lurasidone Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Umm...mam pytanie: czy nabór nadal trwa? Bo jeśli tak, to chyba warto coś nabazgrać... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Jeśli dasz radę dzisiaj to proszę bardzo xd Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lurasidone Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Doświadczenie: Głównie jako gracz w papierowych RPG, chociaż przy kilku sesjach byłam MG. Dlaczego Ty?: - Mam dobrze opanowaną gramatykę, stylistykę i interpunkcję. - Lubię pisać - Często długo myślę nad tekstem, zanim go napiszę, czy wszystko się zgadza pod względem logicznym itd. Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: - Wiedźmin - Incepcja (tu jest pole do popisu) - Igrzyska Śmierci Wady, zalety (swoje, oczywiście): Wady: - W tygodniu najczęściej wracam dość późno do domu - Może mi się czasem po prostu nie chcieć Zalety: - Codziennie jestem na forum - Mam dość wybujałą wyobraźnię Kontakt (mail / gg / aqq / skype): [email protected]/ - / - / ohtajulia Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Knick Knack męczył się z zamkiem szyfrowym. Wypróbował już około 40 kombinacji, co do każdej był pewien, że zadziała. Sejf nie chciał się otworzyć, co świadczyło o tym, jak bardzo się mylił. Spojrzał na karteczkę. Zostały mu trzy szyfry do wypróbowania. Zerknął na zegarek. Minuta. Zaklął pod nosem. Za mało czasu. Zawsze jest za mało czasu. Wstukał dwa następne. Nic. Wziął głęboki wdech. - Otwórz się... - mruknął. Szybkie spojrzenie na zegarek. 30 sekund. W metalowej konstrukcji coś zgrzytnęło. Sejf otworzył się. W środku leżała zalakowana koperta. Bez chwili zastanowienia Knick Knack chwycił ją i pędem wybiegł ze stacji. Na swoje szczęście nie napotkał żadnego ze strażników. - Knick Knack, gdzie ty jesteś?! - usłyszał głos z radia. Do jego uszu dobiegła miła dla ucha muzyka. Sen zaczynał się rozpadać. Pomarańczowy kuc pędem dobiegł do Rabbit'a. - Zajęło ci do 20 sekund więcej, niż było to przewidziane! Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że z całego przedsięwzięcia nic nie wyszło! Knick Knack chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego wskazał kopytem na górę. Ku nim leciała lawina. - Nie...jeszcze to... - powiedział Scarlet z rezygnacją. Zaczęli biec co sił w nogach, ale nie mogli mierzyć się z żywiołem. Na szczęście nie zostali zakopani pod śniegiem. Ściana śniegu zatrzymała się przed zboczem. Dwa kuce wstały i otrząsnęły się ze śniegu. - Dlaczego nie mogliśmy śnić o plaży...? - mruknął Knick, wypluwając śnieg. - Masz tę kopertę? - Taak... - powiedział niepewnie Knack. Sięgnął do swojej torby, wyciągając kopertę. Zerwał pieczęć i wyciągnął kilka kartek. Były puste. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Nightmare Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Wysłałam do Niklasa mój jeszcze nie opublikowany fic, a on złożył przysięgę Pinkie, że nie zdradzi treści przed premierą. Mam nadzieję, że się kwalifikuje. EDIT:I jeszcze dokładam do realii Mini Ninjas i Pokemony XD. EDIT:Nie będę dawać następnego posta, więc: :pinkie2: :pinkie2: Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Póki co, Nightmare dostarczyła mi swoje podanie. Przeczytałem, zgłosiłem swoje uwagi. Ale ogólnie piszę to po to, byście wiedzieli, że zostanie MG. A reszta musi jeszcze poczekać, aż się zastanowię Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zegarmistrz Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Bella - tekst krótki i mało wnoszący - ot dialog. Niewiele mówi on o twoich umiejętnościach prowadzenia sesji - tyle tylko że umiesz prowadzić rozmowy między postaciami a to nie wszystko Dodatkowo masz mało systemów i są