Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/21/14 we wszystkich miejscach
-
Chce zgłosić Trica, gdyż już od bardzo dawna olał on całkowicie swoją posadę avatara Twilight. Dział obrasta kurzem i jedynie Hoffman stara się jakoś go podtrzymać. W dodatku, już dawno temu zgłosiłem tą sprawę Siperowi, który zapewniał mnie, że postara się jakoś temu zaradzić. Pisałem do niego 4 razy (w różnych odstępach czasu) i za każdym razem twierdził, że weźmie się za to. 2 miesiące minęło od ostatniego zgłoszenia sprawy, a postępu nadal nie ma.3 points
-
2 points
-
Witam was ponownie Dzisiaj pragnę wam dać do oceny kolejnego badziewnego fanfika mojego autorstwa. Ostrzegam, że będzie jeszcze gorzej niż zwykle, ponieważ to moja pierwsza poważniejsza przygoda z poezją i nie wiem, czy zapis jest poprawny. Rymy są na pewno częstochowskie, a fabuła do zadu. Opowiadanie jest inspirowane balladami romantycznymi i pełne chorych przenośni oraz porównań. Zapraszam do czytania oraz hejcenia. https://docs.google.com/document/d/1GUENZgjHmTfsXtacnCwvR9bCsLyZq5dT5Y-NIXrCF34/edit?usp=sharing1 point
-
Witajcie wszyscy! Zapewne większość już jest zaciekawiona, patrząc po tytule. Otóż postanowiliśmy ogłaszać kto za co dostał bana, z wyjaśnieniem - żeby nie pozwolić co niektórym wiecznie niezadowolonym na tworzenie fałszywej atmosfery wskazującej, że zostali niesłusznie ukarani. Mały wzór: Temat jest zamknięty, służy jako baza danych a nie miejsce do dyskusji. Lista będzie aktualizowana przez odpowiednich członków ekipy. A nimi zagospodarujemy Księżyc, Luno. Na razie lista jest pusta. Już nie... Kemotx - perm Stworzenie tematu będącego jednym wielkim shitstormem, do tego świadome w nim trolowanie. Puusha niestety nie będzie, gdyż musiał bym tu rzucić każdą jedną wypowiedź tego osobnika. ~Zegarmistrz1 point
-
1 point
-
A po za tym, często olewa to co się do niego mówi. Z nim się nie dogadasz.1 point
-
Jeśli miałeś zastrzeżenia, to powinieneś od razu pisać do Tarretha albo Koszmarjela, Siper to, jakby nie było, admin techniczny.1 point
-
Byłoby niezwykle nietaktowne zaczynac bezemnie albowiem jestem na turnieju i teraz mam kilka minut przerwy przed kolejna mniej wiecej godzinna bitwa. Naprawde te kilka chwil chyba wytrzymasz.1 point
-
1 point
-
Ostatnio miałem nieco więcej czasu, toteż powróciłem do lektury "Cienia Nocy". Rozpocząłem od szóstego rozdziału, bo właśnie w tym miejscu skończyłem ostatnim razem. Niektóre rozdziały i akapity przeczytałem kilkakrotnie, z przyczyn, o których wspomnę nieco później. Zacznę trochę nietypowo, bo od podsumowania - wrażenia mieszane, ale żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że mi się nie podoba. Niestety, nie mogę też powiedzieć, że jest bardzo dobrze. Ostrzegam przed możliwymi spoilerami. Jak pisałem ostatnio, zaczęło się nieco chaotycznie, ale potem było lepiej, gdyż wszystko wskazywało na zapowiedź czegoś wielkiego - przygody, długich wypraw, sukcesywnego odkrywania charakterów postaci. Wszystko, co opowiadanie z tagiem [Adventure] powinno mieć do zaoferowania. Plus - mity, legendy i artefakty, a więc rzeczy typowe dla tagu [Fantasy]. Cóż, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że elementów tych zabrakło, ale powiedzenie, że wystąpiły one w należytych ilościach także nie jest do końca prawdziwe. A zatem, po kolei. Rozdział szósty - bez zarzutów, jeśli chodzi o treść. Wyszło znakomicie, choć brakuje tutaj wyraźnego wstępu do rozdziału, zamiast tego od razu przechodzimy do sedna, czyli wiadra zimnej wody. Przede wszystkim, mamy tutaj przygotowania do wyprawy, a także trochę opowieści, które wyjaśniają nam historię świata przedstawionego i pobudzają wyobraźnię. Dowiadujemy się co nieco o przeszłości, mamy także smaczek w postaci wątku nauki Night Shadow nowych "sztuczek" - czegoś, co przyda jej się podczas wędrówki, a czego nie nauczyłaby się siedząc obok męża i robiąc za ozdobę. Poza tym, poznajemy tutaj bohaterów, nie brakuje także odrobiny folkloru, pod który podpinam wyśpiewywaną przez poszukiwaczy przygód pieśń. Poza tym, nie brakuje tu humoru, no i ogólnie, atmosfera jest całkiem przyjemna, czyta się to dobrze i z zaciekawieniem. Zakończenie rozdziału zachęca do poznania dalszych losów bohaterów. Czy owe dalsze losy zostały właściwie opowiedziane w następnym rozdziale? Nie do końca. Koncept był jak najbardziej właściwy i można było z niego wysmażyć coś znacznie większego. To był pierwszy rozdział, który przeczytałem więcej niż jeden raz i jestem pewien, że odczuwam po nim niedosyt. Brakuje mi opisów miejskich struktur, brakuje suspensu i wyraźniej zarysowanej "ciszy przed burzą". Akcja leci zdecydowanie za szybko, przez co trudno jakoś odczuć niebezpieczeństwo zagrażające bohaterom, ciężko chwycić nastrój opuszczonego miasta, po którym szwendają się nieumarli (nawiasem mówiąc, truposze te przypominały mi trochę Czerwone Szkielety znane z serii "Castlevania" - zawsze powracały do nieżycia). Możliwe, że takie było zamierzenie autorki, aczkolwiek, po zakończeniu rozdziału szóstego spodziewałem się czegoś innego. Na szczęście, nadal mamy tutaj elementy rozluźniające atmosferę, aczkolwiek... Jakoś nie była ona tutaj szczególnie napięta (czego mogło by się spodziewać) , tak więc te aspekty straciły nieco na znaczeniu. Owszem, poprzednio również nie było jakoś szczególnie ciężko, aczkolwiek, przy rozdziale szóstym odebrałem to jako dodawanie sobie otuchy, póki jeszcze nie dotarło się do celu. Tutaj mogłoby to być dodawanie sobie pewności siebie za wszelką cenę, byle nie dać się sparaliżować przez strach, ale właśnie - strach ten był tutaj słabo odczuwalny. Ogółem - niedosyt. Akcja potoczyła się zbyt szybko, zabrakło spacerowania po mieście i poznawania nowych faktów o jego historii, zabrakło tych "poszukiwań". Nadszedł czas na rozdział ósmy. Na początek - lekki szok. Akcja przeskoczyła o pięć lat do przodu. Czego zatem można by się spodziewać... Może