Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/10/15 we wszystkich miejscach

  1. Moja praca tak jak zapewniałem. Panna Uszatka oddała wierszyk, to projekt laurki ode mnie ( ponieważ nigdy w pisaniu dobry nie byłem :C). Full: http://i.imgur.com/kiTQ8b4.jpg Tak wiem, przegiąłem z oryginalnym rozmiarem
    4 points
  2. Cześć Zebrowcy! Przydałoby się jakoś ożywić dział, gdyż wszystko w nim wolnym krokiem zmierza do wykopanego grobu. Gdy już poprosiłem mojego zaufanego przyjaciela, Aresa, o przerobienie podesłanego przeze mnie obrazka tak, by mógł Was witać w forumowym rejonie Zecory (wybacz Ares :c ale dziękuję za obrazek - zostawię go sobie ), usłyszałem w głowie głos, który powiedział: Ihnes, durniu! Chciałeś przecież zrobić konkurs! Wtedy ja pomyślałem: ... No. Kierując się tą pełną inspiracji myślą, doszedłem do wniosku, iż niegłupim pomysłem będzie zachęcenie Was do wykonania obrazka działowego. Zasady są takie: - Można tworzyć obrazek samemu od zera lub wykorzystać to, co już po internetach krąży. - Wykorzystując istniejący obrazek, zostawcie podpis autora, o ile się na nim znajduje. - Trzymajmy się wymiarów 730 x 440 lub zbliżonych do nich. Nie będę gryzł, za nieco inny rozmiar obrazka Jeśli będzie za duży, to sam zmniejszę - Na obrazku chciałbym zobaczyć napisane 3 rzeczy: "Avatar: Ihnes", "Obrazek wykonał/a:..." i jakieś dwa rymujące się wersy powitalne, np. "Witaj Przyjacielu drogi! Zapraszam w me skromne progi." Śmiało możecie wykorzystać te wersy, chyba, że wolicie wymyślić coś sami. Co jest nagrodą? Sam fakt, że to właśnie Wasza praca będzie witać innych forumowiczów w dziale + wpisanie do Niby nic szczególnego, ale może kiedyś posłuży to za argument, gdy będziecie się starać o jakieś stanowisko na forum. Aktywność, zaangażowanie i pomysłowość są przy tym ważne Czym się kierujemy? Głównie tym, żeby Wasza praca ładnie się prezentowała. Czas macie do 20.06.2015. Powodzenia!
    2 points
  3. W dziale ostatnio coś cicho, zdaję sobie z tego sprawę, ale spokojnie! Wszelkie plany są w przygotowaniu. Zwłaszcza sesja, która zajmuje mi najwięcej czasu, bo staram się wymyślić ciekawe pułapki i samą otoczkę koszmarnego labiryntu. Gdy sesja ruszy pojawi się ogłoszenie. Zapisy będą otwarte przez kilka dni, to wiem na pewno. ~ Pojawiła się nowa, odświeżona Tym razem odpowiedzi Whooves'a umieszczę na stosownym obrazku. Ale żeby mieć na co odpowiadać muszą pojawić się pytania także bardzo gorąco zapraszam ;3 ~ Uznałam, że nie będę na siłę mieszać się w historię także wszelkie zabawy dotyczące historii zostaną zamknięte. Dziękuję Rexowi za ciekawy pomysł z Anomaliami. Miał potencjał, ale ja zwyczajnie nie potrafię wymyślić ciekawych zdarzeń i męczy mnie doszukiwanie się szczegółów w internecie. Nie jestem typem historyka, wybaczcie. ~ Zabawy "Opisz kosmitę" i "Pokonaj kosmitę" cierpią na brak zainteresowania. Były za nie nagrody, ale wraz z zamknięciem zabaw (zaraz to zrobię) nagrody tracą sens. Coby ich nie marnować zostaną użyte do innych eventów, konkursów whatever. Nagrody te zostaną zabrane osobom, które je otrzymały, a więc Kruczkowi i Arkane Whisper, ale zastąpię je odznaką za aktywność. Jeśli czegoś wam w dziale brakuje to zapraszam. Pomysły bardzo mi się przydadzą
    2 points
  4. Chyba się nie dogadamy. Twoim jedynym argumentem, jest powtarzanie w kółko "Hurr durr, pierwszy post". Podziękuję za taką "sztukę" i wrócę do tematów, stworzonych przez artystów którzy zasługują na atencję. Peace, joł.
    2 points
  5. Skoro mamy wierszyk i laurkę, a termin nagli w kilka godzin zrobiłem małe, różowe coś... Mam nadzieje, że się spodoba
    2 points
  6. Tak patrzę na te krajobrazy i coś mi tutaj nie gra. A konkretnie wyglądają, jakbyś wziął zdjęcie losowego krajobrazu, pobawił się kolorami i wrzucił na to filtr. Skąd takie podejrzenie? Ano stąd: Podobne do jednej z prac, prawda? Zasadnicze pytanie jest, czy zrobiłeś tak, jak napisałem czy tylko się wzorowałeś. Tak czy inaczej, nieładnie trochę.
