Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

Bo to niestety też klasyki. To, że przy tym Babeczki i inne Jabłkowe Masakry to dno i dwa metry mułu niestety tego nie zmienia. No niestety, ale są dobre klasyki - CRISIS, Fallout, są średnie - Past Sins, są słabe - MLD i Rainbow Factory oraz są tragicznie słabe - Cupcakes, SAM.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak widzę, że do Żyjących Piszących powrócił temat braku komentarzy i umierania forum. Jednak cały czas szukamy przyczyny takiego stanu na naszym forum, często powielając te same argumenty. Jednak zacząłem się zastanawiać, czy problem nie dotyczy czegoś poważniejszego na co nie mamy wpływu. Mianowicie łatwo jest się domyślić, że im bardziej MLP jest popularne, tym więcej fanów zajrzy na nasze forum, a czym więcej ludzi na forum tym większa jest szansa, że któryś z nich napisze komentarz. Również pragnę zwrócić uwagę, że sami pisaliście, iż w większości to starzy użytkownicy komentują powstałe opowiadania.
Mnie osobiście aż samo się na myśl ciśnie, że to nie jest wina forum, a samego serialu. Poza tym należy się zastanowić, czy faktycznie nowe sezony są w stanie dorównać tym starym, które potrafiły zebrać tak wielką widownie wśród młodszych, jak i starszych widzów.
Niestety na serial nie mamy wpływu, choć osobiście uważam, że serii przydałby się swego rodzaju restart.
A wy co o tym sądzicie.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście myślę, że film ma szansę być nowym początkiem dla serii, oczywiście, jeśli go nie zepsują.

Mam takie przeczucie, że ten rok może być dla naszego półświatka fanfikowego dobry. Może nie tak, jak Złota Era fandomu, ale będzie lepiej.

Przy okazji, kolejny temat do dyskusji: czy są potrzebne nowe formy Konkursów Literackich? Jeśli tak, to jakie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu Coldwind napisał:

Przy okazji, kolejny temat do dyskusji: czy są potrzebne nowe formy Konkursów Literackich? Jeśli tak, to jakie?

 

Tej rozmowie będę się przyglądał z niegasnącym zainteresowaniem i otwartym notatnikiem by kosić dobre pomysły :crazytwi:

Tymczasem sam mam temat do rozważań. Jako że znowu (i tym razem skutecznie) mierzę się z fanfikiem Fallout Equestria Project Horizons, to trafiłem tam na słowo "zony". Chodzi tu o mieszańca, gdzie rodzicami są zebra i kucyk. No i teraz zagwozdka - jak to dobrze przełożyć (Nie, nie biorę się za kontynuację tłumaczenia PH, póki nie skończę którychś ze swoich projektów, więc spokojnie :D) na polski? Z tego typu problemami już się można było spotkać, że chociaż wspomnę nieco niefortunnego "zebrogaza". To jak sądzicie? Warto bawić się w jakieś, potencjalnie wywołujące ból mózgu składanki w tylu "kubra" czy "zecyk" (to drugie boli, ale co stwierdzam ze zdziwieniem to pierwsze z niewiadomych przyczyn nie brzmi mi tak źle), czy może starać się stworzyć coś zupełnie nowego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Dolar84 napisał:

Tymczasem sam mam temat do rozważań. Jako że znowu (i tym razem skutecznie) mierzę się z fanfikiem Fallout Equestria Project Horizons, to trafiłem tam na słowo "zony". Chodzi tu o mieszańca, gdzie rodzicami są zebra i kucyk. No i teraz zagwozdka - jak to dobrze przełożyć (Nie, nie biorę się za kontynuację tłumaczenia PH, póki nie skończę którychś ze swoich projektów, więc spokojnie :D) na polski? Z tego typu problemami już się można było spotkać, że chociaż wspomnę nieco niefortunnego "zebrogaza". To jak sądzicie? Warto bawić się w jakieś, potencjalnie wywołujące ból mózgu składanki w tylu "kubra" czy "zecyk" (to drugie boli, ale co stwierdzam ze zdziwieniem to pierwsze z niewiadomych przyczyn nie brzmi mi tak źle), czy może starać się stworzyć coś zupełnie nowego?