tego, że poszczególne postacie nieco wydoroślały, a robota taka, a nie inna z pewnością zdążyła taką Night Shadow nieco "naostrzyć". Czy tak jest? Owszem. Co natomiast z tempem akcji? Ano znów, nieco za szybko. Tym razem, zabrakło mi opisów emocji i przeżyć wewnętrznych. Konkretnie, chodzi mi tutaj o wątek Orange Tail i jej uczucia do tego bydlaka godnego pogardy ogiera, którego imienia nie zapamiętałem. Liczyłem na nieco więcej dramaturgii i być może ujawnienie się w Night Shadow takich... Dodających otuchy odruchów, szczerej rozmowy, czy też wrażenia, że stara się być dla przyjaciółki ciepła, by jakoś przeciwdziałać temu zimnu, jakim została potraktowana, jakoś wesprzeć Orange Tail. Zamiast tego, miałem wrażenie, że była to scena typu "Cho, idziemy stąd." Zbyt szybko. W psychice Orange Tail z całą pewnością rozgrywał się dramat, który najpewniej zaważy o jej przyszłości i kontaktach z płcią przeciwną i opisu tego dramatu zdecydowanie zabrakło, przez co ma się wrażenie sztampowości. Mimo wszystko, rozdział, jako całość, wesoły nie był i mimo wspomnianych braków, było dosyć posępnie. Czyżby zapowiedź katastrofy? Możliwe. Nadchodzi czas na rozdział dziewiąty i wielką deklarację Night Shadow. Żarty się skończyły, teraz nadchodzi jej czas, sama osiągnie swój cel i czuje się do tego dostatecznie silna, przygotowana. Duży plus dla niej i dla rozdziału. Więcej dialogów, więcej tajemniczości, z czym wiąże się przeskoczenie akcji do Królestwa Nocy i zajrzenie co słychać u staruszka Night Shadow. Ten jego Nnoitro to jest aparat - minęło pięć lat, a on nadal myśli, że tatko może córcię potraktować jak zwierzątko, które uciekło z klatki, zabrać sobie z jakiejś dziury i wsadzić na miejsce z powrotem i rozmnożyć (tak w ogóle, to trochę dziwny mają tok rozumowania, ale cóż, taka ich polityka). Nic dziwnego, że Night Shadow ma taki uraz do ogierów, skoro od małego usiłowano ją zdegradować ją do roli mebla, a co niektórzy w okolicy bynajmniej nie wykazywali się odpowiedzialnością i szacunkiem do klaczy. Przez to, bohaterka wydaje się być taka zimna, bez serca, co poniekąd jest zrozumiałe, choć ja nadal trzymam kciuki, że jednak kogoś na swej drodze spotka i jak nie obdarzy jakąś szczególną sympatią, to niech chociaż kulturalnie (hehe) pociągnie za sznurki ile trzeba, a potem pozostawi przy życiu Bez złudzeń, ale przy życiu. Rozdział dziesiąty, podobnie jak poprzedni, nie cierpi już na zbyt szybkie tempo akcji, poza fragmentem, w którym Night Shadow spotyka smoka. W ogóle, fragment ten wydaje się jakby wyciągnięty z innego rozdziału i wstawiony jako "zapchajdziura". Kompletnie nie pasuje do reszty rozdziału, natomiast samo spotkanie przebiegło... Dosyć dziwnie. W sumie nie wiem co mógłbym o nim napisać. Smok jawił się w nim bardziej jak stary kumpel, niż jako nieznajoma, spotkana po raz pierwszy w życiu bestia, która gdyby chciała, mogłaby pożreć alikorn i się oblizać. Natomiast właściwy wątek przedstawiony w rozdziale - dobrze wyważony humor, nie jest zbyt nachalny i umila śledzenie losów postaci. Wreszcie, rozdział jedenasty i wyraźny wzrost formy. Jak dotąd, to chyba najlepiej napisany rozdział. Wyczerpujący, pozbawiony dłużyzn opis świętowania, intryga, również przedstawiona bez zarzutu, tak jak i następujące po niej komplikacje i problemy. Opisów nie brakuje, narracji też jest tutaj nieco więcej, akcja już nie leci na łeb na szyję, także pod koniec, gdy dochodzimy do "niespodzianki" przygotowanej przez znanych nam poszukiwaczy przygód. Tylko nie do końca wiem co na końcu rozdziału robi "Upadek Sunshine Arrow". Jakoś mi on tam nie pasuje, nie w tym miejscu. Byłbym wdzięczny za krótkie wytłumaczenie, gdyż uważam, że tym razem, z całą pewnością nie zrozumiałem "co autor miał na myśli". Tak, czy inaczej - jest utrzymana stosowna atmosfera i w świat przedstawiony można szybko "wejść", bez uczucia niedosytu, ale z wrażeniem, że jesteśmy świadkami przełomowych wydarzeń, zwrotów akcji, które z całą pewnością zaważą o dalszych losach bohaterów i królestw, które reprezentują. Robi się co raz ciekawiej. Wielki plus. A teraz przechodząc do spraw technicznych - Ameryki nie odkryję. Braki akapitów, spacji, czy też okazyjne ściany tekstu są niemożliwe do przeoczenia i po jakimś czasie, zaczynają doskwierać. A nawet bardzo. Może nie na tyle, że gryzą w oczy uniemożliwiając lekturę, ale z całą pewnością działają ujemnie na wrażenia z dzieła. Raz po raz zdarzają się literówki, czy też braki przecinków. Ogółem, myślę, najwięcej usterek technicznych jest przy zapisie dialogowym i to je w pierwszej kolejności bym poprawiał. A zatem, co odebrałem jako zgrzyty: - Akcja miejscami leci za szybko. Zdecydowanie za szybko. W poszczególnych rozdziałach często nie zdążymy się "oswoić" ze światem przedstawionym, z lokacjami, w których rozgrywa się akcja, czy też "wniknąć" w opowiadane wydarzenia i jakoś utożsamić się z postaciami. Brakuje opisów, brakuje "przerw na przemyślenia", zanim się obejrzymy, akcja już skacze dalej, ni stad ni zowąd, ciach! Koniec rozdziału. Pozostaje niedosyt. - Nieco niewykorzystany potencjał co niektórych wątków. Czytelnik po prostu spodziewa się czegoś więcej, czeka, zastanawia się jak to się dalej potoczy, a tu nic. "No tak, ale co z..." - pozostaje pytanie. Co natomiast zaliczam do grona plusów: - Klimat Szczególnie rozdziały numer sześć, dziewięć, jedenaście. Mimo wspomnianych zgrzytów, czujemy wykreowaną przez autorkę atmosferę i nie mamy wątpliwości, że mamy przed sobą jej świat. A to, że czasami trudno w niego "wejść", to już inna sprawa. - Folklor Mamy tutaj pieśni, opisy obchodzonych świąt i zabaw, a także kilka specyficznych określeń, używanych przez kucyki. Wszystko to umila i uatrakcyjnia lekturę, choć raz odniosłem wrażenie, że jeden z poematów został wciśnięty na siłę, ale myślę, że wynika to z problemów moich ze zrozumieniem zamierzeń autorki. - Przemiana Night Shadow Stała