Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Mężczyzna strzelał w stwora gdzie popadnie, ten jednak nic sobie z tego nie robił. Zbliżał się i jak gdyby był odporny na wszelkie obrażenia, również strzały w nogę. Szczęśliwym jednak trafem mężczyzna przestrzelił owemu stworowi kolano co powaliło stwora i zmusiło go do powolnego czołgania się, choć stracił na to dziesięć pocisków.
  2. Mężczyzna ucieszył się że nikt nie zauważył jego zniknięcia czy powrotu. Podążał więc cicho za resztą drużyny tak jakby nigdy ich nie opuszczał. Niestety już niedługo okazało się iż natrafili na wrogi oddział, musiał się więc nim zając. Szybko założył maskę i włączył się do boju. Wyciszał swoją magię by NMM go nie namierzała, choć ta buzowała teraz w nim jak szalona po spotkaniu którego oczekiwał, jednak zaczął wymawiać dwie inkantacje. Dwie, a każda z nich i obie razem były niczym symfonię dźwięku jego głosu, a głos jego był głęboki i ciężki, przesiąkły mocą i złowróżbną nutą. Oczy Maskeda zaświeciły czerwienią, a on sam ustawił się w pozycji obronnej. Pragnął krwi, dużo krwi by nasycić swoje pragnienie.
  3. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    Dużo tekstu...
  4. Niech rozpoczną się walki rycerzy! Zapraszam do zapisów!

  5. Cele w poszukiwaniu mych oczu...
  6. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    Kocham linki
  7. Dzis sie dowiedzialem ze PpTomek nalezy ro kolsciola bandery... WTF?!

    1. Serox Vonxatian

      Serox Vonxatian

      A ja myślałem że jest kapitalistczym nazi islamista.

    2. Jaenr Linnre

      Jaenr Linnre

      No w sumie to ukraiński nazi zombie... Dzis nawet powiedział że sosnowiec jest częścią ukrainy. Ja tam chętnie oddam...

    3. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      [gulag intensifies]

