Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Chciałbym się wyżalić. W lutym przepracowałem 280 godzin, mam dosyć. Nie mam na nic czasu. Na studia, na trening, na czytanie, na nic. Tylko praca, sen. Mam pierwszy dzień wolny od dwóch tygodni. 

Edytowano przez WhiteHood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, WhiteHood napisał:

Chciałbym się wyżalić. W lutym przepracowałem 280 godzin, mam dosyć. Nie mam na nic czasu. Na studia, na trening, na czytanie, na nic. Tylko praca, sen. Mam pierwszy dzień wolny od dwóch tygodni. 

 

W sensie, przeszkadza ci ten dzień wolny? :ming:

 

U mnie, też ludzie wbijają te nadgodziny jak powaleni.  Ciężko mi to zrozumieć, ale w sumie nie moja sprawa. 

 

 

  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zignorowałam pierwsze objawy zapalenia pęcherza i teraz mi się dostało. I jeszcze mrozy nie pomagają, szczególnie gdy jadę rowerem przez 15 minut na dworzec,a koty porwały i schowały wszystkie moje rękawiczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PervKapitan ciężko jest zmienić prace, bo jedyne czego chcę po powrocie to sen. To nie jest obóz pracy. Znam ludzi którzy pracują po 400h.

 

Cytat

Bo niektórzy lubią, niektórzy muszą, niektórzy są zmuszeni. Ale po tym co napisałeś to raczej nie jest Twoja ambicja życiowa, by harować i nie mieć czasu na nic. To że inni cośtam robią nie znaczy, że my musimy, szczególnie jeśli to nam nie odpowiada. Sama bym tak nie chciała, współczuje ogromnie. Ale jeśli masz możliwość to raz zamiast snu możesz poświęcić zmiany tej pracy, skoro no cóż... chyba nie chcesz tak spędzić resztę życia. Za dużo szczegółów nie podałeś, więc ciężko coś konkretnego poradzić.

@PervKapitanNie, to nie chodzi o poradę, chciałem się po prostu wyżalić. I raczej tak będzie wyglądało moje życie. Pracuję w gastronomii. Tak czy inaczej będę musiał zmienić pracę, bo siedzenie w jednym miejscu więcej niż rok jest szkodliwe. Jeżeli przez rok nie nauczyłbym się ich kuchni, to znaczy, że nie nadaję się na kucharza. Ja mam proste ambicję. W maksymalnie rok nauczyć się wszystkiego z kuchni na której aktualnie pracuję i trzy lata by stać się tak dobry jak poprzedni szef kuchni, albo lepszym.

Edytowano przez WhiteHood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo niektórzy lubią, niektórzy muszą, niektórzy są zmuszeni. Ale po tym co napisałeś to raczej nie jest Twoja ambicja życiowa, by harować i nie mieć czasu na nic. To że inni cośtam robią nie znaczy, że my musimy, szczególnie jeśli to nam nie odpowiada. Sama bym tak nie chciała, współczuje ogromnie. Ale jeśli masz możliwość to raz zamiast snu możesz poświęcić zmiany tej pracy, skoro no cóż... chyba nie chcesz tak spędzić resztę życia. Za dużo szczegółów nie podałeś, więc ciężko coś konkretnego poradzić.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nightbringer Rozumiem Twój ból i smutek, ale starsi ludzie czy chorują czy nie i tak musza kiedyś odejść. Rzadko kiedy starsza osoba umiera bez choroby, ale zwyczajnie tak działa nasz organizm. Ta pustka będzie jeszcze trochę Cię ogarniać, w sumie zależy jak bliski był Tobie dziadek, ale niestety tak wygląda życie. Wspominaj go dobrze. Życzę też, by Twojej rodzince nie odwaliło, bo często przy śmierci bliskiej osoby rodzinie odwala i pojawiają się liczne kłótnie. Mam nadzieję, że Ciebie to ominie. Trzymaj się.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.3.2018 o 09:18, WhiteHood napisał:

Chciałbym się wyżalić. W lutym przepracowałem 280 godzin, mam dosyć. Nie mam na nic czasu. Na studia, na trening, na czytanie, na nic. Tylko praca, sen. Mam pierwszy dzień wolny od dwóch tygodni. 

 

To nie jest jakoś bardzo dużo, czyli wnioskuję, że praca ciężka? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Cahan napisał:

To jest 10 godzin dziennie, bez dnia wolnego. To jest dużo, zważywszy na to, że normalnie się pracuje 40 godzin tygodniowo.

 

7 minut temu, Cahan napisał:

Spokojnie, Perv, zaraz przyjdzie Chuck Norris i powie, że on to robi 2800 godzin miesięcznie :badass:. A i tak ktoś powie, że to mało.

 

10 godzin dziennie to sporo, ale nie na tyle dużo, żeby nie mieć czasu na nic innego. Stąd wnioskuję, że praca jest ciężka. Znam ludzi pracujących po kilkanaście godzin dziennie, albo 24 godziny bez przerwy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy menszczyzna wyrabia 744 h dla swojej Polszy :perv: (po co Norris jak mamy Eastwooda)

 

 

A ja znam ludzi bez rąk i nóg. To znaczy, że powinniśmy se u*ebać też by nie mieć za łatwo? co to w ogóle za argument.

