Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Hm no w każdym razie uważaj, bo może ci się trafić psor bez poczucia humoru i będzie dupka. Dla mnie najlepszą opcją jest zawsze bardzo dobre przygotowanie się tak, żeby jak wyjdziesz na środek móc przedstawić wszystko w lekki sposób wyglądający na improwizację, ale w rzeczywistości jestem przygotowana na wszelkie podchwytliwe pytania i prezentacja mimo wszystko ma strukturę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz każdy pisze o maturze.

Geez, what have I done D: 

 

Ja leciałem na hardkora i do pytań się nie szykowałem :D I akurat zadano mi pytania, na które odpowiedzi pamiętałem jeszcze z 1 kl. liceum z prostej racji - zagadnienia były ciekawe. Plus miałem pytania typu filozoficznego, np. kogo obarczyłbym winą za to, co się stało z Justyną z "Granicy". 

 

Jaka prezentacja? Przychodzę i mówię. Robię cosplay elficki przy okazji. Bibliografia jest, bo być musi, ale ciężko było mi ją pisać, bo z każdej książki brałam praktycznie to samo.

 

Z cosplayem bym uważał. Nie wiadomo na jaką trafisz komisję, a bywają czasem tak konserwatywne osoby, że dla nich bez eleganckiego, galowego ubioru to się nie ma co pokazywać. 

 

Nie wiem gdzie ja żyję. Śmieszne jest to, że tych tematów było ok. 200? Może nawet więcej? W dodatku niektóre się powtarzały...

Mam dziwną klasę  :v

 

Tak, 200 tematów, jeszcze mało, a wielu ludziom trudno wymyślić własny temat, bo po co? Najlepiej jakby podać młodzieży wszystko na tacy.

I takie coś załamuje. 

 

Ja na początku nie wiedziałem jaki temat w ogóle wybrać. Potem posłuchałem jakie tematy miała siostra, czy kuzyni. I to mi dało pomysł, który dopracowałem jeszcze z polonistką. Sam dobrałem literaturę, książki, filmy, zebralem swoje myśli do kupy i zacząłem pisać. Ba, jeszcze po drodze się okazało, że część książek muszę wykreślić, bo za dużo miałem. Jedynie potrzebowałem pomocy w literaturze podmiotu, czy tam przedmiotu... nigdy tego nie ogarniałem. 

 

 

Żal du** ściska, że tacy ludzie trafiają do liceów i że jeszcze mają takich sługusów co im to napiszą i podadzą na tacy zamiast po prostu wesprzeć czymś, ale całość kazać zrobić samodzielnie. A potem tacy ludzie idą do pracy i narzekają, że pracodawca wymaga od nich kompetentności w wykonywaniu zadań itp. -.-"

Ja miałam temat, którego nikt nie chciał: "Motyw kota w literaturze i sztuce" i wszyscy najpierw wyśmiali, że "Kryśka, co ty za lamerski temat bierzesz, przecież o tym się nic nie da opowiedzieć", a zrobiłam go tak, że wszystkim szczęki opadły huehue. Np. historie o kotce Mahometa i pochodzeniu 9 żyć są ciekawe.

 

U mnie żal d. ściska jak pomyślę, jak najbardziej znienawidzona przeze mnie osoba dostała się do liceum - drugiego najlepszego w moim mieście. Podczas, gdy ja miałem dobre oceny, dobre wyniki, ten miał kiepskie oceny, ledwo zdał i egzaminy napisał na bardzo niskim poziomie. 

Ja się spokojnie dostałem do każdej szkoły, ino wybór i zaniesienie papierów. Ale w każdym razie, walczyć o miejsce musiałem.

On? On na początku się nigdzie nie dostał (próbował chyba do tylko 1 szkoły), potem jego matka poszła do dyrektorki MOJEGO LICEUM na herbatkę i nagle ten został przyjęty. Bez żadnej rekrutacji, nic. A miejsc ponoć już nie było. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


U mnie żal d. ściska jak pomyślę, jak najbardziej znienawidzona przeze mnie osoba dostała się do liceum - drugiego najlepszego w moim mieście. Podczas, gdy ja miałem dobre oceny, dobre wyniki, ten miał kiepskie oceny, ledwo zdał i egzaminy napisał na bardzo niskim poziomie.

