Skocz do zawartości

Zodiak

Brony
  • Zawartość

    645
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Zodiak

  1. Jednak się wyrobiłem... No! Zatem niech wygra lepszy! (Czyli ten, który wpasował się w gusta jurorów) 1. Night of the Dead [sad], Burza w szklance wody 2. Unmarked Grave [sad], Za dzień... za dwa... 3. Zecory lirycznych przygód początek [poetry], Pewnego razu w Everfree
  2. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  3. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  4. Spokojnie, SPIDI. Powoli, bo się... zniszczy. Poza tym, trzeba zadbać o dramatyzm.
  5. To tak, jakby przy opisie Geralta, bądź jakiegoś innego brodatego, rzucającego mięsem na lewo i prawo krasnoluda użyć słowa "buzia".
  6. Pokornie przepraszam za off-top, ale wydaje mi się, że temat z fanfikiem to nie miejsce na tak oczywistą reklamę innego. A Ty po prostu napisałeś "KO to świetny fanfik, zapraszam do czytania".
  7. Przybyłem. Zobaczyłem. Przeczytałem. Muszę powiedzieć, że jestem zadowolony i nie żałuję poświęconego czasu. No... Oczywiście, mogło być lepiej. Nawet o wiele lepiej. Ale nie uprzedzajmy faktów... Achtung! Spoilers! Fanfik wojenny, co? Miło. Zawsze jest szansa na coś dobrego (na złego też), a tutaj widać potencjał. Nie dałeś nam zbyt wielu informacji, ale to co jest wystarczy, żeby wysnuć pierwsze wnioski. Mianowicie: uwypuklony podział rasowy w Equestrii, wyraźna niechęć arystokracji do niższych stanów, bunt przeciwko monarchii etc. Motywy już wykorzystane, ale ciągle smaczne, jeżeli opisze się je we właściwy sposób... Na razie nie jestem w stanie stwierdzić, czy wyjdzie to na dobre czy złe. Jestem za to w stanie stwierdzić, że, powtórzę, drzemie w nich potencjał. Znane fakty mnie zainteresowały, chciałbym poznać szczegóły i będę czytał kolejne rozdziały w nadziei, że będzie mi to dane. Ten nie za długi, nie za krótki, wg. mnie, wstęp zadziałał jak aperitif. Moją uwagę przykuła jeszcze znana nam Lighting Dust. Jej obecność w takim, a nie innym środowisku, z takimi, a nie innymi kompanami to również ciekawy wątek i będę oczekiwał będę jego rozwoju. Inne postacie - już nie kanoniczne - nie wypadają gorzej. Ich kreacja może nie jest nowatorska, ani specjalnie rozbudowana, za to różna. Mówię tu o trójce generałów i głównodowodzącej armią. Banda Lightning na razie jest płaska jak blat stołu. I stereotypowa. Po prostu Sandstorm, Yellow Spark i Typhoon ich przyćmili, cała ta niechęć ziemnego kuca do pegaza, ich wspólna nienawiść do plebejuszki Lightning Contrail doskonale ze sobą współgrają. Wychodzi zacnie i wiarygodnie. Nie wspominam tu o księżniczkach, bo... prawie ich nie ma. Ogromny plus masz za wzorowanie armii Equestrii na armii rzymskiej. Jest to ciekawy, a jednocześnie nie przekombinowany pomysł. To by były rzeczy, które wyszły dobrze. A tym, co dobrze nie wyszło jest zdecydowanie strona techniczna. Formatowanie i czcionka są w porządku. W oczy rzuca się brak półpauz, ale to i tak najmniejszy problem. Bo w lekturze fanfika przeszkadzają błędy. I to dość głupie. Jest tu sporo literówek, interpunkcja miejscami woła o pomstę do nieba i Wielkiego Korektora, niekiedy przywalisz czytelnikowi bykiem ortograficznym typu: "Było ciemno, chodź Sandstorm przysiągłby...". To pierwsze zdanie w całej opowieści, a ja dostaję w zęby czymś takim? Potem są "potężne wierze", "w okół" itd. Wiesz co mam na myśli? To są głupie błędy ortograficzne, które nie powinny mieć miejsca. Drugim grzechem głównym jest konstrukcja zdań. Są zwyczajnie za krótkie. Jakbyś po prostu sztywno mówił, co się dzieje. I muszę Ci powiedzieć, że wygląda to biednie. Na pewno nie można powiedzieć o Popiołach, że mają piękne opisy. Są przyzwoite, i to nie zawsze. Ah... no i "pyszczek". Do kucyków, owszem, może i pasuje.Ale nie w takim fanfiku! Podsumowując: otrzymujesz naganę za formę, i kopa na rozpęd. Sugerowałbym znalezienie jakiegoś dobrego korektora. No i pisz dalej! Ja jestem zaciekawiony i będę śledził dalsze losy Popiołów Equestrii. Słowo i poezja.