się bardziej pewna siebie, bardziej zdecydowana, choć wydaje się nieco zimnokrwista, to jednak nadal, jako czytelnik mam ochotę jej kibicować i śledzić dalej jej losy. Póki co, jest to najlepiej zarysowana postać. Ostatecznie, wrażenia pozostają mieszane. Może to po prostu moje wrażenie, może spodziewałem się zbyt wiele, może dla mnie wszystko musi być dłuższe, obszerniej opisane, a może po prostu nie do końca zrozumiałem wizję i co tak naprawdę chciała w poszczególnych rozdziałach opowiedzieć Cahan. W każdym razie, mimo mieszanych wrażeń, nie uważam, żeby było źle, ale też nie uważam, że jest znowuż tak rewelacyjnie. Z poszczególnych rozdziałów niczego bym nie usunął, może bym co niektóre rzeczy pozmieniał, ale przede wszystkim - dodałbym. Opisy, akapity, narracja do dialogów, może też jakieś opisy przeżyć wewnętrznych, byle nieco zwolnić, pozwolić czytelnikowi się "wgryźć", uatrakcyjnić lekturę i urozmaicić kreację postaci. Cieszę się, że dla co niektórych odcinków "Cienia Nocy" planowane są poprawki. To bardzo dobry znak. Póki co, poziom kolejnych rozdziałów nieco nierówny, ale nie czuję się zniechęcony do dalszej lektury. Pozostało jeszcze kilka rozdziałów do nadrobienia, jednocześnie - czekam na kolejne. Liczę, że będzie tylko lepiej.1 point
-
1 point
-
Opcja dodatkowa > Derpy > Katastrofa murowana xD1 point
-
1 point
-
Hej! Może niektórzy widzieli mój temat w projektach. Planuję nakręcić dokument na temat Bronich. Szukam chętnych którzy chcieli by powiedzieć coś przed kamerą na temat bycia jednym z Bronies. Tu temat: http://mlppolska.pl/watek/9610-brony-dokument-szukam-ch%C4%99tnych/ Mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko temu bym wpadł na chwilę (bez kamery), zadał trochę pytań i ewentualnie powiedział coś o projekcie - może ktoś zdecyduje się przyłaczyć1 point
-
Rainbow jest tak niesamowita że pije więcej od bobula, jest śmieszniejsza od Bartisa, Syskola i Hayate razem wziętych, pisze lepiej od Irwina, miała więcej punktów warna od Warmena, jest bardziej ogarnięta od Avana i Trica i wie więcej o naukach ścisłych od Chemika1 point
-
Ba, nie jeden próbował. Szkoda czasu, a skoro w całym miasteczku przyjmują lekarze po znajomości to lepiej im nie podpaść. Dla przykładu z rodzinną czy neurologiem mam bardzo dobrze. Ale jakbym zaczął "wojenkę"... wiadomo. To co napiszę będzie tendencyjne, ale po prostu pamiętaj o tym co było najlepsze. Tym, że byłeś przyjacielem na tak dużą odległość, kimś tak istotnym, wsparciem i pomocą w walce. Bądź z tego dumny i pamiętaj o tej przyjaźni. Przestanie boleć, a pozostaną najpiękniejsze wspomnienia. Wiem coś o tym. Sam przeżyłem coś podobnego. Swego czasu pisałem recenzje dla pewnego serwisu. Raz było lepiej, raz gorzej, ale jakoś nam szło. Ot n-ty serwis "od graczy dla graczy". Pewnego dnia na zamkniętym forum, żona redaktora naczelnego napisała, że nagle w nocy zmarł. Wkleiła też jego zdjęcie, pożegnalna wiadomość. Była to jakaś karłowatość. Szok. Po sześciu latach rozmów z kimś kto traktuje Ciebie jak "drugą prawą rękę", kandydata na zastępcę... cholera, bolało. I to długo. Nie potrafiłem i już nigdy nie będę potrafił dla nich pisać. Nie bez niego, to nie to samo. W ciągu ostatnich lat musiałem się pogodzić się ze stratą dwóch osób z mojego miasteczka w tym dziewczyny, która bardzo mi się podobała. Uczyłem się w LO dla dorosłych z jej matką i każdego dnia obiecałem sobie, że "jutro o niej pogadam", ale wygrała nieśmiałość. Druga to młodszy brat kolegi. Pamiętam jak denerwowałem kumpla że będzie miał drugą siostrzyczkę... Nie spodziewałem się, że się tak rozpiszę...1 point
-
Chciałbym dołączyć do klanu MLP-P. Mój nick w grze to Czarny3211 point
-
1 point
-
Hehe, zaczęliśmy prowadzić rozmowę na dwóch frontach. To, że się tutaj produkuję, nie oznacza, że powinnaś chłonąć moje uwagi jako prawdę objawioną. Jestem tylko człowiekiem podającym się za kota - ja również popełniam błędy i dokonuję błędnych osądów. Najważniejsze, abyś wyłapała istotne rzeczy i je uskuteczniała. Cóż, widzę po kolejnych tekstach, że kolokwializmy oraz wyrażenia potoczne są nieodłączną częścią tej historii. Pozostaje mi tylko jedno: handlować z tym. Dzisiaj tylko piąty rozdział. Tutaj zaczyna się ujawniać największa techniczna słabość opowiadania, czyli konstrukcja dialogów. Nie ma co oszukiwać - do ideału masz daleko. Może to wynika z kwestii przeformatowania tekstu z Worda na GoogleDocs, lecz trzeba również i tymi rzeczami się zająć, bo potem całość wypada brzydko. W takich przypadkach często rzuca się tekstem typu: "Znajdź se jakąś książkę i na niej się wzoruj". A ja będę oryginalny i podrzucę ci link. Moja dawna baza danych, na której się wzorowałem, ulega zamknięciu, tak więc pozostaje naskrobany przeze mnie rok temu dokument. Może jest parę rzeczy, o których nie wspomniałem albo w nieprawidłowy sposób wytłumaczyłem. https://docs.google.com/document/d/1QFSNzDMHitmPrvmzbMjjzA6mANX9RP7gp_9xXsNiSYw/edit - Nieco o dialogach mojego autorstwa. Pozdrawiam1 point
-
Nerka ma skowycze. I w dzień, i o świcie. Pogrążona w udręce niszczy mi mózg i serce... Kamienie moczanowe, fosforanowo-wapniowe, szczawianowe, cystynowe! Kamienie, kamienie podłe wasze istnienie. Zlitujcie się! I opuśćcie trzewia me! I niech żyją biol-chemy.1 point
-
Komiks z Luną, trzecia strona, ostatni dymek dialogowy: Mogłaś. Mowa jest o Celestii, a o ile mi wiadomo, jest klaczą. Polecam się.1 point
-
Kucyki w serialu są oczywiście na najwyższym miejscu w hierarchii, to wiadomo i na pewno nikt nie ma wątpliwości. Zaraz za nimi są wszystkie koniowate. Mowa tutaj o zebrach, mułach, osłach i koniach. Dalej jest bydło. I tutaj leży pies pogrzebany. Wiem, że serial jest dla dzieci i to dość kontrowersyjne co teraz powiem, ale moim zdaniem bydło jest właśnie zniewoloną rasą. Bydło przypomina mi Indian. Bizony żyją nadal na prerii, ale są w konflikcie z kucyki. Owszem, obecnie pogodzili się z Apleloosie, ale czy to jest jedyna grupa bizonów? W to wątpię. Equestria na pewno jest na tyle wielka, że bizonów jest więcej. Krowy natomiast kojarzą mi się z "oswojonymi" Indianami. Dalej są zwierzęta mityczne, a więc gryfy, smoki, chimery i węże morskie, a zaraz za nimi cała reszta nieobdarzonych mową zwierząt jak chociażby Angel i Winona.1 point