one dość rzadkie. Z jednej strony ma to swoje wady(bo niektórzy wolą popularne RPG) z drugiej jest to innowacyjne, a wybór to coś co bardzo lubimy Proponuje żebyś napisała tekst wedle wytycznych które daliśmy Ziomiszowi - te same założenia a interpretacja twoja Kuoth...co ja się z tobą mam xD Tekst jest niestety nuuudny. Rozumiem że to jakiś wstęp - ale w połowie ziewałem, serio T_T a jestem osobą która czytała Krzyżaków dla barwnych opisów...i tak jak koleżanka koniec końców przedstawiłeś rozmowę pomiędzy kilkoma kucami. Wiemy już że potrafisz rozmawiać z inną postacią, ale żeby być MG trzeba ciupkę więcej... Jeśli będzie Ci się chciało - to samo zalecenie co Ziomisz i Bella - parę postów wcześniej masz opis i instrukcje - pokaż na co cię stać Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lurasidone Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Tekst mam wysłać któremuś z was na PW, czy w tym temacie? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Grudzień 15, 2012 Share Napisano Grudzień 15, 2012 Lepiej będzie, jak dasz w temacie. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Ziomisz12 Napisano Grudzień 19, 2012 Share Napisano Grudzień 19, 2012 Przepraszam, że tak długo, ale dialog dam dopiero jutro, bo w tym tygodniu w szkole mam combo. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lurasidone Napisano Grudzień 19, 2012 Share Napisano Grudzień 19, 2012 Ja z kolei dopracowuję. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zegarmistrz Napisano Grudzień 19, 2012 Share Napisano Grudzień 19, 2012 Jeśli zrozumieliście co chciałem wam przekazać w moim poście - to ja mogę czekać nawet wieczność na wasze dzieła. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Exemundis Napisano Styczeń 2, 2013 Share Napisano Styczeń 2, 2013 Doświadczenie: Prowadziłem sesję na własnym forum przez 6 miesięcy. uczestniczyłem w 10 różnych sesjach więc mam spore doświadczenia Dlaczego Ty?: ponieważ mam dużo czasu i chętnie poprowadzę jakąś ciekawą historię Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Świat Pradawnych (mocno zmodyfikowany Gothic + podróże międzywymiarowe) // czyli ogromny crossover łączący wszystkie znane mi realia Wady, zalety (swoje, oczywiście): Zalety: dużo czasu, ciekawy umysł wypełniony przeróżnymi historiami, chęci Wady: sporadyczne okresy lenistwa i braku weny (na szczęście krótkie) Kontakt (mail / gg / aqq / skype):Mail: [email protected], gg: 41970047, skype: theswordmaster7 Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Dzień chylił się ku zachodowi. Rzadko uczęszczaną drogą, przecinającą wschodnie lasy, szedł człowiek. Wędrowiec ów, sądząc po ubiorze, przybył z daleka. Miał on na sobie zielony płaszcz z kapturem, idealnie zlewający się z leśną roślinnością. Przez plecy przewieszony miał łuk wraz z kołczanem pełnym czarno opierzonych strzał oraz trzy miecze w bogato zdobionych pochwach. Dwa bliźniacze ostrza długości ok. metra i o połowę dłuższy miecz półtora-ręczny. Twarz wędrowca ukryta była w cieniu kaptura. Jedyną widoczną jej częścią były jego usta i podbródek. Zmierzał na zachód. Minąwszy ostatni zakręt ujrzał przed sobą ostatni odcinek jego leśnej wędrówki. Odetchnął głęboko i ruszył na przód. Przeszedłszy parę metrów wyczuł czyjąś obecność, jednak nie dał tego po sobie poznać. Nie minęło pięć sekund, gdy drogę zastąpili mu bandyci. Było ich dziewięciu. Największy z nich, zapewne herszt, dobył miecza i powiedział: – Zatrzymaj się! Jeżeli nie chcesz byśmy poharatali ci buźkę to oddaj nam swoją broń i wszystkie inne wartościowe rzeczy jakie masz przy sobie. – Na waszym miejscu – odpowiedział wędrowiec głosem zimnym jak lód – zszedłbym z tej drogi i nie próbowałbym mnie