Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Pisz do OKE. Ja załatwiałem sobie rok temu dopisanie fizyki do matury. Oczywiście nie wiedziałem, że są jakieś "terminy" wykręcone. Przyszedłem sobie do liceum z końcem marca i powiedzieli mi, że deklaracje trzeba było składać najpóźniej z początkiem lutego (he he he...). Spytałem się więc, czy w razie czego, jeśli uzyskam zgodę od OKE, to mnie dopuszczą. Powiedzieli, że nie ma sprawy.

 

Polazłem więc do OKE i tam dostałem informację, że muszę złożyć podanie z wytłumaczeniem (motywujące), dlaczego tak późno zająłem się sprawą i czemu chcę jeszcze w tym terminie to zdać. Do tego obowiązkowo musiałem dodać deklarację dyrektora liceum, że jest chętny mnie przyjąć i, że odda mi jeden z przydzielonych szkole arkuszy rezerwowych (każda szkoła ma ich trochę). Napisałem więc, że potrzebuję do szkoły, że przegapiłem termin o pół miesiąca, etc. etc. Przeprosiłem za ewentualny kłopot. Dodałem zgodę od dyrka (tutaj chciałbym go pozdrowić, choć i tak tego przecież nie czyta ;p)... Poczekałem trochę czasu, ale na jakieś dwa tygodnie przed maturą dostałem pozwolenie na piśmie i jeszcze dodatkowo zostałem poinformowany telefonicznie o tym.

 

Myślę więc, że spokojnie możesz to ogarnąć. Tylko się nie unoś, bez spiny wyjaśnij sprawę z OKE i złóż im ten wniosek. Jeszcze w te wakacje powinieneś to zaliczyć.

 

EDIT:

 

A! Dodam jeszcze, że te arkusze były normalne, tylko nie miałem naklejek jak każdy inny i musiałem ręcznie wpisywać dane. No ale to przecież nie taki problem, bo wszystko ci dyktują co, jak i gdzie masz tam dopisać.

Edytowano przez Avanidius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Zawsze można iść wtedy sobie popracować czy coś, ale nie polecam tak robić, bo wiele osób "oducza" się nawyku nauki, że tak powiem, i potem jeszcze bardziej się nie chce niczego uczyć.

A ja zdecydowanie polecam. Lepiej pracować, niż się uczyć non stop, ew. uczyć w międzyczasie, serio. Wiecie, ilu ludzi bez studiów normalnie pracuje? Ogrom. No i dojdzie doświadczenie oraz kasa, która też się może na ewentualnych studiach przydać.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zdecydowanie polecam. Lepiej pracować, niż się uczyć non stop, ew. uczyć w międzyczasie, serio. Wiecie, ilu ludzi bez studiów normalnie pracuje? Ogrom. No i dojdzie doświadczenie oraz kasa, która też się może na ewentualnych studiach przydać.

Jeżeli chciał zdawać maturę z historii to znaczy że chciał coś studiować i wiązać z tym przyszłość. Jeżeli chciał pracować przy okazji i wybrać studia niestacjonarne to tak czy siak zabrali mu rok. Robienie sobie przerwy rocznej między uczeniem się jest po prostu złe i źle wpływa na wyniki. Nie mówię tutaj o ludziach, którzy pracują bez studiów, bo o tym mi nie musisz mówić, ale skoro chciał studiować to przez pomyłkę jakichś debili z tego nie zrezygnuje.

Edytowano przez Jaskier
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest więcej niż jedna tura naboru. Sprawdziłem sobie na szybko i np. w takim uniw. Rzeszowskim II tura jest pod koniec września. Biorąc pod uwagę, że to kierunek związany z historią, to nadal ma realne szanse dostać się w kolejnym rzucie. Każda uczelnia ma takie uzupełnienia i zazwyczaj na nich sporo miejsc się robi, bo ludzie składają X wniosków na Z kierunków z Y uniwerków a potem wybierają tylko jedną opcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile mi wiadomo, donieść papiery/zgłoszenie zawsze można. W końcu uczelni zależy na dobraniu potencjalnie najlepszych kandydatów z tych pozostałych. Jedynym ograniczeniem jest tutaj narzucony przez uniwersytet/polibudę/cokolwiek termin składania zgłoszeń na kolejną turę naborów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca - rejestruje się elektronicznie i wpłaca zadatek. To jeszcze często przed wynikami matur. Potem jest termin na podanie wyników, a dopiero potem lecą tury. Tury to nie nabór od nowa - odpadają ci co nie zanieśli papierów, choć punktowo się dostali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do sądu, do prokuratury. Nagłośnić w mediach. A niech mają za swoje. Cymbały.

