Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/07/15 we wszystkich miejscach

  1. Zainspirowane "wydarzeniami" na facebookowej grupie MLP Nasze OC wraz z moją przyjaciółką Metką stworzyłyśmy naszego własnego OC alicorna. Pomyślałam, że z wami też podzielę się tym cudownym stworzeniem. Pragniemy przedstawić wam księżniczkę Potencję. Ilustrację wykonałam ja, zarys jej historii napisała zaś Metka. Btw.: Wszystkie kolory na Potencji były wzięte pickerem ze zdjęć ziemniaków, kolory jej grzywy zaś ze zdjęcia stonki ziemniaczanej. Ten kucyk o królewskiej aparycji to nie kto inny, lecz tajemnicza księżniczka Potencja. By uniknąć pomówień o nieczyste myśli, zastrzegam, iż jej imię znajduje swoje uzasadnienie, które pojawi się w dalszej części jej - a jakże - burzliwej historii. Potencja narodziła się w warunkach sterylnych i podziemnych, a konkretniej w piwnicach zamku Canterlot, w czasach tajemniczych i zamierzchłych. Potencja była bowiem skutkiem eksperymentów biologicznych Celestii, mających na celu zakończenie ówczesnej plagi głodu w Equestrii. Kucyk miał posiadać nowy rodzaj magii, pozwalający na przekształcanie bezużytecznej materii organicznej w pożywienie. Jednak możliwości nowo narodzonej księżniczki były mocno ograniczone. Udało się doprowadzić jedynie do uzyskania zaklęcia przemieniającego ożywioną tkankę zwierzęcą w ziemniaki - i tylko w ziemniaki. Stąd też pochodzi imię, wywodzące się od angielskiego słowa Potato. Było to lepsze niż nic, lecz oznaczało poświęcenie wielu istnień, by naród mógł delektować się plackami ziemniaczanymi. Celestia była poważnie zaniepokojona; Potencja miała potężną moc, która skierowana w niewłaściwą stronę mogła prowadzić do zagłady. Zamierzała uciąć eksperyment, jednak klacz przejrzała jej plany i uciekła, zamieniając strażników w dorodne kartofle. Wiele lat ukrywała się w lesie Everfree (jak każdy solidny mhroczny alicorn), doskonaląc swoje zdolności, ćwicząc zaklęcie - jedyne zaklęcie, jakie posiadała - na przedstawicielach leśnej fauny. Sprzyjał temu jej wieczny, niezaspokojony głód, który jednak malał nieco jedynie po spożyciu kartofli własnej produkcji. Pewnego dnia napotkała Zecorę, która nieświadoma jej pochodzenia zaprowadziła ją do Ponyville. Czuła się nieswojo w społeczeństwie, gdyż dorastając w laboratorium, a spędzając resztę życia w głuszy, nie miała pojęcia o kontaktach międzykucnych. Szybko jednak okazało się, iż Potencja jest wielkim niebezpieczeństwem, kiedy w napadzie złości i bolesnego głodu przemieniła klientów SPA w okazałe pyry. Dopiero spożywszy te smakołyki, doznała poczucia nasycenia. Gdy zmieniwszy część miasteczka w świeże warzywa, zjadła je, a nie mogła znaleźć żadnych innych kucyków - które pochowały się w popłochu - wyruszyła w ziemniaczaną krucjatę, która trwała całą jesień i zimę. Na wiosnę zaczęła odczuwać zaspokojenie; nie miała już tej obsesyjnej potrzeby jedzenia. Była pełna, pełna doskonałej skrobi, i delikatne dreszcze zaczęły przechodzić po jej ciele. Czuła się lżej, łagodniej i bardziej chimerycznie; gdy ujrzała swoje odbicie w zwierciadle stawu, okazało się, iż zakwitła. Jej cutie mark, przepiękny ziemniak, wypuścił pędy i delikatny kwiat widniał teraz na jej zadzie. Listki oplotły kawałek jej boku i nogi, a tęczówki - wcześniej złociste jak dobrze wypieczona frytka - zieleniły się. Oparła łeb na ziemi kartoflanego pola, i pomyślała o tym, jak wiele kuców straciło życie z powodu jej zachłanności. Poczuła energię kumulującą się we wnętrzu i po prostu musząc dać jej upust, wystrzeliła zaklęciem w leżącą u jej kopyt pyrę, która ku jej zdumieniu zaczęła rosnąć i na jej oczach przemieniła się w kuca. Przyjrzała mu się i rozpoznała pegaza, którego niegdyś pożarła, lecz bez skrzydeł - a jego skóra, grzywa i ogon były w odcieniach skórki ziemniaka. Siedział oszołomiony na ziemi. Od tej pory Potencja co jesień i zimę szaleje w furii niespętanego głodu, by na okres wiosny i lata zakwitnąć - o ile tegoroczne plony były wystarczająco obfite w skrobię - i przywrócić zjedzone dusze światu, jednak w zmienionej postaci. --- Wizerunek w postaci zakwitniętej pojawi się wkrótce. Czekamy z niecierpliwością na wasze posty. (Tworząc Potencję byłyśmy całkowicie trzeźwe.)
