Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/21/15 w Posty
-
Stop! Teraz Sarna, król parkietu... Nananana... Co prawda teraz moja pyrkonowa duma i radość jest już w naturalnym kolorze, ale i tak jestem zdania, że to najlepsza rzecz jaka spotkała tę główkę!6 points
-
Ponieważ kilka osób powiedziało, że chciało by coś usłyszeć na temat mojego OC'ka więc proszę bardzo :3 Udostępniam jego dane i historie ( historia ma 3 lata i od tego czasu nie jest zmieniana... mimo, że jest słaba i bardzo krótka proszę o wyrozumiałość. Nowa pisana nie będzie. Koniec kropka.). Niestety OC poniżej jest zwykłym szarym kucykiem a jeśli jesteś osobą, która bardzo szybko się nudzi to nie znajdziesz w nim nic ciekawego. Zapraszam do czytania i oglądania! Imię: First Choice Płeć: Ogier Rasa: Pegaz Miejsce urodzenia: Baltimare Cutie Mark: 3 niebieskie gwiazdy. Autobiografia: First Choice urodził się w Baltimare. Ogier kojarzony jest głównie jako kuc pozytywny i wiecznie uśmiechnięty jednakże jego przeszłość nie rysowała się w jasnych barwach. First w bardzo młodym wieku stracił swoich rodziców i dorastał u swojej ciotki wraz ze swoją "siostrą" ( bardzo bliską przyjaciółką, która od najmłodszych lat była dla niego jak rodzeństwo), która również została osierocona- Embrace Note. Od najmłodszych lat ukazywał duże zaciekawienie do otaczającego go świata. Nic dziwnego więc, że bardzo ciekawiła go geografia i wiedza o wszechświecie. Jego znaczek talentu, który przedstawia 3 gwiazdy pochodzi właśnie od jednego z jego największych zainteresowań- astronomii. First otrzymał go podczas obserwowania gwiazdozbiorów przez teleskop- z reguły nikomu się tym nie chwali ponieważ uważa, że można było zdobyć swój znaczek w ciekawszy sposób, tak jak zdobyły go inne kucyki. Z charakteru jest jednostką bardzo pozytywną, unika kłótni i negatywnych emocji- stara się zachowywać przyjazne stosunki z innymi kucykami i lubi wywoływać uśmiech na twarzach innych ( co nie jest dla niego trudne ponieważ posiada wrodzone poczucie humoru). Jednak w jego życiu pojawiły się wyjątki, dla których po prostu nie zawaha się być wredny i niemiły. Czasami trafiają mu do głowy szalone pomysły jednak jako ryzykant lubi je realizować, nie zawsze jednak przemyślawszy ich konsekwencji. Potrafi być bardzo uparty i dąży do celów które sobie postawił. Jest cierpliwy i czasami nawet przesadnie wyrozumiały co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Jego najbliżsi przyjaciele uważają go za pozytywnie zakręconego jednak potrafi być poważny, kiedy wymaga tego sytuacja. Nie lubi oszczędzać i bywa nieśmiały. Nie sztuką dla niego jest przespać pół dnia po nocy, która jest jego ulubioną porą dnia i nie chce jej tracić na koszt snu. Z reguły prawdomówny ale potrafi skłamać aby wyjść z niekomfortowej sytuacji. Kocha się przytulać. I spać. First Choice w dalszym ciągu zamieszkuje Baltimare jednak planuje przeprowadzkę do większego miasta. Kiedyś jednym z jego największych marzeń było napisanie własnej książki na temat astronomii, która stanie się popularna i dzięki której będzie bogaty, jednakże jest bardzo zadowolony ze swojego aktualnego życia i odłożył ten cel na dalszy plan. Więcej obrazków: "Siostra" First'a Embrace Note: Inne arty: Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania.4 points
-
Dobra, ponoć liczy się sport i dobra zabawa, wrzucam więc dziewięć "opowiadań" 2. https://docs.google.com/document/d/1AAW7eRrCIdXymiul7KQ3SX7fs1xabP0QLnxNTFcFLSU/edit Ostatni jednorożec[sad][soL] - 15 słów. 3. https://docs.google.com/document/d/1WJXxGa7ExzRS_4y__Ca7sdUArHvqDQULYDaKSaARgis/edit Jak zostać księżniczką[soL][comedy] - 676 słów 4. https://docs.google.com/document/d/1ptPQZk8NAT-tRBdI00BZbaMz1dzqNIaft7s-EK4LhC4/edit TCB[tcb][sad][[psychologia][wow][tagiautorskie][takbardzo] - 15 słów 5. https://docs.google.com/document/d/1azLErYTwC7hbvY0B-KJQCtn5r94baDhbuQNG-h4zIN4/edit Syndrom sztokholmski[soL] - 647 słów 6. https://docs.google.com/document/d/1z0nPhns_ZcedSjFIzJF_2ZFDJVkoXW0Bn0oBMVsPPy0/edit W oku cyklonu[soL] - 15 słów 7. https://docs.google.com/document/d/19xCwIFVq5MpOHlp4kCInVPMuu2amWdU1L8tDDhwMS0E/edit?usp=drive_web Czarne skrzydła, czarne słowa [przygoda][random] - 432 słowa 8. https://docs.google.com/document/d/1hQ_p1amQGMtBRUhE0oTtZwb0MpYxBmbJpncLfPIHjkA/edit Dla większego dobra[soL][sad][dark] - 15 słów 9. https://docs.google.com/document/d/1HM-OMv2VaApimklFck5a61WAVCDNNUNm6q3smM34DgM/edit Odgrzewany kotlet[soL][sad][random][nieumiemwtagi] - 7 słów 10. https://docs.google.com/document/d/1VeNQjD3zQ5lPJyHZufjfAFaXWG0Okn7gP1Wl-vBHDDM/edit Prawda boli[soL][sad][weznootagujcoscoma15slowcwaniakuco] - 15 słów4 points
-
