Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Poke wyczuła napiętą atmosferę u kilku kucyków. Postanowiła się tam nie zbliżać. Jednak mimowolnie usłyszała kawałek rozmowy. Nie mogła się powstrzymać i podbiegła do nich.

 - Podobno od alkoholu można dostać kuku na muniu - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor wstał i podszedł do ekipy, szepna na ucho Grimowi

- Weź po spotkaniu Animal ze sobą do baru, napijcie się lub zamóm dla siebie i dla niej kolacje - popatrzył na Atlantisa - Wiem Grim że chętnie byś mi kark skręcił lub coś, ale wiesz. Atlantis chce się ciebie pozbyć by miec spokój. Więc wiesz, weź ją na kolacje lub coś podobnego - Wiktor usmiechnął się  i siadł na miejscu.

I wpatrywał się w Atlantisa wzrokiem "Wymyśl cos jeszcze, a wsadze ci karabin w pewne miejsce i wystrzele"

 

 

Po chwili jednak wstał i podszedł do Poke i podprowadził ją do Ruby.

-Dziewczyny wiem że chcecie dobrze ale to jest jak "ośla praca", czyli bezensowna robota. - skierował swój wzrok na Ruby - Ładnie grasz ale niestety nie wychowałem się na tej muzyce. wychowałem się na pieśni marszowej "Idź tam gdzie milknie księżniczek głos" - po czym usiadł obok nowo poznałych towarzyszek

Edytowano przez Sierżant Guardian
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różowa klacz nie miałam zamiaru przestać, dla niej pieśni Equestrii są tradycją, i każdy kucyk o tym powinien wiedzieć. Nie zraziło ją stękanie jakiegoś tam kuca, zamknęła oczy i pozwoliła muzyce działać na własną rękę, bądź co bądź dla niej flet był magiczny razem tworzyli zgrany duet. Młoda energiczna klacz nie straciła harmonii przyjaźni którą każdy kucyk powinien posiadać, nie mogła pozwolić sobie na niepotrzebne kłótnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon w pewnym momencie zatrzymał wszystkie swoje reakcje życiowe. Wyglądało to dosyć dziwnie a nawet strasznie, jakby umarł na stojąco. Po chwili zorientował się, że słyszy dźwięk fletu. Zainteresowany muzyką rorzejrzał się, aż w końcu zobaczył klacz która grała niezwykle na tym instrumencie. Postanowił podejść bliżej aby wsłuchać się w jakże wspaniałą melodię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MT słuchał tylko niektórych skrawków rozmowy, zastanawiał się czemu Wiktor chce z nim pogadać, mówił coś o "bronią palną"...nie "broń palna" słyszał o tym, broń która z wielką siłą wypycha pociski z metalu i zabija prawie natychmiast.

 

Żółty kuc uśmiechnoł się kiedy usłyszał pytanie Pokemony

Masz racje mała, niestety nie każdy kucyk jest na tyle przenikliwy...- znowu spojrzał spod łba na Grimma

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis popatrzył na Wiktora,zrozumiał  co on robi,ten sukinsyn.Nawet nie wiadomo było czy to,czy ten jeszcze większy sukinsyn czający się w nim.A sączył jad przez uszy Grimowi.Potem się odezwał do Grima:

 

-Cokolwiek ci powiedział,nie masz pewności czy to Wiktor,czy jego współlokator,a może obaj naraz,tego nie wiesz,ale te pieniądz ci się przydadzą-

 

Po czym się odezwał do Pokemony:

 

-To zleży od głowy,chociaż chyba jesteś za młoda na rozmyślania o tego rodzaju napitku-

 

Usiadł,musiał się odprężyć,słuchał utworu chociaż jej nie znał,tak naprawdę nie znał żadnej piosenki,tylko to co zagrała Blue na harfie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandstorm znudzona rozmową 2 jej towarzyszy o tym, że ktoś nie jest alkoholikiem nawet jak mu za to pieniądze dają. Dosłyszawszy intrygującą melodię postanowiła zbadać owej melodii źródło. Podeszła więc do Ruby ( bo chyba tak się nazywała) i miłym głosem zapytała:

