz (może przesadzam), czy gdybym na przykład zranił się dość mocno to którykolwiek z organizatorów zadzwoniłby na pogotowie. Wiem, że byli też trzeźwi i czyści (tak, niektórzy byli również naćpani) organizatorzy, tylko że oni również potrzebują snu i odpoczynku. Jest mi naprawdę smutno. Ah, no i w tym momencie propsy dla Śliwy i Neona. No i paru helperów naprawdę nieprzyjemnych. Smutno mi to mówić, ale to prawda. Panowie, nie jesteście gestapo. Nie musicie być tacy opryskliwi i niemili, czasem da się porozmawiać normalnie i rzeczy załatwić uprzejmością. Podziękowania dla wszystkich, którzy mnie znają, których widziałem, którzy rozpoznali mnie chociażby po tym roku od ostatniego konwentu. Świetnie się z wami bawiłem. Byłem obecny prawie wszędzie i zawsze, teleportowałem się po terenie konwentu i na każdy panel starałem się wpaść. Jednak mogło mnie gdzieś zabraknąć, za co przepraszam. A tak poza tym, witam ponownie społeczność forum
    2 points
  8. To skandal, aby opowiadanie, które zajęło II miejsce (bez żadnej fałszywej skromności) tkwiło bez żadnego komentarza, ni ze strony partycypantów, ni ze strony niedzielnych czytelników. Tradycyjnie, najpierw zacznę od technikaliów. Nie ma tego dużo, w początkowej części tekstu wyszperałem jedno czy dwa potknięcia, oraz jedno dziwnie brzmiące zdanie. Bardzo dobrze, szczególnie, że to był twój debiut. Przywiązujesz wagę do poprawności i radzisz sobie bez prereadera coby wszelakie kulfony wyłapywał, za to wielki plus. Style i motyle: Tu też wielkie zaskoczenie. Choć początkowo nieco miałem problem ze wczuciem się w tekst, im dalej w las tym więcej było drzew (wciągałem się bardziej, znaczy się). Dlaczego na początku tak jednak nie było? Trochę uprzedzony jestem do OC-ekowatych dziwacznych hybryd, które to autorzy skłonni są tworzyć, by dodać badass-owatości sowim postaciom. Tutaj zebra ze skrzydłami, tam zebra z rogiem, gdzie indziej kucoperz... Myślałby kto, że trzy podstawowe rasy kucyków są zbyt nudne i oklepane, by ich używać. Poza tym najemnik... Postać Shadowa z pewnością nie była tym, co "sprzedało" dla mnie ten fik. No, ale starczy, dalej było coraz lepiej, pięknie budowałeś napięcie, aż w końcu, gdy nadszedł ten moment... metaforycznie wstrzymałem oddech, ciekaw co się wydarzy. Myślałem, iż może dozna oświecenia... a ty mnie zaskoczyłeś i pokazałeś, że jestem dureń, nie spodziewając się najbardziej oczywistej opcji. Brawo! Fajny jest też motyw zelotów i ich kultu, który pokazujesz z dwóch stron (tych "złych" i tych "dobrych"). Spodziewałem się jakiś op mhhrocznych rytuałów a dostałem o wiele bardziej realistyczny obraz. Me gusta. Wniosek: Nie czytałem (jeszcze) pozostałych opowiadań, ale stwierdzam, że te jak najbardziej zasłużyło na swoją ocenę w mej skromnej opinii. Jednocześnie troszkę smuci mnie, iż inne randomy czy inne komedyje (bez urazy dla autorów, sam do nich zresztą należę) otrzymują o wiele większy odzew z powodów których może i się domyślam, powstrzymam się od przytaczania. EDIT:
    2 points
