Świeży rekrut Napisano Marzec 9, 2016 Share Napisano Marzec 9, 2016 Spoko. Ja to ten spokojny gość : ). Mnie ciężko obrazić, ale czasem biorę za dużo do siebie, przez co jestem tym, kim jestem. A ja nie mówię, że jest wolny od wad. Nie mam odpowiednio wyćwiczonego instynktu i zmysłu pisarskiego, więc nie mogę udzielać takich rad. Nie mam też na koncie żadnych udanych fików, ale jakoś to toczę do przodu. Od razu mówię, że 'Wiedźmina' nie czytałem, tyle co ze stronę, może dwie w gimnazjum, ale widząc Twoją 'Wiedźmę' z 'Epic', to coś mnie przytkało. Odnośnie tego uniwersum, to wiem, że autorem jest Sapkowski, a jeden z fandomowych przyjaciół stwierdził, że piszę jak on. ...(Kuwa jak to możliwe?!) ja tego nie ogarniam. Mimo wszystko, taka krytyka może pomóc Oblężeniu. Gratuluję 'Wiedźmy' @Zodiak Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
StyxD Napisano Marzec 9, 2016 Share Napisano Marzec 9, 2016 Przyglądam się całej imprezie nieco z boku, bo o Oblężeniu nie sposób nie usłyszeć, i parę komentarzy tutaj zasmuciło mnie, tak że aż się odezwę. 17 godzin temu SPIDIvonMARDER napisał: A co do czytania fanfika tylko po to, aby doszukiwać się w nich subiektywnie odczuwalnych zgrzytów językowych, to chyba też to śmierdzi jakimś masochizmem. To jakby słuchać na siłę rapu, jak go się nie lubi. Aha. To i śmieszno, i straszno świadczy o podobno poważnym tłumaczu Naprawdę? Czy dobrze rozumiem, że dochodzimy do poziomu "don't like don't read", okrzyku bojowego trzynastolatek piszących kiepskie slashe na fanfiction.net, wznoszonego w odpowiedzi na krytykę? Nie idźmy tą drogą. 45 minuty temu Świeży rekrut napisał: Poniekąd nieważne jaka fala krytyki przeleje się przez ten fik, ja go i tak przeczytam, a raczej większość. Po sprawie. Nie sądzę, żeby ktokolwiek krytykował to opowiadanie, żeby obrzydzić je tobie czy innym fanom. Twoja opinia to twoja opinia, ale miej odwagę przyznać, że inni mogą mieć odmienną! Co zresztą przyznajesz, ale po tej wypowiedzi wciąż pozostał mi zły smak. A co do samego Oblężenia - zostałem nakłoniony przez pewne osoby, żeby przeczytać niektóre jego fragmenty, i jeśli reszta jest taka jak one, to to może być najgorsze dzieło, z jakim przyszło mi mieć kontakt - jeśli nie pod względem stylu, to pod względem smaku i wewnętrznej spójności. Ale obawiam się, że gdybym chciał przeczytać całość i wypunktować wszystkie potknięcia, to zostałbym zbyty komentarzem podobnym do tych powyższych. Dlatego szacunek dla Zodiaka i Verlaxa. 5 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Świeży rekrut Napisano Marzec 9, 2016 Share Napisano Marzec 9, 2016 Ech ... znowu się muszę tłumaczyć. Po pierwsze szanowny @StyxD ja mam własne zdanie, dotyczące tego fika. Którego nikt nie zmieni, chyba, że zrobię to sam. Po drugie, szanuję zdanie innych, nawet jeśli jest całkowicie inne od mojego. Każdy ma swoje własne zdanie, a to trzeba uszanować. (Pewnie jestem teraz według Ciebie kimś, kto nie szanuje zdania innych.) Po wielu komentarzach, jak i samym tekście mam zły smak, ale jakoś idę dalej i czytam, bo mnie interesuje. Krytyka jest potrzebna, a zwłaszcza krytyka konstruktywna, więc nie mam niczego do komentarzy powyższych użytkowników. Dlatego też żaden z nich mi ni obrzydza czytania, takie są prawa publikacji, aby również nastawić policzek, aby w niego dostać i dowiedzieć się, co jest źle. Co najwyżej mogę sam sobie obrzydzić czytanie. Także więc, mam nadzieję, że pozostawię po sobie jakieś dobre wspomnienie w Twoim umyśle, chociaż to i tak Twoja sprawa co o mnie sądzisz. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Accurate Accu Memory Napisano Marzec 9, 2016 Share Napisano Marzec 9, 2016 godzinę temu StyxD napisał: żeby przeczytać niektóre jego fragmenty, I ty śmiesz wydawać opinie, skoro czytałeś, jak mówisz... NIEKTÓRE FRAGMENTY? Przecież tak to można zjechać każde dzieło... A nie masz pojęcia, jak potrafią to wykorzystywać ludzie spoza Krytykując np. Fallouta, że to największe gówno z pastelowymi salcesonami... Bo np. jeden mały salceson, podnoszący pociąg... To OP godne pożałowania Ale jakby patrzeć tylko na TO... To wszystko można otrzaskać GÓWNEM po całości :( 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
StyxD Napisano Marzec 9, 2016 Share Napisano Marzec 9, 2016 38 minuty temu Accurate Accu Memory napisał: I ty śmiesz wydawać opinie, skoro czytałeś, jak mówisz... NIEKTÓRE FRAGMENTY? Um, nie... napisałem wyraźnie "jeśli reszta jest taka jak one", nie była to opinia o całym dziele. Jedynie o tych fragmentach. 40 minuty temu Accurate Accu Memory napisał: Krytykując np. Fallouta, że to największe gówno z pastelowymi salcesonami... Prawdę mówiąc, Fallouta też nie darzę sympatią. 3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wlocz Napisano Marzec 10, 2016 Share Napisano Marzec 10, 2016 3 godziny temu Irvin napisał: Pod wpływem bombardowania przez osoby trzecie (i czwarte [pozdrawiam Psorasa]) przejrzałem kilka pierwszych rozdziałów - te opowiadanie wyma ga ostrego, dobrego redaktora, nie obrony fanów przed ostrą krytyką. Mieszanie czasu przeszłego z teraźniejszym, dialogi jako ściana tekstu pozbawiona opisów,większość postaci jest - na ogół - albo niepoważna w durny, gimbusiarski sposób, albo przesadnie patetyczna, zarzucanie czytelnika toną niepotrzebnych informacji bez odpowiedniego wprowadzenia, nielogiczności w fabule wymienione przez poprzedników - mógłbym tak wymieniać przez pół godziny, a to dopiero pierwsze 4 rozdziały. Ja wiem, że KO powstawało ponad trzy lata i ma większą dokumentację niż niejedna praca inżynierska, ale w obecnej formie nie nadaje się, niestety do publikacji. Z racji tego, że trzeba napisać część KO od nowa wrzucam Magdalenę Ogórek: Nie wiem czemu wrzuciło mi tam resztę posta. Kocham formatowanie forum. Ukryta zawartość Irwin, hej Irwin. *szepcze* Nie żeby co ale ludzie mówią że miałeś ogłosić wyniki pewnej ankiety do końca stycznia... *krzyczy* A JEST POŁOWA MARCA!!! Dzięki za trzymanie terminów, ziom. PS: Słyszałem że ponad 1500 odpowiedzi masz. Powodzenia życzę przy przebijaniu się przez te wszystkie bazgroły ludzi. ^^ 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Świeży rekrut Napisano Marzec 14, 2016 Share Napisano Marzec 14, 2016 FARCIARZ!!! Mi zginął w 3 klasie podstawówki na W-F - ie. Na szczęście cały czas mam ten od mamy, którego dostałem na 18, zwykłe srebro, ale przynajmniej święcone. Jeśli tak uważasz (mnie też to uraziło @Dayan ale jakoś to przetrawiłem) to nawet się nie zbliżaj do mojego 'Sztandaru Straceńców', których jeszcze nie ma, ale mimo wszystko. Tak dla pewności. Tam moi żołnierze nie wierzą w 'Mareryję' tylko są bardzo zbliżeni do naszej wiary (wierzą w Stwórcę, bo Bóg by źle się kojarzył) może i przeginam z tym, ale odbyłem kilka poważnych rozmów z kilkoma osobami, nawet swoją panią od religii, więc ostatecznie się z tym zdecydowałem. Tak tylko uprzedzam, że przez swoją nieuwagę mógłbym urazić Twoje uczucia religijne, choć sam jestem katolikiem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Accurate Accu Memory Napisano Marzec 14, 2016 Share Napisano Marzec 14, 2016 26 minuty temu Dayan napisał: Czy ten regulamin jeszcze obowiązuje, czy ma być jakaś zmiana? Przecież słowo "Mareryja" cię nie zastrasza... Nie jest rasizmem... Jest co najwyżej PARODIĄ... Może niesmaczną, ale to nie jest zabronione w naszym kraju :( A i nie jest nazizmem... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Świeży rekrut Napisano Marzec 14, 2016 Share Napisano Marzec 14, 2016 Osobiście mogę stwierdzić, że zawsze starałem się oszczędzić tego tematu w swoich fikach, ale nie zawsze to mi wychodziło, a teraz sytuacja wręcz ode mnie wymaga, abym o tym napisał, a zwłaszcza, że to będzie jeden z głównych tematów: wierzyć, czy też nie. Postaram się dać odpowiedź na nie pytanie, jeśli chodzi o te wydarzenia na wojnie. W sumie to każdy ma coś na sumieniu. Nie przesadzaj. Jak dla mnie warto ... no, holender. Odpuścić autorowi. Tym razem. Przecież masz książkę (ja nie mam, a chciałbym), tak daleko zaszedłeś z lekturą. Poza tym jakoś więcej nie narzekałeś. Więc ... jak dla mnie warto dać tekstowi drugą szansę. Choć smak poznawania nie będzie ten sam. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Accurate Accu Memory Napisano Marzec 15, 2016 Share Napisano Marzec 15, 2016 2 godziny temu Dayan napisał: Matki Bożej. Tak po ścisłości... To matki Jezusa... A przynajmniej ja tak uważam. Nie można być jednocześnie swoim ojcem i synem tego ojca, czyli samego siebie... Oczywiście... Będąc Synem Czesława, sam mogę być ojcem dajmy na to Maćka... Ale nie samego siebie... Trochę to mnie zawsze dziwiło. Bo idąc tym tropem... Ech, to bóg, tego nie ogarniesz... Dlatego odrzuciłem ten dogmat, jak i religie... Nie, żebym kiedyś był religijny... 36 minuty temu Dayan napisał: Zostało to między nami wyjaśnione, wycofuje zgłoszenie. To ty żeś zgłosił fika przez jedno słowo? Serio? Do usunięcia? Bo to zapewne by się stało, gdyby ktoś mądry to potraktował bardzo poważnie. Praca wieli lat, poszła by się... Kochać. Za jedno sponifikowane słowo. Równie dobrze mógłbym oskarżyć Autora Save Me, o KOCHANIE Historii. Jako że kucy nigdy w historii ziemi nie było, nie w taki sposób, jak to opisuje autor... Tak zareagował mój przyjaciel z poza, na ten fik... Oskarżyłby autora o K%$%^^&^e historii ludzkiej. I dobrze Dayan, że nie widziałeś mojego pomysłu na prequel UNI TCB... Planeta terra, rozbicie wymiarów na dwa światy... Ludzie wygnani z rajskiej planety i stąd ta nasza "mitologia" z wygnaniem z raju Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
BronyReader Napisano Marzec 15, 2016 Share Napisano Marzec 15, 2016 Ach wspomnienia... Jak to mój fanfik banowali za obrazę "uczuć religijnych"... Ateistów. Tak to jest na tym forum. Jeden doniesie, a wielki brat już patrzy i dopisuje paragrafy. "W sumie nie mam takie zasady na mocy której powinienem cię zbanować, ale i tak to zrobię.". @Dyan. Nie wiem skąd się urwałeś, nie wiem co planujesz... Ale przestań. Jak nie masz w życiu co robić, to przynajmniej nie zawracaj gitary innym. Można krytykować, można mówić że się nie podoba... Ale nie hejć, i przestań się zachowywać jak UBek. Pozdro! ~Redzim Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Poulsen Napisano Marzec 15, 2016 Share Napisano Marzec 15, 2016 "i przestań się zachowywać jak UBek" Nie wiem co palisz ziomuś, ale albo to odstaw, albo się podziel. Zgłaszanie całego fika do usunięcia za jedno słowo to rzeczywiście głupota , ale nazywanie drugiej osoby za to "ubekiem" jest jeszcze większą głupotą. 3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Marzec 15, 2016 Autor Share Napisano Marzec 15, 2016 Sprawa została z Dayanem w całości wyjaśniona, więc chyba można ten temat zakończyć. Nie warto się kłócić. Dzięki za wszystko, także Dayanowi na zwrócenie jednej uwagi, którą umieszczę w nowej wersji tekstu. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Marzec 15, 2016 Share Napisano Marzec 15, 2016 6 godzin temu BronyReader napisał: Ach wspomnienia... Jak to mój fanfik banowali za obrazę "uczuć religijnych"... Ateistów. Tak to jest na tym forum. Jeden doniesie, a wielki brat już patrzy i dopisuje paragrafy. "W sumie nie mam takie zasady na mocy której powinienem cię zbanować, ale i tak to zrobię.". @Dyan. Nie wiem skąd się urwałeś, nie wiem co planujesz... Ale przestań. Jak nie masz w życiu co robić, to przynajmniej nie zawracaj gitary innym. Można krytykować, można mówić że się nie podoba... Ale nie hejć, i przestań się zachowywać jak UBek. Pozdro! ~Redzim Niczego nie trzeba było dopisywać - wystarczyło się powołać na regulamin forum (niegdysiejszy), który obowiązywał (i obowiązuje) również w dziale opowiadań, niezależnie od wewnętrznego. 3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
WhiteHood Napisano Marzec 15, 2016 Share Napisano Marzec 15, 2016 Cytuj Ja się czuje obrażony i to mocno. Jakbyś nie wiedział, a może nie zauważyłeś, na szyi noszę medalik z pierwszej komunii, jest dla mnie święty, ważniejszy, niż cokolwiek. A ty zrobiłeś coś takiego? A miałem Cię za porządnego gościa. Nie rozumiem, przepraszam, ale ja naprawdę nie rozumiem. Zresztą nie odpowiadaj i tak wystarczający Spoiler burdel się tu zrobił. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
The Lord High Protector Napisano Marzec 18, 2016 Share Napisano Marzec 18, 2016 9.03.2016 at 14:46 Verlax napisał: Żadna strategia, konstrukcja, projekt nie brała się z niczego, a wszystkie przygotowania wojenne są na wojnę, która już się odbyła. Nie byłoby taktyk infiltracji bez wcześniejszych porażek niemieckich pod Verdun i w Belgii. Nie byłoby rosnącej mechanizacji wojska i zastosowania ciężarówek do transportu wojska bez porażki konserwatywnego planu Schlieffena. Nie byłoby nawet tak oczywistej rzeczy jak mundury dostosowane do warunków przyrody z kamuflażem (słynne "cholernie świecące" czerwone spodnie francuskich żołnierzy w 1914) bez ekstremalnych porażek jakie odnosiły dywizje uzbrojone w taki sposób. Nie byłoby również doktryny "blitzkriegu" jako takiej bez doświadczeń z frontu wschodniego i protoplasty w postaci Ofensywy Brusiłowa. Ah, a poza tym - gratuluję pobicia rekordu. Niemcy by się przygotować do wojny potrzebowały 5 lat ciężkich zbrojeń, mając już bazę przemysłową, surowce