Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

-Auuu... Moja głowa. Gdzie jesteśmy? 

- Wygląda mi to na namiot.

- Dzięki. Tyle to i ja już zdążyłam zauważyć.

Kapi nie wiem czy zostałem przeszukany i ograbiony czy po prostu zaciągnięty do namiotu. Więc spróbuje 2 rzeczy. 1 Jak mam noże to wiadomo staram się przepiłować linę, a druga rzecz to skupiam się i staram się policzyć źródła dźwięków poza namiotem.

- Może przyjdzie ci z pomocą jakiś rycerz i cie uratuje? I gdy zapatrzy się w twoją urodę ja go wtedy ogłuszę i zwiejemy. *Powiedział poetycko Serox*

- Bardzo śmieszne, a może przyjdzie jakaś wojownicza księżniczka wyrżnie obóz i ciebie uratuje? *Oprychnęła Sandstorm*

- Nie miałbym nic przeciwko takiej opcji * Zachichotał *

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim Cognizance poczuł na twarzy ciepłą krew. Nie swoją. Nie był do tego przyzwyczajony, mimo walk w Stalliongradzie, ale obudziło się w nim uczucie mściwej satysfakcji. Wyszarpnął miecz z tułowia przeciwnika i spróbował zadać ponowny cios, tym razem sieczny. Usiłował trafić Podmieńca w krtań, a może nawet pozbawić go głowy. Uczucia jednak nie opanowały go całkowicie. Ogier wiedział, że wciąż ryzykuje życiem. Dlatego też jeśli będzie taka możliwość pomiesza jeszcze bardziej formację strażników. Dzięki skutecznym atakom kompanów zadanie było nieco łatwiejsze. Na oko.

 

- Żywie wolna Equestria! - wrzasnął stalliongradzką gwarą, wznosząc miecz do ciosu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal syknęła kiedy poczuła ból w prawym przednim kopycie. To ją rozwścieczyło, zrzuciła ze swojego grzbietu juki i odezwała się do stojącego na ziemi Angela.

- Posłuchaj, Angel. Weź ze sobą juki i ukryj się gdzieś, ja muszę pomóc reszcie. 

Królik kiwnął głową i zaczął ciągnąć za sobą torby. Klacz za to zmieniła się w wielką Mantykorę. Nie zwracała uwagi na ból w łapie, jedyne czego chciała to pomóc drużynie. Z rykiem rzuciła się w stronę Podmieńców. Jednocześnie uważała, żeby po drodze nie staranować towarzyszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Spoko już mówię!-no tak był zaledwie kilka metrów od reszty ekipy.

-Witajcie! Tęskniliście? Musicie wiedzieć że oddział podmieńców jest nie opodal i pewnie idzie w naszą stronę. Wiktor poleciał ich spowolnić.-wyjął drugą strzałę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już się zajmuję odpisywaniem w sesji, ale najpierw:

 

Fanowska informacja nie do końca związana z sesją.

 

Mam tutaj link do pewnego filmiku na you tube, który opowiada o RPG. Jest to śmiesznie przedstawione i ja osobiście lubię ten film. Przed wejściem uprzedzę, zę znajdują się w nim wulgaryzmy, ale nie są one jakoś straszne (jeśli ktoś grał w sesję na żywo z jakimś dorosłym po kilku puszkach piwa, to to co znajduję się w tym filmiku jest bardzo kulturalną rozmową xD). W każdym razie jeśli chcecie to zerknijcie, można się pośmiać :pinkie3:

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor zauważył cztery podmieńce, jadące na grzbietach specjalnie chodowanych i trochę mniejszych mantykor bez kolców jadowych, które zmierzały w kierunku farmy. Za nimi biegły wierzchowce [mantykory] reszty strażników. Pegaz poleciał w kierunku obozu.

 

(Taka ważna informacja: Wiktor i Nick są o ok. 3 min drogi od farmy, jak już wspomniałem i to szybkim lotem [czyli ok 60 km/h]. Zatem znajdujecie się ok 3 km od towarzyszy. Tak trochę ciężko na taką odległość strzelać z łuku. W bitewnym zgiełku ciężko w ogule mówić o dotarciu jakichkolwiek sygnałów do dróżyny. Kolejna sprawa jest taka, żę tura bitewna trwa ok 5 sekund, jak zauważyłem, może do 10, a nie od razu tyle, aby móc sobie trzy minuty podlecieć)

 

Nick zgodnie z powyższą notką dopiero leci do drużyny.

