Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/01/14 w Posty
-
Na początku w ogóle nie rozumiałem tematu, bo... to normalne, że kucyki mają podwójne nozdrza, w sensie ich parę xd ale po bliższym zapoznaniu stwierdzam, iż... całkiem zabawny fetysz, bo jakby nie było jest to fetysz, mam nadzieję, że nie obsesja, bo to już by było trochę dziwne, niemniej wcale nie aż tak dziwne, jak pewne regiony... internetu, które... widziałem... oh my ;__; No... jak widać można, ponadto dodam... mało widziałeś, uwierz xD Z twojej wypowiedzi wynika, że w porównaniu z tym clopy są w porządku, a tymczasem... Cóż, jak widzisz, Chudy, znajdą się i tacy z goła odmienny zdaniem... o tyle fajnie, że nie musiałem go szukać daleko, ale już w tym temacie, heh, dzięki za opinię, Mariusz!! ^^ ~~ W ogóle mam wrażenie, że autor tego wątku, biorąc pod uwagę ów fetysz, różne inne przypadłości oraz największe marzenie, którym to podzielił się ostatnio w swym statusie, jest ciekawą i nieco rąbniętą w czerep osobą - już go lubię ^^ Dlatego mam tu też specjalnego alikorna, ofc, ze wspomnianymi nozdrzami (chociaż niestety to nie wektor, przeto są mało wyraźne, no ale są!) a oto i, prosto z działowej galerii: No czyż nie jest urocza? Heh, dobre, ale niektórym kucom nie trzeba pomocy perspektywy, bo wyglądają dobrze z KAŻDEJ strony! Mało to dyplomatycznie przekazane~ Cóż, zawsze można kogoś z odmiennym zdaniem określić mianem hejterów i dyskusja sama umrze... też sposób x]2 points
-
Relacja z dzisiejszego meeta Dziś przyjechałem później niż zwykle kiedy chcę zdążyć, czyli byłem jakieś 10-15 minut po 14, na szczęście zdążyłem na zbiórkę gdzie powitałem sporą i wesołą gromadkę Bronies. Przywitawszy się ze wszystkimi udałem się jak to Ja mam w zwyczaju na bok by obserwować grupę. Warto odnotować fakt że mieliśmy gościa z łodzi. Odnotowane. Z paroma osobami nawiązałem dialog wśród nich był Littlepip, którego później zgubiłem z oczu i przez całą przechadzkę do KFC na Placu Konstytucji go już nie ujrzałem. Skubany musiał się teleportować ponieważ czekał już na miejscu. Po spożyciu posiłku i *tu wpisz czynności które robiłeś/można robić na meecie*, stadko udało się do parku mokotowskiego na plac zabaw, gdzie zadowoleni rodzice i ich pociechy przywitali nas z otwartymi ramionami. Donard zdobył tam przyjaciela którego obecność odczuwaliśmy później po powrocie do KFC, a reszta się czymś zajęła, huśtawki, karuzela, zjeżdżalnia, oparcia, ławki itd. Czas na placu zabaw uważam za najciekawszy, do czasu aż zrobiło się nieprzyjemnie chłodno. Udaliśmy się więc z powrotem do tego samego KFC. Spragnieni broniacze udali się do Nica który wydał im kubki których miał co najmniej sporo, z tych co zostały ułożył wieże o podstawie 4 kubków. Sporo było latania po napoje na szczęście z odsieczą przybył Loli i jego kubełek Twisterów. Nicu poszedł z nim na górę i wrócił po ok. 20 sekundach. Picie z takiego "kociołka Panoramixa" jest czymś dla mnie nie codziennym. Po jakimś czasie meet zaczął się rozpadać, Panowie odprowadzili swe Damy, ktoś poszedł bo musiał, a Ci co zostali to zostali. Gdy już wszyscy się zebrali, ruszyliśmy na patelnie gdzie meet się oficjalnie zakończył.2 points
-
2 points
-
A ja dla odmiany powiem, że cieszę się, że prawdopodobnie nie zobaczymy breziees. już więcej. Doceniam to, że postarano się o Lore (co nie zdarzało się wcześniej), dla tego czegoś, ale jakość tego Lore-u jest wysoce facepalmowa. Powiem tak początek tego odcinka przyprawił mnie o flash back-i z generacji 3 i nie było to miłe uczucie. Jedyny briezzie, który postępował w miarę normalnie został za to opieprzony i to dodatkowo przez Fluttershy. Ogólnie ciężko autorom z tym całym fanserwisem wstrzelić się we mnie (udało im się w odcinku 1 i 2)(tak samo nadal ciężko mi było przeboleć Equestria Girls), ale ogólnie zaczynam uważać, cały sezon za nużący... I na prowadzenie zaczynają się wysuwać odcinki o CMC (po nich dziecinność mogę docenić). No i może jak piszę o CMC to dopiszę o dwóch poprzednich odcinkach. CMC postępują dziwnie, ale jak dzieci. I co najważniejsze na końcu pokazany jest postęp. W Fili Vanilli o Fluttershy postępu nie było (tak to, że ma strach przed tłumem to wiemy (nawet przebolewając Scenke o powstaniu equestrii, gdzie jednak bardziej o Lore chodziło i Rainbow Falls, które jest z sezonu 4), skończyło się na okropnym Impasie, gdzie FS nadal nie wystąpi przed tłumem, ale dla przyjaciół może (jakby nie mogła już wcześniej). W odcinku Twilight Time największe problemy miałem z samą Twilight, która zupełnie nie reagowała, na to, że traktują ją inaczej jako księżniczkę (mam nadzieję, że w którymś odcinku się do tego odwołają).2 points
