Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Masked spojrzał na Atlantisa dość zdziwiony.

 

-Co do tego typu ksiąg, są mi niepotrzebne. Chodziło mi raczej o zbiory Wiktora, Yellowa czy panienki Shadow. Przepraszam że mogło to zabrzmieć nieuprzejmie ale rozumiesz, chodzi mi jedynie o siłę i potężne zaklęcia bądź sposoby obrony przed nimi, wiedzę zdobywam sam, choć powoli.

 

Wiedział już czego szukać i co jest mu potrzebne. Musiał to tylko zdobyć a jego plan będzie kompletny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Więc tak jak już powiedziałem, nie przydasz mi się. Znasz jedynie reguły i twarde zasady waszej magii. Ja zaś potrzebuje czegoś co mógłbym nagiąć, przekształcić w moją magię wzmacniając lub całkiem zmieniając naturę tego, a do takich spraw najlepsze są wasze zaklęcia. A co do niższego poziomu, to nie martw się. Ukończyłem więcej uniwersytetów nisz myślisz i napisałem więcej inkantacji niż zdążyłeś się nauczyć swoich czarów.

 

Masked nie odzywał się ze zwykła dla niego pogardą dla Atlantisa. Męczyły go nieustanne próby ośmieszenia go przez tego magika. Wiedział więcej niż mogli sobie zdawać sprawy. Potrzebował niewiele aby spełnić swój plan i na pewno nie były to mierne zniewagi od strony tego pyszałka. Mocno zastanawiał się co znajdzie w księgach Wiktora i co planuje drużyna względem niego. Wiedział bowiem że słudzy alikornów nie dadzą mu żyć normalnie, a tym bardziej zdobywać więcej sił czy umiejętności. Na pewno każdy z nich zastanawiał się jak go zabić lub odciąć od informacji i możliwości. Sam więc musiał znaleźć sposobność na każdego z nich i dopełni jak najszybciej swój plan. Tak, plan. On był najważniejszy. Nie ten który miał "uratować" Equestrię lecz jego, jego własny plan. Tak, musiał go posunąć do kolejnej fazy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wszak ty rozpocząłeś tę bezsensowną paplaninę odpowiadając na moje pytanie, a znając moją reakcję na tak nieprzydatne informację. A teraz, czy ma ktoś jeszcze jakieś zastrzeżenia i pomysły co do planu? Uważam że jest dobry i powinniśmy podzielić się zadaniami i począć przygotowania. Jednak ostateczną decyzję pozostawiam wam.

 

Przestał już zwracać uwagę na Atlantisa. Nie może dać się sprowokować bo będą mieli pretekst.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby nie wytrzymała- Chwileczkę Masked, po co Tobie inne księgi zaklęć skoro uważasz się za super maga?? A może jesteś szpiegiem, który chce nas pogrążyć? Może też nie sam działasz i szpiegów w śród nas może być więcej?- Klacz przyglądała się nieznanemu ogierowi świdrującym wzrokiem- To niepokojące tylko ty robisz w śród nas zamieszanie, a nie na tym polega być w naszej drużynie byśmy między sobą rywalizowali. Nie znam się na bitwach, ale bądź co bądź może ktoś inna ma lepszy pomysł, trudno jest ufać komuś, kto ma żal do naszych księżniczek i uprawia czarną magię.- Prychnęła cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Byłem uciskany przez tę tyranki więc jak mogę nie mieć im tego za złe? Jestem nienawidzony tylko za to że posiadam wiedzę której boją się alikorny. Więc powiedz mi, jak mam ich nie nienawidzić i jak mogę nie życzyć im śmierci jaką sprowadziły na moich pobratymcow? A magiem nie jestem, obraza mnie to miano noszone przez wyznawców upadłych księżniczek. Nie mam nawet powodu wam pomagać, a jednak to robię bo wieże że nowy książę zmieni wasz kraj pełen uprzedzeń i nienawiści...

Masked powstał z miejsca i zwrócił się w stronę Shadow.

-Widzę iż nie jestem wam miły, a moja pomoc jest tu niedoceniana, mimo iż najlepiej znam broń wroga. Tak więc moja droga, czy mam odejść i nie niepokoić was więcej. Nie obiecuję jednak wtedy nic ponad to że nigdy więcej mnie nie obaczycie...

