Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/17/18 we wszystkich miejscach

  1. Zasady są banalnie proste. Ja podaję obrazek, a wy dopisujecie tekst. Walczymy na punkty Punkty otrzymają trzy pierwsze osoby. Punktacja - edytowanie i wklejenie obrazka z opisem - 4pkt - sam napis w poście - 1pkt - najlepsza (moim zdaniem) praca otrzyma dodatkowo 1pkt. Mówiąc krótko, można zgarnąć max 5pkt Zaczynamy Obrazek 1
    2 points
  2. Zadałem sobie ten trud i wykupiłem abonament na stronie Wyborczej tylko po to, żeby przeczytać ten artykuł. Nie opublikuję go ze względu na prawa autorskie, ale omówię go i zacytuję najlepsze, moim zdaniem, fragmenty na zasadzie prawa cytatu. Artykuł zawiera trzy historie trzech różnych fanów kucyków. Pierwszym z nich jest Dmitrij, wielki fanatyk tematu od 2013 r. Regularnie spotyka się z innymi na meetach w Warszawie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że to co przeczytałem o jego działalności wydaje mi się mocno kuriozalne delikatnie mówiąc! Jeśli ja jestem zaskoczony, to co ma powiedzieć ktoś spoza fandomu?! Nie znam Dmitrija i nie chcę go dewaluować - rozumiem jego pasję, ale w artykule napisano, że w miejscach publicznych wystaje mu pyszczek pluszowej Twilight, z którą czyta książki. CO?! Poza tym był autorem wykładu o Twilight przez bite OSIEM GODZIN! Bardzo jestem ciekaw o czym tak długo można gadać? Tutaj taka mała wstawka ode mnie: oczywiście, że można analizować i interpretować MLP pod kątem psychologicznym, jak i filozoficznym. Tak jak wiele filmów anime (robi to m. in. Łukasz Wybrańczyk na kanale Śmiem wątpić, np. o Naruto), przygody Hobbita w Tolkienowskim uniwersum Śródziemia czy przygody Wiedźmina Sapkowskiego nierozerwalnie związanymi z mitologią słowiańską. W czasie studiów uczestniczyłem nawet w specjalnych zajęciach z interpretacji klasycznych baśni pod kątem psychoanalizy, czyli: jaki wpływ na podświadomość dziecka ma poznawanie takich historii. Ja sam byłbym w stanie np. opisać proces wychodzenia z nerwicy lękowej i fobii społecznej na przykładzie Fluttershy I myślę, że jakbym się dobrze przygotował to wygłoszenie takiego wykładu zajęłoby mi GÓRA GODZINĘ. Jestem szalenie ciekaw co on opowiadał przez to osiem godzin - moim pobożnym życzeniem byłoby, żeby autor artykułu rozwinął ten wątek, podał jakieś przykłady. Gdybym był złośliwym przeciwnikiem fandomu, to już po przeczytaniu pierwszych linijek tego artykułu pomyślałbym sobie: "co za k..a dziwak! Afiszuje się ze swoimi dziecinnymi obsesjami jakby nie miał nic lepszego do roboty, a przecież jest dorosły!". I czytałbym dalej z uśmiechem politowania, na wstępie dziwiąc się tej pasji... Ale żeby być sprawiedliwym: autor artykułu omawia w miarę obiektywnie na czym polega fandom i podaje przykłady tego, jakie zrodziły się fundacje oraz stowarzyszenia w Polsce. Dobrze, że wspomina też o aukcjach charytatywnych i o pozytywnym aspektach twórczości Bronies. Ciekawym motywem jest, że Dmitrij i interesuje się filozofią i według niego w Equestrii dominuje światopogląd epikureizmu, według której przyjemność prowadzi do szczęścia. <> Następna część artykułu dotyczy Daniela, który opowiada o strachu bycia Broniem i nietolerancji, której się obawia. Poza tym marzy o byciu konstruktorem maszyn, jest zdolny, ma aspiracje. Jest fanem Sunset Shimmer. Jego avatar to szary, nieszczególny kucyk, gdyż on sam czuję się szary i nieszczególny Został przedstawiony jako nieśmiały jąkała, którego fandom odblokował i pozwolił mu się otworzyć na ludzi tolerancyjnych i otwartych. Doszukując się pozytywów w tej historii powiem, że można wysnuć wniosek, że dobrze, gdy pasja rozwija człowieka i wyzwala go z okowów jakiejś wstydliwości i bierności. Mogę uznać jako czytelnik, że jego przykład jest konstruktywny. Trzecia historia dotyczy Bartka z Warszawy, żonatego 26-latka, który obawia się hejtów, ponieważ jego ojciec kpił z jego zainteresowań, jak i inni anty-bronies. I dość dotkliwie doświadczył tego na własnej skórze. Wyróżnia on