 

Pewnie to samo myśli większość osób w realu o mnie. ^^""""" Jestem wszędzie jednym z najsłabszych uczniów, w liceum to już była legenda, a jako jedna z 2 osób w szkole dostałam się na Jagielonkę. Zazdrość tak straszna. Zdziwienie takie wielkie... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tyle, że ty zapewne w porównaniu do opisywanej przeze mnie osoby nie miałaś problemów z policją i nie masz osoby, która ma przynajmniej kilka poważniejszych powodów, by cię nienawidzić. Plus ty się uczysz, coś się starasz, tamten zaś miał na wszystko wywalone.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy z policją mam tylko takie, że ze 2 razy wsadziłam kogoś do paki. XD I czasem też mam wywalone dlatego, że efekty są takie same kiedy naprawdę się staram i kiedy nic nie robię, ale zwykle staram się tak dla zasady. Po prostu nie mam motywacji jeśli przy cieżkiej charówie efekty mam takie same jak przy kompletnym zlaniu sprawy, a wszyscy mi pier**** że "oh ah jak człowiek pracuje, to ma". Taaaaaaaa...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak wy macie, że u was jest po 200 tematów, w tym coś o fantastyce ; O. Ja mam wydzielone koło 100 i dzielą sie na średnie i nudne. Nowych nie można zgłaszać bo trzeba to było robić w poprzedniej klasie co niby było ogłaszane, ale jakoś tak, że nikt nigdy nie słyszał(ja osobiscie mogłem nie słyszeć bo często opuszczam, no ale reszta klasy chodzi). Już w drugiej klasie chciałem się wyrabać i rzucić szkołe no ale ustawa nie pozwalała, teraz już szkoda tych zmarnowanych lat skoro do dostania świstka pare miesięcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wybrałem temat z listy, muszę na ferie wykminić bibliografię :twilight3: , ale że mam temat Moty przemiany bohatera w literaturze, to użyje Makbeta,

Przedwiośnie i Jądro ciemności.

Myślę że wystarczy na 15 min prezentacji :twilight2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maturę pisałem 2 lata temu, bibliografię zrobiłem w 20 min oraz żadnej pozycji z niej na oczy nie widziałem. Prezentacji nie robiłem a za za naukę zabrałem się dopiero wieczora przed maturą. Mówiłem na spontana, wynik miałem około 85 procent. Temat miałem "powstanie świata oraz człowieka na podstawie różnych mitologii"

Matura to bzdura, da się ją obalić na spontana. Nie ma się co martwić.

(Przepraszam za błędy itp ale jestem w pracy i piszę z telefonu )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu o tematach z prezentacji rozmawiacie, a ja biedna siedzę z nową podstawą... I trochę mi żal, bo naprawdę lubię taki typ prezentacji, ale nowa formuła też bardzo ciekawa i w sumie nie narzekam. Fakt, trudniejsza, ale lepiej sprawdzająca, a niektóre tematy na jakie trafiłam naprawdę interesujące. Dla niezorientowanych - losujemy temat, mamy piętnaście minut na przygotowanie się, referujemy przez dziesięć minut, a potem ewentualnie pytania. Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się, chociaż trochę szkoda, że losujemy tylko jeden temat i nie ma możliwości wymiany - każdy, nawet najlepszy uczeń może trafić na coś, co mu kompletnie nie podpasuje.

Za to reszta nowej matury mnie irytuje. Bo o ile formuła - np. nowe typy wypracowań - znacznie lepsza od poprzedniej, to wprowadzane jest to strasznie chaotycznie. O tyle dobrze, że nasza polonistka jeździ na praktycznie każde dostępne szkolenie. Szkoda tylko, że dowiaduje się na nich na przykład, że nie, nie ma jeszcze opracowanych oficjalnych arkuszy próbnych poza tymi pojedynczymi zadaniami z informatora, proszę coś samemu przygotować. Gdyby jeszcze wiadomo było jak to coś ma wyglądać...

No i nawet oficjalne informatory z poszczególnych przedmiotów są między sobą niezgodne. Sprawa wygląda tak, że muszę zdawać podstawy z polskiego, matematyki i angielskiego, a oprócz tego przynajmniej jeden przedmiot rozszerzony. Problem w tym, że w jednych informatorach jest napisane, że może być to któryś z tamtych obowiązkowych przedmiotów, a w innych - że musi być to coś innego. I nikt nie wie co o tym myśleć.

