Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Animal zaczęła myśleć, musiała się pospieszyć, bo coraz bardziej zbliżała się do Podmieńców. A gdyby tak zmienić się w feniksa...? Mogłaby oślepić lub podpalić przeciwników. Jednak nie... bo zamiast tego oślepi drużynę, albo podpali dom farmera.

 

A może w geparda? Szybkość tego zwierzęcia może jej pomóc w ataku i unikach. Ale masa Mantykory może jej pomóc w staranowaniu wrogów. Miała plan. Spróbuje uderzyć w Podmieńce, czy jej się uda, czy nie, zmieni się w geparda i to jej znacznie ułatwi walkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked wbiegł w changelingi z pistoletami. Skupił się i w okół niego powstał okrąg z ognia, który dosięgnął trzech z nich. Wrogownie szybko odskoczyli, jednak ich nogi były lekko poparzone. Strażnikowi, który strzelał poprzednio do Maskeda ogień trafił na proch w pistolecie, przez co ten wypalił  w nogę stojącemu obok changelingowi. Strzał jednak tylko otarł się i lekko przeciął skórę tamtemu.

 

Grim ponowił atak, jednak doświadczony kapitan znów sparował jego cios.

 

Rebon próbował ciąć Changelinga swym ostrzem, jednak jego przeciwnik skutecznie zablokował cios.

 

Farmer równierz nie dał rady tym razem poranić swego oponenta.

 

Animal kontynuowała natarcie. Skorzystała, że Masked zaatakował swym płomieniem i strażnicy nie zwracali na nią uwagi. Przyśpieszyła i przygoowała się do taranowania. Niektórzy wyczóli tętent i obejrzeli się, jednak nikt nie zdołał uniknąć pędzącej z zatrwarzającą prędkością mantykory. Animal wpadła idealnie we wszystkich, którzy próbowali strzelać i zręcznymi ruchami ciała odrzucała ich na bok. Pierwszy z nich upadł na głowę w płomienny krąg Maskeda. Jego koszula podpaliła się na nim. Szybko wybiegł z krzykiem z płomieni i zaczął tarzać się po ziemi, płomienie zgasły, strażnik spróbował wstać, lecz padł po chwili na ziemię. Animal kontynuowała natarcie wywracając głową kolejnego wroga, który upadł z głuchym odgłosem na ziemię. Następny changeling cofając się przed płomieniem wpadł jej pod nogi. Animal nie zatrzymała się i przebiegła następując łapą na biedaka, którego spotkał ten pech. Dało się słyszeć wśród bitewnego zgiełku głuchy jęk i soczyste przekleństwa innych poturbowanych nieprzyjaciół. Kolejny strażnik próbował odskoczyć, dlatego został lżej trafiony i po prostu odturlał się kawałek.

 