-
Ok. A więc tak... Kolejny odcinek poświęcony Flutterce. Nigdy nie przepadałem z odcinkami o niej, jednak ten sezon pokazał nam, że odcinki z jej udziałem potrafią być naprawdę świetne. Ten odcinek spodobał mi się tak samo jak "The Bats". Uwielbiam epizody, w których pokazują nowe miejsca, rasy i stworzenia z uniwersum. Fluttershy, choć w tym odcinku była główną bohaterką, była tak jak zawsze. Epizod nie wniósł nic nowego do jej zachowania, czy charakteru. Odcinek pokazał nam starą, dobrą Fluuterkę, do której zdążyliśmy przywyknąć przez 1 i 2 sezon. Główną atrakcją tego odcinka były oczywiście Breezies - to one przyćmiewały wszystko inne. Bardzo spodobał mi się pomysł wykorzystania wątku z wcześniejszych generacji. Uniwersum poprzednich wersji kucyków jest na tyle ciekawe, że naprawdę warto było by przenieść chociaż jego część do serialu. Oby twórcy podłapali pomysł. Breezies, Zefiry, Wróżkowe kucyki - kojarzyły mi się z Paraspriteami - bywały wredne w niektórych miejscach, ale były po prostu słodkie. Sam ich wygląd był dla mnie znośny, a głos... no cóż, był adekwatny do ich wzrostu. Oprócz samych Zefirów, twórcy poszli o krok dalej i pokazali nam ich królestwo. Poza tym jeden z nich (chyba ich król) okazał się naprawdę rozbudowaną i ważną dla odcinka postacią. Innymi słowy została pokazana rasa, przykładowa postać z tejże rasy i jej charakter, królestwo, a nawet język - i to wszystko skumulowane w jednym odcinku. Nigdy jeszcze w tym serialu nie mieliśmy do czynienia z tak szczegółowym przedstawieniem nowego stworzenia, w tak krótkim czasie. W odcinku tym wręcz "roiło"( od roju owadów, czaicie? Ba Dun Psss) się od sytuacji zarówno śmiesznych jak i porostu takich na których jedyną reakcją było: WTF?! Źródłem randomu, o dziwo nie była Pinkie Pie, tylko Rarity( scena z lśniącym ubraniem) i Fluttershy( kostium pszczoły). Najlepsza scena z odcinka, która pewnie omal nie zrzuciła z krzeseł części widowni, była oczywiście przemiana Mane Six w Zefiry. Oglądając ją pomyślałem wtedy: "Twórcy właśnie przechytrzyli Fandom". Domysły na temat tego jak wyglądały by bohaterki jako Zefiry skończyły się zanim się zaczęły. Z jednej strony fajnie, że reżyserzy są kreatywni, a z drugiej mimo wszystko szkoda, że zabrali nam świetną zabawę fantazjowania na temat "Mane Bezzes" Jedyne co mnie niepokoi od pewnego czasu to Spike. W tym sezonie jest przez większość czasu pokazywany jako dureń, oferma, kretyn i kompletny bezmózg, potrafiący jedynie spełniać zachcianki głównych bohaterek. Jest to sporym impasem i sprzecznością z sezonem 3, w którym poniekąd ocalił przecież Cristal Empire. Reasumując odcinek świetny - nowa rasa została dobrze i szczegółowo przedstawiona, jednak przez to twórcy kompletnie nie zwrócili uwagi na Mane Six. Choć w sumie , raz na jakiś czas, taka odskocznia od głównych bohaterek jest dobra i sprawia, że serial nie jest monotonny.2 points
-
Rozdział 5 i ostatni zarazem Czy wymaga to ode mnie jeszcze jakiegoś komentarza? Chyba nie... Może tylko tyle, że jest dłuższy niż poprzednie i zaktualizowałem swoją listę Top 10 FF. That's all, Foley out2 points
-
Disorder Podczas gdy Królowa Chrysalis marzy o zemście, na Królewskim rodzie, Discord uznaje, że życie w Canterlot przestaje mu odpowiadać. Twilight i jej przyjaciółki ponownie muszą stawić czoła zagrożeniu, o skali, której jeszcze nigdy nie doświadczyły. Czy ochronią Equestrię, czy będą tylko bezradnie patrzeć jak pogrąża się w mroku? Hall Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Rozdział X Od autora: Nowe rozdziały będą pojawiać się co sobotę, chyba, że nauka lub inne czynniki zewnętrzne opóźnią moja pracę. Miłej lektury1 point