Ciekawa kwestia, nie powiem. A powiedz mi Dolarze, czy patrząc z kontekstu, to okreslenie jest obraźliwe, pieszczotliwe, czy może obojętne (stawiam na pierwsze). Ta informacja zdecydowanie ułatwiłaby zadanie

 

Właśnie teraz Cahan napisał:

To się nazywa zebroid (krzyżówka zebry z innym koniowatym), zebroń lub zebrula w przypadku krzyżówki z koniem. A kucyk to koń.

mnie się to kojarzy z zebrorobotem. No ale dobra.

 

A co do konkursów, to co by im się przydało? W zasadzie niewiele można tu nowego wprowadzić. Mamy albo tag, albo temat obowiązkowy (częściej temat, więc może tak dla odmiany kilka konkursów z tagiem), mamy limity słów (można by raz puścić bez limitu i zobaczyć, co wyjdzie), mamy (a raczej mieliśmy) odznaczenia (bo te dziwnym trafem wyparowały zaraz po tym jak w końcu Sun coś wygrał). Nagród rzeczowych nie mamy, ale to pewnie byłoby trudne do wykonania, o ile w ogóle możliwe. Tak więc, żeby ożywić konkursy można: zareklamować je na FGE, dawać zwycięskie fanfiki do gazetki (czasami są). Można, też w ramach tematu dawać coś w stylu: napisz co mogło się zdarzyć po odcinku X (musi jakoś wynikać z fabuły). To by mogło być ciekawe. Można też zwycięzcy oferować uścisk ręki prezesa na jakimś meecie (tak wiem, też trudno zrealizować). Coś na pewno da się wymyślić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu Cahan napisał:

To się nazywa zebroid (krzyżówka zebry z innym koniowatym), zebroń lub zebrula w przypadku krzyżówki z koniem. A kucyk to koń.

 

Coś w tym jest, chociaż przyznaję, iż nazwa jakoś mi do końca nie podchodzi...ale zawsze to jakiś wybór.

 

2 minuty temu Sun napisał:

A powiedz mi Dolarze, czy patrząc z kontekstu, to okreslenie jest obraźliwe, pieszczotliwe, czy może obojętne (stawiam na pierwsze). Ta informacja zdecydowanie ułatwiłaby zadanie

 

Z kontekstu wynika, iż było to określenie raczej czysto informacyjne, bez negatywnego wydźwięku. Wszelkie obraźliwe tyczyły się raczej pasków jako takich a nie samego gatunku (co jest w sumie ciekawe).

 

4 minuty temu Sun napisał:

mamy (a raczej mieliśmy) odznaczenia (bo te dziwnym trafem wyparowały zaraz po tym jak w końcu Sun coś wygrał).

 

Odznaczenia mają kiedyś wrócić i kiedy tylko nastanie ten pamiętny dzień to mam zamiar poprzyklejać je znowu tym którzy wygrywali konkursy (i zajmowali miejsce na podium). Archiwum jest, więc wiedza o tym komu się należą nie zaginie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Dolar84 napisał:

Z kontekstu wynika, iż było to określenie raczej czysto informacyjne, bez negatywnego wydźwięku. Wszelkie obraźliwe tyczyły się raczej pasków jako takich a nie samego gatunku (co jest w sumie ciekawe).

 

zawsze można dać opis zamiast pojedyńczego słowa (o ile to możliwe), albo ewentualnie dorobić temu nieco negatywny wydźwięk, posługując się prostym: mieszaniec. 

Chociaż, czekaj, myślę, że coś mam Zebrokuc? nie, też dziwne. 