  8. Mężczyzna bardzo szybko znalazł odpowiedni kił przemykając pośród drzew i krzewów. Nie wiedział dokąd zmierza, a był środek nocy. Nie znalazł żadnej ścieżki czy traktu, był sam po środku niczego. Nie wiedział co zrobić, ani jak się zabezpieczyć, choć w tym momencie czuł się dość bezpiecznie, bowiem ogarniała go jedynie cisza i dźwięki leśnych zwierząt. Najwidoczniej umknął swoim łowcom.
  9. Skrzywiłem się, bowiem słowa jego przeciwnika były jedynie bzdurą. "Twój czar zniknie bo nie masz czegoś mojego". Nie, to rozumowanie nie było poprawne, bowiem nie mogłem skopiować powiązania z jakimś przedmiotem nie wiedząc iż takie posiada. Nie widząc obrazu, ani nie znając jego opisu również się go nie skopiuje. Musiał więc użyć jakiegoś czaru który rozwiał moje kwiaty. Nie zaniepokoiłem się tym, jednak moje poszanowanie do przeciwnika zmalało. Miał to był bowiem dżentelmeński pojedynek, ów czarodziej jednak widząc iż wykorzystuje jego rady postanowił zacząć oszukiwać. Nie, nie spodobało mi się to i musiałem to ukrócić. Jednak nastąpił kolejny ruch mojego przeciwnika, niestety nie przemyślany, choć w innej sytuacji mógł być przydatny, teraz był niczym. Korzenie oplatały mnie, jednak ataki fizyczne były dla mnie błahostką, uczyniłem wiec krok naprzód, po prostu rozwiewając moje ciało w formie dymu, dookoła korzeni tak by się z pośród nich wydostać. Następnie świetliki, je postanowiłem pozostawić dawały bowiem światło, a nie odłącznym kompanem światła był cień, moja broń. Spojrzałem więc na korzenie które zaczęły usychać i więdnąc, pozbawiłem je bowiem ich cienia który teraz, analogicznie do czaru mojego oponenta próbowały opleść właśnie jego, choć nie był to mój główny pomysł. Następnym moim krokiem było, po prostu zgniecenie świetlików, gdyż mnie drażniły, a nie chciałem by mój przeciwnik je wykorzystał. Dym wokół źródeł światła zaczął gęstnieć i z ogromnym ciśnieniem napierać na nie ze wszystkich stron zgniatając je na miazgę. Nie był to jednak koniec, bowiem mój oponent przemienił moje kwiaty w dym, co było jego błędem, bowiem stanowił on moją podstawową broń. Cisnąłem więc setką małych, niezbyt silnych, dymnych pocisków wprost w mego przeciwnika, jednaka była to jedynie sztuczka, bowiem w cieniu owych pocisków skryłem większe i silniejsze ich wersje, tak by przeciwnik nie zauważywszy ich odsłonił się na nie myśląc że pozbył się małych i jest bezpieczny. Wiedziałem jednak że on jest sprytny i spróbuję mnie przechytrzyć, teraz pozostało czekać na jego ruch.
  10. Mężczyzna wystrzelił dwa pociski, oba jednak chybiły zmniejszając czas na przemyślenia. Mężczyzna był jeszcze zmęczony, a mięśnie zastałe po hibernacji, a o obrał nazbyt mały punkt by celnie do niego strzelić, szczególnie iż stwór był wciąż w ruchu.
  11. Mężczyzna przemierzał las w ciszy, gdy pośród dźwięków lasu i marszu nieludzi dał się usłyszeć przeraźliwy śmiech. Był to dźwięk wyprowadzający z równowagi i zlewający plecy ciarkami. Elfy wraz z krasnoludami zaczęły się szybko przemieszcza i pokrzykiwać, jednak mężczyzna był już za daleko by mogli go ujrzeć bądź usłyszeć. Zaczęła się pogoń.
  12. A więc powracam z nową dawką pięknej muzyki: Jeszcze coś dla tych którym nie zawsze wychodzi:
  13. Mężczyzna skradał się z wolna, nie dając się dosłyszeć czy zauważyć, aż zrozumiał na co czekają elfy. Jednak jego zrozumienie było mniej ważne, niż jego wzrok i słuch które pozwoliły mu dojrzeć coś, co zwiastowało wielką bitwę. Ujrzał bowiem co najmniej trzy oddziały elfów i krasnoludów w różnych barwach, a nasuwało to myśl iż komanda się zbierają. Szykuje się wojna nie tylko z Nilfgaardem. Elfy przemierzające pobliską dróżkę poruszały się w prawie absolutnej ciszy, jednak krasnoludy nie były aż tak wyuczone poruszania się po lasach i skutecznie zagłuszały każdy krok mężczyzny coraz bardziej oddalającego się od obozu. To była jego szansa, teraz mógł uciec.
  14. Jaenr Linnre