  8. Czy powinno się wyróżniać tłumaczenia? Tak, oczywiście. Czy w ten sam sposób co inne fanfiki? Nie. Żeby taki fanfik ocenić, trzeba przeczytać oryginał. Przynajmniej taką jego część, która została przetłumaczona. A, nie oszukujmy się, ile osób tak robi? Niewiele. A głosowanie na tag [epic] dla tłumaczeń, bo sama opowieść jest dobra? Gdzie tu sens? Można przyznać taki głos za wiele aspektów tłumaczenia (chociażby za atrakcyjność, pomysłowość, walkę z grami słownymi etc.). Ale głosowanie "bo Nyx"? To się mija z celem.
  9. Jestem złym człowiekiem.

  10. Tak oto historia zatoczyła koło, wąż Uroboros pożarł swój własny ogon, a nam przybyło lat. Nam wszystkim, także mojej Wiedźmie. To już drugie urodziny Chromii! Równe dwa lata temu opublikowany został pierwszy rozdział "O wiedźmach i sprzedawcach tytoniu". Ostatnim razem miałem dla Was różne ciekawostki o Wiedźmie. Teraz nie mam nawet tego, nie mam też kolejnego rozdziału. Ale oddam Wam jego mały fragment: https://docs.google.com/document/d/1O9XNMUNXSusg55ZgES204nLvif3MfX5NjsOkZfn8q7A/edit Czy jestem zadowolony i czy osiągnąłem to, co chciałem? Nie do końca. Ale ponieważ Wam się podoba, będę kontynuował i postaram się doprowadzić tą historię do końca. Dziękuję i pozdrawiam.
  11. Fanfika czytałem, kiedy wychodził, a drugi raz jakieś... pół roku temu. Zacznijmy od tego, że swego czasu bardzo lubię sarmackie klimaty. Jak zobaczyłem taki corssover nie posiadałem się ze szczęścia, a po przeczytaniu kilku rozdziałów byłem w niebie. Co jest dość dziwne, bo nienawidzę opowiadań spod znaku HiE. Ale tutaj obecność ludzi wcale mi nie przeszkadzała, o nie. Dało się ich lubić, nie denerwowali i nie smęcili. W końcu to albo sarmaci, albo Kozacy. Sama koncepcja połączenia postaci akurat z tego okresu historycznego i kucyków jest genialna w swej prostocie. Fabuła jest świetna, a równocześnie na tyle prosta, że trudno się pogubić. Przynajmniej ja zawsze pamiętałem kto jest kto i co robi. Wojna domowa, przepowiednie, intrygi, Armia Czerwona... A wszystko okraszone takim... lekkim, przyjemnym humorem. Owszem, jest wojna, kuce giną ludź po ludziu... ale nie czuć tak tego. Można by debatować, czy to dobrze czy źle, ale mi to nie przeszkadzało. Opowiadanie traktowałem, tak jak ono mnie - lekko. Pomagały w tym postacie zarówno kanoniczne, jak i oc (tak, mówię tu też o Kozakach). Również antagoniści wypadają bardzo dobrze, bo spełniają swoją rolę. Gandzia nie próbuje wcisnąć nam, że nie są do końca źli, że mają swoje dobre strony itd. Wypełniają swój obowiązek czarnych charakterów bardzo sumiennie. Lubię to! Nigdy jakoś specjalnie nie przywiązywałem uwagi do opisów, ale tutaj muszę pochwalić przedstawienie scen batalistycznych. Naprawdę fajnie się je czyta, nie gubi się w nich (jak wyżej). Mają sens, są dobrze realizowane. Jako laik naprawdę nie mogę powiedzieć wiele, prócz tego, że czytałem je z prawdziwą przyjemnością. Może kiedyś (gdy będę wiedział jak) napiszę bardziej rozbudowany komentarz, ale na razie pozostawiam ten oraz głosuję na rag [epic]. Mam nadzieję, że tyle wystarczy,] P.S. To w końcu fanfik Gandzi, nie ma mowy o błędach... Prawda?
