Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Dobrze że znazlazłam ten temat. Otóż:

Przez długi czas kłóciłam się z moją przyjaciółką. Druga zawsze była po mojej stronie. W piątek, kiedy wracaliśmy z basenu stanełam w parze z kimś innym, a ta druga powiedziała że jej obiecałam że z nią będę stać. Potem ta pierwsza zaprosiła (po lekcjach) tą drugą i razem zadzwoniły i powiedziały że mnie nie lubią. Potem (niby) wszystko było ok, ale ta druga dziwnie się zachowywała. Dzisiaj ta pierwsza zadzwoniła do mnie i powiedziała mi pewną tajemnicę... że ta druga mnie nie lubi! Obie (z tą pierwszą) chcemy żeby było tak jak kiedyś, ale nie mogę powiedzieć że ona mi powiedziała. Co mamy robić?

Ps. Ta historia dotyczy też pewnej użytkowniczki tego forum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mnie rozbawiło, że kłócicie się kto z kim stoi w parze gdy wraca z basenu. No bo to nie ma nic do przyjaźni. Możesz chcieć porozmawiać czasem z kimś innym.

Nie musisz nic mówić drugiej co ci powiedziała pierwsza. Po prostu z nią porozmawiaj i daj do zrozumienia, że nadal Ci na niej zależy. Spróbuj ją zapytać o jakieś racjonalne powody czemu Cię przestała lubić. Jeżeli rzeczywiście obiecałaś iść z nią w parze to przeproś i powiedz, że następnym razem z nią pójdziesz czy wynagrodzisz w inny sposób.

Ale ogólnie rzecz biorąc to żadna przyjaciółka jak się tak focha z byle powodu...

Mam nadzieję, że pomogłem :fluttershy4:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezbyt często odwiedzam ten wątek. Przejrzałam parę stron wstecz i widzę, że dużo i namiętnie piszecie na temat związków, małżeństw i dzieci. Mam osiemnaście lat. Jestem w 3 LO. W mojej klasie są osoby, które żyją w związkach i już planują ślub. Obie pary mają wszystko zaplanowane co do daty, kościoła i wesela. Jeśli są szczęśliwi- okej. Nie mam nic przeciwko. Wszystkiego najlepszego. Tylko zastanawia mnie fakt- czy to nie aby za szybko? Wg mnie jeśli ktoś decyduje się na ślub to decyduje się także na założenie rodziny. Czy wiek 18-20 lat w tych czasach to odpowiedni wiek na takie kroki? Teraz jest inaczej niż kilkadziesiąt lat temu.

Zauważyłam też, że dużo bardzo młodych ludzi podejmuje pewne dorosłe decyzje. Większość osób w mojej klasie to już "nie-dziewice". Nie moja sprawa kto z kim, dlaczego i kiedy. To była czyjaś wola- może przemyślana, może nie. Ale czy to też trochę aby nie za szybko?

 

Kurde, może ja jestem staroświecka? Chyba nie nadążam za światem... Żadne to żale z mojej strony, tylko taka refleksja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega z byłej już pracy ożenił się w wieku 18 lat, po roku miał już troje dzieci i teraz musi ostro zasuwać na utrzymanie rodziny, a do tego ma kłopoty ze zdrowiem, ja mam 24 i powiem, że nie pali mi się do ślubu, czy dzieci w szczególności...

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nie chodzi tutaj o dzieci czy ślub, wiele osób po prostu chciało by mieć kogoś bliskiego i tyle.

Ja tam się na ojca nie nadaję... dziwak z obsesją na punkcie broni palnej z kucami w tle, kto mnie zna osobiście ten potwierdzi... Hahahaha :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja koleżanka zaszła w ciążę mając szesnaście lat. Wpadka- przyznała to. Ledwo zdawała w pierwszej i drugiej klasie. W trzeciej, mając dziewiętnaście lat świadomie zdecydowała się na dziecko. Co prawda ma stałego partnera, ale nie mają ślubu. Jest miłą dziewczyną, ale chyba decyzję o drugim dziecku podjęła zbyt wcześnie... Mogła chociaż poczekać do matur.

 

Posiadanie kogoś bliskiego nie jest aż tak trudną sprawą :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadanie kogoś bliskiego nie jest aż tak trudną sprawą :)

:lol:

Ale łatwą nie jest w cale.

Właściwe to zależy, wśród jakiego grona osób się obraca, albo jak bardzo wybredny się jest.

Nie mówiłbym, ja miałem wielkie problemy ze znalezieniem kogoś do kogo mógłbym się zbliżyć.

Jak obydwie osoby są nieśmiałe to musi to trochę potrwać.

A na dodatek mi jakoś takie znajomości pechowo się zawsze musiały kończyć.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest łatwe, jeśli się chce. Nieśmiałość swoją drogą. Rozumiem, że ktoś może się łatwo zawstydzać, mieć problem z rozmową itd. Ale już bez przesady... Nie ma chyba takiego człowieka na świecie, który w ogóle totalnie nie miałby kogoś mniej lub bardziej bliskiego. Nie dramatyzujcie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

który w ogóle totalnie nie miałby kogoś mniej lub bardziej bliskiego.