-
Nie spodziewałam się, że to zrobię, ale jednak z powodu większej ilości czasu i chęci do pisania, postanowiłam pokazać wam "wypociny" mej klawiatury, tak brutalne terrozyzowanej przez trzy dni metodą: "Popraw-przemyśl-uzupełnij-dopasuj-spasuj-etc" Praca, którą chcę wam przedstawić należy do gatunku... fikcji wymyślonej, nie kanonicznej i plugawym pomiotem kobiecego umysłu, co uznał, że bardzo ważna postać w Serialu ma tak mało do powiedzenia, słabo ją przedstawiają i dostaje "kopa" od wszystkich "pseudo-złych." Oczywiście, mówię tu o mej ulubienicy - Celestii. Niestety, nie mogę was uraczyć pierwszą częścią, stworzoną dawno temu w języku niemieckim. Uniwersum "Thousand Years" miało ukazać życie księżniczki Celestii od momentu wygnania Luny na księżyc aż do jej powrotu tysiąc lat później. Ale o tym przeczytacie, gdy moja translatorka... się upora z liczbą stron przekraczającą 900 stron. Ale o tym już wkrótce. W dzisiejszym wydaniu, przedstawiam wam opowieść z tego samego uniwersum. Opowiedzianą jednak trzysta lat po koronacji Twilight Sparkle na księżniczkę Equestrii - Jak się okaże: Był to największy błąd Celestii jaki popełniła w życiu. Co się stanie z księżniczką dnia i czy będzie wstanie zemścić się na swej byłej uczennicy i przyjaciółce za to, co zrobiła Lunie czy właśnie samej Celestii? Tego dowiecie się tutaj. https://docs.google.com/document/d/16I-9Rdm67jP8m9fOIssO9ypyuQ6ndpOWLo3N46GVFII/edit - Wstęp od Autorki. Polecam się z nim zapoznać. Zostaliście ostrzeżeni. https://docs.google.com/document/d/19r9AtXILegTgrPt4iD5vdiwz7QE-uxAKWkKVnzwMpc8/edit - Prolog https://docs.google.com/document/d/1QEbvIf9JA7L-6ZCLIUG8CRzpyxdkYE1vrYO8eozM1Ms/edit - Rozdział I Niestety, w dzień nie dałam rady więcej zrobić. Rozdziały będę dawała co 3-5 dni po 20-30 stron. Mogą pojawić się wcześniej. Notka - Przepraszam wszystkich za Estarię - Zapomniane opowieści. Nie skończę ich, gdyż zupełnie straciłam główny wątek. Mea culpa.1 point
-
To... Jest... Piękne... Chyba nigdy nie słyszałam/widziałam/cokolwiek ładniejszego opisu na "wdepnął w odchody".1 point
-
Niezależnie czy u breezies występuje dymorfizm płciowy czy nie- mnie przekonuje "he" Fluttershy. No i Seebreze (bądź See Breeze albo SeaBreeze czy Sea Breeze. Już sama się zgubiłam i nie jestem pewna czy to było See czy Sea) był całkiem uroczy. Dużo bardziej niż jego pobratymcy. Bo jakoś mnie ta jego chęć powrotu do domu bardziej urzekła od "boimy się, że nie damy rady więc będziemy okupować dom Fluttershy". Sama Flutterka też wypadła bardzo pozytywnie. Lubię kiedy staje się bardziej stanowcza i to bez konieczności użycia "spojrzenia" (chociaż swoja drogą ciekawe czemu tego nie wykorzystała zamiast opierdzielać pszczoły. No ale też można uznać, że w jej mniemaniu zbesztanie i wykorzystanie "spojrzenia" to ten sam poziom ostateczności). Bardzo dobrze, że ta lekcja weszła w życie a nie tylko w zapiski do dziennika (jakoś mi go zabrakło pod koniec) i potrafiła zmusić Breezies do opuszczenia jej ciepłego lokalu. Rarity na początku też była win. Tylko możliwe że nie zrozumiałam, dlaczego ona właściwie robiła za latarkę? Pomalowała się farbą fluorescencyjną? W każdym razie to dobrze. Spike... Ja już praktycznie jestem przyzwyczajona, że Spike w tym sezonie robi za przynieś, podaj, pozamiataj, a jak trzeba idź polataj albo zrób inne głupie rzeczy, więc nie byłam zaskoczona. Ale w gruncie rzeczy nie chciał niczego złego. Mały smoczek chciał po prostu zobaczyć Breezies z bliska. Ino niepotrzebnie po tej gałęzi skakał. Zaskoczona to ja będę jeśli on do końca tego sezonu przysłuży się w jakiejś dobrej sprawie (chociaż możemy polemizować. Gdyby nie Spike to być może Flutterka nie odkryłaby swojego klucza tak szybko blablabla). Miło też było zobaczyć inne, dawno niepokazywane postaci... No i to, że randomalność nie należy jedynie do Pinkie. Odcinek bardzo przyjemny i na duży plus.1 point
-
Trochę gifów: http://iambrony.dget.cc/mlp/gif/lunasad3.gif http://i3.kym-cdn.com/photos/images/newsfeed/000/279/973/23c.gif1 point
-
1 point
-
1 point
-