    2 points
  7. Już od kilku dni w całym kompleksie turniejowym wisiały obszerne plakaty, oznajmiające wszem i wobec, że finał rozegra się w zamku, który służył magom za karczmę. Tak tedy dzisiejszego pięknego dnia do przybytku przybyły istne tłumy, zachęcone tym bardziej, że karczmarz nie podniósł cen. Gospoda miała dość pokoi i miejsca, aby pomieścić każdego, kto chciałby oglądać finałową walkę turnieju. Niektórzy czekali na to wydarzenie od wczorajszego poranka, pijąc trunki i jedząc wyśmienite jedzenie przy dźwiękach wspaniałej muzyki. Karczma każdemu oferowała możliwości dobrego wypoczynku i dbała o poczucie narastającego napięcia. Jedna, jedyna rzecz odbiegała od normy. Potężne zaklęcia zakrzywiające przestrzeń uniemożliwiały zobaczenie części zamku, którą karczmarz przeznaczył na remont. Zza wielkich pól siłowych nie dobiegały żadne odgłosy, ale często można było zobaczyć wychodzących z nich magów i inżynierów, którzy zmęczeni i spoceni szli odpocząć. Właściciel podobno chciał uczynić wielki finał jeszcze wspanialszą chwilą i kazał specjalnie przygotować wydzieloną część zamku. Jak głosiły plotki, plany tej inicjatywy powstawały od bardzo dawna, a za pieniądze jakie pochłonęła przebudowa podobno można było wykupić duże miasto. Karczmarz jednak odmawiał jakichkolwiek komentarzy na temat pomysłów, które miały być tam zrealizowane. Po dniu wielkiego świętowania przed finałem, po rozlaniu paruset tysięcy hektolitrów trunków, po wydaniu podobnej ilości ton jedzenia i po zagraniu wszystkich znanych i genialnych utworów przyszedł czas na rozpoczęcie wielkiego zmagania. Na uprzednio przygotowaną scenę, na jednej z okrągłych baszt wkroczył karczmarz. Był to czarny gryf w średnim wieku o białej głowie i brązowych pazurach. Jego potężne skrzydła zostały przykryte granatowym mundurem galowym. Kroczył dumnie i potężnie, bystro obserwując cały dziedziniec wypełniony kucami i innymi stworzeniami, które chciały zobaczyć najdonioślejsze wydarzenie turnieju. Karczmarz stanął na środku sceny i rzekł swym donośnym, miłym, ale i twardym głosem: - Witam wszystkich moich szanownych gości. Mam szczerą nadzieję, że nie zabrakło Wam niczego w moich skromnych progach. Chcę by ta chwila była dla wszystkich wyjątkowa, jak wiecie od pewnego czasu trwała przebudowa niektórych skrzydeł zamku. Jestem naprawdę szczęśliwy, że dostałem zgodę od organizatorów turnieju na poprowadzenie finału. Zapewniam, że kryształy magiczne w moim zamku zebrały dość energii by zapewnić nie tylko bezpieczeństwo, ale i wspaniałe widowisko moim gościom. Proszę o wyprowadzenie turniejowego zniczu. W tym momencie na najwyższej wieży, wychodzącej z cytadeli otworzył się szpiczasty, gotycki dach i ukazała się wielka, platynowa konstrukcja, pokryta szafirami, szmaragdami, rubinami i diamentami. Miała kształt trójkątnej czary, trzymanej mocno przez wyrzeźbiony szpon gryfa, kopyto kuca, dłoń człowieka i nieokreśloną kończynę nieznanego stwora. - Znicz zapali na rozpoczęcie pojedynku nieoceniony, główny organizator turnieju Hoffman! A teraz bez zbędnych przedłużeń pora przedstawić miejsce walki. Gryf wzniósł swe szpony ku górze, na ten znak zagrały potężne trąby ustawione na murach, a magiczne kryształy rozbłysły swymi runami. Przez cały zamek przebiegł wstrząs, gdy wielka konstrukcja oderwała się wraz z ziemią i wzniosła się na kilkaset stóp. Potężne wiry magii otaczały grające w słońcu czarne mury twierdzy i spływały po niebieskich dachówkach środkowej cytadeli. Następnie jak krople w deszczu moczą świat, tak tutaj cząstki magii spadały na całą karczmę i powoli czyniły ją przezroczystą. Cegła po cegle z widoku znikały mury, dziedzińce, fontanny, posągi, wielkie wieże i małe lady. - Nie bójcie się! Wszystko jest zaplanowane, aby każdy z Was mógł dobrze i należycie obejrzeć finał. Dzięki przezroczystości ścian będziecie mogli doskonale śledzić zmagania! Teraz pora abyście zobaczyli zasłonięte skrzydła, spuścić zasłony! Wielkie bariery zakrzywiające światło i wszystkie inne rodzaje wizji puściły, ukazując niewidoczną do tej pory część zamku, natomiast sfery ochronne dla publiczności utrwaliły się i przeszły na pełną moc. Oczom widzów ukazał się olbrzymi fragment murów i dziedzińca za nim. Fortyfikacje pasowały do tych, które okalały obecnie karczmę, ale zdawały się świeższe i nie nadgryzione zębem czasu. Czarne kamieni lśniły, a potężne blanki ochraniały swym ogromem kuce stojące na szczycie umocnień. Nie były to jednak zwykłe ogiery. Ich sylwetki przybierały szaro-błękitne odcienie i były półprzezroczyste, jakby duchowe. Zjawy nosiły majestatyczne zbroje, z których każda lśniła w słońcu. Na napierśnikach płytowych był namalowany herb Equestrii. Na prawym naramienniku widniał dumnie symbol słońca, a na lewym księżyca. Całe ciało kucy było pokryte pancerzem. Zbroje chrzęściły wśród galopu i szczęku mieczy. Większość wojowników nosiła salady, które całkowicie przykrywały ich głowy, zostawiając tylko długą szparę w kształcie spłaszczonej litery „v”. Niektórzy jednak nie nosili żadnych hełmów, wtedy ich długie eteryczne grzywy