i odpowiednie konstrukcje, a i tak nie byli gotowi do wojny. Rosja Sowiecka potrzebowała kilkudziesięciu lat by wprowadzić industrializację oraz zacząć masową produkcję zbrojeniową, a i tak przemysł ten ruszył dopiero za Lend-Lease i Sowieci też nie byli gotowi do wojny. Tymczasem Sombra zrobił w pełni udaną industrializację w 6 lat na kompletnym zadupiu tworząc gigantyczną armię z niczego. Podobnie Equestria, która bez przemysłu wojskowego (nie można nazwać "przemysłem" warsztatu eksperymentalnego mauserów z sprzed tysiąca lat) robi to samo. Gratuluję, przodownicy pracy są dumni. Doskonale napisane! Dlatego rzuciłem tego fika po 4 rozdziale. Z militarno-ekonomicznego punktu widzenia - a z takiego punktu można jak najbardziej na ten ff patrzeć, bo w końcu o te kwestie bądź co bądź świat przedstawiony się mocno opiera - fanfik leży na wznak i nie woła nawet o pomstę do nieba. Jeśli ktoś patrzy na wojnę jedynie przez pryzmat pól bitew, to polecam, ale jak ktoś się zna i widzi nieco więcej (tak jak Sz. Pan Verlax) będzie czuł się co najmniej nieswojo. Ogólnie 2/10. Polecam i pozdrawiam - Piotr F TLHP. 3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Popularny post. Wilkonet Napisano Marzec 21, 2016 Popularny post. Share Napisano Marzec 21, 2016 Jejku, jejku, jejku... Robiłem podejście do tego zacnego dzieła... już jakiś rok temu. Pamiętam, że niezbyt mi się spodobał. Ale patrząc po ilościach komentarzy, chyba warto dać mu drugą szansę, prawda? A więc mam nadzieję, że bez urazy dla nikogo, oraz, że ktoś coś z tego czegoś wyciągnie. Albo pośmieje się razem ze mną. Zacznijmy więc zagłębianie się w ten mhroczny i zuy konflikt wielkich osobistości. Zaczynając od samego początku i pierwszego wrażenia... pierwszymi śmiesznymi rzeczami, jest skład komentarzy. W większości to dwie osoby. W dodatku, mówiących o formie książkowej i upominkach. Hehe... he. Już zacząłem chichotać. Szczególnie, że wygląda to, jakby autor miał swojego prawnika, który asystuje niemal co komentarz. Ale może niepotrzebnie się czepiam. Zabawny jest też wybitnie podniosły wstęp. Doprawdy, ja rozumiem, że należy wprowadzić czytelnika... ale robienie mu takich wymagań i wrażenia osobistego narcyzmu autora... no, przynajmniej fajnie wygląda. A ja mam ocenić treść. I tu jest najśmieszniej. 1. Postaci: O Dżizus... to się nadaje na kabaret, albo czarną komedię. Nie wiem co tu miałbym napisać... one są zwyczajnie śmieszne. Ich naiwność, ich niestabilność psychiczna (Jesteeeem Raaainbooooow, jestem taka niestaaaaabiiiiiilna, ooooł gaaaaaad!)(Jestem zuym i strasznym Sombrerą, który was zniszczy o dokładnie tak! Taaaaaaak, o tu, tu i tu! Drżyjcieeeeeeee!!!!). To jest przepiękne. Zaprawdę, nie mogłem znaleźć nikogo kto by tam mnie nie śmieszył. Tylko żałuję, że na świetną komedię, postaci są zbyt nudne. Wielka szkoda. 2. Uzbrojenie: O tak tak. Karm mnie tym bezsensem! Serio, co to jest? Pozbycie się tego wszystkiego... wiem, że serial, wiem, że kucyki... ale Equestria nie jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Myślę, ile osób pożarła manticora, bo nie miały broni. A czeeemuuuuuu? Bo źle by na ciebie działała. Masz jeszcze włócznię, magię, twarde kopyta i 4891 sposobów na zabicie swojego sąsiada. Ale teraz tego nie zrobisz, bo nie masz broni palnej! Nie musisz nam dziękować! I nie przejmuj się dzikimi zwierzętami i potworami! One też musza coś jeść! Hahahaha! Już wiem co mówiły kucyki, kiedy pozabijały domowników nożem kuchennym. "To wasza wina! Czemu postawiliście dookoła mnie tyle przedmiotów, którymi mogłem kogoś zabić!? To wasza wina! Ich krew jest na waszych kopytach, potwory!". A na poważnie. Jak to brak broni palnej sprawia, że kuce nagle przestają się zabijać... to nie ma ratunku dla tej rasy. 3. Bitwy: Wspaniałe. Niesamowite. Idealnie wpasowują się w parodiujący wszystko klimat. Zupełny brak wykorzystania przewag ras. Kucy. Tylko czekam, by zobaczyć jak ci wszyscy magowie zbijają bąki, patrząc sobie, jak te wszystkie niemyślące kucyki wybijają się wzajemnie. Kurczę... aż pegazom się nie chce walczyć jak powinny. Różni przedstawicie ras w oddziałach, to serio ma potencjał. To jest w stanie stworzyć drużynę, niczym z RPG'ów. Która jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. A tu... Ha! Już wiem! Tajną bronią Sombry była połowa bomby ogłupiającej! Którą zdetonował na początku konfliktu! Czemu połowa? Bo więcej nie trzeba było! 4. Wszystko inne: Starałem się odebrać ten tekst na poważnie. Próbowałem. Starałem się. Ale... Equestria jako chłopiec do bicia, który nie ma najwidoczniej NIC, bo wszystko oddał(wraz ze swoją inteligencją). Ale nagle wojna... która jawi się jako walka jednych idiotów z drugimi. Nie potrafię się przy tym nie śmiać. Postaci mnie nie przekonały, ich "przemiany" wewnętrzne również. Ale muszę podziękować za jedną rzecz, dzięki której rozumiem też częściowo popularność opowiadania. Przypomniałem sobie czasy, kiedy byłem jeszcze młody i piękny. I wtedy serio, kręciły mnie średnie/kiepskie opowieści. Jak o miłości tej różowej z Naruto(Teraz to jest takie głupie.). Wtedy też kręciło mnie takie coś, co widzę tutaj. Czyli mhroczne wydarzenia i przemoc bez zbytniego składu i sensu. To i głównie reakcje postaci, nawet jeśli płytkich. A więc, dziękuję. Za przypomnienie starych czasów, kiedy wszystko było proste, nie musiałem martwić się przyszłością i czy będę miał za co żyć. P.S. I autorze, nie bierz tego jako obrazę. Nie mam nic do ciebie, ani twoich czytelników. Zwyczajnie, wyrzuciłem z siebie to, co mi leżało na sercu i języku. P.S.2 Opowiadanie na 3/10. Byłoby 2/10, ale masz punkcika za to, że ci się chciało tyle pisać. 