Edytowano przez PervKapitan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, PervKapitan napisał:

Prawdziwy menszczyzna wyrabia 744 h dla swojej Polszy :perv: (po co Norris jak mamy Eastwooda)

 

 

A ja znam ludzi bez rąk i nóg. To znaczy, że powinniśmy se u*ebać też by nie mieć za łatwo? co to w ogóle za argument.

 

Nie rozumiem a propos czego ten bełkot, ale widzę, że dalsza dyskusja nie ma sensu. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, jak by to ująć... Boję się przyszłości? 

 

Może to naturalne i normalne, że mając 14-15 lat boimy się tego co będzie za 5-6 lat. Tyle, że ja powinienem znaleźć sposób, żeby w życiu mieć więcej radości niż smutków. Zacznijmy od tego, że jestem strasznie leniwy i stałem się przez to nic nie robiącą bułą. Przez całe lenistwo nie jestem w stanie wstać i usiąść by obejrzeć mecz, czy popisać sobie o tym na stronce. Coś co kiedyś mnie ruszało, a duma z tego mnie popędzała do przodu. Teraz? Lenistwo nie daje mi zrobić czegoś, co mnie fascynuje. Część osób powie zapewne, że to zła pasja dla mnie, ale mam jeszcze masę innych zainteresowań, których nie umiem zrealizować przez to, że uzależniłem się od kołderki, poduszki i herbaty. Zawsze, gdy choć trochę czuję zmęczenie, to po prostu idę spać. A niestety takich sytuacji jest dużo. Dajmy na to po 7-8 godzinach wracam ze szkoły. W tym przypadku trudno nie być zmęczonym - jedyne co robię to jem obiad, odrabiam szybko lekcje, przeglądam notatki, wstanę do komputera, by poprzeglądać sobie Facebooku, albo Twitterka i kładę się do łóżka. Uzależniłem się od tego. Z jednej strony wydaje się to śmieszne, ale ja nie mogę tego pokonać w żaden sposób + boję się, że dokładnie tak umrą moje pasje, hobby, stracę przyjaciół, bo wątpię by ktokolwiek chciałby mieć coś wspólnego z bułą przesypiającą niewiele mniej niż pół dnia z przerwami na posiłek? Na razie jest źle, ale za kilka lat może być tragicznie, jeżeli nie znajdę sobie czegoś, dzięki czemu oderwę się od spania i zacznę żyć jak człowiek. W prawdzie mam na to dużo czasu, ale od niemalże pół roku to czuję i mimo tego, że szukam rozwiązań, to nie mogę ich znaleźć. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyną osobą która może coś z tym zrobić, jesteś Ty sam. Grunt że widzisz w tym problem, to dość istotny punkt. Jak się zepniesz żeby coś zrobić, to myślę że sobie poradzisz. Ustanawiając sobie cele, o wiele łatwiej wszystko przychodzi. Może spróbuj małymi krokami mniej czasu spędzać na leżeniu/spaniu, a więcej na pozostałe rzeczy, to szybciej przyzwyczaisz się ponownie do starego cyklu. I tego, nie przestawaj szukać, bo to największy problem, jak już się znajdzie to jest z górki :v

Edytowano przez Lemi
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ziemowit Tak naprawdę to dość dziwnie będzie ode mnie brzmiało, ale cóż.

Od jakiego czasu masz traki stan? Brzmi to na chandrę. Myślę, że powinieneś znaleźć i spróbować czegoś nowego, co Cię "ożywi" nieco. Nie porzucaj pasji, nie koniecznie Ci się ona znudziła, po prostu przywykłeś do niej i potrzebujesz może jakiegoś świeżego bodźca, który Cię obudzi. Zamiast iść spać po tych wszystkich rzeczach powiedz sobie, że dziś obejrzysz jakiś film, albo poczytasz książkę. Jeśli miałeś takie skłonności to może poryujesz. Cokolwiek, jak nic Cię nie wciągnie to próbuj dalej.

Ale też bardzo dużo racji ma Lemi, ważne że to widzisz jako problem.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś dla mnie:fluttershy5:. Otóż moje "koleżanki'"wiecznie mnie gorzej traktują. Uważają, że jestem niczym bo mam słabsze oceny od nich, jestem biedniejsza - ale tylko materialnie.

Chyba cały czas mnie obgadują... Zawsze umawiają się wszystkie razem, a ja dla nich nie istnieję. Np. Jesteśmy w galerii, ma być - świetnie zakupy, lody itp., ale oczywiście one zaczynają razem rozmawiać, a ja jak ta niedorozwinięta muszę się za nimi uganiać. Jak się je o coś spytam, to centralnie mają mnie gdzieś. Tak bardzo się zirytowałam, że po prostu wyszłam. One nawet tego nie zauważyły... no cóż jestem im potrzebna jak tylko czegoś chcą. Niestety nie mogę z nimi zerwać kontaktu, bo w klasie zostałabym sama, nie miałby kto mi podać lekcji...itp.:fluttersad:

Jestem również wyniszczona psychicznie. Mam już wszystkiego dosyć. Codziennie płaczę - wieczorem bądź w nocy, w łazience albo w pokoju. 