http://www.youtube.com/watch?v=HRXfSubOGyg Powyżej link do odcinka dla ludzioków, którzy (jak ja) nie cierpią Dailymotion. Zaś co do samego odcinka... Nie widzę wad. No, podajecie Spike'a. Racja, był nieco podenerwowany, rozpłakał się i w ogóle. Ale znowu - jest MŁODYM smokiem, co twórcy zdają się podkreślać, w tym sezonie tak samo jak w poprzednich - od logiki "to problem przyszłego Spike'a" do jarania się jak koks w hucie gdy zostanie pochwalony, aż po wielką rozpacz, gdy czuje że nabroił. A tak było właśnie tutaj - nie wiem czy zauważyliście, ale do momentu pojawienia się Zefirków (wolę nazywać ich zdrobnieniem. Jeśli chcecie powodu, posłuchajcie jakim głosem przeklina Sea Breeze) większość wizualiów i dialogów skupiało się na nabudowaniu napięcia. Tego, jak ważne jest by być cicho, nie błyskać cekinami, żeby wietrzyk był odpowiedni... Jak na świat kucyków ten przelot to prawdziwy Big Deal. Gdyby przyrównać to do sytuacji na ziemi, Spike przypadkiem usiadł na detonatorze, wysadzając most pod imigrantami prześladowanymi religijnie. Dopiero potem dowiedział się że nikt nie zginął i nie ma mu za złe (co było nieprawdą, bo pytał Fluttershy a nie Sea Breeze). W tamtym świecie, przy tak emocjonalnej postaci i przy takim nabudowaniu wagi sprawy nie dziwię się, że tak gwałtownie się zachował. Co zaś do samych Zefirków - uwielbiam fakt, że 95% tych wróżkostworków to bezużyteczne, hedonistyczne pierdoły żerujące na dobroci innych. Ale nie, serio - jeśli te "wróżki" nie mają magicznych mocy, to jaki pożytek z takiego zwiewnego, kruchego farfocla? Nie wiem, coś było tam o magii, ale dosyć mętnie, poczekam aż ktoś z lepszym słuchem do dziwnych słówek przetłumaczy. W każdym razie czarostwem się nie popisały poza skręcaniem miniaturowych saksofonów w ciągu GODZIN... Anyway, już bardziej pożyteczne są parasprite'y, bo mogą się szybko rozmnażać i służyć za karmę dla czegoś większego, albo zebrane w siatę uniosłyby kucykom coś w powietrze. A one? Nic tylko żrą, wymagają opieki, a pierwszy nienadzorowany spacerek to niemal pewna śmierć. Jak widzę Dzwoneczka w starszych czy nowszych odsłonach zawsze mam ochotę powiedzieć "Hej, ale wiesz że ktoś może cię rozdeptać lub machnąć nieuważnie ręką i przetrącić ci kręgosłup? WRACAJ MIĘDZY KWIATY GŁASKAĆ BIEDRONKI!" Bardzo możliwe że mój punkt widzenia jest dosyć ostry, ale pozwólcie wyjaśnić - skoro ży cie takich istot to niekończąca się sielanka, a katastrofą jest dla nich LIŚĆ, to odwaga, produktywność czy w ogóle przejmowanie się przyszłością powinny być dla nich niemal niepojętymi abstraktami. Kucyki i tak zapewnią im przejazd, kiedy zajdzie taka potrzeba, prawda? DLATEGO autentycznie cieszę się, że twórcy tak a nie inaczej przedstawili tą rasę. Jako pierdoły. Zaraz wszyscy zauważą, że przecież Sea Breeze jest inny. Owszem, jest. Ale on jest ewidentnym ewenementem. W dodatku średnio lubianym i niesłuchanym. Wszystkie pozostałe Zefirki są gołe i wesołe, a on jeden ubiera się na czarno. I nie jest żadnym ich przywódcą czy "królem" (gdzie on ma niby koronę?". Gdyby tak było, reszta Zefirków (z dużej, bo naród)nie poleciałaby pierdołowato przed siebie, tylko spanikowała i utopiła się z goryczy w najbliższej kałuży, " bo straciliśmy króla" (co pasowałoby do mojej i twórców wizji ich rodzaju). Nie, on jest po prostu liderowaty z charakteru. Stety czy niestety na tyle nieumiejętnym, że Fluttershy daje mu lekcję dobroci podczas czasu antenowego. Apropo tego gościa mógłbym mówić i mówić - ma dobrą motywację by dostać się szybko do domu, odstaje w rozsądną stronę nie tylko od tych kruchych pierdoł, ale i do czasu od Fluttershy, jest odważny, spostrzegawczy, potrafi okazać wdzięczność i zachowuje się bardzo naturalnie. No, i ma partnerkę życiową. Apropo tego ostatniego - BIERZCIE Z NIEGO PRZYKŁAD. Uwielbiam też spojrzenie, jakie Twilight daje RD na koniec. Widać, że mogłaby zmienić ją w gryficę (gryfonkę?), ale nie chce. Umie rozpoznać, kiedy korzystanie z mocy jest właściwe, a kiedy nie. Ciekawe Wy też się zastanawiacie jak Fluttershy włoży do zamka tamtej skrzynki zeschły wiór, jaki zostanie z tego kwiatka pod koniec sezonu? Bo jeśli w Equestrii nie ma metod końserwacji (hłe-hłe!) roślin by pozostały zielone i jędrne (zupełnie jak orkowe pe~... OK, za dużo daję tych nawiasów), to sucho to widzę. Also - wam też moment gdy Spike wlazł na to drzewo przypomniał fragment Biblii, gdy jakiś kolo wlazł na drzewo... Oliwne? Sandałowe? Sykomorę? Chyba to trzecie... Tak jakoś mi się skojarzyło. Jeszcze zastanowię się czy dać 9/10, czy co innego. Morał był zajebisty, dość dorosły i rzadko przeze mnie spotykany a wad jakoś nie widzę, więc gotów byłbym dać nawet 10/10. Na razie się jednak wstrzymam. No i nie było Discorda, Luny, Octavii i Choco! SPALIĆ!!1!1!!11 point
