Skocz do zawartości

[Gra] Wodospady Cienia


Shine Star

Recommended Posts

Wszyscy uczniowie wracają do szkoły. Jedni na drugi rok, inni na trzeci. W każdym razie każdy przynajmniej z widzenia zna resztę.

Dyrektorką jest tu Holiday, elfka, która wśród wielu jest uważana za idealną i pomocną. W gruncie rzeczy to najmilsza osoba, jaka była obecna w tej szkole. Zaskakujące jest to, że mimo iż jest ona elfem, to również i zaklinaczem. Potrafi rozmawiać z duchami.

Organizacja JBF z powodu napadu Maria na szkołę ma za zadanie chronić budynek i osoby się w nim znajdujące. Cała szkoła jest otoczona magicznym murem - wiadomo kto przez niego przechodzi i wychodzi.

Wszyscy są umiejscowieni w małych domkach, po 2-3 osoby w jednym.

Przynajmniej tu mogą być sobą i nie być uważani za dziwolągi.

Przydział domków:

1. - Alysse Galen - kameleon

- Nicole Fosher - zaklinacz duchów

- Mori Gannawel - wilkołak

- Marie de Lorraine - zmiennokształtna

2. - Jules Perceral - zmiennokształtny

- Angus Mundy - wampir

3. - Faran Fury - wilkołak

- Fenrir Lunatic - wilkołak

4. - Victor Azturas - wampir

- Cery Hyjal - elf

Gdyby ktoś jeszcze doszedłem do sesji to osoby w pokoju będą trochę zmienione i dojdzie 4 domek.

Wszyscy na początku gromadzą się w jadalni na rozpoczęciu kolejnego roku w szkole przy Wodospadach Cienia.

Pamiętajmy o ogólnych zasadach w dziale! Zaczynamy! :D

Edytowano przez Shine Star
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jules przymierzał się do wejścia do szkoły i podążenia prosto do jadalni, kiedy dotarło do niego, że oknem będzie bardziej efektownie.

Zlokalizował jadalnię i podszedł do ściany. Chwycił parapet dłońmi i pociągnął się do okna, które było uchylone. Sięgnął ręką do klamki i otworzył okno, po czym wślizgnął się do środka. Do jadalni pełnej ludzi.

Poprawił czarny płaszcz, teraz rozpięty i rozejrzał się z fachową miną.

- Spokojnie, cywile. Jesteście teraz bezpieczni!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faran wchodząc do jadalni rozejrzał się po osobach, które przybyły tu przed nim i westchnął.

- O matko. Mam nadzieję, że ten rok będzie spokojny - powiedział cicho do siebie drapiąc się za lewym uchem. Następnie poprawił kucyk i podszedł do wolnego stolika. Usiadł ściągając z pasa koszulę i kładąc ją na kolanach.

Mam nadzieję, że nie będzie tu za dużo pijawek. Bo może do się źle dla kogoś skończyć Pomyślał chłopak patrząc na wchodzących. Zatrzymał wzrok na oknie, w którym pojawiła się postać. Pokręcił głową.

- Oho zaczyna się ciekawie - Powiedział pod nosem patrząc na chłopaka, który właśnie wlazł przez okno.

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mori od dawna siedziała w jadalni i zajadała się pysznymi kanapeczkami z szyneczką i sporymi kęsami odgryzając gwałtownie swój posiłek. Patrzyła na wszystkich, wesoło gibiąc się w miejscu jakby w sobie nuciła jakąś melodyjkę. W pewnym momencie energicznie i szybko podrapała się po głowie, otrzepała i kontynuowała spożywanie jedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rudowłosy, piegowaty chłopak wszedł właśnie do jadalni, na rozpoczęcie kolejnego roku. Nie sprawiał jednak wrażenia osoby, która się by tym jakoś specjalnie interesowała. Czemuż to? Szedł sobie spokojnie, z nosem w jakiejś książce, co jakiś czas zerkając przed siebie, czy przypadkiem nie idzie prosto na jakiegoś innego osobnika. 