Edytowano przez Thomas Cale
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor zastanowił się chwile

- Masked z mojej strony masz wsparcie. Jka walczyć to tylko wśród przyjació. Po odprawie podejdziemy do mnie do domku i dam ci książke, kieddy będziessz ją studiował ja zajme się domem - spojżał tym razem na Yallowa - Nie martw się Yellow, znam droge - wiedział bowiem ze Yellow-owi nie uśmiecha się prowadczenie Maskeda przez miasto

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick spojrzał na Ruby, zastanowił się i odezwał się do niej.

-Ty chyba dobrze znasz podmieńce, nie?-widząc że Ruby rozgląda się i nie jest pewna ani kto to powiedział ani czy to na pewno do niej Nick powiedział kiedy akurat na niego patrzyła.-Tak Ty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młoda klacz, nie chciała zabierać głosu, teraz ważne by stworzyć plan. Miała parę kucyków na oku, choć do końca nie była pewna czy są w śród nich szpiedzy i ilu ich w ogóle jest, jak ma co niektórym zaufać. Choć temu Rebonowi chyba można, zmienił jej flet w żywy, jednak nic nie sugerowało by instrument ożył. MT znała wybuchowy z niego kuc a jednak potrafi pomóc, Thermal również. Nie pokoi ją jedna z klaczy jak ona miała na imię Dakelin czy jakoś tak? Masked widać z chęciom by rozprawił się z księżniczkami, a przecież owa była aby zostawić sprawy przeszłości i myśleć o teraźniejszych. Co teraz ma się stać? Ruby naprawdę to wszystko martwiło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim Cognizance sprawiał wrażenie bardzo oderwanego od toczącej się dyskusji. Tkwił na swoim miejscu, a w miarę opadania gwałtownych nastrojów przechodziła mu chętka na wystrzelanie wszystkich jednorożców w sali. W gruncie rzeczy i tak nie zamierzał tego zrobić, ale czy ze względu na własne sumienie, czy na Animal Heart, niepodobna było stwierdzić. W miarę jak nerwy uspokajały się, wywołana nimi paranoja także ustępowała, a miejsce czujności i ostrożności graniczącej z przesadą powoli zajmowało psychiczne zmęczenie. Oparł się na krześle, pogrążając się w coraz większym smutku, wzbierającą jak ołowiana fala północnych mórz. Gorzko myślał o swoich kompanach, którzy jakby na siłę starali się udowodnić, że są bezwartościowi. W końcu wyłączył się, przymykając oczy.

 

Przeminęły wszystkie poboczne rozmowy, odbyte przez poszczególne kucyki zgromadzone w sali wydrążonej w krysztale. Ogier nie usłyszał już ani dyskusji Thermala z Rebonem, ani Dakelin z Maskedem, ani  żadnej innej. Trwał, pozbawiony poczucia czasu i przestrzeni, po raz pierwszy w życiu oderwany od twardej, namacalnej rzeczywistości. Zawładnęło nim poczucie wszechogarniającej niemocy i beznadziei. Miał przecież nadzieję na wyzwolenie, na walkę przeciwko uzurpatorce Nightmare Moon i jej podmieńczej przyjaciółce Chrysalis. Ba, mało tego. Nawet starał się ze wszystkich sił nie prowokować nikogo i ogarnąć jakoś siebie, aby w imię wojny nawiązać współpracę z tymi... kucykami. Ale nie, nie można. Przecież życie byłoby wtedy za łatwe. Dopiero teraz uderzyła go świadomość prawdopodobieństwa klęski.

 

W tym momencie, zamiast zgasnąć całkowicie, owinięty mrokiem własnej duszy, Grim poczuł, że rozpala się w nim najpierw ognik, a potem płomień. Zadał sobie pytanie: dlaczego ma rezygnować? Dlaczego z powodu niezgody w tej bandzie ma oczekiwać na klęsk i utratę wszystkiego, na czym mu zależało? O nie, tak dobrze to nie ma. 