atakować. No, chyba że się wam życie znudziło – to powiedziawszy dobył mieczy. Herszt natychmiast zakrzyknął „Brać go!” Skoczyli na niego z wrzaskiem. Herszt jako pierwszy zamachnął się na niego mieczem. Atak ten nawet nie dotarł w pobliże wędrowca, który ciął bandytę na krzyż dwoma mieczami. Z niesamowitą prędkością uskoczył przed jednoczesnym ciosem czterech najszybszych, zatrzymał się za nimi i jednym cięciem pozbawił całą czwórkę głów. Pozostali rozbiegli się w panice. Wędrowiec wytarł miecze z krwi i wsunął do pochew. Uklęknął przy martwych bandytach i rzekł – Niech Addanos ulituje się nad tymi duszami – potem, wciąż kierując się na zachód, wyszedł z lasu i ruszył w dalszą podróż. W gospodzie Orlana, jak w każdy niedzielny wieczór, gwarno było i rojno. Trudno się temu dziwić, bowiem Tawerna „Pod martwą harpią” miała reputację najlepszej w promieniu wielu mil. Było już po godzinie dwudziestej i na zewnątrz panował półmrok, gdy do karczmy wszedł strażnik miejski. – Niech żyje król! – zawołał od progu. Na sali rozległ się entuzjastyczny okrzyk większości: „Niech żyje!”. Strażnik usiadł przy ladzie, gdzie został serdecznie powitany przez Orlana. – Witaj Martin. Co podać? – spytał Orlan. – Piwo i gulasz – odpowiedział Martin. Gospodarz nalał mu piwa i zaglądając za kotarę krzyknął – Silas, gulasz dla Martina. Migiem – po czym postawił przed strażnikiem piwo. Pół minuty później zza kotary wyszedł młody, siedemnastoletni chłopak, niosąc na tacy porcję parującego gulaszu i kilka kromek chleba. Wyłożył zawartość tacy przed klientem – Jest coś jeszcze do zrobienia wujku? – spytał Orlana. – Na razie nie. Możesz iść do kuchni coś zjeść. Jak będziesz potrzebny to cię zawołam – padła odpowiedź. Następnie zwrócił się do strażnika – powiedz mi przyjacielu, co słychać w mieście. – W mieście ciągle panuje spokój – powiedział – ha. Jak tak dalej pójdzie to nie będziemy mieli nic do roboty. Nawet bandyci się uspokoili Rozmowa trwała jeszcze kilka minut. Po kolacji Martin wyruszył z powrotem do miasta. Pozostali goście również zaczęli opuszczać tawernę. Wybiła godzina dwudziesta pierwsza i w karczmie zostało zaledwie pięciu gości, którzy mieli tu powynajmowanie pokoje. Wtedy właśnie do gospody przybył ostatni dzisiaj, niespodziewany gość. Wędrowiec w zielonym płaszczu pewnym krokiem podszedł do kontuaru – Poproszę grzane piwo – powiedział do Orlana. Ten o nic nie pytając odchylił kotarę i krzyknął – Kufel grzanego piwa. Tylko szybko – następnie odwrócił się do gościa i rzekł – witam w gospodzie „Pod martwą harpią” wędrowcze. Mam na imię Orlan i jestem właścicielem tej tawerny. Chciałbyś coś jeszcze – zapytał. Przybysz lekko się uśmiechnął – Na razie potrzebuję tylko grzanego piwa – odrzekł – wieczory są coraz chłodniejsze – dodał. Miał rację, bowiem był to szósty dzień pierwszego miesiąca długich deszczy. Kotara odchyliła się i z kuchni wyszedł Silas, ostrożnie niosąc piwo. Postawiwszy je przed zamawiającym, spojrzał na Orlana i wrócił do kuchni odprawiony ruchem ręki. Przybysz zdjął rękawice z brązowej skóry i ujął ciepły kufel w obie dłonie. Na środkowym palcu prawej dłoni tkwił srebrny pierścień z szarym kryształem w oczku. Nie zdejmując kaptura wypił parę łyków, po czym odstawił kufel i spojrzał na karczmarza – Odnoszę wrażenie że gapisz się na mój pierścień – rzekł - Nie wiem do końca co o nim sądzić. - to Kryształ Cienia. Znasz ten kamień – zapytał przybysz. Orlan odrzekł – Owszem. Witaj na miejscu spotkania Bracie Pierścienia. Wędrowiec uśmiechnął się po raz drugi, po czym dopił piwo i spytał – Ile bierzesz za pokój? – Dla Brata Pierścienia. Zupełnie nic – dodał podając niewielki klucz – oto klucz do twojego pokoju. Schodami na lewo, czwarte drzwi po prawo. Dobrej nocy życzę – powiedział Orlan. Przybysz uśmiechnął się po raz trzeci i odrzekł – Nawzajem. O ósmej zejdę na śniadanie – po czym wstał i udał się do wyznaczonego pokoju. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ares Prime Napisano Styczeń 2, 2013 Share Napisano Styczeń 2, 2013 Doświadczenie: Od ponad 5 lat siedzę w różnych RPGach, zarówno w spotkaniach na żywo z innymi maniakami, jak i na różnych forach. Specjalizuję się zwłaszcza w multisesjach, zdarzyło mi się prowadzić sesję z 8 graczami i dociagnąć ją do końca. Dlaczego Ty?: A no mam trochę wolnego czasu, poza tym chciałem zająć się czymś innym poza posaniem epickich fanficów. Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: World of Warcraft, Transformers, Teenage Mutant Ninja Turtles, może Star Wars Clone Wars, Marvel, DC, i oczywiście stara dobra Equestria. Czyli głównie Fantasy. Oraz jakiś własny świat... no znalazło by się trochę pomysłów. Wady, zalety (swoje, oczywiście): ZALETY - anielska wręcz cierpliwość, i pomoc dla laików. Jestem otwarty na sugestie i propozycję, chętnie wyjaśnię mechanikę proponowanej przezemnie sesji. Będę dawał co najmniej 1 posta dziennie. Jak zaczynam prowadzić sesję, to ciągnę ją do końca. Przerwać to może tylko śmierć gracza, lub MG, ewentualnie rezygnacja tego pierwszego. Wady - dostępność czasowa. Czasem mogę być niedostępny i nie odpisywać od razu na wiadomości, czy pytania. Trochę z lenistwa, ale przede wszytskim, dlatego że dużo pracuję. Kontakt (mail / gg / aqq / skype): GG - 31276107 mail - [email protected] Przykładowe WŁASNE opowiadanie: WORLD OF WARCRAFT Połączone siły Hordy i Przymierza przepełnione furią przypuściły zaciekły atak na siły Króla Lisza w Northrend. Ich determinacja była tak wielka, że przebili się oni, aż pod Bramę Gniewu, wrota do Korony Mrozu – siedziby ich znienawidzonego wroga. Tam jednak czekała na nich straszna niespodzianka. Część sił Opuszczonych zaatakowała swoich sprzymierzeńców doprowadzając do potwornej masakry. W tym samym czasie ich pan, Varimathras podjął próbę przeprowadzenia puczu wewnątrz stolicy nieumarłych. Na szczęście Królowa Sylvanas razem z Thrallem i innymi sojusznikami zdołała powstrzymać zdrajcę. Pomimo jego śmierci, plan Varimathrasa dokonał wielkich szkód. Przymierze i Horda zarzuciły się wzajemnymi oskarżeniami i odstąpiły od sojuszu zamieniając gwałtowne natarcie ich sił w powolną wojnę okopową. Ostatecznie jednak Srebrzysta Krucjata pod wodzą Tiriona Fordringa wysławszy grupę dzielnych herosów przeprowadziła precyzyjne uderzenie na Koronę Mrozu i pokonała Króla Lisza, uwalniając świat od jego plugawego istnienia. Wojska opuściły Northrend, pozostawiając tam jedynie obsadzone garnizony i nowo zdobytych sprzymierzeńców. Zdziesiątkowane siły obu frakcji powróciły na kontynenty, aby zająć się własnymi sprawami. Aż pewnego dnia każdy mieszkaniec Azeroth poczuł jak ziemia drży pod jego stopami... Skorupa ziemska zaczęła pękać i giąć się niczym papier. Rzeki i morza wystąpiły ze swych brzegów zalewając całe połacie lądów. Góry zaczęły kruszeć i rozsypywać się, a jałowe pustkowia zamieniały się w potężne lasy. Wulkany eksplodowały wyrzucając z siebie gęsty dym i lawę, niszcząc wszystko wokół. W najdalszych zakątkach świata druidzi kulili się i wyli w bólu, dzieląc cierpienie z umęczoną przemianami Ziemią, kiedy każda istota na Azeroth desperacko walczyła o przeżycie. Mury miast rozsypały się w gruz, niektóre krainy został rozerwane na kawałki lub utonęły w morzu lawy. Tysiące istot zginęło w jednej chwili, a jeszcze więcej zostało rannych. Nadeszła apokalipsa. Nadszedł KATAKLIZM... Niedługo potem stało się jasne, że za tymi zdarzeniami stoi nikt inny, jak