Jednak wtedy Animal dostrzegła coś strasznego. Ostatni z tych złoczyńców podnosił kopyto, aby strzelić w Maskeda, który skupiony jeszcze po wyczarowaniu płomieni nie miał szans na uniknięcie, co mogło skończyć się tragicznie. Musiała działać szybko. Błyskawicznie ruszyła swym ogonem z zamiarem pochwycenia changelinga. Ten już robił ostatnie poprawki i chciał wystrzelić, gdy nagle wielki cień mignął mu z boku oka. Nie zauważył mantykory, co miało się okazać katastofalnym błędem. Animal chcąc ratować Maskeda przyśpieszyła do najszybszego biegu na jaki ją było stać. Stażnik odwrócił głowę i stnął jak oniemiały, czując to, co czuje kuc, tuż przed rozjechaniem przez pociąg. Wielka góra mięsa z olbrzymią prędkością miała zaraz na niego wpaść. Sparaliżował go strach, a myśli gdzieś odleciały. Wtem za jego prawą tylną nogę pochwyciło wielkie rządło i oplotło ją jak wąż. Moomentalnie changeling przyśpieszył do niewyobrażalnej prędkości, ciągnięty przez Animal. Jego kości tego nie wytrzymały i pękły w wielu miejscach, głównie w kolanie i przy samym ciele. Kończyna wykrzywiła się nie naturalnie, a po chwili złamane kości przedarły miękką skórę, wychodząc na wierzch. W około trysnął piuropusz krwii, którego Animal nie dostrzegła, gdyż od rzau po schwyceniu odciągnęła ogon do tyłu, chcąc wyrzucić wroga jak najdalej. Nie wiedziała, że ten biedak właśnie przeżywa ogromny ból. A w istocie tak było, po sekunidzie ogon pociągnął go do tyłu, odginając kości w przeciwną stronę i sprawiając, że jego noga przypominała krwawy ochłap. Kolec wbił się mocniej podczas zmiany kierunku i jad wlał się do krwii tego nieszczęśnika. Całe wydarzenie nie trwało 1,5 sekundy, gdy changelingowi zrobiło się czarno przed oczami i nie cół już nic, choć tylne części jego ciała wołały wprost o ratunek i zmiłowanie. Gdy druga sekunda od szarży minęła ogon znów zmienił kierunek i wyrzucił strażnika w przód. Ten poleciał z olbrzymią prędkością i uderzył po kilkudziesięciu metrach w ziemię z głuchym odgłosem, któremu towarzyszył trach łamiących się żeber. Już gdy changeling leciał, a oczy Animal dostrzegły jego ochłapy nogi klacz pojęła co zrobiła. Na całe jej ciało spadł deszcz krwii z miazgi, która została po nodze strażnika. Jego tor lotu również wyznaczony był przez posokę. Całe futro mantykory równierz oblane zostało czerwienią. Animal zdezorienotowana swym czynem zapomniała o przemianie w geparda.

 

Changelingi wywrucone przez szarżę Animal  (te, które mogły) ociężale wstały, jednak w ich oczach płonęła szczera nienawiść, zwłasza po tym co zobaczyli przed chwilą.

 

Strażnik, który na początku został ogłuszony przez Maskeda, nie wachając się, szybko wyciągnął pistolet i wycelował w mantykorę. Nie minęła sekunda od zakończenia szarż, gdy rozległ się odgłos wystrzału i Animal dostała znów w tą samą łapę. Klacz poczóła znów ból i tym razem nie wytrzymała, jej noga ugięła się, a potem całe ciało opadło bezwładnie na ziemię, z grubym i głuchym odgłosem. Leżała tak przez sekundę, ból się nasilał, zobaczyła, że jej prawa łapa mocno krwawiła i mogła dostrzec dwie metalowe kule, które w niej utkwiły. Nie zdążyła nic o tym pmyśleć. Obraz z jej oczu znikał i po chwili widziała już samą ciemność. Staciła przytomność. W tej chwili wróciła do postaci zwykłej pegazicy.

 

Kapitan nauczony nie dekoncentrować się wpierw zadał cios Grimowi, a później dopiero obejrzał się na bok, aby ujrzeć co wydało tak straszliwe odgłosy. Grimowi tym razem nie udało się zablokować ciosu. Kapitan lekko przeciął ogierowi policzek, jednak nie było to zbyt bolesne.

 

Strażnik walczący z Rebonem wyprowadził szybką kontrę z obejściem od boku, co zaskoczyło ogiera. Został trafiony w lewą tylną nogę (która o ile się nie mylę jest mechaniczna). Nóż odbił się od twardego metalu nie czyniąc szkód.

 

Changeling, który próbował wcześniej nieskutecznie powstrzymać Animal rzucił się pędem w stronę swego najbardziej zmaltretowanego przez mantykorę kolegi.

 

Ten, któy walczył z farmerem rozproszył się patrząc na szarżę i chybił.

 

Nick 2 minuty i 45 sekund do spotkania.

 

Atlantis jedna tura.