11 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Popularny post. Johnny Napisano Marzec 21, 2016 Popularny post. Share Napisano Marzec 21, 2016 Za „Kryształowe Oblężenie” wziąłem się zachęcony jego popularnością. Bo prawdą jest, że KO to jedno z tych opowiadań bardziej znanych w fandomie (i być może nie tylko, wnioskując po notatce wprowadzającej dla osób niezaznajomionych z MLP). Historię nie raz przedstawiano mi jako przykład czegoś fajnego, jako coś stworzonego z pasji i jako godny przykład do naśladowania. Autor zaś chwali się swoim imponującym dorobkiem literackim, z którym jednak nie jestem w żadnym stopniu zaznajomiony, toteż można powiedzieć, że do KO podchodziłem na świeżo. Nie przeczytałem nawet słynnego „Żelaznego Księżyca” , wychodząc z założenia, że skoro „Kryształowe Oblężenie” to jego rozszerzenie, nic nie stracę jeśli lekturę zacznę właśnie od tego „jednego z najobszerniejszych opowiadań w polskim fandomie”. Już na wstępie muszę zaznaczyć, że opowiadania wojenne i w ogóle tematyka drugiej wojny światowej z całą pewnością nie jest moją ulubioną, a na militariach to ja się w ogóle nie znam, lecz nadzieje robiły mi obietnice autora mówiące, iż nawet takie osoby jak ja, mogą odnaleźć w lekturze KO frajdę. Skłamałbym jednak gdybym powiedział, że nie zaczynałem czytania bez żadnych uprzedzeń. Sama koncepcja fika wydawała mi się trochę naciągana i nie byłem do końca przekonany czy dobrym pomysłem jest łączenie świata pastelowych kucyków z realiami wojennymi. Pewne rzeczy po prostu do siebie nie pasują, a takowe połączenie nasuwa całe mnóstwo okazji by przekroczyć pewne granice. Zignorowałem jednak obawy, licząc na przyjemną lekturę. No więc zaczęło się od sponifikowanego ataku na Westerplatte, który stanowi swoiste rzucenie czytelnika na wody dość, choć nie do przesady, głębokie. Ot, ni z tego, ni z owego, nawet wspomniano o tym bezpośrednio w opowiadaniu, Equestria dokonała niewytłumaczalnego skoku technologicznego i w chwili gdy dzieje się pierwsze preludium, znajduje się już na nienajgorszym poziomie pozwalającym jej szykować się do wojny na pełną skalę. Mamy tutaj prostego żołnierza, nie do końca rozumiejącego sytuację w jakiej się znalazł i jego dziewczynę, którzy będąc w swoich objęciach stają się światkami początku konfliktu zbrojnego. I pewnie powtórzę tutaj opinię co poniektórych, ale ja osobiście poczułem się skołowany światem przedstawionym w opowiadaniu? Karabiny? Samoloty? Niby mogłem się tego spodziewać ale jednak sądziłem, że będzie to wprowadzone bardziej stopniowo. To czego się spodziewałem to również bardziej śmiałe sceny miłosne, lecz, ku mojemu zadowoleniu, autor nie przekroczył pewnej granicy już na początku opowiadania. No, ale prawda jest taka, że pierwsze preludium wnosi bardzo niewiele, jest aż do bólu proste i przewidywalne i na miejscu autora, całkiem bym je sobie darował. Podobnie ma się rzecz z drugim preludium, dziejącym się w kompletnie innej rzeczywistości niż pierwsze. Oto szkolny świat Applebloom, która, nie da się tego nie zauważyć, zachowuje się w sposób kompletnie do niej niepasujący. Nie widzę tutaj tej wesołej, pełnej energii klaczki, którą trudno jest czymkolwiek zasmucić czy zdołować. Takie jej wymuszone użalanie się nad sobą może i jest naturalne u ludzkich dzieci w wieku Applebloom, ale niestety, znając charakter małej, trudno uwierzyć, że w tej części jest ona sobą. Szczególnie zaskoczył mnie w tym względzie fragment, gdzie żali się iż nie może ani latać ani czarować. Może to tylko moja opinia, ale to zwyczajnie do niej nie pasuje. I znowu, może to tylko moja opinia, ale preludium drugie także wydaje mi się kompletnie nieistotne. I tak rozpoczął się właściwy fanfik, a ma on początek w Canterlocie, gdzie Celestia i Luna rozmyślają. Rozmyślają na wcale nie głupie tematy i choć strasznie mnie raziły niektóre odzywki, to jednak ten konkretny fragment wypadł wcale nienajgorzej. Dalej jest jednak wprost przeciwnie. Po scenie skupionej na Mane6, która ,podobnie jak oba preludia, niewiele wnosi, a wręcz razi słabo odwzorowanymi charakterami głównych bohaterek, na scenę powraca Celestia i moment, który chyba miał być mroczny. Mówię chyba, gdyż to, że całość została wyreżyserowana przez Sombrę było wręcz boleśnie oczywiste od samego początku. No i mrocznego klimatu nie buduje się poprzez dodawanie przeciekającej przez sufit (sic!) krwi, milczącego pożaru, czy garstki trupów. Poza tym, scena jest zwyczajnie za krótka by poczuć ten klimat, a pojawienie się antagonisty wcale a wcale nie zaskakuje (podobnie jak pojawienie się Luny). Zaskakuje jednak zdumiewająca głupota Sombry. No bo co to ma być, że ten, miast najzwyczajniej postawić ultimatum, zdradza księżniczkom swoją przewagę, mówi nieco o tym jak ją osiągnął i jeszcze liczy, że władczynie po prostu się przestraszą. Że już nie wspomnę o wciąż nie rozstrzygniętej do końca kwestii tego skąd w świecie kucyków znalazły się ludzkie narzędzia wojny, ale o tym później. Cczytałem dalej. Przebrnąłem przez dalszy fragment opowiadający jak powstały skromne siły militarne Equestrii i choć nie był on pozbawiony słabych stron (np. wybór Blueblooda na jednego z dowódców choć bezpośrednio i pośrednio dano do zrozumienia że to błąd) to był on dużo lepszy niż przedstawiona później historia equestriańskiej broni. Powiem wprost – nie podobał mi się właściwie każdy aspekt tego tematu. Począwszy od pomysłu, że to Discord, duch kojarzony raczej z „chaosem szalonym” niż „chaosem niszczycielskim”, jest odpowiedzialny za pojawienie się pierwszych typów broni palnej, poprzez późniejszą, absurdalna i jakże banalną decyzję o schowaniu tejże broni, kończąc na pomyśle że gryfy przez lata poświęcają się rozwojowi militarnemu, nawet nie myśląc by go wykorzystać. Wszystkie te pomysły są słabe, naciągane, wręcz nierealne, by nie powiedzieć głupie, a plan Celestii, choć ułożony na prędce i spodziewam się że ulegnie wielu zmianom, jest wręcz żałośnie naiwny. Absurdów jest w tym rozdziale jeszcze wiele, ale istnym wariatem ten z wprowadzeniem języka niemieckiego. To nie mogło być jeszcze bardziej wymuszone. Że niby szpiedzy nie wyczają, że equestriańczycy mówią w obcym języku? Że sami equestrianczycy od tak nauczą się obcego języka i będą w nim prowadzić skomplikowane rozmowy poruszające sprawy najwyższej wagi? Że będą ryzykować niezrozumienie we własnych szeregach? Litości… Tym negatywnym aspektem skończył się rozdział pierwszy i byłoby bardzo dobrze gdyby był to jedyny taki zgrzyt przynajmniej na dłuższą metę. Jednakże rozdział drugi otwiera sprawa, której nie potrafię nazwać inaczej niż beznadziejną. I nie chodzi tutaj wcale o całkowicie bezpodstawne i niepotrzebne dla fabuły obawy Cadence ani też o kwestię jej bezpłodności. Nie chodzi wcale o słabe wyczucie z wstawieniem sceny miłosnej. Nie. Mam na myśli postać Shinning Armora, którego pierwsze wystąpienie w tym fiku, w moich oczach już w przedbiegach całkowicie przekreśla go jako udanego bohatera. Bo mam rozumieć, że zasłużony dowódca wojskowy, koleś, który wspinał się po szczeblach kariery przez lata, wiedział jak działa wojsko, pewnie ma na swoim koncie kilka mniejszych konfliktów, nagle zalewa się łzami w obliczu kolejnej wojny? I niech nikt mi nie wmawia, że ogier jest przerażony wizją krwi i brutalności, bo zostało dane do zrozumienia, że on również nie zdaje sobie sprawy z tego co go czeka. On nie wie ile przyjdzie mu znieść i jestem pewien że gdy przyjdzie co do czego, będzie cholernie zaskoczony i przerażony. Dopiero wtedy powinien rozpaczać, płakać i załamywać się. Teraz, gdy konflikt pozostaje w fazie, ze tak powiem, planów, Shinning, jak