Deathwing zwany niegdyś Neltharionem. Druidzi oraz szamani wszystkich ras zebrali się, aby opracować plan ratowania świata. Dla Przymierza i Hordy atak smoczego Aspektu był czymś jeszcze - sygnałem do wojny. Wojny na szeroką skalę. Armie Stromwind wylądowały na wyspie Theramore oraz w Darnassus. Uderzono na Ashenvale. Rozpoczęto oblężenie Mulgore. Barrers zamieniło się w arenę zaciętych walk w wojnie pozycyjnej. Na ustach żołnierzy Króla Wrynna oraz ich sojuszników było jedno hasło: "Orkowie z powrotem za Portal". Horda została zaskoczona. Agresywna polityka wewnętrzna nowego przywódcy, Garrosha Hellscreama, sprawiła, iż dawne sojusze zastąpiły nowe konflikty. W Lordaeron Opuszczeni prowadzili własną wojnę, a Sylvanas nie spieszyła się z pomocą kalimdorczykom. Krwawe elfy zaś stawały przed kwestią wyboru nowego władcy. Sytuacja stawała się poważna, jednak z jakiegoś powodu Garrosh wstrzymywał swoje główne siły przed wysłaniem na front... Pewnego popołudnia kliku całkowicie sobie obcych członków Hordy otrzymało następujące wezwanie: "Adresat tej wiadomości ma obowiązek bez zwłoki wstawić się przed obliczem Wodza Garrosha, w twierdzy Grommasha, w Orgrimmarze. Nieusłuchanie tego rozkazu, bądź zwłoka w jego wykonaniu uznana będzie za zdradę i bezlitośnie ukarana. Oczy Hellscreama zawsze na ciebie spoglądają. Za Hordę." Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Varthy Napisano Styczeń 6, 2013 Share Napisano Styczeń 6, 2013 Doświadczenie: Ponad rok doświadczenia na kilku PBF'ach jako mistrz gry, głównie gwiezdnowojenne, ale zdarzyły się też sesje w realiach Stalkera, Wiedźmina i kilku innych uniwersach. Uczestniczyłem też w kilku luźnych projektach "jajcarskich" pbfów, jak np. Los Angeles i stereotypy o muzykach rockowych/metalowych, czy humorystyczne sesje przedstawiające wydarzenia z uniwersum SW w krzywym zwierciadle. Dlaczego Ty?: Mam sporo pomysłów na sesje, ostatnio dużo wolnego czasu i sporo chęci, jestem kompetentny, na pewno nie zrezygnuję w środku gry bo "nie mam weny". Łatwo "wkręcam się" w klimat danej sesji, nie jestem zbytnio złośliwym MG i staram się utrzymywać przyjazną atmosferę z graczami, chcę żeby dobrze bawili się podczas moich sesji. Czytam sporo książek, więc uważam, że dysponuję bogatym słownictwem. No i jak już wspominałem, mam ostatnio dużo napadów ciekawych pomysłów na sesje w różnych realiach i okresach czasowych Equestri. Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Gwiezdne wojny, Władca Pierścieni, Chicago lub Nowy Jork za czasów prohibicji... pomysłów mam wiele. Wady, zalety: + dużo wolnego czasu + chęci + doświadczenie w prowadzeniu sesji - czasami zbytnio rozpisuję się w opisach - trudno mi przychodzi przerzucenie się z jednego klimatu na drugi, co utrudnia mi np. prowadzenie dwóch różnych sesji jednocześnie Kontakt: słać PW/numer GG: 9834912 Przykładowe opowiadanie: Jedno z moich opowiadań do kapoka, z gwiezdnowojennego pbfa. Pudło, które stało na obdrapanym, drewnianym stoliku, było zadziwiająco duże jak na wyświetlacz hologramów. Było dość wiekowe. Na niegdyś srebrną obudowę zaczynała się wdzierać rdza, wierzchołki były ukruszone, górna podstawa była umocniona brunatnym drutem. Izolator był strasznie poobdrapywany i nieco zbyt mały, zapewne skołowany z jakiegoś zezłomowanego statku. Hologram wyświetlany przez niedołężną skrzyneczkę często łapał zakłócenia, czasami zdarzało mu się przybierać formę holotancerki. Rutiański twi'lek, który stał obok stoliczka i z zapałem wtykał paluchy w coraz to ciekawsze zakamarki hologramowej knajpy, tłumaczył plan z tempem, jakby miał się zaraz udusić. Młody gangster ledwo łapał oddech, plątał mu się język i mocno seplenił. Całość brzmiała jak