Ktoś mniej lub bardziej bliski to nie to samo, co druga połówka. A tego bardzo wiele osób nie ma, a znalezienie takiej osoby wcale łatwe nie jest. I nie wynika to tylko z nieśmiałości, niestety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I nie wynika to tylko z nieśmiałości, niestety.

 

True.

Nieśmiały to ja raczej nie jestem, wady mam jak każdy ale funkcjonować w społeczeństwie normalnie potrafię, jednak drugiej połówki to ja chyba długo się nie doczekam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój błąd. Nie sprecyzowałam o co mi konkretnie chodzi. Akurat o drugą połówkę może nie, ale wiem też że dużo ludzi tutaj żali się właśnie z powodu tego, że nie mają przyjaciół, czy znajomych w ogóle. O taką sytuację mi chodziło :)

 

Co do drugich połówek. Nie dołujcie się tak... Jak będziecie wychodzić z założenia, że nigdy nikogo nie znajdziecie to pewnie tak się stanie. Trochę to naiwne, wiem. Ale takie mam zdanie na ten temat. To nie są żadne wyścigi z czasem, czy coś. Trzeba być cierpliwym i tyle. A póki co- cieszcie się wolnością, bo kiedyś może Wam jej zabraknąć :)

Edytowano przez Sabina
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za ten esej poniżej... ^^""""

 


Kurde, może ja jestem staroświecka? Chyba nie nadążam za światem... Żadne to żale z mojej strony, tylko taka refleksja.

Ze związkami to tak jest, że nigdy nic nie wiadomo, ale zauważyłam, że tam gdzie jest dużo szczerych rozmów na co dzień i w związkach wyrastających z mocnej przyjaźni dzieje się najlepiej i najstabilniej. Ślub w wieku 18 lat to... cóż w Polsce to za wcześnie, bo nawet dojrzałe mentalnie osoby nadal rozwijają się tak do 25 roku i za parę lat mogą być zbyt różne, poza tym ogromny procent rozwodów jest wśród par, które się pospieszyły. Byłam w miejscach na świecie gdzie ludzie mając 18 lat są już dorosłymi, poważnymi ludźmi, którzy są w stanie zająć się domem a nawet dziećmi, ale w Polsce ludzie mogą sobie pozwolić na dłuższe bycie lekkoduchami i to widać w związkach. O ile wiem, to średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce nadal utrzymuje się na 18 latach i bardzo dobrze, to o wiele wyżej niż na zachodzie i na wschodzie w sumie też, więc jeśli pary robią to w tym wieku, to nie ma problemu pod warunkiem, że robią to odpowiedzialnie i bezpiecznie.

W mojej opinii to nie ważne czy jest się staroświeckim- ważne czy jest się rozsądnym. Liceum, to dobry czas, żeby zacząć próbować związków i uczyć się z nich, ale jeśli nie trafia się nikt specjalny, to czemu miałabyś się zmuszać do szukania sobie chłopaka na siłę, jak to robi większość dziewczyn teraz. Ja nie widzę nic złego w straceniu dziewictwa przed ślubem, chociaż próbowano mnie wychować na zasadach typu "jak stracisz dziewictwo, to już żaden cie nie zechce", co jest patologiczną zasadą i w dodatku odnosi sie tylko do kobiet. No żelazna logika i jaka sprawiedliwa?! Nie mówię, że trzeba skakać każdemu do łóżka- przeciwnie. Więc... nie przejmuj się i nie daj się porwać temu myśleniu, że "kto szybszy ten lepszy", bo to nieprawda.

Sama jestem w związku na odległość, gdzie widuję chłopaka średnio 2 razy na rok i cała więź opiera się na codziennych rozmowach. Trwa to już 2,5 roku i nie widać kryzysu na horyzoncie. Wyobraź sobie jak bardzo się "chce" kiedy już się spotykamy, ale na 2 pierwszych spotkaniach nie zrobiliśmy nic, bo nie byłam gotowa. No po prostu nie i chłopak ma to uszanować mimo, że hormony buzują. Od tego mamy mózg, żeby nad nimi panować. Mówi mi czasem o ślubie, ale najpierw czekamy, czy ten związek przeżyje studia, bo jeśli tak, to już chyba nic go nigdy nie zniszczy.

 


dziwak z obsesją na punkcie broni palnej z kucami w tle, kto mnie zna osobiście ten potwierdzi...

Brzmi jak mój chłopak, czyli bardzo fajnie. :fluttershy5: Na pewno ktoś się znajdzie, a do tego czasu narcystycznie zajmuj się tylko sobą, serio.

Edytowano przez Palące Pytanie
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś mniej lub bardziej bliski to nie to samo, co druga połówka. A tego bardzo wiele osób nie ma, a znalezienie takiej osoby wcale łatwe nie jest. I nie wynika to tylko z nieśmiałości, niestety.