-
Według mnie kucyki często są w serialu pokazywane jako te "wyżej". Na przykład, nasza kochana Fluttershy jakby nie patrzeć za zwierzątko domowe ma białego króliczka. Karmi go, opiekuje się nim oraz razem się bawią. Kolejnym dowodem jest zaganianie krów przez AJ i Winonę. Kucyki mogą mieć hodowle krów, zatem wniosek z tego dla mnie jest jasny: kucyki stoją najwyżej w serialowej hierarchii. Niekuce w serialu jak dla mnie istnieją ku uciesze kucyków. Stanowią dla nich zwierzątka domowe, z którymi mogą porozmawiać, spędzić czas. Mogą być też być niekuce hodowane w jakimś celu. Np. krowy, które dają mleko kucykom. Są też niekuce takie jak np. Spike. Ale on raczej też jest ku uciesze kucyków. Chociażby Twi, czy Rarity. Sam w świecie Equestrii by sobie nie poradził podobnie jak Angel. Jedynym wg mnie szczególnym przypadkiem jest Cranky. Poświęcono mu i jego wybrance serca praktycznie cały odcinek. Przedstawiono go podobnie do kucyków. Potrafi mówić, radzi sobie sam (Spike potrafi mówić, ale samemu mu ciężko), ma swoje przemyślenia, pragnienia i inne kucykowe cechy. Dlatego uważam, że osiołka można porównać do kucyków. Ale nie jestem przekonana co do stwierdzenia, że osły i kuce znajdują się na tej samej pozycji w hierarchii. Serial chyba nie ma żadnego schematu powstawania gadających zwierząt. Przynajmniej dla mnie. Świadczyć o tym może fakt, że Spike i Crancky potrafią mówić, ale mimo to różnią się między sobą, o czym wspomniałam wcześniej. Jak dla mnie kucyki w serialu odpowiadają rzeczywistym ludzkim dzieciom bądź też bardzo młodym dorosłym. Nie dziwi mnie dlatego hierarchia w serialu, która przecież występuje także w świecie ludzi.1 point
-
Piękna, fioletowa księga ze Słodkim Znaczkiem najlepszej czarodziejki w Ponyville.1 point
-
Droga Twalot Spurkle, twój pamiętnik nie wydawał mi się taki fajny jak myślałem. Może pomyśl o jakichś ładnych rysunkach albo żarcikach? Jak się poprawisz to wpadnę. Kochający Discord1 point
-
Muu! Po długiej przerwie i zakupieniu dwóch słowników synonimów, biorę się za kolejną część ''Niebezpiecznych zaklęć''. Część trzecia. Od pewnego czasu mroczną, głuchą ciszę zakłócały jakieś odgłosy. To stuknięcia, to jakieś szmery, pomruki nie dawały śpiącemu smokowi spokoju. Raz po raz wstawał na równe nogi i rozglądał się wokół siebie w poszukiwaniu kogoś lub czegoś, co mogło wywołać te dźwięki. Czynność tę wykonywał z lekkim strachem. W pewnym momencie usłyszał kroki, skrzyp desek. - Kim jesteś?! Pokaż się, jeśli masz odwagę! - wykrzyknął w ciemnościach Spike, na całe pomieszczenie. Jednak, mimo zapalenia światła i oświetlenia pokoju, Spike nie spostrzegł żadnego włamywacza. Zgasił światło i ponownie położył się spać, nieco uspokojony, lecz wiedział, że przy następnym razem ponownie zaniepokoi go najmniejszy szmer.1 point
-
Witam ponownie! Ja, dość marny Avatar Twilight Sparkle, pragnę zaprezentować Wam kolejny, trzeci mój wpis oraz ostatnią część ''Niebezpiecznych zaklęć''. Będzie to zapewne jeden z tych dłuższych wpisów w pamiętniku, w nim zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości dotyczące tajemniczego zniknięcia Twilight, oraz sprawa pochodzenia pergaminów. Zapraszam do lektury. Część trzecia. Spike nadal nie mógł zasnąć. Dziwne przeczucie nie dawało mu spokoju i cały czas zajmowało jego myśli. Nic, tylko zastanawiał się, gdzie podziała się Twilight, i co takiego zrobiła z pergaminami. Zaniepokojonego, leżącego samotnie w bibliotece smoka zaczął przerażać każdy, nawet najdrobniejszy dźwięk. Otoczenie stało się nagle dla niego czymś przerażającym. Leżał dalej, bezskutecznie próbując zasnąć. Nagle, usłyszał dziwny stuk i dźwięk otwieranych drzwi, dochodzący z góry. Przerażony jeszcze bardziej zerwał się z zamiarem udania się na górę biblioteki, aby sprawdzić, co wywołało ten dźwięk. Cały czas drżał. Ostrożnie, cicho skierował się w stronę schodów. Nagle uświadomił sobie, że ktoś mógł się włamać do biblioteki, co dobiło go jeszcze bardziej. Po chwili usłyszał kolejny, głośny huk, jak już miał położyć stopę na pierwszym schodku, odruchowo stracił równowagę i upadł na podłogę. Czując bezradność i strach, chwilę leżał na podłodze. Niczego więcej nie usłyszał, więc powstał. Nerwowo kroczył po schodach, w górę i w górę, aż w końcu wszedł na balkon, gdzie drzwi były otwarte. Teraz był już pewny, że ktoś się włamał, w końcu drzwi były zamknięte, a w bibliotece ostatnimi czasy był tylko on. Nikt więcej. Zmieniał zdanie szybko, niczym z prędkością lotu Rainbow Dash, nikogo nie ma, więc nikt się nie włamał, doszedł do wniosku, że drzwi otworzyły się przypadkiem. Stał tam dalej - pogrążony w dalszych przemyśleniach. Nie wiedział, co ma dalej robić, bo zasnąć i tak nie może, sprawa Twilight nie daje mu spokoju. W końcu, w okolicach jego gałek ocznych pojawiły się łzy. Postanowił, że jedyne, co może zrobić, to patrzyć przez balkon, jak wschodzi słońce, a rano na nowo rozpocząć poszukiwania. Patrzył na gwiazdy, wciąż zawalony tysiącami różnych myśli.1 point
-
