Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/21/14 we wszystkich miejscach

  1. Komary Nicolas Dominique korekta: Gandzia prereading: GoForGold Bo czasem zagłada może nadejść z najmniej spodziewanego źródła... Drugie miejsce w XI Konkursie Literackim.
    3 points
  2. Hej. Zainspirowany ostatnimi wydarzeniami w redakcji „Wprost” napisałem takie krótkie coś. Akcja dzieje się w trakcie wydarzeń ujętych w jednym z moich poprzednich fanfików - „Moja Mała Dashie: Reloaded” - choć jego znajomość wcale nie jest konieczna. Ostrzegam od razu, że opowiadanie jest, poniekąd z definicji, mocno polityczne i możliwe, że nie każdemu się w związku z tym podoba. Może w nim też polecieć kilka bluzgów. Gang Olsena daje dyla, czyli czego zabrakło w Moja Mała Dashie: Reloaded Miłego czytania.
    2 points
  3. Czyli insynuujesz że jak ktoś popełnia jakiś grzech to nie jest chsześćjaninem? To tak samo jak branie prochów i narkotyków. Też się krzywdzisz i tak jest to pewien rodzaj grzechu. Więc nie truj że jak ktoś się tnie to nie jest chsześćjaninem bo jeszcze pomyśle że "chsześćjanie" to tylko czyste duszyczki co nie grzeszą.
    2 points
  4. Jakim cudem skomentowanie tego zajęło mi tak dużo czasu? Nie ogarniam siebie. Tym razem zacznę – tak jak autor – od końca, czyli od podsumowania: opowiadanie jest lekkie, przyjemne, czytało się je bardzo dobrze (TEN styl, który tak polubiłam w „Kucyku…”, choć nie aż tak wyeksponowany, przewija się i to widać, słychać i czuć). Fabuła dość prosta, niezbyt zaskakująca, ale czytelnik wkręca się coraz bardziej i do ostatniej strony czeka na rozwiązanie. Super. Budujesz napięcie, że szok. Zabieg „rozpoczęcia zakończeniem” – pokazanie skutków działań bohaterów w celu zachęty do czytania, a potem odsłanianie kolejnych etapów, jak do tego wszystkiego doszło. Bardzo coś takiego lubię. Pamiętam, że kiedyś tam, w czasach zamierzchłych, na którymś kanale dla dzieci (Cartoon Network? Tak to się pisze w ogóle?) leciał serial animowany „Ach ten Andy”. Główny bohater lubił robić ludziom kawały. Jego przedsięwzięcia kończyły się zwykle katastrofą – również dla niego. Każdy odcinek zaczynał się od pokazania zakończenia – a to Andy wisi na drzewie w samej bieliźnie, a to w dziewczęcych ciuchach ucieka przed rozwścieczonymi mieszkańcami, a to siedzi zamknięty w piwnicy… Dopiero później następowało powolne dochodzenie do tego, co się właściwie wydarzyło. Nie ma lepszego sposobu na przykucie uwagi odbiorcy. Na pewno jest to coś odróżniającego się od standardowego, nudnego jak flaki z olejem prologu spod znaku „Był piękny, słoneczny dzień”. Bohaterowie mi się podobali. Każda z postaci dostała fajny charakter. Na początku trochę mierzwił mnie język księżniczek (zbyt nowoczesny, kolokwialny), ale w końcu uznałam, że to komedia i mam się dobrze bawić, a nie irytować drobiazgami. W każdym razie władcy Rododendron i Ararak, syn Tataraka (masz plusa za te imiona) zostali odmalowani w sposób doskonały. Surowy i pedantyczny pierwszy oraz młodzieńczy i buńczuczny drugi – usadzenie ich koło siebie było świetnym pomysłem. Co do prowadzenia wątku i w ogóle pomysłu na fabułę, łącznie z tajemniczym PTOK-iem, zastrzeżeń nie mam. Po tytule domyśliłam się, że Luna uczulona jest na zawartość tajemniczej szkatuły… Same objawy owej alergii wydały mi się jednak przesadzone. Jeśli chodzi