 

Masked po raz kolejny wyczarował swój magiczny płomień i cisnął nim w przeciwnika, strażnik zachwiał się lekko, lecz nie zrobiło na nim to większego wrażenia.

 

Grim wycelował w głowę i już miał ciąć swego przeciwnika, gdy ten w ostatniej chwili zablokował miecz swoim pistoetem. Przez sekundę się siłowali, jednak kapitan wykorzystał zaskoczenie ogiera i odepchnął jego broń. Pistolet w prawdzie nadawał się już do wyrzucenia, ale dowódca nie przejął się tym zanadto.

 

Animal zdjęła juki, po czym przemieniła się i poczęła szarżować.

 

(RebonMLP nic nie napisałeś, więc jeśli się nie obrazisz zaatakujesz znowu Changelinga, ok? Jeśli chcesz abym na przyszłość poczekał to napisz, a ja się dostosuję. Tutaj akurat stwierdziłem, że chyba lepiej nie zatrzymywać sesji, skoro każdy oprócz Ciebie już odpisał, ale jeśli nie chcesz czegoś takiego to powiedz.) Rebon wyprowadził cios, jednak jego przeciwnik sparował uderzenie pistoletem, który lekko się odkształcił.

 

Dowódca Changelingów wrzasnął na cały głos

-Atak z ostrzałem! Zająć wrogów pojedyńczo, reszta uzupełnia i odpala!- Rozkaz został w mgnieniu oka pojenty i każdy strażnik dobył długich noży bojowych i przeszedł do walki w zwarciu, oddając w pierw strzał z drugiego pistoletu. Ci, którzy nie mieli z kim walczyć jeden na jednego, wycelowali pistoletami w dwie postacie na wzgórzu (jedna szarżująca), gdyż tylko one umożliwiały oddanie w nie strzał bez ryzyka zranienia własnych towarzyszy.

 

Strażnik ogłuszony przez Maskeda odzyskał świadomość i wstał.

 

Kapitan starał się ciąć Grima swym nożem, jednak ogier z łątwością wyczół zamiary przeciwnika i odbił cios.

 

Strażnik walczący z Rebonem oddał strzał i dobył noża. Pocisk ugodził kuca w prawą przednią nogę (po obrazku wnioskuję, że mechaniczną), jednak odbił się od ułożonej pod kątem mechanicznej płyty czyniąc tylko lekkie zadrapanie.

 

Kolejny Changeling walczący z farmerem chybił swym strzałem, po czym szybko dobył nóż.

 

Farmer spróbował ciąć swą bronią wroga, jednak ten wyparoał się.

 

Inny strażnik ustawił się centralnie przed trasą szarży Animal. Przygotował się na przyjęcie przeciwnika i wystrzelił. Pocisk chybił, jednak to nie zmąciło spokoju na twarzy Changelinga, mimo iż zaraz miała na niego wpaść wielka mantykora.

 

Pozostali strażnicy, zgodnie z rozkazem stanęli lekko z tyłu i wymierzyli z pistoletów. Cztery strzały poszły do Animal, naturalnie swym wyglądem przyciągała wzrok, jedynie strażnik teraz zaatakowany magicznym ogniem w ramach rewanżu oddał strzał do zamaskowanego kuca na wzgórzu. Jeden z pocisków trafił szarżującą mantykorę w prawą łapę. Tym razem trafienie było bezpośrednie i olbrzymia fala bólu napłynęła do mózgu Animal. Jednak chęć pomocy sprawiła, iż nie poddała się i biegła dalej, choć łapa zaczęła obficie krwawić z dużej rany.

 

Z uwagi na odległość strzał w Maskeda chybił.

 

Sandstorm przyszłuchała się uważnie i wydedukowała, że czterech strażników pojechało, a jeden został. Wzięli ze sobą sporą część mantykor, służących im za wierzchowce. W prawdzie nie miała przy sobie noża, ale dostrzegła cały swój ekwipunek pod ścianą namiotu. Podczołgała się więc i poczęła przecinać więzy. Strażnik nic nie usłyszał i po chwili była wolna, na tyle na ile kuc może być wolny w namiocie, w środku obozu swych porywaczy.