I na dobrą sprawę, młody czarodziej wyglądał nieco... komicznie. Na rudej czuprynie miał melonik, za którego wstążką wetknięta była karta do gry - Joker, a poza tym przypinka w kształcie czterolistnej koniczynki. Tak na szczęście. Poza tym, może miał na sobie zwykłą kraciastą koszulę, luźny sweter i ciemne spodnie, ale stopy już prezentowały się bardziej nietypowo. Czemuż to? Cóż, w trampkach nie ma nic niezwykłego, pod warunkiem, że jeden nie jest niebieski, a drugi pomarańczowy... 

Znów podniósł wzrok znad książki i namierzył puste miejsce, gdzie od razu usiadł, nawet nie patrząc, czy ktoś jest obok czy nie, bo zaraz ponownie wrócił do lektury. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nicole weszła na jadalnię i rozejrzała się po pomieszczeniu. Była ubrana w krótkie spodenki, koszulkę z Adventure Time, niebieskie trampki i niebieską bluzę z kapturem który miała na głowie. Uśmiechała się do wszystkich w około, bo tak, bez powodu. Na jej ramieniu siedział nie duży, rudy lisek który machał wesoło ogonkiem. Gdy dziewczyna zdjęła kaptur dało się zauważyć że ma podkrążone oczy, ale nie wyglądała na zmęczoną. Stanęła pod ścianą i zaczęła czekać na coś, nie wiadomo na co. Zaczęła mówić coś pod nosem do samej siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień, dzień to cholernie niemiły okres dla wampira, te ciągle świecące słońce, przez nie jest za gorąco. Zwłaszcza dla Angusa, wampira który po prostu chce dotrwać do końca każdego dnia i móc znowu ukryć się w objęciach tej kojącej nocy. Ale niestety, jest dzień, jest i szkoła. Wiedział że w tej szkole będzie dużo wilkołaków, on sam miał je gdzieś, pies, nie pies. Co za różnica. Ale one do niego, już coś miały, wszystkie uważały się za lepsze od niego, co więcej jego uważały za robaka, pasożyta, a przecież on nie miał na to żadnego wpływu. Co ma zrobić z faktem że jego matka jest krwiopijcą? Zabić się? Ale dlaczego? Przecież on chcę tylko żyć, z rana chłopak spakował do plecaka butelkę pełną krwi załatwionej przez jego ojca i termos pewien kawy, to był jeden z tych dni w który mógłby zemdleć z powodu za niskiego ciśnienia, groteska, krwiopijca ma problemy z ciśnieniem. Wziął też piłkę do rzucenia wilkołakowi, bestia czy nie, piłka i tak odwracała ich uwagę, na tyle że Angus mógł się oddalić. Wziął też nóż, bagnet, na dodatek jakoś dziwnie pomalowany. Skąd go miał? Od ojca, a że w sumie przyda mu się na wszelki wypadek to czemu nie brać? Gdy wszedł na salę miał na sobie strój taki jak zwykle, jeansy, zielone trampki, szarą bluzę z kapturem z paroma naszywkami np. ,,Bloodbound'' i inne tego typu zespoły. Bandanę, na twarzy. Znalazł jakieś miejsce, stojące. Obok jakieś dziewczyny mówiącej do siebie, postawił plecak na ziemi, zdjął kaptur i zaczął się rozglądać, dostrzegł już kilka wilkołaków. No to super... jest ich tu trochę, kiepsko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bradley wbiegł do sali z okrzykiem na ustach. - Suffer in Silence! - krzyknął na całą salę, a po chwili odchrząknął. - To znaczy...cześć. - podrapał się po głowie, zamienił w sokoła, podleciał do wolnego miejsca przy stole obok jakiegoś wampira z naszywkami na bluzie i usiadł. "Mam nadzieję że nie będzie tu za dużo pchlarzy w tym roku."

Edytowano przez Darnok2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alysse weszła do jadalni i rozejrzała się dookoła. Spojrzała na stoły i spostrzegła wolne miejsce przy chłopaku w kitce. Poruszyła brwiami patrząc na jego czoło.