na żołnierza przystało powinien wziąć sprawę na klatę i świecąc przykładem, dumnie przyjąć rozkazy Celestii. No, ale Shinning pokazał już że nie jest prawdziwym żołnierzem, a także że nie jest prawdziwym bratem. Tak. Mówię to z całą stanowczością i pytam autora czy zdaje sobie sprawę z tego co to znaczy być czyimś starszym bratem. Czy wyobraża sobie jak to jest usłyszeć, że młodsza siostra ma wstąpić do wojska, mając w perspektywie największą wojnę w dziejach? Czy autor wie, że prawdziwy starszy brat nie przyjąłby w takiej sytuacji nawet najbardziej wiarygodnych argumentów (swoją drogą, te przedstawione przez Celestię nie są wiarygodne) i choćby musiał stanąć na rzęsach, uchroniłby swoją młodszą siostrę przed takim losem? I to niezależnie od tego z jakimi to by się wiązało konsekwencjami. Powtórzę, bo jestem o tym przekonany – Shinning Armor, ze swoim absurdalnie krótkotrwałym oporem, nie jest dla Twilight dobrym bratem. Słowem, ogier jest dla mnie przekreślony. Nie ważne już co zrobi, nie ważne czy będzie w fiku bohaterem czy zdrajcą, to jego pierwsze pojawienie się w KO piętnuje go w moich oczach. A co gorsza, sprawa Shinning Armora wypływa dokładnie w momencie gdy pojawia się to, czego się najbardziej w tym fiku obawiałem – Mane6 zostają wcielone do wojska i to w stopniach oficerskich. Znowu nie waham się tego napisać – kompletna bzdura, pomysł wręcz idiotyczny. Jak bardzo oderwaną od rzeczywistości władczynią musiałaby być Celestia by powierzać dowództwo sześciu, bądź co bądź, cywilom, jako argument podając ich rzekome obowiązki i moce płynące z Elementów Harmonii? Przyznam, że gdy tylko to przeczytałem, zacząłem błagać w duchu, by to potoczyło się inaczej, by Mane6 lub przynajmniej kilkoro z nich, odmówiły, przestraszyły się, uciekły, cokolwiek… Ale nie! One wykazują nawet jeszcze mniejsze zrozumienie problemu niż Shinning Armor, a to w mojej ocenie całkowicie przekreśla je jako dowódczynie. Dowódca nie może traktować wojny jako zabawy ani wyzwania nie może się tego bać ani widzieć w tym jedynie ślepego podążania za głównym baranem w stadzie. Przede wszystkim jednak musi mieć przeszkolenie, wiedzę i doświadczenie, a nikt mi nie wmówi, że Mane6 zdążą to wszystko zdobyć skoro wojna już właściwie wisi w powietrzu. I mam być szczery? Po tej scenie, odłożyłem KO na długi, długi czas. Ale do lektury wróciłem, jak się okazało, jedynie na chwilę. Nie ukrywam, ciekawiło mnie jak Mane6 powiedzą o wszystkim rodzinie, nawet jeśli zrobienie z tego rozkazu jest kolejny absurdem. Wrażenia po kolei i w podpunktach, bo te kilka stron naprawdę mnie wyczerpało: - Twilight, byłem zaskoczony i to pozytywnie wcale długim opisem domostwa, nawet jeśli naszpikowanym mnogością dziwnych słów, słowa o dzieciństwie były jednak słabsze, a rozmowa z rodzicami (znowu mówię, z całą stanowczością) FATALNA. Co to miało być?! Rodzina szlachecka, w miarę spokojna, bez tradycji wojskowych bez żadnych emocji, sprzeciwu, żądań wyjaśnień, po zaledwie kilku zdaniach ot tak daje córce błogosławieństwo?! Bzdura! A jakby było tego mało, styl woła w tym fragmencie o pomstę do nieba – dialogi są po prostu beznadziejnie nienaturalne, a sama scena jest zwyczajnie zbyt szybka i zbyt prosta. Absolutna porażka! - Applejack, słynny motyw sieroctwa mnie nie zaskoczył w odróżnieniu od całkiem ładnego opisu, doszczętnie jednak zrujnowanego końcówką, AJ, choć odzywa się na krótko, całkowicie zniszczyła klimat tej sceny, a ostatnie słowa narratora to wręcz kopanie leżącego - Fluttershy, tu będzie tylko krótki komentarz, naprawdę nie mam siły, mianowicie: CO, KU*WA?! - Rarity, co prawda, ta scena to nie jest aż taki absurd jak ta w wykonaniu Fluttershy, lecz ponownie kompletnie do mnie nie trafiła, podobnie jak z fragmentem Twiligh, zupełnie nie ma tutaj emocji, rozmowa jest wręcz żałosna, nie widać czyjegokolwiek charakteru… poprawka, widać – widać jak Rarity ni z tego ni z owego przechodzi przemianę godną doktora Jekylla, skąd to się wzięło?! a scena z Sweetie Belle to jeszcze jedna pomyłka – dzieciak zostaje harfiarką władczyni, najbardziej oczywiste rady okazują się dla Rarity (profesjonalnej krawcowej) zbawieniem, piosenka jest beznadziejna - Rainbow Dash, naiwne, po prostu naiwne i to tak bardzo, że nie wierzę że pisał to ten sam autor co pierwsze słowa całego opowiadania Na ciąg dalszy zabrakło mi sił. Krótko mówiąc, te parę scen to istny koszmar pod właściwie każdym względem. Jeśli miałbym wybrać jeden (tylko jeden) fragment tego co przeczytałem, który zasługiwałby na gruntowną przebudowę, zdecydowanie wskazałbym właśnie te sceny… wszystkie. A teraz moje największe zarzuty. Panowie korektorzy, wstyd! Dwa pierwsze rozdziały wypełnione są (może nie po brzegi, ale ilość i tak jest zatrważająca) błędami najrozmaitszej maści. Literówki, zła składnia, byki interpunkcyjne, fleksyjne… czegoż tu nie ma? Nie przesadzę jeśli powiem, iż właściwie na każdej stronie znaleźć można przynajmniej jeden, a często i więcej, błędów, które fatalnie wpływają na płynność czytania. Strona techniczna najzwyczajniej leży i kwiczy, a to naprawdę przeszkadza podczas lektury, tym bardziej, że, nawet gdybym czytał na komputerze, nie miałbym możliwości zaznaczenia tych wszystkich błędów. Już kiedyś obiło mi się o uszy, że autor nie jest wielkim zwolennikiem GoogleDocs ale w tym wypadku, jego opowiadanie tylko na tym cierpi. A poza tym, jeśli wierzyć, iż korektorzy faktycznie robią wszystko, co w ich mocy by błędów było jak najmniej, aż boję się pomyśleć ile ich było przed korektą. No, ale nie można wylewać pomyj jedynie na korektorów, gdyż inny, dużo bardziej poważny zarzut kieruję bezpośrednio do autora, który najwyraźniej nie umie utrzymywać zbyt długo budowanego przez siebie klimatu. Nie chodzi mi wcale o to, że jest pod tym względem partaczem. O nie – klimat miejscami jest budowany perfekcyjnie, lecz wszystko idzie w diabły w momencie kiedy pojawia się jedno, jedyne, absolutnie nie pasujące do całości słowo, najczęściej zaczerpnięte z języka potocznego. Ileż to razy odrywałem wzrok od Kindla i kierowałem go w sufit, kręcąc przy tym głową i myśląc „I cały misterny klimat w p***u”. Boli to tym bardziej, iż Kryształowe Oblężenie już na samym początku wydaje się dziełem poważnym i nie brak w nim mądrych (czasami zbyt mądrych) słów, które jednak w połączeniu ze wspomnianą mową potoczną wypada słabo, by nie powiedzieć, komicznie. Zresztą, co ja się będę ograniczał, moja opinia jest taka, iż styl pisania jest w Kryształowym Oblężeniu jest fatalny. Co z tego, że całość czyta się szybko jeśli jest w tym tyle zgrzytów? Co z tego, że jest to podobno wzorowane na twórczości