rozwiewały się na wietrze, a przytomne i zdeterminowane oczy szukały wrogów. Trwał przerażający i krwawy szturm na zamek. Majestatyczne chorągwie Equestrii łopotały podarte na huraganowym wietrze, wzbudzonym przez smocze skrzydła. Wiele tych eterycznych gadów unosiło się nad zamkiem. Każdy nosił wytrzymalszą od stali łuskę. Duchy bestii zionęły ogniem, zalewając połacie ziemi i unicestwiając wiele istnień. Skały na dziedzińcu płonęły od wysokiej temperatury, a sztandary zajmowały się językami ognia. Armie widmowych kucy nie pozostawały dłużne. Pod wyraźnymi rozkazami przełożonych w niebo szły salwy z łuków, kusz i balist. Pociski przeszywały niebo, a ich magiczne groty rozbłyskiwały na tysiące barw przy trafieniu. Gdzieniegdzie potężne cielsko widmowego smoka, spadało i niszczyło zabudowę wojskową. Czarne mury pokrywały się sadzą z ognistych podmuchów, lecz smoki nie były jedynym zagrożeniem dla Equestrińskich wojaków. Gady sprzymierzyły się bowiem z gryfami, które to masowo wlewały się do fortecy przez wyrwy w stopionym od żaru murze. Tam napotykały na dzielny opór falangi Equestriańczyków. Nad całym dziedzińcem wznosił się dominujący jazgot stali, huk pożaru, skrzydeł ogromnych bestii i dźwięki zwalnianych cięciw. Karczmarz patrzył z zadowoleniem na te sceny. Jego plan się powiódł za pomocą magii odtworzył wydarzenia z największego szturmu, jaki nawiedził ten zamek. Wszystko co widzowie widzieli było autentycznymi wydarzeniami sprzed wielu wieków. Co ciekawe żaden z duchów nie mógł nic zrobić któremukolwiek z magów uczestniczących w finałowym pojedynku. Zjawy ignorowały chi obecność, zdając się ich nawet nie dostrzegać. Jednak zniszczenia budynków, które powodował smoczy ogień czy gryfie katapulty, naprawdę wywierała autentyczny skutek na strukturę zamku. Wśród zjaw latały odłamki prawdziwych murów, skały topiły się, a cegły rysowały od uderzeń eterycznych toporów. Wydarzenia dla wzroku każdego z widzów zwalniały, lub przyśpieszały wedle jego woli. Było to iście epickie widowisko niszczycielskiej potęgi smoków, które mknęły z prędkością niepowstrzymanej burzy nad dzielnymi rycerzami w popękanych i zarysowanych zbrojach oraz wielkimi, umięśnionymi gryfami. Co raz niebo rozświetlał czar rzucony przez duchowych magów bitewnych. Eksplozje magicznej energii zbierały ponure żniwo wśród wrogów Equestrii. Dziedziniec na którym toczyła się walka był dopiero pierwszą częścią skrzydła. Na jego środku wznosiła się niczym samotna, nietknięta burzą skała - cytadela. Jej żelazne wrota były zamknięte i dawały bezpieczeństwo kucom, które schroniły się we wnętrzu niezdobytej budowli. Co ciekawe w ścianach, wysoko nad polem bitwy, umieszczone zostały witraże, przedstawiające z zewnątrz księżniczki Equestrii, a od środka herb czerwonego feniksa na złotym tle . Jednak nie było to zwykłe szkło, które można było po prostu zbić. Chroniło je wiele zaklęć obronnych i run, umiejętnie wplecionych w kompozycję artystyczną. Jeden ze smoków, chcących przebić się do środka zalał witraż ogniem, a potem wleciał w niego niczym tajfun. Magiczna eksplozja zahuczała i odrzuciła gada w tył, roznosząc półkolistą falę uderzeniową. Okno było nienaruszone. W środku cytadeli w sali o wysokim stropie, po której bokach ciągnęły się ogromne kolumny, znajdowali się znamienici rycerze i magowie. Na hełmach dostojników widniały kolorowe pióropusze. Czarodzieje nosili długie, ozdobne szaty, podpierając się na żelaznych lub drewnianych kosturach z magicznymi kryształami. Kolumny kończyły się kwiecistymi ozdobami z marmuru. Na ścianach wisiały purpurowe tkaniny, ułożone w wiele spadających na ziemię kaskad. Obok wyeksponowane były egzemplarze rozmaitej broni, z której każda stanowiła ukoronowanie kunsztu płatnerskiego jakiegoś mistrza. Ze ścian i sufitu zwisały długie, trójkątnie zakończone chorągwie i gobeliny. Straż zamkowa stała w równych rzędach przy kolumnach dumnie trzymając wzniesione kopie. Atmosfera w środku cytadeli zgoła różniła się od tej na zewnątrz. Zdawało się, że czas odtwarzał wydarzenia innych epok. Po przeciwnej stronie od wrót znajdował się bogaty, srebrny tron, do którego po czerwonym dywanie kroczył jakiś dostojny, wysoki, widmowy kuc. Miał na sobie pięknie zdobiony pancerz, a na plecach wielki miecz dwuręczny, przykryty w niektórych miejscach purpurowym płaszczem. Przy tronie, przodem do ogiera stał jakiś sędziwy jednorożec, odziany w błękitno złote szaty i trzymający w rękach koronę o sześciu klejnotach, z których każdy był w innym kolorze. Scena ta przedstawiała dawniejsze czasy niż nawet szturm, bowiem sięgała wieków sprzed panowania księżniczek. Trąby trzymane przez straż grały dostojny i doniosły hymn, ku czci właśnie koronowanego króla. Od głównej cytadeli odchodziły dwie zwieńczone okrągłymi kopułami budowle. Pierwsza z nich posiadała na szczycie ogromny otwór, przez który w niebo wystrzeliwał strumień kolorowej mocy. Bił on z białej, runicznej fontanny po środku okrągłej sali. Całe pomieszczenie wypełnione było lewitującymi książkami, których litery mieniły się mocą. Ściany, strop i