Dokładnie. Wystarczy pierwsza lepsza przewlekła choroba = szukaj kogoś, kto cię zaakceptuje takim jakim jesteś i jakim będziesz. A to za przeproszeniem jest cholernie trudne.

 

Mój błąd. Nie sprecyzowałam o co mi konkretnie chodzi. Akurat o drugą połówkę może nie, ale wiem też że dużo ludzi tutaj żali się właśnie z powodu tego, że nie mają przyjaciół, czy znajomych w ogóle. O taką sytuację mi chodziło :)

 

Co do drugich połówek. Nie dołujcie się tak... Jak będziecie wychodzić z założenia, że nigdy nikogo nie znajdziecie to pewnie tak się stanie. Trochę to naiwne, wiem. Ale takie mam zdanie na ten temat. To nie są żadne wyścigi z czasem, czy coś. Trzeba być cierpliwym i tyle. A póki co- cieszcie się wolnością, bo kiedyś może Wam jej zabraknąć :)

Cóż. Moje założenie jest takie, że ludzie chcą być z "normalnymi", takimi jak oni. Przez swoją chorobę straciłem kumpli, nawet tych najbliższych - kumpli z podwórka. Ot, ktoś raz na ruski rok wpadnie, ale tylko dlatego, że coś im trzeba. Nie chcę takich "znajomych". A ci nowi? Gdy dowiadują się o chorobie nabierają dystansu, a ukrycie jej jest bardzo trudne.

Szukanie "tej jedynej" wybiłem sobie z głowy. Zbyt wiele razy moja choroba rozwalała nawet najbardziej obiecującą znajomość. Słowa nie oddają tego, jak bardzo nienawidzisz samego siebie gdy wszystko rozwala się przez leki które przyjmujesz. Wśród znajomych trudno to ukrywać, w związku nie można. Koniec końców jesteś sam, bo nie jesteś nie jesteś "normalny". Taki jaki jak wszyscy. Dla mnie jedyną szansą jest ktoś, kto choruje na to co ja. A to trudne.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość osób w mojej klasie to już "nie-dziewice".

O ile wiem, to średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce nadal utrzymuje się na 18 latach i bardzo dobrze,

Skąd wy to wiecie? Prowadzicie obserwacje, czy przeczytałyście w Bravo Girls?

Nie przejmujemy się innymi osobami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje żale:
1. Na koniu jeżdżę jak ostatnia ofiara losu. Mam problem z trafieniem w przeszkodę. A sama technika skoku... Porażka.
2.Zima... Muszę zainwestować w doświetlanie do roślin.
3.Prawie nikt nie czyta i nie komentuje mojego ficka. Dołujące trochę.
4. Mam przyjaciół, dużo z nimi rozmawiam, a i tak czasem czuję się samotna [w sensie skrajnie nieromantycznym]. Po prostu oni ciągle tylko siedzą na tych smartfonach. Życia nie mają, czy jak?
5.Klasa maturalna- nauka i widmo maja...

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd wy to wiecie? Prowadzicie obserwacje, czy przeczytałyście w Bravo Girls?

Plz, nie obrażaj mnie. Trzymałam Bravo Grils w ręku raz jakieś 10 lat temu po czym wywaliłam do kosza. Statystyki są rzeczywiście do dupy, ale patrząc po ludziach których znam, to ta akurat się sprawdza.

 

1. Na koniu jeżdżę jak ostatnia ofiara losu. Mam problem z trafieniem w przeszkodę. A sama technika skoku... Porażka.

Ciesz się z samej jazdy i że w ogóle możesz. Trening czyni mistrza. ;D

Edytowano przez Palące Pytanie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tam...

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem że związek jest sprawą poważną, do której nie należy podchodzić lekko. Ale, prawdą jest że nie któży ludzie faktycznie związki traktują jak wyścigi, albo sposób na popisywanie się. Znam dziewczyny które same przed sobą przechwalają się jak bardzo poniżyły lub załamały swoich facetów po rozstaniu. Tacy ludzie są najzwyczajniej w świecie nie dorośli ani do związku, ani do jakieś bliższej relacji intymnej (to nie jest to samo) bo poprostu mogą wyżądzić tym krzywdę i sobie i osobom z nimi powiązanym. Ale, społeczeństwo też coraz częściej przyjmuje że 'im szybciej tym lepiej'. Sama nikogo nie mam i nie sądzę żeby sytuacja się szybko zmieniła (bo kto tam by mnie chciał :rainderp: ) ale kiedy mówię ludziom że nie jestem w związku to stwierdzają że na pewno do końca życia już pozostanę samotna (spotkałam się też z poglądem że jestem homo :sparkler: ). Po prostu, jeśli nie ma się kogoś bo się do tego po prostu nie dorosło, to taka decyzja ( nie angażowanie się w związki) jest o wiele bardziej dojrzała niż pchanie się w nie na siłę. Ale, jeżeli się po prostu nie spotkało odpowiedniej osoby to też nie ma się co pakować w coś czego można potem żałować.

Edytowano przez Nimfadora Enigma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...