W każdym razie proszę mi tu nie marudzić na maturę, zwłaszcza ustną - jest naprawdę do przyjęcia w porównaniu do naszej. Mimo to jakoś szczególnie nowej formuły nie krytykuję - jest trudniejsza, ale moim zdaniem daje chociaż trochę wymierniejszą informację o wiedzy i umiejętnościach.

Edytowano przez Salmonella
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu o tematach z prezentacji rozmawiacie, a ja biedna siedzę z nową podstawą... I trochę mi żal, bo naprawdę lubię taki typ prezentacji, ale nowa formuła też bardzo ciekawa i w sumie nie narzekam. Fakt, trudniejsza, ale lepiej sprawdzająca, a niektóre tematy na jakie trafiłam naprawdę interesujące. Dla niezorientowanych - losujemy temat, mamy piętnaście minut na przygotowanie się, referujemy przez dziesięć minut, a potem ewentualnie pytania. Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się, chociaż trochę szkoda, że losujemy tylko jeden temat i nie ma możliwości wymiany - każdy, nawet najlepszy uczeń może trafić na coś, co mu kompletnie nie podpasuje.

To nie jest nowa formuła, to jest powrót do sprawdzonego systemu sprzed reformy oświaty. Właśnie o to w niej chodzi, żeby wyeliminować oszustów kupujących prezentację albo olewających przedmiot przez cały okres edukacji, a potem przygotowujących się na 15 minutową prezentację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


To nie jest nowa formuła, to jest powrót do sprawdzonego systemu sprzed reformy oświaty. Właśnie o to w niej chodzi, żeby wyeliminować oszustów kupujących prezentację albo olewających przedmiot przez cały okres edukacji, a potem przygotowujących się na 15 minutową prezentację.

 

Hm mnie w pierwszej liceum polonistka tak uczyła i tak robiła testy żeby nas przygotować do takiej właśnie matury, ale tylko na 1 roku. Potem zupełnie inaczej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu o tematach z prezentacji rozmawiacie, a ja biedna siedzę z nową podstawą... I trochę mi żal, bo naprawdę lubię taki typ prezentacji, ale nowa formuła też bardzo ciekawa i w sumie nie narzekam. Fakt, trudniejsza, ale lepiej sprawdzająca, a niektóre tematy na jakie trafiłam naprawdę interesujące. Dla niezorientowanych - losujemy temat, mamy piętnaście minut na przygotowanie się, referujemy przez dziesięć minut, a potem ewentualnie pytania. Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się, chociaż trochę szkoda, że losujemy tylko jeden temat i nie ma możliwości wymiany - każdy, nawet najlepszy uczeń może trafić na coś, co mu kompletnie nie podpasuje.

Za to reszta nowej matury mnie irytuje. Bo o ile formuła - np. nowe typy wypracowań - znacznie lepsza od poprzedniej, to wprowadzane jest to strasznie chaotycznie. O tyle dobrze, że nasza polonistka jeździ na praktycznie każde dostępne szkolenie. Szkoda tylko, że dowiaduje się na nich na przykład, że nie, nie ma jeszcze opracowanych oficjalnych arkuszy próbnych poza tymi pojedynczymi zadaniami z informatora, proszę coś samemu przygotować. Gdyby jeszcze wiadomo było jak to coś ma wyglądać...

No i nawet oficjalne informatory z poszczególnych przedmiotów są między sobą niezgodne. Sprawa wygląda tak, że muszę zdawać podstawy z polskiego, matematyki i angielskiego, a oprócz tego przynajmniej jeden przedmiot rozszerzony. Problem w tym, że w jednych informatorach jest napisane, że może być to któryś z tamtych obowiązkowych przedmiotów, a w innych - że musi być to coś innego. I nikt nie wie co o tym myśleć.

W każdym razie proszę mi tu nie marudzić na maturę, zwłaszcza ustną - jest naprawdę do przyjęcia w porównaniu do naszej. Mimo to jakoś szczególnie nowej formuły nie krytykuję - jest trudniejsza, ale moim zdaniem daje chociaż trochę wymierniejszą informację o wiedzy i umiejętnościach.