 

Sandstorm udało się wyczarować wyjątkowo silną kulę powietrza, która wepchnęła strażnika w namiot, który się zniszczył i upadł na ziemię. Strażnik został przykryty jego płachtą, jednak nie wypuścił broni z ręki, co można było poznać po tym ,że od razu zaczął przecinać płutno, choć jeszcze nie udało mu się wstać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim, korzystając z faktu, ze kapitan zapatrzony był w zupełnie inne rzeczy, zemścił się za rankę na policzku. Rzucając w przód ciało, choć ostrożnie, aby nie stracić równowagi, spróbował zadać zdradzieckie, oddolne pchnięcie w tułów Podmieńca. Chłodno analizował sytuację, szukając możliwie szybkiej drogi wyeliminowania oponenta z walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked widział co się stało z Animal. Próbowała mu pomóc i dizęki niej czół się teraz w miarę dobrze, choć mogło się skończyć fatalnie. Klacz jednak została powalona przez jedną z tych kreatur, które zburzyły mu wierzę. Za dużo złości w nim zebrało. Magia wykonywana pod wpływem emocji staje się potężniejsza i nieokoiełznana. Ciżeko nad nią zapanować i łatwo może obrócić się pzeciw tobie. Każdy mag to wiedział. Masked postanowił jednak z niej skożystać. Myślał, że powstrzyma się od zbędnych uczuć, które mogą skończyć się fatlnie. Jednak podczas kastowania czaru pioruna coś w nim jakby pękło. Nie dał rady się powstrzymać, coś nad nim zapanowało, w tym momencie stracił kontrolę. Jego ciało najpierw skupione zaczęło się unosić, gdy wzniosło się na wysokość ok 2m. moc skupiona w jego kopytach rozbłysła trupiobiałym światłem. Wszyscy zamarli oślepieni blaskiem z iskrzących kul energii zgromadzonej w pobliżu przednich kończyn Maskeda. Otwory na oczy w mase ogiera równierz posłały w niebo snopy światła. Powietrze w okół maga zagęściło się i pociemniało. Słońce jakby przybladło w obliczu innych źródeł mocy, w pobliżu ziemi. Ogier był kontrolowany przez swą złość, która zaraz miała się uzewnętrznić. Po kilku sekundach blask bijący od niego był tak wielki, że przypominał kule światła. Moc miała się ujawnić. Po kolejnej sekundzie z kopyt wystrzeliło wiele piorunów lecąc do okoła. Rwały ziemię i paliły ją, rozległ się chuk gromów i wybuchającego powietrza. Straszne promienie energii nieubłaganie pomknęły w stronę wrogów. Nie wiadomo czy Masked na tyle zapanował nad mocą, czy to jakaś siła nim pokierowała, ale dość powiedzieć że dobrze wyswobodził swe pioruny. Każdy Changeling ujrzał tylko chorobliwie blado-niebieskie pulsujące elektryczne światło. Po chwili potężna siła poraziła ich tkanki i odrzuciła w tył. Maskedowi udało się obejść bez rozsadzenia sobie mózgu w skutek nadmiaru mocy i posłał swą magiczną zemste w kierunku swych wrogów. Wszystko trwało chwilę, w miejscach, gdzie przedtem stali strażnicy, teraz została tylko spalona trawa. Wszystkich odrzuciło do tyłu. Cała okolica rozbłysła elektrycznością, po sekundzie, gdy Masked opadł na ziemie i odzyskał świadomość, stał pośród nieregularnego kręgu wypalonej ziemi, od którego odbiegały czarne wypustki w stronę, gdzie kiedyś stały changelingi. Każdy z nich leżał teraz kilka metrów dalej, a ich ciała się dymiły. Żaden się nie ruszał. Wszyscy poza Maskedem nie widzieli początkowo nic oślepieni wybuchem, a gdy odzyskali wzrok ujrzeli istne pobojowisko i zwały spalonej i popękanej ziemi. Nie było krwii, nie było wrzasków, była tylko magia i porażenia. Wszyscy przeciwnicy zostali wyeliminowani, nikt się nie ruszał.

 

Po chwili farmer rzucił się pędem do swojego domu. Nie chował noża.

 

Sandstorm ugodziła swego przeciwnika w kopyto, przez co ten zaczął się jeszcze bardziej szamotać. Słychać było dźwięk rwącego się płutna, za chwile się wydoastanie. Klacz jednak nie zważając na to popędziłą w stronę lasu.

