Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)


kapi

Recommended Posts

Atlantis podszedł do związanego Podmieńca po czym powiedział:ha Wiesz że będziesz bohaterem dla tej krainy,a to dlatego że dzięki tobie zginą wszyscy podmiency.Po czym

postanowił stworzyć lepsze więzienie dla swojego jeńca.To było coś cicho stwierdził Atlantis,zadowolony z pierwszej walki sam na sam z wrogiem.W czasie rzucania zaklęcia rzekł:

Wiesz że nie miałeś najmniejszych szans.Tą swoją bronią nawet byś mnie nie dosięgnął gdyż cały czas otula mnie pewny rodzaj ochrony którego nie zdradzę haha.Jego śmiech słychać było bardzo daleko tak głośno się śmiał.Po czym powiedział na głos :Tego nie dobijać.

 

W tym samym czasie Blue przyglądając się cieknącej krwi zamaskowanego kuca,stwierdziła:przykro mi ale cala wodę zużyłam dla Animal.A tu przydało byś się jeszcze trochę magii,dlatego zaraz zawołam kogoś do pomocy.Po czym na chwilkę odwróciła się i zaczęła wołać do Yellowa :Yellow pomóż mi???Po czym sama znowu zajęła się krwawiącą ran

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon odkrywszy sposób obudził się z medytacji. Już kierował się do kwiatu, gdy zobaczył nieznajomą osobę.

- Witaj, jestem Rebon Stalowy Alchemik. Miło mi cię poznać. Przepraszam jeśli coś mówiłaś a ja nie odpowiedziałem, po prostu, gdy medytuję to odpływam. Tak więc coś się stało?

Edytowano przez RebonMLP
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon skierował swoją przednią protezę na Ognisty krzew.

- Widzisz co tam rośnie? Usiłuję to zdobyć i wiem już jak. Właśnie dlatego tak rozmyślałem a fachowo nazywa się to medytacją. Daj mi chwilę.

Alchemik podszedł do krzewu i wysunąwszy ostrze, powoli i lekko ściął łodygę pod samym kwiatem, tak jak wspomniano w zapiskach i schował ją do reszty roślin które miał w torbie. Nagle usłyszał dobiegające odgłosy walki z miejsca, gdzie znajdowała się reszta drużyny. 

- Słyszałaś to? Tam są moi przyjaciele! Trzeba im pomóc, szybko!

Po tych słowach zaczął galopować w stronę dobiegających odgłosów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Taka mała uwaga. Przypominam, że zabijanie specjalne [dobijanie] może być tutaj dużą przeszkodą, a konsekwencjami tego działania może być spadek punktów motywacji, a co za tym idzie, upodlenie postaci, tak, że w końcu nie będzie wiedziała, czy nie lepiej jest za rządów Chrysalis, aż po poważniejsze konsekwencje, jak... [a nie powiem, niech to będzie niespodzianka] nie każde dobicie gwarantuje coś takiego, wszystko zależy od psychiki mordercy, jednak zawsze jest szansa na coś takiego. W tej sesji kompletne zabijanie nie jest pochwalane, więc zapytam się Ciebie Po prostu Tomku, czy jesteś pewny, że chcesz dobić tamtych changelingów, czy tylko walnąć obuchem miecza, tak aby na odpowiedni czas stracili przytomność? Ja niczego nie bronie, ale zawsze wole uprzedzić o czymś takim. Tak na marginesie, oczywiście w tej nowej sesji, którą chce uruchomić jak najszybciej, ale muszę skończyć historię Equestrii, oczywiście można będzie mordować i wypruwać flaki bez tak przykrych konsekwencji jak tu.) (a właśnie, jeśli komuś ten system nie odpowiada i macie w sercu żądze mordu, to proszę powiedzcie, wszystko zawsze można zmienić, abyście byli zadowoleni, bo taka rola MG, sprawić aby gracze się dobrze bawili :pinkie3: , a tylko w przypadku zmiany podmieńce też Was raczej będą dobijać bez większych problemów, gdyż aktualne punkty żywotności pokazują ile wytrzymacie do omdlenia, a po ich przekroczeniu tracicie przytomność, w przypadku zmiany powiększyłbym pulę tych punktów, dalej by zostało ,że po przekroczeniu jakiejś liczby się mdleje, ale po przekroczeniu tych dodatkowych punktów po prostu giniecie. Nie lubię gdy gracze giną, więc trzeba by było wymyślić jak wskrzesić umarłych już kompanów, w miarę logicznie i szybko. Tutaj generalnie temat do Waszej kreatywności, choć oczywiście może zostać, tak jak jest teraz, ja tu jestem po to, abyście się dobrze bawili.)