Tak więc, to licznych małych problemach technicznych i słusznego ataku zmęczenia, chciałbym zaprezentować Wam, wiernym i oddanym fanom naszej ulubionej czarodziejki, (do której działu i tak nikt nie zagląda. Bo ja.) kolejny wpis w jej pamiętniku, który tym razem został wzbogacony przeze mnie o pewien obrazek, który zaobserwować poniżej. Mam nadzieję, że mój sprzęt pozwoli mi na wykonywane takich obrazków częściej.. W każdym razie, mam nadzieję, że ktoś się tym zainteresuje, zapraszam i życzę miłej lektury. Wreszcie, po wielu dniach i nocach lektury najróżniejszych książek, mogących według Twilight zawierać informacje mogące pomóc naszej czarodziejce w tłumaczeniu dziwnych fraz, klaczy oraz jej pomocnikowi udało się przetłumaczyć całą treść, jaka widniała na zwoju papieru. Twilight Sparkle nie myliła się - tekst dotyczył zaklęcia. Niemniej jednak jego działanie zostało dokładnie opisane, co ma wywołać i jakie będą skutki użycia tegoż zaklęcia. Twilight przysuwała pergamin coraz bliżej do swych gałek ocznych, aby upewnić się, czy na pewno wszystko dobrze z tekstu odczytała i zrozumiała, nie chciała bowiem popełnić żadnego błędu. Spike, zmęczony z powodu długich nieprzespanych nocy, położył się na stosie książek, z zamiarem długo wyczekiwanego odpoczynku, który zresztą od dawna mu się należał. Bałagan panował nad całą biblioteką, w której noce poświęcane na szukanie informacji pozostawiły po sobie nieporządek w postaci porozrzucanych książek, śmieci. Twilight wiedziała już dokładnie, co i jak, jeśli chodzi o nowo poznane zaklęcie, była tego pewna, więc wreszcie postanowiła je wypróbować w praktyce. - Spike! Wychodzimy, czas wypróbować zaklęcie! - krzyknęła do swego pomocnika, chcąc, aby ten poszedł z nią i wypróbować czar. Po chwili ten krzyk powtórzyła. Lecz nie usłyszała odzewu. - No nic, sama będę musiała wypróbować to zaklęcie. - powiedziała po chwili z lekkim zrezygnowaniem, po czym skierowała się w stronę drzwi. ...::Kilka godzin później::... Spike obudził się. Nadal leżał na jednym z wielu w bibliotece stosów książek, wstał i rozejrzał się wokół. W bibliotece nic a nic się nie zmieniło, ''dekoracje'' tego pomieszczenia wciąż były na swoich miejscach. Zawołał Twilight, będąc w przekonaniu, że ta cały czas jest w biobiotece, i nie dopowiada na jego wołania, bo jest zajęta tłumaczeniem kolejnego pergaminu i całkowicie tym pochłonięta. Przechadzał się raz, drugi raz, po całej bibliotece, szukając Twilight Sparkle. Jednak poszukiwania te nie przyniosły rezultatu, mały smok zaczął się niepokoić, więc wyszedł z biblioteki z zamiarem kontynuowania poszukiwań czarodziejki. Chciał popytać się to tu, to tam, czy może ktoś ją widział i wie, dokąd się udała, zostawiając Sipke'a w bibliotece. Już paręnaście kroków od biblioteki spostrzegł radośnie podskakującą, co tyło jej w zwyczaju - Pinkie Pie, sunącą śmiało przez Ponyville, gotową poznać i zaprzyjaźnić się z każdym nowym kucykiem w tym miejscu. - Hej, Pinkie, widziałaś może Twilight? Wyszła z biblioteki dobre parę godzin temu, bo chciała wypróbować zaklęcie, a nie wraca. Zaczynam się martwić. - Zaczął rozmowę. Pinkie, nie przestając skakać zatrzymała się, mierząc wzrokiem Spike'a. Zamyśliła się, a Spike już wiedział, co to zwiastuje. - Hmm, nie przypominam sobie, żebym ją dzisiaj widziała, cały większość dzisiejszego czasu poświęciłam siedzeniu w piekarni.. Ale czy ją widziałam? Widziałam ją nie raz, widziałam ją wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu też, miesiąc też, widziałam ją, jak sobie szła, widziałam, jak czaruje, nawet z nią rozmawiałam, tylko nie pamiętam, kiedy.. Może to było wczoraj? Tak, tak, tak, wczoraj! Rozmawiałyśmy o... Spike odszedł od różowej klaczy, chcąc przerwać niewygodny, bezsensowny dialog. Zaczęło się ściemniać, więc powędrował z powrotem do biblioteki w nadziei, że tam zastanie Twilight, która pod jego nieobecność wróciła. Niestety, nie stało się to, o co w duchu prosił Spike. Nadal zmęczony po poszukiwaniach i wcześniejszej pracy położył się do spania, by jutro z samego rana znaleźć Twilight. Położył się, przykrył, i przez chwilę szukał odpowiedniej wygodnej pozycji do spania. Jednak, coś mu na to nie pozwalało. Miał dziwne przeczucie, które nie pozwalało mu zasnąć, jakby wiedział, że lada moment ma stać się coś strasznego. C.D.N.1 point
-
Tak więc, to licznych małych problemach technicznych i słusznego ataku zmęczenia, chciałbym zaprezentować Wam, wiernym i oddanym fanom naszej ulubionej czarodziejki, (do której działu i tak nikt nie zagląda. Bo ja.) kolejny wpis w jej pamiętniku, który tym razem został wzbogacony przeze mnie o pewien obrazek, który zaobserwować poniżej. Mam nadzieję, że mój sprzęt pozwoli mi na wykonywane takich obrazków częściej.. W każdym razie, mam nadzieję, że ktoś się tym zainteresuje, zapraszam i życzę miłej lektury. Wreszcie, po wielu dniach i nocach lektury najróżniejszych książek, mogących według Twilight zawierać informacje mogące pomóc naszej czarodziejce w tłumaczeniu dziwnych fraz, klaczy oraz jej pomocnikowi udało się przetłumaczyć całą treść, jaka widniała na zwoju papieru. Twilight Sparkle nie myliła się - tekst dotyczył zaklęcia. Niemniej jednak jego działanie zostało dokładnie opisane, co ma wywołać i jakie będą skutki użycia tegoż zaklęcia. Twilight przysuwała pergamin coraz bliżej do swych gałek ocznych, aby upewnić się, czy na pewno wszystko dobrze z tekstu odczytała i zrozumiała, nie chciała bowiem popełnić żadnego błędu. Spike, zmęczony z powodu długich nieprzespanych nocy, położył się na stosie książek, z zamiarem długo wyczekiwanego odpoczynku, który zresztą od dawna mu się należał. Bałagan panował nad całą biblioteką, w której noce poświęcane na szukanie informacji pozostawiły po sobie nieporządek w postaci porozrzucanych książek, śmieci. Twilight wiedziała już dokładnie, co i jak, jeśli chodzi o nowo poznane zaklęcie, była tego pewna, więc wreszcie postanowiła je wypróbować w praktyce. - Spike! Wychodzimy, czas wypróbować zaklęcie! - krzyknęła do swego pomocnika, chcąc, aby ten poszedł z nią i wypróbować czar. Po chwili ten krzyk powtórzyła. Lecz nie usłyszała odzewu. - No nic, sama będę musiała wypróbować to zaklęcie. - powiedziała po chwili z lekkim zrezygnowaniem, po czym skierowała się w stronę drzwi. ...::Kilka godzin później::... Spike obudził się. Nadal leżał na jednym z wielu w bibliotece stosów książek, wstał i rozejrzał się wokół.1 point
-