zaś o rozwiązanie zagadki, czyli czym jest PTOK… Rozczarowałam się okrutnie. Znaczy, ja wiedziałam, że to będzie coś, o czym nikt nie pomyśli i wcale nie będzie potężnie ani nic takiego, ale chyba wolałabym nie dowiedzieć się, niż dowiedzieć się czegoś takiego. Kiedy zaczynasz w taki sposób, w jaki zacząłeś i prowadzisz akcję w taki sposób, w jaki prowadziłeś, na każdym kroku pchając czytelnika do przodu i zapewniając go, że na końcu dostanie coś super… Cóż. Wówczas na końcu musi dostać coś super. Nie byłabym sobą, gdybym w Twoim opowiadaniu nie przyuważyła jakichś fajowskich cytatów . Twoja Luna jest zawsze spoko Proste, ale fajne. (A zresztą, jako Polaka mają prawo bawić mnie wulgaryzmy. Prawda?) Taaaak, taka kreacja Celestii i Luny moim zdaniem wyjątkowo pasuje do komedii. Zresztą, w Twoim opowiadaniu są pokazane jako typowe rodzeństwo i to się chwali. „Przynajmniej na jakiś czas” – dobrze powiedziane. Dokładnie mowa tu o czasie potrzebnym magom sąsiednich królestw do stwierdzenia, że w nazwę PTOK wkradła się literówka i naprawdę chodziło o BTOK-a (Bezużyteczny Twór Ogromu Kosmosu). Z rzeczy, które mi nie zagrały: Aż chciałoby się rzec: przypominam ci, kmiocie, że bez względu na zajmowane przez ciebie stanowisko zwracasz się do władczyni państwa, która jednym machnięciem rogu może cię przerobić w chaotyczny zbiór atomów. Ponadto kłóci mi się to z jego późniejszą reakcją, kiedy „małżeństwo odsunęło się, przepełnione szacunkiem do królewskiej siostry”. Gdzieś tam pojawiła się scena, w której w jednym akapicie bohaterowie stoją w „wąskim korytarzu”, a w następnej już w „hallu”. To nie są synonimy. To chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. Fanfik jest dobry, śmieszny, ale zakończenie pozostawia niedosyt. Madeleine
    2 points
  5. No właśnie, lepiej jest być zdrowym niż rannym! Tylko dlaczego żyjemy w tak durnowatych czasach, gdzie choroba fizyczna jest czymś normalnym, ale psychiczna to już idiotyzm? Idąc tym tokiem myślenia osoby chore fizycznie (np. nowotworzy, czy nawet zwykłe przeziębienie) również można nazwać idiotami. Cięcie się po traumatycznym przeżyciu nie jest przyczyną, a skutkiem i wołaniem o pomoc. No chyba, że spotkałeś kogoś kto zamiast być cicho i wyładowywać naprawdę złe emocje (Proszę Cię o nie porównywanie tutaj parodniowych dołów do prawdziwej depresji, bo to jest żałosne) na sobie podchodzi do kogoś z najbliższej rodziny i mówi: "Hej, wiecie, że uważam siebie za śmiecia i chętnie bym się zap!@#$dolił? Pomóżcie mi.". Wtedy zwracam honor. Ludzie, którzy dyskutują o czymś o czym nie mają zielonego pojęcia są i będą kretynami. Niestety, ale zauważyłem, że to bardzo częste zjawisko, gdzie ego bierze górę i daje się swoje rady i opinie na przysłowiowe "wydaje mi się, że tak jest". Przykładów takich mogę szukać bez końca i jestem pewien, że jeden z Was miał taką sytuację. Tutaj macie np. "Janusza Psychologii" (Wiem, Wypok, ale nic lepszego nie trafiło mi się). A teraz fakt - jeśli trafiłbyś na kogoś kto ma naprawdę bardzo poważną depresję i powiedziałbyś do niej, że jest idiotą, nieudacznikiem, Attention Whore z tego powodu, że ma zaburzenia psychiczne, albo co gorsza: mówiłbyś do takiej osoby "Weź się w garść"... No to życzę Ci szczęścia i mam nadzieję, że nie rzuci się na Ciebie i nie trafisz przy tym na OIOM. Wiesz od czego się bierze