niepełnosprawny rancor dławiący się resztkami banthy. Wrażenie umacniały dźwięki typowe dla tego typu knajpek: ochrypłe śmiechy podpitych gości, wylewany alkohol, szkło obite o szkło, gdzieś w tle przygrywała jakaś tandetna nutka. Do tego szepcący do siebie gangsterzy, którzy większą uwagę poświęcali półnagim twi'lekańskim prostytutkom w drugim końcu knajpy, które chichotały sobie pod nosem, od czasu do czasu rzucając zalotne spojrzenia i odsłaniając część ciała przed ciekawskimi bandziorami. ---------------------- - Jesteś łowcą nagród, najemnikiem, szmuglerem, zeltrońską dz**ką, coś z tych rzeczy? - Jeśli zapłacisz odpowiednio, mogę być nawet pieprzonym klaunem. Hutt uśmiechnął się złośliwie. Podniósł tlący się kawałek jakiejś zielenizny zawiniętej w papier i zaciągnął się, po czym kontynuował: - Nie nastawiaj się na myślenie. To robota krótka, łatwa i przyjemna. Wchodzicie, zabijacie kogo trzeba i wychodzicie. Staracie się jedynie, żeby nie rozwalić połowy miasta. Potrzebuję mięska armatniego, płacę 150 kredytów za łeb. - Za 150 kredytów to możesz co najwyżej zamówić sobie kilkuminutową porcję drapanka w pupcię. Chcę 300 kredytów. Hutt wybuchnął gromkim śmiechem, po czym zaciągnął się swoim papieroskiem. - 300 kredytów. Tyle mógłbym wybulić na łowcę nagród z prawdziwego zdarzenia. Roaat spodziewał się takiej reakcji. W końcu rozmawiał z huttem. Był jednak przygotowany na taką sytuację. Widok z kanciapy gangstera rozciągał się na połowę Mos Eisley. Najemnik wskazał palcem brązową wieżę. Był to stary posterunek Imperium. Znał to miejsce dobrze, była to dawna kryjówka paczki Shenzota. - Widzisz to miejsce? Roaat wyjął z kieszeni detonator. Uśmiechnął się i nacisnął patrząc na hutta. Rozległ się okropny, ogłuszający grzmot. Wieża wypluła z siebie ogromnego, ognistego grzyba który zaczął wspinać się w niebo i przekształcać w dym. Siła wybuchu uszkodziła pobliski domek i porozdmuchiwała przechodniów. Duży śmigacz przejeżdżający obok został zrzucony prosto na pobliski sklep ze sprzętem, drzwi wyleciały ze ściany, ta popękała w kilkunastu miejscach. Po nastąpił deszcz kawałków brunatnego betonu i jakiegoś stalowego śmiecia. Cała ta pokazówka miała jednak tylko charakter dywersyjny. Roaat szybko schwycił rodiańskiego strażnika przy zejściu na balkon i skręcił mu kark. Zanim pozostali zorientowali się co się dzieje, Najemnik trzymał już w dłoni swój pistolet blasterowy. Szybką serią zabił wysokiego lethiańskiego twi'leka po drugiej stronie zejścia i oddał dwa strzały do durosa z karabinem snajperskim. Ostatni strażnik dzierżył wibroostrze. Roaat schował blaster i podszedł spokojnym krokiem do napastnika. Ten wymierzył w niego atak, którego Alderaanin zręcznie uniknął. Wytrącony z równowagi zabrak odsłonił swój lewy bok, który sekundę potem został rozcięty przez naręczne wibroostrze łowcy. Powalony, błyskawicznie został dobity pchnięciem w twarz. Łowca spokojnie wyjął i uzbroił termobombę, po czym przerzucił ją przez ramię, prosto w zejście z balkonu. Cała scena, począwszy od detonacji bomby, po wrzucenie drugiej do baru pełnego bandytów trwała nie więcej niż półtorej minuty. Hutt podniósł powoli swe obślizgłe łapska i zaczął klaskać. - Nieźle, nieźle! Dostaniesz 400 kredytów. Roaat sięgnął znów po blaster. Hutt spokojnie podniósł papieroska i zaciągnął się zielonkawym dymem. - Chyba się źle zrozumieliśmy robalu. Ja jestem łowcą nagród. Ty jesteś moją ofiarą. Moi ludzie są już na dole i rozwalają twoje ścierwo. Postarałem się również o efekty specjalne. Uzbroiłem kilka bomb w tamtej melinie, wiedziałem że twoi strażnicy nie są na tyle rozgarnięci aby wpaść na to, że to zwykła dywersja. Teraz jesteś bez strażników i bez szans, bo ci na dole