pozytywne aspekty bycia w fandomie: wzrost motywacji, by wyjść do ludzi ze swoją pasją, uczenie się otwartości i tolerancji. I TERAZ MOIM ZDANIEM NASTĘPUJE NAJCIEKAWSZY I NAJBARDZIEJ WARTOŚCIOWY MOMENT W ARTYKULE - refleksja Bartka na temat MLP, którą wklejam tutaj w całości na zasadzie prawa cytatu: I tu uważam, że trafnie to ujął - zachowania kucyków, ich kultura osobista, sposób wysławiania, stosunek do innych powinien być wzorem dla ludzi, ale Ziemia to nie Equestria niestety. Szkoda, że cały artykuł nie trzyma takiego poziomu. Na miejscu redaktora opisałbym fandom i zrobił bardziej szczegółowy wywiad z Bartkiem. Napisałbym o tym, czego ta bajka uczy, jakie przekazuje wartości. <> Niestety, ale całe moje dobre zdanie o tekście rozwalił ostatni fragment o CLOPACH, który jest kompletnie zbędny, niepotrzebny i naprawdę niefortunnie napisany. Oj, niedobrze na sam koniec o czymś takim wspominać... To tak jakby napisać artykuł o fanach anime, mimochodem wspomnieć o przesłaniu w nich zawartym, a na sam koniec przyp***olić wzmiankę o tym, że w sumie jest wielu zboczeńców, którzy tworzą swoje animowane fantazje seksualne o bohaterkach serialu, bo są no-life'ami, żyjącymi w oderwaniu od rzeczywistości... Dobrze, że wspomniano o tym, że tacy ludzie należą do mniejszości, a publikowanie wulgarnych treści na kucykowych forach jest niedozwolone. Powiedzmy, że autor jednak starał się zachować obiektywność. Nie sądzę, by jego intencją było ośmieszenie społeczności Bronies. Ja po prostu widzę, że wiele bym w tym artykule zmienił. <> Reasumując: artykuł nie jest najszczęśliwszy. Ma swoje mocne strony jak neutralne zaprezentowanie społeczności i działalności fandomu oraz perełki jak wypowiedź Bartka, ale generalnie zabrakło mi lepszego wyjaśnienia fenomenu kucyków oraz przeszkadzają mi nadużycia jak pisanie o tej pasji jako o dziwactwie lub zboczeniu. Daję temu artykułowi +3 <> I na koniec: drogi autorze Wyborczej! Jest 2018!!! Piszesz o fandomie, który działa w Polsce od 2012! Gratuluję refleksu!
    2 points
  3. Ok, dzięki, że ktoś wreszcie napisał jakąś opinię. Cahan ujęła sedno problemu z omówieniami: zainteresowanie jest, jakie jest. Co do postu Foleya: na początku każdego omówienia prosimy tych, którzy przeczytali omawiane opowiadania, o wyrażenie własnej opini i o (nie)polecenie, w miarę możliwości unikając spoilerów. To nie jest tak, że rezygnujemy z omówień na zawsze - robimy miesiąc przerwy i tyle. Potem wracamy (Hoffman, tak nawiasem mówiąc, to myślałem o omówieniu w najbliższym czasie własnie Examiny - fanfika dosyć świeżego, by napędzić mu zainteresowanie). Starcia fików, poza pierwszym ze spotkań, będących wprowadzeniem, nie będą odbywać się w piątki, tak jak główne spotkania. Powiedzmy, że to działanie marketingowe, mające przyciągnąć i uaktywnić tych, którzy mają standardowy kanon fików. Plus jeszcze nie ustalilśmy ostatecznej listy "zawodników", na której mogą się koniec końców pojawić te nowsze dzieła - wymienione w harmonogramie to tylko 4 bardziej znane przykłady. Kto wie, może koniec końców wygra świeżość? Jeżeli macie jakieś pomysły, to dzielcie się nimi śmiało, bo każdy jest na wagę złota. Bester, Hoffman, dzięki wielkie. Niech inni biorą z was przykład. Takich rzeczy nam trzeba. Foley, jeżeli masz jeszcze jakieś idee apo promocji omawianych opowiadań, to śmiało (tak na marginesie, to szkoda, że nie było cię na omówieniu twoich opowiadań z serii D&D). To nie jest tak, że się nie staram. Wkładałem w Klub wiele pracy nawet wtedy, gdy byłem na skraju wyczerpania psychicznego. Pomoc użytkowników jest cenna, w końcu to wszystko jest dla nich. Koniec i bomba. Kto nie czytał, ten trąba. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
    2 points
  4. Problem w tym, że kiedy bierzemy inne fiki niż wielkie i znane, to czytam je ja, czyta je Cold i może jeszcze jedna osoba. I narzekanie. Chociaż i tak uważam, że powinniśmy brać te mniej znane opowiadania. Bo ileż można wałkować Przeszłe Grzechy, Opady i Gekonie Łzy.