  9. Serdecznie dziękuje wszystkim osobą które mogłam osobiście spotkać na MLK Dziękuje wszystkim uczestnikom mojego konkursu plastycznego , bo nie spodziewałam się aż tylu świetnych prac. To była moja pierwsza atrakcja którą organizowałam w moim życiu i mam nadzieję ,że nie ostatnia. Jako organizatorka konkursu też dużo wywnioskowałam i wiem co następnym razem sobie odpuścić, a co dodać do większej wygody uczestników konkursu. Nie mogę sobie wybaczyć ,że na upartego zdecydowałam się rozdać nagrody na koniec konwentu, pluje sobie za to w brodę, ale dzięki życzliwości Resseta i innego uprzejmego pana... laureatki miejsca II oraz III w czasie dostaną swoje nagrody. Tak jak już wcześniej wspominałam dużo wyniosłam z organizacji tej atrakcji i z ręka na sercu obiecuję ,że następnym razem gdy jeszcze coś zorganizuje w przyszłości....nagrody zostaną rozdane od razu po konkursie. Dziękuje za stoiska z gadżetami ....w bardzo korzystnych cenach zdobyłam dwa urocze pluszaki które teraz sympatycznie towarzyszą reszcie mojej kolekcji ... inne gadżety które kupiłam też są świetne! Naklejki już czekają by być obdarowane mojej koleżance, słodziutka podkładka pod myszkę bardzo mi się przydała tak samo jaki i kubek. Dziękuję też serdecznie osobą które robiły ze mną art trades, niestety nie zebrałam kompletu ,ale mam nadzieje, że te dwa konkretne obiecane mi obrazki przyjdą do mnie pocztą jak najszybciej. Aukcja.. Wielkie dzięki za wylicytowanie mojego obrazka, bardzo cieszy mnie fakt, że taka suma została zebrana, ale chciałabym wiedzieć z ciekawości na co konkretnie idą pieniądze? Dziękuje osobie która wystawiła w stanie idealnym pluszowego Pikachu, człowieku wypełniłeś mi malutką pustkę w moim serduszku, bo 15 lat temu ...dzięki tej maskotce zaczęła się moja przygoda z pokemonami. Jeżeli chodzi o tajemnicze pudełko, akcja bardzo fajna i to powinno pojawić się na każdej aukcji, ale nie na takiej zasadzie spontanicznego "dobra teraz wciskamy kilka rzeczy do pudełka, by oszczędzić na czasie" tylko niech to będzie ustalone na samym początku z ludźmi którzy ofiarowali przedmioty czy coś. Moglibyście nawet zorganizować następnym razem tez coś w rodzaju tajemniczej teczki z rysunkami od artystów. Prywatnie pytalibyście się jakiś dobrych artystów o konkretne postacie (by uniknąć zdublowania), prosicie o niepublikowanie prac (to musiałaby być niespodzianka) i co najważniejsze na samym wstępie byłaby informacja, że to idzie na sprzedaż jako komplet kilku rysunków... jeżeli coś takiego będzie, albo pojawi się bardziej zorganizowana tajemnicza paczka... możecie śmiało liczyć na obrazek z mojej strony, albo coś innego. Ogółem konwent oceniam obiektywnie.. Ludzie byli naprawdę wspaniali jednak momentami brak organizacji bardzo, ale to bardzo rzucał mi się w oczy. Na końcówce już nie mogłam wytrzymać i byłam bardzo zirytowana i zmęczona, przyszłam też na swoją odpowiedzialność z niewyleczonym zapaleniem obu uszu i to też miało duży wpływ na moje samopoczucie, przepraszam za moje zachowanie jeżeli kogoś mogłam urazić pod koniec MLK.