Update V Dzisiaj, będzie krótko acz treściwie. - Ludzie, którzy narzekali na sztywny system walki w soulsach nich lepiej rzucą się do ogniska. Nowa gra Miyazakiego pochwali się prawdopodobnie równie dynamicznym i płynnym systemem walki, co Bloodborne. Według dziennikarzy, bohater w grze jest zdecydowanie bardziej gibki niż w poprzednich soulsach, a i poruszanie się nim też jest zdecydowanie płynniejsze. Gamesradar wspomina np. o tzw. backstepie, który został znacząco przyśpieszony, a także o szybszych i płynniejszych animacjach broni, szczególnie gdy nasza postać korzysta z dwóch broni na raz. "(...) gdy nasza postać trzymała dwa scitmary uderzała nimi z gracją i szybkością nieporównywalną do poprzednich gier z tej serii." Jednak bardziej dynamiczny system walki będzie podobno wymagał od nas mierzenia się z nawet czterema silnymi przeciwnikami naraz. - Miałem pewne obawy, że Dark Souls III nie pojawi się na Gamescomie, jednak okazały się one zupełnie nieuzasadnione. Firma Bandai Namco poinformowała, że podczas tegorocznych targów Gamescom udostępniona zostanie grywalna wersja Dark Souls III. Możemy się więc szykować na nową fale informacji o DSIII po tym wydarzeniu, które będzie mieć miejsce w dniach od 5 do 9 sierpnia. Mam nadzieję, że po Gamescomie do sieci nareszcie trafi jakiś porządny gameplay.2 points
-
Problem tkwi w tym, że taki pisarz może łatwo wpaść w paranoję, próbując zrozumieć, co czytelnik miał na myśli, wystawiając taką, a nie inną ocenę. Poza tym zaczyna dochodzić do niezdrowego porównywania swojego opowiadania do innych, np. za moje (pseudo)perfekcyjne opowiadanie dostałem 7/10, a tamten gniot pełen błędów ma 9/10, bo zawiera w sobie Fluttershy. Ocena liczbowa czy youtubowe łapki nie dają żadnego przełożenia na rzeczywistość, o ile nie wyrobi sobie obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość i umiejętnego analizowania sytuacji. Już lepiej nie wystawiać żadnej oceny, za to spróbować uargumentować każdą "cechę i wadę opowiadania" znalezioną w trakcie czytania. Bywają też takie osoby, które nie wiedzą co powiedzieć ani tym bardziej, jak wyrazić swoje obiekcje na temat opowiadania. Parę takich przypadków sam, hehe, doświadczyłem od osób próbujących zrecenzować moje opowiadania. Dlatego będę powtarzał do znudzenia - chcecie komentarza i oceny? Piszcie na Konkursy Literackie, a uzyskacie odrobinę atencji (albo poszukajcie amatora czytania w wąskim gronie przyjaciół). Pozdrawiam2 points
-
2 points
-
Jak raz coś pozytywnie skomentowałem, to wywołałem dramę. Wolę nie robić tego ponownie Pozdrawiam2 points
-
Whoaah, drugi post na tym forum, i od razu z rozmachem. Witajcie serdecznie, moi drodzy. Chciałbym podzielić się z Wami efektem kilku tygodni mojej pracy. Historia ta jest moją osobistą wizją zapomnianych, niezbyt chlubnych, dawnych losów Equestrii. Akcja umiejscowiona jest długo po zjednoczeniu się trzech plemion, ale przed panowaniem Luny i Celestii. Główna bohaterka przedstawia przekrój swojego życia, opowiada o nie zawsze łatwej relacji pomiędzy siostrami, a to wszystko w kontekście wydarzeń, magii i Harmonii, mających ukształtować ostateczny kształt krainy. Część I Część II Część III Część IV Część V Część VI Część VII - ostatnia Całość tekstu - w jednym linku. Pomyślałem, że tak może być komuś wygodniej. Dziękuję jednocześnie wszystkim, którzy zdecydowali się na czytanie i komentowanie mojego pierwszego fanfica. Kolejne na pewno powstaną, jak tylko zbiorę trochę sił. Uwaga, uwaga! Szanowny Niklas postanowił stworzyć kontynuację "Wspomnień". Jego opowiadanie stanowi kontynuację wydarzeń i jest przejściem pomiędzy pierwszą a drugą - dopiero planowaną częścią. Zapraszam do czytania: "Chłód Północy". Zdobywca oskara w kategorii "Najlepsze Opowiadanie z Tagiem [Slice of Life]" Epic: 4/10 Legendary: 4/501 point
-
Zabawa polega na tym, że każda osoba pisze jaką chaotyczną rzecz zrobił Discord każdego dnia. Przykład: X - Pierwszego dnia krowy dawały zamiast mleka lemoniadę. Y - Drugiego dnia kurczakom wyrosły nietoperze skrzydła i zaczęły kraść jabłka z farmy Sweet Apple. No to ja zaczynam Pierwszego dnia niebo przybrało tęczowe barwy.1 point
-
Wskaż użytkownikowi miejsce wypoczynku! Pamiętacie może moją poprzednią która jest kontynuowana? Oczywiście z okazji wakacji chce przedstawić jej limitowaną edycję [trwa do końca wakacji]. Zasady są podobne jak w poprzedniej. W takim razie: HAVE FUN! Kto by chciał spędzić wakacje na Malediwach? Uprawnienia do założenia tej zabawy dał Bronies&Pegasis1 point
-
1 point
-