Przyznaje, to niełatwe. Mógłbyś podrzucić numer rozdziału, to bym zerknął na zdanie?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu Sun napisał:

zawsze można dać opis zamiast pojedyńczego słowa (o ile to możliwe), albo ewentualnie dorobić temu nieco negatywny wydźwięk, posługując się prostym: mieszaniec. 

Chociaż, czekaj, myślę, że coś mam Zebrokuc? nie, też dziwne. 

Przyznaje, to niełatwe. Mógłbyś podrzucić numer rozdziału, to bym zerknął na zdanie?

 

 

Rozdział 28. A dla ułatwienia wrzucę odpowiedni fragment od razu tutaj. http://prnt.sc/dvngip

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm, patrząc z perspektywy wypowiedzi naszego zebrokuca, to myślę, że mieszaniec byłby na miejscu (bo domyślam się, że wcześniej opisano wygląd). Jednak narrator użyłby mieszańca, czy może opisał to poetycko (owoc miłości zebry i kuca), albo zastąpił zony opisem zwykłym (potomek zebry i kuca), to już nie wiem. Ale na pewno pierwsze Zony aż się prosi o mieszańca. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd akurat jest opisany później o ile pamiętam :D

 

Natomiast mieszaniec to obejście problemu a nie jego rozwiązanie. Nie mówię że złe, bo jest świetne, ale jednak nie o to chodziło, a o poszukiwanie znośnego odpowiednika :D Ot, tak z czystej ciekawości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótka piłka. Piszę Próbuję pisać fanfik w szeroko pojętych klimatach baśniowych (ze sporą domieszką smęcenia o sztukach walki, bo Milfin głupią łajzą jest przepalił mi się neuron od zdrowego rozsądku i uparłam się fanfikować o specyficznym gatunku gier wideo). Na dzień dobry zaczęłam od wyklepania wstępu, który opisałby jakoś świat przedstawiony - podstawy geografii, kulturę, języki i parę innych ważnych fabularnie detali.

Wstęp (swoją drogą nieznośnie pompatyczny, bo przepalił się i drugi neuron, ten od dobrego warsztatu), według licznika WriteMonkey, liczy sobie prawie 500 słów, czyli mniej więcej stronę A4. Może (i najpewniej to zrobi) się nawet rozrosnąć, jeśli nie znajdę lepszego miejsca na tłumaczenie pewnych detali. Biorąc pod uwagę specyfikę tekstu (baśnie charakteryzują się raczej prostą budową - i fabuły, i tła fabularnego, i wszystkiego z tymi dwoma zagadnieniami związanego - a cały kunszt autora przejawia się raczej w pięknych, poetyckich opisach i niezwykłych wydarzeniach)... czy to nie za dużo?

Teoretycznie mam prawo, wręcz obowiązek smęcić o szczegółach, bo przekładają się one na przebieg wydarzeń czy rozwój i zachowania postaci. W praktyce jednak, jak pisałam w nawiasie powyżej, baśnie są fabularnie proste, wręcz schematyczne - co z kolei budzi kolejne pytanie: czy nie przesadziłam z rozbudową fabuły? Skleiłam co prawda w jedną całość trzy osobne historie, ale żadna z nich nie była przesadnie złożona (co najwyżej bzdurna, niejasna i poplątana - jak to bywa z historiami, które pisał najpewniej jakiś przemęczony programista w przerwie na kawę). Czy naprawdę jest sens pakować w to wszystko tyle pracy, skoro silę się na tą baśniową otoczkę i nawet stosuję trick z "opowieścią w opowieści" (historia opowiadana wewnątrz innej historii), żeby uzasadnić ewentualne skróty, uproszczenia i niedociągnięcia?

 

tl;dr

Spoiler

Miałam napisać prostą historyjkę na dobranoc. Wychodzi mi cholerna epopeja. Zbliża się sesja, więc nie chcę zawracać gitary Zodiakowi i Kinro, zresztą nie mam czego im pokazać, a perspektywa tłumaczenia "na sucho" przyprawia mnie o napady drgawek z zażenowania.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ylthin Maruda

 

Pierwsza kwestia - Prolog.