-
Olaf miał przyjść ale nie był obecny jak ja przyszedłem, jednak po jakimś czasie zauważyłem go siedzącego obok Luxora:1 point
-
No cóż, by się wybić potrzebne też jest szczęście, którego jak widać nieco zabrakło. Taka jest moja opinia i propozycja. Każdy to potwierdzi, że wniosłeś sporo w kategorii opowiadań w naszym fandomie1 point
-
Dopiero teraz, bo miałem trochę na głowie. Głównie listę, którą wymieniłem w którymś tam poście wcześniej, z "mózgiem w chmurze" na czele. No, może poza wirtualną Equestrią, bo coś takiego może powstać, ale na pewno nie będzie to w formie wstrzykiwanych nanobotów, czy Matrixa do którego będę się podłączał. Dlaczego? Bo pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć. Zawsze są jakieś ograniczenia. Ludzkość niczym lim −> ∞ (dla niewiedzących: limes dążące do nieskończoności - patrz granice funkcji) dąży do pewnego stanu, ale nigdy go nie osiągnie.1 point
-
1 point
-
Bardzo przyjemny odcinek, zawierający dużo nowych elementów które z pewnością wzbogacą twórczość fandomu. + Nowa rasa ... kucyków. Bryzy. Wróżki. No te małe kuco-robaczki. Dodatkowo dostajemy kolejne informacje o magii. W świecie kucyków najwyraźniej przybiera ona o wiele więcej form niż sądziliśmy. + Sea Breeze. Lubie gościa ... bo jeżeli dobrze zrozumiałem to było on. Choć z tymi głosikami ciężko to jakoś przyswoić. Generalnie, niema to jak wróżka lubiąca rzucić mięsem. XD + Przemiana M6 we wróżki - sama w sobie. Poza tym wygląda na to, że Twi potrafi przemieniać w każdy istniejący gatunek. Ciekawe. To by sugerowało, że alikorny posiadają taką zdolność, albo potencjalnie posiadają. W końcu Twilight wspomina, że się tego nauczyła. + Geografia Equestrii/Świata kucyków znowu się poszerza. Właściwie dostajemy nowy wymiar, lub obszar poza jej granicami, skoro "muszki" muszą się tam dostać portalem. Dodatkowo portal znajduje się w Badlands, jeżeli dobrze skojarzyłem otoczenie w jego okolicy. + Najlepszy morał w tym sezonie. Zaliczę to jako plus mimo że zazwyczaj nie daje ich za morały. Ten jednak jest dobry, bo zmienia nieco konwencję życzliwości FS. Poza tym przypomina o czymś o czym wielu (nawet dorosłych) zapomina ... nadopiekuńczość nad dziećmi, toksyczne związki etc. Można by wymieniać w nieskończoność. + Stanowcza Fluttershy. Pędząca FS. Ratująca FS ... wyrabia się dziewczyna. Jeszcze będą z niej kuce. Może nawet wygra EQ Games. + Rainbow Powers are cometh again! - Brak piosenki. W tym odcinku akurat by pasowała. Ogółem: 9/101 point
-
No, przeczytane. Prawie by mnie ominęła końcówka, ponieważ internet mnie opuścił I cóż, opowiadanie to kwintesencja stylu, techniki i upodobań autora. Znajduje się tutaj wszystko to co najlepsze u Foleya. Wszystko na poziomie który był szlifowany z każdym kolejnym tekstem. Jest ciekawa historia, są przyjemnie nakreśleni bohaterowie i specyficzne relacje między nimi. No i są Wybuchy i pościgi i wybuchy! Słowem konkretny Ff akcji. Ładne ukoronowanie całej twórczości. Jeszcze coś: Ponadto, zastanawiałem się nad pewną rzeczą. Otóż Foley przysłużył się społeczności pisarskiej naszego rodzimego fandomu. Chyba nikt nie może tego zakwestionować. Stworzył wiele tekstów, postaci, wykreował różne światy i wydarzenia, które z pewnością przeczytało wiele osób, będąc wyjątkowo leniwymi by skomentować . Więc o co mi chodzi? O jakieś odznaczenie Foley`a jako autora. Któż inny stworzył tyle opowiadań co on? Czy ktoś może się pochwalić taką samą ilością poświęconego czasu na wkład w literacką część fandomu? (No, poza Dolarem ). Wnoszę zatem, o przyznanie Foley`owi, jako autorowi opowiadań, o przyznanie wyróżnienia, za całokształt twórczości. Według mnie, zapomnienie o wkładzie autora w fandom, byłoby nie fair w stosunku do niego i do czasu poświęconego na dołożenie swojej cegiełki do naszej społeczności. Mam nadzieję, że zgadzacie się ze mną?1 point