    2 points
  5. Szanowni państwo, to znowu ja. Oj, kochani, kombinujecie już jak koń pod górę, byle tylko nie wyjść poza pewne ramy czasowe i znowu poświęcić czas tym samym tytułom Który to już raz? Dodam jeszcze, że linijkę wyżej jest "Były sobie fanfiki... w 2012" i naprawdę, nie rozumiem czemu w sumie nie zrobiono z tego jednego spotkania. Drodzy państwo, ja pomogę. Oprócz tego, że sam tworzę sobie zawartość i generalnie zawsze czekam na merytoryczne opinie, staram się czytać różne fanfiki, polecam zerknąć sobie na wypisywane przeze mnie recenzje. Na szybko, wspomnę o tytułach, które utkwiły mi w pamięci najbardziej i które czytałem stosunkowo niedawno. - "Trylogia Sunsetkowa", autorstwa Lyokoherosa. Tekst znajduje się w trzech oddzielnych wątkach, ale nie jest to aż tak uciążliwe. Generalnie nie jest to zbyt długa historia, wiąże się jakoś z uniwersum "Equestria Girls", ponadto widziałbym to jako dobrą okazję do pomówienia o tym jak można wplatać w opowiadanie własne poglądy i w jaki sposób można, za pomocą literatury, podejmować dyskusję na trudne tematy, tudzież zwracać uwagę na inne punkty widzenia. Teksty fanowskie, gdzie twórca/ twórczyni jest panem/ panią i władcą/ władczynią. Czy można inicjować dyskusję w ten sposób, czy możliwe są opowiadania polemiczne, te sprawy. Czy istnieją i jak daleko sięgają granice tego typu wątków itp. - "Exanima: Awoken Demons", Bestera. dłuższy tekst, ale, podobnie jak "Save Me", podejmujący świat gdzie ludzie i kucyki koegzystują od zawsze, bez Biur Adaptacyjnych czy motywów znanych z "Equestria Girls". Jest to również akcja, sensacja, ale i dobra okazja do zastanowienia się w ogóle, nad autorskimi wizjami świata dla obu ras, magii i technologii, włączając w to również [Sci-Fi]. - "Przyjaźń to Magia: Ewolucja gwiazd typu słonecznego", od Niki. Ostatnio ukazała się nowa odsłona cyklu. O przemijaniu, filozofii życia, ale także nadinterpretacji rzeczywistości i starciu z tym co nieuchronne, wszystko okraszone charakterystycznym stylem, zabiegami technicznymi, które wnoszą coś nowego i kreują pewien wizerunek, co nie każdemu się udaje. Jak skutecznie podejmować takie próby, co jeszcze nie zostało wykonane, co warto rozwijać. - "Bez przyszłości", od Ylthin. Wiem, że tytuł ten przewija się dosyć często w Kawiarence, jednak mamy już kilka rozdziałów, samo opowiadanie okazało się (przynajmniej w mojej opinii) tak wielkim i pozytywnym zaskoczeniem, że zasłużyło na pełnoprawne spotkanie mu poświęcone. Nie tylko odnośnie tego co już jest, ale także przyszłości "Bez przyszłości". No i ogólnie - o urban fantasy, o kreacji postaci, świata, o prowadzeniu fabuły. - "Opowieści Żałobnego Miasta", spod pióra Mordecza. Bardzo charakterystyczny świat, pełen interesujących pomysłów i wątków, a przy tym otoczony nie aż tak lekkim klimatem. Łączy w sobie różne elementy, również religijne, nie zapominając o odniesieniach do świata prawdziwego. Teksty poniekąd trudne, ale inspirujące. - W sumie, skoro jest w planach spotkanie o "Equestria Girls" w fanfikach, dlaczego od razu nie wziąć na tapetę opowiadań Flashlighta, tj. "Bo początki bywają różne", "Magiczne dolegliwości"? Sun chyba też napisał bodaj "Sekret Sunset Shimmer". - A może by tak o kreacji rodziny oraz rodzinności w fanfikach? Pisanie relacji ciepłych, bądź zimnych, budujących czy toksycznych, przerysowanych czy może realistycznych w stosunku do realnego świata. Szansa choćby dla "Serii Ciasteczkowej" od Madeleine, w sumie to sam bym mógł co nieco się podzielić na ten temat jako że podejmuję tę materię we własnych opowiadaniach. Pozdrawiam!