podłogę pokrywały czarodziejskie znaki, świecące niebieskim światłem. Było to skrzydło kolegium magów mieszczącego się w tym zamku. Samo pomieszczenie liczyło około ćwierć hektara powierzchni. Po bokach ciągnęły się spiralne schody na kolejne półkondygnacje. Każda z nich była stworzona przez balkony z białego marmuru, wiszące dookoła głównej fontanny, tak by nie zasłonić sufitu. Od każdego balkonu odbiegały wejścia do pokojów opatrzone w srebrne drzwi. Każde z nich imitowało winorośl pnącą się w górę, a w naturalnie utworzone przez taką konstrukcję szczeliny, zostało wtłoczone krystalicznie przejrzyste szkło. W bocznych salach wiele widmowych magów testowało swoje zaklęcia, lub czytało skrypty dawnych arcymistrzów. Spod sufitu, spadała woda do fontanny. Jej kaskady opływały strumień magii idący w górę o promieniu około 10m. Co było najciekawsze promień mocy magicznej został odtworzony autentycznie i nie był tylko projekcją, jak wszystkie widma. Zachowywał realną strukturę jak odbudowane budowle. Każdy mag, który znalazł się poza barierami dla publiki czuł olbrzymią moc bijącą z tego źródła czystej energii magicznej. Strumień magii, lecący w górę napełniał spadającą wodę wielkim blaskiem, tak że emitowała z siebie światło o rozmaitych barwach. Drugi budynek odchodzący od widmowej cytadeli. Miał taki sam kształt co kolegium magów, lecz jego ściany zamiast z białego marmuru, zostały wykute jakby z wulkanicznej skały, pokrytej czarnymi kryształami. Na zewnątrz z posępnie wyglądających gargulców leciała w dół lawa, tworząc płonącą fosę wokół mrocznego budynku. W środku natomiast zamiast biblioteki i źródła mocy było więzienie. Potężne kraty z magicznych kryształów odgradzały od świata mroczne istoty znajdujące się w ciemnych celach. Powietrze wypełnił złowrogi pomruk ponurych stworzeń. Wśród ciemności cel widniały gdzieniegdzie ich czerwone złowieszcze ślepia. Czasami za kraty chwytała wielka łapa z płonącymi pazurami, zdolna z pewnością rozkruszyć najtwardszy pancerz. Nagle cofała się jednak wraz z rykiem bólu, wywołanego potężnym magicznym wyładowaniem. Co chwila powietrze eksplodowało od ujadań i błyskawic energii. Na środku mrocznej sali oświetlonej jedynie pochodniami, płonącymi krwisto, na miejscu gdzie w kolegium stała fontanna, znajdował się mroczny tron, jakby wyniesiony ponad ziemię, z zastygniętych skał z jądra planety. Siedział na nim milczący, duchowy, humanoidalny wojownik. Jego czarna zbroja posiadała czerwone akcenty. Za naramienniki służyły dwie czaszki wielkich smoków, nabite na kolce z czarnej stali. Głowa na wpół wypalona przez ogień, tak że została tylko sama zwęglona kość, przerażała nawet niektóre z bestii. Druga połowa pokryta była lodem i naszpikowana soplami. Obie gałki oczne strażnika płonęły na fioletowo. O tron oparty był potężny topór długości 4m. Jego ostrzeż z czarnej stali było ostre i nasączone magią, tak że jarzyło się na purpurowo. Miało w sobie zatopione rubinowe kryształy, które emanowały mocą. Wokół tronu płonął czarny ogień. Czasami jednak wydarzała się zadziwiająca sytuacja. Potężny atak magiczny podczas szturmu mógł uszkadzać struktury mrocznego więzienia. Wtedy wychodziły z niego owe bestie, pochodzące z innego czasu. Siały spustoszenie na polu bitwy, biegając, zalewając mrocznymi płomieniami rycerzy, tudzież pożerając żywcem smoki. Wszystkie te cztery sfery czasowe potrafiły przenikać się wzajemnie. Tworzyła je jedna materialna rzeczywistość kreująca fizyczny wygląd areny i niezależne od siebie sploty wydarzeń dziejących się w różnym czasie, tworzonych przez duchy. Zjawy nie miały żadnej możliwości działania na pojedynkujących się magów, a jedynie potrafiły niszczyć ściany budowli. Nad całością areny wznosiły się dwa słońca i dwa księżyce, szalejące pożary przeplatały się z dostojnymi gobelinami i majestatycznymi promieniami magii. Czas mieszał się i zmieniał swe tory, umarłe na pozór duchy po pewnym czasie wstawały by dalej toczyć historyczny bój. Dźwięk oręża, ryk trąb, bestii i szum wodospadu oraz magicznej kolumny mieszały się w jedną z najdziwniejszych symfonii zniszczenia i kreacji. ~ by Kapi Podziemia, a raczej, olbrzymi kawał ziemi unoszący się wraz z zamkiem, cechował się wieloma sekretami, ukrytymi przejściami, a także obiektami, na tyle, że ze spokojnym sercem można by stwierdzić, że kryły w sobie drugi, niewiele mniejszy zamek. Odwrócony, pogrzebany, jednakże wciąż stanowiący solidny, przepełniony magią fundament dla właściwej fortecy. Podziemne ogrody? Tak, mamy je tutaj. Z drugiej jednak strony, panujące tutaj warunki oraz styk magii, alchemii i przeróżnych bakterii, doprowadziły do wielu wypaczeń. To znaczy, z punktu widzenia poszukującego inspiracji artysty, wszystkie te przerośnięte rośliny, pstrokate kwiaty o nietypowych kształtach, giętkie łodygi i umożliwiające przemieszczanie się korzenie, wszystko to może posłużyć za paliwo dla niejednego dzieła sztuki. Zwłaszcza, kiedy widzisz jak jeden kwiat otwiera się, by wypuścić zwieńczone parzydełkami macki, odpędzając od siebie natarczywe szkielety. Nie wiemy jednak od