Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/04/15 we wszystkich miejscach

  1. Żadna liga mistrzów? KOBIETO, TO JEST SPORT, WALKA O NAJWYŻSZĄ STAWKĘ! :< Więc heheszki heheszkami, jakie by nie były ale mimo wszystko dobrze byłoby trzymać się pierwotnych ustaleń, dla większej sprawiedliwości! inaczej będę musiał grać sam XD
    3 points
  2. "Całkowicie losowe" składy drużyn w wykonaniu Kuracyji #haxball
    3 points
  3. Nie. "Czego oczy nie widziały, tego sercu nie żal". Jeśli chcesz zobaczyć jak to jest, spróbuj sobie wyszkolić kogoś takiego. Swoim przykładem i odpowiednimi środkami myślę, że można byłoby osiągnąć mniej więcej taki stan o jakim mowa. Nasuwa się pytanie po co? Nie staniesz się wtedy niczym pociesznym, niczym uroczym, niczym pożytecznym. Ludziość jest tak skonstruowana, że do funkcjonowania w społeczeństwie potrzebujesz albo chociaż udawać emocje, albo mieć wyrozumiałych ludzi, którzy zapewnią ci przetrwanie. Czy ktoś bez emocji będzie w stanie wykorzystywać spryt? Czy bedzię umiał symulować empatię? Czy mimo to, będzie grzeczny? Przeprosi, przepychając się przez grupkę ludzi, czy może bez słowa zacznie się z nimi zderzać? Czy zostanie zatrudniony gdziekolwiek? Czy nie przestanie samodzielnie podejmować złożonych decyzji za samego siebie? To raczej miecz obosieczny. Nawet jako ludzie, nie powinni się upadlać i redukować do ruchania i pierwotnych instynktów. Bo nie sądzę, że brak emocji sprawi, że wciąż będziesz robił coś dlatego, że sprawia ci przyjemność. Zero fetyszy, zero przemocy, zero gier, muzyki, słodyczy. Nawet koty są w stanie zniżyć się by dostać to czego chcą. Więc takie życie bez emocji przypominałoby bycie robiakiem, warzywem, czy robotem. niektórzy na forum zdają się być takimi zarobaczałymi, biologicznymi maszynami Czy jest to słabość? Ludzie raczej nie są jedynymi stworzeniami robiącymi coś ponad instynkty, lecz i ich to wyróżnia na tle pozostałych stworzeń. Nie ma co rezygnować z tych rzeczy. Nie ma co. Uważam, że to m.in. emocje doprowadziły do tego że jeszcze nas żadne przerośnięte jaszczurki nie wysrały. Wyobraź sobie że idziesz polaną i nagle goni cię jakiś dzik. Przerażony biegniesz jak murzyn za skrzydełkami, wspinasz się na palmę, rzucasz kokosami w stwora, serce wali jak szalone, potwór odpuszcza. Złazisz z drzewa i myślisz "ło kuźwa, prawie odgryzł mi kokosy, muszę coś wykombinować". Strach mija, ale już wiesz, już masz potrzebę, wolę, chęć i motywację by wynaleźć coś, co pozwoli ci uśmiercić dzika. Gdyby nie emocje, nadal byś przed nim uciekał ze strachu. Albo rzucał się nań z zębami i zdychał, bo on ma większe. Od tego są narzędzia. I inne fajne rzeczy. Chociaż, co z ludźmi żyjącymi wśród wilków, albo z jakąś tam dziewczynką, którą wychowywały krowy? Jeśli tylko przeżyją, są w stanie zaadaptować się wszędzie. A pomyśl, jaki pogrom by był, gdyby owady były rozmiarów ludzi! Przecież wtedy z łatwością zdominowałyby wszystko. Lrn2balans. Są. ale nikt ci nie każe ogarniać ich wszystkich. Dlatego liczy się na wyrozumiałość innych, bądź maskuje swoją niewiedzę. Zerowa wiedza, mimo to nieskończoność możliwości. Tego chcesz pozbawić ludzi? Jak niegrzecznie. To czy mają zbyt jakiś wpływ na ludzi to chyba kwestia indywidualna. Dlaczego? Dlatego, że to nie jest coś co można w zupełności przewidzieć. Każdy ma wzorce nauczone przez rodziców, widział jak zachowują się oni, jak zachowują się ludzie z ich otoczenia, jak reaguje na nich samych owo otoczenie, mają swoje własne doświadczenie i wnioski snute z tego co już wymieniłem. Jeden zapłacze nad rozlanym mlekiem i się powiesi, drugi widząc to mleko, wysadzi krowę w powietrze i nawlecze na płot farmera, czyniąc z jego zony worek na "mleko" oraz wyrwie gwoździe z drewnianych ścian, po czym sprzeda je na złom. Ktoś inny nawet tego nie zauważy. Wiesz kto co zrobi? Wiesz jak długo będzie to w jego pamięci? Nie. Nie wiemy kiedy coś się stanie. Ale nie zawsze. Wiesz kiedy będzie leciał twój ulubiony program w tv, wiesz kiedy wstać do szkoły czy pracy, 'n shiet. A kiedy emocje spadną na nas? Słuchaj siebie, to się dowiesz co jak na ciebie działa. Mniej więcej w tym momencie twój wywód zaczyna brzmieć jak lęk przed emocjami. JESTEŚ MASZYNĄ, KTÓRA MIAŁA ZAPROGRAMOWANE JAKIEŚ EMOCJE ALE SIĘ W NICH GUBI?! Czemu jak lęk? Bo strasznie je dewaluujesz. To brzmi jak nieumiejętność w obsłudze tego. Niechęć i niewiedza. Bla bla bla. Możemy się ich pozbyć kiedy tego chcemy. Nie w całości, ale możemy. Możemy też nimi kierować. Czymże jest, kierowane ciekawością, sprawdzanie chociażby "a jak to smakuje"? No właśnie. Okaże się, że coś nam podpasuje. Chcemy skierować się na tęczowe tory, poprawić sobie nastrój. Co możemy zrobić? Możemy myśleć o czymś przyjemnym. Możemy zrobić coś