    2 points
  6. A to mój pulpit: Edit: Ciekawi mnie czy te oceny to za tapetę czy za ikony? Hmm...
    1 point
  7. nowy singielek w kolekcji: takie tam albumy: i na koniec jedyna rzecz jaką kupiłem kiedyś na aliexpresie i na dodatek w ilości 3 sztuk: są to pojemniki na drobnicę elektroniczną (elementy SMD) bardzo ułatwiające magazynowanie, opisy pokazują jakiż to skarb kryje się w wybranej komórce (gdyby był ktoś zainteresowany to tu jest link)
    1 point
  8. Pisałem wpisy do różnych postów na MLPPolska
    1 point
  9. Życie bez muzyki, by nie istniało według mnie. To nie tak, że nie umiem się od muzyki oderwać, ale jeśli choć trochę muzyki w trakcie dnia nie posłucham, to później nie umiem usnąć nawet (autentycznie). Jeśli chodzi o typ muzyki, jakiego słucham, to bardzo różnie i głównie zależnie od sytuacji. Jedyne czego nie potrafię przetrawić, ani na trzeźwo, ani na nietrzeźwo, to disco polo i temu podobnych. Ostatnio wpadł mi w ucho synthwave.
    1 point
  10. Przed bliskimi: Nie. Przed znajomymi: Trochę. Przed nieznajomymi: Święta Księżniczko Celestio! Chyba mam zawał!
    1 point
  11. Ja tym bardziej. Zwłaszcza, że... co tu dużo mówić sam w innym fandomie prowadzę podobną inspirowana klubem inicjatywę... idzie niestety gorzej, no ale... zresztą to nie na temat. No i... muszę nie zgodzić się z Foleyem (nie dlatego, że jest głupi... podstaw by tak stwierdzić nawet specjalnie nie mam...) Moim zdaniem to nie jest tak, że obecna forma czyni spotkania nie atrakcyjnymi dla osób, które danego dzieła nie czytały. Ba byłem na niejednym spotkaniu dotyczącym opowiadania zupełni mi nie znanego i... całkiem przyjemnie się czytało, a i nawet zdarzało mi się włączyć do dyskusji. Na przykład nie tak dawno, na ostatnim spotkaniu omawiany był "Efekt Draconequusa". Nie czytałem go a brałem udział w dyskusji i całkiem ciekawie było. Ba nawet mój udział nie irytował znających opowiadanie i udało mi się "dobre pytanie" zadać. I nawet dość mnie zaciekawiło omawiane opowiadanko... Po za tym... jak były takie właśnie krótkie opowiadania to ja generalnie nie raz miałem myśl "o to jest krótkie, przeczytam sobie i może pogadam". Jasne, czasem potem wyszło inaczej... ale jednak przynajmniej w wypadku opowiadań, które nie są cegłami (czyli powiedzmy do 20k słów... oczywiście możne też zapytać "co to za cegła co ma 30k słów". Czy 40k, czy 50k... i prawie dochodząc to momentu, gdy powiemy "E dobra, 300k słów to jednak jest cegła" zatrzymajmy się więc już na wartości 20k) generalnie ta zachęta działa. Sam też np miałem odczuwalny wzrost zainteresowania, gdy moje króciutkie "Ocalenie" zostało wytypowane. (Innymi słowy - to najlepiej sprawdza się przy krótszych dziełach, z cegłami jest większy problem...) No i...ŁAŁ! KTOŚ ZASUGEROWAŁ OMÓWIENIE MOJEGO OPOWIADANIA! Pozwolę też od siebie dodać, że Trylogia Sunsetkowa wiąże się nie tylko z Equestria Girls (w którym rozgrywa się przecież tylko ostania część. No dobra, w 2 są w pewnym sensie wzmianki, ale rozpoznawalne tylko dla osób i tak uniwersum znających) - powiedziałbym, że nawet tematem ogólny, który tu bardziej pasowałby jest sam wątek Sunset Shimmer - pewnych luk jakie zostawiły filmy o potencjału jaki ma ta postać. W końcu właśnie je uzupełniając i kierując się głównie poszlakami zostawionymi przez serial stworzyłem całkiem bogatą historię. A było też parę podejmujących temat całkiem inaczej (np przytoczone opowiadania Flashlighta). (Przy okazji @Hoffman małe wyjaśnienie dlaczego jeszcze nie odniosłem się do tych komentarzy pod poszczególnymi częściami trylogii - były one na tyle rozbudowane i dające do myślanie, że uznałem iż by zrobić to należycie musiałbym przy okazji odświeżyć sobie