- Nieźle grasz, jedno pytanie to jakiś rodzaj inkantacjii czy też masz juz dość mojej drużyny, a przynajmniej jej części? Chciałabyś się może gdzieś przejść i odpocząć od tego jazgotu? Będziemy miały okazję się lepiej poznać w końcu mamy być teraz w jednym składzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz zaskoczona pytaniem, przerwała granie- Raczej pieśń którą co roku gra się na Dzień Letniego Słońca, jeden z kuców wcześniej mnie poprosił o zagranie, nawet pięknie śpiewał. Jednak wolę tu pozostać, niedługo ma zacząć się na rada. Po za tym mamy być zgraną drużyną a tu tyle spięć, channelingom by nawet się to spodobało, byśmy sami tylko się nie pozabijali.- roześmiała się- Aaa Ruby jestem, lubię robić zabawy, ale także rozpędzać i tworzyć chmury a taka jedna z deszczem by się nawet tu przydała.

Obok siebie zauważyła człowieka, lekko podskoczyła na krześle zdziwiona- Oj przepraszam nie zauważyłam Ciebie Rebon, tak w ogóle kim jesteś?- Rzuciła mimowolnie pytaniem do nieznajomego.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozliczne argumenty za i przeciw wysunięte przez pozostałych członków tej wątpliwej wartości kompani wcale nie pomogły Grimowi w podjęciu decyzji. Zacukał się, rozważając mnożące się wątpliwości. Pomysł z kolacją zdawał się być najbardziej na miejscu, tylko co z tego, jak Atlantis musiał go podminować tą nutką niepewności... Z drugiej strony Wiktor był jednym z tych, którzy najmniej zaleźli mu za skórę. Nawet ta nawiedzona zezuja Pokemona wtrąciła swoje trzy grosze, choć nie miało to żadnego znaczenia. Ale jednak zrobiła to z jakichś tam sobie znanych powodów. 

 

W końcu zgarnął wiszące w powietrzu monety, wzdragając się lekko. Skinął głową Atlantisowi.

- Nie myśl, że nie potrafię podziękować za dobro, nawet tobie - powiedział poważnie. - Teraz może skupimy się na naradzie, co? Mamy wrogów do zabicia.

 

Po tych słowach odwrócił się do Wiktora.

- Nie wiem, do kogo teraz mówię, ale Wiktorowi karku skręcić raczej nie chciałem. Magia nie pochodzi bowiem od niego, lecz od tego... czegoś. Oby wyzdrowiał.

 

Na samym końcu odwrócił się do Animal Heart, odgarnął jej grzywę i spojrzał prosto w oczy.

- Wiem, że to nie jest mój pomysł, ale mimo to chciałbym go wykorzystać. Czy chciałabyś pójść ze mną na kolację? - przerwał na chwilę. - Może ostatnią - dopowiedział cicho, bardo cicho.

 

Nie wiadomo dlaczego, ogier nie zwrócił najmniejszej uwagi na kunsztowną melodię wysnuwaną przez Ruby z pomocą jej instrumentu. Może to dlatego, że lubował się w innych brzmieniach, kto wie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Uwielbiam pisanie z telefonu...)) Animal nie zwracała za bardzo uwagi na rozmowę, ale na pieśń, którą grała Ruby. Parę razy już ją kiedyś słyszała i za każdym razem jej się podobała. Po chwili wyszła z transu, akurat kiedy Grim odgarnął jej grzywę, spojrzał w oczy i zadał pytanie. Na jej policzkach wymalowały się delikatne rumieńce. Myślała nad odpowiedzią, aż w końcu przytaknęła. Bała się ponownie odezwać, lecz wyrażała zgodę na kolację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic ze spokojem przyglądał się dyskusji, która wywiązała się pomiędzy obecnymi. Cóż, myślał, że Grim nie da się podejść Atlantisowi tak łatwo. No ale po raz kolejny przekonał się, ile dla kuca ziemnego znaczy cydr. Mówiąc szczerze, to żałował, że pokłócił się już na początku wyprawy z Grimem, choć starał się tego nie okazywać... Nie interesowała go rozmowa tych i zaczął się wsłuchiwać w melodię Ruby. Ile to czasu minęło od jego ostatniej gry na flecie? Sam nie był pewien, wiedział tylko, że było to na pewno przed objęciem władzy przez Nightmare Moon i Chrysalis. W ciszy oczekiwał na jakieś konkrety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandstorm była lekko speszona słowami Ruby, ale kontynuowała:

- A tak, oczywiście, że po naradzie. Mam na imię Sandstorm, ale to chyba już dosłyszałaś.