    2 points
  10. To jest temat do merytorycznej dyskusji o opowiadaniu. Powyższa dyskusja jest merytoryczna, ponieważ dotyczy samego opowiadania, dlatego nie widzę powodu by ją zakończyć. Jeszcze jedna rzecz Maxy - Twój najnowszy post jest poniżej jakiegokolwiek poziomu i pokazuje, że nie potrafisz kulturalnie odpowiedzieć na krytykę i podniesione zarzuty. Twoje zachowanie jest absolutnie karygodne i nie życzę sobie więcej tego typu postów. Jeżeli nie potrafisz odpowiadać kulturalnie, to zgodnie z własną radą odłacz sobie internet i zamilcz. Każdy twój następny tego typu post będzie natychmiast usuwany i dodatkowo karany warnem. Kultura obowiązuje wszystkich bez wyjatku,a ja mam już dosyć Twojego zachowania. Edit: Polemikę zostaw lepiej tym, którzy umieją w nią wchodzić - Tarr i Enter jakoś potrafią wyrazić swoje zdanie i kontrargumentować z zachowaniem kultury i uprzejmości i nie widzę, żeby sprawiało im to problem. Edit2: Post został usunięty za wiedzą i zgodą jego autora.
    2 points
  11. Konwent 7/10, śmieszkowałem, piłem, jadłem, panele rozwalałem. Pogadałem ze znajomkami [pozdrawiam], powkurzałem prelegentów. Organizujcie dalej. Minus, że zagraniczni uciekali, bo za dużo polskiego.
    2 points
  12. Jako że właśnie zakończyła się specjalna edycja Konkursu Literackiego, zaczął się w dziale wysyp konkursowych opowiadań, do którego dołączam z moim, które to zajęło w konkursie II miejsce, ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu. Naprawdę, bez żadnej fałszywej skromności. Początkowo miałem wątpliwości, czy w ogóle brać udział w konkursie. Później zacząłem pisać opowiadanie całkowicie inne niż ostateczne (poza kilkoma motywami), ale po paru stronach odrzuciłem ten pomysł i zacząłem pisać nowe, które stało się finalnym efektem. Więc bez zbędnego przedłużania prezentuję: W blasku księżyca Publikując je nie liczyłem na jakiekolwiek większe uznanie, traktując je jako typowego średniaka, a już absolutnie nie liczyłem na miejsce na podium. Ale czy czytelnikom spodoba się w równym stopniu, co Dzierżącemu Łopatę Dolarowi? Przekonajmy się.
    1 point
  13. Celestia od dłuższego czasu obserwuje naszą rzeczywistość. Zauważywszy, że magia powoli z niej upływa przygotowuje misje ratunkową której celem jest wepchnięcie jak najwięcej magii do naszego świata, ale nie jest to takie banalne. W naszym świecie magii jest za mało, żeby po prostu przeteleportować tu parę jednorożców, które naprawią sytuację, ponadto magia wciąż by uciekała i tym samym po jakimś czasie wrócilibyśmy do początkowego problemu. Wpadła więc na pomysł, by przerobić wszystkich chętnych ludzi w kuce, by oni sami, żyjąc w naszym wymiarze, mogli ratować sytuację. Wpłynęła w snach na pewne osoby (Lauren Faust między innymi), by przygotowali drogę dla tej pomocy (MLP), a teraz zaczyna się całą checa z ponifikacją. Wymaga to oczywiście ogromnych nakładów ludzi, dlatego wysyła pewnym wybranym osobom tzw. “źródłom” trochę eliksiru ponifikacyjnego wraz z listem dotyczącym tego, by przemieniali jak najwięcej osób. Gdy trochę osób ponifikuje się, wówczas będzie można przysłać kolejne partie eliksiru i pomoc z Equestrii. Rozdział I W pierwszym rozdziale pisarzami są: Thar jako Paweł Dąbrowski MaxyBlack jako Dawid Husarski Giny jako Roger Woźniak OjtamOjtam jako Kuba Korektor - Sajkros Rozdział II W drugim rozdziale pisarzami są: Thar jako Paweł Dąbrowski MaxyBlack jako Dawid Husarski Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak OjtamOjtam jako Kuba Pegaz kubagaw2 jako