 

Tymczasem u Atlantisa sonda pokazała obraz farmy i walki tam się toczącej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy para znalazła się znów w prawdziwym świecie, Blue rozumiejąc powagę sytuacji, bez słowa szybko ruszyła w stronę miejsca, gdzie pzebywali magowie. Atlantis podążał za nią. Prawie biegli, więc niebieski ogier nie zwracał uwagi na otoczenie, które było dość ciekawe i bardzo ładne. Podążali tak, przez korytarze, tak szybko, aby tylko się nie pogubić, gdyż zbytni pośpiech mógł skończyć się dużym opóźnieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis biegł za Blue jak oszalały,gdyż wiedział iż jeśli nie przybędzie tam na czas to może stać się coś złego.

Starał się cały czas być skoncentrowany na grzbiecie klaczy by jej po drodze nie zgubić.

Atlantis pomyślał przez chwilę kiedy byli na prostej,czy zna kogoś z tych magów,ale raczej powinien znać,gdyż znał wszystkich przebywających w Canterlocie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Tak jak mówiłem mam pewne problemy z komputerem a jeśli nie odpisuję dłuższy czas to robię to co robi drużyna albo coś co napisałem wcześniej, ale Kapi jeżeli akcja się dzieję to jak możesz chciałbym abyś robił coś za mnie. Dzięki)

Rebon zauważył Nicka i Wiktora którzy pomagali im w walce, po czym powiedział:

- Dzięki za pomoc chłopaki. Cieszę się, że nasza drużyna jest w komplecie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim zareagował natychmiast. Skoro nie trafił za pierwszym razem, ale odbił uderzenie wroga, postanowił wykorzystać jego siłę. Odwinął się i zadał z drugiej strony cios w skroń, samym końcem miecza. Nawet jeśli Podmieniec nie zginie, ale atak się uda, powinien paść z powodu szoku. Dalszym zamiarem ogiera było sprowadzenie walki do zaglębienia, które widział idąc w tę stronę. Nie miał zbyt wiele czasu na myślenie, ale w jakiś dziwny sposób cieszył się z tej potyczki. Pojedynek był co prawda trudny dla niewprawionego w boju kucyka, ale na pewno będzie stanowić cenną lekcję. Starał się zapamiętać ruchy oponenta, jego zachowanie i reakcje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Tak znowu na marginesie (uwaga do RebonaMLP) staram się jak mogę wyrażać się jasno, ale cóż chyba mi nie wychodzi :crazy:. Po raz trzeci zatem będę próbować zakomunikować, że Nick i Wiktor są puki co daleko, lecą tak szybo jak mogą, ale dotrą za ok 2 minuty i 55 sekund. (Wiktor leci do obozu Changelingów, więc nie doleci do Was tym torem w ogule.) Więc jeśli teraz już wszyscy rozumieją sytuację to proszę o zaprzestanie odzywania się bezpośrednio tych zgrupowań do siebie nawzajem. dziękuję :D ) (odpiszę, jak tylko zobaczę odpowiedź WilczejNati :D, ponieważ nie chcę zabierać Jej akcji.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Kapi, taka może nie wazna uwaga. Jak sie leci na dużej wysokości to można przemieżyć dłuższy obszar w krótszym czasie. Tą technike wykorzystuja samoloty pasażerskie :) )

Wiktor wzleciał na odpowiednią wysokość by dotrzeć na miejsce szybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Czy większa wysokość nie oznacza niższej gęstości powietrza i zawartości tlenu w materiale wdychanym? Sądzę, że dlatego samoloty pasażerskie podczas uszkodzeń kadłuba wypuszczają maski. Nie zwiększysz za bardzo prędkości bo szybciej się zmęczysz albo zemdlejesz. Nadrobisz co najwyżej parę sekund, ale stracisz więcej czasu w drodze powrotnej albo zaraz po dotarciu dochodząc do siebie.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked poszedł w ślady  Animal i rozpoczął szarżę. W trakcie postarał się wyczarować magiczny piorun. Było to ciężkie z uwai na jednoczesny bieg, ale się udało. Wiązka enegii pomknęła w kierunku Changelinga, który poprzednio wypalił do ogiera. Dosięgła celu, jednak czar okazał się zbyt słabo skoncentorwany, aby zrobić większą szkodę wrogowi.