samo opowiadanie... na co ostatnio nie potrafiłem znaleźć czasu zajęty innymi projektami.) I generalnie jak jest mowa o tematach.. cóż mi głównie przychodzą do głowy takie, które się właśnie z Equestria Girls Czyli - Syreny - co z nimi, pojawiły się w Rainbow Rocks i zniknęy, a postacie te mają ogromny potencjał (np po angielsku czytałem kilka świetnych opowiastek z ich udziałem, jedna napisana przez Prane'a, niewątpliwie znanego niektórym, choćby z Klubu) zarówno jako grupa jak i poszczególne postacie. - Zasada analogii czyli ludzkie odpowiedniki postaci ze świata kucyków i na odwrót - przecież to jest potencjalnie potężne źródło inspiracji! Na przykład: kim byłyb Blueblood w ludzkim świecie? Albo Sombra, albo Tirek. Kim są Wonberbolci w świecie ludzi? A uczniowie Liceum Canterlot? Przecież wielu nie bazowało na żadnych kucykach. Podobnie jak część Crystal Prep. No i własnie kim byłaby Dyrektor Grzyb? Albo Wallflower? Czy Timber i Gloriosa. Cała masa postaci... - dylatacja czasu miedzy światami, umagicznienie ludzkiego świata i dlugofalowe skutki tego... hej, a może i rozmowa o magii i systemach magicznych w fanfikach nie byłaby takim złym pomyslem? Ale też i w drugą stronę ten świat daje takie smaczki jak... możliwość wyjaśnienia obsesji Lyry na punkcie ludzi! - jak chocby u mnie w "Nocnym odkryciu". I oczywiście przywołuje to też nie jestem pewien czy poruszaną(znaczy wiem, Hofman też to jkby sugerował, ale mi chodzi, że w Klubie), a nader fascynującą kwestię relacji nauki i magii. No i są też i inne kwestie... jak choćby - zwłaszcza ta odległa - historia Equestrii... czy tez geografia, choć to może już było... Może też o rasie/motywie kucykoperzy czy nawet ogólnie o rasach Equestrii... jakie są i jak można je wykorzystać, jakie można wprowadzić... słyszałem np że w 8 serii mają dodać kiriny... O, alboo wykorzystaniu antagonistów z poprzednich generacji! Tirek jest takim przykładem, Grogar był wspominany już w 7 sezonie i w 8 ponoć ma się pojawić.. a przecież inni też byli i niektórzy może mieliby nawet racje bytu w obecnym świecie.
    1 point
  12. DuskyKitten94 Auroriia hsmchul Turbovilka RyuRedwings Mickeymonster
    1 point
  13. To może opiszę co ja o tym sądzę: 1) powszechna tolerancja żeby nie powiedzieć akceptacja brutalności (piłowatości) moim zdaniem wynika z co najmniej dwóch czynników: a) po pierwsze historię piszą zwycięzcy - a więc z zasady ci brutalniejsi i bardziej bezwzględni - stąd może rodzić się kult siły i innych systemów totalitarnych w których przemoc jest codziennością; osobiście jednak uważam że jako gatunek musimy się wreszcie uwolnić od tego piętna zwierzęcych przodków, bo jako dominujący i będący na szczycie łańcucha pokarmowego gatunek, nie mamy większych zagrożeń. Doszło do paranoi że największym wrogiem człowieka jest drugi człowiek. Jeżeli nie wyzbędziemy się ze swej natury tego co min. pozwala powszechnie akceptować brutalności, flaki i krew to w końcu i tak kiedyś powybijamy się nawzajem (a od sierpnia 1945 możemy i to wielokrotnie); Nie oznacza to od razu pozbawiania siebie możliwości reagowania na jakichś bandziorów czy zbrodniczych reżimów... b) zapewniamy to także pewnej instytucji, która od zawsze piętnowała grzechem i innymi bzdurami seksualną naturę człowieka i nie tylko (płodność, akt seksualny - i słynne już: "grzech za zgodą króla" w celu poczęcia potomka), a promowała wręcz wszelkiej maści umartwienia, męczeństwa i cierpiętników. Aż ciśnie się na myśl zapytanie: "I kto tu promuje cywilizację śmierci?" - toż to kult śmierci. Przez całe wieki publiczne egzekucje, kultura tortur i zabijania jeden drugiego w imię wyimaginowanych (tylko powierzchownie) ideałów przyzwyczaiła