 

Z tą myślą wybudził się ze swoistego transu. Zdawało mu się, iż minęła zaledwie chwila. Otworzył oczy. Napotka na lodowate spojrzenie czyichś oczu i krótki czas zajęło mu zorientowanie się, że jest obserwowany. Przez Shadow. Z trudem zniósł jej wzrok, nie spuszczając oczu dopóki klacz nie zmieniła obiektu zainteresowania. Uderzyła go cisza, jaka nagle zapadła w sali. Czarna klacz wyraźnie oczekiwała jakieś informacji zwrotnej po dopiero co wypowiedzianych słowach. Ciemnordzawy kuc poczuł się w obowiązku zabrania głosu, nie zdążył jednak się podnieść, nim Atlantis nie zaczął przemowy. Po nim inni zdecydowali się wyrazić swoje zdanie.

 

Grim słuchał tak poszczególnych wypowiedzi przez cały czas, skupiając się na najważniejszych szczegółach, a w jego głowie powoli  dojrzewał zarys planu. Wiedział, że część z punktów została już powiedziana, lecz uznał za stosowne wypowiedzenie wszystkiego jeszcze raz, tworząc coś w rodzaju dopracowanego podsumowania. Tym bardziej, że rozmowa znów nadspodziewanie szybko zeszła na jakieś inne sprawy.

 

Po ułożeniu sobie wszystkiego w głowie Grim Cognizance powstał powoli, odchrząkając w tym samym czasie, by zwrócić na siebie uwagę zgromadzonych. Skrzywił się w niechętnym grymasie, zanim wyrzucił z siebie pierwsze słowa. Jego głos, chropawy i szary, wypełniał jak się mogło zdawać, całą sal. Nie zmuszał jednak w żaden sposób do słuchania. Nienachalny, maszynowy, ciężki, acz nie pozbawiony pewnej emocji.

- Kompani, rebelianci, Shadow. Po pierwsze, chciałbym przeprosić za niesubordynację i podziękować za puszczenie wydarzeń w niepamięć. Przepraszam, choć nie żałuję niczego, co zrobiłem, miałem bowiem swoje powody.

Ale teraz przejdę do rzeczy. Cała narada kręci się wokół sposobu uderzenia, mającego wypędzić wroga z Canterlot. Otóż wpadłem na pewien pomysł. Nie czarujmy się, będzie on niełatwy do wprowadzenia, lecz powinien okazać się efektywny. Jak zakładam, nie mamy za dużo czasu na przygotowania. Proszę, posłuchajcie uważnie.

Po pierwsze, popieram pomysł Maskeda połączony z tym  Magic Hooves'a. Nie lubimy się z pierwszym z panów, to prawda, ale jeżeli już odezwał się z głową i na temat, to winien mu jestem namiastkę szacunku. Powinniśmy wzniecić powstanie w mieście i wyprowadzić lud na ulice, by z jego pomocą zadać cios Straży i żołdakom Podmieńcom.

Jak Magic słusznie zauważył, możemy zaatakować jednocześnie patrole i zamek. Zamek powinna zdobyć wyznaczona grupa szturmowa, złożona z najlepszych, jakich możemy znaleźć. Najlepiej, żeby potrafili walczyć wręcz, oraz... - tu przerwał z grymasem - posługiwać się magią krzywdy.

Po drugie, miasto musi być podniesione jednocześnie w kilku miejscach, ochotnikom powinno się rozdać broń, a doświadczeni rebelianci mają wykorzystać ich do przerwania łączności między dzielnicami oraz zlikwidowania patroli. W pierwszym rzędzie powstańcy muszą, powtarzam: MUSZĄ opanować oraz utrzymać miejski arsenał i bramy prowadzące poza Canterlot, wpierw likwidując możliwie cicho wartowników. Z arsenału będzie broń i niezbędne zaopatrzenie. Dopiero potem będą mogli uderzyć na koszary, magazyny i posterunki nie znajdujące się w pobliżu wyznaczonych celów. Na ważnych skrzyżowaniach należy wznieść barykady, a każdej z nich wyznaczyć dowódcę spośród osób znających się na tego typu walce. Uzbrojeni ochotnicy pomogą odciągnąć od zamku znaczne siły  wroga i dlatego dobrze by było, gdyby akcja zaczęła się całkiem daleko od siedziby tyranki.