Starała się unikać kontaktu wzrokowego.

- Ale tak ładnie grałaś. Mówiłaś, że co roku grasz to na jakimś święcie, ja wychowałam się w lesie bardzo daleko od Equestrii i nie obchodzono tam prawie żadnych świąt. O księżniczkach i o tym co się stało też wiem przez przypadek i tylko częściowo orientuję się w sytuacji. A co do tych Changelingów, o których wspomniałaś to nie wszystkie są złe, bo gdyby wszystkie były złe to byłabym już pewnie martwa. Ale mam jedną proźbę.

Teraz spojrzała zdenerwowanym wzrokiem prosto w oczy Ruby.

- Mogłabyś mi opowiedzieć o tym święcie? Bo jeśli jest tak pięknę jak twoja muzyka to musiało mnie w tym moim odkucykowym życiu wiele ominać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Bardzo piękne święto gdzie raz do roku księżniczka Celestia wznosi na nieboskłon Słońce. Wszystkie kucyki uczestniczą w tej uroczystości. Potem są śpiewy poczęstunek i tańce, w tym śpiewana jest ta pieśń. - Ruby zauważyła, jak kilka kucyków przysłuchiwało się melodii, bardzo ją to ucieszyło.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nawet nie wiesz jak ciężko mi jest sobie takie święto wyobrazić.

Westchnęła. Miała mieszane uczucia, z jednej strony cieszyła się z takiej ilości nowych kuców, z którymi mogła porozmawiać, lecz z drugiej strony trochę ją ten fakt przerażał. Jako wychowanka lasu nagle przypomniała sobie o życiu w starym domu z bratem zanim stał się Changeling'iem o bólu po jego zniknięciu, do tej melodii szumu lasu całymi dniami. Gdy ona odczuwała wewnętrzną burzę emocji Serox pozostawał cicho, od chwili wejścia do tej sali nie odezwał się ani słowem. Co też zmartwiło klacz, uśmiech znikł z jej twarzy, ustępując miejsce grymasowi żalu. Po chwili znowu się odezwała.

- Nigdy nie byłam na żadnym święcie, ani nikt mi nigdy nic nie przyniósł z dobrego serca. Od zawsze byłam tylko dziwną znachorką mieszkającą w chatce w lesie ze swoim bratem jak jakiś wygnaniec. Nawet jak pomagałam innym, to gdy przychodziłam do miasta patrzono na mnie krzywo jakby z obawą. Jak gdybym była symbolem śmierci, a przecierz tylu osobom pomogłam ją oszukać! Nie wiem czemu Celestia co roku wznosi słońce skoro ono wstaje codziennie tak jak my budzimy się ze snu i wstajemy z łóżka. Ale skoro robi to by sprawić radość innym kucom to nie mam zamiaru jej tego zabronić. Przepraszam, że zabrałam ci tyle czasu możesz kontynuować swoją melodię.

Po czym ze spuszczoną głową wolno poszła w stronę swojego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białolicy ogier nie wytrzymał, coś w nim pękło, a odczuł to każdy w jego pobliżu. Po całym jego płaszczu jak i fraku poczęły przeskakiwać srebrzyste pioruny zwiastujące wściekłość. CM począł bić niczym żywy, a płomienie wokoło raz jeszcze niczym na farmie wybuchły błękitnym płomieniem. Spod maski można było ujrzeć czerwone niczym świeża krew ślepia pałające żądzą mordu. Nawet cienie wokoło czarownika ukazały dziwaczne kreatury podkreślając straszliwy obraz. Maska kuca przypominała teraz żywą twarz z czarnym uśmiechem szaleństwa, a czerwone łzy płynęły niczym źródlane potoki, choć nie tak czyste. Runy na jego kopycie rozbłysły paskudnie paląc pobliskie włosie, a swąd palonego mięsa szybko ogarnął salę.