Zadeklaruj, że będziesz płacił pięć złotych za każdy konstruktywny komentarz o długości większej niż parę zdań i zobaczysz ile się chętnych zleci. Osobiście również jestem zdania, że człowiek pracuje przede wszystkim dla siebie. Pisanie dla komentarzy innych to przyznanie im moralnej wyższości, tego, że mają większe prawo do twojej pracy niż ty sam. Czytelnik sam musi przyjść, zobaczyć, że warto to przeczytać, że ktoś nieco roboty włożył i dopiero gdy doceni tekst i naprawdę będzie chciał wyrazić swoje uznanie, dopiero wtedy znaczy to, że twoja praca jest coś warta. Nie chcę tu mówić, że jak pies z kulawą nogą zainteresuje się twoim opowiadaniem to znaczy to że słabo piszesz. Na świecie pełno jest ludzi słabych, głupich, wymagających od innych by ci żyli dla nich, ich uznanie nie jest więc nic warte. Dopiero gdy doceni cię ktoś, kogo ty sam darzysz szacunkiem, kto tak jak ty zna wartość swojej pracy i wie, że jest dobry w tym co robi, bez względu na to ile ma to dostać komentarzy. O, dopiero to jest coś.1 point
-
To na mlppolska żyje jeszcze coś poza działem fanfików?1 point
-
Chwila przerwy od faktów, na internecie znalazłam coś zabawnego Oczywiście od razu mówię, że nie jest to prawdziwe, gdyby ktoś bał się spoilerów ^^1 point
-
Trzeba się po prostu przełamać. Problem nie tkwi w Tarnowie, a w twoim umyśle (nie odbierz tego źle). To normalne, że boimy się nieznanego. Jeśli dorzucić do tego wymyślanie czarnych scenariuszy... Gdy zacząłem studiować, w piątki i soboty kończyłem zajęcia o 20. Pół biedy jeśli wracała duża grupa studentów ze starszych roczników. Niestety bardzo często musiałem iść sam. Co gorsza uczelnia jest na zadupiu, a do przystanku MPK jest trochę drogi. Zimą było już ciemno, a w soboty nie brakowało "spacerowiczów". Czekanie 20-30 minut na autobus, przez pierwszy miesiąc było katorgą. Ale musiałem się przełamać. Wiele razy do prawie pustego autobusu wsiadali "kibice". Jeszcze raz - trzeba się przełamać. Prędzej czy później, będziesz musiał.1 point
-
Moim zdaniem najważniejsze i tak jest to, żeby nie przejmować się zbytnio i nie zapominać o czerpaniu radości z pisania. Ja już uodporniłam się na brak komentarzy - no i też pewnie trochę zamknęłam w sobie - na tyle, że jeśli ktoś zapewnia mnie, że przeczyta i oceni, ze stresu boli mnie brzuch. Czuję się tak jakby ktoś mi do pamiętnika zaglądał Komentarze są cenne, ale potrafię się bez nich obejść, tak myślę. Cieszę się z samego faktu, że coś robię i mogę to udostępniać. A o swoich tekstach myślę w każdej chwili i koniki przeżarły mi mózg na tyle, że już udaje mi się samodzielnie wyciągać wnioski i patrzeć na to wszystko trochę bardziej obiektywnie. Chyba. Nikt nie narzeka, mnie się podoba, każdy szczęśliwy x) Oczywiście że miewałam momenty, w których było mi smutno, że nikt mi nie komentuje, ale przywykłam - i nawet znalazłam sposób, jak sobie z tym radzić. Po prostu robić dalej to, co się lubi, trochę na przekór, trochę dla własnej satysfakcji. Ostatnio myślałam o tym, że działowi opowiadań przydałby się jakiś event, ale na tej myśli się skończyło, bo nie miałam żadnego dalszego pomysłu.1 point
-
Szczerze sam odniosłem takie wrażenie. Spodziewałem się "świat nie jest zły", "przesadzasz" albo "człowieku jesteś poraszką" a dostałem "kup gaz pieprzowy", "idź z kimś", "sprawdź której drużynie powinieneś kibicować "1 point
-
Ten temat żyje! Impossibru! Dyskusja stara jak świat - co zrobić, żeby zachęcić ludzi nie tylko do czytania, ale też do pozostawienia po sobie śladu w komentarzu. Osobiście zastanawiam się nad tym, czy nie warto by było umieszczać po prostu ankiet w postach z opowiadaniami - może skoro większości nie chce się wklepywać liter w ekran, to chociaż kliknie taką czy inną ocenę. I przynajmniej autor coś wie, przynajmniej na skali "podobało się - nie podobało się". Z drugiej strony, w kwestii wspomnianych błędów ortograficznych czy innych autorzy nieraz sami są sobie winni - nawet jak treść jest w porządku i chce się czytać, ale w oczy co chwilę rzucają się jakieś niedociągnięcia, to nie da rady ich zaznaczyć, bo komentarze zablokowane. Parę razy zdarzyło mi się, że wypisywałem takie błędy z zamiarem późniejszego wskazania ich w poście, ale po n-tym z kolei dawałem sobie z tym spokój. Tylko potem żal, kiedy dramatyczną/wzniosłą/radosną/kulminacyjną scenę przerywa "ktury" albo inny kwiatek (choćby nie wiem jak wciągający był fik, to naprawdę potrafi rozwalić całą immersję).1 point
-
Obserwuję sobie Wasze posty i jak na razie jest ok, aczkolwiek przestrzegam przed negatywnymi emocjami, zalecam także nie cytowanie całych postów Temat okazał się całkiem delikatny, więc apelowałbym przede wszystkim o merytoryczną wymianę argumentów. Ale ogólnie, napisaliście wiele interesujących rzeczy, do których teraz się odniosę. Dlatego właśnie sam podsumowałem tamten akapit stwierdzeniem, że to niemożliwe. Generalnie, bardzo często, czy to na uczelni, czy też po prostu przysłuchując się rozmowom na ulicy, wiele osób deklaruje, że idei komunizmu czy socjalizmu zawsze będą bronić, ale nie będą wspierać systemu, jako takiego. To trochę dziwne. Raz zapytałem co kolega ma na myśli, bo moim zdaniem albo się coś popiera, albo nie. On