fajnego. Możemy przypomnieć sobie "hej, a ta rzecz zawsze sprawiała że czuję się szczęśliwy!" i zrobić to, co tak na nas działa. Emocjami nie pokierujesz jak samochodem. Używasz myślów, pamięciów i doświadczenia. Co jeszcze bardziej sprawia, że jestem niemal zaskoczony twoją wypowiedzią. Negatywnie. Jedni wykorzystują, inni są wykorzystywani. To nie jest domena emocji. Jakkolwiek czy przed tym też nie można się obronić? Ewentualnie, przezornie zabezpieczyć się przed nieszczęśliwym wypadkiem, by nie zadziałał z pełną mocą? Odpowiedź brzmi: oczywiście, że można. #ludzie. Dorzuć do tego jeszcze moralność, a jestem pewien, że twój stroniący od emocji mózg eksploduje! Wystarczająco szalonym jest to, jak my wykorzystujemy te związki by wykorzystywać innych! Ha, przebij to! Prawidłowa odpowiedź brzmi: łączenie tego za pomocą czego powstają emocje, z tym, czym są w ogólnym odbiorze, to zła droga. Tym sposobem możesz zapytać, czemu widzę wodę jako coś zwięzłego, skoro jest zbudowana z cząsteczek? Czemu nie widzę jej jako coś na kształt garści piasku? Albo: jakim cudem widzę to, co widzę? Przecież tu wszędzie są fale elektromagnetyczne! I jeszcze te fotony! CO SIE DZIEJE?! Czy wystarczająco dobitnie sprzykładowałem temat? Czy muszę posłużyć się opisem i młotkiem? Mogę to nazwać słabością. Mogę to nazwać urokiem ludzia. Albo 'sam był sobie winien'. O ile nie strzelisz sobie w łeb, odpowiednie działania są w stanie naprawić jakąś sytuację związaną z emocjami, tudzież dać zadowalający substytut. Ale od czego jest życie, jeśli nie od tego, by dowiadywać się how to be a master OF PUPPETS!? Miałem, nie raz. Ciągle mam. Co wtedy robię? Analizuję swoje błędy i myślę, co mogę zrobić lepiej. Co ktoś zrobił nie tak. Czemu. Rozmawiam. Czasem też w milczeniu myślę o niczym, zaciskam pięści, czy zajmuję się swoją robotą. Czy jestem wtedy wkurzony? Jestem. Czy ma to jakiś wpływ na innych? Możliwe, że widzą moją złość. Ale ja muszę pamiętać o tym, że jeśli ta sytuacja ich nie dotyczy, mój gniew też nie może ich dotyczyć. Nazwałbym to samokontrolą. Przykład: Przegrałeś rundę w grze od której jesteś uzależniony. Rzucasz klawiaturami, klniesz na wszystko co żyje, przeżuwasz kartę graficzną. Nagle przychodzi twój mały braciszek, pytając się czy chcesz herbatę. Co zrobisz? Rozbijesz mu krzesło na głowie, po czym usuniesz radiator z procesora i zaczniesz smażyć na procku jego zwłoki w tym szale? Każesz mu wypierniczać? On może wtedy być smutny, wtedy poczujesz się jak ostatnie gówno, bo twój brat, którego zwykle lekko zlewasz, chciał być miły i zrobić coś dla ciebie. Możesz też ogarnąć, że niczym ci nie zawinił i po prostu odpowiedzieć na jego pytanie. Niezależnie czy zrobisz to głosem silącym się na normalność, czy szatańskim gutturalem prosto z najczarniejszego odbytu. Docenisz to, że chciał być miły. Docenisz to, że nauczyłeś się kontrolować samego siebie. Absolutnie nie. Jestem zabójczo leniwy, ale twoje rozwiązanie to siłowe pójście na łatwiznę. *pogarda* Chociaż, częściowe zniknięcie emocji, czy też raczej uodpornienie się na niektóre skutki ma przecież miejsce. Ta straszliwa znieczulica spowodowana grami komputerowymi. Ulgę przynosi świadomość opracowania rozwiązania i wykorzystanie go w praktyce. Milion sposobów na radzenie sobie, sto tysięcy właściwych, wciąż nie możesz wybrać? :c Proces ten przyspieszany jest alkoholem xD Albo uświadomieniem sobie, że świat się jeszcze nie zawalił. Zawsze może być inaczej, zawsze bla bla bla, cośtam ten też może być. Grunt to się nie poddawać, obserwować i gromadzić doświadczenie. Ciężko to przepuścić przez myśl, ale ten. To co piszesz, nie mieści mi się w głowie. Długotrwały powrót? Pony, please. Jesteś. Stało się coś złego aka dałeś dupci w jakieś sprawie. Nie płacz. Zobacz co zrobiłeś i czemu. Zobacz co zrobiłeś źle, co mogłeś zrobić inaczej. Zobacz co ci zostało. Zobacz co miałeś zanim w twoim życiu pojawiło się zdarzenie które ostatecznie doprowadziło cię do tego stanu nędzy i rozpaczy. Żyłeś wtedy prawda? Było dobrze? To jak sytuacja, kiedy masz jeden monitor i nagle zaczynasz korzystać z dwóch. Wtedy nie potrzebowałeś drugiego, ale teraz nie jesteś w stanie się go pozbyć. Więc, skoro było dobrze zanim dałeś zrobić sobie kuku, to nie ma powodu do rozpaczy. Jesteś teraz bogatszy o doświadczenie, wiesz czeęściowo czego się spodziewać. To sprawia że jesteś lepszy. Wróć do normalności z przeświadczeniem, że masz kolejną rzecz do gablotki doświadczeń. Jeśli zaś stwierdzisz, że sprawa jest beznadziejna, skończ to definitywnie. Jeśli stwierdzisz, że już nic nie dasz rady zrobić. Kiedy powiesz, że nie masz już żadnych kart. Oto przyspieszony proces 'powracania do równowagi'. Bez zbędnego narzekania, czy marnowania emocji. Za to wymagający łyżeczki