całe narody. I tak doszło do tego że banda wariatów może się bejzbolami czy nożami tłuc na ulicy czy rynku miasta, a nie wywołuje to wśród ludzi, tym bardziej wśród strażników moralności większej odrazy czy zniesmaczenia. Owszem będzie to piętnowane z punktu widzenia oczywistych szkód poszczególnych osobników czy zaburzania porządku społecznego ale poza tym nic więcej. ALE jak by w miejskim parku jakaś matka karmiła dziecko swoją piersią to zaraz znajdzie się na ustach wszystkich - obmowy, zniesmaczenie, obraza majestatu jakiegoś hiro z pomnika itd. Mimo że mamy XXI wiek dalej prywatne sprawy jak seksualność są piętnowane (a tak w ogóle to co to kogo obchodzi!), mało tego ludzie którzy (przynajmniej oficjalnie) nie mają mieć prawa o tym pojęcia przygotowują młode pary do rodzicielstwa. Mówią co wolno czego nie wolno i mało tego, jak to robić. To wszystko oczywiście za kurtyną wielkiego tabu, czegoś czego trzeba się mocno wstydzić, a najlepiej wyprzeć z siebie (przy okazji popaść w jakąś schizofrenię) i traktować zarówno siebie jak i partnera/partnerkę jak kawał mięsa. 2) Co do clopów: ludzie bardzo lubią antropomorfizować inne istoty czy nawet przedmioty. Wystarczy popatrzeć w jaki sposób można się przywiązać do zwierzaków domowych, czy też jak my ludzie wymyślamy np młotkowi gdy przypadkowo walniemy się w nim w palec. Sądzę że czasami niektórzy zagalopowują się w obdarzaniu cechami ludzkimi innych tworów (w tym wypadku kreskówkowych postaci) - zwłaszcza tych, które w przedstawiony przez autorów czy też interpretatorów cechach zaczynają się nam z różnych powodów podobać. I tu ukazują się czasami zawiłe meandry ludzkiej natury. Każdy ma swoje upodobania, zachowania czy cechy takie czy inne które wyjątkowo działają na wyobraźnię. Osobiście nie widzę w tym zjawisku jakiegoś szczególnego problemu o ile nie prowadzi to do degeneracji cech ludzkiego charakteru i nie jest jakąś obsesją czy coś. W tym przypadku podzielam zdanie Korwina. Nic mi do tego co kto robi, o ile nikomu i sobie nie szkodzi oraz nie obnosi się z tym na prawo i lewo.
    1 point
  14. Ponieważ są zbędne? Wibrator to produkt, którego nie trzeba reklamować. Ludzie wstydziliby się na nie chodzić. Poza tym, przynosiłyby zbyt małe zyski (po co płacić, skoro jest masa "YouTube w wersji porno"?) Też tego nie rozumiem.
    1 point
  15. To nie jest seks, o którym tutaj mowa. Nie licząc żartów, rozmów ludzi oraz reklam leków na potencję lub środków antykoncepcyjnych. Gdzie na ulicy widzisz chociażby plakat filmu porno? Gdzie na ulicy widzisz nudystę, który może sobie spokojnie chodzić nago jak mu się podoba? I ile jest seriali, w których pojawiają się nadzy ludzie oraz sceny seksu? I nie, nie od czasu do czasu tylko często. A kreskówki? Tam jedynie spotkamy czasem lekko sprośny żarcik, ukryty gdzieś w tle. I skoro seks nie jest tematem tabu to dlaczego nudystów się separuje? Dlaczego w telewizji nie lecą reklamy wibratorów? Dlaczego w kinach nie ma filmów porno? Dlaczego co chwilę pojawia się dramat, że jakaś postać jest zbyt seksowna? Dlaczego w grach cenzuruje się nagość bądź skąpe ubrania? Bo wtedy właśnie seks tematem tabu nie był XD
    1 point
  16. To nie jest tak, że ktoś sugeruje, że się nie staracie, a na pewno nie ja, po prostu, liczymy na większą różnorodność. Zdaję sobie sprawę, że Klub zajmuje czas i męczy, jak każdy projekt, co by to nie było, z czasem przytłoczy. Ale nie ma się co załamywać, zawsze można zwolnić, zrobić przerwę Czekamy na dalszy rozwój! Swoją drogą inicjatywa trzyma się naprawdę długo, jestem pod wrażeniem, ponieważ na starcie słyszałem trochę głosów, że to wszystko szybko padnie, a tu niespodzianka, działa i trzyma się nieźle!