-
Request od paru anonimowych ludziów ....muszę Ciebie zmartwić kolego ,ale ludzie nie biorą na poważnie tego tematu.1 point
-
Po prostu, wydawało mi się oczywiste, że Elementy powinny być znane niemal każdemu. Ale racja, wieści się tam naprawdę wolno rozchodzą, a na pewno wybiórczo, jakby ktoś kontrolował przypływ informacji. Może też po prostu uważają inne rzeczy za warte uwagi. Myślę, że przeczytałem za dużo opowiadań, z których wynika, że Ponyville jest centrum ichniejszego świata Czyli sugerujesz, że zdawał sobie sprawę z tego, że i on, Inner, jest zniewolony przez Szkatułę i próba jej otwarcia była drogą ku wolności; uwolnienia się od jej wpływów, w które się dostał mniej lub bardziej świadomie? Jeśli tak, to faktycznie zmienia to definicję wolności, jaką wydawało mi się, że wyznaje — głównie ucieczka od spraw, które potencjalnie mogą go przerosnąć, a są częścią normalnego życia; i otaczających go kucy, które dla bezpieczeństwa woli traktować jak narzędzia. Po co im takie bronie? Wydaje mi się to jednym z prostszych pytań, jeżeli uznamy, że projektant takiej broni był pragmatykiem. Czego przede wszystkim się obawiamy, gdy przekazujemy komuś wielką władzę lub siłę? Chyba, że zostanie w przyszłości ona wykorzystana przeciwko nam — zamiast zgodnie z przeznaczeniem chronić, taka osoba może się dać ponieść swoim emocją, nadużywać swojej siły, czy też całkowicie odwrócić się od wyznawanych ideałów i zmienić stronę barykady na przeciwną, lub jeszcze gorzej: na własną. Bronie te, zdają się obdzierać ich posiadaczy z emocji, są więzieni i niejako nie są w stanie podjąć niewłaściwej decyzji (w większej skali oczywiście). Ich celem wydaje się tylko wykonywanie rozkazów. To że sami wybierają odpowiedni sposób ich wykonania (czasami całkowicie nieakceptowalny), to już chyba niedopatrzenie projektanta, albo zwykły skutek uboczny obdarcia z niewłaściwych emocji — stworzenie broni uniwersalnej, zamiast indywidualnie stworzonej dla danej postaci. Chyba, że faktycznie pierwotnie były zaprojektowane pod daną osobę, a z biegiem czasu trafiały do następnych, którzy nie byli już tak dobrze dopasowani. Nie chciałem zasugerować, że w ostatniej scenie jest coś nie na miejscu. Po prostu nie do końca rozumiałem motyw tak nagłego przerwania zapędów Szkatuły, ale znalazłem pewne wytłumaczenie, a mianowicie rozdarcie Trixie. O czym między innymi przeczytasz w poniższej ścianie tekstu Przyznam, że umknął mi fakt, że pogoń za Trixie tak naprawdę jeszcze się nie rozpoczęła i to ona jest w posiadaniu Szkatuły. Według mnie niewiele to zmienia, bo najbardziej znaczące jest to, czym naprawdę jest szkatuła. Czy jest to jedynie narzędzie wzbogacone o własną wolę, czy może jedynie zdolne do planowania i wykonywania z góry ustalonych celów, ale samo w sobie nie ma woli i jest tylko pchane na przód przez konkretne bodźce. Skoro podpowiadasz, że chce przede wszystkim zranić Słoneczną — i to w jeden z bardziej bolesnych sposobów, bo nie bezpośrednio, tylko przez kogoś bliskiego: najpierw doprowadzić Twi do upadku moralnego, aż ukaże swoje „Prawdziwe Oblicze”, aż stanie się „Marą”, a potem już tylko dopełnić dzieła ostatecznie ją wykańczając. Wnioskuję z tego, że muszą być to bardzo silne, negatywne emocje. Pytanie czym są one spowodowane. Stworzenie silnego elementu magicznego mogło wymagać pewnej ofiary. Pomijam fakt czy dobrowolnej, czy nie; czy świadomej, czy wręcz przeciwnie. Równe dobrze mógł być to zwykły wypadek przy pracy, albo kara za jakąś niewybaczalną zbrodnię… W zależności od okoliczności, mogło to spowodować utratę czyjegoś jestestwa, zamknięcie wewnątrz konkretnej osoby lub tylko odbicie echa jej dawnego ja. Jedno z wyżej wymienionych możliwości jest jak dla mnie wystarczająco mocnym motywem do takiego działania, a ponadto może wprowadzać dodatkową głębię, do mojej poprzedniej tezy (że szkatuła wybiera jednego kuca z kilku możliwych), ale