Kuba Jednorożec (nieznajomy kuc z pierwszego rozdziału) Korektor - Sajkros Rozdział III W trzecim rozdziale pisarzami są: Thar jako Paweł Dąbrowski MaxyBlack jako Dawid Husarski oraz Sandra Wysocka Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba Korektor - Sajkros Rozdział IV Thar jako Paweł Dąbrowski MaxyBlack jako Dawid Husarski oraz Sandra Wysocka Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba Ghatorr jako Michał Coy jako Fiodor Enter jako Pomarańczowy pegaz Korektor - Sajkros Rozdział V Thar jako Paweł Dąbrowski (Sunrise) MaxyBlack jako Dawid Husarski (Storm) oraz Sandra Wysocka (Life) Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak (Dryad/ Dri) OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba (Frost) Ghatorr jako Michał oraz Bogdan (Brownie) Coy jako Fiodor/Alicja Enter24 jako Andrzej Korektor - Sajkros Rozdział VI Thar jako Paweł Dąbrowski (Sunrise) MaxyBlack jako Dawid Husarski (Storm), Karolina Husarska oraz Sandra Wysocka (Life) Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak (Dryad/ Dri) OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba (Frost) Ghatorr jako Michał oraz Bogdan (Brownie) Coy jako Fiodor/Alicja Enter24 jako Andrzej Korektor - Sajkros Rozdział VII Thar jako Paweł Dąbrowski (Sunrise) MaxyBlack jako Dawid Husarski (Storm), Karolina Husarska oraz Sandra Wysocka (Life) Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak (Dryad/ Dri) OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba (Frost) Ghatorr jako Michał oraz Bogdan (Brownie) Coy jako Fiodor/Alicja Enter24 jako Andrzej (SteelWing) ProPanek jako Sebastian ReflexivoArco jako Piotr Łuczarski. Korektor - Sajkros ROZDZIAŁ VIII 1/2 Thar jako Paweł Dąbrowski (Sunrise) MaxyBlack jako Dawid Husarski (Storm), Karolina Husarska oraz Sandra Wysocka (Life) Giny jako Roger Woźniak oraz Magda Woźniak (Dryad/ Dri) OjtamOjtam jako Kuba (Skaj) kubagaw2 jako Kuba (Frost) Ghatorr jako Michał oraz Bogdan (Brownie) Coy jako Fiodor/Alicja Enter24 jako Andrzej (SteelWing) ProPanek jako Sebastian ReflexivoArco jako Piotr Łuczarski. Korektor - Sajkros Opowiadania na podstawie wyżej wymienionego fica W cieniu bohatera Rozmowy z kanału IRC Dzień z chatu pisarzy
    1 point
  14. Miałeś przyjemność poznać M.A.B-a Co do konwentu, może maxy mnie powiesi na linie, a może poprostu nie widziałem potem zachowania Lemura. Ale wydał mi się miłym i pomocnym gościem... Ale mówie, nie obserwowałem go cały czas. Pozdrawiam wszystkich, których spotkałem i poznałem. Pewien facet na korytarzu, gdy chdziłem w moim "Custom Cosplayu" powiedział mi, że liczy, że sędziowie docenią moją prace nad kostiumem. Mimo, że nie brałem udziału ani nie myślałem o tym. Dzięki wielkie I fajnie, że ci sie spodobał, KIMKOLWIEK JESTEŚ http://puu.sh/bRFlI/9cb11f0eb1.jpg - jeśli ktoś mnie poznaje, to POZDRAWIAM
    1 point
  15. Niczowa nagana przyjęta - zapomniałem o komentarzu, a się zdecydowanie należy. Opowiadanie Geralta jest świetne - potrafi bez najmniejszego problemu "kupić" czytelnika. Wpływ mają na to bohaterowie, którzy są zrobieni bardzo dobrze, jednak największe brawa zgarnia klimat i fabuła. No i rzecz jasna zakończenie, które jest... niespodziewane. Można powiedzieć, iż prezentuje tak logiczną opcję, że człowiek myśląc o tym jak się rzecz skończy odruchowo je przeskakuje jako zbyt logiczną - "eee tam, autor na pewno tego nie zrobi!". A tu co? Niespodzianka i to z gatunku tych najlepszych. Jak napisałem już w recenzji konkursowej tak dodaję tutaj - Bezwzględnie Polecam!