No, Moi Drodzy, najwyższy czas na nowy wpis w pamiętniku Twilight Sparkle. Inny Avatar postaci to wprawdzie inny styl pisania i wypowiedzi, ale mam nadzieję, że nie przeszkodzi to Wam w czerpaniu przyjemności z lektury tegoż tekstu. Jedne będą krótsze, (jak poniższy) jedne dłuższe. Ale co prawda warto coś tutaj ruszyć, prawda? Narracja w trzeciej osobie, życzę miłego czytania. Piątek rano w Ponyville, Twilight Sparkle niedawno wstała z łóżka, zwarta i gotowa do dalszej nauki magii. Już od rana była dość podekscytowana, bo podczas wczorajszego siedzenia do późnych godzin w nocy w bibliotece znalazła dziwne, nieznane jej pergaminy. Niewiele czasu spędziła na oglądaniu ich - bowiem była zmęczona i jej myśli skupiały się wyłącznie na tym, aby już pójść spać i odpocząć, a z reszty obowiązków wywiązać się następnego dnia, co też uczyniła. - Więc tak.. Gdzie one są?.. - powiedziała do siebie Twilight rozglądając się po pokoju za znalezionymi późno w nocy pergaminami. Po chwili przypomniała sobie miejsce, w którym położyła papierowe przedmioty. Postanowiła przeprowadzić dokładną analizę tekstu widniejącego na pergaminach. Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Na pergaminach dostrzegła dziwne, tajemnicze słowa zapisane nieznanym jej szyfrem. Z początku wzięła to za ''nieprzytomność'', której powodem jest krótki sen. Przetarła oczy, po czym ponownie przyglądała się kawałkowi papieru, próbując przypomnieć sobie jakiekolwiek informacje na temat szyfru, którym zapisany był tekst. Niestety jej starania nie przyniosły rezultatu. - Hej Twilight, coś się stało? Dlaczego wstałaś tak wcześnie? - zapytał Spike podchodząc do klaczy. - Spike, wczoraj znalazłam coś interesującego. Najprawdopodobniej są to stare, zapomniane opisy zaklęć, przynajmniej tak mi się wydaje. Problem w tym, że treść jest zapisany szyfrem. I nic o nim nie wiem - wytłumaczyła. Twilight podała Spike'owi jeden z pergaminów, aby je obejrzał. Smoczątko przysunęło go do sobie, dokładnie oglądając. Potem obracał papier patrząc na tekst z różnych stron. Bez skutku. - A ja ci powiem, że nie widzę nic w tym nic szczególnego. Jakieś dziwne, nieczytelne znaki, moim zdaniem nie ma w tym najmniejszego sensu, odstaw to, a najlepiej wyrzuć do kosza, i zapomnij. Chyba masz ważniejsze sprawy na głow.. - Nie dokończył, gdy spostrzegł, że klacz w ogóle go nie słucha, tylko przegląda obszerny zbiór książek na jednej z licznych półek w bibliotece. - Wybacz, na obecną chwilę nie mam czasu. Muszę rozszyfrować te pergaminy, tam MUSI być zapisane coś ciekawego! - powiedziała dalej szukając książki z odpowiadającym jej tytułem i tematyką. - Skoro tak.. Rób to, co uważasz za słuszne. Ja idę się jeszcze zdrzemnąć.. - Ostatnie zdanie zakończył głośnym ziewnięciem. Minęły dwie godziny. W bibliotece przez ten czas zrobił się straszny bałagan. Stosy książek walały się tu i tam, zajmując trochę miejsca, ogólnie w bibliotece panował chaos i nieporządek, jak po wizycie Discorda. Twilight cały czas szukała książki, która zawierałaby chociaż trochę informacji na temat poznanego niedawno szyfru. Chciała koniecznie poznać jego znaczenie. Do tej pory z informacjami gromadzonymi ponad dwie godziny udało jej się przetłumaczyć dopiero dwa słowa. Słowa te brzmiały jak nazwa czaru, którego opisu w znanych jej księgach również nic nie znalazła. Wytrwale szukała dalej. W tym czasie obudził się Spike. Na widok bałaganu wywołanego przez atak ciekawości Twilight był przerażony, bo już przewidział, jak to będzie wyglądać w przyszłości: Twilight dnie i noce siedzi nad pergaminami, a on sprząta pozostawiony przez nią bałagan. Taka wizja dalszych wydarzeń go przeraziła. - Spike, do tej pory udało mi się przetłumaczyć dopiero dwa słowa, ale jestem pewna, że chodzi o jakieś zaklęcie. - Powiedziała do niego. Spike w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że Twilight zauważyła jego obecność, mimo tego, że była całkowicie pochłonięta pracą. - Chyba będę potrzebowała pomocy, bo widzę, że prace nie idą za szybko - oznajmiła, a wtedy Spike już wyobrażał sobie w tym momencie, co będzie za chwilę robił; widział siebie siedzącego nad stertą książek, a po miesiącu pracy przetłumaczą jeden wyraz. - Myślisz, że Pinkie, Rarity, Rainbow, Fluttershy albo Applejack będą w stanie mi z tym pomóc? - kontynuowała klacz. - One? Nie sądzę. Jakoś żadna z nich nie byłaby zainteresowana magią, lub siedzenia cały dzień nad książkami, a w szczególności Dashie. Tak mi się wydaje. Poza tym, nie każdy wie o magii tyle co ty, więc ich wiedza nie dorównywałaby ci swoim poziomem - uzasadnił. - No cóż.. Masz rację. Zresztą, zadałam głupie pytanie. Ale w takim razie, ty będziesz musiał mi pomóc. - Chyba nie mam innego wyjścia - powiedział lekko zrezygnowany, z uczuciem, że czeka go jeszcze wiele, wiele pracy.. Możliwe, że nawet za wiele jak na małego smoka. ~Ciąg dalszy nastąpi~1 point
-
Turniej Najbardziej Uzdolnionych Jednorożców, część trzecia [justify]I w końcu nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkie kucyki dzień Wielkiego Turnieju w Canterlot. Już od dłuższego czasu do stolicy Equestrii jęły ściągać jednorożce wraz z rodzinami i przyjaciółmi. Uzdolnieni magicznie kopytni mieszkańcy państwa Księżniczki Celestii oczywiście w celu wzięcia udziału w konkurencjach, a reszta… jako zwykli widzowie. Wśród gości nie mogło zabraknąć Twilight Sparkle i jej przyjaciółek… - Naprawdę, sądzicie, że posiadam jakiś szczególny dar? – nadal powątpiewała w swoje umiejętności fioletowa jednorożec. - Mon dieu, Twilight! Ile razy mamy ci jeszcze powtarzać, że owszem? – teatralnym szeptem napomknęła swoją przyjaciółkę Rarity, kolejna pretendentka do tytułu „Najbardziej Uzdolnionego Jednorożca”. - Ja tak naprawdę jestem dobra tylko w nauce – broniła się granatowogrzywa. - Przestań panikować, Twilight! To nie w twoim stylu! – zawołała dziarsko Rainbow Dash, rozglądając się wokół z żywym zainteresowaniem. Zapewne szukała wzrokiem swoich