 

Nie wiem czy istnieje jakaś boska instytucja, która kładzie straszliwym piorunem z niebios każdego pisarza co przesadzi z długością wstępu, ale nie widzę powodu dla którego miałby on nie być długi. Zwykle "Prolog" ma za zadanie wprowadzić czytelnika w akcję utworu i nie ma perspektywistycznie znaczenia czy jest to 100 słów czy 1000 słów opisu. 

Oczywiście, strach o to, że suchy opis jest złym pomysłem na przedstawienie świata jest po części uzasadniony. Ale powiem tak - wolałbym przydługawy, 1000 słów prolog napisany dobrze i ciekawie niż krótkie 100-200 słów, który jest przeciętny.

 

Przechodząc jednak do drugiej części - warto pamiętać, że czytelnik nie musi wszystkiego znać (a nawet i nie powinien). Tworzenie bardzo detalicznych światów, w którym każdy element ma ściśle przedstawioną sens i logikę mija się z celem, bo często czytelnika to po prostu nie obchodzi. Zresztą, w ogóle tłumaczenie wszystkiego w swoich opowiadaniach jest błędem gdyż:

 

1. Odbiera się czytelnikowi przyjemność z dopowiadania sobie elementów opowieści.

 

2. Często czytelnika nie obchodzi tak naprawdę to wyjaśnienie, więc gdy je czyta tylko go to irytuje

 

3. Wytłumaczenie pewnych meandrów fabuły albo rozbudowany world-building powoduje, że opowiadanie ma mniej sensu niż przed wytłumaczeniem (casus KO).

 

4. To strata czasu, który mógłby być poświęcony na ciekawsze rzeczy - jak pisanie właściwej opowieści, a nie jej tłumaczenie.

 

Oczywiście, ciężko mi mówić tutaj o gołej teorii, też nie podzieliłaś się wieloma informacjami. Jeśli chciałabyś moją nieco bardziej detaliczną opinię na przykładach w pisanym przez ciebie dziele to możesz mi podesłać to na PW, w wolnym czasie spróbuję zajrzeć.

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Verlax
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godziny temu Dolar84 napisał:

Natomiast mieszaniec to obejście problemu a nie jego rozwiązanie. Nie mówię że złe, bo jest świetne, ale jednak nie o to chodziło, a o poszukiwanie znośnego odpowiednika :D Ot, tak z czystej ciekawości.

Ja wiem, że to jest obejście problemu, a nie jego rozwiązanie. Niemniej, bazując na danym zdaniu, to moim zdaniem, najlepsze rozwiązanie. Co do samego rozważania nad sposobem tłumaczenia tego, to samo zony już jest słowem dziwnym (choć brony zdaje się już być naturalne, a to ta sama zasada). I mimo dłuższego myślenia, nie mam innych rozwiązań niż te, które podałem. Ostatecznie, jest jeszcze metys, ale on tu w zasadzie nie pasuje. Ja bym mimo wszystko został przy zebrokucu (ostatecznie zebroidzie) w wypowiedzi narratorta i mieszańcu w wypowiedzi postaci. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam nic przeciwko długim wstępom, jeśli to nie jest opkowe przedstawienie wszystkich postaci na początku ("Janusz, lat 40, czarne włosy, brązowe oczy, często mówi k***wa").

Prędzej czy później detale świata przedstawionego trzeba wyjaśnić, a zawsze to lepsze od postaci rozmawiających o czymś, co jest dla nich oczywiste ("- Zobacz, to dworzec kolejowy w Ponyville! Można stąd pojechać uruchomionym tydzień temu nowym pociągiem do Równa Się! - Czemu mi to mówisz? Przecież o tym wiem! - A nie wiem, tak jakoś mi przyszło do głowy").

Edytowano przez psoras
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ylthin Maruda sam osobiście uważam, że wstęp może być krótki, długi, średni, lub jakikolwiek inny. Jedyny warunek jest taki, aby był w stanie zainteresować czytelnika na tyle, aby miał chęć kontynuować lekturę.