- Wilkołak. Robi się ciekawie - mruknęła i usiadła obok. - Hej, jestem Alysse. A ty? - spytała z uśmiechem.

((Zanim będą jakieś pytania. Żeby zobaczyć wzór czyli kto kim jest trzeba poruszyć brwiami. ))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jules rozejrzał się w poszukiwaniu ofiary, ale że póki co wybór był zbyt duży, zdecydował się kulturalnie usiąść na krześle i udawać poważnego obywatela. Wybrał stół przy którym siedziała jedna osoba - dziewczę spożywające kanapki, urody całkiem konkretnej. Po krótkim namyśle Jules stwierdziłby, że w skali od 1-3,14 dałby jej Π*r2.

Podszedł, odsunął nonszalancko krzesło i usiadł z kamienną miną naprzeciwko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak na początku nie zareagował na to, że ktoś usiadł obok niego. Był zamyślony. Dopiero, kiedy usłyszał głos odwrócił się w stronę dziewczyny.

- Witaj. Jestem Faran miło mi poznać - Posłał dziewczynie lekki uśmiech. Przyjrzał się jej jeszcze przez chwilę po czym poruszył brwiami.

Człowiek? Bo to ci dopiero ciekawe. Rozmyślał chwilkę po czym odezwał się do dziewczyny. - Co tam słychać? - Zapytał rzucając jeszcze okiem wokół siebie jakby spodziewał się, że kogoś tam zobaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mori siedziała przy stoliku w swoim ulubionym, trochę za dużym, zielonym sweterku z dużym golfem i obcisłych jeansach. Zjadała jedną kanapkę za drugą jakby nie miała dna żołądka. Gdy ktoś się do niej przysiadł, spojrzała na niego i pomachała szybko na przywitanie. Nie powiedziała nic, tylko wzięła kolejny kawałek kanapki. Miała równiutkie białe ząbki i jej kiełki błysnęły, gdy otwierała usta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zaniepokojona czekała, aż chłopak wyczyta jej wzór. Problem w tym, że ona żadnego nie miała i przez to była uważana za człowieka. Prawda była taka, że Alysse nie wiedziała kim jest, a to, że się tu znalazła... no cóż, nie wiedziała co ma robić.

- Jest... w miarę okey. Jestem zestresowana. Mam wrażenie, jakby wszyscy wlepiali się w moje czoło - zaśmiała się nerwowo. Po części była to prawda, ponieważ większa część uczniów to właśnie robiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nicole usiadła na podłodze i wzięła swojego liska w ręce. Objęła go lekko i jeszcze raz rozejrzała się w około.

- No i jak myślisz Break? Bo mi się wydaje że to będzie miły rok. - zaśmiała się cicho. Miała bardzo miły głos tak w sumie. Ogólnie wyglądała na bardzo miłą, choć osamotnioną osobę. Pewnie dlatego że głównie rozmawiała ze swoim lisem i samą sobą, ale bardzo lubiła kontaktować się z innymi. Nie wiedziała jednak komu może ufać a komu nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Victor otworzył drzwi do jadalni. Powoli, przez co te wydały bardzo nieprzyjemny skrzyp. Ubaw miał z tego spory. Rozejrzał się po wszystkich zgromadzonych, wyczytując z kim miał do czynienia. Po rozeznaniu podszedł do stolika które jeszcze było wolne. Jego szyję solidnie ścisnął jego pupil Wężu. Spoczął na siedzeniu i zaczął miziać go po głowie, wzrok kierując na tych którzy byli wilkołakami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszawszy słowa dziewczyny stojącej, teraz siedzącej, obok niego, spojrzał na nią, gadała do lisa. Dziwne że miała lisa, trzeba było mieć masę dokumentów żeby można było takowego w domu trzymać, no ale trudno. Zdawała się miła, ale samotna. Cóż, z tą samotnością to trochę jak Angus, ale w zasadzie, on sam taką drogę wybrał. W końcu jeśli dla masy osób w około jest się tylko pasożytem, nie da się być duszą towarzystwa ani nic takiego. Westchnął tylko cicho, wyjął z plecaka termos. Cóż, niby jeśli chodzi o dobre wychowanie to powinien ją poczęstować. 