 

Marudzić będę! :rainderp: Głównie dlatego, że nowa podstawa programowa NIE ma dziwnych kluczy. Jako że zdaję biologię to wiem, że klucze są często krzywdzące. Owszem, zdający popełniają błędy i myślą, że to wina egzaminującego. Tak też się zdarza. Ale jest wiele przypadków, gdzie niestety- klucz był trochę niesprawiedliwy... Poza tym, nowa podstawa programowa ma o tyle lepiej, że w pierwszej klasie (o ile się nie mylę, jeśli tak to przepraszam) macie wszystkie przedmioty na równi. Dopiero od drugiej klasy są rozszerzenia. I to jest fajne. Ktoś w pierwszej klasie może być w mat-fizie. Wiadomo, po gimnazjum łatwo nie jest się zdecydować. Potem, w drugiej może się przenieść do np. klasy humanistycznej i WIELE nie traci. Nie musi nadrabiać roku. A rok to dużo... W starej podstawie programowej przeniesienie się z jednego profil na drugi oznacza dość duże straty... Poza tym, jestem w biol-chemie. Ostatni rocznik starej podstawy programowej. Całe trzy lata miałam 3h chemii w tygodniu. Drugoklasiści mają 6h w tygodniu i nauczycielka już zaczyna sama się gubić i nie wie, co dalej z nimi robić bo ma NADMIAR czasu. Serio, zazdroszczę...

A co do formy ustnej egzaminu z języka polskiego... Tyle jest dobrego w tym, że skończy się kupowanie prac i tym podobne przekręty. Wydaje się to dość sprawiedliwe. Poza tym, język polski nie jest aż tak trudny. A że trafi na dział, który średnio umie? Trudno. Na maturze pisemnej też mogę trafić na dwa tematy z lektur, z których mi opornie szło. 

Jednak jakieś powody do narzekania starszy rocznik ma. Chociaż wg mnie nowa podstawa programowa nie jest idealna. Właśnie przez to, o czym wspomniałaś. Ale co się dziwić? Ze starą podstawą programową też był taki bałagan :rainderp: Poza tym, niektóre przedmioty jak np. moja ukochana biologia są mocno okrojone. I o ile dobrze pamiętam z historią też są problemy. W 1 klasie kończy się to, co było w gimnazjum, czyli robi się chyba wojny i współczesność. A jak ktoś chce na rozszerzenie to w 2 klasie ma od nowa starożytność itd. :wow: 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marudzić będę! :rainderp:

Przeczytałem to i mózg mi paruje. Ludzie kiedyś wystarczyło napisać na jeden z trzech wybranych tematów (też miałem biologię - ochrona środowiska, ekologia - nie, nie chodzi o miłośników drzew a ekosystem etc), ale to? Na myśl przychodzi mi tylko jedno:

 

79t6nxU.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, to teraz moja opinia. Moim zdaniem jakiś niespełna rozumu człowiek wpadł na pomysł wprowadzenia chaosu jakim jest nowa podstawa programowa. Fakt jest taki, że ma swoje plusy. Dobre jest to, że głównie mam te przedmioty, co sam je wybrałam wybierając profil. Jako, że jestem na mat-geo mam 7 matematyk i 5 geografii. I to je gryfne. Oprócz tego jakieś cuda pokroju "bioróżnorodność", "historia i społeczeństwo", czy "przedsiębiorczość" (jeden z naprawdę przydatnych przedmiotów). Nie mam już na moim profilu przedmiotów, nie powiązanych z moimi rozszerzeniami. Albo zostały wyrzucone, albo połączone w jedno (np. biologia+fizyka+chemia=bioróżnorodność). Sama matura to minimum cztery testy. Pierwsze trzy to podstawa matematyki, polskiego i języka obcego. Należy też wybrać przynajmniej jeden przedmiot rozszerzony. A jest z czego wybierać.