14 godziny temu Ylthin Maruda napisał:

Na dzień dobry zaczęłam od wyklepania wstępu, który opisałby jakoś świat przedstawiony - podstawy geografii, kulturę, języki i parę innych ważnych fabularnie detali.

Natomiast z wprowadzeniem sporej ilości nawet elementarnych informacji bywa rożnie. Wszystko zależy od tego jak podejdziemy do tematu. na przykład jako narratora możemy postawić dziadka, który opowiada swoją historie wnukowi i odpowiednio mu wszystko tłumaczy. Również można do tego podejść jak Tolkien na początku trylogii "Władca pierścieni". Z drugiej strony czasami lepiej jest przekazać pojedyncze elementy fabuły i świata przedstawionego, aby stworzyć otoczkę tajemniczości, którą wraz z kolejnymi stronami będzie rozwijana. Przykładowo można przedstawić to tak, że grupka znajomych wie gdzie się znajdują, wiedzą gdzie zmierzają i po co to robią. Jednak sami między sobą mówią skrótami, a czytelnik sam musi się co gdzie i jak. Sam w swoim pierwszym opowiadaniu pod tytułem "Ostatni łowca" (taka wredna autoreklama :)) starałem się na początku stworzyć otoczkę mroku i tajemniczości. Poznajemy tam głównego bohatera który siedzi w więzieniu i jet torturowany. Jednak czytelnik nie wie za co, również pytania się mnożą, gdzie się znajduje, kim jest tajemnicza śledcza itp. Główny bohater ma swoje przemyślenia jednak one nie dużo dają, a osoba czytająca musi czekać do końca na odpowiedź, albo wszystkiego się domyślić.

15 godzin temu Ylthin Maruda napisał:

KW praktyce jednak, jak pisałam w nawiasie powyżej, baśnie są fabularnie proste, wręcz schematyczne - co z kolei budzi kolejne pytanie: czy nie przesadziłam z rozbudową fabuły? Skleiłam co prawda w jedną całość trzy osobne historie, ale żadna z nich nie była przesadnie złożona (co najwyżej bzdurna, niejasna i poplątana - jak to bywa z historiami, które pisał najpewniej jakiś przemęczony programista w przerwie na kawę).

Tu bym pozwolił sobie rozbić zagadnienie na dwa pojęcia, mianowicie można pisać baśń, bądź pisać stylem podobnym do baśniowego. Również fakt, że baśnie jak i inne dodane historie fabularnie są proste, nie znaczy, że nie można ich rozbudować z dobrym skutkiem.

 

Takich teoretycznych rozważań to by było tyle, choć więcej dałoby się zyskać, gdybyś udostępniła wspomniany fragment. W tedy na pewno kilka osób oceniło faktyczny stan wstępu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko wypuszczanych rozdziałów dobrych fików.

Kucowego fantasy - no niby jest, ale jest tego w sumie mało i nieukończone. Jednak mało mi tego.

Brakuje mi też takich ciepłych opowiadań o kucach z serialu. Spokojnych SoL. Może i nie lubię Slice of Life, ale mam wrażenie, że tego typu fików jest za mało.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego mnie brakuje, w naszych, rodzimych dziełach? Dobre pytanie. Może świeżych i egzotycznych pomysłów. Wszakże, jest naprawdę wiele elementów naszzej, rodzimej (wschodznioeuropejskiej)popkultury, któych można by użyć. W zasadzie, brak mi dobrego, klimatycznego TCB (jest w ogóle jakieś TCB w czasach zimnej wojny?, ale takie bardziej SoL), dobrego SoL. W zasadzie, brak mi też dobrego, wciągającego fabularnie clopa. Bo poza ciemną stroną, to w zasadzie nie ma nic głębszego niż łyżeczka. Tak, moi drodzy, brak mi Clopa, którego dałoby się czytać dla fabuły. 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...