    1 point
  17. @Hoffman dobrze prawi. Nawet ja co rzadko zaglądam tutaj, jak i uczestniczę w dyskusjach mam wrażenie, że wymienione fiki były już n-razy poruszane. Żeby nie było, że narzekam dla narzekania, dodam propozycje tematyki od siebie. Wybaczcie mi, że będę opierał się w dużej mirze na swojej twórczości, ale przeraźliwie mało czytam fików - wiem, grzeszę, po prostu, wolę pisać Jadziem: 1. Kreacje kryminałów. Przykład? Niklasowy "Pie Killer". Wiem, że sam autor mówi, że fikowi sporo brakuje, ale tekst jest napisany, ukończony, jest kryminałem. Moje "Za grzechy moje i twoje". Dwuczęściowy kryminał. Tematyka ta jest słabo zgłębiona w fandomie, być może są jeszcze inne teksty kryminalne, przyznaję, nie wiem. Dać z miesiąc czasu na przyswojenie, jak w szkole i dyskutować jednego wieczoru. Jest szansa, że kogoś to zmotywuje. Przedyskutujemy wady i dziury fabularne, może nawet opracujemy jakieś pomysły jak urozmaicić historię, jak kreować zagadki i jak wodzić czytelników. Być może ktoś napisze nowy tekst w tej tematyce? Czemu nie. 2. Forma wywiadu/dialogu. Znów oprę się na swoich pomysłach, a pewnie i są teksty identyczne pod względem formy. "Raport z Piekła" jako mały reportaż po apokalipsie, albo "Trzy... Dwa... Jeden... Akcja!" Który opiera się tylko na dialogach, zero opisów. Teksty na jeden wieczór, akurat na małą dyskusję uzupełnioną o opowiadania podobne w formie. Wiem, że do tego drugiego fika jest podobny z Pinkie, ale nie pamiętam tytułu... Rozmowa o innej niż standardowa forma tekstu. Jak prowadzić rozmowę, jak urozmaicać postacie z którymi prowadzone są rozmowy, jak szeregować tematykę, ile autora powinno być w takim tekście i jak to zbalansować z "rozmówcami". 3. Witaj Przygodo. Czyli rozmowa o kreowaniu tekstów przygodowych, jak prowadzić akcję, jak balansować opisy lokacji z wydarzeniami, kucowe Indiana Jones, kreacje Daring Do. Tutaj pole do popisu jest szerokie jak lotnisko, do wyboru do koloru. Przygodowych jest całe zatrzęsienie, więc można dyskutować o tym przez miesiąc i materiału nie zabraknie. 4. Całkiem nowe fiki kucowe. Co by tu... A rzucajmy pomysłami jak urozmaicić tekst. Wtrącenia w głównym fiku? Forma retrospekcji? Zamiennie lity tekst z wywiadem? Mieszanka wybuchowa. Może razem wpadniemy na jakiś fajny pomysł i uda się stworzyć coś intrygującego? Może akurat ktoś ma ciekawy pomysł na modyfikację standardowej formy, ale nie wie jak się do tego zabrać albo nie umie tego sensownie złożyć? Niech się wypowie, przedstawi wizję i skonfrontuje ją z pomysłami innych. Ewentualnie jeśli zabraknie pomysłów, dyskutujmy o tym co już jest stosowane, jakie są tego wady, co już się przyjadło i co wymaga poprawy? Bo czemu nie? To tylko moje skromne propozycje. Zachęcam innych do dzielenia się swoimi pomysłami i... proponowania swoich tekstów. Sporo ludzi krępuje się proponować swoje "Bo przecież Past Sins...". To rzućmy pomysł na omówienie swojego tekstu, uzasadnijmy czemu akurat ten i nakreślmy tematykę na jakiej warto by się skupić. Bo czemu nie? Różnorodność zawsze się przyda! Zacznę ja: I z miejsca odwołam się do punktu drugiego: "Raport z Piekła". Fik nie jest długi, około 30 stron jak pamiętam. Forma wywiadu. Sądzę, że został tam fajnie przedstawiony świat w chwili upadku, jak również po nim. Opowiadanie czysto postapokaliptyczne, opowiadające historie wielu postaci, od przemytników po żołnierzy. Stary tekst, ale uważam, że zestarzał się z gracją i nie stracił nic na swojej wartości. Owszem, jest to uzupełnienie innego opowiadania, ale jego znajomość nie jest wymagana do lektury tego tekstu. Porównajmy go z innymi podobnymi opowiadaniami, czy to post-apo, czy takich w formie wywiadu. Możemy omówić sposób przedstawiania różnych wydarzeń przez różne postacie, stwierdzimy czy jest to sensowne i czy faktycznie jest tam różnorodność, czy tylko wtórność rozmówców. Czy może historie są wciągające, czy może nudne albo znów - wtórne? Jak go udoskonalić? Czego mu brakuje? Bo jest mocną stroną i co warto rozwinąć? Może jakaś postać zasłużyła by na swojego małego one-shota w tym klimacie i uniwersum? Co wy na to?