 

Grim udał się w kierunku domu farmera po drodze dobijając wrogów/waląc mieczem wrogów tak, żeby stracili przytomność. (jakbyś mógł napisać, jaka jest Twoja ostateczna decyzja, byłbym wdzięczny)

 

WilczaNati to samo pytanie, jako wilk dobijasz, czy doprowadzasz do nieprzytomności wrogów? 

 

Ptaki były już bardzo blisko polany.

 

Atlantis ponownie skupił się na przeciwniku, jego róg rozbłysł błękitem, a magiczne wiązki energii powiększyły się i utworzyły dużą kulę przezroczysto-niebieskiej energii, w której znajdował się changeling. Minę dalej miał zawziętą, choć jeśli ktoś wie trochę o postrzeganiu emocji u innych, dało się wyczuć strach w tym stworzeniu, który maskowała jego aktualna postawa.

 

Blue starała się pomóc jakoś Maskedowi, ale nie wiedziała do końca jak, jedyne co przyszło jej do głowy to znów zrobić opatrunek ze swojego płaszcza, jednak wtedy stałby się on jeszcze bardziej poszarpany.

 

Rebon starał się jak mógł najdokładniej, przyłożył swe ostrze do kwiatu i pewnym, choć delikatnym ruchem ściął go. Uśmiechnął się, wszystko wydawało się być w porządku. Już chciał wracać do towarzyszy, gdy płatki opadły, wysuszyły się i wyblakły, a po chwili oderwały, spadły na ziemię i tam się spaliły na popiół, w ręku ogiera nie pozostało nic. Możliwości czegoś takiego były dwie, albo jego ostrza okazały się niewystarczająco ostre, albo on mimo swych starań niedokładnie uciął kwiat. W sercu poczuł żal, ale odgłosy niepokoiły go, zwłaszcza, że nagle ucichły, więc szybko pobiegł w stronę towarzyszy.

 

Sandstrom podążyła za nim i po chwili wyszli na polane, gdzie zobaczyli resztę w wiadomym stanie, kompani także dojrzeli dwa kuce wychodzące z zarośli.

 

Nick i Wiktor walka raczej skończona, więc za niedługo (chyba następny post) powinniście dolecieć.

 

Masked skupił się i znów poczuł przypływ olbrzymiej mocy, utworzył z niej lodowe pociski. W powietrzu w okół niego pojawiło się kilka emanujących czarną energią punktów, z których utworzyły się lodowe sople. Ogier skierował swe ręce w kierunku wrogów, a pociski poszybowały z zatrważającą prędkością. Po dwa lodowe ostrza wbiły się w korpusy dwóch changelingów. Na boki trysnęła krew, oblewając obszar dookoła. Lód pokruszył się i powbijał w wiele miejsc, tworząc rozległą ranę. Strażnicy byli ogłuszeni przez czar Yellowa, więc wydali z siebie tylko głuche stęknięcia i padli na ziemie bez przytomności.

 

Yellow rozejrzał się po polu walki. Usłyszał głos Blue, po czym skierował się w pobliże Maskeda.

-Mantykorom krzywdy nie róbcie, bez jeźdźców, którzy by nimi pokierowali nic nam nie zrobią, chyba, że są specjalnie szkolone, ale takich cennych okazów nie dają byle strażnikom rubieży.- Powiedział Yellow. - Będę miał do Was sporo pytań odnośnie tego co tu w ogóle robicie i kim jesteście, ale najpierw- tu zwrócił swą głowę w kierunku zamaskowanego kuca, a potem skierował oczy, ku jego lewej przedniej nodze. - Chciałbym z Tobą porozmawiać na osobności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Kapi w systemie D&D jest wzmianka o nieprzytomności i śmierci liczonej w Punktach Wytrzymałości osoba ma PW kiedy spadną do 0 osoba traci przytomność jeśli spadną do -10 osoba umiera, a obrażenia obuchowe( Chyba tylko przy walce bez broni[wyjątek mnich]) zadają obrażenia sprawiające, że osoba traci punkty nawet jak ma 0, ale to jej nie zabije tylko ogłuszy na dłużej.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Niech będzie cios ogłuszający. Możesz przetestować, czy kogoś zabiłem, bo postać robi to, co trzeba na szybko oraz pod wpływem emocji. Będzie urozmaicenie. Co do systemu, mnie wszystko jedno, nie muszę mordować innych. Ale takie nie zabijanie absolutnie i definitywnie nikogo wydaje mi się lekko nienaturalne. Tak logicznie patrząc, na wojnie dobrze jest wyeliminować wroga na stałe. Niech wypowie się reszta.)