samokontroli i pół szklanki poważnego myślenia. Rezultat zależy też od charakteru. Ale sposób uważam za dobry. Pisząc to, jak i kolejne zdanie/zdania, właśnie opisałeś pozytywne odczucia w sposób lekceważący. Zaznaczyłeś jedynie, że są. Uważam więc, że je pominąłeś w swojej wypowiedzi. To zdanie zostało wydrukowane tuż po nawiązaniu do pozytywnych emocji, pozwolę więc sobie podstawić doń Szczęście. Stan równowagi zostaje zachwiany szczęściem. Trudno to unormować, bo jesteś szczęśliwy i chcesz być szczęśliwy. Jedni poradzą sobie z tym szybciej, inni będą męczyć się całymi latami. Dobre. Męcz się z powodu, że jest ci dobrze. Myślę, że mógłbyś już na wstępie zaznaczyć, że chodzi ci tylko o negatywne emocje, których być może doświadczyłeś i w bólach i mękach same łaskawie cię opuściły. To brzmi jak ofiara terroru, nieprawdaż? Chciałbym, byś napisał podobny post do twojego pierwszego, lecz skupił się na pozytywnych emocjach! ^o^ Podstawowe, czyli które? Niebezpieczne, czyli jakie? Nieskończone bezpieczeństwo grozi stagnacją i natychmiastowym wyginięciem. Nie polecimy w kosmos, bo to niebezpieczne. Nie poszukamy nowych źródeł energii, bo to niebezpieczne. A co z naturalnymi kataklizmami? Co gdy jakieś miasto znajdzie się pod wodą cuz tsunami? Będziemy je ratować, czy zostawimy wszystko tam na śmierć, bo ratowanie będzie niebezpieczne? Nie sprawdzimy co robi ten fajny przycisk... bo to niebezpieczne :c Konfrontuję swoje zdanie z twoim. Jednocześnie mówię, iż agresywny ton wypowiedzi (SKAŻENIE EMOCJAMI!) nie wynika z jakiejkolwiek niechęci do twojej osoby, tudzież chęci obrazy twoich poglądów. Wynika on z tego, że uważam to co napisałeś za głupie. Wynika on z tego, że liczę na choćby krótką dyskusję. Z tego, że teraz powiem, że wszedłem furtką, którą zostawiłeś, celowo pisząc to i owo tak a nie inaczej. Z tego, że lubię się bawić w odkrywanie kart, niezależnie od tego czy potwierdzisz to co napisałem, czy też nie, ja będę dobrze się bawił, gdyż to lubię! Zrób to! Teraz coś ode mnie, tak ogólnie. Wyrwijmy sobie jedną gałkę oczną i rzućmy nią na internety. Co widzimy? porno Tekst. Inne rzeczy też, ale to literki pisane są główną formą komunikacji. Pytanie brzmi, jak się komunikujemy przez internet, skoro tu nie ma emocji, bo widzimy tylko literki i dopasowujemy sobie emocje doń, które wcale nie muszą pokrywać się z tym co autor miał na myśli? TO JEST DOPIERO CHORE. Widzisz jakieś litery i myślisz omgwtf, ten komputer do mie pisze, lepiej poleje go wodą święconą.: O Podsumowując półtoragodzinne wypociny, jest dobrze jak jest, tylko trzeba nauczyć się w to grać. Nawet w starcrafcie da się zrobić agresywnego mecha w 12 minucie.
    3 points
  4. Witajcie! Poszukujemy kilku osób, które byłyby chętne do współpracy nad dopieszczanym już serwerem MC o tematyce Fallout: Equestria. Na chwilę obecną poszukujemy: Osobę znającą język LUA, Trzech architektów obeznanych w realiach Fallouta (może być i non-poni), Osobę lub dwie znające się na Terraformingu Minecraftowym, Oraz kogoś z bujną wyobraźnią do wymyślania zagadek logicznych (lub przeczących logice). Wymagamy: Ogarniętość umysłową, Zdolność pracy w grupie, Mile widziany mikrofon, acz nie jest wymagany. Gwarantujemy: Ogarniętą administrację, która "wie co robi" i tylko czasem coś popsuje*, Wysłuchanie wszystkich za i/lub przeciw każdego członka zespołu**, Miłą atmosferę. Uprzedzając pytania: Tak, można się zgłosić na więcej niż jedno stanowisko. Screenów z serwera nie pokażę, ponieważ Celofyz (drugi admin) jest leniem i muszę wszystko robić sam Uchylę jednak rąbka tajemnicy i zademonstruję wersję PRE-ALPHA naszego launchera, który jest w pełni zautomatyzowany (sam pobiera aktualną wersję plików i nawet się aktualizuje): Dla ciekawskich: Serwer będzie działał 24/7, dostępny dla premium oraz non-premium. Jego główną zaletą jest fakt, iż można na nim, bez większych problemów, grać nawet przy łączu ~10kb/s (kompresja danych motzno). Ze względów bezpieczeństwa, fizyczny dostęp do serwera ma tylko główny administrator (w tym wypadku ja). Zasoby maszyny pozwalają zdetonować jednocześnie 99,999 kostek dynamitu, powyżej 100k odczuwalne są lekkie lagi (testowane kilkukrotnie). Miesięczny koszt utrzymania (średnio) wynosi... 8 złotych, 32 grosze. Bardzo energochłonna maszynka. No, to chyba tyle. Ewentualne pytania i/lub zgłoszenia można zamieszczać w tym temacie, lub kontaktując się bezpośrednio ze mną. Serdecznie zapraszam PS: W kiblu mamy radio. ___________ *Ale jak już popsuje, to nie idzie tego odratować bez przywracania 1/3 maszyny. Psucie tyczy się tylko Deca. Spokojnie, robimy backupy co kilkanaście minut. **Każdy może zmienić dowolną rzecz na serwerze (a nawet w ekipie), pod warunkiem, że będzie potrafił to odpowiednio uzasadnić.