Najgorsze jest bycie w centrum zainteresowania od razu dostaję drgawek, cała się pocę, duszę, czuję gorąc zmieniający się z zimnem, od razu mam ochotę krzyczeć, uciekać i płakać jednocześnie. Miałam już kilka razy taką sytuacje w roku szkolnym.

No i ostatnie, to chyba kłócenie się z mamą, by nie jeść mięsa - w końcu chyba doszło do skutku po 2 latach uporczywego męczenia powiedziała, że jeżeli nie będę miała żadnej 1 lub 2 na koniec roku, to w wakacje pójdziemy do dietetyka. Ale też się bardzo stresuję, bo wiem, że nie mogę dostać żadnej takiej oceny. Niestety reszty z siebie nie potrafię wydusić, gdyż nie umiem tego określić.

 

Poprawiłam błędy ~Cahan

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dla Ciebie parę rad:

1. Olej koleżanki, lekcje i tak powinny Ci dać. Albo zakumpluj się z resztą klasy, np. z chłopakami. Panowie zazwyczaj są pod tym względem bardziej spoko.

2. Z jakimi przedmiotami masz problem i dlaczego? Może coś da się zrobić :rdblink: Brak 1 i 2 na koniec roku to nie jest żaden problem, o ile nie trafi się jakiś rąbnięty nauczyciel.

3. Weganizm czy wegetarianizm? Jakie powody i jak to widzisz?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim towarzystwie nie warto się obracać, nawet jak się czujesz, że jest się tam sztucznie. Najlepiej się skup na osobach podobnych do ciebie, którzy też nie chcą się trzymać z typowo znaną grupką klasową. Warto pomyśleć o jakiś aktywnościach poza lekcyjnych - w mniejszym gronie łatwiej jest znaleźć bratnią duszę, nawet nauczyciel (oczywiście taki wyrozumiały) też może być podporą, godną osobą do rozmów. Powinnaś się też skupić na lekcjach, bo koniec gimnazjum / początek liceum to nie jest bardzo wymagająca wiedza, ale nie wiem jakich masz nauczycieli i w jaki sposób się uczysz - podaj przedmioty z którymi sobie nie radzisz.

 

Musisz mieć jakieś oparcie, takie które mentalnie ci pozwoli funkcjonować, bo jeśli wszystko opiera się na sztucznym kontakcie to nie warto tego ciągnąć. Znajdź to co daje ci największą przyjemność i kombinuj z tym. Znajdź osobę / osoby, które Cię zrozumieją, jak nic nie działa to pogadaj o twojej sytuacji z pedagogiem, wychowawcą. Ważne aby ci zależało, ale nie możesz też zaniedbywać nauki, bo bez niej w życiu się nie obędzie.    

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieciaki potrafią być okropne. Ale skoro dziewczyny się wobec Ciebie tak zachowują to powinnaś je tak samo olać i znaleźć nowe towarzystwo. To zapewne będzie trudne, ale może właśnie jakaś inna "grupka" Cię przygarnie i będzie Ci w niej o wiele lepiej. Czasami lepiej jest siedzieć samemu niż z fałszywymi koleżankami. A lekcje może Ci dać ktokolwiek, nawet neutralna wobec Ciebie osoba. Sama przez większość liceum byłam takim forever alone, ale potem wbiłam się do niewielkiej paczki i nie było problemu z "przyjęciem".

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

No i ostatnie, to chyba kłócenie się z mamą, by nie jeść mięsa - w końcu chyba doszło do skutku po 2 latach uporczywego męczenia powiedziała, że jeżeli nie będę miała żadnej 1 lub 2 na koniec roku, to w wakacje pójdziemy do dietetyka. Ale też się bardzo stresuję, bo wiem, że nie mogę dostać żadnej takiej oceny. Niestety reszty z siebie nie potrafię wydusić, gdyż nie umiem tego określić.

Jeżeli nie jesteś na nic chora, ani uczulona mogę skomponować dla ciebie dietę wegańską lub wegetariańską. 

 

Cytat

Bo to jednak ona chce przejść na dietę, a nie jej rodzina. A o ile dieta wegetariańska jest całkiem ok do ogarnięcia, to wegańska już nie do końca. Szczególnie, że weganie muszą dodatkowo suplementować niektóre rzeczy. Poza tym jej organizm może różnie reagować.

Oczywiście, że może różnie reagować. W wielu przypadkach takie przejście na "Post dr Dąbrowskiej", po 3-4 dniach objawia się gorączką. Wszystko jest do dogadania, ustalenia i obliczenia. Ja się tym zajmuję zawodowo.

Edytowano przez WhiteHood
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...