  12. Nie chodzi tu o samą retrospekcję, ale o paplaninę ją poprzedzającą. Bajka była sympatyczna, ale teks okraszający retrospekcję po prostu nudził. I ja nie twierdzę, jakoby zastój fabuły był niepotrzebny i niemile widziany. Chodzi o to, żeby nie było nudno. A wątek Cannabisa... Cóż, moim skromnym, całkiem subiektywnym zdaniem można to było przedstawić nawet śmieszniej i nieco... hm... dynamiczniej. A żeby nie było, że tak ciągle tylko narzekam, to powiem, że najbardziej mi się podoba konstrukcja świata. Czuć tu ten bardzo specyficzny klimat, który ciężko mi do czegokolwiek porównać. Różne rasy, różne profesje, czuć to tętniąc życiem miasto. Postacie mają bardzo dobrze wykreowane charaktery i cechy specyficzne... Da się ich polubić. I znienawidzić. Czyli budzą emocje, a to dobrze.
  13. "Samica podmieńca" brzmi jak z jakiejś rozprawki, albo tekstu z podręcznika do biologii.
  14. Widząc komentarz wyżej można by pomyśleć, że tekst jest idealny. Skorzystam z mojego świętego prawa do odmiennego zdania i dodam swoje trzy grosze. Prereadowanie i lektura sprawiły mi nie lada przyjemność, temu nie zaprzeczę. Ale dla równowagi wymienię tu moje dwa zarzuty wobec rozdziału: Po pierwsze: Rozwój fabuły. A raczej jej zastój. Cały tekst można podzielić na cztery części, które popychają historię w stopniu minimalnym. I nie chodzi tu o powolną akcję czy przegadany rozdział. Tutaj fabuła praktycznie stoi w miejscu. Podsumowując: Time Turner kupuje itemek, Swallow spotyka mała... przygoda, Cananbisa wyciągają z palarni, a Inches... no właśnie. No i w zasadzie... tyle. A wszystko okraszone tonami opisów. 39 stron. A dziać się coś zaczyna dopiero przy wątku Swallow. Owszem, rozmowa Turnera z Passaro była ciekawa, nocna wycieczka kapłanki podnosiła napięcie... Ale Cannabis i Inches? Wielka nuda. Tutaj nie zadziało się absolutnie nic, a tekstu pochłonęło niemal tyle, ile dwa poprzednie wątki. Po drugie: Opisy. Łączy się to bezpośrednio z zarzutem pierwszym. Nie przeczę, że większość opisów w tym opowiadaniu jest świetna, barwna, dobrze oddająca atmosferę itd. Ale tutaj, jak wspominałem, pojawiają się wątki Cannabisa i Ichnes, które po prostu zapychają tekst. Zwłaszcza ten pierwszy. Czytałem go bez żadnych emocji, czekając tylko, aż stanie się coś ciekawego. Postać nawet zabawna, jego wypowiedzi barwne i charakterystyczne... Ale co z tego, skoro całość nudzi? Nic nie wnosi, a nudzi. W przypadku Ichnes - tak samo, tylko trochę mniej. Rozprawka o niczym. Podsumowując: opisy w owym rozdziale są jak lody. Pyszne, ale w nadmiarze bardzo mdlące.
  15. Suprise muthabucka! Nie, nie porzuciłem fanfika, a na koniec wakacji oddaję Wam nie jeden... ale DWA teksty! "O drodze ku zagładzie" - jako kontynuacja historii Chromii "Cudowny akt pierwszego współżycia" - jako odrębna, niepowiązana fabularnie historia wiedźmy o imieniu Sword Dancer.