    2 points
  5. To pewnie dlatego, że nie czytałem tych postów, poza pierwszym Jednakże! - Dziękuję za docenienie Brakuje jej przez późną porę, czas pisania posta, miljon myśli i brak wiedzy. Ja prosty matfiz, w głowie mam kilka liczb i alfabet grecki :< Ale twoja definicja spokoju jest taka trafna. Spokój - czujesz się ogółem przyjemnie, jesteś wyciszony. FEEL LIKE A MONK! Nietaktem byłoby nie poczuć się zadowolonym z tego powodu. O, to jest to o czym mówiłem. Dobrze jest zauważać takie rzeczy. Starać się z nimi walczyć i szukać sposobu na kontrolowanie tego. Rozumiem, że pierwsza fala to coś czemu 'z zaskoczenia' chyba każdy ulegnie, ale im szybciej się zauważy, że 'nie jest się sobą', tym szybciej zje się snickersa można podjąć odpowiednie działania. Absolutnie nie neguję tego jakim gównem ktoś może się poczuć, bo sam tak mam często (i nie uwierzycie jak bardzo proste "fuck this thread, i'm out" i pójście spać mi pomaga xD Polecam spróbować) i staram się też być fajny i rozumieć takie czy inne zależności. Mimo to wciąż mówię to samo, bo wydaje mi się, że taka świadomość sprawi że będzie żyło się lepiej, jak w obietnicach PO xD Dlatego nawet jak jesteś wkurzony i przybity, kiedy już znajdziesz chwilę możesz powiedzieć sobie "okej, stało się źle, ale nie chcę zrobić czegoś nieodpowiedniego przez ten fakt", a będzie Ci dane. Tak naprawdę to nie, ale... ALE! Nie mając emocji, nie sądzę, byś chciał robić cokolwiek. Od razu, czy też po czasie. BQ bardzo fajnie uzupełniła co zostało powiedziane o ważną rzecz, że stan równowagi to też jest pewna 'emocja'. Jak na przykład...poziom wody w rzece. Jak nie ma nic (brak emocji), to rzeka jest sucha i wszystko co tam żyło, umiera. Jak jest za dużo, to woda wylewa i masakruje przybrzeżnych lewaków. Wzbogacon o tę wiedzę, mogę powiedzieć, że Twoje pojmowanie stanu równowagi było niewłaściwe. Albo raczej, takim myśleniem mógłbyś sobie zaszkodzić! :c Twórz takie wątki częściej, mam całe pół roku, by wykazać się w pisaniu postów Przy okazji, taka rozmowa mnie satysfakcjonuje. Dużo tekstu, dużo punktów zaczepienia, różne poglądy, tona uśmiechu! Zamień kawę na muzykę i słodycze! ^o^ Tylko Red Bull! ^o^ Jaki obrazek by nie był, grunt to zauważyć co było złe i szukać skutecznej metody na udoskonalenie siebie samego. Samokontrola, samodyscyplina, samodoskonalenie się... samochód! To, jak i wcześniejszy użyty przeze mnie cytat - jakie to dobre jest. W sensie, pierwszy krok ku lepszemu jutru! *enter your wiaderko amerykańskich superlatywów here, każdy będzie przydatny, nic się nie zmarnuje* Zawsze chwalę zauważenie tego typu rzeczy i przyznanie się do błędu. Zawsze potem mam nadzieję, że na tym się nie skończy ;_; Boję się wyłysieć i tego, że nie będę wystarczająco doskonały, kiedy będę musiał być. Myśląc i nie ulegając za bardzo emocjom, na pewno będzie całkiem elo. Pewne Animo powiedziało mi kiedyś: "fortuna przychodzi do tych, którzy śpią i czekają". Te słowa mają dla mnie dużą moc. Prawie tak dużą jak "idziemy pić?" Jakkolwiek chodzi we nich o to, żeby dużo spać stan równowagi jest fajny, zwłaszcza w codziennym zapierdolu jaki gotuje nam ten kraj i jego szoguny. Dodatkowo, mówi to postać, która często jest wesoła, ma swoje cele ale jakoś specjalnie wytrącona z równowagi nigdy nie była. Czy przytaczanie tu bajki nie jest zbyt niepoważne? xD Dobrze! Myślę, że moja wypowiedź, jak i inne, byłyby podobne do obecnych. Albo nawet i nie. Przecież, można powiedzieć, że byłbyś wtedy obojętny na wszystko. Ale taka obojętność też jest emocją! Więc czym byś był? Wydaje mi się, że taki człowiek absolutnie bezemocjonalny albo nie robiłby nic, aż nie umrze z głodu i pragnienia, albo zaspokajałby tylko podstawowe pragnienia. Czy nie czując nawet druzgocącej obojętności, ograniczony do minimum, byłbyś w stanie porozmawiać z drugą osobą? Z drugiej strony może być tak, że taka 'świadoma' świadomość pozostanie na swoim miejscu. Będziesz w stanie robić to co dawniej. Ale bez emocji... Czy bez emocji byłbyś w stanie ocenić wartość tego co robisz? Gdybyś był takim bezuczuciowym mechanikiem samochodowym, czy mimo to, nadal chodziłbyś do pracy, wstając o 5 rano a kładąc się o 1 w nocy? W końcu organizm mówiłby, że trzeba pospać co najmniej drugie tyle. Albo gdybyś był chirurgiem, ważnym specjalistą? Zostałbyś w łóżku, póki się w pełni nie wyśpisz, tymczasem giną ludzie których miałeś uratować. Przez ten wywód, zacząłem z jedną puentą, napisałem co innego i nie wiem co chciałem napisać xD O JUŻ WIEM! Załóżmy, że zostałeś w łóżku, jako super quadro turbo chirurg. Zginęli ludzie, których nie miał kto pokroić. Dowiedziałbyś się o tym, włączając telewizyjne wiadomości. Nie dla przyjemności, tylko dla informacji. Ojej, nie posiadasz emocji, nie potrafiłbyś się tym przejąć. Więc sądzę, że brak emocji powoduje niemożność oceniania wartości czyiś działań, w tym swoich. Nawet ograniczając się do ostatniej, najmniej brutalnej (CZY ABY NA PEWNO?!) opcji, że nie zmieniłbyś się w warzywo, czy zwierzaczka, odcięcie się od emocji wygląda jak coś niefajnego. Spójrz tylko, stałbyś się maszyną. Mniej więcej taką, jakiej wszyscy się boją, że przejmie władzę nad światem, kończąc ludzką dominację. Rolę sztucznej inteligencji, zajęłaby