- Em... sorki, chcesz się napić? - zapytał podając jej ten termosowy ,,kubek'' z kawą, z mlekiem i masą cukru. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faran popatrzył na nią po czym wybuchnął przyjacielskim śmiechem.

- Cóż każdemu może się zdarzyć - Powiedział po chwili, kiedy już przestał się śmiać. - Nie ma co się stresować. Będzie dobrze - Dodał po czym na chwilę odwrócił głowę. Zatrzymał wzrok na innym stoliku. Przyjrzał się parze, która przy nim siedziała. Nie sprawdzał, kim są jednak przeczuwał, że jedna z tych osób była również wilkołakiem. Po chwili popatrzył na osobę, która dopiero weszła.

Oho widzę, że sporo mamy wilków. Może być ciekawie. Pomyślał po czym odwrócił się do Alysse.

- Jednak - Odparł biorąc rękaw swojej koszuli. Zaczął go powoli składać i rozkładać. - Mam nadzieję, że za niedługo się to zacznie. Niezbyt podoba mi się siedzenie tutaj. Chociaż towarzystwo jest bardzo ciekawe - Dodał posyłając dziewczynie kolejny uśmiech.

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Alysse uśmiechnęła się niepewnie do wilkołaka. Wydawał się całkiem miły, o dziwo nie był agresywny, czego się bała.

- Mam nadzieję, że będzie dobrze. Sama nie jestem pewna, co mam myśleć. - stwierdziła biorąc kilka łyków kawy. - Ale dyrektorka podobno jest miła, więc powinno być okey. - dodała. W tym momencie drzwi do jadalni otworzyły się i weszła Holiday.

- Witam wszystkich, ja nazywam się Holiday Brandon i jestem tu dyrektorką. Na początek podzielimy się na nowych i powracających. Wszystkich, którzy już tu byli, proszę o wyjście na zewnątrz. Czekają tam pomocnicy, którzy wskażą wam wasze domki i rozdadzą harmonogramy zajęć. Jak zwykle zasady obowiązujące na obozie zostały wywieszone w domkach. Oczekujemy, że je przeczytacie. - tym zakończyła swój monolog. - Kolejne rok na obozie przy Wodospadach Cienia uważam za otwarty!

W tym momencie rozległy się oklaski i gdzieniegdzie również i pojedyncze krzyki.

Edytowano przez Shine Star
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilkołaczyca spojrzała na dyrektorkę, potem na osobę naprzeciw niej, a potem bez słowa, spokojnie i ostrożnie zaczęła się pakować, by wyjść na zewnątrz. Powoli spakowała kanapkę do torby i założyła ją sobie na ramię. Jej oczy cały czas niemo wlepiały się w tego mężczyznę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wampir przeciągnął się i ziewnął ospale słysząc to co dyrektorka miała do powiedzenia.

- Czy mi się wydaję czy z roku na rok mówi tą samą kwestię? - Zapytał sam siebie drapiąc się po bliźnie na głowie. Chłopak wstał i ruszył ku wyjściu, tak jak poinstruowała dyrektorka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bradley spojrzał na wampira z wyrzutem. Krzyknął głośno. - Nie! Ig-No-Ruj mnieeeee! - Jego twarz przybrała dziwny wyraz. Zaczął wymieniać różne słowa, za każdym razem zamieniając się w to o czym mówił. - Jak zwrócić Twoją uwagę!? Może jako nietoperz!? Albo lisek, mały, słodki lisek!? Albo tytanowe ciacho! Wszyscy lubią tytanowe ciacha. - po paru takich przemianach Bradley się opamiętał i ponownie jako Bradley-człowiek siedział obok wampira. - To znaczy...Bradley jestem. Bradley de Loco. Wybacz. Czasem się zapominam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...