Po trzecie, niebo. Strzelcy wyborowi to niezły pomysł, Atlantisie. Powinny to być kucyki znające Canterlot jak własną dziurawą kieszeń. Fajnie byłoby ściągnąć tu trochę sprzymierzonych pegazów, by pomogły czyścić powietrze. Co do pociągu pancernego, przyda się tylko i wyłącznie do opanowania stacji i niczego więcej. Tego powinniśmy się trzymać. Aha, nie wpuszczaj twojego golema do miasta. W ciasnych uliczkach narobi więcej szkody niż pożytku

Po czwarte wreszcie, nasi wojacy stacjonujący poza miastem powinni zostać uprzedzeni by być w gotowości. Ich zadaniem byłoby wtedy pomaganie w opanowaniu bram miejskich oraz marsz na zamek po zajęciu większej części miasta. Robiliby za wsparcie dla ochotników walczących między budynkami oraz taki młot otwierający drogę do centrum miasta. Sam zamek warto byłoby ostrzelać z katapult czy tam innych dalekosiężnych machin, by go zniszczyć lub mocno uszkodzić. Ułatwi to zadanie grupy szturmowej. Wiem, że to trzeba będzie jeszcze dopracować, ale wolałbym, by plan krążył wokół takiego właśnie zamysłu.

Ostatnie. Nightmare Moon należy zabić niezwłocznie, kiedy tylko to będzie możliwe. Stanowi zbyt duże zagrożenie.

 

 

Słowo "zagrożenie" pobrzmiewało jeszcze w powietrzu, gdy Grim skończył mówić. Usiadł na swoje miejsce i zapadł się w sobie, oczekując na odpowiedź dowódczyni.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ostatnie słowa ogiera zawrzało w Ruby- Postradałeś zmysły!- Krzyknęła- Królestwo bez dwóch księżniczek to nie ta sama Equestria, po za tym to nie wina Luny. Gwałtem ją zmieniono w Nigthmare Moon, jeśli będzie trzeba będę ją bronić za cenę swojego życia.- Skuliła w smutku swoje uszy, poczuła uścisk w gardle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taaak, za pierwszym razem też zmieniła się przymusowo. Nie usprawiedliwisz zdrady - odparował Grim. - Zbrodnia przynosi karę, to wie każdy z nas. A jeżeli będziesz bronić tyranki, zostaniesz potraktowana tak jak ona. Co do hasła o dwóch księżniczkach, skąd ci przyszło do główki, że są jeszcze potrzebne? Mamy wybranego księcia, prawda?

 

Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony audytorium i zdziwił się, że to właśnie ten, jego zdaniem logiczny, pomysł został zaatakowany jako pierwszy. Ostro patrzył na Ruby, myśląc intensywnie o szpiegostwie. A co, jeśli...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz wiele zawdzięcza księżniczce Lunie by mordować- Książę nigdy nie zastąpi prawdziwego patriarchatu Celestii i Luny. Nawet sama Celestia nie pozwoli na to, wiem, że ona żyje nie mogła umrzeć. Najlepiej od razu zabijać najłatwiej wam to robić niż ratować życie. Jesteście tacy sami wtedy jak podmieńcy ich królowa.- Nie przyszłam tu zabijać niewinnych, można to wszystko w inny sposób rozwiązać.- Ruby nie czuła się już najlepiej, czuła tylko łzy na swoich polikach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchaj, po pierwsze patriarchat znaczy władza najstarszego ogiera - ton głosu ciemnordzawego kucyka na chwilę stał się fałszywie dobrotliwy, po czym znów stwardniał. - Po drugie Celestia jest bogowie wiedzą gdzie i to my mamy ją uwolnić lub coś takiego, więc raczej nie będzie miała wiele do powiedzenia. Ratować życie i co? I czekać, kiedy przy następnej okazji tyrance odwali i skończymy na szubienicy? Mnie się tam aż tak nie spieszy, ale tobie nikt nie broni. Tylko nie mieszaj w to nas i Equestrii.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To mnie nie mieszaj w swój krwawy plan, jestem pegazem i nie pomogę. Celestia i Luna są starsze od nas wszystkich więc mają mądrość, po za tym mieliśmy odnaleźć zaklęcie by odmienić Lunę, tylko są dobrze chronione archiwa w Canterlocie. Nie było mowy o zabijaniu księżniczek.  Jesteś samolubnym kucem, mamy przywrócić harmonię w krainie a nie ja burzyć dzięki twoim chorym pomysłom- Puknęła w blat stołu kopytkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis się wtracil :