mi wówczas odpowiedział, że "jest za, a nawet przeciw". Innym razem napomknął, że gdyby rzeczywiście ludzie byli na tyle odpowiedzialni, to bardzo chętnie widziałby taki system, gdzie wszyscy się składamy w podatkach, na przykład na wysokiej jakości szkolnictwo, czy opiekę medyczną. Wszystko fajnie, tylko chwilę potem sam wypalił, że to "nigdy nie będzie działać, bo ludzie przeważnie są cwaniakami". Do tezy jakoby większość była cwaniakami jeszcze się odniosę. Ale mnie nie chodziło o to, że z racji przekładania bezpieczeństwa ponad wszystko w razie zagrożenia z zewnątrz nikt tyłka nie ruszy, bo bezpieczniej będzie skapitulować Miałem na myśli raczej to, że po prostu coraz więcej ludzi nie wierzy w to, że ich głos się liczy, natomiast święty spokój chcą mieć w tym sensie, że są już tak zmęczeni negatywnymi emocjami towarzyszącym okresom wyborczym, już tak bardzo zrazili się do pustych obietnic, że wolą po prostu zostać w domu i ponarzekać. W wielu innych sytuacjach, mających jakieś znaczenie, z całą pewnością tyłek by ruszyli. Aczkolwiek, to też zależy od człowieka. Jedni deklarują, że za ten konkretny kraj byliby w stanie walczyć, drudzy mawiają, że nigdy w życiu. Ale z powodu obecnej władzy, bo według nich rządzi źle i nie zasługuje na poświęcenie. Czyżby stawiali znak równości, państwo=władza? Ba, niektórzy czasem porównują obecnych posłów (nierzadko pogardliwie nazywając ich "osłami") do Jagiellonów i wzdychając, jacy to byli wielcy i honorowi ludzie. Muszę kiedyś popytać albo w ogóle sondę zrobić, "czy byłbyś gotów walczyć w imię króla?" A jeszcze powracając do tego bezpieczeństwa, to jak może być inaczej, skoro państwo docelowo (a przynajmniej tak jak się nam to przedstawia dzisiaj) ma się wszystkim opiekować? Obywatele mają być docelowo skazani na bezpieczeństwo. Sam już nie wiem czego to nasze kochane państwo dla nas chce. Za to domyślam się doskonale czego OD nas chce ;P Zdaje się, że w niektórych rejonach świata coś takiego funkcjonuje, albo stosunkowo niedawno funkcjonowało, albo jest taki projekt, żeby za niedługo funkcjonowało. Roboty społeczne wydają mi się ok, proporcjonalnie do tego ile kto nakradł. Aczkolwiek, kara śmierci akurat za korupcję to moim zdaniem trochę za ostro. Jak sądzicie? Ogólnie, mógłbym się podpisać pod wszystkim, co wypunktowałeś. Komentując poszczególne uwagi, zgodzę się, że obecny próg wyborczy jest w gruncie rzeczy zły. Pięć procent to moim zdaniem próg wysoki, specjalnie rozpisany tak, aby mniejsze lub nowe ugrupowania nie miały szans się przebić. Z drugiej jednak strony, jak tak sobie patrzę na kilka ugrupowań, okupujących (;P) Sejm Rzeczypospolitej od dłuższego czasu, to zastanawiam się, czy za parę miesięcy zginą od własnej broni. No i podwyższony do ośmiu procent próg dla koalicji, to już w ogóle jakiś kosmos. Aczkolwiek, I kadencję Sejmu pamiętam raczej słabo, lecz w jednym z odcinków programu "Młodzież kontra", chyba w tym, w którym wystąpił pan Artur Dziambor, gospodarz programu wspomniał, że pamięta czasy, kiedy progu wyborczego nie było i że wówczas w Sejmie był niezły bałagan. Innym razem, z kpiącym uśmieszkiem, jeden z moich wykładowców wspominał PPPP Kto rozszyfruje skrót? A może, powiedzmy próg jednego procenta dla pojedynczego ugrupowania i trzy procent dla koalicji to byłaby w miarę wyważona zapora, zapobiegająca zbyt wielkiemu rozdrobnieniu? Natomiast, co do fałszowania wyborów, ja bym powiedział, że dzisiaj się je nie tyle fałszuje, co po prostu ustawia, jeszcze zanim ktokolwiek pójdzie do urny. Jak? Właśnie poprzez sondaże, które to można sobie kupić. Dosłownie. Ileż ja miałem sytuacji takich, że startował pan X, który delikatnie mówiąc, zbyt sensownie nie obiecywał, a także pan Y, który tak dla odmiany rzucał konkretami jak z rękawa, postulując radykalne zmiany. Ale niestety, jego propozycje uchodziły za "nienowoczesne" i "głupie". I co się działo podczas rozmów nawet z najbliższymi - "wiesz, ja się ogólnie z panem Y zgadzam i chętnie zagłosowałbym/ zagłosowałabym na niego, no ale on nie przejdzie". I wystarczy, że co trzecia osoba z tych 50% ludu (reszta to tak zwany, "żelazny elektorat") tak pomyśli i wygrywa pan X, chociaż zgodnie komentowali, że jego program to bełkot. No, ale on przejdzie. Nie chcę zmarnować głosu, no to nie pójdę wcale, albo już zagłosuję na niego, niech ma. No bo przecież na pewno przejdzie. No właśnie to kwestia innego założenia demokracji, czy też elementu obecnego systemu. Partycypacja. Każdy może gdzieś, do czegoś wystartować, każdy może zabiegać o poparcie, każdy może poparcie uzyskać i każdy może prędzej czy później jakieś stanowisko objąć. I niekoniecznie może to być osoba obiektywnie się do tego nadająca. Kłopot w tym, że specjaliści często mówią językiem specjalistycznym, który bywa niezrozumiały dla