nie mają pojęcia co tu się dzieje. A nawet gdyby mieli, są atakowani przez moje mięsko armatnie. Wybacz za taki rozmach, ale lubię wybuchy. Hutt spoważniał. - Jak to? To znaczy, że to całe zlecenie to był pic, żeby tu przyleźć i mnie zaciukać? Roaat kiwnął głową z miną, jakby właśnie wytłumaczył najprostszą rzecz na świecie. Na dole rozległy się odgłosy strzelaniny. - Przebiegła z ciebie suka, Derru. - Hutt znowu pociągnął sobie z papieroska, wracając do poprzedniej postawy błogiego spokoju, jakby był święcie przekonany, że napastnik się zgrywa. - Widać nie jesteś palcem robiony. - Roaat pokiwał głową. - Ale ja też nie. - Hutt nacisnął na duży przycisk wmontowany w prawe oparcie swojego leża. Rozległo się syczenie. W ułamku sekundy z podłogi zaczęły unosić się szare obłoki jakiegoś dymu. Roaat zaczął się krztusić. Dym po chwili opanował cały zadaszony balkonik i całkowicie uniemożliwił dostrzeżenie czegokolwiek. Derru szybko sięgnął do kieszeni po swoją chustę, której używał podczas grubszych akcji do maskowania twarzy i zarzucił sobie ją na nos i usta, po czym zawiązał z tyłu głowy. Łowca zaczął cofać się do tyłu z nadzieją, że wpadnie w zejście i ucieknie poza zasięg nieznanego gazu. Niezła zagrywka - mógł to zarówno być śmiertelnie trujący gaz, jak i zwykły dym, mający jedynie ograniczyć widoczność i utrudnić oddychanie. Cofający się mężczyzna stracił nagle grunt pod nogami i spadł w dół. Po chwili nastąpiło tylko uderzenie w tył głowy i okropny ból, rozchodzący się po całej czaszce. Najemnik otworzył oczy. W barze rozgorzała strzelanina. Roaat powoli wstał masując sobie głowę. Nagle coś raptownie zrzuciło go na podłogę. - Arghhhhh!! K##wa!! Kolano najemnika wybuchnęło krwią. Musiał dostać od jakiegoś z przydupasów Lexo. Najgorsze była świadomość, że grubas przeforsował jego misterny plan. "Mniej gadaniny, więcej strzelania". Roaat zawalił akcję. Było ropuchę zastrzelić od razu, a nie tłumaczyć mu jak sierocie ze żłobka każdy szczegół planu. Ta sama głupota omal by go nie zabiła na Nar Shaddaa, gdzie polował na psychopatę, który wysadził się w samym środku klubu nocnego. Gdyby Roaat od razu zastrzelił tego idiotę nikt by nie ucierpiał i wszystko skończyło by się dobrze. On jednak wolał wygłosić wywód, jaki on jest sprytny, przebiegły i zajebisty. Okazało się, że ten biedny schizofremik miał w kieszeni trzy termodetonatory. Roaat o mało nie stracił wtedy ręki. Koleś wysadził się w powietrze, rozwalając pół speluny. O stratach cywilnych już lepiej nie wspominać, zresztą mało kto w tej melinie kwalifikował się do cywili. Najemnik, po dwóch minutach spędzonych na podłodze, powoli doszedł do siebie. Zdjął swoją chustę z twarzy i owinął nią ciasno zranione kolano. Szybko zerwał z pleców swoją E-11 i otworzył ogień do wszystkich, którzy w barze dzierżyli broń. Nie zwracał uwagi do kogo strzelał, ważne było, by tamta osoba strzelać przestała. Rutiański twi'lek, sepleniący podczas przedstawiania planu. Duros w śmiesznym hełmie z dwoma blasterami w dłoni. Twi'lekańska tancerka, kryjąca się pod jednym ze stolików. Najemnika ogarnęła złość i dzika żądza mordu. Ktoś rozorał mu kolano, ból doprowadzał go do szału. Potężny kopniak posłał jeden z stolików na twardą, brudną podłogę knajpy. Roaat runął za stolikiem. Nie była to osłona najsolidniejsza, nieoszlifowana powierzchnia drapała nieznośnie w głowę. Ważne było jednak, że stoliczek chronił przed strzałami z blastera. Łowca sięgnął do kieszeni. Został mu jeden termodetonator. Bez namysłu go uzbroił i wyrzucił za siebie. Nie obchodziło go to, kto zginie. Ważne było, żeby on wyszedł z tego cało. Potężny wybuch posłał za stolik Roaata jakieś śmieci, kubeczki, kawałki trupów. Najemnik ostrożnie