 

Grim, obdarzając najbliższych wrogów ciosami miecza, w zamyśle mającym wyeliminować ich z gry wszystko jedno jak, zbliżał się powoli do domu farmera. Uwagę jego zaprzątneły na moment dwie postaci wynurzające się z gąszczu. Pierwszą był Rebon, żadna niespodzianka. Druga natomiast to była nieznana klacz jednorożca. Kolejna do kolekcji. Ogier skrzywił się lekko. Może przez ból, a może nie. Gestem wskazał na pozostawione na trawie leki, nie wyjaśniając ni słowem, co z nimi zrobić. Następnie dwrócił wzrok i, mrucząc klątwy, dokuśtykał do zabudowań na farmie. Zapukał, po czym wszedł powoli do środka. Odkaszlnął głośno i syknął z bólu. Zapomniał o nodze. No nic, zajmie się tym w swoim czasie. Teraz musiał porozmawiać z gospodarzem i jego rodziną.

- Żyjecie? Nic wam nie jest? - zakrzyknął w głąb domu.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis nie zwracał uwagi na dwie postacie był zajęty oglądaniem swojej zdobyczy,po chwili namysłu przestał się gapić.Stwierdził że skoro podmieńce potrafią sie

zmieniać to i on potrafi,żeby tego udowodnić sobie.postanowił zmienić się w Alikorna,ale tylko na jeden dzień.Zatem zaczął inkantacje zaklęcia.W czasie tego tworzył jak ma wyglądać:Kolor sierści zostawię ten,zwiększę swe rozmiary,oraz zwiększę róg no i bez skrzydeł pięknych się nie obędzie.Żeby z skrzydeł mógł korzystać dodam do tego mały

zwój przemiany,po czym przyniósł magicznie torby z rzeczami,wyjął książkę ,otworzył na odpowiedniej zakładce i dodał do podstawowego zaklęcia

 

Tymczasem Blue wzięła torbę z lekami i zaczęła zastanawiać do czego one mogą służyć.Jednak zanim to zrobiła zawołał smoka,(który od razu przybiegł) oraz zwróciła się do Animal:Wróć do swojej kucyk-owej formy i choć tu do mnie,zajmiesz się trevisem gdy ja będę rozmyślać nad użyciem tych leków.Po czym zajęła się sprawdzanie leków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Nie będę dobijać, tylko doprowadzać do nieprzytomności.)

 

Animal była zbyt zdenerwowana, by posłuchać Blue. Jednak Angel, który został przy smoku tylko spojrzał obojętnie na Trevisa, a potem dalej obserwował wilka. Pegazica chwiejnie biegnąc, uważnie patrzyła na Mantykory. Trzeba było coś zrobić z nimi. Podjęła się próby odezwania się do nich. Raczej będą w stanie ją usłyszeć.

- Spójrzcie co te Podmieńce z Wami robią. Powinniście żyć na wolności, w lesie, tam gdzie Wasz dom. Changelingi zrobiły z Was swoich niewolników, nie dajcie sobą tak pomiatać. Niech wiedzą, że to Wy jesteście silniejsi i macie prawo do własnego zdania. - wykrzyczała w stronę Mantykor, powinny zrozumieć co mówi do nich wilk, mimo to słowa klaczy dla drużyny i przeciwników były tylko szczekaniem i warczeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Jak by co mam jedno ostrze a nie dwa ale to szczegół)

Alchemik znalazł się na miejscu i zauważył leżących podmieńców na polanie. Najwyraźniej drużyna poradziła sobie z wrogiem świetnie bez niego. 

- Może nie wyglądam, ale cieszę się, że nic wam nie jest. Usłyszałem odgłosy walki, dlatego przybiegłem.