tak właściwie depresja, czego jest przeciwieństwem i tak dalej? Może rozmawiałeś z taką osobą? Albo chociaż pytałeś psychologa/psychiatry o to? Jeśli nie odpowiedziałeś na żadne z tych pytań "Tak" - Nie masz absolutnie ŻADNYCH podstaw, żeby osądzać taką osobę. Owszem, znaczna część osób robi to po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Ogólnie osoby, które się tną można podzielić na kilka grup: Osoby, które tną się po to, żeby zwrócić na siebie uwagę: - Ci, którzy robią to tylko po to, nie mają żadnych problemów, są zwykłymi AW; - Ci, którzy mają jakiś problem, z którym nie mogą sobie poradzić i negatywne emocje przenoszą na swoje ciało; - Ci, którzy mają poważne zaburzenia psychiczne i są w depresji. Osoby, które wycinają sobie jakieś serduszka, ponieważ to lubią, są związani a jakąś (sub)kulturą czy inne. Oczywiście broniąc osoby, które to robią miałem na myśli jedynie tych, którzy mają problemy i/lub zaburzenia psychiczne. Attention Whore, którzy to robią tylko dla zwrócenia na siebie uwagi, bez żadnych problemów, tylko po to, żeby się o tej osobie mówiło - Takimi gardzę. Co do reszty nie mam zdania, są mi obojętni. Uwierz mi, że dla takiej osoby, która ma już poważny problem jest już wszystko jedno i można porównać to do takich nieświadomych odruchów jak obgryzanie sobie paznokci. Ogólnie rzecz biorąc - za wszystkie nawyki, które znamy, rzeczy, które robimy podświadomie są odpowiedzialne tzw. Jądra podstawy. To dzięki nim np. nie musimy się zastanawiać w jaki sposób wiąże się but, "zaprogramowaliśmy" sobie już nasz mózg i robi to całkowicie podświadomie. Co lepsza - one nas nie ograniczają i jeśli chcielibyśmy zrobić coś inaczej niż zwykle to nie ma problemu. Jądra podstawy po prostu odciążają naszą świadomość od ciągłego zajmowania się wszystkimi rzeczami. Tak samo z częstą reakcją na stres - odgryzanie paznokci. Czy jeśli świadomie to zauważymy to czy możemy to zatrzymać? Pewnie, że tak! Oczywiście, w przypadku zaburzeń psychicznych może być różnie jeśli chodzi o to przejęcie świadomości, ale generalnie tak to działa. Tak samo nie każda reakcja na stres może być zwalczona przez świadomość. Osoba, która tnie się bardzo często, prawdopodobnie już ma w taki sposób ustawiony umysł i dla niej to zwykły nawyk. Inną kwestią może być tylko zwalczenie tego. Naprawdę nie ma co oczekiwać od osoby, które mają problemy i reagują emocjonalnie racjonalnego myślenia... Wszyscy doskonale wiemy o co chodzi i o kogo. Takie łapanie za słówka wcale nie jest na miejscu, nie sądzisz? Serio, wciskanie religii do tego? Uważasz, że tylko ateiści i "anomalie teologiczne" się tną? Uważaj, bo mogę Ci naprawdę znaleźć bardzo dużo przykładów gdzie tną się również Chrześcijanie, dodatkowo przez osoby związane z Kościołem... Wszystkim osobom, które mają jakieś zastrzeżenia wobec depresji polecam przeczytanie książki pt. "Anatomia Depresji. Demon w środku dnia.". Ciekaw jestem ile osób po jej przeczytaniu będzie w stanie jeszcze raz cokolwiek powiedzieć o osobach z zaburzeniami psychicznymi. Naprawdę to smutne, że choroba, która zbiera coraz większa żniwa (szczególnie w Polsce) jest tak bardzo źle oceniana... Cóż, życzę by osobom, które nazywają samobójców tchórzami i idiotami nie odwróciło się nagle życie o 180'. Przy okazji - Od ciężkiej depresji do psychopaty naprawdę krótka droga...