 

Technika zastosowana przez Grima okazałą się zbyt trudna dla niego, albo coś mu przeszkodziło, jednak dość powiedzieć, że cios został zbyt wolno poprowadzony i dał czas przeciwnikowi na par, co też ten uczynił.

 

Rebon kontynuował walkę i zadał kolejny cios, który dosięgnął nogi changelinga. Ten jednak w porę ją cofnął, przez co rana była dość płytka.

 

Animal w postaci mantykory spróbowała wbić kolec jadowy w czekającego na nią podmieńca. Jednak ten był na to całkowicie przygotowany. Odskoczył w bok, przez co ani kolec, ani masa ciała mantykory nie wpadły na niego z impetem.

 

Farmer zawziął się i wbił nóż w tylne kopyto swego przeciwnika, z którego poleciała stróga krwii.

 

Kapitan kontynuował natarcie na Grima. Wyprowadził szybkie pchnięcie w jego prawe przednie kopyto. Jednak cios nie zrobił większego wrażenia na ogierze, który nawet go nie poczół.

 

Kolejny strażnik ciął Rebona w korpus. Ogier nie przejął się zanadto, choć z jego klatki poleciała krew.

 

Srażnik, który odskoczył od sarży mantykory, próbował ją zatrzymać od tyłu zadając cios, jednak spóźnił się i Animal po prostu przebiegła. Mogła teraz zatrzymać się i kontynuować walkę z tym jednym strażnikiem, ale miała również prostą drogę ku szeregowi strzelców, którzy teraz kończyli ładować swe pistolety. (każdy naładował dopiero jeden, a nie oba, jakby co).

 

Strażnik spróbował odwdzięczyć się farmerowi za zadaną ranę, lecz pomimo trafienia, twardy ogier nie przejął się w ogule ciosem.

 

Nick 2 minuty i 50 sekund do spotkania. Wiktor (zgodzę się z Wolfastem, że może i to Cię przyśpieszy ,ale szybciej się będziesz męczyć, choć ryzykować zawsze można, jeśli się zdecydujesz dolecisz szybciej, ale zobaczymy jak zniesie to Twój organizm).

 

Sandstorm udało się zrobić to wszystko, co zaplanowała, jednak w chwili gdy wyjrzała spostrzegła na sobie wzrok strażnika, który siedział po prawej w odległości 10 metrów. Patrzył się przez chwilę nieprzytomnie, jednak po sekundzie uświadomił sobie sytuację.

-Chej ty, jak ty się uwolniłaś!- Poderwał się na równe nogi i dobył noża bojowego.

- Stój i się nie ruszaj, pókim dobry! Nie masz pozwolenia wychodzić!- mówił głosem zdenerwowanym i zdezorientowanym, ale też szorstkim i ostrym,  widać było, że oczekuje całkowitej uległości.

 

Atlantis biegł dalej.  (nie martw się jeszcze dwie tury i będziesz u celu :pinkie3:).

 

(na koniec taka podpowiedź, jeśli Wasze ataki Wam nie wychodzą, lub nie zadają logicznych obrażeń, może to być spowodowane po prostu perfidją moich kości [zwłaszcza k10], więc bierzcie to pod uwagę. To że raz napisałem, ze coś nie skutkuje nie znaczy, że drugim razem nie zadziała, choć oczywiście nie gwarantuje także, że kolejnym razem się uda. Decyzja należy zawsze do Was, ale chciałem powiedzieć, żebyście brali pod uwagę także moje jednorazowe słabe rzuy za Wasz atak.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo zastosowania trzech rodzajów ataku, Podmieniec wciąż dzielnie trwał na placu boju. Fakt ten cokolwiek zirytował Grima, który już zdawał sobie doskonale sprawę, że jeśli strażnicy dalej strzelą, to znajdzie się w bardzo nieciekawej sytuacji. Postanowił zakończyć tę walkę ponawiając atak cięty, tym razem jednak celując w nogi wroga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...