I gdyby tylko tyle, to było by fest gryfnie. Ale moja polonistka uświadomiła mojej klasie, że gdybyśmy chcieli zrealizować cały materiał (na 2 klasę) robiąc jeden temat na każdej lekcji to zabraknie nam ok. 30 lekcji. Nie mówiąc tu, że trzeba też czasami jakiś test zrobić, czy zająć się lekturą. Dorzućmy do tego jeszcze kilka lektur i wierszy do wyboru, które każda szkoła w całym kraju ma ich kilka do wyboru. Załóżmy, że jak przerobię książkę X i wiersze A i C, a na maturze będzie książka Y oraz wiersze B i D i co? I już punkty uciekają. No i ilość podręczników do danego przedmiotu. Mój podręcznik do geografii ma ponad 300 stron. A to tylko na pierwszy semestr. Na drugi jest  równie gruby inny. Niektóre podręczniki do matematyki (na rozszerzeniu) zostały przewidziane na 5 godz. w tygodniu, gdy większość szkół miało po 3-4. Mój taki był, więc moja klasa i moja szkoła jest w plecy. Najbardziej irytuje mnie jednak fakt, że non stop zmieniają się propozycje odnośnie wyglądu matury. Na litość pańską za 1,5 roku piszę maturę, a dalej to tylko propozycję! Pomarudzę na koniec o ustnej z polskiego. Po wylosowaniu mogę trafić na trzy pytania dotyczące tylko jednej lektury i wszystkie dotyczyć mogą jednego wydarzenia na przykład (pytania z "Zbrodni i kary") 1. O czym jest list matki do Raskolnikowa 2. Jaki stosunek ma Raskolnikow do Łużyna. 3. Ile zarabiała matka i ile wysyłała pieniędzy synowi. Te trzy pytania dotyczą jednego fragmentu, więc jak go nie pamiętasz to masz przerąbane. To mnie najbardziej martwi, bo z polskiego to zawsze byłem noga, a moja pamięć też kuleje. Na co mi wiedzieć jak interpretować dany wiersz, czy co to jest ubezdźwięcznienie. Jestem ścisłowcem i nie umiem przeprowadzać analizy głównego bohatera dajmy na to "Lalki" i udowodnić, że jest postacią romantyczną na podstawie "Krzyżaków", czy innej "Balladyny" jednocześnie uzasadniając, że wypełniał program pracy u podstaw (wiem, że przesadzam z tymi "Krzyżakami" i "Balladyną", ale u mnie na polskim co druga rozprawka tak mniej więcej wygląda).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, nowa podstawa programowa ma o tyle lepiej, że w pierwszej klasie (o ile się nie mylę, jeśli tak to przepraszam) macie wszystkie przedmioty na równi. Dopiero od drugiej klasy są rozszerzenia. I to jest fajne. Ktoś w pierwszej klasie może być w mat-fizie. Wiadomo, po gimnazjum łatwo nie jest się zdecydować. Potem, w drugiej może się przenieść do np. klasy humanistycznej i WIELE nie traci. Nie musi nadrabiać roku. A rok to dużo... W starej podstawie programowej przeniesienie się z jednego profil na drugi oznacza dość duże straty... Poza tym, jestem w biol-chemie. Ostatni rocznik starej podstawy programowej. Całe trzy lata miałam 3h chemii w tygodniu. Drugoklasiści mają 6h w tygodniu i nauczycielka już zaczyna sama się gubić i nie wie, co dalej z nimi robić bo ma NADMIAR czasu. Serio, zazdroszczę...

Owszem, w zakresie rozszerzonym przedmiotów uczymy się dopiero od drugiej klasy, ale - poza takimi szczęśliwymi szkołami jak moja, czyli pracującymi w systemie fakultatywnym - już idąc do liceum wybierało się profil.

 

 

 

I o ile dobrze pamiętam z historią też są problemy. W 1 klasie kończy się to, co było w gimnazjum, czyli robi się chyba wojny i współczesność. A jak ktoś chce na rozszerzenie to w 2 klasie ma od nowa starożytność itd.  

Jestem na rozszerzeniu z historii i powiem, że to nie jest złe! Zawsze irytował mnie fakt, że w kolejnych szkołach zaczynaliśmy od starożytności i praktycznie nigdy nie dochodziło się do II wojny, o PRL-u już nie wspominając. Teraz wreszcie zamknęliśmy te dwa ostatnie okresy. A starożytność na rozszerzeniu to całkiem inny materiał - bo oprócz dziesięciokrotnie robionych Egiptu, Grecji i Rzymu sięgnęliśmy do cywilizacji Kanaanu, Dalekiego Wschodu, dokładniej omówiliśmy Sumerów... Nie krytykowałabym tego, rozszerzenie naprawdę dużo zmienia w omawianiu tego okresu :)

 

 

 

Tyle jest dobrego w tym, że skończy się kupowanie prac i tym podobne przekręty. Wydaje się to dość sprawiedliwe. Poza tym, język polski nie jest aż tak trudny. A że trafi na dział, który średnio umie? Trudno. Na maturze pisemnej też mogę trafić na dwa tematy z lektur, z których mi opornie szło. 

