Skocz do zawartości

Pinkie Pie learns a new word [PL][Oneshot][Komedia]


Recommended Posts

Fanfika przeczytałam już kilka dni temu, ale zapomniałam wyrazić o nim swej opinii. A więc muszę przyznać... że od dawna nie uśmiałam się tak, jak przy lekturze tego opowiadanka. :D Przy fragmencie z Applejack aż popłakałam się ze śmiechu! :lol: Brawa dla autora za dostarczenie mi rozrywki i dla tłumacza, dzięki któremu mogłam przeczytać ten fanfik w rodzimym języku! :) (nie żebym coś miała do angielskiego :P )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...

Nigdy tak się jeszcze nie śmiałam czytając  :wrWgR: Po prostu eksplozja emocji  :pinkie2: Co u mnie jest rzadkie. I nie wiem dlaczego... gęsia skórka  :ivXRI: Dobra zostawmy to na bok. Fanfik po prostu mistrzowski. Nic dodać nic ująć  :pinkiep:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Przeczytałem sporo fików, ale ten jest chyba pierwszy, który oddaje prawdziwą Pinkie :D

Szczerze mówiąc to jest kwintesencja swojego gatunku. "Luna bierze prysznic" czy "Sweetie Belle sie dowiaduje z kąd się biorą dzieci" mogą się przy tym schować. Gratulacje dla tłumacza.

10/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
  • 1 month later...

Jak ja dawno temu to przeczytałem, ale kiedy zobaczyłem ten wątek, znów zacząłem się rechotać na myśl o tym opowiadaniu xD Gdyby trafiła mi się okazja, wkręciłbym tak jakiegoś uczącego się mówić dzieciaka :crazytwi3:  Albo... jakiegoś obcokrajowca, tych prędzej znajdę :v

 

Niemniej, podziękowania dla Airlicka za tłumaczenie, genialne jest :yay: !

 

Chodźmy się wszyscy je...!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Czytałem ten fanfik już dawno temu. To zaskakujące, jaki jest dobry w swojej prostocie i pomyśle. Nie jest również za długi i to dobrze, ponieważ bazuje na jednym żarcie, co mogłoby się szybko znudzić.

 

Pinkie uczy się nowego słowa. Jako że tematyka fanfika skupia się na tym pięknym wyrazie, to nie będę go cenzurować.

 

Wszystko zaczyna się tak, że do naszej cukierniczki przybywa wściekły klient, który za wszelką cenę chce dostać zamówienie. Jednak, jak to Pinkie, ta nie daje mu wytchnienia i doprowadza go do szału już w ciągu paru sekund. Wcale mu się nie dziwię. Pinkie Pie jest okropna. Cały czas zbacza z tematu i nie daje dojść do słowa. Raczej nikt nie chciałbym mieć z kimś takim do czynienia. Jednak użycie tej postaci w tym fiku wyszło naprawdę dobrze. Współczuję tylko nieco klientowi  z Appleloosy, który ostatecznie traci nad sobą panowanie i wypowiada to jedno, sakramentalne słowo.

 

Jak tytuł sugeruje, różowa klacz uczy się nowego słowa “jebać”, lecz nie pojmuje zbytnio jego kontekstu i znaczenia, przez co możemy z uśmiechem na twarzy śledzić zabawną komedię pomyłek w następnych scenach. Pierwsza imprezowiczka Ponyville używa go cały czas i zastępuje nim dosłownie wszystkie słowa, jakie tylko się da. W cukierkowym świecie kucyków daje to pewien kontrast, gdzie Fluttershy jebie swoje zwierzątka, Rainbow Dash chce wyjebać Applejack (oczywiście), Pinkie jebie się z Twilight, a potem chce jeszcze wyjebać źrebaki. A i twierdzi, że żeby żyć, trzeba jebać. Wszystko to składa się na prostą komedyjkę i bardzo kreatywny pomysł na użycie Pinkie Pie. Tylko ona mogła doprowadzić do takiej katastrofy. Ten przykład pokazuje, że nawet takie krótkie i niewymagające historie mają szansę zaistnieć w świadomości fandomu. Dodam jeszcze, że ten fanfik zyskuje w polskim języku. Z oczywistych przyczyn. W języku angielskim cały czas mamy do czynienia z monotonnym fuck, fuck, fuck, które nie dorasta do pięt sile naszych przekleństw. Nie bez powodu kurwa jest słowem dobrze znanym na świecie, pomimo tego, że znaczna część świata nawet nie wie, gdzie leży Polska, a do tego myśli, że są u nas misie polarne. A u nas jest duża różnorodność przekleństw, które brzmią mięsiście i twardo.

 

Polecam ten fanfik każdemu, kto nie jest zagorzałym przeciwnikiem przekleństw. Przypomina, że one również są środkiem stylistycznym. Standardy się zmieniają i dziś w poezji również możemy uświadczyć słowa kurwa, czy to się komuś podoba czy nie.

 

To tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

:pinkiehappy:

 

Nie wiem jak to się stało, że tego jeszcze nie skomentowałem. (Chyba że to zrobiłem a nie pamiętam:pinkie3:...). W każdym razie dziwie się sobie, bo autentycznie wracam do fanfika regularnie. 

 

Fabuła i założenia są proste. Pinkie podczas rozmowy z pewnym jegomościem uczy się pewnego słowa i nie jest to bynajmniej słowo na "k", ale wciąż to z kategorii wymienionego wcześniej. I powiem, że szczerze wykorzystanie tego jest genialne. Zwyczajnie nasza różowa klaczka używa go zamiast... Co piątego, lub nawet co drugiego słowa. 