    2 points
  6. FF Niklasa jest w dziale MLN, co za tym idzie nie mogę tu wstawić linku, szukaj tam opowiadania pod tytułem "Fallout Equestria: Last Train From Trancentral".
    2 points
  7. Witam! Ten skromny tekst miał początkowo być moim opowiadaniem konkursowym, ale nieszczęśliwie dwukrotnie przekroczyłem limit. Dlatego też, żeby ocalić go od zmarnowania, postanowiłem jeszcze raz go przejrzeć i wrzucić tutaj. Zapraszam do czytania! Opis: Abyss jest ważnym jednorożcem w Liberum, organizacji walczącej z tyranią Celestii i Luny. Podejmuje się kolejnej misji, bezpośrednio związanej z Rarity, ważną postacią w nowej Equestrii. Od tego momentu zmieni się wszystko, łącznie z nim samym. Biała Pani Złych Czasów Podziękowania: Standardowy zestaw: Decaded - za korektę. Jak zawsze na poziomie. Dokładnie i skrupulatnie. Dolar84 - gdy dowiedział się, że opowiadanie przekroczyło limit, został jego prereaderem. Baffling Glum - bo też poznał, jak to jest czytać tekst przed premierą. Skoro tak łądnie mnie wymieniłeś, to zamieszczę Ci tutaj link do przeczytanego opowiadania ~Dolar84
    1 point
  8. Zauważyłem ostatnio, że koty zawsze spadają na cztery łapy. Nie jest to jakieś szczególne odkrycie ale zastanawialiście się, czemu jest to ogólnie możliwe? Powiem wam, że sam długo się zastanawiałem, ale można zauważyć pewną rzecz. 1.Kot musi spełnić zasadę zachowania energii oraz momentu pędu. (Ep=Ek(kot spada)) + kot aby mógł się przekręcić, musiał się wcześniej kręcić.) 2.Coś tu jest nie tak... przecież wcześniej się nie kręcił. 3.Coś się nie zgadza... Czy koty oszukują prawa fizyki? *EEEEEEE* Otóż nie. Kot tuż przed upadkiem(chyba, że będzie zbyt niespodziewany) zwija się(skręca się) kumulując energię na obrót. Spadając rozwija się w odpowiednim momencie i upada mniej więcej na cztery łapy. Co ciekawe, istnieją wysokości z których kot upadnie na plecy, na bok... ogólnie poziomy upadku na cztery łapy są dyskretne. (pomijając, że niektóre wysokości są śmiertelne... ) No to było tyle o spadaniu na cztery łapy. Jak macie jakieś inne ciekawostki, to piszcie, ja będę pisał w tym temacie niezależnie, tylko jak złapię coś ciekawego. A i jeszcze jedno... zawsze możecie komentować, OBY DYSKUSJA BYŁA NA TEMAT. Obowiązuje tu regulamin forum.
    1 point
  9. Idąc tym tokiem myślenia stwierdzam, że nie mogę nazywać się chrześcijanką, bo swego czasu się ciełam, by zwrócić uwagę na swoje problemy. Eh. Tak samo przecież to, że robię sobie piercing z powodu "bo mi się podoba" to przecież grzech... Nie mam prawa być chrześcijanką z takich powodów. Bez przesady, nie popadajmy w skrajności, a ludzie mają różne powody, nie zawsze musi to być szpan, a mimo wszystko, że piszesz o sensownych powodach itd. odbieram twoją wypowiedź jak wrzucanie wszystkich do jednego worka. Poza tym może tak... Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, nie?
    1 point
  10. To że się jest chrześcijaninem, nie oznacza że jest się świętym, to po pierwsze. Po drugie, to zabawne że WSZYSTKIE wyznania chrześcijańskie wrzuca się do jednego wora z napisem "chrześcijanie", a podświadomym "katolicy".