 

Atlantis wbiegł do obszernej jaskinii, która cała była pokryta magicznymi runami i znakami. Na jej środku lewitowało kilka kryształów, od których biło światło, a na ścianach były książki. I tu wszystkie kuce ubrane były w czarne płaszcze. Niektóre siedziały przy stołach i studiowały księgi, inne dyskutowały zarzarcie przy wielkim okrągłym kryształowym stole, inni ćwiczyli się w magii wykonując czary, bądź ćwicząc umysł. Blue podbiegła do jednego z kucy. Atlantis rozpoznał w nim jednego z uczących się na nauczyciela w Uniwersytecie Canterlockim. Nie był to w prawdzie profesor, ale żeby udało się dostać szansę na przyszły zawód nauczyciela trzeba było wykazać się niebagatelnymi i ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Atlantis poszperał w pamięci i przypomniał sobie imię jegomościa. Nazywał się Yellow Blast. Był to wyskoli i chudy żółty jednorożec, z białą i krótką, acz dobrze ułorzoną grzywą.

- Blast proszę pomóż nam, nie ma czasu do stracenia!- szybko powiedziała Blue bez przywitania i innych form grzecznościaowych. Yellow spojrzał się na nich, uniósł brwii w oznace, że czeka na wyjaśnienie całej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis podszedł i stanął obok blue po czym do niej rzekł:

Pozwól Blue że wszystko wytłumaczę

Po czym skierował słowa do znanego mu Kuca.

Przepraszam że będę zwracał się bez uprzejmości ale mam ogromne problemy

Po czym przywołał pomiędzy nimi obraz trójwymiarowy pola bitwy podmieńców i jego przyjaciół.

Moi przyjaciele potrzebują pomocy,a ja nie mam tyle mocy by tam dotrzeć i z nimi wrócić tutaj z powrotem dlatego proszę ciebie o pomoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked wiedząc co przed chwilą miało miejsce skupił całą swoją wolę na odrzuceniu wszelkich emocji i uspokojeniu się. Musiał wsiąść się w garść aby nie być zagrożeniem dla pozostałych. Powoli wracał do swego spokoju czekając na zgryźliwe uwagi Grima.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitan stojący przed Grimem nagle zniknął z jego pola widzenia. Wielce dziwnym zdało się, że odnalazł się nieco dalej, w formie pieczystego. Zapach palonego truchła dotarł do nozdrzy zdezorientowanego całą sytuacją kucyka. Oczy wciąż łzawiły mu po ataku światła o dość dużym natężeniu. Przetarł je więc i rozejrzał się, oglądając wypalone pobojowisko, będące niegdyś gospodarstwem. Opuścił miecz, kontemplując zdewastowany krajobraz. Po długiej chwili emocje związane z walką i tym co po niej nastąpiło opadły. Zastąpił je święty gniew skierowany przeciwko osobie odpowiedzialnej za iście rozrywkowy przykład magii chaosu. Schował oręż w pochwie i zaklaskał głośno.

- Proszę, proszę, proszę. Pokazowa sztuczka, mój drogi, całkowicie skutecznie broniący jednorożców przed wrogimi opiniami "przyjacielu". - oznajmił głosem wręcz ociekającym udawaną słodyczą. - Wspaniale pokazujesz, jak bardzo różnisz się od Sombry, że tak nawiążę do naszej wcześniejszej pogawędki. Co jak co, nie spodziewałem się u ciebie takiego opanowania. Jesteś zaiste oazą spokoju.

Ogier przerwał. Skinął głową zamaskowanemu jednorożcowi z niby-szacunkiem. Pokłoniłby się, ale uznał, że nie ma sensu ciągnąć tej farsy.

- Teraz, jeśli pozwolicie, zajmę się utwierdzaniem gospodarza tego pięknego miejsca w naszych dobrych zamiarach. Jakby nie było to dość oczywiste. - ton głosu zmienił się nieco, z przesłodzonego przeistaczając się w służalczy. Z szyderczym uśmiechem ruszył w stronę farmy, spluwając po drodze zamaskowanej postaci pod nogi.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Angel obserwował wszystko z ukrycia. Widział co się stało z Animal, oraz to co zrobił Masked. Królik był przerażony, musiał pomóc swojej przyjaciółce. Wybiegł z krzaków, ciągnąc za sobą juki klaczy. 