    1 point
  16. Po odespaniu całości i spokojnego przemyślenia wszystkiego, mogę dodać swoje trzy grosze. Początek konwentu, moje pojawienie się i odebranie wejściówki VIP, przebiegło jak najbardziej pozytywnie. Przy okazji przekazałem swoje rzeczy na aukcję. Wszystkie osoby odpowiadające za konwent były w tym momencie na swoich miejscach, co wyszło na plus. Wraz ze znajomym postanowiliśmy przejść się po terenie konwentu, zobaczyć co gdzie jest. Gdy tylko dotarliśmy do sleep roomów zaczęły się problemy, posiadając wejściówkę VIP chciałem sobie zostawić w pokoju śpiwór, co okazało się nie do wykonania, bo wszystkie pokoje dla Vipów zostały już zapełnione. Noc musiałem spędzić albo w samochodzie, albo razem z innymi uczestnikami w ich pokojach, co też musiałem uczynić. Jednak wracając do początku. Po spacerku po mieście, wróciłem na miejsce konwentu. Tak byłem tą osobą z pluszakiem Rarity z wstążką. Po obejściu całości, postanowiłem spędzić czas w sali Luny, gdzie zapoznałem się z kilkoma osobami. Jedyne co mi utkwiło w pamięci to sympatyczny obcokrajowiec, który co chwilę mówił w polskim języku słowa "k...." i "ja pi....." ,przy okazji nauczył mnie grać w dziwną shippingowską grę karcianą, nie żałuje tego w żaden sposób. Moje kroki skierowały się na konkurs cosplay gdzie spędziłem dłuższy czas. Następnie skierowałem się do Sali Pinkie gdzie wziąłem udział w konkursie plastycznym. Przejdę do bankietu. Gdy nastał jego czas i z tego co się od Was dowiaduje, cieszę się, że mnie na nim nie było. Nie jest dane mi tego oceniać, bo jedyną rzeczą jaką zrobiłem po jego zakończeniu, to odbiór konwentowego kubka. Kolejną rzeczą jaką zrobiłem, to odwiedziłem sympatyczny panel, o którym nie było nawet mowy w planie Konwetu. Ze względu na treść rozumiem jego brak. Atmosfera była tam naprawdę sympatyczna i bardzo humorystyczna, ze względu na prowadzących i osoby zagraniczne. Nie do opisania były miny osób dochodzących do pokoju, gdy wszystkie twarze kierowały się właśnie w ich strony. Duży plus. Przechodząc dalej. Po nocy, jedynym głównym punktem na jaki chciałem poczekać, była akcja charytatywna. Co dla was staje się minusem, bo jego godzina i dzień nie była zbyt przemyślana. Tak jak większość osób spytanych prze zemnie uważała, że powinna ona odbyć się dzień wcześniej. Co dodatkowo mnie bardzo zdenerwowało, to wsadzenie mojej pracy do "tajemniczego pudełka", bez mojej wiedzy. Praca była malowana w całości przez moją osobę (digital), co zajęło mi kilka dni. Została wydrukowana na specjalnym papierze, dodatkowo posiadała mój podpis, oraz została zabezpieczona (ofoliowana/zalaminowana). Niestety po tej akcji, pytając się dokładnie o cel takiego zabiegu, dostałem dość ciekawą odpowiedz. Niestety, chciał bym teraz wiedzieć, na co zostaną przeznaczone pieniądze z aukcji charytatywnej. Druga rzecz wystawiona na aukcję, znalazła się już normalnie na wycenie. Pozdrawiam osobę która kupiła tego żółtego pluszaka. Tym samym, po tej akcji z pracami artystów z pudełka, nie mogłem już dłużej siedzieć spokojnie na konwencie. Niestety, to stanowiło dla mnie, jako artystę wspierającego akcję charytatywną, dokładnie obrazę. Nie wiem jak inni się poczuli po tej aukcji, ale nie daje wam dużego plusa za całość, wręcz duży minus. Widziałem tam masę ciekawych rzeczy, za które można było dostać więcej pieniędzy. A nie tylko 120zł. Tyle z mojej strony.