twoja własna, odarta z emocji. To chyba dobre porównanie, kiedy przypomni się, że stan paraliżującej obojętności też jest emocją/powodowany emocjami. Co dalej? Z odległego punktu widzenia, życie jednej jednostki ludzkiej, jest mało znaczące. Ot, żyjesz, posiadasz pewną wymuszoną stylem życia rutynę, poza nią, robisz rzeczy które lubisz, reagujesz jedną emocją na drugą, jakoś to się ze sobą zazębia i łączy. Jak wyglądałoby funkcjonowanie takiej żywej maszyny? Możliwe, że podobnie. Robiłbyś to co musisz. Poza tym, np sen, dla regeneracji. Stan uśpienia, ładowanie baterii, huh. Zagłębianie się w milion czynników życia jednego człowieka jest za trudne, ale pozbycie się ich i zostanie taką maszyną, sprawia, że wygląda to jeszcze bardziej bez sensu. Bo nie ma w co się zagłebić xD Chyba, że chciałbyś skończyć jak czarni na plantacji. Ot taki "już nie człowiek, którego zadaniem jest robienie jednej rzeczy w kółko, póki nie przestanie działać". Brr. A czy utrata władzy w emocjach choćby na jakiś czas, nie spowoduje, że już nigdy nie będziemy tacy sami? Czy wtedy nie stanie się z nami COŚ STRASZNEGO? Przynajmniej ja, gdybym miał wybór, przeżyć mocny szok, ale zostać sobą a nie odczuć w tej samej chwili nic, w zamian za upośledzenie w pewnym aspekcie życia, wybrałbym to pierwsze. Chociażby dlatego, że takie sytuacje, albo może raczej to, jak sobie poradzisz z taką sytuacją, też jest ważnym doświadczeniem i prawdopodobnie kształtuje cię i przystosowuje do życia lepiej niż nieskończone zwycięstwa, bądź bycie...nie wiem jak to nazwać. Niż życie bez emocji kiedy się tego chce. Jest szansa, że takie wygaszenie emocji uzależni mocniej niż cokolwiek i ostatecznie i tak skończysz bez tychże. Moje zdanie opiera się na tym, że możemy próbować, a skutki wcale nie są opłakane. Lecz któż telefonem? kto będzie chciał to robić? xD Ofc przez kontrolę nie mam na myśli dowolne dozowanie sobie hormonów jakimi dysponujemy, lecz raczej wiedza typu 'jeśli stanie się tak, to zrobię to, żeby było tak jak ja chcę'. Przyjmowanie na chłodny umysł niepowodzeń i szukanie doświadczeń i możliwości do doskonalenia się. Potrzebuję pieniędzy. Napadnięcie na sklep i okradanie staruszek jest takie złe. *PSTRYK* Chociaż teraz... Ja tylko potrzebuję pieniędzy. Więc po prostu je sobie wezmę. I masa podobnych sytuacji. Wyłączamy część siebie by zdobyć to co chcemy, potem włączamy tę część, by się cieszyć zdobyczą. Nie, żeby obchodziła mnie specjalnie jakaś tam ludzka przyzwoitość, ale nawet, a może zwłaszcza (xD) satanizm mówi, że "spoko spoko, fajnie jest dążyć do zaspokajania siebie, tylko nie rób syfu, bulwo. Bo będą dedy.". A takie bezczelne pójście na skróty to już robienie syfu :c Więc, według mnie, pstryczek on/off na emocje byłby głupiutkim posunięciem a jest głupiutkim pomysłem. Skąd wiesz co zrobiłby taki człowiek pod wpływem Nagłego Braku Emocji? Czy jego zbawienie nie zostałoby okupione niepotrzebnym piekłem dla innych? Żeby jakoś to kontrolować, to trzeba się najpierw pomęczyć. Tego typu 'ulepszenia' nie uczynią życia beztroskim życiem, raczej pustym byciem sobie tak o. Póki nie przestaniesz być. Pisałem już o tym jak to negatywne emocje kształtują w ludziu to, co sprawia, że mimo 350zł emerytury i pensji 1500zł jest on w stanie próbować dożyć do śmierci naturalnej (que?). Znaczit odporność na smutki tego świata. Więc to jest ważne. Nie pozbywa się ważnych rzeczy. *tu wstaw powiedzonko o różach i drucie kolczastym* Z kolei na rozważanie 'co jeśli w życiu zostałyby same pozytywne emocje', nie mam już siły ani czasu. Może jutro, chyba, że ktoś mnie wyręczy. Rozmawiałbym. Jak czuliby się ci, którzy nie zmieniają nic, widząc powierzchowne NIESKOŃCZONE SZCZĘŚCIE u tych, którzy sobie takiego boosta zaaplikowali? -zazdrość, zawiść, jad - czemu? Bo oni mają a ja uważam ich za gorszych. -nienawiść, ataki przy pomocy siekier, pochodni i laserów z oczu - Bo to jakieś, kurna, zombiaki są. Albo po prostu dołączanie do grona przeszczęśliwych zombie. Taki brak równowagi (<- ważne słowa) pewnie też uśmierciłby rasę w kilka chwil. Ale teraz nie wiem jeszcze dlaczego. Ufam przeczuciu. A czy zaatakowanie takiego szczęśliwiaka poprzez Dużą Ilośc Gniewu, krzyczenie na niego, bicie itd., nie spowoduje u niego jakiegoś szoku mimo wszystko? W czymś takim nie ma miejsca na każdy sobie. Dlatego sądzę, że to złe rozwiązanie i takie jest moje zdanie. Czekam z wypiekami na talerzu na jakąkolwiek odpowiedź ;*
    2 points
  6. Rabunkowa gospodarka i brak dbałości o środowisko naturalne powoli wykańczają Ziemię. W chwili największej potęgi gatunku ludzkiego do bram naszego świata zawitał ktoś nowy. Kuce przybyły do nas prosząc jedynie o przestrzeń życiową. Nawet wrogo przywitane wciąż nie stały się dla nas nieprzyjaciółmi... A może tkwi w tym coś więcej? https://docs.google.com/file/d/0B1_0PyJ3oi4WaC1XYnJETG95d0U/edit?pli=1 Piszę temat, bo Wungiel koniecznie chciał. Epic: 8/10 Legendary: 8/50
    1 point
  7. To nie żart, to bardzo poważna sprawa. Ale jako że Arłuk to pauka bez honoru, wciąż odmawia wydania ciasta Kura, mam dla ciebie nowy avek: http://www.24.pl/wp-content/uploads/a202014.jpg
    1 point
  8. Kura bądź łaskaw dopisać i mnie, trzeci raz zgłaszać się nie zamierzam... Ewentualnie jak ty mnie nie dopiszesz to sam to zrobię