wychylił głowę w celu przebadania terenu. Czysto. Wszędzie trupy i krew, na podłodze słania się jeszcze jakiś rodianin. Najemnik uśmiechnął się i wstał, rozejrzał się jeszcze raz i utykając, udał się spowrotem na balkon. Dym jeszcze się unosił, jednak widoczność była już co najmniej dobra. Hutt siedział sobie i ciągnął fajeczkę. Gdy zobaczył Roaata, wyraźnie się przestraszył. Derru nie dbał już o to, czy to był śmiertelny gaz, czy opary moczopędne, czy para na sterydach. Był wściekły. Gwałtownie wepchnął huttowi karabin w paszczę i wystrzelił kilka razy. Obślizgła jucha prysnęła mu na twarz i zbroję, głowa Hutta zsunęła się i uderzyła o oparcie. Najemnik rozejrzał się. Krajobraz Mos Eisley zdominowany był przez ogromny słup czarnego dymu, który unosił się znad wysadzonej kilka chwil temu wieży. Mężczyzna schował broń i udał się po schodach w dół, do zdemolowanej knajpy. Zastanawiał się, czy ktokolwiek z jego ludzi przeżył. Po chwili odegnał od siebie te myśli. Nie obchodziło go to, nie znał tych ludzi więc obojętny był mu ich los. Ważne, że wykonał robotę. edit: skrobnąłem nieco więcej w "Dlaczego Ty?" Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wizio Napisano Styczeń 6, 2013 Share Napisano Styczeń 6, 2013 Jak dla mnie opowiadanie jest dobre, lecz za mało napisałeś o sobie. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Varthy Napisano Styczeń 6, 2013 Share Napisano Styczeń 6, 2013 Mogę skrobnąć coś jeszcze, jeśli podane informacje są niewystarczające. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wizio Napisano Styczeń 6, 2013 Share Napisano Styczeń 6, 2013 Mi chodzi bardziej o opis siebie. We wszystkich podaniach jest genialne opowiadanie, lecz za mało opisaliście siebie i swoje doświadczenie. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Varthy Napisano Styczeń 6, 2013 Share Napisano Styczeń 6, 2013 Poprawiłem to i owo. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ares Prime Napisano Styczeń 7, 2013 Share Napisano Styczeń 7, 2013 Okej... to wiadomo coś o werdykcie ? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Exemundis Napisano Styczeń 7, 2013 Share Napisano Styczeń 7, 2013 właśnie o to samo chciałem zapytać. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 7, 2013 Share Napisano Styczeń 7, 2013 Tyle zgłoszeń, a póki co jest zaledwie jedno miejsce... Więc uwierzcie, że nie miałem łatwej pracy... Shadow... To, że napiszesz po myślniku "zapytał", nie znaczy, że możesz sobie darować używanie znaków zapytania Hista niby ok, ale bez większego błysku. Ares... wszystko było ładnie i pięknie - powiedziałbym nawet, że byłeś jednym z faworytów, do czasu, gdy Zegarmistrz powiedział mi, że twoja historia to przepisana fabuła World of Warcraft... Nieładnie, Ares, nieładnie... Co też prowadzi mnie do zwycięzcy naboru, czyli Varthego. Przyznam, że podoba mi się ta historia. Przypadła też do gustu Zegarmistrzowi, co nie jest zadaniem prostym xd Tu i ówdzie znalazłem drobne błędy, które... chyba bardziej wynikały z chwilowej nieuwagi, niż z niewiedzy (np. zgubiony przecinek przed "który"). Jednakże nie wpływało to na odbiór tekstu. Zauważyłem jednak pewien mały detal... Nie, nie jest to błąd, tylko nieścisłość. Z jednej strony cenzurujesz takie słowa jak "dzi ka", a zostawiasz określenie "pieprzonym klaunem"? Interesting - trudno mi przychodzi przerzucenie się z jednego klimatu na drugi, co utrudnia mi np. prowadzenie dwóch różnych sesji jednocześnie Byleby tylko nie zaszkodziło to zbyt mocno przyszłym graczom. Bo mogę tylko powiedzieć, że jesteś przyjęty. Brawo zatem. Nabór niniejszym zostaje zamknięty. Wszelkie uwagi proszę kierować tutaj. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts