Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

  • 2 weeks later...

Ostatnio kiepsko mi się wiedzie z życiem, wieczny stres i problem w odnalezieniu się w świecie, i o ironio, ostatnio skutecznie wyciągam kumpla z swego rodzaju depresji, który tłumaczył mi że ma we mnie ogromne oparcie, pomoc, i jestem jedną z niewielu osób które go rozumieją.

Los jednak jest okrutny..

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Oitsimel Ponoć jest tak, że ci co pomagają często potrzebują podobnej pomocy. Może warto także poprosić o podobną pomoc.

 

Ja miałem kilka momentów gdy zwątpiłem, ale depresja jakoś się mnie nie ima (całe szczęście - ponoć mam to po dziadku). Mi pomagają zwykłe rozmowy z niemal byle kim - nawet random poznany przez granie w multi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo gadam ostatnio z rodziną, znajomymi i nieznajomymi, ale to tylko chwilowo pomaga. Mam wrażenie że dopada mnie kryzys egzystencjalny (albo przynajmniej widzę jego objawy), może nie byłoby złym pomysłem udać się do jakiegoś psychologa czy coś, bo ostatnio większość rzeczy które lubiłem przestały mi sprawiać przyjemność, odczuwam wtedy tylko smutek że coś się zaraz skończy. Ogólnie ostatnio czuję taki bezsens, i jakby coś we mnie umarło odkąd zanikł mój strach co do przyszłości i zmian, towarzyszący mi praktycznie od początku. Mam za dużą świadomość i pojęcie ile tak naprawdę negatywnych rzeczy się dzieje na świecie, ilu ludzi których znam choruje, czy umarło.. Wiem że to brzmi głupio, ale nie wiem jak się cieszyć życiem, ciągle tylko uciekam do swojego świata, do gier, niczym alkoholik uciekający się do picia. Ale ile można uciekać, chciałbym coś zmienić ale nie umiem ani nie wiem od czego zacząć, naprawdę przepraszam że wtrącam tu swoje problemy, ale liczę że może ktoś wrzuci swój punkt widzenia który da mi inne spojrzenie na rzeczywistość...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz Oitsimel napisał:

Dużo gadam ostatnio z rodziną, znajomymi i nieznajomymi, ale to tylko chwilowo pomaga. Mam wrażenie że dopada mnie kryzys egzystencjalny (albo przynajmniej widzę jego objawy), może nie byłoby złym pomysłem udać się do jakiegoś psychologa czy coś, bo ostatnio większość rzeczy które lubiłem przestały mi sprawiać przyjemność, odczuwam wtedy tylko smutek że coś się zaraz skończy. Ogólnie ostatnio czuję taki bezsens, i jakby coś we mnie umarło odkąd zanikł mój strach co do przyszłości i zmian, towarzyszący mi praktycznie od początku. Mam za dużą świadomość i pojęcie ile tak naprawdę negatywnych rzeczy się dzieje na świecie, ilu ludzi których znam choruje, czy umarło.. Wiem że to brzmi głupio, ale nie wiem jak się cieszyć życiem, ciągle tylko uciekam do swojego świata, do gier, niczym alkoholik uciekający się do picia. Ale ile można uciekać, chciałbym coś zmienić ale nie umiem ani nie wiem od czego zacząć, naprawdę przepraszam że wtrącam tu swoje problemy, ale liczę że może ktoś wrzuci swój punkt widzenia który da mi inne spojrzenie na rzeczywistość...

Mój punkt widzenia - na siłę zapominam i nie przejmuję się niczym. I koniecznie musisz się dużo śmiać i żartować. Polecam cieplutko życie głównie obecnymi i przyszłymi...kilkoma sekundami :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę coś od siebie dodać. Ja też przed problemami uciekam swego czasu w gry, ale to był zły pomysł. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest znalezienie sobie jakiegoś hobby czy zainteresowań które możesz realizować w realnym świecie. Przynajmniej masz namacalny dowód swojej działalności/twórczości. Nie wiem jaki masz charakter ale mnie takie coś nawet pomogło. 

Edytowano przez Chip
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz Chip napisał:

Jeśli mogę coś od siebie dodać. Ja też przed problemami uciekam swego czasu w gry, ale to był zły pomysł. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest znalezienie sobie jakiegoś hobby czy zainteresowań które możesz realizować w realnym świecie. Przynajmniej masz namacalne dowód swojej działalności/twórczości. Nie wiem jaki masz charakter ale mnie takie coś nawet pomogło. 

CZYLI MÓWISZ ŻE WBICIE 70LV W DIABLO KAŻDĄ POSTACIĄ I ZROBIENIE 300+ PARAGONÓW NIC NIE ZNACZY? :C

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi brzmi jak kryzys wieku średniego. A życie prawdę mówiąc samo w sobie jest bez sensu, dopóki sami go sobie nie nadamy, więc poczucie bezsensu jest jak najbardziej prawidłowe :P A na świecie zawsze źle się działo, od milionów lat, bo niestety, ale życie nie jest sprawiedliwe. I tu mamy dwie opcje - romantyczną, czyli ubolewać nad tym, że tak być nie powinno, że to trzeba zmienić, przewróćmy świat do góry nogami, napiszmy smutne wiersze itp. itd. albo pragmatyczne - pogodzić się z tym, zakląć na czym świat stoi i jakie to wszystko porąbane i żyć. A najlepiej żyć ciągle na coś czekając - to daje motywację i trochę tłumi to poczucie bezsensu :) 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waryate mnie osobiście to już nic nie daje, kiedyś takimi rzeczami się jarałem, nie powiem że nie. Należy także wziąć pod uwagę na ile takie osiągnięcia robią na kimś na kim nam zależy wrażenie, a przede wszystkim czy nas samych satysfakcjonują. Jeżeli tak to ok, mnie nic do tego i proszę nie odbieraj mojego zdziwienia waszą czy kogokolwiek fascynacją giercowaniem jako moje złe intencje - ja chyba już z tego poprostu wyrosłem. Wracając do tematu: zawsze lepiej jest mieć taki realny/namacalny dowód własnych umijętności - przynajmniej mnie to pomaga i w razie dołka ma się ten dowód tak jak by przed samym sobą. 

Edytowano przez Chip
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym właśnie znaleźć ten swój sens, ale boję się że to może nie nadejść, przestałem się bać o siebie, swoją przyszłość, pracę czy jak mój los się potoczy, tylko o to że tak naprawdę mogę nigdy nie być szczęśliwy albo że nie odkryję swojego życiowego powołania, że będę udawał kimś kim nie jestem tylko po to żeby udawać że jestem szczęśliwy. Mimo wszystko idę dalej, udaje mi się być tą wesołą, ciągle się śmiejącą osobą w towarzystwie (tak naprawdę czuję się wtedy jakbym miał założoną maskę). Zauważyłem że tak naprawdę bardziej troszczę się o innych niż o siebie, przestałem siebie szanować (i nie chodzi tu o wygląd zewnętrzny, higienę czy o podobne sprawy), dochodzi nawet do takich skrajności że mógłbym oddać za kogoś swoje życie, bo sądzę że lepiej by je spożytkował (w tym wypadku za siostrę chorującą na raka). Co do hobby to nie wiem czy na daną chwilę jestem w stanie znaleźć coś innego dla siebie niż kolekcjonowanie..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja prawdę mówiąc czerpię przyjemność z obu rzeczy - jak popatrzę na swoją kolekcję modeli to rzeczywiście czuję nielichą satysfakcję, tym bardziej, że przecież wiem ile czasu i roboty kosztowało mnie ich zrobienie. Z drugiej strony, jak rozgromię jakiegoś typka w Starcrafcie to też daje mi tego przysłowiowego "powera" i mogę na tym jechać przez cały dzień. Muszę jednak przyznać, że też pomału, bo pomału, ale z gierek komputerowych wyrastam, pewnie zostanę już tylko przy 3-4 ulubionych seriach i za parę lat będę już retro :D Co innego planszówki - wieczór ze znajomymi/rodziną przy dobrej partii np. w Osadnikach z Catanu, Eclipse, Race for the Galaxy, czy czymkolwiek innym również potrafi tak pozytywnie człowieka naładować, że takie ponure myśli gdzieś ulecą. 

 

A tak na co dzień pomaga też kucharzenie i wymyślanie co by tu upichcić, żeby było smacznie (i tanio!) - satysfakcja z pysznego, osobiście przygotowanego obiadku i poobiednia drzemka nigdy mnie nie zawiodły :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze @Skoniu mówisz. Grunt to znaleźć sobe zajęcie z którego będziemy zadowoleni. To naprawdę pomaga. Może to Cię pocieszy @Oitsimel ale ja w swoim życiu nie miałem nawet chwili w której czuł bym się szczęśliwy. Początkowo myślałem właśnie jak Ty: dobra mina do złej gry i jedziem... tak długo się nie da. Nie można siebie samego oszukiwać. Nie wiem jaka jest główna przyczyna Twojego problemu, ale na pewno nie wolno Ci pogrążać się w tak czarnych myślach - bo to studnia bez dna. Szukaj cokolwiek co tylko możesz co by dawało Ci satysfakcję, nawet niewielką. Małymi kroczkami do celu. A co do siostry to szczerze Ci współczuję, ale zrób dla niej co tylko możesz i jak najlepiej możesz ale nie ponad swoje siły. Bo zaczniesz sam siebie niszczyć wyrzutami i pretensjami.

Edytowano przez Chip
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, na pewno nie chciałaby żebym się poddawał, toteż tego nie robię i nie mam zamiaru, dawno już to mam za sobą. Cokolwiek się stanie ja będę po prostu żył dalej. Tylko nie uśmiecha mi się takie bezcelowe trwanie w miejscu, dlatego szukam różnych inspiracji od ludzi, jakichś możliwości na zmianę siebie, poznanie metod aby to życie nie było bezcelowe, zmarnowane i nieszczęśliwe. Oszukiwanie siebie jak do tej pory było najlepszym widocznym dla mnie rozwiązaniem.

Na szczęście, albo i na nieszczęście, humor nie odpuszcza nawet jak mam doła.. Właśnie zaśmiałem się sam z siebie, bo w gruncie rzeczy to trochę głupie mieć dopiero 20 lat, a już mieć wyrośnięte wszystkie cztery zęby mądrości (przynajmniej one uszły bezboleśnie), łysieć, i mieć coś na kształt kryzysu wieku średniego, czy to jak świetnie zacząłem swoją przygodę na forum - od użalania się xD. W każdym razie warto wiedzieć że mam teraz miejsce gdzie mogę prosić o dodatkową poradę, rozmowy jak do tej pory najbardziej mi pomagają, także dziękuję wam za to. Narazie idę sobie wszystko to przemyśleć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten tekst trzymałam już jakiś czas, bo od wydarzeń o których piszę tutaj minął już chyba miesiąc. Ale myślę, że warto będzie jeśli jednak czas spędzony na pisaniu tego nie pójdzie na marne. Trochę bez powodu pisałam tę pierwszą część (O KO) ale na komórce edycja jest bardzo trudna. No i lepiej zostawić to w takiej postaci jak jest. Sorka jeśli są tutaj błędy jakieś.

 

Wiecie... miałam tego nie pisać, ale ten temat chyba od zawsze był miejscem, gdzie można wywalić brudy, a w odpowiedzi dostanie się miłą, dobrą odpowiedź z pocieszeniami. Sama nie wiem co myśleć... nie zmieniłam się z dnia na dzień w apatycznego emosa, ale wydaje mi się, że szczerość, sympatię, pocieszenie na tym forum można znaleźć tylko w temacie "Wyżal się" i w przywitaniach. A i to nie zawsze. No i nie można zapominać, że niektóre osoby, które witają nas lub nas pocieszają, w innych tematach równie dobrze wbiliby nam kosę w żebro. Takie odnoszę wrażenie.

 

Szczerze mówiąc... nie wiem czemu siedzę w fandomie. Nie oglądam serialu, z fandomem się nie utożsamiam, a przynajmniej nie z fandomem polskim. Mam w planach jakieś tam fiki, ale czy to starczy, by uznawać się za kogoś, kto należy do fandomu? Zależy, jak kto patrzy. Ja starałam się zachowywać pewien... dobry, bezpieczny dystans na zasadzie "Bądź, ale nie wnikaj". No ale zaczęłam wnikać. I nie wiem co myśleć.

 

Fandom nie jest święty. Są różni ludzie. Fandomy mają to do siebie, że siedzą w nich ludzie różni. Są biedni, bogaci, są inteligentni, są głupi. Ale są też np. osoby o poglądach prawicowych i ci o poglądach lewicowych. W fandomie znaleźć można homofoba i zwolennika parad równości. Ale raczej powinni w miarę spokojnie ze sobą żyć, co nie?

 

Nie szukam tutaj zrozumienia, jakiegoś pocieszenia. Nie szukam też pretekstu do robienia dram, wojenek, nie chcę też rzucać nickami. Chcę się po prostu "wyżalić", wywalić smuty, i nie zamierzam uczestniczyć w długich dyskusjach, gadać o tym, czy moje zarzuty są wyolbrzymione, czy nie. Nie chcę też ciągnąć gadki, z osobami których dotyczy ten post, bo nawet mi na tym nie zależy, a ciągnięcie dyskusji przez te osoby, nieważne czy przyznają się do tego, kim są (Nie podaję nicków), czy nie, odbiorę jako zwyczajną głupotę, brak zwykłej, ludzkiej godności, i szukanie okazji do zaczepek.

 

Wielu może mnie kojarzyć z "dyskusji" w temacie z KO. Przed tym nie pisałam wielu postów. Grałam w parę luźnych RP, grałam w gierki, sklejałam modele. W pewnym momencie chciałam robić filmy z gameplayami z OSU, ale ostatecznie zrezygnowałam, bo Bandicama nie mogłam ustawić. Potem zaczęłam rysować, w planach miałam fika. Ale na forum się za bardzo nie odzywałam. Zawsze mnie drażniły 2 tematy w ficach - Gwałty i przesadzona brutalność. I nie lubiłam KO. Więc... napisałam opinię. Najpierw pierwszą, która spotkała się z dużą ilością reputacji, potem drugą, jako komentarz na temat nowych rozdziałów. I zaczęła się dyskusja.

Dyskusja ma sens wtedy, gdy są argumenty, powody. I o ile na początku tak było, to po pewnym czasie zaczęło się to sypać. Pojawiły się różne ataki, posądzanie o trolling, o to, że robię to dla własnej przyjemności, że szukam atencji. A potem cała ta "dyskusja" przerodziła się w durną pyskówkę. Początkowo chciałam tam napisać posta, ale mi się odechciało. Nie chciałam być kojarzona z tym. Nie przyniosło mi to wielkiej sławy, no bo wielkie co, że ktoś kłóci się o beznadziejnego fica. To nawet nie stanowi ułamka tego, czym była drama z np. "Kołczem Majkiem" o której było w pewnych Youtubowych środowiskach głośno.

 

Ale nie o tym chciałam powiedzieć. Mimo wszystko... poniekąd szkoda mi tego, że tak wyszło. Chciałam dyskusji, a wyszła z tego jakaś durna drama. Miałam w głowie jakiś obraz fandomu jako czegoś, co można zmienić na lepsze. Chciałam "walczyć" o jakieś lepsze forum, bo jeśli rzeczy złych nie da się usunąć na dobre, to można je chociaż zmniejszyć. I się na tym przejechałam. Czasami lepiej zostawić rzeczy takimi, jakimi są. Wiem, jak to brzmi, jak jakieś robienie z siebie nie wiadomo kogo, ale nie mam tego na celu, i nie chcę udawać, że jestem jakąś wielką bohaterką, co postanowiła walczyć ze wszelkim złem. Ale doszłam do wniosku, że polski fandom jest wisielcem, który lubi się bujać. Nie zrozumcie mnie źle, jest w nim wiele fajnych osób, ale... ludzie znikają. Mało jest MG w dziale z RP, gdy zrobiono nabór, to pojawiło się jedno zgłoszenie. Jedni ludzie okazują się kimś, kim nie są, po czym obrywają banem, inni odchodzą z fandomu, bo nie podoba im się to jaki on jest, jeszcze innym znudził się serial. Ale o ile na zagranicznym, angielskim forum jest masa ludzi, to forum MLPPolska jest niemalże mikroskopijne. Jak z zagranicznego forum odejdą 2-3 osoby to nie jest to cios mocny. Za to, gdy z MLPPolska ktoś odejdzie, to jest to dla tego forum duży cios. Co prawda pojawiają się nowe osoby, ale rzadko stają się na forum kimś "znanym". I mniej więcej od zakończenia dyskusji pod KO czuję, że to forum umiera. A winę za to ponoszą wszyscy, bez wyjątku. Ja ciągnę głupie dyskusje, jakiś admin przymknie oko na coś, jakiś użytkownik chamsko się zachowa... Ale wszyscy jakąś winę ponoszą. Sama nie wiem co o tym myśleć...

 

Ale jest też druga kwestia z której chciałabym się wyżalić. Jak mówiłam wcześniej - nie zależy mi na tym, by robić jakąś wojnę, by obgadywać ludzi. Nie szukam też jakiegoś zrozumienia czy pocieszenia, choć miło będzie, jeśli takowe się pojawi.

Nie jestem kimś idealnym. Nikt nie jest. Każdy ma wady. Ja jestem miła, sympatyczna, tolerancyjna. Problem w tym, że są rzeczy, które mnie bardzo denerwują. Ale nawet w przypadku tych rzeczy jest możliwość jakiegoś kompromisu. Jestem nerwowa, łatwo ponoszą mnie emocje. Ale jestem normalna. Mam kochającą rodzinę, zajęcie, zainteresowania. Gram w gry, sklejam modele, lubię słuchać rocka, dubstepu, moim ulubionym zespołem jest Pendulum. Jestem w pełni normalną osobą. W pewnym okresie życia chodziłam do psychologa, lecz były to chwilowe problemy, które może mieć każdy.

 

Nie rozumiem więc, czemu jakiś czas temu spotkała mnie dosyć przykra sytuacja na SB. Nie chodzi mi tu o domaganie się jakiejś sprawiedliwości, robienie dramy, obrażanie moich rozmówców, rzucanie nickami. Żalenie się, o to chodzi w tym temacie. Dwie osoby (Dokładnie to 3, ale trzecia nie brała wielkiego udziału w "rozmowie", mimo iż wtórowała pozostałej dwójce) na SB, na podstawie krótkich rozmów postanowiły mnie oceniać. Nie wnikam, jaki był powód, ale przysięgam, że nie jestem typem osoby, co prowokuje innych do czegoś. Na podstawie moich postów oraz rozmów na SB uznały, że mam... autyzm (później zmieniony na aspergera) oraz problemy. Radziły mi iść do psychologa. Wiecie... ja nie byłam zbytnio lubiana w szkole. Mam wadę wymowy. Chodziłam do logopedy, ale wtedy, w podstawówce, dla małego dzieciaka liczy się to, że nie trzeba siedzieć na lekcji, tylko można się z niej "urwać". Wadę wymowy mam do dzisiaj, dokładnie to chodzi o litery R i L. Ja siebie słyszę dobrze, inni niekoniecznie. Wada wymowy była czasami powodem do mniejszych lub większych "śmieszków". Ale nikt mi nigdy nie powiedział, że mam autyzm. Nikt. Przez te wszystkie lata nikt mi nie zarzucił autyzmu, aspergera. Do tamtego dnia.

 

Starczy mi wrogów. Chciałam wyjść z tej dyskusji neutralnie, jakoś wygadać kompromis. I na tym się przejechałam. Mogłam wyjść, ale gdy już tego zachciałam, to nie miałam jak. Moje próby obrony były kwitowane chamskimi tekstami w stylu "To jest gorsze od BiP", "Oceniam cię 1 na 10". Chciałam dyskutować, bronić się, ale to był ten typ osoby, która uważa się za lepszą. Typ osoby, która nawet największą obelgę, najbardziej przykrą rzecz usprawiedliwi "szczerością". Zachowanie godne typowego dresa co dla chorej przyjemności będzie dręczyć słabszego kolegę. Śmiano się ze mnie, że nie wyłapałam w czymś sarkazmu, co dla tych osób było dowodem na mój "autyzm", zacofanie, aspergera. Używały trudnych terminów medycznych, a potem cisnęły bekę, że nie potrafię tego odpowiednio odebrać i robiły z tego powód do kolejnych okropnych słów. Pytano mnie też o wiek oraz o to, czy robię magistra.

A ja? Ja zachowałam spokój, mimo iż miałam ochotę zwyzywać te dwie osoby od najgorszych. Ostatecznie wspomniałam, że "Nie mam o nich zbyt dobrego zdania", po czym chciałam zakończyć wszystko i napisałam, że idę spać. W odpowiedzi otrzymałam masę kolejnych złych słów. Że tchórzę, że nie mam odwagi, że mam powiedzieć jakie mam zdanie, że nie mam prawa odejść, dopóki nie powiem, co o nich myślę. Udałam, że opuściłam SB, nie odzywałam się, a wtedy te osoby zaczęły dyskutować o tym, jaka to ja jestem "żałosna". Porównywały mnie do kogoś, mówiły że nie rozumieją, jak można się zachowywać tak jak ja. Nie dam rady po tym czasie w pełni przytoczyć tych wypowiedzi, lecz miały one bardzo podobne znaczenie. Nie wytrzymałam i wróciłam. Nie chciałam "uciekać", chciałam pokazać, że nie tchórzę. Powiedziałam, że według mnie są to osoby inteligentne, chcące coś w życiu osiągnąć, ale... no właśnie. Powinny być odrobinę "milsze" dla innych. Dla jednej się nie spodobało, powiedziała, że ona jest "na dnie", czy coś w tym stylu, i że kłamię. Nie ma to, jak obrażać kogoś, mówić, że ma autyzm, udawać wielce inteligentną osobę, a przy tym mieć o sobie bardzo niskie mniemanie i otwarcie mówić, że nic się nie osiągnęło i nie osiągnie. Durne dowartościowanie się na czyjejś krzywdzie. Ostatecznie trzecia osoba, która do tej pory stała po stronie tamtej dwójki, zarzuciła tekstem o herbacie. O mnie zapomniano.

 

Te osoby to nie były jakieś randomy. To były osoby znane na forum, szanowane, uznawane za kogoś, kto ma porządne poglądy, za osoby szczere. O takiej ilości reputacji, jaką miały te osoby wielu użytkowników mogłoby pomarzyć - blisko 1000 reputacji. Osoby wykształcone i inteligentne. Nie byle randomy, można powiedzieć, że wręcz "elita" forum. Osoby, z których zdaniem się liczą, osoby, które robią studia. Osoby, po których nie spodziewałabym się czegoś takiego.

 

Mają swoją reputację, mają lub będą mieć swoje studia, z ich zdaniem się liczą, są lubiane. Ale to wszystko fałsz. Bo człowiek nie może być człowiekiem, jeśli nie ma zwykłej ludzkiej godności. A obrażanie, atakowanie innych, bo gdzieś coś powiedzieli stanowi zaprzeczenie tej godności. Jest to żałosne, najgorszy sposób "rozrywki" na jaki można sobie pozwolić. A to wszystko ukrywane pod przykrywką "szczerości", czy troski o czyjeś zdrowie. No bo jeśli potraktuje się kogoś jak idiotę , powie mu, że ma autyzm, aspergera, że ma problemy ze sobą to nie jest obraźliwe! To jest troska, a jak do kogoś ta troska nie trafia, to trza mu ją wpieprzyć na siłę!

 

Prawda?

 

Nie chcę nikogo atakować. Nie chcę nikomu robić złej "reklamy". Nie szukam jakiegoś usprawiedliwienia, bo "kiedyś coś komuś zrobiłam, no to teraz popatrzcie, ja też mam źle!". Chcę tylko powiedzieć, że nawet osoby, które są lubiane, znane, szanowane potrafią być kimś zupełnie innym. Kimś, kto pod przykrywką szczerości potraktuje cię jak śmiecia, zgniecionego i wrzuconego do niszczarki.

Można powiedzieć, że to jest tylko zaczepianie na forum, że można olać. Tak, można. Ale ja w to forum wierzyłam. Wierzyłam, że każdy na tym forum jest dobry, że nawet jeśli ktoś nie jest ok, to jednak ma swoją drugą stronę. Zawsze. I to tę prawdziwą. Ktoś jest cyniczny? Tak naprawdę potrafi być bardzo miły. Ale coś takiego, że ktoś ma studia, zna trudne terminy, potrafi dobrze argumentować, a dla własnej przyjemności zmiesza kogoś z gównem... dla mnie to nie jest szczere. Dla mnie jakiekolwiek wytłumaczenia, zapewnienia, że taka osoba jest ok, są zwyczajnym fałszem, kłamstwem, za którym się dana osoba ukrywa.

 

Fandom dał mi po dupie kilka razy. Ale wtedy to były jednostki. Wtedy mówiłam sobie "To jest debil, w każdym środowisku tacy są". Szukałam winy po swojej stronie, zdarzało mi się czasami nawet usprawiedliwiać kogoś, mimo iż tego nie okazywałam i nie miałam powodu by to robić. Wybaczałam temu fandomowi i forum wiele razy.

 

Wybaczam i teraz. Ale nie zmienia to faktu, że wybaczam niepewnie, nie wiedząc co dalej. Na poważnie myślałam o tym, by olać to forum, by zostawić konto i iść grać w Infamous lub War Thunder. Jeśli się nie podoba mi jedno, to znajdę drugie. Kucyki kiedyś się każdemu znudzą, jednemu szybciej, innemu wolniej. Po co się męczyć? Ale uważam, że warto dać temu forum szansę, nawet jeśli jest wisielcem, z którego ulatuje życie i który nie pozwala przeciąć liny.

 

Tym samym chciałabym prosić modów, adminów... każdego - nie ignorujcie chamstwa. Lepiej by na forum było 10 osób miłych, przyjacielskich niż 20 chamskich. Jeśli ktoś jest chamski, obraża innych - powinien dostać karę. Jeśli to wasz przyjaciel, kolega, znajomy - napiszcie mu, że to co zrobił nie było ok. Ale nie ignorujcie. Bo o dobre forum trzeba walczyć, a nie co chwila zmieniać silnik, wprowadzać zmiany w działach, mówić "Forum umiera ale kiedyś kucyki się znudzą przecież". Chamstwa nie usprawiedliwia nic, nawet ranga na forum. Teraz tylko żałuję, że nie zrobiłam screenów.

 

Znam kogoś, kto na forum był "znany i lubiany". Odszedł z forum i otwarcie powiedział mi, że na MLPPolska jest tylko "chamstwo i kolesiostwo". To o czymś świadczy. To świadczy o kondycji w jakiej jest to forum.

 

Dzięki, jeśli dotrwaliście do końca tego tekstu...

  • +1 1
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten fandom to jest jeden wielki autyzm a laptop z otwartym forum powinien być jako przykład na wydziale onkologii :cadanceawesome:

Reputacja? Hue... Patrz mam ponad 600 pkt, z opisu pod repką wynika że jestem jakąś pier*oloną legendą forum a tak naprawdę jestem zwykłym bucem i chamem :godpony:

Moja propozycja to wypić piwerko, posklejać modele (modele zawsze na propsie) i również uważać się za lepszego od innych - żyj kolorowo, żyj bezstresowo.

 

edit.

 

Swoją droga te pojazdy "To jest gorsze od BiP" mnie rozbrajają xD

Edytowano przez Eter
  • +1 7
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna osoba na przestrzeni lat doszła do całkiem podobnych wniosków jak pozostali ^o^ W ogóle czuję się teraz trochę smutno, że nie mam tych 1000 repek i nie jestem elitarny z tego powodu :c

To co nyależy zauważyć to to, że ludzie są różni i to też nie tak, że miły jest zawsze miły. No i do tego dochodzą też nastroje i inne psychotroniczne gówno. Kolejną rzeczą jest to, że TO PRAWDA ŻE NA TYM FORUM JEST TYLKO KOLESIOSTWO I UKŁADY BUCÓW TZN. KUCÓW admini i inni moderatorzy...nie wiem, nie są 47/9 obecni wszędzie. Dlatego warto jest robić te screeny i zgłaszać rzeczy. Na przestrzeni mikrosekund nya forum wykształcił się też pewien "styl bycia" czy jak to nazwać. Ciężko z tym walczyć. No i to co zawsze, trzeba na siłę się śmiać i zapominać o wszystkim co było dalej niż 2h temu, polecam cieplutko, pomaga w życiu. A i rzucenie tego w cholerę też jest sensowną opcją, z ludźmi których lubisz nya pewno masz 348095 metod komunikacji już.

 

P.S. WoT>WT :kappa:

Edytowano przez Waryate
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak powiedziała Waryate , zastanawia mnie czemu nie zgłosiłaś tego jakiemuś moderatorowi ?

Ja bym zrobił screena tego wycinka SB, zgłosił i osoby te dostały by warna , bo wydaje mi się że regulamin sankcjonuje tego typu zachowanie.

Co do fandomu to nie tyle fandom umiera co ludziom już tak się nie chcę działać.

Sam siedzę w organizacji już ponad 2 lata i widzę zmiany podług tego co było na początku.

Tak jak ktoś na jednej z prelekcji o fandomie powiedział (chyba na vistulianie o ile dobrze pamiętam) że każda akcja/sprzedaż jest krzywą paraboliczną najpierw pnie się w górę potem jest stagnacja a na końcu upadek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Uszatka, @Decaded

 

Jako jedna z tych osób powiem wprost: Socks mocno przesadza i przeinacza jak to wszystko wyglądało. Choćby nikt nie zasugerował jej autyzmu, do tego wniosku, że jej go wciskamy doszła sama i potem nam wciskała, że robimy z niej chorą psychicznie i takie tam. Socks widzi atak wszędzie tam gdzie ktoś ma inne zdanie niż ona, nie chce by poruszać tematu gwałtów, a uwaga, uwaga: SAMA WIEDZIE W TYM PRYM. Zważywszy na zachowanie naszej koleżanki i na to jak wyglądała z nią rozmowa w pewnym momencie wyszła sugestia, że przydałaby się jej wizyta u psychologa lub u psychiatry, bo jeśli dziewczyna wszędzie widzi ataki na siebie i wredotę (akurat wtedy byłam bardzo miła, przynajmniej do pewnego czasu), to chyba jest jej taka pomoc potrzebna. ZA zasugerowałam ja i to nie jako pewniaka, a że wykazuje pewne symptomy. Obrażanie się o to, wynikające z niewiedzy, nieuctwa i ignorancji Socks pozostawię bez komentarza. A i uwaga! To ona zaczęła nas obrażać, ale nie pamiętam już jak to szło, bo zwyczajnie nie mam pamięci do tego kto i jak mnie obraził w Internecie.

 

Medal zawsze ma 2 strony, także tego :badass: 

Edytowano przez Cahan
interpunkcja
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam już przebiegu tej rozmowy. Pewnie dlatego, że mordowałem w międzyczasie hordy kosmicznych pomiotów, a samej rozmowie przyglądałem się w przerwach walek :drurrp:

Pewny jestem natomiast tego, że Socks nie była przez nikogo obrażana. Nawet po tym, jak sama zaczęła na nas (dosłownie) naskakiwać określając nas, lekko mówiąc, mądrymi inaczej i nie chce się z nami zadawać, bo ją obrażamy (zapewne przez używanie słów, których ona nie znała, lub nie była świadoma ich znaczenia).

Kilkukrotnie prosiła o zmianę tematu, a następnie sama dalej go ciągnęła. Za którymś razem zwyczajnie nie zdzierżyłem i zacząłem pisać o herbacie, bo ile w kółko można ten sam wątek wałkować.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(lel, to wygląda jak jakaś sprawa sądowa, że każdy musi opowiadać jak to wyglądało z jego strony.)

Rozmowa się zaczęła od Socks i Cahan, gdzie mówiły o fanfickach, co one w nim lubią a czego nie. Socks od razu zarzucała, że nie potrafi lubić kogoś, kto lubi coś innego od niej, ale jednocześnie pisze do niej że chce się z nią lubić. Wtąciłam się, bo w końcu nie była to rozmowa prywatna, a zwykły czat sb. Każde moje zdanie odbierała za atak, mimo że były to zupełnie neutralne zdania (cóż... podałabym przykłady, ale po takim czasie to ja zapomniałam w ogóle że taka rozmowa była). No i się zaczęło. Koleżanka sama powiedziała, że ma problemy z nerwami, z psychiką i z emocjami, dlatego powiedziałam, że może by poszła do psychologa, bo psycholog nie jest nawet lekarzem, NIE JEST OD CHORÓB PSYCHICZNYCH i każdy normalny człowiek często potrzebuje takiej wizyty. No i zaczęło się. Jesteśmy źli, wyzywamy ją, nazywamy ją chorą psychicznie, oceniamy ją, a przecież nawet jej nie znamy. A ona jeszcze co drugie zdanie pisała jak to bardzo chce się z nami zaprzyjaźnić, mimo że to właśnie ona wyraźnie żywiła do nas negatywne uczucia, a nie my do niej. Przyznam się do jednego, że rzuciłam jedno czy dwa głupie, dziecinne teksty, ale było to naprawde jeden czy dwa wśród poważnej rozmowy. (Tak, jakby kogoś zastanawiało to właśnie ja rzuciłam tym tekstem z BiPem :rainderp: ) Co do autyzmy, o której mówiła jej Cahan to też wcale nie było wmawianie że go ma, a podejrzewanie by mogła coś w tym kierunku zrobić.

Potem koleżanka chciała pokazać jaka to ona dobra a my źli, pisząc o nas jakże miłe zdania typu że jesteśmy inteligentnymi ludźmi (mimo że wcześniej pisała co innego), mimo że w sumie nie wiem na jakiej podstawie to określiła. Teraz widzę, że dodatkowo uważa, że jestem bądź będę studentem, co jest śmieszne, bo już dawno oblałam studia i nie zamierzam na nie wracać. Cóż, podkreśla tylko jej durnotę, że na siłę chce pokazać jaka to ona dobra nie jest, a my ją wyzywamy, kiedy ona nas sztucznie chwali.

Nie mam więcej siły do tego człowieka, ale nie będę patrzeć jak jeszcze wszystkim mydli oczy, pokazując jaka to ona nie jest dobra, jaką to nie jest poszkodowaną ofiarą, bo co jej nie powiesz to ona tak się czuje. Sama w swojej wypowiedzi powiedziała, że miała ochotę nas powyzywać, ale jednak wolała sztucznie powiedzieć jacy to my nie intelignetni i ile w życiu osiągniemy. 

 

 

Wiecie co mnie najbardziej dziwi? Że pisze w temacie "wyżal się", kiedy pisanie w nim jest podobne do wizyty u psychologa. A kiedy zaproponowałam jej to to rzucała na mnie mięsem, że uważam ją za chorą (?).

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jako, że wtedy co prawda zbytnio nie uczestniczyłem w tej rozmowie ale czytałem jej przebieg to muszę stwierdzić, że nie dostrzegłem tam zbytniej agresji ze strony tych trzech osób. SB ma to do siebie, że można w luźny, specyficzny sposób sobie pogadać, niestety osoba bez dystansu do siebie i poczucia humoru może się tu nie odnaleźć. Wszystkie oskarżone osoby mniej lub bardziej z forum znam i jakoś nie zauważyłem, żeby udawali wszędzie miłych, nie mówię tego w negatywnym znaczeniu, ale taki mają sposób bycia, że nie słodzą na prawo i lewo, co nie znaczy, że to od razu jest atak. Dodam, że jestem absolutnie obiektywny, nie chcę się nikomu podlizywać i trzymać czyjejś strony, mówię jak ja to odebrałem jako obserwator. Właściwie to jako, że śledziłem przebieg dyskusji nie od samego początku nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś może się o to aż tak obrazić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...