  16. Apokalipsa niekoniecznie musi nastąpić z dnia na dzień... Początek końca Konkurs się zakończył i ktoś mógł to poprawić, więc oddaję opowiadanie szerszemu gronu. W przyszłości planuję użyć tego jako swoistego prologu do czegoś większego. Dziękuję Gandzi za korektę!
  17. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  18. Przeszkadzają Ci kucyki noszące ubrania? Więc wyjaśnij mi, co Rarity robi w serialu z uszytymi ubraniami? Również nie rozumiem, w czym przeszkadza Ci spieczona twarz? A co do obrazów się zdecydowanie zgodzę
  19. Dam tę znienawidzoną przez pytaczy odpowiedź: Jak napiszę
  20. Fandom to jest coś takiego, co zlepia niepasujących do siebie ludzi w całość. Jak dla mnie - chybione porównanie. Wiem natomiast, że jeśli fandom na coś umiera - to tym czymś jest rak
  21. Może dlatego, że tu na ogół się narzeka? Jak nie umierający fandom to brak komentarzy, jak nie brak komentarzy to filozoficzna dysputa na temat tego, dlaczego i dla kogo pisać.
  22. Jak dla mnie granica polega na tym, żeby nie "przepisać" jakiejś innej opowieści całkowicie, zmieniając tylko imiona, rasy i nazwy miast. Kkat w Falloucie zrobiła to wzorowo, bo mamy przeniesione uniwersum, ale z historią już różniącą się od tej z serii gier. W opowiadaniu pojawiają się przerobione motywy (czy nawet postacie i antagoniści) ze świata Opadu, ale nie w nadmiarze i zrobione dobrze. Fabuła różni się w niemal każdy możliwy sposób i dochodzą świetni OC. Z drugiej strony Sword Coast nieco bardziej czerpie z fabuły Balur's Gate'a, ale nie w sposób nachalny, a przyjemny w odbiorze. Choć ja niestety we Wrota Baldura nigdy nie grałem, więc... Ja też preferuję ten pierwszy styl. Drugi wg. mnie nadaje się bardziej do komedii. "My Little Terror" czy "My Little Waagh!" (co za oryginalność nazewnictwa). Ciężko mi jest brać na serio Frodo i Sama, którzy zamiast do Mordoru trafiają do Equestrii. , albo Neo, który trafia tam zamiast do Matrixu... Albo tytanowy przykład - Batman. Można taki fanfik rozwinąć, można rozpisać bardzo dobrą fabułę. Ale i tak ciężko brać taką historię na poważnie. Tak samo w drugą stronę: mane6 ląduje w Kolonii Karnej na wyspie Khorinis i próbuje wrócić do domu. Świetne na komedię, ale na coś mroczniejszego i poważniejszego? Proszę...
  23. Skoro Ylthin już wspomniała o trudnościach związanych z tworzeniem uniwersum od podstaw, to ja chętnie poruszę temat crossoverów. Ten rodzaj (gatunek) fanfików osobiście, subiektywnie uważam za dość prosty do pisania, bo tutaj kolejna część roboty jest odwalona za nas. Uniwersum MLP można kształtować na wiele sposobów, a mix z innym światem przedstawionym robi to za nas. Pojawia się tutaj też problem godnego oddania klimatu tego zapożyczonego świata. Połączyć można chyba wszystko i wszystko może wyjść przyzwoicie, chociażby Silent Ponyville (pomijam tu celowo Fallouta) albo Wybrzeże Mieczy. Ciekawi mnie też jaki rodzaj crossoveru podchodzi najlepiej tu zebranym? Kompletny mix światów? Bohaterowie jednego universum trafiają do Equestrii? A może odwrotnie?
  24. No cóż, nie twierdzę, że "KONSKIE OPKA" należy traktować jako ostateczną życiową ambicję, ale skoro już tu jestem, skoro już piszę te opka, to chciałbym po prostu robić to dobrze. W dodatku, patrząc na te najbardziej znane, epickie i legendarne fanfiki, ośmielę się stwierdzić, że mogą być ambitne. W dodatku można taką pisaninę potraktować jako trening przed napisaniem czegoś poważniejszego i powszechnego. Wielu fandomowych pisarzy mogłoby spokojnie zacząć pisać "normalne" książki, które byłyby co najmniej dobre
×
×
  • Utwórz nowe...