-Chciałbym dodać od siebie dwie rzeczy do planu, a mianowicie,mam w swoim labolatorium gazu usypiajacego w ilości takiej aby pokryc zasięgiegem 180 metrów kwadratowych.Można go sprobowac wzmocnic ale w tej wersji wystarczy by powalic dorosłego ogiera.A co do golema,to zeby nie toczyc go po mieście chcę dodać wersje latajaca,zeby mógł zmieniać się w obie, oczywiście staram się zrobić wersję całkowicie mechaniczna .Dzięki czemu będzie wspierał nas z nieba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik uważnie wysłuchał planu Grima. Ogier zadziwił go swoim planem który mógł wypalić i zaprowadzić porządek, jednak pewna rzecz nie była dla niego tak doskonała. Pod żadnym pozorem nie zamierzał zabijać Luny tylko ją ocalić, ale nie wiedział jak. Za pierwszym razem Elementy Harmonii pomogły ją przemienić lecz nie wiedział gdzie są i czy jeszcze w ogóle istnieją.

- Plan jest dobry - powiedział Stalowy - i mam pomysł jeśli chodzi o mury, no bo po co je burzyć skoro mogę użyć Alchemii i zrobić w nich tunele aby nasze oddziały mogły potajemnie dostać się do zamku, co ograniczy straty. Minusem jest tylko to, że będę musiał do nich jakoś dotrzeć co nie bedzie łatwe. Potrzebny będzie jakiś pomysł i liczę, że coś wymyślimy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz chwilę się zamyśliła- Mgła nie musi być długo byle by czas był krótki, tak aby dostać się do miejsca i zniknąć. Wtedy wróg może nie zauważa w tym nic dziwnego? Po za tym mgłę można szybko rozproszyć i tak są to tylko chmury. Możemy też zwrócić na siebie uwagę.- Popatrzyła posępnym wzrokiem na Atlantisa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thermal z wyraźnym zaciekawieniem słuchał, jak inni beztrosko szafują życiami kucy. Żadne z nich nie zainteresowało się stratami w sensie płaczów rodzin za zmarłymi braćmi czy matkami. Nie myśleli w takich kategoriach. A Grim w szczególności.

Ale kuc prawdziwie próbował ugodzić go w serce chęcią zabicia Luny w formie Nightmare Moon. Jednorożec od razu wiedział co będzie robił podczas tego powstania.

Ale Ruby go ubiegła. Zaczęła dyskusję z kucem, której on nie chciał przerywać. Nie tak go wychowano. A wraz z czasem stawał się coraz pewniejszy w swoich zamierzeniach. Ale musiał także pokazać kolosalną dziurę w rozumowaniu kuca.

-Grimie - odezwał się na tyle głośno, by kuc go usłyszał. - Wątpię, by ktoś chciał walczyć za powstanie, które zabiło księżniczkę. Sam wątpię, czy chciałbym ci pomagać po tym, jak wykonasz swój plan - poinformował go. - Ale jeśli zdołamy jej pomóc, to zachowamy ciągłość władzy w Equestrii - Miał nadzieję, że kuc usłyszy w tych słowach kuc przeczyta, że nie zgadza się na jakiegoś kuca jako króla. Dawna Equestria to była kraina księżniczek, a taka była ich celem. - I wiele kuców z pewnością myśli tak, jak ja - Rozejrzał się dookoła i odezwał się tak, że każdy go usłyszał. - Kto po wykonaniu swojego udziału w rozpoczęciu powstania uda się ze mną do archiwów, by znaleźć sposób na przywrócenie Księżniczki do normalności?

Może tego nie dożyłaś, ale wykonam misję, za którą oddałaś życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...