idoli – Wonderboltsów. - Będziemy wam kibicować! – dodała z pełnym przekonaniem Pinkie. – Żaden kucyk nie będzie miał takiego dopingu jak wy dwie! - Poza tym, to tylko zabawa! – napomknęła rozsądnie Applejack. – Jeśli wykonacie coś inaczej niż zamierzałyście, nic przecież się nie stanie. - Och, AJ, nic takiego przecież nie będzie miało miejsca – wtrąciła nieśmiało Fluttershy. – Nie ma co się od razu nastawiać na przegraną… - Ależ ja nie chciałam ich nastawiać na przegraną, cukiereczku – zaśmiała się blond kowbojka. – Po prostu chcę żeby traktowały turniej jako zabawę, a nie jak jakiś absurdalnie straszny sprawdzian umiejętności. Im dłużej Twilight wsłuchiwała się w to, co mówiły jej przyjaciółki, tym gorzej się czuła. Oczami wyobraźni widziała siebie pośrodku wielkiej sceny, gdzie właśnie zepsuła swoje popisowe zaklęcie teleportacji… Cała widownia rżała ze śmiechu… Wszystkie spojrzenia były skupione na niej – a już zwłaszcza spojrzenie tej, której nie chciała sprawić zawodu – Księżniczki Celestii. Monarchini patrzyła na nim z bolesnym zawodem… i… politowaniem. „T-to nie może być prawda…” – przemknęło przez myśl spanikowanej klaczce. - …light? Twilight? TWILIGHT! – do uszu kucyk dotarł w końcu krzyk Rainbow Dash. – Znowu się zawieszasz? A co właśnie powiedziała ci AJ? TO ZABAWA! - I kto to mówi? Zabawa? – zachichotała kowbojka. – Przypomnij sobie jak miałaś wystąpić przed Wonderbolts w swoim Cloudsdale. Panikowałaś jeszcze bardziej! - Ale nie o to chodzi! – ucięła temat tęczowogrzywa. – Jeśli Twilight będzie się pogrążać w takich czarnych myślach, to na pewno nic jej nie wyjdzie! - Na bank nie potrafiła się teleportować – z uśmieszkiem wtrącił Spike, który do tej pory tylko biernie przyglądał się całej scence z grzbietu Sparkle. – To jej ulubiona sztuczka, a kiedy się denerwuje, nigdy nie może jej wykonać. Mam rację, Twilight? Fioletowa jednorożec zaśmiała się tylko nerwowo, wpatrując się gdzieś w przestrzeń. - Czyli mam rację – skwitował zachowanie swojej przyjaciółki smoczek, wzruszając ramionami. - Teraz już i tak nie ma odwrotu, nie możesz się wycofać, aha! – radośnie zawołała Pinkie Pie, podskakując u boku fioletowej jednorożec. - Taa… dzięki za pocieszenie… - westchnęła Sparkle. Na szczęście, Ponyvillianki nie musiały już dłużej dyskutować na ten temat – właśnie wkroczyły na główny dziedziniec w Canterlot, który był bajecznie przystrojony z tej okazji. Wszędzie wisiało mnóstwo kolorowych proporców przedstawiających przekrój historii miasta… Na ścianach znajdowały się gobeliny z wizerunkami najpotężniejszych magicznie jednorożców… oczywiście, nie brakowało na nich założycieli miasta, jak i samych księżniczek – Celestii i Luny… W samym centrum stała wielka scena przystrojona czerwonymi kotarami i zdobioną na złoto kurtyną, a prostopadle do niej ustawili się kupcy, gotowi do tego, by sprzedać swoje wymyślne łakocie dla spragnionych i wygłodniałych tłumów gości… Naprzeciwko sceny, znajdował się podest, na którym stały dwa trony – przygotowane dla Celestii i Luny. - Ojej… jak… jak tu pięknie… - szepnęła oczarowana Fluttershy, rozglądając się wokół. – Tyle kolorów… i… i ozdób… Ktoś musiał włożyć w to wiele pracy… - Może będą Wonderbolts! – wrzasnęła w końcu Dash, wznosząc się w powietrze w poszukiwaniu swoich idoli. Nie wytrzymała już dłużej napięcia… - Och, och, tam są! Spójrzcie! – pisnęła wysokim C, po czym wylądowała ciężko u boku Applejack. - Ja cię… dlaczego to nie turniej pegazów, tylko jednorożców, ja się pytam? Zaraz pokazałabym im Sonic Rainboom! Błagaliby mnie o to, żebym przyjęła ich zaproszenie! - Rainbow, nie zapominaj, że mamy kibicować Rarity i Twilight… - mruknęła Applejack. - A skoro o Twilight mowa… to gdzie ona się podziała? – zapytała nieco zaskoczona Pinkie, rozglądając się za przyjaciółką. - Jeszcze przed chwilą tu była – wtrąciła Rarity, zaniepokojona nagłym zniknięciem Sparkle. - Spanikowała, mówię wam! – mruknął Spike, wracając do klaczek obładowany swoimi ulubionymi łakociami. Najwyraźniej zapomniał uprzedzić dziewczęta, że ma zamiar się oddalić. - I co teraz? Gdzie ona mogła pójść? Jak ją znajdziemy w tym tłumie?! – pisnęła z przerażeniem Fluttershy, po czym wzniosła się nieco niezgrabnie ponad wszystkich zgromadzonych na placu. C.D.N. [/justify]1 point
-
Turniej Najbardziej Uzdolnionych Jednorożców, część druga [justify]„Ja, Twilight Sparkle miałabym stanąć przed publicznością tylko po to, by zaprezentować swoje umiejętności magiczne?” – pomyślała z zaskoczeniem fioletowa klaczka, patrząc z powątpiewaniem na swoje dwie przyjaciółki. Kątem oka zauważyła także Spike’a, który pozbierał się już dawno z podłogi po upadku wywołanym przez niesforne kucyki. - Wiesz, Twilight… - zaczął smoczek, otrzepując się z kurzu. – Wydaje mi się, że powinnaś wziąć udział w tym turnieju – powiedział całkiem poważnie, uśmiechając się przy tym leciutko. - Jesteście tego pewni…? – mruknęła Sparkle, spoglądając na otaczających ją przyjaciół. - No ba, że tak! Nie masz wyjścia, Twilight! MUSISZ wziąć w tym udział! – powtarzała niczym mantrę Pinkie Pie. - Ale ja chyba się do tego zupełnie nie nadaję… Nadal uczę się magii… - starała się wycofać z pomysłu swoich przyjaciół klaczka. – Mam spore zaległości i w ogóle… - Już tak nie ględź, Twilight! – zawołał Spike. – Wszyscy dobrze wiemy, że o nauce magii będziesz mówić do końca życia, bo jesteś zdolna uczyć się jej do późnej starości! – mruknęło smoczątko lekko zjadliwym tonem, co spotkało się z aprobującym uśmiechem Rarity. - Tres bien! Dobrze Spike prawi! – zawołała biała klacz, patrząc wyzywająco na pannę Sparkle. – To już postanowione! Bierzesz udział, czy ci się to podoba, czy nie, moja droga. - Bo już i tak zostałaś zgłoszona, aha! – wypaliła z radością Pinkie, tuląc do siebie Twilight. – Czy to nie jest ekscytujące? Tyle osób będzie podziwiać twoje umiejętności! I… i… Księżniczka Celesta też tam będzie! Na ostatnie słowa różowej