Grzędowicza, jeśli to daje takie słabe efekty. Powtórzę: jest fatalnie. Pośrednio wiąże się to również z zaskakująco częstym wprowadzaniem fragmentów (powtarzam się)całkowicie nie pasujących do akurat budowanego klimatu, tj. fragmentów najzwyczajniej zbędnych czy wręcz rujnujących klimat. Przykład? Proszę bardzo – po kiego miniwyklad o podziale rasowym w chwili gdy Twilight mówi o obowiązkach wobec kraju? Po kiego wspomniana już scena miłosna i sprawa bezpłodności? Po kiego również wspomniane zdradzanie swojego planu przez Sombrę? Niech nikt nie zrozumie, że takie sceny są całkowicie zbędne. O nie – wiele z nich stanowiło by ciekawe smaczki pod warunkiem że pojawiły się w odpowiednim momencie, takim, który nie wywoływałby facepalmu. To co jeszcze mnie raziło to, nie oszukujmy się, narcyzm autora - te rażące po oczach, niekoniecznie bezpośrednie, próby budowania atmosfery wielkości, przekonywanie o powadze i rozmachu dzieła, ta masa zbędnych dodatków, bzdurna tabela wag, całkowicie nic nieznaczące wstępy i chwalenie się ileż pracy się w to włożyło, uwagi że to "największe dzieło polskiego fandomu"... Gdyby chociaż to odbijało się na jakości fika, ale zdaję się że się jednak nie odbija, skoro dwa pierwsze rozdziały przedstawiają tak słaby poziom (tak, uważam, że tyle mi wystarczy do oceny, a fakt że początek wywarł na mnie takie a nie inne wrażenie sprawia jedynie że ilość stron przeistacza się w kolejną wadę). I tak, Kryształowe Oblężenie zostało przeze mnie odłożone na czas nieokreślony. Nie przewiduję bym kiedykolwiek do niego wrócił, do czego zniechęcają mnie liczne uwagi o mnożących się w dalszej części fika absurdach, od komentowania których jednak się powstrzymam. Powiem wprost – Kryształowe Oblężenie, a przynajmniej jego pierwsze dwa rozdziały, jest opowiadaniem Słabym (przez duże S). Czytanie, z całą masą wymuszonych przerw, nie sprawia żadnej frajdy. Nie mam pojęcia czy w końcu ma to być opowiadanie poważne czy komediowe. Pełno jest tu błędów, głupot i absurdów, a wszystko to zmieściło się w zaledwie dwóch rozdziałach i niepojętym jest dla mnie już nawet nie to, że fik jest tak popularny, ale choćby to, że w takiej formie został on wydany w formie książkowej. Prawda jest taka, że całość (dosłownie całość, mam namyśli praktycznie każdy aspekt), w mojej ocenie, wymaga kapitalnej przebudowy. Bo Kryształowego Oblężenia w stanie w jakim jest obecnie, nie mogę w żadnym razie polecać komukolwiek. 10 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DJSzklaż Napisano Marzec 21, 2016 Share Napisano Marzec 21, 2016 Do Kryształowego Oblężenia zabierałem się długo. Czy to ze względu na objętość, czy brak czasu, nie ważne. W każdym razie zacząłem gdy opublikowana była niemal całość pierwszego tomu. Długo też dawałem dziełu szansę na poprawę ale po jakimś pół roku zwyczajnie mnie przerosło. Nawarstwiające się błędy logiczne zebrały swoje żniwo, jednak tym co ostatecznie odstręczyło mnie od lektury Kryształowego Oblężenia byli bohaterowie. Co konkretnie? Przestało mi na nich zależeć. Miałem zwyczajnie gdzieś czy Twilight poprowadzi kolejny błyskotliwy kontratak, Rainbow zestrzeli kolejnych dwadzieścia iliuszynów, a Celestia dostanie bólu serca przez cierpienia poddanych. Ale po kolei. 1. Bohaterowie. Zacznijmy od nich skoro już wywołałem ten temat. Na przestrzeni całej powieści postacie średnio-dobre przeplatają się z tymi fatalnymi. Znamienne jest to, że tymi gorzej wykreowanymi są z reguły postacie kanoniczne. Jak już przede mną stwierdził Bodzio bohaterowie kanoniczni są koszmarnie przerysowani. Nie wiem co jest źródłem takiego stanu rzeczy, czy to inwencja twórcza autora chcącego na siłę wyłuszczyć cechy postaci, czy też zwykła nieudolność. Jakkolwiek by nie było dostajemy obraz charakterów komicznych. Głównie zaobserwować to możemy w zachowaniu mane6, które naturalnie grają pierwsze, albo przynajmniej jedne z pierwszych skrzypiec w opowiadaniu. I o ile jeszcze przedstawienie Twilight czy Fluttershy jest w miarę znośne (tej drugiej głównie przez rzadkie występowanie w fanfiku), to zobrazowanie Pinkie Pie woła o pomstę do nieba. Szczęśliwie, że także dostała nie dużo czasu. Drogi autorze, zamieniłeś to radosne, przyjazne stworzenie w wioskowego przygłupa i klauna! Inteligencja różowej klaczy jest porażająca, podobnie zresztą jak część jej wypowiedzi. Nie będę ich przywoływał bo jest tego bardzo dużo, wskaże tylko fragment z odwiedzinami rodziny i może zabawy na poligonie w jeżdżenie czołgiem na wszystkie strony. Podobnie źle przedstawia się RD. Co ciekawe to właśnie jej charakter zachęcił mnie do zapoznania się z KO po lekturze Żelaznego Księżyca. Liczyłem na jakąś wewnętrzną przemianę tęczowogrzywej, może nawet jakieś głębsze przemyślenia dotyczące wpływu wojny na zwykłe kucyki. No niestety, okazuje się, że Rainbow od początku była w sumie durną suką, jedyna zmiana jaką zaobserwowałem w RD to nagła skłonność do napojów wyskokowych. Dalej mamy AJ. Tu nie mam wiele do powiedzenia, farmerka jest zwyczajnie bardziej prostacka niż w serialu. Jest jeszcze Rarity, a raczej była bo po kilku epizodach z czasów przedwojennych została całkowicie pominięta, a szkoda bo nie wyglądała tak tragicznie. Lepiej prezentują się bohaterowie nie kanoniczni. Zwłaszcza postać Dornira została moim zdaniem dobrze wykreowana. Typ pruskiego oficera. Całkiem dobrze wkomponował się w realia wojny i jest bodaj jedynym kucykiem nadającym się do klimatu, który panować powinien w tego typu powieści. Powinien. Im dłużej jednak czytałem przygody tychże bohaterów tym bardzie miałem dość. Postacie były w gruncie rzeczy płaskie, nijakie i przewidywalne. Nużyły mnie coraz bardziej aż zwyczajnie odstręczyły od lektury. 