ogółu. A nie-specjalista może rzucić hasełko, na przykład, że zależy mu na tym, żeby wszystkim żyło się dostatnio i godnie. I nikt nie zastanowi się jak zamierza to zrobić, albo dlaczego nie powiedział jak zamierza to zrobić. Ładnie powiedział, zrozumiałym językiem literackim, no to niech ma. Oczywiście, król też może okazać się nie-specjalistą, a osobą wręcz fatalne przygotowaną do zarządzania państwem. Król może mieć fatalnych doradców, albo mieć fatalną wizję państwa, z czego może nie zdawać sobie sprawy, nawet w obliczu całkowitego bankructwa. Wydaje się, że przewaga króla polega na tym, że pojedynczego faceta łatwiej odwołać, niż ich całą armię, która jakby nie patrzeć, doskonale się zabezpieczyła przed gniewem ludu. A ja bym powiedział, że prezydent wcale nie rządzi i wręcz rządzić za bardzo nie może. Rządzić, w sensie rządzić, czyli jakkolwiek znacząco wpływać na to, co się dzieje w kraju. Moim zdaniem, prezydent to tylko figura. Ma dobrze wyglądać, ma się uśmiechać, na przykład kiedy przecina wstęgę, albo ściska komuś dłoń. Ma też wygłaszać ładne przemówienia i ogólnie, robić dobre wrażenie. Wydaje mi się, że obecnie największym atutem tej funkcji jest to, że prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Z drugiej jednak strony, podobno z tymi naszymi siłami zbrojnymi coś krucho jest, więc czy ten aspekt ma jakieś większe znaczenie? Oczywiście, że każda co ważniejsza zmiana wiąże się z modyfikacjami lub wręcz przepisywaniem konstytucji na nowo. Dlatego właśnie jest to ustawa zasadnicza Inna sprawa, że nie ma zbytnio woli politycznej by cokolwiek większego zrobić. Zacytuję przeciętnego przedstawiciela ludu z gry "Stronghold" - "Jedyne słuszne podatki to brak podatków. Taką mam dewizę." Ale już tak na serio, uważam, że podatki powinny być jak najprostsze i możliwie najniższe, przy czym przeznaczane powinny być absolutnie tylko na to, co jest elementarnie niezbędne. Na obronność na przykład, bądź też te usługi publiczne, które państwo określi jako podstawowe. Podkreślam, usługi, a nie urzędy. Czyli zgodzę się z wizją Sipera i Phoenixa13. Państwo minimalne, jeśli idzie o koszty obsługi. W tej chwili wydaje mi się, że pieniądze z podatków są zbierane przede wszystkim na urzędników, których jest zdecydowanie za dużo. Jednocześnie, wyjaławiamy się ze specjalistów, chociażby w zakresie medycyny, a kłopoty z funkcjonowaniem państwowych instytucji "rozwiązuje się" tak, że się powołuje następne urzędy i następne i następne, aż do znudzenia. Trochę jak Ubisoft, kiedy "poprawia" swoje produkty - wydając patha naprawia jeden błąd, ale przy okazji robi dziesięć kolejnych ;P Wierzę, że da się tak zorganizować państwo, że obejdzie się bez armii urzędników, która będzie prowadzić za rączkę obywateli, lekarzy, nauczycieli i kogo tam jeszcze, pochłaniając przy tym coraz więcej pieniędzy. W ogóle, mamy teraz taką sytuację, że państwo wydaje więcej niż uzyskuje z podatków i mimo zwiększania tychże podatków, pieniędzy ciągle brakuje. Rynek natomiast powinien być uwolniony, możliwie na jak największym obszarze. Interwencjonizm państwa powinien się ograniczać tylko do strategicznych sektorów. Za tym, oraz wszystkimi rzeczami, o których napisałem w akapicie powyżej, opowiadam się nie dlatego, że jestem jakimś bezwzględnym i bezdusznym darwinistą, ale dlatego, że sądzę, iż naszego obecnego państwa po prostu na to nie stać. Nie w tej chwili. Pieniądze zbyt długo były i nadal są marnotrawione, dług rośnie, coraz więcej brakuje i chociażby dlatego należałoby się zastanowić jak wydatki państwa ograniczyć, z czym wiąże się obniżka podatków, bo w istocie, wydatki państwa to właśnie są podatki. Nie da się ustawą, z dnia na dzień, skokowo wprowadzić tego, do czego inne kraje dochodziły pokoleniami. Dlatego wolałbym stopniowo zmniejszać wydatki państwa i obserwować, co się dzieje, przy czym można majstrować. I znów, odniosę się to rdzenia wątku - w przypadku armii posłów, którzy muszą najpierw się zebrać, przeczytać, zagłosować, w międzyczasie się pokłócić, a na końcu zamrozić projekt, trwa to niemiłosiernie długo, a efektów nie widać. Posiadający silną pozycję i możliwości król natomiast, mógłby to wprowadzić dekretem bez żadnego "ale". Po prostu mówi: słuchajcie, nie stać mnie na Ministerstwo Dmuchania Szkła, to był błąd, likwiduję. Słuchajcie, nie stać mnie na to, żeby podstawy programowe oświaty pisało pięciuset ludzi. Niech pisze je dziesięciu. Słuchajcie, ten i ten Zakład źle działa, przynosi straty, likwiduję, nie mam wyjścia. Obrazowo pokazuję, co mam na myśli. No i właśnie przez to, że państwowe instytucje chorują, są źle zarządzane, są zbyt drogie, obawiam się, że niedługo ludzie będą umierać, lecz nie na ulicy, tylko stojąc w kolejkach. Odnośnie odkładania na emeryturę, to rzeczywiście jest problem, bo u