    1 point
  9. Lubię pytanka, dajesz Każda zagadka logiczna jest mile widziana. Od zwykłego zadania typu "quest", poprzez redstonowe dzieła sztuki, a na zagadkach scricte wplecionych w fabułę kończąc. Naturalnie, zadawać pytania można, albowiem kto pyta nie błądzi. Wody w usta nikt nie nabiera. Preferuję mieć rozmowny team Jednakże należy wziąć pod uwagę, iż nie zdradzimy całej koncepcji serwera przed jego otwarciem, ponieważ mijałoby się to z celem. Jeżeli masz jakieś wątpliwości, tudzież pytania "bardziej złożone", zapraszam Cię (i każdego zainteresowanego) do kontaktu ze mną via PW, lub GG (można znaleźć w profilu). Dlaczego? Well... To jest temat do rekrutacji, więc nie chcę go niepotrzebnie zawalać rozmowami
    1 point
  10. Widzę, że pojawiło się parę kontrowersji, zatem chcę coś wyjaśnić. Punkt ósmy regulaminu rozgrywek mówi, że drużyna Airlicka, jeśli przegra, piecze ciasta. Jako że wg mnie to tylko żart, to stwierdziłam, że pociągnę go trochę dalej i też zażartuję. Znając swoje zdolności kucharskie (o których wiedzą także bywalcy sb) pomyślałam, że pociągnę ten żart dalej. Ale okazało się, że moja chęć grania z Airlickiem została dziwnie odebrana. Więc gwoli ścisłości powtórzę, napisałam że chcę grać z Airem i że jeśli przegramy, to razem z nim piekę te słynne ciasta Więc nawet jeśli to tylko żart, to nadal jest "coś za coś", a nie zwykłe moje widzimisię. Inna sprawa, że te rozgrywki to swoistego rodzaju wyzwanie dla Airlicka, więc wg mnie to, że chce decydować o tym, z kim gra, jest do zaakceptowania. Z tego, co kojarzę, to właśnie pomysł tych zawodów wziął się z tego, że ma być Air vs reszta forum. Ja osobiście uważam, że losowanie to kiepski pomysł. Lepiej by było, jakby ludzie się między sobą dogadali, jak chcą grać. Niby mógłby się pojawić zarzut, że przez to powstaną drużyny nie do pokonania. A co za problem umówić się z kimś wcześniej na haxy i potrenować? I na zakończenie. To tylko zwykła gra. To ma być zabawa, a skoro już zaczyna się robić jakaś dziwna atmosfera, to po prostu nie grajmy w to. Po co sobie szargać nerwy? To nie jest żadna Liga Mistrzów, a zwykła forumowa rozrywka...
    1 point
  11. Rozpocznę od kwestii technicznych, które aż nadto wybijały się na pierwszy plan, skutecznie odwracając uwagę od właściwej historii. Mianowicie, spostrzegłem naprawdę sporo (jak na pięć stron tekstu i jak na moje prywatne gusta) błędów interpunkcyjnych i literówek. Najczęściej natrafiałem na zupełnie niepotrzebne podwójne spacje, a także źle postawione przecinki. Znak spacji stawia się po znaku interpunkcyjnym, nie przed Poza tym, gdzieniegdzie zdarzyły się przecinki zamiast kropek, czy też przecinek i kropka na końcu zdania. Poza tym, czasem brakowało polskich znaków, głównie liter „ł”. Kilka literek zostało zjedzonych, tu i ówdzie brakowało pojedynczych słów. Tak czy inaczej, starałem się na bieżąco zaznaczać napotkane usterki, nie ingerując zbytnio w samą treść, gdyż nie czułem się w tej materii kompetentny. Pewno jakieś podwójne spacje się ostały, ale może wyłapie je ktoś inny. Poza tym, szyk niektórych zdań jakoś mi trzeszczy. Z niektórych porobiłbym zdania pojedyncze, niektóre bym połączył, zwracając przy tym uwagę na powtórzenia. No i ustalił jakąś stałą szerokość akapitów. Nigdzie nie widzę tagu [Gore]. Jeśli w kolejnych częściach będzie tychże elementów tyle co nic, to nie widzę powodów, dla których tekst nie miałby trafić do działu ogólnego. Przyglądając się historii, chciałbym na początku ocenić stopień, w jakim jeden z ostatnich growych fenomenów został tu sponyfikowany. Nie sądzę, by był to crossover, o wiele bardziej przemawia do mnie właśnie termin ponyfikacji – w rolach postaci znanych z „Five Nights at Freddy’s 2” obsadzone zostały znane nam kucyki i pewien smoczy asystent. To nie jest tak, że bohaterki mierzą się z Freddym, Bonnim (nie Michałem Bonim!), Chicą, Balloon Boyem, czy Foxym. To po prostu kucykowa wersja tejże gry, z innymi antagonistami. Generalnie, aspekt ten wypada całkiem dobrze. Dobór postaci do poszczególnych ról okazał się chwytliwy, ciekawy. Animatroniczna Babs Seed z gitarą, Apple Bloom, Spike, maska Pinkie Pie zamiast Freddy’ego, wszystko to zostało przemyślane i dobrane całkiem zgrabne. Chociaż w gruncie rzeczy jest to niewiele więcej niż przeniesienie gry do kucykowych realiów i opisanie tego, co się w niej dzieje, to jednak tekst wypada znacznie, znacznie lepiej niż powstające stadami creepypasty o „Five Nights at Freddy’s”, które albo lakonicznie opisują cel gry, albo poruszają kwestię sekretów, również bardzo wybiórczo. Tutaj jest więcej opisów, faktycznego opowiadania jakiejś konkretnej historii, opisów wyglądu, czy atmosfery. Wciąż jednak uważam, że można by nieco zwolnić z tempem i pokusić się o więcej akapitów i anomalii, takich jak dziwne miny maskotek, tajemnicze ruchy na ekranie monitora, niepokojące zmiany wiszących na ścianie plakatów, częstsze zmiany położenia animatrokucy, te sprawy. Jeśli mógłbym coś zasugerować – niech narracja pozostanie pierwszoosobowa, lecz forma pamiętnika obowiązuje tylko w otwarciach kolejnych nocy (w sensie, że mamy krótki wpis, wspomnienie, po czym przechodzimy do