2. Fabuła. Też nie najlepiej. Począwszy od niezbyt błyskotliwego zachowania Sombry utrzymuje się podobny poziom bezsensu. Co konkretnie? Choćby fakt wysłania elementów harmonii na pierwszą linę na najcięższym odcinku frontu. Ja rozumiem, że fanfik wojenny bez mane6 to nie fanfik ale naprawdę wypadałoby zachować choć minimum logiki. Te całe elementy to ponoć ważne dla Equestrii przyrządy, nie lepiej więc byłoby wysłać ich powierniczki gdzieś na dalekie tyły? Nie mówiąc o tym, że Twiligjt w... ile to było? 8 lat? zostaje dowódcą dywizji pancernej. Niestety, z całym szacunkiem dla księżniczki, to dość mało prawdopodobne. A nawet jeśli to przeczytanie kilkuset, czy kilku tysięcy książek nie zrobią z cywila wybitnego dowódcy. Praktyka jest kluczowa. Zresztą skąd ona się właściwie nauczyła taktyki skoro nie dość, że w Equestrii od dość dawna już panował pokój, to w kilka lat zmieniona została całkowicie doktryna prowadzenie wojen? Kolejnym mankamentem jest poruszona przez moich poprzedników kwestia ekonomii państwa, nie będę się więc już nad tym rozwodził. Dodam tylko, że od manufaktur do fabryk produkujących czołgi jest naprawdę długa droga. Tak z kilkaset lat... Polityka uskuteczniana przez księżniczki nie zostanie przeze mnie pominięta. Tym razem przyczepie się przedstawienia samych negocjacji. Znudziły mnie i rozbawiły za razem. Szczególnie scysja ze smokami. To był koszmar, straszliwe spłaszczenie osobowości tychże stworzeni i przerobienie w jakieś bezmózgie, spasione krowy. Ale to szczegół bo wkraczamy powoli w wojnę. Mamy więc strony konfliktu - kucykowe ZSRR i III Rzesza. I o ile jeszcze ZSRR zachowuje się "po swojemu" o tyle III Rzesza niezbyt. Equestria jest na siłę przedstawiana jako ta dobra strona konfliktu, pomijane są więc te bardziej nieprzyjemne aspekty. Zabijanie jeńców? nie, jesteśmy ponad tym! Rozczaruję cię autorze. Skoro mamy być konsekwentni i do końca bawić się w crosover z II wojną to i takie aspekty warto zaznaczyć. Bo na wojnie wszyscy w większym bądź mniejszym stopniu dopuszczali się zbrodni. 3. Klimat. Coś jest, ale na pewno nie klimat jakiego oczekiwałem. Początkowo jest go więcej, wtedy kiedy KO jest typowym Slice of Life. Kolejne opisy kąpieli księżniczek (nudne co prawda) starają się go zbudować. I tak budują, budują aż nagle cała ta konstrukcja wali się z hukiem przez jedno nijak nie pasujące słowo, czasem zdanie. Przez nie pasujące mam na myśli, albo zbyt wyszukane, albo zbyt potoczne - nagminnie w ustach którejś z księżniczek. Natomiast gdy wkraczamy w sam konflikt klimat zanika. Co gorsza miałem wrażenie, że i styl pozostał taki sam jak na początku, czyli taki który raczej pasuje do obyczjówki. A to niedobrze. Kilkakrotnie złapałem się na ogarniającym mnie znużeniu podczas czytania teoretycznie zapierających dech w piersiach wydarzeniach. Koronnym przykładem niech będzie atak Sombryjczyków na Cantrlot. Znudził i zdenerwował. 4. Na koniec coś dla jednych dużo bardziej prozaicznego, dla mnie zaś niemniej istotnego czyli geografii świata. Rozumiem crosover i te inne, ale Polkonia i Ruskonia? Serio, nie można było wykazać się jakąś większą inwencją twórczą? Ale nie to zasługuje według mnie na kwiatek tegoż opowiadania. Potworkiem jest Francja... Skąd ona tam się wzięła? Czym jest, dlaczego? PS. Nic nie znaczący błąd w "Arsenale". Hood nie był klasyfikowany jako krążownik ciężki a liniowy. 7 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Marzec 21, 2016 Autor Share Napisano Marzec 21, 2016 Wednesday, March 09, 2016 at 16:37 Dark Shadow napisał: hej SPIDI ile aktow planujesz na drugi tom? Około 20. Sorry, że dopiero teraz odpowiadam. Małe sprostowanie: Equestria nie jest III Rzeszą, nigdy nie była i nie będzie w tym fiku. Jest to nawet napisane we wstępie. Uwielbiam niemiecką kulturę, język i myśl techniczną. Nazizm nie bardzo... dlatego przeszczepiłem do Equestrii to, co mi się podobało. 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DJSzklaż Napisano Marzec 23, 2016 Share Napisano Marzec 23, 2016 21.03.2016 at 00:04 SPIDIvonMARDER napisał: Equestria nie jest III Rzeszą, nigdy nie była i nie będzie w tym fiku. I całe szczęście. Niestety, albo stety dla niektórych, niemożliwym jest nie skojarzyć sobie kraju używającego niemieckiego uzbrojenia z III Rzeszą. Zwłaszcza, że raczysz nas opisami choćby mundurów, będących niemal kopią tych z czasów II wojny. 21.03.2016 at 00:04 SPIDIvonMARDER napisał: dlatego przeszczepiłem do Equestrii to, co mi się podobało. To jest właśnie jeden z większych problemów KO, przynajmniej jeśli chodzi o logikę. Przeszczepiłeś mnóstwo rzeczy bez większej refleksji, przede wszystkim jeśli chodzi o uzbrojenie. Jak zostało to wymyślone, dlaczego i poco ma służyć? Tego brakuje i z tego rodzą się błędy logiczne. Przykład? Niech będzie coś względnie nieznaczącego, co jednak wyraźnie wskazuje na sporą sprzeczność i brak konsekwencji względem historii. Flota Equestrii. Skoro została zbudowana praktycznie od podstaw powinna zostać ukierunkowana jakąś koncepcją prowadzenia wojny morskiej. I nie ma znaczenia czy equestriańczycy się na niej znają czy nie bo chwila zastanowienia wystarczy żeby dojść do odpowiednich wniosków. Do czego dążę: uzbroiłeś kucyki jednocześnie w lotniskowce i pancerniki czyli przedstawicieli niemal dwóch różnych epok jeśli chodzi o założenia prowadzenia wojny. Rozumiem, że chodziło o odwzorowanie siły Niemiec (kolejne skojarzenie z III Rzeszą) ale to żadne wytłumaczenie. W momencie pojawienia się lotniskowca idea pancernika przestała odgrywać rolę w bitwach morskich z jednego prostego powodu. Można było go zatopić wysyłając kilka samolotów, które były nieporównanie tańsze od okrętu. Występowanie samych pancerników w II wojnie było spowodowane zmieniającą się w tym samym czasie doktryną prowadzenia wojny morskiej, której w Kryształowym Oblężeniu nie powinno być bo zwyczajnie nie było jej wcześniej (a newet jeśli jakaś była to tak niesamowicie odległa że i tak wszystko trzeba było wymyślić od podstaw). Kończąc ten przydługi komentarz stwierdzam, że duża liczba nielogiczności jest głównie winą tego "przeszczepiania tego co ci się podobało". Crossover crossoverem ale takie bezrefleksyjne kopiowanie niestety do niczego dobrego nie prowadzi. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Marzec 23, 2016 Autor Share Napisano Marzec 23, 2016 Aboslutnie nie mogę zgodzić się, że jest to bezrefleksyjne Fanfik jest przepełniony wyjaśnieniami bardzo wielu rzeczy, gdzie jedne rzeczy wynikają z drugich. Od tego, czemu nazwy są niemieckie, czemu w anglojęzycznej Equestrii nagle bronie nazywają się po niemiecku, czemu nie dokonałem ponyfikacji nazw jak "Messerschmitt". Wyjaśnione jest skąd broń palna, skąd taki szybki rozwój, skąd nagle wiele taktyk i założeń, do czego to zmierza. Co się dzieje z bohaterkami, jak wygląda wiele elementów tła (w serialu), jak zmienia się Equestria... dlaczego np. Equestria produkuje od razu Pazner Czwórki, choć powinna lecieć po kolei I-IV. Oczywiście nie da się wyjaśnić wszystkiego, jednak chyba nie po to pisze się książkę fantasy, aby robić z niej encyklopedię i podręcznik do historii Nie mówiąc już o fakcie, że pancerniki i lotniskowce (posiłkując się Twoim przykładem) rozwijały się obok siebie w naszej historii... wbrew logice. Tak samo działa kolejowe czy wiele innych broni, które nie miały sensu. Świat przecież nie jest w 100% logiczny. I dobrze, byłby nudny. Przykład łańcucha przyczynowo-skutkowego: Equestria staje się nieco niemiecko kulturowa. Dzięki temu, że jednym z kluczowych ogniw tworzenia nowych sił