nas w kraju ogólnie brakuje kultury oszczędzania. Przywołując jedną z wypowiedzi pana Komorowskiego, "trzeba zmienić pracę, wziąć kredyt (...)". I to jest główna bolączka, bo w pewnym momencie, jak ja to obserwuję, społeczeństwo "nauczyło się", że wszystko musi być na kredyt, na raty. Jednocześnie, bardzo wielu ludzi nauczyło się żyć za małe pieniądze, od pierwszego do pierwszego. I znów, zgodzę się z Siperem, że nie ma co robić z ludzi tępaków, że są tacy, którzy są w stanie sami na siebie odkładać, są w tym zakresie kompetentni. Niestety, wydaje mi się, że takich ludzi jest mniejszość i na "zaszczepienie" w społeczeństwie wspomnianej kultury oszczędzania, odpowiedzialności, potrzeba wielu długich zmian, polegających głównie na zmianie myślenia, co może potrwać całe pokolenia. Jak pisałem, ludzie nauczyli się żyć za grosze, żyć na kredyt, a także dali sobie wmówić, że "nic nie muszą", bo państwo się tym zajmie. Dziękuję za uzasadnienie. Ja bym powiedział, znów przywołując tezę, że większość obywateli to cwaniacy, że przerażające jest to, że obecnie coraz trudniej odróżnić kto realnie potrzebuje pomocy bo z czymś sobie nie radzi, a kto po prostu chce się wycwanić. Kto jest biedny pomimo tego, że starał się pracować, utrzymać się, czy w coś zainwestować, a kto jest biedny ze swojej winy w tym sensie, że pieniądze po prostu wyrzuca w błoto, natomiast korzystać z pomocy nie potrafi w tym sensie, że nawet nie zamierza stanąć na nogi, tylko żerować. Jeżeli przyjmiemy, że państwo musi pomagać każdemu, kto potrafi przekonać pomoc społeczną do tego, że wsparcia potrzebuje, a nie każdemu, kto realnie potrzebuje pomocy, to prędzej czy później znów koszty obsługi poszczególnych instytucji skoczą w górę, zaczną świadczyć mniej. A ponieważ, moim zdaniem i niestety, nieuczciwych cwaniaków jest więcej i nie da się ich efektywnie odróżnić od naprawdę potrzebujących, prewencyjnie chyba trzeba będzie odejść od państwowego systemu pomocy i zostawić to w rękach samorządów, czy społeczników, którzy po prostu znają swoje środowisko i będą wiedzieć komu pomagać. Również w imię krzewienia kultury odpowiedzialności za swoje czyny, budowania postawy takiej, że na wszystko trzeba zapracować i nie płakać, że się ma wielki problem i bezczynnie czekać na pomoc, ale w pierwszej kolejności próbować samemu dany problem rozwiązać. Słowem, więcej odpowiedzialności i aktywności, mniej bierności i takiego przeświadczenia, że "a co ja mogę? Nic nie mogę." To trochę jak z wszelakimi "dys", które moim zdaniem są mitem. Pamiętam z czasów szkolnych wiele różnych osób z różnymi "dys" i oni generalnie dzielili się na dwie kategorie. Jedni nie chcieli żadnej pomocy i sami ciężko nad sobą pracowali, trenowali i po jakimś czasie naprawdę poprawili się w nauce. Niektórzy wymiatali wręcz. Drudzy natomiast to byli tacy, którzy przy nauczycielce, ze skruchą prosili o zrozumienie i więcej pomocy, zapewniali, że się starają, a za drzwiami chwalili się, czego to oni nie muszą, że są traktowani ulgowo i mają ekstra 15 minut na testach. Dorzucając wątek, zastanawiam się skąd takie przeświadczenie u wielu ludzi, że kiedy ograniczy się działalność państwa, pewne instytucje się zlikwiduje, czy uprości się podatki, to nagle zapanuje bieda i anarchia. Dlaczego? A czy przypadkiem już teraz nie mamy puchnącej jak diabli biedy? Co do stwierdzenia Phoenixa13, że w demokracji większość może bardzo źle traktować mniejszości - no nie całkiem. Powiedziałbym, że jest wręcz odwrotnie. Większość wybiera jakąś ściśle określoną grupę, która ma ich w Sejmie reprezentować, sterować państwem i to ta grupa, kiedy już dorwie się do adekwatnego stanowiska, może z większością zrobić wszystko. Garstka posłów może dowolnie doić większość obywateli, którzy to mają ich utrzymywać. Mniejszość przed kamerami będzie mówić, że biedy nie ma, że jest świetnie i trzeba wydawać coraz więcej (czyli więcej zabierać), podczas, gdy większość zmuszona do życia w substandardach patrzy na to i kręci głową. Przykładowo. No i jeszcze, skąd przeświadczenie u tak wielu osób, że monarchia jest zła, bo król na pewno będzie zły, bo będzie złym dyktatorem (straszne słowo), natomiast wszystko co demokratyczne, jest "nowoczesne" i z automatu dobre? Przecież demokracja to nie jest wymysł czasów najnowszych. To przecież też, podobnie jak monarchia, kiedyś już było. Czy zatem naturalne będzie, kiedy w pewnym momencie historia zatoczy koło? Gratuluję wszystkim, którzy przeczytali cały ten post jesteście niesamowici!1 point
-
Tam gdzie ostatnio mieszkałam przez rok, to nocami biegały bandy dresów i stada dzików. Może i łażenie do sklepu po nocy nie było najmilszym przeżyciem, ale bez przesady.1 point
-