    1 point
  17. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  18. Alkohol, to my mamy na meecie jak się przyniesie 2-3 piwa i pije w parku. Adon był podobno tak nawalony, że go dwie osoby niosły, jak reszta nie wiem. PARTY HARD KUHWY
    1 point
  19. Popularność Pracy Wspólnej jest zjawiskiem, którego nigdy do końca nie zrozumiem. Szczerze mówiąc nawet nie mam zamiaru próbować. Naprawdę się biję w piersi, że nie zareagowałem, kiedy to było... ahem... publikowane. Po prostu było nam to obojętne, a jak komuś się to chciało czytać, tym lepiej dla nas (a gorzej dla niego ). Pod tym względem koniec tematu dla mnie. Co do recenzji Cahana, biorę ją na klatę, bo się z nią zgadzam (jeśli traktować PW jako fanfik)... ...ale na gacie Celestii, nie oskarżajcie nas o to, że ktoś to nominował do tych fanfikowych oskarów, bo odnoszę wrażenie, że to jest głównym problemem części osób. PW jest na tym forum już koło dwóch lat i dotąd nikt nie miał problemu z umiejscowieniem tematu z linkami do naszych wypocin. Miałem wrażenie że godzimy się na pewną umowność w tej kwestii, no ale widocznie myliłem się ._. Ale i tak was wszystkich kocham Szczególnie Entera, ale nie mówcie mu tego :3
    1 point
  20. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  21. Owszem, nie wszystko było idealne to fakt. Ale to jest impreza fanowska a nie wizyta amerykańskiego prezydenta! Grunt to dobrze się bawić a nie szukać niedociągnięć.
    1 point
  22. Ach, tyle skandali, tyle niedociągnięć i tyle pijanych ludzi odpowiedzialnych za konwent Takiego gówna jeszcze świat nie widział. O tym jednak wkrótce.
    1 point
  23. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  24. Jeśli ktoś będzie chciał na MLK nie wiem, dać mi huga/piątkę/brohoofa/w twarz (to ostatnie najprędzej ): To szukajcie tego pana. W tej koszulce z Cutie Mark Crusaders, też ją będę miał
    1 point
  25. Mag stał nieruchomo, a na jego twarzy pojawiała się coraz większa niechęć. Czuł się zażenowany, wręcz urażony marnym pokazem który to pojawił się naprzeciw niego. Nie mógł uwierzyć w to co widzi i tak jak ataki jego przeciwnika w końcu były magiczne tak następne jego czyny były wręcz drwiną z biednego Jaenra, którego najwyraźniej wzięto za głupca. Ataki oponenta maga mrocznych sztuk poskutkowały, jego natarcie odparte, kostur roztopiony, a on sam spętany, jednak nie miał zamiaru teraz się tym przejmować. Nadszedł czas by zadziałać... -Mój drogi. Czyżbyś był tak naiwny? Mag zaraz zmienił się w kłąb dymu bez trudu opuszczając wodne więzienie, nie doznając najmniejszego uszczerbku na zdrowiu i nim jeszcze zdążył opaść na ziemię i przybrać ponownie postać ludzką, jego cień omiótł wodne więzienie zamrażając je. Sam zaś Linnre pojawiając się strzepnął z dłoni maleńką iskierkę która w jednej chwili zmieniła się w błyskawicę niszcząc zamrożonego golema, a jego kawałki wnikały w cień, nie pozostawiając nawet śladu. Następnie mag spojrzał na swój kostur, który z plany przybrał postać lotną po czym zgęstniał ponownie, tym razem jako broń w ręku maga. Ostatnią rzeczą był dym, jednak nim mag się nie przejął. Mimo że teraz osłabiał, to nie jego, bowiem to on miał nad dymem władzę i wykonywał powolne wdechy i wydechy, czystym