zbrojnych i siły zdolnej odeprzeć zagrożenie jest Dornier Flieger, prusak jak z obrazka. Wprowadza kilka elementów, jak język niemiecki w celach dezinformacyjnych, do kultury Equestrii. Równoczesnie Pferdenstadt jako jedna z kilku grup, które będą uczyły Equestrię walczyć, zdobywa wiele uwagi władz. Jest też dotowane. Dzięki temu zdobywa duże znaczenie i kucyki starają się podlizać sytuacji, np. zmieniając imiona na ferdyjskie w nadziei, że im to pomoże w karierze. Trend wiecznie żywy i w naszym świecie. Kultura ferdyjska staje się poważną konkurencją dla equestriańskiej. Jednak wiele tych rzeczy jest rozpisane na przestrzeni całego tomu lub dwóch (co też jest charakterystyczne dla bardziej obszernych powieści) , zatem rozumiem, że mogło coś umknąć i zostać odebrane jako "nielogiczność". Właśnie! Straszna szkoda, że te "nielogiczności" odebrałeś jako błąd, który odebrał Ci przyjemność z czytania (a przynajmniej takie mam wrażenie). Równo dobrze mógłbyś uznać, że to chwyt mający popchnąć fabułę w bardziej epickie rejestry i uczynić historię ciekawszą. Zresztą to podstawa większości wielkich historii, którymi się jaramy. Od Tolkiena, Howarda, Pratchetta i Lovecrafta, aż po Harrego Pottera, te wszystkie historie są tak naprawdę bezsensowne, ale dzięki temu są atrakcyjne i zaczytujemy się w przygodach bohaterów. Kiedyś też mi się wydawało, że książka musi być w 100% logiczna i nawet emocje bohaterów powinny być poprawne psychologicznie. Absolutnie, żadnych wyjątków. Napisałem nawet taka powieść i wyszło średnio, drętwo. Ludzie woleli jednak czytać coś, gdzie puszcza się oko do widza, ale w zamian daje coś po prostu fajnego. Nawet pisałym też o tym we wstępie. Celem fanfika nie było stworzenie doskonałej alegorii II wojny, a po prostu alegorii. To pewna forma tworząca uniwersum. Nigdy nie słyszałem o książce fantasy, która byłaby w 100% logiczna i nigdy o takiej nie usłyszę, bo ideały nie istnieją. To zresztą zmusiłoby autora do zarzucenia mnóstwa fajnych motywów, bez których nie byłoby magii. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
StyxD Napisano Marzec 24, 2016 Share Napisano Marzec 24, 2016 23.03.2016 at 16:10 SPIDIvonMARDER napisał: Właśnie! Straszna szkoda, że te "nielogiczności" odebrałeś jako błąd, który odebrał Ci przyjemność z czytania (a przynajmniej takie mam wrażenie). Równo dobrze mógłbyś uznać, że to chwyt mający popchnąć fabułę w bardziej epickie rejestry i uczynić historię ciekawszą. Siedziałbym dalej cicho, gdyby nie to, że w ostatnim konkursie literackim widziałem od ciebie, Spidi, takie komentarze: 23.03.2016 at 01:33 SPIDIvonMARDER napisał: Z kolei trochę nie rozumiem, czym dokładnie był cień i o ile fanfik fajnie pokazuje motyw ukarania młodzieńczej brawury, o tyle w trochę nie jasne sposób. Coś jakby „żył, żył i umarł”. Zatem wydaje mi się, że skoczek wylądował na dalekim metrze, ale zachwiał się… Czyli jak? Jeśli ty czegoś nie zrozumiesz w opowiadaniu, to jest to problem opowiadania za który należy odebrać punkty. Jeśli ktoś czegoś nie zrozumie w twoim opowiadaniu, to jest to problem czytelnika, który powinien zmienić swoje podejście... Ładnie to tak? 7 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Poulsen Napisano Marzec 24, 2016 Share Napisano Marzec 24, 2016 Tak teraz wpadł mi w oko ten fragment i związana z ową kwestią pewna rzecz: 23.03.2016 at 16:10 SPIDIvonMARDER napisał: Wprowadza kilka elementów, jak język niemiecki w celach dezinformacyjnych, do kultury Equestrii. O ile dobrze pamiętam z czytanych przeze mnie (dosyć obszernych) fragmentów fanfika, to język niemiecki (pferdyjski) nie jest w uniwersum KO językiem endemicznym, którym mówią jedynie przedstawiciele zagubionego w dżungli plemienia liczącego 50-100 osób, albo kuce na odległej, nie mającej kontaktu ze stałym lądem wyspie. Jest to język, którym posługuje się znaczna liczba osób na sporym obszarze wewnątrz Equestrii. Biorąc to pod uwagę, użycie go jako języka kodowego jest pozbawione sensu. To nie jest np. używany do kodowania wiadomości przez amerykanów podczas 2 wojny rdzenny język indian Navajo. Sombra jakby się postarał (a że starać się chłopak umie, przekonaliśmy się po ekspresowym tempie zbrojeń dla jego armii oraz sprawności w stawianiu kołchozów w Kempuczy) na pewno znalazłby kogoś z poza Equestrii mówiącego tym językiem, choćby kupca z obcego kraju, który robił interesy w ojczyźnie Dorniera. Nie pomogą tu niestety największe nawet ustępstwa na rzecz stosowanej przez autora licentia poetica. Nie mówię, że sam zabieg jest zły jako taki - z pewnością dodaje tekstowi kolorytu oraz cieszy oczy miłośników historii wojskowości. Jednakże zawarte w tekście wytłumaczenie zastosowania niemieckiego w armii Equestrii nie zdaje egzaminu i szkoda trochę, że zabrakło tu pomysłowości. 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Marzec 25, 2016 Autor Share Napisano Marzec 25, 2016 @StyxD To zupełnie nie to samo. W jednym miejscu mówimy o niezrozumieniu tekstu, a w drugim o zrozumieniu, ale uznaniu jego "błędów" za wadę lub zaletę. Jeśli opiszę jakąś akcję i nie zrozumiesz o co chciałem przekazać, to oczywiście będzie Ci trudno polubić ten tekst i możesz uznać to za wadę. Sam zresztą byłem zmuszany odejmować za to punkty, lecz równocześnie starałem się, aby nie były to rzeczy przekreślające teksty. Czasem nawet sugerowałem, że to moja wina. Utrudniało to odbiór i odczytanie konceptu/intrygi/odczuciu emocji, na które zwracałem uwagę. Jednak jeśli zrozumiesz tekst, ale nie zgodzisz się z przedstawioną wizją, to możesz stwierdzić, że to jego wada, albo nie. I tutaj wielokrotnie w swoich recenzjach podkreślałem, że nie zgadzam się z czyjąś wizją, ale to jego wizja, nie moja i tyle. Mogła mi się nie podobać, ale na pewno nie skreślałem wtedy tekstu za to, że akcja poszła nie w tym kierunku, który uznałbym wg siebie za logiczny czy słuszny. @PoulsenDla Ciebie nie zdaje, a dla mnie zdaje. Zresztą on nie miał być w 100% niezrozumiały, a będzie jedynie utrudniał pracę wrogowi, szczególnie ze względu na swój charakter (nawiązanie do zjawiska braku sympatii Polaków, a więc ludzi posługujących się językiem słowiańskim, do języków germańskich, szczególnie niemieckiego). Hestyjski/duński to spotęgowanie tej taktyki. Wytłumaczenie, że Starlight Glimmer dokonała całej wielkiej operacji zmiany historii tylko z powodu utraty przyjaciela też jak dla mnie nie jest wystarczające, co nie przeszkadza w tym, abym nadał oglądał odcinek z wypiekami na twarzy za każdym razem. Logika i jej poprawność jest moim zdaniem w fikcji rzeczą całkowicie względną i subiektywną. 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się