jak dawna tutaj pomieszkują. Nawet po ich uzbrojeniu ciężko cokolwiek rozpoznać. Przeżarte przez rdzę, rozpadające się zbroje płytowe, naszpikowane wyszczerbionymi grotami strzał tarcze oraz skrawki skóry na stopach, niegdyś będące doskonałej jakości butami, wszystko wygląda tak samo. Zero znaków szczególnych. To mogą być wojacy sprzed paru tysiącleci, sprzed kilku wieków, bądź też paru dekad. Ba, to wcale nie muszą być polegli, walczący o sprawy Equestrii. Równie dobrze mogą być tutaj agresorzy. Cóż, zdaje się, że w obliczu śmierci, istotnie wszyscy jesteśmy tacy sami. Właśnie tak to widzę. Złożona z kości, nieumarła masa, tocząca niekończący się bój z tętniącymi życiem, być może samoświadomymi roślinami, panującymi nad tymże ogrodem. Na wspomnienie zasługuje również szkarłatna rzeka, przecinająca tenże ogród. Nie jest to jednak to, co myślicie, w żadnym wypadku. Po prostu, barwa ta wynika z produkowanego przez lwią większość kwiatów soku. Niedaleko znajdziecie przejście prowadzące do laboratorium alchemicznego. Jeśli lubicie towarzystwo niezliczonych szeregów grubych, zakurzonych ksiąg, zapach pergaminu, jeżeli lubujecie się w sunięciu dłońmi po charakterystycznej teksturze zwoi i pieczęci, poznając różnorakie starożytne znaki, runy i rządzące wszechświatem prawdy, zatem jest to miejsce dla Was. Oczywiście, nie brakuje tutaj także wielopiętrowych półek, wypełnionych po brzegi różnymi naczyniami chemicznymi, przyrządami, próbkami oraz narzędziami będących zagadką również i dla mnie. Niemniej, nasi alchemicy co rusz podejmują coraz to nowe eksperymenty. To stąd bierze się to lekko uciążliwe bulgotanie, syk oraz specyficzny smrodek, pochodzący z kotłów, ale również palników, umożliwiających podgrzanie wywaru do właściwej temperatury. Kiedy już oderwiecie wzrok od mknących przez przewody, naczynia i łączniki spienione eliksiry, chciałbym pokazać magazyn odczynników. Współpracujący z nami zbieracze i poszukiwacze przygód bez ustanku dostarczają nam znakomitej jakości składniki. Korzenie różnych roślin i drzew, czasem w całości, a czasem sproszkowane, owoce, piasek morski, liście co egzotyczniejszych kwiatów, skały, ale także kory wybranych drzew, futro wszelakich, mniej lub bardziej groźnych zwierzów, oraz inne części… Jak na przykład oko Harpii, szpon Mantykoty, róg Minotaura, móżdżek Beholdera, wątroba Anakondy, czy też… Argh. To chyba nie jest najlepsza pora na prezentację innych składników, tych bardziej… Wewnętrznych, trudniejszych do zdobycia. Zwłaszcza, że już za moment powrócimy na powierzchnię. Zdecydowanie, mniej tu tajemniczości, intrygi, śladów pozostawionych przez czas. Mowa o gustownie urządzonej, przestrzennej jadalni. Naczynia mamy wszelkiego rodzaju. Porcelanowe, szklane, wykonane ze złota, srebra, ale także mosiądzu. Część menu zapewne znacie z oferty Karczmy „Pod Gryfim Pazurem”, ale część jest zupełnie nowa. Teraz macie świetną okazję, by spróbować wyśmienitych, rzadkich dań, które na co dzień kosztują… O wiele, wiele więcej. Dzisiaj mamy ofertę specjalną. Dotyczy tu także najznakomitszych win, także musujących, jak również deserów i owoców rodem z odległych wysp. Nie zapomnieliśmy również o muzyce i występach znanych na całym świecie grup artystycznych. Dokładnie tak! Za tą wielką, czerwoną zasłoną znajdziecie szeroką scenę, gdzie scenografia zmienia się w zależności od woli scenarzysty. A co najlepsze, nie musi on znać nawet podstaw magii. Scena reaguje sama. Chwila moment… Chyba jednak mamy tu nieco tajemnicy. A przynajmniej, smaczek intrygi. Światło pochodzi głównie od świeczników, zaś cienie rzucane na obrazy, rzeźby, czy ozdobne wazy, nadają im odrobiny mroku. Aczkolwiek, jeżeli jesteście głodni nie tyle jadła, co sztuki, zapraszam do naszej galerii. Znajdziecie tam także „żywe” rzeźby, służących głównie za ochronę naszej wieży zegarowej. Tak, już sam Żniwiarz nie wystarczy. Uniesienie zamku jakoś zbiegło się w czasie z migracją smoków, toteż musimy poświęcić szczególną uwagę bezpieczeństwu mechanizmu gigantycznego, pozłacanego zegara. Jeżeli przestanie chodzić, skąd będziemy wiedzieć, kiedy pora na kolejne przedstawienie? Skąd będziemy wiedzieć o końcu biesiady? Jak „wyczujemy” kiedy pora na rozpoczęcie pojedynku? Przemierzając zbrojownię oraz katedrę, gdzie można poprosić anioły o błogosławieństwo przed walką, dotrzecie do wielkich schodów, prowadzących na szczyt zamku. Stamtąd, można spojrzeć nie tylko na panoramę zamku, ale także wszystkiego tego, co znajduje się pod chmurami. Chmurami, które to poczęły wirować wokół gryfiego szponu, tworząc zdumiewający w swych rozmiarach i kompozycji kolorów zdumiewający wir, w oku którego zaczęła gromadzić się astralna energia. Pora na mały pokaz magicznych ogni. Nich niebo rozbłyśnie różnokolorowymi barwami, niech gwiazdy zetrą się z naładowanymi gorącem, eksplodującymi sferami energii, sygnalizując rychłe rozpoczęcie finałowego starcia w II Turnieju Magicznych Pojedynków! Kamienne gargulce i latające golemy, wiwerny, rozpoczęły żywiołowy taniec pośród buchającej w obłokach magii, zaś łańcuchy