    1 point
  11. SPOILER ALERT. Jak mnie tu długo nie było! Trochę mi się nazbierało tych rozdziałów. Na szczęście są króciutkie i uwinęłam się z tym szybko, więc teraz mogę wyłuszczyć stosowny komentarz. Powiem tak: ten fanfik to małe cudo (małe ze względu na objętość). Przy początkowych rozdziałach jeszcze momentami byłam sceptyczna (a bo wyciągnie coś z tego? A bo da radę? A czy to będzie ciekawe?), ale teraz przestałam. I tak – podobają mi się zwroty akcji. Baaardzo mi się podobają . Z rzeczy ogólnych, zanim zapomnę: nie pamiętam, czy pisałam to przy okazji pierwszej recenzji „Porzuconych” (pewnie tak), ale ujmuje mnie ta różnorodność wszystkiego. Co prawda im dalej, tym bardziej przechodzisz do standardowej narracji, ale widziałam, przewinęła się kronika. (Najlepszy rozdział, swoją drogą. Uwielbiam, kiedy zabierasz się za opisy miejsc i wydarzeń. Ale o tym później.) Jeszcze z rzeczy ogólnych: podoba mi się ta historia. Tak po prostu. Fabuła jest ciekawa i urzeka mnie, że „mieszasz” po obu stronach konfliktu, nie szczędząc nikogo. Lubię, kiedy nie mogę przewidzieć, co się za chwilę wydarzy, a tutaj mam to zapewnione aż nadto, bo u Porzuconych nigdy nie wiesz, kto jest twoim przyjacielem, a kto wręcz przeciwnie . No i ostatni rozdział, czyli dużo akcji i sam POMYSŁ. I jeszcze więcej z rzeczy ogólnych: rzadko spotyka się tak dobre opowiadanie, które miałoby tak krótkie rozdziały. Ten zabieg udał Ci się fenomenalnie. Czytelnik nie zdąży się znużyć, a wszystkie ważne wydarzenia dostanie na srebrnej tacy podane z bitą śmietaną. Dodatkowo dzielisz fabułę na drobniejsze epizody, co jest fajne, bo tym, co wiem na pewno o każdym z nich, jest fakt, że czymś mnie zaskoczy i nie zamknę Google Docs zawiedziona. Dobra, lecim po kolei. „Konsekwencje”. No i zaczynają się zwroty akcji, czyli rzuć czytelnikowi kawałek tekstu w taki sposób, żeby myślał, że wszystko wie, a potem udowodnij mu, jak bardzo się myli. Ładnie, ładnie. „Podziały”. No, tutaj się zaczęło w końcu robić ciekawie. Porzuceni nam się dzielą. Rozdzialik maluśki, ale dużo wnosi. Już rebelianci nie są tacy mocni. O tym pewnie też już pisałam, ale napiszę jeszcze raz: te nawiązania! Bruce Kick i Dark Momentum… Dla takich wstawek ludzie czytają FFy . „Preludium”. Nie no, uwielbiam. Jak normalnie nienawidzę kronik i wszelkich tego typu rzeczy, tak u Ciebie (i jeszcze u jednej osoby tu obecnej) mogłabym je czytać godzinami. W sumie im mniej w Twoich opowiadaniach dialogów, tym lepiej mi się je czyta. „W pałacu”. Tutaj otrzymaliśmy pięknie odrysowany portret Luny (bardzo mi się podoba w takiej wersji, jak również fakt, że większość zarzutów Dusta skupia się na Celestii, a nie na niej; fajnie, że zauważasz, że księżniczki są dwie i potrafią występować oddzielnie, a nie jako skumulowana forma pt. „Królewskie Siostry”). Zaznaczyłam tu sobie jeden fragment: Tak, uważam, że Luna mogłaby w ten sposób ukrócić swojej siostrze męki i pozbyć się wodza rebelii, i nie, Twoje wytłumaczenie, dlaczego tego nie zrobiła, absolutnie mnie nie przekonuje. Może prościej (i bezpieczniej) byłoby nie dawać Lunie takiej mocy? Wszakże sen to tylko sen – ułuda, fantazja… nie ma z rzeczywistością nic wspólnego i byłoby niepokojące, gdyby ktoś mógł uszkodzić komuś mózg w czasie, gdy ten śpi. Nawet jeśli tym kimś miałaby być sama Księżniczka Nocy. (Zresztą, w ten sposób Luna mogłaby się skutecznie rozprawiać z KAŻDYM wrogiem Korony. Każdym.) A tak poza tym: napięcie rośnie i pojawia się wątek listów… „Spisek w spisku”. No i proszę, znów