 

-Cisza...

 

Wydobył się cichy, choć głęboki i złowrogi głos wprost z pod maski. Magia w czystej postaci wylewała się z Maskeda i jakby wlewała się w niego z powrotem z rozpędem.

 

-Cisza!

 

Zawył raz jeszcze nie bacząc czy ktokolwiek zwraca na niego uwagę.

 

-I to wy chcecie uwolnić ten wasz kraj? Teraz powinniście obradować nie zaś wdawać się w te błahe rozmówki. To czas wojny, nie zaś czas na zabawę i miłe spotkania. Chcecie podnieść swój upadły kraj a nawet ze sobą nie potraficie się dogadać.

 

Moc bijąca z kuca rosła z każdą chwilą jakby wspomagana przez to miejsce. Do tego uczucia które winny być w łańcuchach myśli ogiera uwolniły się aby siać zamęt w jego pękniętej duszy.

 

-Uważasz się za mądrego Atlantisie, a chcesz odesłać Grima. Wiedz zatem że z nas tu zgromadzonych to on najszybciej podniósł by ten zapomniany przez szczęście lud, nie zaś twoja moc czy dobre słowo.

 

Teraz jego wzrok padł na parszywe stworzenie, tak przez niego znienawidzone.

 

-Ty zaś alikornie, kamracie upadłej rasy  która to tak wynosiła swą mądrość ponad innych, wcinasz się w zdanie nie pytana. Nie wiesz nawet co czynisz, a sytuacja w tej sali jest już dość napięta.

 

Zimne ślepia przeskoczyły niczym płomienie między drwami na Wiktora.

 

-Ty z kolei pomiocie demona chcesz by uważano cie za przyjaciela, a wdajesz zwątpienie w myśli innych namawiając ich przeciw sobie.

 

Kuc gotował się sam w sobie a maska na jego twarzy przestawała wytrzymywać ciężar tej mocy pękają powoli w okolicach oczodołów. Jego wzrok padł na MT.

 

-Ty mechaniczna podróbko, podczas narady gdzie nie czas na zbędne spory prowokujesz Grima, nie czując leku choć powinieneś.

 

Furia która powoli przelewała się przez czarę była ostatnim o czym myślał teraz kuc.

 

-Ty Ruby męczysz nas jazgotem swej piszczałki, gdy czas na poważne myśli i szybkie decyzje podając zebranym zbędne tematy do zbadania, oddalając ich od celu. Wszyscy z kolei, tu nie oszczędzając mnie samego zgadujemy się na rozmowy z dala, odgraniczając się od drużyny która powinna czynić jedność jeśli ma pokonać waszych wrogów.

 

Wtem raz jeszcze jak to zwykło bywać wszystko znikło. W kucu nastała cisza i spokój, a wszystkie oznaki jego furii zniknęły niczym zmyte przez falę.

 

-A teraz odkładając to wszystko na bok, nie chcę byście mnie postawili za wroga jednak zakończcie te jałowe dysputy i przejdźmy do sedna tego wszystkiego. Omówmy plan, a miast zgadywać się na późniejsze terminy wszystkie sprawy omówmy w tej sami. To nie czas na tajemnice.

 

Wtedy to usiadł i zamilkł czekając na prawdziwą część narady nie bacząc na to jak inni zareagują na jego słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Małymi krokami do celu Maskedzie, pamiętaj o tym. Pośpiech rodzi błedy. Jeśli nie możemy być tacy zjednoczeni jak sieć pająką, musimy być jak grzyby w lesie niby w mały grupach pod drzewami, ale jednak pod ziemią se sobą związani.

Rzekła bez emocji i patrząc wprost lekko zgasłymi oczami zasiadła na swoim miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik chwilę się zastanawiał po czym odpowiedział na pytanie Ruby:

- Nazywam sie Rebon i jestem Alchemikiem. Może to być dziwne ale byłem jeszcze niedawno kucem tak jak tutaj wszyscy. Po prostu złamałem tabu Alchemii i tak zostałem pokarany, no cóż ale już zdążyłem się przyzwyczaić a nawet polubić swoje nowe ciało.