kucyk, Sparkle zamarła. - K-księżniczka? – wydukała tylko z niepokojem. – Księżniczka będzie obserwować turniej? - No jacha! – zakrzyknęła Pinkie. - Widzisz? – wtrącił smoczy asystent. – Nie masz wyjścia. Księżniczka na pewno by chciała, żeby jej najwierniejsza uczennica pokazała co potrafi. Potraktuj to jako większy sprawdzian. - Sprawdzian przed tyloma mieszkańcami Equestrii… To szaleństwo! – zawołała Twilight, tupiąc przy tym kopytem. - Ale jakie fajne szaleństwo, co nie? Szalony turniej, szalone konkurencje, szalona impreza, tłumy szaleńców! Yaaaaay! – wykrzykiwała podniecona Pinkie Pie, podskakując przy boku Sparkle, jakby zamiast kopytek miała sprężynki. – Bosko! Ja chcę już tam być! Już, już, już już! Twilight nie wysłuchiwała już podnieconych okrzyków różowej klaczy. Nagle w głowę uderzyło ją jedno pytanie. Tłukło się ono w niej tak boleśnie, że zaczęło towarzyszyć mu mocne bicie serca. W końcu, po chwili milczenia, Twiligt zwróciła się do Rarity i wydusiła z siebie owo pytanie, które musiało paść z jej ust: - Kiedy jest ten turniej…? - Za tydzień! Czyż to nie jest podniecające? Ja już mam dreszcze! – odparła dumnie biała klacz, odrzucając z wrodzoną gracją grzywę na kark. – Lepiej zacznij się przygotowywać![/justify]1 point
-
Witajcie Bronies! Jako nowa Regentka Twilight Sparkle, pragnę zaprezentować Wam mój pierwszy wpis w jej pamiętniczku. Prowadzę narrację w trzeciej osobie, ale myślę, że na dłuższą metę nie będzie to Wam w niczym przeszkadzało. Niniejszym, życzę Wszystkim miłej lektury! Turniej Najbardziej Uzdolnionych Jednorożców [justify] To miał być jeden z zupełnie normalnych dni w miasteczku Ponyville. Życie toczyło się tu zwykłym trybem – na targu kwitł handel, w Sugar Cube państwo Cake jak zwykle raczyli mieszkańców smakołykami, a w szkole źrebięta chłonęły wiedzę niczym gąbki. Tej sielanki nie miało burzyć nic w najbliższym czasie – a przynajmniej, nic tego nie zapowiadało… A jednak życie mieszkańców (zwłaszcza tych, co byli jednorożcami) zostało wywrócone do góry nogami... A to wszystko przez jeden plakat, który pojawił się na słupie ogłoszeniowym w centrum miasteczka. Twilight Sparkle, podobnie jak małe klaczki w klasie, z zapartym tchem studiowała kolejną księgę poświęconą magii. Nie zamierzała dzisiaj wyściubiać nosa ze swojej biblioteki, więc nie wiedziała o burzy jaką wywołał nieszczęsny plakat w sercu Ponyville. - Spike, to po prostu niesamowite! – zawołała z radością klacz do swojego smoczego asystenta. - Co jest takiego niesamowitego, Twilight? – zapytał uprzejmie smok, kończąc układać kolejne z naręczy książek, które właśnie skończyła czytać Sparkle. - Właśnie poznałam zaklęcie rozdymające! Mogę powiększać… na przykład… jabłka do wielkości domu! Jeśli kiedyś Equestrię dosięgnie głód… to mam już na niego remedium! – kontynuowała podekscytowana klacz, po czym zaprezentowała Spike’owi swoje nowe zaklęcie. Wycelowała rogiem w komódkę na której stał wazonik z kwiatami… lecz zamiast się powiększyć, komódka rozdęła się i… rozpadła na kawałki, co zaskoczyło czarodziejkę. - Oj… będę musiała nad tym jeszcze popracować – mruknęła z zakłopotaniem. - Najwyraźniej… - rzucił z przekąsem młody gad, schodząc z drabinki na której stał, by ułożyć książki. – Pewnie mam to posprzątać, co? – rzucił od niechcenia. - Jeśli byś mógł… - na pyszczku Twilight pojawił się cień nieśmiałego uśmiechu. - A mam inne wyjście? – wymamrotał do siebie smok, kiedy klacz ponownie zamknęła się w swoim pokoiku. Kiedy Sparkle chciała się ponownie zagłębić w lekturze, usłyszała głośny trzask otwieranych drzwi, odgłos tłuczonego szkła i podniecone głosy dwóch kucyków, którym akompaniował złorzeczący Spike, który prawdopodobnie spadł z drabiny pod wpływem impetu z jakim wpadły owe kuce. Twilight od razu rozpoznała głosy… należały one do… - Rarity i Pinkie Pie? – przemknęło przez myśl klaczce, po czym odłożyła ona czym prędzej swoją księgę i wróciła do głównej izby. - Dziewczyny, co tu robicie o tej porze? – zapytała Sparkle, obserwując z zaskoczeniem swoje przyjaciółki spod grzywki. - Jak to co? Jak to co? Rarity, ona się jeszcze pyta, co! – zaczęła Pinkie, doskakując do Twilight, obejmując przy tym jej szyję. – Nie uwierzysz co widziałyśmy w mieście! No to po prostu taka bomba, że szok! Ja się dziwię, że jeszcze cię nie rozsadziło z ciekawości, po prostu no! - Eee…tak, Pinkie? – Twi przełknęła ślinę i zerknęła z niepewnością na swoją różową przyjaciółkę. – Co jest takie arcyciekawe, że zwalacie się tu tak… nagle? - Och, Pinkie ma na myśli Turniej Najbardziej Uzdolnionych Jednorożców! Organizują go w Canterlot! Nie mogę w to uwierzyć, po prostu nie mogę! – zawołała Rarity, podchodząc do swoich przyjaciółek. – Już to widzę oczami wyobraźni… JA, Rarity, wchodzę na dwór Księżniczki Celestii odziana w jedną ze swoich najwspanialszych sukni… rzucam na kolana wszystkie zebrane tam kucyki! Och, taaaak… Wszyscy wokół pytają: „A któż to zaprojektował taką niesamowitą suknię?! Któż jest taki uzdolniony?!” … a wtedy ja, skromnie, trzepocząc rzęsami odpowiadam: „To mój projekt!”… Wyobrażacie to sobie? - No ba, że tak, Rarity! – zakrzyknęła z energią Pinkie Pie. – I TY też musisz, po prostu MUSISZ wziąć w tym udział, Twilight! To turniej stworzony wprost dla ciebie! Nie uważasz?! Och, chciałabym mieć komu kibicować! A tak się składa, że prócz Rarity jesteś jedynym jednorożcem, któremu z całego serca pragnę udzielać swojego wsparcia z widowni! Znasz tyle niesamowitych zaklęć, masz talent! I… i to taka fajna impreza, że ja cię nie mogę! Muszę na niej być! Całkowicie rozbrojona tymi informacjami Twilight patrzyła na swoje przyjaciółki niczym kucyk na malowane wrota. „Ja miałabym wziąć udział w tym… całym turnieju? W Canterlot? Na oczach… tylu… tylu innych kucyków? JA, Twilight Sparkle miałabym prezentować swoje umiejętności przed widownią…?” [/justify]1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00