Uśmiechnął się lecz w głębi czuł lekki żal spowodowany brakiem jego udziału w walce. Rozejrzał się trochę, po czym sięgnął po torbę z ziołami.

- Zebrałem sporo roślin na mikstury i opatrunki. Miałem okazję zdobyć nawet kwiat Ognistego Krzewu, jednak nie udało mi się. Jestem za to pewny, że to co zebrałem zastąpi tamtą stratę. Mogę nawet teraz przyrządzić sporo mikstur na drogę jeżeli dacie mi odrobinę czasu. W końcu jestem Alchemikiem i nie tylko potrafię miotać "niszczycielską" - to słowo podkreślił dość mocno - mocą jak to uważają niektórzy.

Edytowano przez RebonMLP
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked zakaszlał parszywie, najpewniej krwią lecz przez maskę nikt tego nie zauważył. Był wycieńczony przez używanie czarnej magii, do tego ktoś się do niego odezwał. Nie zrozumiał całkiem tego co usłyszał.

 

-Kim ty w ogóle jesteś?

 

Zapytał nie będąc pewien do kogo się zwraca bo obraz przez oczami powoli mu się rozmazywał. Potrzebował odpoczynku i silnego źródła energii by uzupełnić siły. Padł na ziemię jak sztywny i jedynie zajęczał. Postanowił odsapnąć tak jak padł na ziemię i zaczął rozglądać się za czymś z czego mógłby pobrać nieco energii, najlepiej naturalnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Tu jest dalszy ciąg dyskusji o zabijaniu, jeśli ktoś się tym nie interesuje, to może od razu przejść do różowego tekstu :pinkie3: 

Wracając, co do tego jak zrobić mechanicznie daną rzecz, to dziękuję bardzo za podpowiedź, ale nie ukrywam, iż uwielbiam się bawić mechaniką i ją tworzyć i jeśli tylko byście chcieli zabijanie, to nie ma najmniejszego problemu z punktu widzenia mechaniki gry, gdyż zaraz wszystko dorobię. Aktualnie też gramy na moich zasadach mechanicznych a w nowej sesji, którą zamierzam rozpocząć jak najszybciej, też będzie całkowicie mój system mechaniki gry. Z zabijaniem wiąże się tylko jeden problem, który tutaj mi ciężko rozwiązać - śmierć gracza. Nie lubię gdy umieracie, a z moimi wrednymi pomysłami, których Wy akurat jeszcze nie doświadczyliście jest prawie pewne, że ktoś z Was umrze. Wydaję mi się bez sensu wprowadzać, zwłaszcza na późnym etapie gry nowych członków, a tak by musiał zrobić ktoś kto by zginął i chciał grać dalej. Rozwiązaniem jest jakieś wskrzeszanie postaci, tylko oto pytanie, jak to uzasadnić fabularnie, jaką karę ponosi osoba za śmierć (jeśli jej nie będzie wszyscy będą się rzucać w najgorszy rój przeciwników i nie przejmować się życiem). To ą największe z tym związane problemy. Co Do Twojej wypowiedzi Po prostu Tomku (zgodzisz się, żebym zwracał się do Ciebie Tomek, bo Twój nick jest dość długi, a tak go można skrócić, chyba bez obrazy dla Ciebie) to zgodzę się i dlatego jest tu śmierć. Wy możecie zabijać, i ja tego nie bronię, choć za zabójstwo może być jakieś piętno psychiczne. Poza tym spora część ogłuszonych przez Was wrogów i tak umiera z wykrwawienia, ale to wtedy nie zdajecie sobie z tego sprawy, więc Wasze postaci nie odczuwają, że to one zabiły. Poza tym śmierć BN (bohater niezależny, czytaj niekontrolowany przez graczy) może nastąpić w każdej chwili, gdyż mi na nim nie zależy, choć gdyby można było uśmiercać changelingi, a Was przeważnie tylko doprowadzać do nieprzytomności, byłoby trochę nie fair, choć to też jest opcja i ewentualne rozwiązanie problemu. Można wtedy przyjąć, iż jesteście wybrańcami losu i macie misję do wykonania w związku z tym ciężej Was zabić. Oczywiście to wszystko co tu jest napisane nie wpłynie na logiczność rozgrywki, bo jeśli któremuś z Was armata odstrzeliłaby głowę, któraby spadłą z kanionu, przejechał ją pociąg i spadło na nią kowadło, to ma moją gwarancję, że zginie.)