Zgodze się z Foleyem - fabuła jest ważniejsza niż forma, aczkolwiek tylko do pewnego momentu. Nie mam problemu z czytaniem tekstu np. bez wcięć i takich tam, ale już notoryczne literówki i braki stylistyczne bardzo obniżają ocenę danego dzieła.1 point
-
Wiesz, mają trochę racji. Życie grozi śmiercią. Masz już 15 lat, pora się trochę usamodzielnić. W końcu być może za 3-4lata wyjedziesz na studia i będziesz zdany tylko na siebie.1 point
-
Dwudziesta druga latem to nie jest późno, a to chyba cywilizowana okolica, więc pewnie kręci się tam mnóstwo ludzi. Naucz się jakie są obowiązujące w Tarnowie drużyny piłkarskie, nie bierz zbyt dużo cennych rzeczy (a te które musisz dobrze schowaj). I nie bój się, większość napastników nie ruszy kogoś, kto wygląda na pewnego siebie. To zazwyczaj strachliwe dudki są.1 point
-
Albo internet Orange, bo pisałem z telefonu i może zawiódł w trakcie wysyłania... Dobra, nieważne, skoro i tak już to nadrobiłem. A co do drugiego tematu, tutaj można ciekawie podyskutować. Tia... Tutaj czuję się wręcz wywołany do tablicy Uważam, że należy oceniać: - to, co się samemu dostrzega podczas lektury - to, o czym ma się pojęcie Z tych powodów większość autorów ma u mnie ulgę jeśli chodzi o formę. Na telefonie (na którym to czytam fanfiki w 99%) rzeczy takie jak zły zapis dialogów czy brak justowania nie utrudniają tak bardzo lektury. Jeśli treść jest wciągająca, to potrafię nie zwracać uwagi na jeden czy dwa zgubione przecinki (na więcej już się nie da ), ale jeśli "nudniejsza", to każdy błąd widać doskonale. Wychodzę z założenia, że nieco chamskie byłoby robienie wielkiego problemu z kilku błędów w formie opowiadania, jeśli podczas czytania niemal nie zwróciłem na nie uwagi. Co innego, jeśli komuś to rzeczywiście (podczas czytania!) utrudniało czy przeszkadzało, wtedy wypunktowanie tego będzie jak najbardziej na miejscu. Ogólnie nie lubię błędów wyszukiwanych na siłę czy szeroko pojętego czepialstwa, więc sam również tego nie uskuteczniam. Niestety niektórzy wiem, że lubią, więc pozostaje mi po prostu omijać ich posty Na koniec, powtórzę to, co mówiłem już setki razy. Wolę świetny fanfik w g*wnianej formie, niż g*wno w świetnej formie Treść > Forma1 point
-
Ad Skrzywionej Zachowanie emocjonalne to raz a zachowanie całkowicie głupie i bezpodstawne to dwa. Emocje są niekontrolowane, to zrozumiałe, ale jednak w każdej reakcji emocjonalnej jest jakiś sens. Zawsze jest ukryta prawda, drugie dno, mroczniejsza strona problemu. Czasem to problemy natury egzystencjalnej, czasem psychicznej, a w większości po prostu reakcja. Luna (jak i teraz serial) jednak zachowywała się nie emocjonalnie, a przerysowanie głupio. Emocje mogą wziąć udział w różnych rzeczach, ale nie odejmują całkowicie rozumu. Mogą go na chwilę przyćmić, lecz nie wyłączyć. Spójrzmy - Dash dla żółwia rozwalająca fabrykę, Jaki rozwalające wszystko co widzą, bo się nie podoba, Luna przypadkiem wypuszcza wirusa T dla snów, bo chciała ascezę prowadzić. Doliczmy jeszcze oczywiście maksymalnie przerysowane gryfy, problem pecha TroubleShoes i wiele wiele innych. Przerysowanie - tak to jest słowo przewodnie. Serial przeszedł z delikatnych aluzji do bezpardonowego walenia prostymi, przemielonymi stereotypami po oczach. Ja tego nie trawię. Wiem, domysły, myślenie i dedukcja bolą, szczególnie wieczorem, ale jednak brakuje mi tego. Brakuje mi tych delikatnych, niemalże niewidocznych uśmiechów twórców jak w poprzednich sezonach, dawania kawałków informacji, by się domyślać i tworzyć własne światy. A teraz dostajemy przemielony fanservice. Nie zmieniam zdania co do odcinka. Trochę stonowania i odjęcia "Ikonowatości Fanonowej" Lunie by się przydało.1 point
-
1 point
-
Nie sprzeczność a niedopowiedzenie - nic w treści tamtego punkt nie mówi o tym co jeszcze może spotkać autora który zamieści gore w pracach. A że to dopiero druga edycja to zasady jeszcze się... docierają. Ale w sumie racja - w tej edycji jeżeli ktoś popełni gore, to po prostu zdyskwalifikuje się tekst w którym gore będzie na resztę zostawi.1 point
-
Sęk w tym, że obserwując liczbę wyświetleń widać, że ludzie czytają - tylko są leniwymi bułami i komentować im się nie chce. Owszem, czasami zdarzają się zrywy, ale rzadziej niż kiedyś - cóż, widać że potrzebny jest jakiś jednen czy drugi prawdziwy hit - dlatego cieszy mnie pojawianie się nowych opowiadań Spadająca jakość serialu? Powiedziałbym, że jest wręcz odwrotnie i jakość stale rośnie. No ale to temat na inne miejsce, chyba że ktoś wytworzy z tego opowiadanie A to słyszę regularnie od początku swojego pobytu w fandomie1 point
-
Widzę, że wszyscy wrzucają zdjęcia z pętogramofonami, moda taka czy co. Też jeden mam więc wrzucam ^w^1 point
-
Rynek powinna kształtować potrzeba konsumenta. To co chce kupić to kupuje, to czego nie, nie kupuje. Podatki? Jakie podatki? Podatków powinno być jak najmniej, bo ograniczają one rozwój społeczeństwa. Moim zdaniem powinny być na utrzymanie państwa,oświatę, służby państwowe i służbę zdrowia.1 point