zatrzeszczały, połyskując w świetle różnokolorowych wybuchów. Nasza orkiestra raz jeszcze odegrała motyw muzyczny, a chmury rozproszyły się, by zainteresowane finałem bóstwa mogły obserwować walkę tak samo, jak Wy, droga publiczności! Po chwili, w trakcie której ogromna publika przypatrywała się arenie, karczmarz znów dumnie zabrał głos: - Znamy już miejsce walki, teraz przywitajmy zawodników. Przed Wami najwspanialsi z wspaniałych, najpotężniejsi z potężnych, jedyni, którzy przetrwali magiczne zmagania i doszli aż tu, do II Finału Turnieju Magicznych Pojedynków. Powitajcie gromkimi oklaskami Zegarmistrza i Hoffnera! Gdy magowie będą gotowi ustawią się w kręgach teleportacyjnych, które przeniosą ich w dowolne miejsce areny, jakie sobie wybiorą. Przypominam, że nie musicie obawiać się duchów z odmętów czasu, nic wam nie zrobią, dopóki przeciwnik sam ich nie zaczaruje. Nie przejmujcie się także zniszczeniami zamku, mam zabezpieczenia i możliwości, aby naprawić go od razu po zakończeniu pojedynku, choćbyście zrównali go z ziemią. Teraz przygotujcie się, Hoffmanie proszę zapal znicz! Wśród wiwatów wielkiego tłumu kucy i innych stworzeń Hoffman ruszył powoli platynowymi schodami, trzymając pochodnię o błękitnym płomieniu. Dotarł na szczyt zniczu i na dźwięk trąb podłożył ogień. Czara platynowej konstrukcji rozbłysnęła niebieskim płomieniem, którego języki wystrzeliły na 50m w górę. Niektóre odłączyły się od całości i zmieniając barwę zaczęły krążyć po orbitach wokół wieży. Inne eksplodowały tęczą barw i przyjemnie huczały niczym ogromne fajerwerki. Dźwięki trąb wzmogły się, a kręgi teleportacyjne zaświeciły się mocą, aktywując się. Kryształy magiczne poza areną świeciły potężną mocą, unosząc zamek, sprawiając że był przezroczysty, a przede wszystkim zasilając najmocniejszą, ustawioną kiedykolwiek w turnieju, barierę antymagiczną, chroniącą publiczność. Wśród wiwatów i skandowania imion wspaniałych bohaterów dzisiejszego zmagania, rozległ się donośny głos gryfa: - Niech wasze czary będą potężne, niech będą widowiskowe, niech wasze umysły zaszczycą nas pokazaniem swej pełni. Nie oszczędzajcie mocy, nie oszczędzajcie zamku, nie oszczędzajcie zaklęć. Pokażcie widowni który z Was jest godzien nosić tytuł zwycięzcy tego turnieju. Powodzenia i niech wygra najlepszy! ~ by Kapi Cóż... Wypadałoby jeszcze dodać coś od siebie... Jeszcze raz, witam wszystkich na ostatniej arenie w II Turnieju Magicznych Pojedynków! Po aż trzydziestu zapierających dech w piersiach (lub nie, ponieważ różnie to bywało) starciach, spośród trzydziestu dwóch uczestników, wyłoniło się dwóch najmocniejszych, najbardziej nieustępliwych, najbardziej zdeterminowanych śmiałków, którzy lada moment stoczą batalię o Statuę Glorii! Przed Wami historyczne starcie! Zegarmistrz VS Hoffner Panowie, znacie zasady. Macie za sobą ogrom magicznych starć, ale liczymy, że najlepsze zachowaliście na koniec. Nie chcę przedłużać, bo sam jestem ciekaw co z tego wyniknie. Dajcie nam wielkie, niezapomniane starcie, tak jak udawało się to do tej pory!
    1 point
  8. Wiem, że nie było aktywności w zabawach z kosmitami. Ale chcę powiedzieć że będę za nimi tęsknił. To była chyba jedna z niewielu frajd, jakie spotkałem ostatnio na forum. Dzięki za możliwość rozpisania się i nagrody. Uszatkeł
    1 point
  9. Żelazny korzeń (Ferreus radix) - Jest to pospolity chwast występujący jedynie w górach od Regielu górnego do hal. Pęd owej rośliny osiąga do 10 centymetrów wysokości. Liście rosnące na granicy korzenia i łodygi posiadają płaską blaszkę z bogatym unerwieniem. Jego długi, wiązkowy system korzeniowy rośnie wgłąb do 5-7 centymetrów by później rozpocząć ekspansję poziomą. Roślina ta nie posiada żadnej ochrony przed roślinożercami, lecz jej miękisz posiada przeraźliwie gorzki smak, który odpycha zwierzęta od jego konsumpcji. Roślina kwitnie od lipca do września. Ze stożku wzrostu wyrasta wyłącznie jeden kwiat. Najczęściej blado-żółtego koloru. Jest on niewielki, rzadko jego średnica przewyższa 2 centymetry. Jest on wiatropylny. Owoc rośliny jest wonną jagodą o srebrzystym zabarwieniu, któremu po części zawdzięcza swoją nazwę. Owoc zawiera około 20 nasion. Jagoda jest kwaśna lecz zawiera "nutkę" słodyczy. Nazwę zawdzięcza także bardzo wytrzymałym korzeniom, przez co jest uciążliwym chwastem. Zastosowanie: Liście oraz łodyga nadaje się jedynie na przyprawy. Jagoda może być używana w przemyśle spożywczym: Koktajle, Lody, Ozdoba na daniu itp. Kwiat nie posiada praktycznie żadnego zastosowania. Jednakże korzeń jest bardzo dobrą odtrutką na jad Piaskowej Grzywy (Harena capillus). Jest z owego korzenia tworzony specyfik na wzmocnienie kości podawany młodym źrebakom. {Na pewno posiada dużo wapna}
    1 point
  10. 1 point
  11. Według mnie twoje prace są tak świetne jak ja artystką jeśli narysowałam tego psa .-. Sory zapomniałam o wielkim podpisie na pół obrazka. Bez komentarza, ale twoje KAŻDA jest tak genialnie wzorowana, że ani jednej kropki w obrazie nie zgubiłaś tej co jest na zdjęciu. Zazdroszczę talentu. A tło to vector i tło z......... Deviantart??