akcji (retrospekcji), śledzonej z perspektywy pierwszej osoby). Wyraźnie oddzielić wpisy od kolejnych walk o przeżycie. Coś mi się wydaje, że gdyby ostatnią noc tak dla odmiany nie tylko rozpocząć, ale i zakończyć dodatkowym wpisem, wówczas łatwiej będzie wysmażyć odpowiednio tajemnicze zakończenie. No, chyba, że autor ma inne intencje. Za zwiększeniem ilości dziwności, zwolnieniem tempa akcji i urozmaiceniem treści jestem dlatego, gdyż uważam, że zyska na tym atmosfera grozy, niepokoju oraz pewnej nieprzewidywalności, podsycającej towarzyszący odbiorcy stres, tak dobrze znany z gry (aczkolwiek niektórzy są na tyle oswojeni ze straszakami, że przez całą grę pozostają wyluzowani). Jasne, że trudno zaaplikować jumpscary do tekstu (a zważając na epileptyków, stanowczo odradzam próby dosłownego wklejenia tak wyskakujących z kartki maskotek), ale dobrze by było spróbować co godzinę zaskakiwać czymś nowym. Może dodać rzeczy, które nie działy się w grze, nieco odwrócić role animatrokucy, dodać jakieś zakłócenia, bądź „dziwne obrazy” po drugiej stronie kamer. Może niech stalowe źrenice maskotek w pewnym momencie zaczną wyglądać jak prawdziwe? Może ktoś zaatakuje z nieznanej z gry strony? Rozumiesz, coś nowego, odróżniającego opowiadanie od gry, którą zostało zainspirowane. Moim zdaniem, pole do popisu jest bardzo okazałe, a zważywszy na to, że to dopiero początek historii, wiele się może jeszcze zdarzyć. Liczę, że będzie to coś świeżego, a nie tylko przerysowanego z gry. Coś, dzięki czemu czytelnik lepiej poczuje klimat grozy i tajemnicy, bo na razie aspekt ten trochę kuleje. Aczkolwiek, mam dosyć specyficzny smak, toteż akurat to można potraktować z przymrużeniem oka Póki co, jest całkiem nieźle (jak na pierwszy raz), choć może być lepiej. Pozdrawiam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń w pizzerii Pinkie!
    1 point
  12. Na originie rozdają za darmo grę Syndicate, tak tą z amigi https://www.origin.com/pl-pl/store/free-games/on-the-house
    1 point
  13. Wiecie panowie dlaczego jeszcze nie skończyłem z kucami, czemu nadal należę do naszej społeczności zwanej bronies, pegasis... Już 3 rok siedzę w kucach, możliwe, że mam problemy z tym i owym, bo nie mogę znaleźć dziewczyny która była by na tyle mądra aby wdrażyć sie w wspólny temat ze mną... Dla mnie wszystkie to tępoty, jedna ćpunka, druga wali tyle tapety, że się tynkarze zjeżdżają ją dziękuję za takie, ich jedyny temat do omówienia to tylko: kiedy kupujesz nowe obcasy. Ale należę do naszej społeczności dlatego, że poznałem wielu wartościowych ludzi, którzy robią coś więcej, którzy mają na tyle dużo intelektu aby pogadać o czymś ciekawym, aby doradzić czy nawet pomóc bezinteresownie innym, dzięki temu, że tyle lat należę do fandomu... Rozmawiałem, pisałem z ludźmi z różnych narodowości, tu żołnierz, muzyk, zaś tam artysta i pisarz. Nasza społeczność łączy ze sobą wielu ludzi, wartościowych ludzi... Przykładem może być taki jeden którego poznałem, Marines stopnia kaprala wierny i oddany naszej społeczności, niedawno wyjechał walczyć z ISIS dołączył do bojowników dawekh Nawasha i zrobił to z własnych chęci, ryzykując życiem aby walczyć z terroryzmem i chronić prześladowanych chrześcijan. Właśnie dla ludzi tego typu tu wciąż jestem. I żaden gimbus który nie będzie mnie tolerował, bo lubię kucyki mi nie zaszkodzi, mam głęboko gdzieś to co mówi, póki żywię respektem do pewnych ludzi.Uważam, że nasza społeczność jest jedną z najbardziej twórczych i dojrzałych choć wiadomo, że zdarzają się wyjątki... Na szczęście w małych ilościach
    1 point
  14. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  15. Widzę nawiązania do tolerancji, powiem o asertywności i dystansie do siebie. Oglądasz? To oglądaj. Powiesz o tym komuś czy nie, oglądasz bo kuce fajna sprawa. Mówią pedał? Ignoruj, albo pośmiej się z nimi, pokazując jednocześnie, że średnio wyszło wyśmianie ciebie. Jak się zna swoją wartość i jest się pewnym siebie, można wtedy się do/od tego dystansować. Dobry patent, sprawia że jest się lepszym.
    1 point
  16. Nemera późnym wieczorem zaszła do białych namiotów, w których tak wiele się dzisiaj działo. Szwędało się tam jeszcze sporo ludzi, niektórzy jedzący strawę przy ognisku na zewnątrz, niektórzy poturbowani, kuśtykający. W namiotach, przy ścianach ułożeni byli ranni, którymi zajmowali się pielęgniarze i pielęgniarki w specjalnie oznaczonych szatach. Urazy jakich doznali były najprzeróżniejsze: cięcia, kłucia, złamania, inne. Niektórzy od nowa będą się musieli uczyć chodzić, bo bez nogi, a niektórzy walczyć, bo bez ręki. Ale tym razem uciekli śmierci sprzed jej szponów. Stoły operacyjne powoli uprzątano ze zebranego tam sprzętu, z rozlanej dzisiaj krwi, i ściętych kończyn które poszły na stos. Z relacji jednego z lekarzy Nemera dowiedziała się, że mieli ręce pełne pracy a jej pomoc byłaby nieoceniona, ale jakoś uporali się ze wszystkim przed zmrokiem. Przynajmniej w teorii. - A wiesz, był tu taki jeden... Widziałaś kiedyś wojennego węża? Ja widziałem rannego wojennego węża. Szpital dla węży dobre sobie! Co też ci ludzie nie wymyślą - i zaczął coś mruczeć do siebie złowróżebnie. - Ych, zajmę się tym. - powiedziała uzdrowicielka i poszła szukać Ciela.