 

Grim podszedł do obu strąconych lodowymi pociskami z nóg przeciwników. Zamachnął się mieczem i uderzył wpierw jednego, a później drugiego. Poleciło trochę krwi, ale ci nawet nie wydali z siebie dźwięku. Następnie wszedł do mieszkania farmera.

 

-Nam nic nie jest, tylko sporo naszego dobytku została zniszczona przez tych podmieńców, a niech się spalą w żarze słońca, ale nam nic nie jest, co najwyżej małe zadrapania. W ogóle to bardzo dziękuję Wam za pomoc, mogę się jakoś odwdzięczyć?- powiedział wynurzając się z bocznego pokoju lekko poobijany i zakrwawiony farmer, jednak na jego twarzy widniał szczery uśmiech.

 

Atlantis skupił się, jednak coś poszło nie tak, jakaś moc wpłynęła na całość zaklęcia, miał wrażenie, że nie jest to zwykłą energia magiczna, nie mógł jednak jej rozpoznać, gdyż od razu ta wybuchła. Nie udało się nawet rozpocząć zaklęcia, kiedy magia wybuchła i pokryła Atlantisa płomieniem, ochroniło go przed nim jedynie pole amuletu, które przetrwało uderzenie. i paliło się jeszcze przez kilka sekund, po czym zgasło.

 

Leki nie były zbyt zróżnicowane, po prostu cztery fiolki z fioletowym płynem, na których nic nie było napisane. 

 

Ptaki przyleciały, lecz mantykory nic nie zrozumiały z tego, co Animal do nich powiedziała, ale raczej nie z powodu Jej złej wymowy, tylko tego, że dalej były poważnie ogłuszone i nie były w stanie się podnieść, jednak powoli wracały do siebie.

 

Tymczasem Wiktor i Nick dolecieli na miejsce.

 

Masked opadł z sił, jednak nagle poczuł ich nagły przypływ. Oczy zaczęły znów wyraźnie widzieć, a energia wróciła. Ogier zobaczył żółtego nieznajomego, którego róg właśnie przestał błyszczeć, a oczy pomału otworzyły się. Yellow zachwiał się, jednak uchronił się przed upadkiem.

 

-Przepraszam, gdzie moje maniery. Nazywam się Yellow Blast i na prawdę powinniśmy porozmawiać na osobności.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis po krótkiej chwili otrząsnął się,lecz to co się wydarzyło strasznie go wkurzyło.Po czym krzyknął:Ten kto to mi zrobił nie uniknie kary.Zaczął rzucać zaklęcie tropiące,dzięki któremu miał się dowiedzieć skąd pochodziła ta moc.Jednocześnie klnąc to że ktoś śmiał uszkodzić mu tarczę magiczną.

 

Blue odstawiła fiolki,po czym stwierdziła że nie wie jak ich użyć,mimo iż miała wyszkolenie medyczne nie potrafiła określić w jaki sposób działa owa substancja.Wolała nie eksperymentować na wpółżywym kucu.Po czym zaczęła iść w stronę Atlantisa lecz widząc jego złość,zrezygnowała w połowię,po

czym dla rozruszania skrzydeł postanowiła wzbić się w powietrze jednocześnie mówiąc,że sprawdzi z powietrza jak wygląda okolica.

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal powróciła do swojej normalnej postaci kucyka i pomachała do ptaków, aby do niej podleciały. Chciała jakoś pomóc Mantykorom. Zaczęła iść w ich stronę. Szła cicho i bez pośpiechu. W końcu stanęła na bezpiecznej odległości od stworzeń, jednak wystarczająco blisko, aby mogły ją dobrze usłyszeć. 

- J-ja... Nie potrafię patrzeć na to, że te Podmieńce wykorzystują Was do swoich celów. Macie prawo do życia na wolności, a oni Wam tę wolność odbierają... Jeśli chcecie mogę spróbować Wam pomóc... ale nie mam pewności do tego, czy mi nie zrobicie przypadkiem krzywdy... - powiedziała to do Mantykor bardzo spokojnym głosem, cała złość, która dotychczas przepełniała klacz, teraz się ulotniła, kiedy w sprawę wchodziła pomoc innym istotom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...