    1 point
  12. Zaiste twórca zasłużył na order Złotego Photoshopa. Niestety nie mam odznaki pod ręką więc Medal Z Kartofla powinien wystarczyć *daje First'owi Medal z Kartofla*
    1 point
  13. Bazowanie na czymś a wprowadzenie lekkich przeróbek i podpisanie się pod tym to dwie różne rzeczy, drogi Macieju.
    1 point
  14. Śmieszne jest to, że w dzisiejszych czasach każde nieprzychylne zdanie brane jest jako "zazdrość" oraz "ból dupy". Po prostu według mnie na większy rozgłos zasługują artyści, którzy napracują się nad swoimi pracami, nie tylko zarzucą głupim filtrem.
    1 point
  15. Nie umiem wymyślać rymów. Ale myślałam, że rysować umiem. Jednak też nieco źle myślę xD No, ale już tam. Wszystko robiłam ja... ;-; Jakby co to mam jeszcze jedną wersję obrazka, jaśniejszą i z innymi dodatkami.
    1 point
  16. Zgłaszam się! Link do mojej pracy: http://lenalmighty.deviantart.com/art/Obrazek-na-konkurs-na-MLP-Polska-538735486?ga_submit_new=10%253A1433950034 Ponieważ nie umiem wymyślać sensownych rymów, użyłam ten z pierwszego posta. Mam nadzieję, że praca się spodoba ^^
    1 point
  17. Jako łowca konkursów zgłaszam się
    1 point
  18. Zgłaszam pracę, bo znów będę czekać do końca konkursu, to zapomnę Jak czas i chęci pozwolą, to może zrobię coś jeszcze, skoro można zgłaszać kilka, tak czy tak.
    1 point
  19. Jest 22 Sierpnia 1936 4:00 III Rzesza wydaje się chylić ku upadkowi, opór Wehrmachtu słabnie, Berlin ponownie jest pod okupacją czechosłowacką. Oto aktualna sytuacja z frontu. Niemcy nadal posiadają sześć kluczowych prowincji (te czerwone). Żeby Rzesza skapitulowała, należy zająć wszystkie. Chociaż każda z nich znajduje się w zasięgu ręki, to wymaga to zdecydowanego działania głównie ze strony Wielkiej Brytanii. A tego ciężko się spodziewać. Ponadto prowincje Essen i Hamburg wydają się być ciężko dostępne przez linię obrony Wehrmachtu. Brytyjczycy w końcu prawdopodobnie ostatecznie odcięli Niemców od północnej Francji, a Paryż został wyzwolony. Z drugiej strony Niemcom udało się przerwać okrążenie kilku dywizji Wehrmachtu w Dreźnie. Jeżeli dobrze to wykorzystają, może się to stać... bardzo problematyczne. Jednak Wehrmacht jest już wyczerpany wojną i rzadko atakuje na większą skalę. Wśród Czechosłowaków nie wygląda to jednak wiele lepiej. Linia frontu, jak na możliwości armii czechosłowackiej już jest ekstremalnie rozciągnięta. 7 Września wojskom Czechosłowackim udało się dołączyć do Brytyjczyków pod Hannoverem, konkretnie na rzece Weser. Dzięki temu Rzesza jest już rozbita na trzy części, co prawdopodobnie uniemożliwia skuteczne działania Wehrmachtu. Jednak nadal pięć z sześciu wyżej wymienionych kluczowych prowincji znajduje się pod kontrolą Rzeszy, a ci zapewne nie zamierzają ich oddać bez walki. Hiszpania podzieliła się dość wyraźnie na dwie mniej więcej równe połowy - północny zachód jest w pełni pod kontrolą nacjonalistów, a południowy wschód to tereny republikanów. Oto aktualny raport z produkcji. Większość potencjału jest przeznaczone dla modernizacji wojsk, staram się też produkować pewien nadmiar zaopatrzenia. W sumie, nic szczególnego. 15 Września Włosi z niewiadomych przyczyn, być może w nadziei, że Hitler im pomoże w wojnie z Etiopią, wypowiedzieli wojnę ZSRR. III Rzesza, choć jeszcze się trzyma, lada chwila powinna paść, a znaczna część Niemiec aktualnie się znajduje pod okupacją Czechosłowacji I z tym ponownie dochodzę do momentu, w którym wreszcie mogę rozegrać dalszy ciąg rozgrywki. Nie wiem czy będzie jakiś ewent co do kapitulacji Niemiec, jednak w razie gdyby takowego nie było... Los Niemiec jest w waszych rękach. Zrobiłem co do tego ankietę. CDN w weekend.
    1 point
  20. Nowość, status WIP (Work in progress), jeszcze nie ma wersji full, na deviancie ale pojawi się na dniach... jeszcze jest kilka rzeczy do zrobienia. Do tej pory robiłem wszystko sam jednak efekt końcowy nie będzie pracą samodzielną ( od tego momentu wstawienia tego zdjęcia będzie mi pomagała 1 osoba w jego dokończeniu).