nieskazitelnym powietrzem, wydychając kolejne kłęby ciemnego dymu łączącego się z tym zmodyfikowanym i przejmującym jego zdolności, a dym otaczał całą sale i to właśnie przeciwnik Jaenra skazał się tym posunięciem, bowiem tylko on w tym towarzystwie oddychał, wdychając swój własny "zatruty" magią dym który to teraz kontrolowany przez maga cieni osłabiał go. -Wojna? Zaraza, głód? Śmierć? Ha! Nie myślisz chyba że trójka z czterech jeźdźców przybyłaby na twoje wezwanie. Czekają bowiem oni nie na twój znak, a na koniec wszystkiego co znane i nieznane, bowiem służą oni siłą większym niż sobie wyobrażasz. I jak zdaje mi się że Samael mógłby dla własnej uciechy przybyć na twoje wezwanie tak Głód i Wojna nie pokwili by się. I kim jest ta twoja zaraza? Bowiem nie jest częścią czwórki o której mowa, o nie... Mag zamachał nad głową dłonią a kłęby dymu zaczęły zamieniać się w obraz w którym po kolei pojawiały się poszczególne postacie i choć zamazane dobrze było wiadomo kim byli, a Jaenr zaczął po kolei ich przedstawiać choć ich nie przywołał, a jedynie ukazywał. Jego słowa były jakby śpiewne a ton złowrogi, pełen goryczy i strach, a zaczął od pierwszego... -"I widziałem, a oto koń biały, a ten, który na nim siedział, miał łuk, i dano mu koronę, i wyszedł jako zwycięzca, ażeby zwyciężał." a oto pierwszy z jeźdźców który nie odpowiedział na twe wezwanie, a ty bezczelnie zastąpiłeś go głodem, jakby owa katastrofa mogła się przyrównywać do ZWYCIĘSCY... Następnie dłonią wskazał na drugiego, jakby chciał wyedukować swego przeciwnika, w pełni świadom o tym iż jego oponent święcie wierzył że wezwał prawdziwych jeźdźców, jednak prawdą było że ich po prostu wezwać się nie da, bowiem to nie na jego znak oni czekają... -"I wyszedł drugi koń rydzy; a temu, który na nim siedział, dano, aby odjął pokój z ziemi, a iżby jedni drugich zabijali, i dano mu miecz wielki.", a oto wojna, który to zmiótłby tak mnie jak i ciebie gdyby tylko zechciał, a wojny wiecznie by się toczyły aż do końca światów wszelakich wedle jego woli, aż dusz by nie zbrakło. Wskazał kolejną sylwetkę, a przeszedł go widoczny dreszcz jako że o każdym z czwórki bał się wspominać wiedząc że może narazić się na ich niechęć, choć nie więcej co jego oponent zwący cztery kreatury i wywołańce prawdziwymi jeźdźcami. -"I widziałem, a oto koń wrony, a ten, co na nim siedział, miał szalę w ręce swojej.", oto i głód, a ciało jego choć wychudłe to nieśmiertelne i kładące nieszczęście na każdego kto się w pobliżu znajdzie. Wtedy to wskazał ostatniego z czterech, a głos jakby nie chciał wyjść z jego ust w przestrachu, jednak przemógł się, a słowa jego tak oto brzmiały... -"I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie." a sprawił już on bul i cierpienie na nie jedną ziemię, a przez śmiertelnych Samaelem zwany, toteż on jako jedyny mógłby odpowiedzieć choć nie przybyłby wraz z orszakiem twych kreatur które to wywyższyłeś. Następnie Jaenr spojrzał na owego Deadpool'a który to w ciężkim stanie powrócił i zwrócił się ponownie do przeciwnika by słów na tę istotę zbędnie nie marnować. -A jego żeś za co tak pokarał? Ja rzem go do mej karczmy posłał gdzie miał czekań na mnie, pewnie rany jego mają być twoją karą za