 

Pomijając fakt, że słowa i w polskim i angielskim zaczynają się na inną literę, to ogólnie znaczą to samo. To jest jedna z rzeczy, które czynią tłumaczenie kompetentnym i zabawnym czytadłem. Żarty są zwyczajnie dobrze przetłumaczone i dają uciechy jak w oryginale, a przy niektórych nawet bardziej. Zaraz ty myślałeś, że to recenzja fanfika? Nie nie nie! To recenzja tłumaczenia, bo oryginał jest przecież po angielsku! 

Omawianie fabuły szczerze nie ma sensu z jednego powodu: Zepsułbym wam zabawę. A więc sio i czytać, albo grzywy wam będzie trzeba powyrywać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ynabejyw fanfik, nie ma co :D Tylko proszę mi nie wlepiać warna, bo przecież napisałem wyraźnie, że ten fanfik jest po prostu prześwietny!

 

A tak na serio, to jestem pewien, że po raz pierwszy usłyszałem ten tekst na kanale miśka200m, tylko nie jestem pewien kiedy to było. Jesień 2012? Chyba, chyba. Ale na pewno jeszcze nie byłem zarejestrowany na forum. Tak sobie słuchałem, z ciekawości. Miłe wspomnienia.

 

Przede wszystkim, pomimo tego, że całość jest zbudowana na tym, że ta z pozoru niewinna, kreskówkowa postać, której imię widnieje zresztą w tytule historyjki, poznaje brzydkie słowo, po czym uradowana zaczyna się tym chwalić na prawo i lewo, nawet nie wiedząc, co ono tak naprawdę znaczy. Jak ci aspirujący nastoletni pisarze creepypast, którzy chcąc brzmieć poważniej używają zaawansowanego słownictwa, oczywiście nie mając pojęcia co oznacza jakieś 90% tych słów, które zresztą są użyte błędnie. Koniec końców, jest z tego masa śmiechu.

 

Ale przyjaciółkom Pinkie – a przypomnijmy, Pinkie zna każdego kucyka w Ponyville – bynajmniej nie jest do śmiechu. To nie jest pół słownika, a zaledwie jedno słowo, za to o wielu znaczeniach. Kłopot w tym, że to „wiodące”, budzi wśród kucyków przeróżne skojarzenia, zaś kontekst potrafi niekiedy zasugerować... co najmniej niepokojące intencje głównej bohaterki. Prowadzi to do niejednej kuriozalnej sytuacji, gdyż ta, w swej słodkiej niewiedzy, intencje ma jak najlepsze. Zawsze.

 

Efekt potęguje fakt, że wszyscy wokół Pinkie najwyraźniej znają nowe słowo doskonale, co zmusza mnie do zadania jednego, szalenie istotnego pytania – jakim cudem ona jedna się uchowała?

 

To może od razu poruszę kwestię formy, czyli jedynej rzeczy, która mi zgrzyta, jednakowoż, z uwagi na datę publikacji niniejszego przekładu, jestem w stanie to wybaczyć... Tradycyjnie zamiast półpauz mamy dywizy, co ciekawe, kiedy w tekście przewijają się dialogi, wszystko jest w porządku, jeśli chodzi o wcięcia, nie wiem tylko dlaczego zabrakło ich przy zwykłej narracji. Aczkolwiek, niektóre akapity mają wcięcia. Na przykład na początku fragmentu z Applejack i Apple Bloom. Dziwna sprawa.

 

Jeśli chodzi o sam przekład, no to oczywiście okazał się przemiodny do czytania, w trakcie tłumaczenia klimat nie stracił nic a nic, po tekście się płynie, czytanie to sama przyjemność. I muszę przyznać, że nawet dzisiaj, mimo tego, że pomysł nie jest już pierwszej świeżości (acz mając do czynienia z fanfikiem, nie musimy przejmować się cenzurcią, która przy co niektórych odcinkach klasycznych kreskówek jednak się pojawiała), uśmiechałem się podczas lektury. Śmiałem się. Tekst wciąż bawi i rozśmiesza. Doskonale!

 

Muszę przyznać, że w sumie jestem zaskoczony tym, jak, mimo wszystko, tekst zachowuje w sobie szczyptę serialowego klimatu, co prawie... prawie czyni go materiałem na jakiś sekretny odcinek. Może jakiś, hm, wewnętrzny bonus, tylko dla oczu scenarzystów. Nie wiem, może mini odcinek, wykonany w charakterze prezentu urodzinowego dla głównego reżysera? Hm, gdzie już widziałem coś podobnego?

 

Myślę, że to głównie za sprawą znakomicie, wiernie oddanych postaci kanonicznych. Nie tylko Pinkie, w ogóle, główne bohaterki, wypadają niemalże jak żywcem wyciągnięte z serialu. Ich interakcji prezentują się bardzo podobnie. Plus pewna schematyczność, polegająca na tym, że Pinkie spotyka po kolei wszystkie przyjaciółki, wraca do siebie, po czym powraca do niej klient, od którego wszystkiego się zaczęło, by dać nam puentę, ten komediowy punch-line, na który czekaliśmy. Coś, co robią tego typu animowane produkcje.

 

Ostatecznie, doskonale było powrócić do tego tekstu... To znaczy, w reszcie zapoznać się jego wersją „do czytania”, bo tę „do słuchania” znam bardzo dobrze. Opowiadanie oczywiście polecam, nawet p tylu latach radzi sobie dobrze. Zajebiście dobrze :pinkie3:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...