-
Demokracja w Polsce zdecydowanie nie jest w dobrej kondycji. Wymienię tu kilka najpoważniejszych problemów: -Próg wyborczy. Jeżeli jakąś partię popiera choćby 1% społeczeństwa, to powinna mieć kilku posłów w sejmie. -Dotowanie partii z budżetu państwa, przy jednoczesnym limicie ( ponad 20000 zł ) dobrowolnego datku na komitet wyborczy. Z naszej kasy finansowane są kampanie dużych partii, a małym ogranicza się jedyną możliwość pozyskania środków na reklamę swojego programu. -Fałszowanie wyborów. Ostatnimi czasy coraz więcej głosów jest fałszowanych, oczywiście nadal pozostaje to niewielka liczba, ale takie przypadki nie powinny mieć miejsca. -Stronniczość mediów. Boli zwłaszcza w przypadku tych współfinansowanych z pieniędzy obywateli ( np.TVP, choć oni pokazali moje salto w telewizji lokalnej, więc mają u mnie plusa ). -Przekłamane sondaże, nie mówię że zupełnie wyssane z palca, ale wystarczy stanąć w odpowiednim miejscu i już wyniki sondy są zupełnie inne od normy ( nawet to, że słupki Kukiza i Korwina często są czarne ma znaczenie psychologiczne ). To tyle na szybko, mamy dużo więcej takich defektów. Na tej podstawie wnioskuję, że nasz aktualny system nie do końca jest demokracją, a raczej czymś dużo gorszym. Teraz co do samej demokracji. Osobiście podchodzę do niej sceptycznie, tak jak podchodził Arystoteles. Uważam, że demokracja prędzej czy później prowadzi do patologii. Po za tym sama w sobie opiera się na złych założeniach, między innymi: -Pełnoletni obywatele mogą brać udział w głosowaniu i głos każdego liczy się tak samo. Czyli w sprawach ekonomii głos mojego wujka, doktora ekonomii jest wart tyle samo co głos zwykłego ucznia liceum, a nawet gorzej, jest wart tyle samo co głos każdego idioty i dyletanta. -Liczy się zdanie większości. Więcej jest głupich niż mądrych, co jeszcze się da jakoś przełknąć, problem w tym, że są ludzie którzy manipulują tymi głupimi i w których interesie jest, by pozostali oni głupi. -Większość będzie wprowadzać korzystne dla siebie zmiany. Niestety, ale większość ludzi nie ma pojęcia o rządzeniu państwem i o tym jak działa gospodarka, taka jest prawda. Wystarczy chwilę porozmawiać z kilkoma losowymi wyborcami, żeby się o tym przekonać. Dodajmy jeszcze, że demokracja w teorii jest rządami większości ( w praktyce bywa różnie ), więc mniejszość może być przez nią bardzo źle potraktowana. Oczywiście najlepsze zostawiłem na koniec, czas na opis mojego stosunku do monarchii. Każdy człowiek, który używa rozumu domyśli się, że nie damy rady stworzyć ustroju idealnego, więc należy się ograniczyć do tego najbliższego ideałowi. Moim zdaniem jest to monarchia konstytucyjna, gdzie król jest najważniejszą osobą w państwie, jednak nie może robić wszystkiego, na co ma ochotę. Musi liczyć się z uzbrojonymi podwładnymi, którzy w razie potrzeby mogliby go odsunąć od władzy, oraz z konstytucją, która nie pozwalałaby na działalność króla ze szkodą dla państwa. Odpowiedzialność monarchy za błędy jest niezwykle istotna, w żadnym systemie władza niepowinna czuć się bezkarnie. Jeszcze co do demokracji. W niemal każdej dziedzinie stawiamy na specjalizację, mamy fachowców od murowania, budowania dróg czy wyrobu mebli. Jaki jest więc sens w oddawaniu władzy ludziom, którzy specjalistami nie są? Taki sam, jak w zamienianiu informatyka z cieślą i dziwieniu się, że robota jest źle wykonana.1 point
-
Może temat o tworzeniu muzyki? Chociaż nie wiem czy byłoby wzięcie. Mało osób tworzy u nas muzykę. Ja bym jednak z chęcią tam coś popisał, może nawet dało by się kogoś nowego zachęcić do tego procesu twórczego.1 point
-
Nie jest to jednakże wina Twojego otoczenia, jeżeli wszędzie prezentujesz takie podejście do ludzi, jakim wykazałeś się tutaj. Chcesz otwartości innych, to otwórz się także na nich. Przyjaźń i szacunek opierają się także na wzajemności. Chcesz być szanowany, to szanuj innych. Chcesz, by szanowano Twoje zdanie, to Ty szanuj zdanie innych, a jeżeli jest błędne, to udowadniaj to argumentami, a nie agresją. Poza tym... sam na forum się udzielam... mało. A mimo to znam ludzi. Myślisz, że oni do mnie napisali pierwsi? Pfff, mało kto to zrobił, do znaczącej większości ja się odezwałem pierwszy. Wysłanie komuś prywatnej wiadomości naprawdę nie boli, a jest to lepszy start, niż informacja, że ma się na opinię jakiejś osoby "wywalone". Nauczyć się sztuki trollowania? Są ciekawsze rzeczy do roboty, niż trolling.1 point
-
1 point
-
1 point
-
Na forum zawitało nowe, świąteczne logo. Jak na razie tylko ono ma coś wspólnego ze świętami... jak narazie Za wykonanie wektora "Fire of Friendship" dziękuję wraz z administracją Stabiemu1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00