 

Już stąd zobaczył nieprzytomną pegazicę, której futro było pokryte krwią. Angel był nawet oburzony, z powodu zachowania ogierów. Nikt jeszcze nie był na tyle troskliwy, by podejść do niej i opatrzyć jej kopytko. Fluttershy wiele razy opatrywała zwierzęta, tyle razy to obserwował, że może sam opatrzy Animal. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked i Angel próbowali opatrzeć Animal. Coś nawet się udało. Krew przestała tak mocno lecieć, jednak klacz dalej nie odzyskała przytomności.

 

Wśród ciszy rozległy się dwa wystrzały. Najwyraźniej większość kucy zapomniała o kilku podmieńcach demolujących dom farmera, który właśnie rzucił się chcąc ratować swoje mienie. Strażnicy na początek nie zwrócili uwagi na walkę przez to, że cały casz tłukli i rozbijali, jednak ciężko przeoczyć taką burzę, jaką rozpętał Masked. Teraz wyglądając przez okna w domu otworzyli ogień do farmera, który jednak uniknął obrażeń, gdyż kule chybiły. Ogier biegł tak szybko jak mógł. Ciężko było powiedzieć ilu strażników mogło siedzieć w domu, lecz teraz wszyscy byli wystawienie jak na dłoni na strzały.

 

Nick 2 minuty 30 sekund do spotkania.

 

Sandstorm ruszyła żwawym krokiem w kierunku, z kąd dobiegł odgłos. Nie słyszała, by strażnik ją gonił, co mogło oznaczać, iż nie zorientował się w którą stronę uciekła.

 

Blast spojrzał na Atlantisa i na obraz, po czym skupił się. Po chwili wszystkich troje oplotła złotawa poświata, która wzmacniała się. Po chwili już nic nie było widać, a dookoła coś szumiało, po małym wybuchu otworzyli oczy. Stali teraz po środku pola, gdzie walczyli ich towarzysze. Wszędzie znajdowały się nieruszające się i zelektryzowane Changelingi. (jak łatwo można się domyślić Atlantis widzisz teraz to, co wszyscy, którzy się znajdują w tamtym miejscu Blue i Blast są razem z Tobą.)

 

A tak przy okazji Wszystkiego najlepszego z okazji Uroczystości Bożego Ciała. Niech Was wszystkich prowadzi i oświeca Pan Bóg, a Duch Swięty niech zsyła na Was Swe Dary. Pozdrawiam serdecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis rozejrzał się żeby wokół siebie żeby móc ogarnąc sytuacje.Po kilku sekundach powiedział do Yellew Blasta:Mam plan ale będę potrzebował twojej pomocy.A plan brzmi tak:Teleportujesz tych podmieńców z chaty a ja w tym czasie przygotuję coś specjalengo dla nich,dobrze???Jednak zanim Atlantis zaczął czarowac zwrócił się do Blue.Blue zabierz tą ranną pegazicą z pola bitwy.Po czym Atlantis zaczął przemieniać sondę w Magicznego Golema którego rozkaz brzmiał zasłoń widok podmieńcom znajdującym sie w chacie zaś kiedy będa na zewnątrz rozerwij je na strzępy.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Chyba nas zgubił. Możemy być teraz spokojni. * powiedziała w myślach do brata.*

- Będę spokojny jak on będzie martwy, albo zwiejemy dość daleko * usłyszała odpowiedź.*

Przyspieszyła kroku i dalej podążała w stronę polany. :pinka:

Edytowano przez Wolfast
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wycieczkę do farmy przerwał Grimowi głuchy dźwięk wystrzałów. Rzucił się w poszukiwaniu najbliższych naładowanych pistoletów z zamiarem wtargnięcia do gospodarstwa i choćby poranienia zajmujących je nieprzyjaciół. Dopiero w tej chwili przypomniał sobie o Animal Heart, jednak by ją chronić przed gorszym losem musiał zdać się na resztę drużyny. Teraz większym zagrożeniem były Podmieńce znajdujące się w domu. Właśnie ku nim obrócił się gniew ogiera. Inaczej już pewnie wykłócałby się z Maskedem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...