    1 point
  17. A wiecie co? Istnieją ludzie bez emocji ( wystarczy jakieś uszkodzenie mózgu lub tarczycy czy tam jeszcze czegoś innego) a nazywają sie oni dum dum dum..... psychopaci. Polegają tylko na interesie i mają ostro wyjeb...e. ( ah ta moja długa wypowiedź)
    1 point
  18. 1 point
  19. Ale jest tak niekiedy, że masz ciśnienie na to, by wreszcie coś komuś powiedzieć. Tylko że tego nie robisz bo boisz się że cię odrzucą. I wtedy to może zmutować i zrobić ci kuku
    1 point
  20. Jak swoje opowiadanie na konkurs oddawałem to dla mnie też było OK Jeżeli chcesz wyłapać błędy, to musisz wesprzeć się inną najlepiej bardziej doświadczoną osobą albo chociaż znać przyczynę tych błędów i wiedzieć gdzie ich szukać. Samemu nie da rady pewnych rzeczy doszlifować. Żeby jednak nie było że gadam bez sensu na offtopic w tym temacie, to przeczytałem twoje opowiadanie na konkurs literacki. Wrażenie są pozytywne, chociaż miejscami bije z tego opowiadania niewykorzystany potencjał. Nie zrozum mnie źle wykonałeś naprawdę solidną robotę, ale mogłeś kilka rzeczy wykonać jak dla lepiej. SĄ SPOILERY Stylu szeroko nie skomentuje, bo do tego nie mam kompetencji ,ale powiem ci że dla mnie o też jest w porządku! Nie ma tu może szeroko zapadających w pamięć opisów, które będę wspominał miesiącami, ale nie zdarzyło mi się tracić wątku przez dziwaczne zdania albo składniowe dziwactwa, jak dla mnie pozytywnie. Klimat jest odpowiednio budowany poprzez charakter dziennika, a z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej. Pomogła w tym dosyć trudna w prowadzeniu forma dziennika. Widać, że tutaj starałeś się wpleść ciekawe wątki, gdzie powoli jest odkrywana ukrywana przez setki lat tajemnica. Udało się to zrobić dobrze, a na zdecydowany plus zachodzi przemiana głównego bohatera, który nieco fiksuje na koniec. O ile nie mam zastrzeżeń do głównego bohatera z którym można się utożsamić, ale reszta ekipy, to dla zmarnowany potencjał. Tutaj nie zgodzę się z Dolarem, bo kolejny opis ktoś umarł, albo ktoś zabił towarzysza i uciekł jakoś mnie za bardzo nie ruszały. Niby mocne, ale pozostawia niedosyt. Nie mogłem tak naprawdę rozróżnić jednego kompana od drugiego, a sam pod koniec nie wiedziałem ile doktorowi jeszcze ludzi zostało przy życiu. Wydaje mi się, że dodanie kilku dialogów i zarysowanie intrygujących charakterów wyszło by temu fanficowi, tylko na dobre. Zakończenie z jednej strony porusza ciekawe wątki jak pierwsza roślinożerna cywilizacja albo wszyscy mieli być alicornami, tylko coś nie wyszło. To wszystko jest jak najbardziej odpowiednie, tylko strasznie się urywa i pozostawia we mnie smuteczek, zwłaszcza, że Twilight chce pogadać o dzienniku z Celestią, co jest okazją do zrobienia czegoś naprawdę zaskakującego na koniec, ale nie zrobiłeś tego i o to mam największe pretensje Na koniec dodam, że chwaliłeś się w temacie konkursowym inspiracją Numenerą, ale jak dla mnie ona w tak śladowej ilości, że jak dla mnie nie występuje. Wiesz jak dla mnie w tym settingu nie chodzi o odkrywanie tajemnicy przodków, bo ona z samej zasady ma być nieodkryta, ponieważ jest zbyt odległa, aby ją zrozumieć. Nie jest to żadna wada, a może nawet zaleta, gdyż udało się stworzyć coś w miarę własnego i przede wszystkim ciekawego, co udało się jakoś w miarę sensownie wpleść w plastyczne uniwersum pastelowych kucyków. Pozdrawiam
    1 point
  21. Jeśli przez chwalenie się nim rozumiesz mówienie każdej napotkanej osobie, na ile sposobów wziąłbyś fioletowego kuca i jakby przy tym rżał z zachwytu, to faktycznie jest to złe. Raczej niesmaczne i nieodpowiednie. Takich przykładów mieliśmy już przecież jakieś 28, więc wiadomo o co chodzi. Ale jeśli chodzi ci o trzymanie swoich upodobań w jakiejś zakurzonej skrzynce na dnie czaszki i nie wypuszczanie ich stamtąd, to jestem jak najbardziej na nie. Rośnie potem taki chory zwyrol, przebierający się w różowe firanki, który turla się po chodniku liżąc ludziom podeszwy, czy coś. Często tak bywa jak odpowiednio długo się z czymś wstrzymujesz. Ja lubię pokojówki, kocie uszy i nie traktowanie poważnie innych. Jeśli te rzeczy się ze sobą połączy, jest jeszcze lepiej. Co do traktowania poważnie. Wydaje mi się, że takiego dziwoląga się nie tyle nie traktuje poważnie, co chce mu nakopać ^o^ xxxxxxxx
    1 point
  22. O, a ja chciałbym się zażalić, że modenrancja nie używa emotek jak coś pisze na kolorowo! Ariel używa i co? :<
    1 point
  23. Oczywiście, rozumiem i od początku nie czułem się obrażony. Jednak trzeba przyznać że czasem poważne rozkminy na temat kucyków dodają smaczku fandomowi (patrz niedawne rozkminy na temat magii w Equestri na FGE) Co do Granta to też osobiście nie kojarzę go za dobrze uznałem że nie kupię jego komiku w którym [Lekki spoiler jeśli czytasz/masz zamiar czytać New X-Men: Z jak Zagłada] morduje całą wyspę pełną mutantów a później robot który to zrobił znika bez śladu [koniec lekkiego spoilera] i raczej bardziej trzyma się DC ale tam jest chyba całkiem niezły. A i kojarzę gościa przez ten filmik w którym człowiek zwany UncleMroową opowiada o tym jak powyższy pan powiedział że Batman jest hmmm...no powiedzmy inaczej że powiedział "Batman woli facetów" . Jak jesteś zainteresowany- link Taaa...niepotrzebnie się rozpisałem o Grancie ale zostawię to, jak mówiłem fanfik pochwalam lekko się go czytało i całkiem przyjemnie również
    1 point
  24. O co chodziło w tym temacie? Bo chyba nie cebulactwo?
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...