    1 point
  21. W szkole nie ma być miło, szkoła ma być koncentracyjna. Oczywiście, że nie tak samo jak fizyka czy chemia , bo matematyka to niestety jest wymagana jeśli ktoś chce mieć maturę. Zapomniałem co pisałem wcześniej, więc mogę wyjść na ...... Myślę, że puki większość deklaruje się jako katolicy religia w szkole musi być(mamy demokracje) Ja natomiast chciałbym, żeby dzieci były uczone podstaw funkcjonowania rynków i prawa.
    1 point
  22. N: Lisy są fajne, wydają fajne dźwięki. Lubię bardzo. A: Nie czytałem/oglądałem GoT ale mimo to Serbia strong S: Serbiaball, czy ogółem Polandball zawsze na propsie. U: Niestety miałem mało kontaktu, raczej udziela się w innych obszarach forum niż ja. A szkoda, bo sprawiła na mnie ostatnio bardzo dobre wrażenie.
    1 point
  23. Wcześniej Zegarmistrz zastanawiał się nad konsekwencjami usunięcia Lüge z pamięci Moniki. Odpowiedź była bliżej niego, niż mógł się spodziewać, sam ją miał na myśli. Kłamstwo w każdym jej słowie i myśli... Zwodzenie że wszystko jest w najlepszym porządku, że się wygrywa. Robienie z siebie idiotki, jak przystało na nie rozumiejącą kompletnie nic blondynkę. Czy się sprawdziło? Skoro chciał już to kończyć, miał ją za kompletne nic na dodatek nie godne jego uwagi i najprawdopodobniej stracił swą gardę, to chyba można by było tak to ująć. Pozwolić komuś wierzyć że jest naprawdę dobrze, bo jak słowo może się zestarzeć, jak to się stało z całym gajem w jego głowie? Drzewa się rozpadły się na pył... Tak jak słowa, z których zostały zbudowane... Wiązania puściły między nimi, tworząc chaos niepotrzebny nikomu pył, a w nim tkwiły luzem pojedyncze litery. Czy kłamstwem nie mogło się okazać wszystko inne, skoro nie miała hamulców że kłamała samą siebie, bo tak było jej zwyczajniej wygodniej? Owszem... Straciła panowanie nad sobą w tej sferze... Tachiony zderzyły się przed nią, a z jej zeszytu wystawił głowę ten sam lis co wcześniej się wokół niej kręcił, zwłaszcza po jej wyobraźni i połknął ładunek, oblizując się przy tym, zanim zdążył dobrze zabłysnąć... To było kolejne uosobienie wady jej charakteru. Lekceważenie wszystkiego dookoła i obracanie tego w jeden wielki żart, po przez zabawę z tej złej strony, bo krzywdziła innych. Skoro wcześniej nie został doceniony, a nawet dobrze dostrzeżony, mógł działać jako kolejna wypuszczona na wolność postać, która nic nie znaczyła w tej rzeczywistości, w której Monika nie mogła walczyć... Musiała połączyć obie... Jedną myślą nadała nowe znaczenie literą, które je utraciły. Tworząc tym dwa pojedyncze, fioletowe okręgi blisko średnicy areny, w dwóch płaszczyznach, przecinający się pod kątem prostym i odpychający wszystko to co było Zegarmistrza, zaczynając spychać jego moc rezonansem cząsteczek do jednego punktu, skoro był aż takim bałaganiarzem, że rozrzucał wszystko wszędzie, mogła pomóc mu go posprzątać i odpowiednio skompresować na jego grand finale, na który to nie zamierzała czekać bezczynnie. Jego magia była specyficzna... Więcej nie było potrzebne. Jego czas mógł pokazać jej narodziny i upadek ziemi w jeden wieczór, póki miała zegarek mogła walczyć do końca. Wierzyła że jest nieśmiertelna... Tyle jej musiało wystarczyć. Nałożyła dwa światy na siebie... Jeden wybrany z wyobraźni, na drugi i w tym prawdziwszym pojawiło się parę kręgów magicznych wykonanych z atramentowych odcisków lisich łap, zrobionych na samej barierze ograniczającej pole walki... Chciał zobaczyć jej potencjał. Nie miała mu tego za złe, ale to ona chciała sprawdzić jeszcze jego, gdy w czterech kręgach zaczęła być naginana bariera antymagiczna mająca ograniczyć to co miało się dziać wokół jej przeciwnika, mającego być z kolei ściskanego coraz bardziej do postaci jajka, jak to działo z wszystkimi jądrami na przykład słonecznymi... Była ciekawa ile jest wstanie wytrzymać jego ciało działającej siły... Natężenia mocy, która miała się jeszcze bardziej kumulować w nim. Chciała go ograniczyć samym sobą, skoro każdy miał ograniczenia. Nawet ona... Musiało mieć granice wszystko. Nawet wyobraźnia. W jej ręce z wahadełkiem zaczęła skupiać się moc... To nie mógł być koniec. Nie od tak... To wydawało się za proste. Tylko co mogło przebić barierę skoro nikt nie był wstanie tego zrobić. Nawet ona, gdyż wykazywała typowe właściwości dla rzeczy niezniszczalnych tak jak w grach, gdzie teren nie został wyrenderowany i się po prostu ginęło... Nieważne co się z tym robiło. Wierzyła w to i przez to była jeszcze mocniejsza.
    1 point
  24. HAHAHA! Pojedynek! Zgłaszam się! Wszyscy śmiertelnicy padną mi do kopyt xD Skill pointy rozdane, mikstury kupione, save zrobiony -Jestem gotowa!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...