Niestety, ale coś takiego NIC nie da. Media mają takie rzeczy w dupsku. Znam to aż za dobrze. Jedynemu "Centrum Leczenia Padaczek" na Podlasiu groziła i nadal grozi likwidacja. Na dzień dzisiejszy, jesteśmy bezpieczni do końca czerwca. A co później? Podobno trwają rozmowy z placówką w Choroszczy, pod które wspomniane Centrum podlega. Już ja widzę, jak dojdą do porozumienia... Neurolodzy specjalizujący się, w leczeniu tej choroby nie chcą pracować w Centrum. A kto by chciał za "psie pieniądze" na pół etatu?

 

Postanowiłem działać. Napisałem do: Uwagi (TVN), Interwencji, Państwa w Państwie (Polsat)  oraz Sprawy dla reportera (TVP). I co? G-no  :burned:  Nie otrzymałem nawet zakichanej odpowiedzi na e-maile. Uwaga! wolała mówić o zakatowanym psie niż o bezradnych pacjentach. Zwierzak jest ważniejszy, niż ponad 1000 ludzi, którzy stracą neurologa specjalistę...

Jeśli je zlikwidują to co... Dajmy na to, takie centrum w W-wie dostanie, ot tak ponad 1000 pacjentów? I jak ja tam dojadę? Wizyta w B-stoku to pół dnia "z głowy" (dojazd, kolejka). A co dopiero inna placówka, w innym województwie? Czy pan dyrektor z Choroszczy, ma chociaż odrobinę oleju w głowie? Dodam tylko, że Choroszcz jest kojarzona z "wariatkowem", ponieważ znajduje się tam taki oddział. Może pan dyrektor powinien tam trafić? Jednak Choroszcz to nie tylko "wariatkowo". Mają tam jeden z najlepszych tomografów w Polsce. Gdyby po prostu przenieśli tam lekarzy z Centrum, dali cały etat - ok, ale całkowita likwidacja, wywalenie specjalistów na zbity pysk? "Lepiej" brać jeszcze ciepłych absolwentów, którzy kompletnie nie radzą sobie w oddziale dla uzależnionych. Mają zero szacunku. 

 

Wracając do Centrum. Owszem, była tam TV regionalna (co swego czasu wrzuciłem do "pokaż zdjęcie"), ale co oni zrobią? Będą przyjeżdżać co 3 miesiące, aby przedłużono termin likwidacji? Co innego nagłośnienie na województwo, a co innego na cały kraj.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca - rejestruje się elektronicznie i wpłaca zadatek. To jeszcze często przed wynikami matur. Potem jest termin na podanie wyników, a dopiero potem lecą tury. Tury to nie nabór od nowa - odpadają ci co nie zanieśli papierów, choć punktowo się dostali.

 

To zależy od uczelni i od kierunku. Jeśli ten nie jest jakoś szczególnie oblegany i nie ma 5+ chętnych na jedno miejsce, to ostatecznie pewnie by skończył z niepełnym rokiem. II (i ewentualnie każda kolejna) tura rekrutacji najczęściej pozwala na rejestrację, złożenie tych papierów, udział w doborze na normalnych warunkach. Starczy podzwonić po dziekanatach wybranych uniwerków i spytać się, czy przewidują taką opcję.

 

A wydziały z "historią" pewnie będą taką miały. W końcu pełno ludzi chodzi na studia nawet po tych październikowych maturach.

 

Edit:

W sumie nie wiem czy pełno, ale z pewnością są. Między innymi w liceum miałem w klasie laskę, która nie poszła na 1 termin matur, bo ciąża. Poszła na 2 i wzięła jakieś tam proste, humanistyczne studia dzienne (pasowało jej mieć jak najmniej zajęć mimo wszystko).

Edytowano przez Avanidius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Robienie sobie przerwy rocznej między uczeniem się jest po prostu złe i źle wpływa na wyniki.

Bzdura. Jeśli ktoś CHCE się uczyć, a z jego postu wynika, że owszem, to nic mu nie będzie. Poza tym, zawsze można pracować na pół etatu i zrobić sobie np. jakiś kurs językowy, rozwijać zainteresowanie. Gdyby nie było motywacji, to owszem, zgodziłabym się.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Postanowiłem działać. Napisałem do: Uwagi (TVN), Interwencji, Państwa w Państwie (Polsat)  oraz Sprawy dla reportera (TVP). I co? G-no   Nie otrzymałem nawet zakichanej odpowiedzi na e-maile. Uwaga! wolała mówić o zakatowanym psie niż o bezradnych pacjentach. Zwierzak jest ważniejszy, niż ponad 1000 ludzi, którzy stracą neurologa specjalistę...

Chociażby do gazety. U mnie do trybuny opolskiej przyjmują każdy artykuł.

 

 


Bzdura. Jeśli ktoś CHCE się uczyć, a z jego postu wynika, że owszem, to nic mu nie będzie. Poza tym, zawsze można pracować na pół etatu i zrobić sobie np. jakiś kurs językowy, rozwijać zainteresowanie. Gdyby nie było motywacji, to owszem, zgodziłabym się.

Każdy kto idzie na studia chcę się uczyć, ale wybacz, nie wiem czy kiedykolwiek byłaś na jakichkolwiek studiach, ale później wygląda to jak wygląda. Sama jestem żywym przykładem. Tak, chcę się uczyć, a mam z tym problemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie tyle chodzi o to że nie mogłem pisać z  powodu czyjeś niekompetencji/zaniedbania.

Ale boli mnie to że tylko niepotrzebnie straciłem czas na przygotowania, zwłaszcza że 22 i 27 czerwca czekają mnie egzaminy w Lublinie na technika informatyka (robię drugi zawód w policealnej) . Sądzić się raczej nie będę raz że nie chce mi się ganiać po sądach, a dwa że to i tak mi nic nie da bo będzie długo trwać.

Co do CKE/OKE to musiał bym pewnie zasuwać do Krakowa ponieważ tam sprawdzają prace z Lubelskiego.

Co do pracy to mam zamiar ją podjąć, ale puki co do końca czerwca mam związane ręce, ponieważ nie wiem co z matematyką.

Jeśli zdam to super jeśli nie (a to całkiem możliwe) to będę jeździł do szkoły której jestem absolwentem na zajęcia i tez pracy raczej nie będę mógł podjąć, ale myślę aby załapać się na bezpłatną praktykę w tym czasie.

Ponieważ każdy mnie na nią weźmie ( w moich stronach nie za bardzo chcą brać na staż z PUP) , a dwa że nie będzie problemów z moją absencją (jazda na zajęcia 3 razy w tygodniu) do tego będę miał potwierdzony czas na doświadczenie zawodowe (do CV) . A od września myślę o wyjeździe do pracy (podobno biorą do Ursusa w Lublinie na montaż ciągników i autobusów miejskich) a PUP ma bony na zasiedlenia (dopłata do mieszkania ale tylko przez rok).

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Przećpałem cały hajs i nie mam teraz na jedzenie :octcry:

Jeśli piszesz to na serio, to właśnie ujrzałeś to, czego wcześniej nie chciałeś widzieć. Uzależnienie od czegokolwiek daje do myślenia dopiero po konkretnej stracie, szoku i dostaniu w ryj od brutalnej rzeczywistości. W przypadku mojego brata, był to rozbity samochód (na który harował latami za granicą) oraz uświadomienie sobie: "o k# ile ja przepiłem". Póki co nie pije... póki co. Tobie też radzę odstawić i póki myślisz racjonalnie idź na jakąś terapię.

tak sobie myślę, może Lovecraft znajdzie swojego "special somepony", który wyciągnie go z nałogu?

Szczerze w to wątpię. Ta "special somepony" w imię miłości będzie próbowała, ale w końcu da sobie spokój. Znam to aż zbyt dobrze. Uzależniony może chcieć przestać, ale nie może (nie potrafi). "Od jutra nie piję/biorę" - to puste zapewnienia. Patykiem na wodzie pisane. Konkretne działania to co innego.

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Pozwolicie, że dołącze się do tematu, mimo iż nie mam za dużo problemów, a raczej nie mam ich wcale, jednak coś zmusiło mnie do zajrzenia do tego działu... Czytając te 105 stron żalenia się, a raczej opowiadań życia zrozumiałem, że jako fandom nie jesteśmy wesołymi kucykami, jednak jesteśmy ludzi, ludzmi którzy mają problemy. Mimo, że nie mam problemów(bynajmiej takich jak przeczytałem tutaj) jak wspomniałem powyżej, rozumiem Was, mam uczucia, czasami płaczę... ale jednak staram się żeby moje życie było szczęśliwe, jakby to powiedzieć, każdy dzień traktuję jak ostatni, wszystkie smutki odkładam na bok, niezależnie czy smutkiem jest słaba ocena, czy śmierć zwierzaka, według mnie mam mocną psychikę. Jeżeli ktoś by chciał bym go zaraził pozytywną energią niech piszę, jeżeli potrzeba będę siedział tu nawet tydzień. I trzymam za was kciuki   :rainhug:

 

Przysłowie 17:22 - Radosne serce działa jak lek ale złamany duch wsiąka w kości...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że są ludzie tacy jak poszkoleps, Ktoś to posłucha, przeanalizuje i nasyci optymizmem. Sam też próbuje pomóc, ale często większość ludzi uważa, że jest to niepotrzebne. Ja osobiście też mam problemy związane z moimi byłymi kolegami i koleżankami. Co z tym robię? Próbuje o tym zapomnieć, ale z drugiej strony szkoda mi tych ludzi. Ja próbowałem wszystkiego, ale niestety tamci nie potrafią trochę pomyśleć.

 

Miałem dziewczynę - fajna, wyrozumiała, obeznana w internetach, Byliśmy ze sobą jakieś 3 tygodnie. Jako że był okres wakacyjny (2013) to musieliśmy się rozstać - ona jechała na tydzień do Włoch, a jak wróciła to ja miałem zaplanowany wyjazd z rodzicami. Jak ja spędzałem wypoczynek to ona napisała esa, że nie czuje tego co kiedyś i powinniśmy to zakończyć. Załamany nie byłem, może trochę przygnębiony. Problem w tym, że teraz kompletnie się do mnie nie odzywa - zgrywa emo do mnie. Nawet cześć nie może do mnie powiedzieć. I to się tyczy ostatnich 2 lat + wymiana na której niedawno byłem. Siadłem koło niej to ona albo odsuwa się ode mnie, albo przesiada się. Jak tańczyliśmy Poloneza i mieliśmy wziąć się za ręce to ona nie chciała podać mi dłoni..... takich i innych durnych zachowań jest więcej. Najlepsze jest to, że nie chce powiedzieć dlaczego jest taka, a nie inna do mnie (nawet najlepszej przyjaciółce nie chce powiedzieć). Podejrzewam, że chce mnie wymazać ze swojego życia - tylko że ja jej nic złego nie zrobiłem. Moja siora powiedziała, że należy takie osoby olewać - zachowanie niedojrzałe, głupie. Jednak nie mogę o tym tak zapomnieć gdyż przez te 3 tyg. jakoś potrafiłem z nią pogadać i chodzić na miasto. Mnie bardziej nurtuje co się stało z jej zachowaniem. Mnie to osobiście dziwi.

 

Na obecną chwilę tyle napisze. Post byłby zbyt długi, a mam jeszcze jedną przykrą (w moim odczuciu) historię.                             

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obserwuje ten post, bo zawsze chcę pomóc ludziom, profesnalistą nie jestem, ale zawsze to cieszy jak obca osoba z internetu chce pomóc, szczerze pomóc.

 


Miałem dziewczynę - fajna, wyrozumiała, obeznana w internetach, Byliśmy ze sobą jakieś 3 tygodnie. Jako że był okres wakacyjny (2013) to musieliśmy się rozstać - ona jechała na tydzień do Włoch, a jak wróciła to ja miałem zaplanowany wyjazd z rodzicami. Jak ja spędzałem wypoczynek to ona napisała esa, że nie czuje tego co kiedyś i powinniśmy to zakończyć. Załamany nie byłem, może trochę przygnębiony. Problem w tym, że teraz kompletnie się do mnie nie odzywa - zgrywa emo do mnie. Nawet cześć nie może do mnie powiedzieć. I to się tyczy ostatnich 2 lat + wymiana na której niedawno byłem. Siadłem koło niej to ona albo odsuwa się ode mnie, albo przesiada się. Jak tańczyliśmy Poloneza i mieliśmy wziąć się za ręce to ona nie chciała podać mi dłoni..... takich i innych durnych zachowań jest więcej. Najlepsze jest to, że nie chce powiedzieć dlaczego jest taka, a nie inna do mnie (nawet najlepszej przyjaciółce nie chce powiedzieć). Podejrzewam, że chce mnie wymazać ze swojego życia - tylko że ja jej nic złego nie zrobiłem. Moja siora powiedziała, że należy takie osoby olewać - zachowanie niedojrzałe, głupie. Jednak nie mogę o tym tak zapomnieć gdyż przez te 3 tyg. jakoś potrafiłem z nią pogadać i chodzić na miasto. Mnie bardziej nurtuje co się stało z jej zachowaniem. Mnie to osobiście dziwi.
 
Na obecną chwilę tyle napisze. Post byłby zbyt długi, a mam jeszcze jedną przykrą (w moim odczuciu) historię.  

Nie martw się, że post zbyt długi. Pisz ile chcesz, w tym temacie każdy wysłucha niewiadomo jakie to by długie nie było. Twoja siostra w sumie miała racje, głupio i niedojrzale zachowuje się dziewczyna, skoro nawet nie potrafi powiedzieć co się stało tylko Ciebie unika jak ognia. Może przeżyła coś złego? Trudno określić, ale jeżeli tak się zachowuje no cóż... Dobrze by było się zastanowić jaki jest tego powód, czy to rzeczywiście są zwykłe fochy czy coś poważniejszego. Próbowałeś porozmawiać z jej rodzicami? Może oni coś wiedzą co się w niej zmieniło?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dziewczynę - fajna, wyrozumiała, obeznana w internetach, Byliśmy ze sobą jakieś 3 tygodnie. Jako że był okres wakacyjny (2013) to musieliśmy się rozstać - ona jechała na tydzień do Włoch, a jak wróciła to ja miałem zaplanowany wyjazd z rodzicami. Jak ja spędzałem wypoczynek to ona napisała esa, że nie czuje tego co kiedyś i powinniśmy to zakończyć. Załamany nie byłem, może trochę przygnębiony. Problem w tym, że teraz kompletnie się do mnie nie odzywa - zgrywa emo do mnie. Nawet cześć nie może do mnie powiedzieć. I to się tyczy ostatnich 2 lat + wymiana na której niedawno byłem. Siadłem koło niej to ona albo odsuwa się ode mnie, albo przesiada się. Jak tańczyliśmy Poloneza i mieliśmy wziąć się za ręce to ona nie chciała podać mi dłoni..... takich i innych durnych zachowań jest więcej. Najlepsze jest to, że nie chce powiedzieć dlaczego jest taka, a nie inna do mnie (nawet najlepszej przyjaciółce nie chce powiedzieć). Podejrzewam, że chce mnie wymazać ze swojego życia - tylko że ja jej nic złego nie zrobiłem. Moja siora powiedziała, że należy takie osoby olewać - zachowanie niedojrzałe, głupie. Jednak nie mogę o tym tak zapomnieć gdyż przez te 3 tyg. jakoś potrafiłem z nią pogadać i chodzić na miasto. Mnie bardziej nurtuje co się stało z jej zachowaniem. Mnie to osobiście dziwi.

 

Dużo jest takich sytuacji, ja powiem tyle byłeś dla niej za dobry, a ona znudziła się tą "dobrocią" i tyle...

Tak na pocieszenie: W morzu jest dużo ryb, może ładniejsze może brzydsze, może przyjazne, może drapieżne... życie jest długie, a jak nic się nie uda, zawsze masz Nas na forum i kucyki  :fluttershy4:

 

Nie martw się, że post zbyt długi. Pisz ile chcesz, w tym temacie każdy wysłucha niewiadomo jakie to by długie nie było

 

Nawet gdyby post miałbyć na 2 strony, i tak przeczytamy(bynajmiej ja)  :pinkie4:

Edytowano przez poszkoleps
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...