Rebon uśmiechnął się, dalej czekając na naradę. W pewnej chwili usłyszał słowa Maskeda. Nie zdziwiły go specjalnie a nawet poniekąd się z nim zgadzał. Do tej pory udało nam się rozwalić parę małych oddziałów Podmieńców co mało wpłynęło na przebieg wojny. Byliśmy grupą marzycieli mając jedynie potencjał, lecz ta umiejętność na nic się teraz nie zda.

Edytowano przez Rebon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby uśmiechnęła się przyjaźnie do nowo poznanej klaczy- Każdy z nas ma jakieś bolączki w swoim życiu, dzięki naszym księżniczką i klejnotom harmonii, każdy kucyk czuł się bezpiecznie i szczęśliwy. Po za tym jeżeli nie poznamy osoby, która jest nam obca wtedy możemy o niej wiele rzeczy myśleć nawet tych złych. Zawsze trzeba próbować od początku.- Z początku Ruby zlękła się ogiera, który chyba właśnie wszystkie rozumy pozjadał- Uszanuj każdą osobę, która siedzi w tym pomieszczeniu!- Krzyknęła zniesmaczona- Od kiedy panuje chaos w naszym królestwie, wiele kucyków straciło najcenniejszy dar jaki posiadały- Klacz stuliła po sobie uszy i posmutniała-  W dodatku wiele moich przyjaciół i rodzina zostało wziętych do nie woli, i nie wiem czy jeszcze ich zobaczę?! Co ty wiesz o przyjaźni i harmonii skoro każdego z nas śmiesz oceniać!? Najwyraźniej nie powinno cię tu być, skoro uważasz się już za wszystko wiedzącego, jesteś za mały ogierze, za mały by kochać by mieć prawdziwych przyjaciół.- Ruby nie na żart się zdenerwowała, za wiele widziała złego by słuchać obelg od nieznajomego kuca.

 

W tym odwróciła się do Rebona- To faktycznie spotkał cię straszny los. Nie martwisz się o swoją przyszłość będziesz sam w takiej postaci?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mieć przyjaciół? Kochać?

 

Zwrócił się tym razem ze swym zwykłym zimnym spokojem.

 

-Przecież właśnie zobaczyłaś co czynią ze mną uczucia. Nie wolno mi ich posiadać i odcinam się od nich jak mogę, aby tylko żyć bezpiecznie. Wszak nie jestem prostym czarodziejem, a poświęciłem się moim sztuką bez granic.

 

Tym razem jego ton nieco spochmurniał, a wzrok słał się jeszcze ostrzejszy niźli zazwyczaj.

 

-A chaos panuje w tym królestwie od zawsze, jedynie maskowany przez alikorny. Moi pobratymcy byli ścigani i mordowani przez ziomków Atlantisa na rozkaz waszych Księżniczek. A staram się jak mogę odbudować co zostało zaprzepaszczone więc mnie posłuchajcie, bo chce dla was dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor siadł na krześle, ciężko oddychał. Poczuł nagle pewny impuls energi, coś ja by moc zła, nie była to moc maskeda, to było cos mocniejszego. Nagle uświadomił sobie co to może być. Głęboko odetchnął, pot  spływał mu po twarzy, spojżał przerażonym wzrokiem na maskeda oraz grima. Znał ta moc, poznał ja dawno temu jeszcze za panowania księżniczek.

- O-O-O-On.... t-t-tu jest..... w mieście... czuje go.... to nie demon... Discord lub.... o nie.... - urwał i zasłabł.

 

Po kilku chwilach obudził się i rzucił na maskeda. spojżał - Wojownik w czerwonej zbroi, sługa boga chaosu z dalekich stepó nordyckich gór. Wojownik potrafiący zniszczyć armie jednym ciosem miecza. - jego oczy zwężyły się - Strzeż się go - Wiktor ciężko upadł na ziemie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...