    1 point
  18. "Proszę przeczytać fanfic X, bo będzie omawiany w Klubie" to słaba zachęta. Rzekłbym nawet, że chuowa, dziwię się, że na kogokolwiek kiedykolwiek podziałała. Problemu radziłbym dopatrywać się gdzie indziej, chociażby w formie "klubowych dyskusji", która sama w sobie ogranicza potencjalnych uczestników. Może zatem lepiej organizować spotkania atrakcyjne również dla tych, którzy danego fanfika nie przeczytali? Tak żeby sobie przyszli i na spotkaniu dowiedzieli się dlaczego dane dzieło warto (bądź nie) przeczytać, żeby sami zobaczyli czy jest to coś dla nich? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja uwaga jak zwykle zostanie odrzucona z powodu "bo Foley jest gupi*", ale przynajmniej podbiję Wam wyświetlenia w temacie. *pisownia celowa
    1 point
  19. 1 point
  20. Zawsze chciałem się wykąpać w zielonym Frugo
    1 point
  21. Boję się śmierci a myślenie o niej mnie w prześladuje. Nie wiem z czym to może mieć związek, ale kiedy zostawiam swoje myśli samopas to najchętniej wybierają się na tą właśnie łączkę gdzie grasują demony Goi. Nie będę ukrywał że wkurwia mnie to, bo najczęściej nachodzi mnie nocą, kiedy chciał bym wszystkie bodźce usunąć. Z mojego punktu widzenia jako niewierzącego śmierć to wyłączenie świadomości - nawet nie ciemna plama i kompletna cisza, co brak jakichkolwiek punktów odniesienia, koniec odczuwania i tyle. Czyli zdawało by się nie najgorzej... tyle że nie o sam stan chodzi, co o czas jego trwania, a mówimy o wieczności. Właśnie to przyprawia mnie o trwogę - fakt iż pojednujemy się ze śmiercią nie na lat kilka, stuleci czy tysiącleci, tylko już po wieczne czasy. I nawet jeśli oznacza to wyłączenie akcji naszego mózgu, odcięcie od wszystkich procesów poznawczych, co nie pozwoli nam "będąc na tamtym świecie" określić naszego gównianego położenia, to jako żywa osoba nie umiem się z tym pogodzić, bo wieczność to jednak za dużo na mój płytki i prymitywny rozumek. Heh, wybaczcie te z mojej strony dołujące refleksje, ale ten temat jest chyba między innymi od tego by móc podzielić się rozterkami. A jest to niełatwy i nieprzyjemny temat, ale widzę że sporo użytkowników odważnie się w nim wypowiedziało. Pozdrawiam.
    1 point
  22. Dla mnie dzień bez muzyki nie ma prawa trwać. Zaraz po wstaniu musi być jakikolwiek utwór i dopiero czuję, że można zaczynać załatwiać wszystkie swoje sprawy. W moim przypadku szkoła a nawet nauczyciele mi nie przeszkadzają w słuchaniu muzyki, bo więdzą, że i tak to oleje. Gdyby to odemnie zależało to muzyka nie przestawałaby grać. Nie ważne czy to poranek, południe, wieczór lub noc. Słuchanie muzyki sprawia, że czuję się sobą i mogę się odstresować. Muzyka jest też jak narkotyk, wystarczy chwila nie możesz bez niej żyć. I nie ważny gatunek, ważne by grała i można było jej słuchać. Takie jest moje zdanie.
    1 point
  23. W końcu przejżałem całe forum w poszukiwaniu ciekawych tematów do obserwowania
    0 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...