Podpisuję się wszystkimi kopytkami. Może poza działami - moim zdaniem nie zaszkodziłoby dać dwóch do wyboru. Może poza tym, że musieliby wymyślić więcej tematów - ogólnie bank ma 300, co roku ma być wymieniane 100. Mimo to bardzo nad tym nie ubolewam - akurat z polskiego swojego poziomu jestem w miarę pewna.

 

 

 

Pomarudzę na koniec o ustnej z polskiego. Po wylosowaniu mogę trafić na trzy pytania dotyczące tylko jednej lektury i wszystkie dotyczyć mogą jednego wydarzenia na przykład (pytania z "Zbrodni i kary") 1. O czym jest list matki do Raskolnikowa 2. Jaki stosunek ma Raskolnikow do Łużyna. 3. Ile zarabiała matka i ile wysyłała pieniędzy synowi. Te trzy pytania dotyczą jednego fragmentu, więc jak go nie pamiętasz to masz przerąbane. To mnie najbardziej martwi, bo z polskiego to zawsze byłem noga, a moja pamięć też kuleje. Na co mi wiedzieć jak interpretować dany wiersz, czy co to jest ubezdźwięcznienie. Jestem ścisłowcem i nie umiem przeprowadzać analizy głównego bohatera dajmy na to "Lalki" i udowodnić, że jest postacią romantyczną na podstawie "Krzyżaków", czy innej "Balladyny" jednocześnie uzasadniając, że wypełniał program pracy u podstaw (wiem, że przesadzam z tymi "Krzyżakami" i "Balladyną", ale u mnie na polskim co druga rozprawka tak mniej więcej wygląda).

Nie, nie możesz trafić na trzy takie pytania. Na ustnej nie będzie pytań dotyczących treści lektur. Fakt, ich znajomość jest przydatna, aczkolwiek niekoniecznie musisz pamiętać konkretne wydarzenia. Ogólnie rzecz biorąc będzie to zagadnienie pokroju "Różne oblicza motywu tańca w literaturze", "Żywotność motywów biblijnych w literaturze późniejszych epok", "Modlitwa poetycka w utworach polskich twórców" czy "Stylizacja językowa - przedstaw różne jej rodzaje i cele ich użycia" (jedynka i czwórka to moje prywatne marzenia). Tematy są dobrane tak, że z obowiązkowych lektur da się dobrać do nich przykłady, ale spokojnie można sięgnąć do własnych źródeł (czyli ja zamiast "Chłopów" biorę "Mechaniczną pomarańczę", a zamiast "Wesela" - "Czyż nie dobija się koni", ewentualnie "Greka Zorbę" o ile trafią mi się teksty kultury, a nie tylko literackie).

A co do wypracowań - będą dwa tematy. Pierwszy - nie pamiętam teraz dokładnie, potem poszukam informatora i najwyżej zedytuję. W każdym razie pierwszy odnosi się do lektury, jest fragment i konieczność odniesienia się do znajomości lektury (lub też innego dzieła, ale głowy nie dam). Drugi to interpretacja nieznanego wiersza, ale - co ciekawe - bez podanej tezy interpretacyjnej.

Z tego co widzę to Tobie żaden typ nie będzie pasował. W takim razie życzę zdania i późniejszego skupienia się na zainteresowaniach.

 

 

Dorzućmy do tego jeszcze kilka lektur i wierszy do wyboru, które każda szkoła w całym kraju ma ich kilka do wyboru. Załóżmy, że jak przerobię książkę X i wiersze A i C, a na maturze będzie książka Y oraz wiersze B i D i co?

 

Nie, tak też nie będzie. Jest tylko kilka dzieł "ogwiazdkowanych", czyli obowiązkowych dla każdej szkoły. Z nich owszem, mogą paść pytania dotyczące treści i to one są tą podstawową bazą do każdego tematu z odpowiedzi ustnej. Poza ogwiazdkowanymi nie mogą założyć, że znasz cokolwiek.

 

Ogólnie polecam poczytać więcej o maturze - bo widzę, że nauczyciel aż tyle z Wami o tym nie rozmawia co nasz. Wtedy naprawdę wiele rzeczy się wyjaśnia i jest mniej straszna :)

Edytowano przez Salmonella
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...