nie wiadomo, komu ufać, a komu nie. Pięknie to pokazałeś, jak to prosto można kimś manipulować… Co do Amber Quilla, jedno ale: W tym momencie walnęłam się dłonią w czoło i powiedziałam: Quill, ty ciućmo. Jedynym twoim zadaniem było niedopuszczenie do tego, by Celestia dowiedziała się o listach od pewnych kucyków, a ty co zrobiłeś? Zaniosłeś wiadomości do KOTŁOWNI, ale ich NIE SPALIŁEŚ. Gdzie tu sens, hę? Niklas, jeśli nie wyjaśnisz tego w kolejnych rozdziałach, to ja Ci mówię, że to jest książkowy przykład Imperatywu Narratorskiego. I znowu – jedna osoba zajmowała się królewską pocztą? Jedna? Albo księżniczki są naiwne i łatwowierne, albo… są naiwne i łatwowierne. Nie ma innego wytłumaczenia. (Ale muszę przyznać, że rozdział super się zaczyna. Ucieczka Quilla – miodnie!) Z jednej strony podoba mi się motyw, że coś tak małego, jak brak odzewu Celestii, urosło do rangi problemu na skalę kraju. Z drugiej jednak… czy to nie nazbyt błahe? „Starcie w Fillydelphii”. No i tu dochodzimy do, po pierwsze, kolejnego pięknego zwrotu akcji (na końcu rozdziału), a po drugie, do wydarzeń, od których włosy dęba stają. Dzieciaki, co? Nie no, coś genialnego. W tych pomysłach przechodzisz samego siebie. Nawet nie wiesz, jaką przyjemność mi sprawiłeś tym banalnym szczególikiem. Uwielbiam kalkowanie prawideł świata ludzi na świat kolorowych taboretów i urzekło mnie odniesienie do naszego swojskiego systemu patriarchalnego. Kwestia dyskusyjna, kwestia gustu, ale ja radośnie wyszczerzyłam zęby. Też chciałabym wiedzieć . Podsumowując: bardzo, bardzo dobry fik. Świetnie wyważony i trzyma w napięciu. Z jednej strony żałuję, że tak go zaniedbałam, ale z drugiej miałam tę przewagę, że trochę mi się tego dobra nawarstwiło i nie odczułam Twoich perfidnych cliffhangerów . To co, do zobaczenia za sześć rozdziałów? (No dobra, postaram się regularniej. A może nie? ) Madeleine
    1 point
  12. Nick w duchu ucieszył się kiedy zobaczył, że dziewczyna łapie go za rękę. Spokojnym krokiem podeszli do miejsca, gdzie wcześniej znajdowali się ich współlokatorzy, jednak ich tam nie było. Nick pośpiesznie rozejrzał się po okolicy ale nadal ich nie wiedział. -Hmm ciekawe gdzie oni poszli.- Spojrzał na dziewczynę. Po twarzy przebiegł mu lekki uśmiech jakby cieszył się, że ich nie znalazł. Dziewczyna trzymająca go za rękę była pierwszą osobą, która znała jego historię. Czuł się przy niej trochę lepiej.- To co robimy?- Zapytał patrząc na nią.
    1 point
  13. Każdy ma swoje zdanie i sposób oceniania. Ja też zauważyłem, że jest to strasznie długie. Aż skopiowałem tekst do Worda, żeby upewnić się, czy nie jest to wersja rozszerzona. I nie mówię, że się dłużyło, tylko że zaskakująco dużo treści udało ci się zawrzeć w tych 1500 słowach. Jest to chyba wina tego, że napisałeś to jako pamiętnik, przez co skupiłeś się tylko na części tego, co normalnie można znaleźć w opowiadaniach. Ogólnie wolałbym coś bardziej tradycyjnego, ale wtedy mogłoby zabraknąć słów, żeby zawrzeć wrażenie lekkiego mroku i tak skondensować fabułę. Podoba mi się sposób zakończenia świata. Żadne nie wiadomo jak widowiskowe wydarzenia, po prostu jeden głupi błąd, który mógłby się zdarzyć każdemu. Zawsze do mnie to trafiało. Choć jednak macanie klaczy po plocie, gdy ta jest trochę zajęta, nie jest najlepszym pomysłem… Widać twój random nie mieści się w mojej definicji, bo żadnego nie znalazłem. Jest to plus. Jak najbardziej zasłużone miejsce na podium. Czy mi się wydaje, czy bohater jest kluczem do wynalezienia lekarstwa na jad komarów?