o tym na końcu. To że szkatuła ucieka (zakładam, że użyłeś tego słowa świadomie) może oznaczać, że Szkatuła odczuwa także strach. A skoro strach i gniew (być może z powodu zdrady Słonecznej, w jej mniemaniu naturalnie), to chyba bezpiecznym założeniem będzie dodanie też pozostałych emocji. Przez co jestem bardziej za tym, że we Szkatule znajduje się coś więcej niż echo, ale niekoniecznie pełna osobowość. I może świadomie wybiera Innera i Twi za zwykłe pionki, a prawdziwą figurą jest Trixie, a może nawet czymś więcej? Oboje, Twi i Inner udowodnili, że potrafią być silni i użyteczni, ale jak sam zauważyłeś Twi chciała tylko poznać tajemnice szkatuły, Inner zaś tylko ją otworzyć. Co by się stało, kiedy stała by się już bezużyteczna? Wiemy, że ostatecznie oboje oparli się jej działaniu: Inner ją zdradził, a Twi mimo, że poradziła sobie gorzej, to jednak nie dała się uwięzić tak jak Trixie. Tak czy inaczej nie mogliby na dłuższą metę ze sobą współpracować. Z Innerem z powodu jego pokręconych, ale mocno zakorzenionych standardów i przekonań. Z Twi podobnie, bo wątpię, żeby szkatuła mogła zapewnić jej nieskończone źródło tajemnic, bo chyba tylko to w niej widziała. Po wszystkim odłożyłaby ją i sięgnęła po kolejną książkę. Potem, a może i wcześniej, zostałaby naprostowana przez przyjaciółki, Słoneczną, czy też rodzinę. Może nie jest to pewnik, ale bardzo prawdopodobne. Trixie? Czego chciała? Pokazać innym, że jest potężniejsza od Twi? Odegrać się, zemścić? Możliwe, ale to co przedstawiłeś wskazywało na coś innego. W chwili interwencji Innera Trixie wcale nie pokonywała Twi, nie pławiła się tym, że już to zrobiła. Raczej odwlekała spełnienie celu. Spojrzenie w lustrze, które jej mówiło prawdę, podobnie jak Inner… Naturalne wątpliwości spotęgowane jeszcze przez jego tłumaczenia. Opuszczenie, poczucie zdrady(?), upokorzenia, chęć odwetu, z drugiej strony (o ile dobrze pamiętam) działała w pewnym momencie charytatywnie. Nie ważne, że być może większość działań podejmowała pod przymusem Szkatuły, ale… co jeśli to wcale nie był przymus, a zwykła podpowiedź? Dążę do tego, że być może historia Szkatuły i Trixie na poziomie uniwersalnym jest identyczna. I być może Szkatuła oprócz negatywnych emocji może się kierować czymś innym, może współczuciem, zwykłą chęcią pomocy? W końcu miała ona chronić. Naturalnie nie przeszkadza to Szkatule realizować też osobistą zemstę. Albo takim rozdartym kucem jak Trixie, nieposiadającym nikogo, za to posiadającym potencjał, o wiele łatwiej kierować? Ale w tym przypadku nie jestem zwolennikiem czarnobiałego scenariusza. Na koniec, eliminując nawet wolną wolę szkatuły — a co jeżeli śmierć Twi miała być tylko podświadomym spełnieniem najgłębiej skrywanych zapędów Trixie przez Szkatułę? Na tym można zbudować głębszą relację między Szkatułą i jej posiadaczem, pozbawioną jasnej granicy między dobrem a złem. Właśnie brak odpowiedzi, chęć ich poznania popycha do dalszego czytania. Opowiadanie to aż się prosi o kontynuację, a wątków tyle, że naprawdę jest z czego wybierać.1 point
-
Być może nawet do 18. Zobaczymy jak będą stać ludzie z czasem, bo wiadomo, że to od uczestników zależy.1 point
-
1 point
-
Skoro zachęcasz, to zadam kilka kolejnych pytań. Ostrzegam tylko, że kolejne pytania będą coraz trudniejsze do udzielenia jednoznacznej odpowiedzi i może się z tego narodzić (uwaga, chwila grozy) dyskusja Co do kontynuacji, zachęcam.1 point
-
1 point
-
Przy 14 nm zaczyna się problem. Nie ma takiego materiału który zamiast "przebijać" by półprzewodził. Grafen jest drogi i zawsze będzie drogi(co nie oznacza, że może być tańszy niż zazwyczaj" Przy tych operacjach na sekundę... nie przesadzałbym. Tak, obliczenia oparte na na tranzystorach mają swoje granice. Musieliby wynaleźć komputer "kwantowy". Wiesz, jest taka magiczna bariera... zaczyna się filozofia, a kończy nauka. Prawo Moora już pod to podchodzi. To, że pracuje dla Google i jest wynalazcą nie jest dla mnie żadnym autorytetem. Marzyć każdy może, a przewidywanie przyszłości jest rzeczą niepewną. Co innego przewidzieć co się stanie w za tydzień, a co innego za... wiele lat. Jeśli znasz coś takiego jak efekt motylka, to wiesz, że im bardziej próbujemy spoglądać w przyszłość, tym mniejsze szanse są na spełnienie się naszych "przewidywań". Tak samo tutaj się to sprawdzi... szczególnie jak koleś daje szczególne "domysły". Ma bardzo małe szanse na spełnienie poszczególnego z nich. Ale sumarycznie to coś się pewnie spełni... bo nawalił tego mnóstwo. Ogólnie marzyć sobie można, ale jaki to ma sens? Rozumiem pójście w niedaleką przyszłość. Ale te wszystkie zbyt daleko idące wnioski są bezużyteczne. Zamiast marzyć o niebieskich migdałach można zacząć rozwiązywać współczesne problemy.