nieposłuszeństwo, ale nie moja to sprawa, jeszcze mój czas na badanie go nadejdzie... Wtedy to cień Deadpool'a ponownie powstał z ziemi i jednym cięciem pozbawił swego właściciela głowy by następnie ją pochłonąć, by ta nie mogła powrócić do ciała które opadło martwo na posadzkę. Następnie cień wrócił na swoje miejsce, a Jaenr zastukał kosturem o ziemię, a każde uderzenie wzbijało kolejne całuny dymu otaczające teraz wszystko dookoła i nie dając przeciwnikowi możliwości dojrzenia co się dzieje przed nim czy też z jakiejkolwiek innej strony. ?Wtedy to zaczęły padać ciosy z cieni, a to dym wystrzelił niczym ostrze, a to błyskawice nadlatywały, a masa czarów była przytłaczająca, a zmuszająca przeciwnika maga cieni do postawy defensywnej i chwili myślenia, bowiem ataki na ślepo ni by nie dały, a wiadomym było że Jaenr również jest w stanie przeobrazić się w dym co uniemożliwiałoby odróżnienie go od reszty otoczenia, a kolejne ciosy padały i padały coraz to częściej i silniej. Walka rozbrzmiewała, choć w nadziei na szybki koniec...
    1 point
  26. Do sali wolnym krokiem wszedł szary kuc odziany w czarną szatę. Z owej szaty było widać tylko czarno białą grzywę nowo przybyłego. Pierwsze co zrobił to rozejrzał się po sali. Nie spodziewał się na dobrą sprawę, że będzie mu dane walczyć w tak dobrze zachowanej arenie. Nie po ostatnich pojedynkach, które się tu rozegrały. Najwyraźniej ma szczęście i dane jest mu walczyć na jednej z odrestaurowanych arenach. Po obeznaniu się z polem bitwy, zmierzył wzrokiem swojego oponenta. Okazała się nią być klacz. Niespodzianek ciąg dalszy. Będzie mu dane zatem zmierzyć się z damą. z doświadczenia wiedział jednak, że nie należy lekceważyć płci pięknej. Blizna na oku oraz w miejscu, gdzie powinien być znaczek, jedynie utwierdziła go w tym przekonaniu. Zdążyła nawet odgrodzić się magiczną ścianą. Pojedynek z pewnością będzie intrygujący widząc magiczne zdolności jego oponentki. Zdjął kaptur i ukazał swoje fioletowe oczy i długa grzywę. - Zatem to z tobą przyjdzie mi się pojedynkować. Zwę się Onyksis. - Zniknął i przeteleportował się za nią błyskawicznie. - Widzę, że twoje umiejętności magiczne są na wysokim poziomie. - Znowu się przeteleportował się, tym razem od strony klaczy i spojrzałem jej w oko. - Ponieważ jestem dżentelmenem, pozwolę ci jednak zacząć to starcie. - Ponownie wsiąkł i pojawił się spory kawałek od klaczy, nadal mierząc ją wzrokiem. - Nie znaczy to oczywiście, że nie szanuję cię jako przeciwnika lub dyskryminuję przez płeć. Tak mi po prostu nakazują szlacheckie zwyczaje. - Stanął czekając na ruch klaczy, z lekkim uśmiechem wiedząc, że nareszcie będzie mi dane wziąć udział w magicznym pojedynku. Przy okazji zaczął zbierać magię, czego symbolem była lekka poświata na rogu, by w razie czego jak najszybciej odpowiedzieć na ruch jego przeciwnika.
    1 point
  27. 1 point
  28. Ponieważ tam u siebie była kozłem ofiarnym. To, że w jednym środowisku ktoś zachowuje się tak, nie oznacza, że w innym zachowywać będzie się tak samo. Babs dostała szanse na to, aby to ona mogła dokuczać innym i po prostu ją wykorzystała.
    1 point
  29. Temat przenoszę do działu CMC.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...