    Pochód umarłych

    Kobieta słuchała wszystkiego, jakby nie mogąc się połapać o co chodzi. Najwyraźniej wspólna mowa nie była jej ojczystym językiem i utrudniało jej to tak szybką odpowiedź jak pozostałym zebranym. Zebrała się jednak w sobie i postanowiła odpowiedzieć swym sykliwym głosem, choć teraz nieco zdezorientowanym. -Zwą mnie Safira, a twarzy nie pokażę, jesteśmy bowiem w karczmie. Stanowiska nie posiadam, bowiem wedle wszelkich not czy glejtów, nawet nie istnieję. Jestem tu jedynie z woli Lorda Nashera, który obrał sobie waszą trójkę, bowiem jeszcze nie dołączył do was jeszcze pewien łowca. Każde z was zostało wybrane osobiście, bowiem każdemu można zapłacić, każdemu można obiecać sławę, wy jednak macie w tym własne cele, dzięki czemu jesteście w to bardziej zaangażowani i możecie okazać się po stokroć bardziej przydatni. Pierwszą misją ma być zbadanie pobliskiej twierdzy, mieszkały tam niegdyś jaszczury, teraz jednak atakują pobliskie statki i port w poszukiwaniu nowego legowiska. Musicie to sprawdzić, bo podejrzewamy nekromantów. Kobieta wyjęła dwa mieszki i położyła przed wami, gdy do karczmy wszedł jeszcze jeden mężczyzna, niewątpliwie łowca, zapewne ten spóźniony.
  15. Mężczyzna zdziwił się okropnie. Kostnica, na statku? Gdzie? I po co to komu? Zawsze spotykał się ze wrzucaniem martwych do morza, by mogli przejść na drugą stronę, ten jednak pomysł był dla niego co najmniej dziwny. Po co trzymać ich dusze po tej stronie i nie pozwalać im odejść przez ziemię bądź morze? Nie mógł się jednak sprzeciwiać, wziął więc jedne zwłoki na jedno ramię, a drugie chwycił za koszulę by móc je wlec za sobą. -Jak myślisz, gdzie jest ta kostnica?
  16. Krzaki i wszechobecna ciemność dobrze ukrywały wszystko co dzieje się poza samym obozem. Wszystko załamywało kształty i przeszkadzało w dojrzeniu czegokolwiek. Jednak wyostrzone zmysły mężczyzny pozwoliły mu zobaczyć więcej niż przeciętnemu człowiekowi. Ujrzał on elfa z łukiem patrolującego pobliską leśną dróżkę, nie wiadomo było dokąd prowadzi, jednak najwyraźniej była dla elfów dość ważna. Reszta otoczenia okazała się być pusta, jakby wszyscy zbierali przed czymś siły.
  17. Czerń, czerwień, płomienie, rogi i ogólne zUo... nie wiem, smoki, coś mhrocznego...
  18. Masked skrzywił się paskudnie i mimowolnie wyszczerzył kły, oraz lekko się zgarbił, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzało. Jego serce nie zabiło, było bowiem martwe, jego oddech zanikł, był bowiem zbędny. Zaprzestał również mrugać, a jego oczy rozjarzyły się czerwienią, a wzrok jego przebujał wszelkie ciemności. Był wściekły, choć nie znał tego uczucia, pragnął krwi, choć nie musiał jeść. To ona do tego doprowadziła. Jak ktoś taki śmie mówić że go zna? Skąd? Jakim prawem? Jednak jej słowa działały jak napar z rumianku i uspokoiły jego reakcję, nim choćby cząstka mocy mogła się z niego uwolnić, a kolejne słowa zaczynały działać jak balsam na jego uszy. -Dołączyć do ciebie? Jako kto? Sługa, uczeń sprzymierzeniec czy może kompan? Tak pragnę potęgi i teraz zdjęłaś klapki, z mych oczu, dotyczących mego prawdziwego celu. Tak, podążę za tobą, jednak tylko jeśli i mi się to opłaci i nie zaburzy reszty mych planów. Mów więc za kogo będziesz mnie miała i co otrzymam za mą pomoc i wiedze. Zamilknął. Pragnął tej wiedzy i mocy, nie ważne za jaką cenę. NMM? Po co mu jej klęska?Chce mocy, a reszta drożyny i tak ma go za nic. Jeśli będzie mógł, pomoże im dla obietnicy Atlantisa. Jeśli jednak będzie to sprzeczne z jej wolą. Będzie musiał się zastanowić, pragnął bowiem i archiwów, które to mogły mu dopomóc w jego misji. Teraz jednak pragnął jej słów jednak raz jeszcze doszedł do głosu. -I nie zaglądaj tak łapczywie w mą dusze, dawno bowiem postanowiłem ją oddać za moc, bowiem moc można zdobić jedynie przez poświęcenia.
  19. Mężczyzna skradał się niepostrzeżenie, aż dotarł do pali ustawionych by bronić obozu. Obawiał się ich, myślał bowiem iż łatwo się o nie skaleczy jednak omijanie ich nie przysporzyło mu większych problemów i znalazł się już na, przypuszczalnej, wolności. Teraz musiał gdzieś uciec bądź postanowić coś innego, jednak tak czy siak, musiał uważać na elfy.
  20. No to piosenka, która powinna być bliska patriotą wielu krajów, niechaj w dobrej wierze powędruje ku tobie:
  21. Mężczyzna czekał parę chwil, nagle jednak elfy dość nerwowo zaczęły się rozglądać. Widać były iż czegoś się boją, jednak nie wiadomo było czego. Odezwały się raz jeszcze, choć szeptem a następnie rozeszły się, jeden w stronę lasu, drugi zaś okrąży obóz. Coś było nie tak, bardzo nie tak i mogło to być niebezpieczne. Jeśli to wróg, mógł zginąć w bitwie, zaś jeśli Temeria, za nie pomoc gwardziście, mógł zostać ścięty jako dezerter, bowiem osobom takim jak gwardia łatwo było naginać prawo.
×
×
  • Utwórz nowe...