    1 point
  14. Życzliwie donoszę, że mam się dobrze i powoli wracam do zdrowia. Zarówno pozostałych jurorów, jak i samych uczestników chciałbym zapewnić, że NIE zaplanowałem sobie wypadu do szpitala i NIE zaplanowałem sobie wycieczki pod nóż bo w sumie dawno mnie nie krojono. A już na pewno nie przewidywałem, że potrwa to kilka dni zamiast jednego, o czym pierwotnie wiecznie niezdecydowana służba zdrowia mnie zapewniała. (I nie dość, że w środku konkursu, to jeszcze w środku sesji, która to najpewniej będzie teraz stracona) Zresztą, nad ranem, w takim stanie w jakim się znalazłem to i tak dobrze, że udało mi się chociaż Trica powiadomić co jest grane. Z tego co się orientuję, wywiązał się z przekazania komu trzeba informacji o nagłym problemie zdrowotnym i o tym, że może mnie nie być dzień lub dłużej. Bardzo ładnie, że mimo wszystko wyniki się pojawiły. Bardzo nieładnie, że są to wyniki ustalone w niepełnym gronie jury, a jak widać wystarczyło tylko trochę poczekać. W sumie wysłałem co trzeba pozostałym jurorom, i teraz wysyłam to również i Wam, wciąż jednak, nie otrzymałem szansy wyrażenia swojego zdania w naradzie i chociażby to przemawia za niekompletnością wyników, które to, tak naprawdę, są nieważne. Może mimo wszystko, gdybym forsował swoje zdanie nie zmieniło by się nic, może zmieniły by się dwa miejsca – nie wiem tego. Wiem natomiast, że to „trochę” nie w porządku, zwłaszcza, że osoba która konkurs rozpoczęła (i która normalnie powinna go zakończyć) prawie bezbłędnie przewidziała kiedy wydobrzeję na tyle, by się odezwać. I nie znajduję nigdzie zasady, że czas był "dzisiaj do szesnastej". No, chyba że nastąpiła zmiana regulaminu po ogłoszeniu konkursu - jeśli tak, to tylko "pogratulować" konsekwencji. Ja bym bardzo chętnie wszystkich powiadomił tak jak trzeba, że parę rzeczy pójdzie nie tak i po prostu nie będę w stanie być online w trakcie narady/ ogłoszenia wyników. Powiadomiłbym, gdybym wiedział co się stanie. Pozdrawiam.
    1 point
  15. Moje to ziemniaki kartoflane Ale lubię też chomiki... a czy lubicie chomiki? Ja bardzo! Właśnie! Co myślicie o Pinkie? Większość mówi, że ma bzika, ale jak dla mnie jest normalna... Co wy o tym myslicie??
    1 point
  16. 1 point
  17. Tulpa zaproponowała u olądanie kuców?
    1 point
  18. 1 point
  19. No po angielsku od razu ogląda się przyjemniej. Po obejrzeniu Hiszpańskiej wersji lekko odechciało mi się oglądać EG:RR, ale po obejrzeniu tego - znów nie mogę się doczekać.
    1 point
  20. #### #### #### #### #### #### #### #### #### #### #### #### ------------------------------------------ BĘDZIE WIĘCEJ.
    1 point
  21. Dzisiaj po pracy zastała mnie iście fantastyczna notka osoby tak odważnej, że nawet z własnego gg nie umie napisać mimo że to "tylko gg i nic na forum nie można z tym zrobić" To wpadka z GG ale dotyczy bezpośrednio naszego forum, zatem wrzucam tutaj. Ostrzegam też że słownictwo jest "niebanalne" i miejscami obraźliwe.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...