(energia fuzyjna, nanomateriały, biomimetyka... ) Co do twojego cytatu, zgadam się. Ale proszę cię, nie nazywaj czegoś nieprawdziwą nauką bo jest w twoim rozumieniu rewolucyjne. Odróżniaj rewolucyjne od "nierealne". Rewolucyjne jest wtedy, gdy to coś zmienia świat w sposób znaczący. Dziwnym zbiegiem okoliczności w naszych czasach przeżywamy potop takich "futurystów". To co jest modne, nie oznacza, że jest prawdziwe. Poza tym, pisząc "prawdziwa" nauka, mam na myśli sprawdzona, bazująca na faktach i badaniach nauka. Lepiej zajmować się czymś co może mieć spełnienie w niedalekiej przyszłości1 point
-
Lubię Twilicorna, w dodatku od 2 sezonu mówiłem (co prawda bardziej w ramach żartu, ale jednak) że, prędzej czy później, ale Twi na pewno stanie się alicornem. Ale tak, masz rację, ludzie po prostu nie lubią zmian, zgodnie ze starą dewizą "jest owo, ale stabilnie". IMO Twilicorn w żaden sposób nie zadziałał na szkodę serialu, zmiany muszą być, dobrym jest, że twórcy nie boją się wprowadzać drastycznych zmian fabularnych, zwłaszcza jeśli mają one sens.1 point
-
Nie tylko Tobie... Ale może jeszcze uda się namówić Foley`a, żeby napisał coś nowego? W każdym razie: Foley konkretnie przysłużył się scenie pisarskiej naszego fandomu, za co należy mu się wielki szacunek i hugas! Jeszcze długo nikt nie przebije jego liczby opowiadań, o ile w ogóle.1 point
-
Zgodnie z obietnicami wyrobiłem się w planowych ramach, które zakładały publikację kolejnego rozdziału. Wypadałoby chyba odpowiedzieć na niektóre pytania... chyba. Ucieczka w stronę słońca, albowiem trzeba czasem zebrać się na akt odwagi i prysnąć, gdzie pieprz rośnie. Link w pierwszym poście. Kolejny rozdział za tydzień albo dwa, czyli standard. Pozdrawiam1 point
-
Cóż mogę powiedzieć - dziękuję za komentarz i zapraszam do kolejnego rozdziału pełnego niedomówień oraz nierozwikłanych zagadek. Tym razem nieco krótszy, ale równie istotny. Mizanferada, bowiem tłumaczenie z greki jest również zabawne. Linki w pierwszym poście. Kolejny rozdział za tydzień albo dwa, zobaczymy jak to się z czasem wolnym ułoży. Pozdrawiam1 point
-
No to musiałeś trochę poczekać Po przerwie przybył kolejny rozdział z zamkniętym w sobie bohaterem w roli głównej. Linki w pierwszym poście. Owocnej lektury! Pozdrawiam1 point
-
Zgadzam się, soundtrack piękny, podobnie jak sama gra. Skoro weszły soundtracki z gier to też coś podrzucę: Aż dziwię się, że ten kawałek nie znalazł się na oficjalnej płycie z soundtrackiem: Kolejny świetny kawałek z Planescape: http://www.youtube.com/watch?v=kXv95nrat_s&feature=relmfu Świetna muzyka do najlepszego fragmentu w grze:1 point
-
1 point
-
Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wspomniał absolutnej klasyki, której nie trzeba nikomu przedstawiać, czyli soundtracku z "Gwiezdnych wojen" stworzonego przez Johna Williamsa. Moje ulubione fragmenty: Ten sam kompozytor stworzył soundtrack do "Szeregowca Ryana" Za to Hans Zimmer współtworzył muzykę do serialu "Pacyfik". Sam serial był dla mnie słabszy od "Kompanii braci" ale muzyka równie klimatyczna. A pomijając znanych autorów, to jednym z moich ulubionych utworów jest ten z filmu "Stalingrad" z 1993r. Autorem muzyki jest Norbert J. Schneider. Kiedy tego słucham to czuję, jakby cały dramat wojny został zamknięty w tej muzyce, a słuchanie tego fragmentu zimowym wieczorem, gdy za oknem sypie śnieg- dla mnie po prostu niesamowite.1 point
-
Cóż dla mnie ścieżka z jednego pozostanie nie zapomniana, a jest to Ścieżka dźwiękowa do The Lion King,1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00