    2 points
  2. Według mnie, a mam przyjemność pracować z aTOMem... Jego tłumaczenie, a z języka kiepski niestety jestem[Angielskiego, choć czytałem kilka rozdziałów w oryginale też], jest bardzo dobre... Szczególnie oddanie AJ mi się podoba, ta jej "wiejskość". Ale nazwanie Mean6 "płaskimi"!! Jest późno i nie wiem, czy dobrze doczytałem i zrozumiałem, ale to... TO... To Herezja!! Tym postaciom aż chce się KIBICOWAĆ w dalszej części fika!! I aż żal by było, gdyby zginęły! Co jak co, ale jestem po stronie sióstr Chaosu i to bardzo Ich oddanie sobie mi się bardzo spodobało BTW: Mogę poprosić o tytuły tych "innych fików", z ALTERNATYWAMI MANE6??
    2 points
  3. Wydało się Nasz Scyfer jest uzależniony od przeglądarki
    2 points
  4. Opowiadanie jest, jak sam tytuł wskazuje, przeróbką książki Chutliwa Argoniańska Pokojówka z serii TES. Prócz przerobionych scen parę dodałam. Zastanawiam się też nad kontynuacją. Całość miała być głupia i budzić śmiech. Obawiam się, że mi się nie udało. To jest naprawdę króciutkie, ostrzegam i zapraszam do czytania. Akt I: https://docs.google.com/document/d/1iyUSDYBl2VkxJaUqRWRNm4X19DQMCIy-GKtfA-EmFkc/edit?usp=sharing Akt II: https://docs.google.com/document/d/1XhP9JKOyLIiAqEz2fG7frhyr3JBMq01hp7lTLlH37DM/edit?usp=sharing
    1 point
  5. Autor(ka): Ylthin Pre-reading: Dolar84, Technik Irwin von Crettinovitz, Zoldator Opis: "Gdy życie stawia cię na rozdrożach, wyznacz swoją własną ścieżkę" - zwykł mawiać Wolf Claw. Podróżując przez całą Equestrię z gitarą i tajemniczą współtowarzyszką, za wskazówkę w swoich poszukiwaniach mając jedynie dwa słowa: "Lucky Land", a przed sobą całe rzesze tak przyjaznych, jak i wrogich istot, młody jednorożec przeżyje (całkiem prawdopodobnie) najdziwniejszą przygodę swojego życia... Tagi: [Adventure] [Violence] [Comedy] *** Rozdział 1 New! *** Bez mała dwa miesiące pracy - wszystko po to, by napisać jeden rozdział fika. Pierwsza próba w pisaniu czegoś z tagiem [Adventure] oraz (de facto) pierwszy wielorozdziałowiec. Siódmy fik w dorobku. Czy było warto? Zobaczymy - liczę na wasze komentarze, uwagi i spekulacje. Miłej lektury! Mały falstart. Fik miał się ukazać jeszcze przed Nowym Rokiem, ale wyszło jak wyszło i skończyłam dopiero wczoraj.
    1 point
  6. Niestety, nie mam wersji sprzed zmian, ale - jeśli wierzyć Dolarowi - wycięte fragmenty, liczące może po kilka słów lub będące wręcz pojedynczymi epitetami/zwrotami, jedynie pompowały tekst, nie wpływając na atmosferę opowiadania i utrudniały lekturę - któreś z kolei zdanie o "falujących jak morze tłumach" zaczyna po prostu nużyć (to jeden z tych powodów, dla których czytanie "Sklepów cynamonowych" jest z jednej strony wspaniałym doznaniem artystycznym dla osoby o bogatej wyobraźni, z drugiej natomiast - mordęgą przebijania się przez wypiętrzone jak Himalaje stosy przebarwnych epitetów, abstrakcyjnych porównań i rozbudowanych metafor, vide "Noc Wielkiego Sezonu" i porównanie rozwijających się płócien do Kaananu, Ojca do starotestamentowego proroka, a tłumu klientów do "ludu Baala").W skrócie - z "Dziwacznej Przygody" wychodziło "Nad Niemnem". W moim headcanonie Equestria (jako państwo Księżniczek) ma kilka "stref", odpowiadających różnym krajom - Francji (Turkusowe Wybrzeże), Wielkiej Brytanii (Trottingham), USA (większość krainy), Polsce (hurr-hurr Stalliongrad) etc. Podobnie sprawa ma się z sąsiednimi państwami - Gryfie Marchie przypominają Niemcy (niekoniecznie III Rzeszę), wzorowana na Rosji Unia Hooviecka (Hooviet Union) ulega rozpadowi na kilka mniejszych i większych republik, na południu mamy hiszpańskojęzyczne Caballolid (a jak się postaram, to i poniaczową Italię), na odległej północy kraje Nordii przypominające Skandynawię, gdzieś tam wciskają się jeszcze Kryształowe Imperium (zapewne ściągnę od Cygnusa i Dolara, czyniąc zeń odpowiednik Bizancjum) i przesiąknięta klimatem Czarnego Lądu Zebrica, gdzieś indziej zalęgła się Taurusia ze swoimi minotaurzymi mieszkańcami, na samych obrzeżach tego wielgachnego świata są jeszcze ziemie smoków, Arabia Siodłyjska, tajemniczy Nippon...Ahem, poniosło mnie. W każdym razie mogę zapewnić, że makaronizmów będzie więcej, nie tylko dzięki obecności naszego ćwierkającego pa ruskij kucoperza. Wena z pewnością się przyda, zwłaszcza, że na chwilę obecną rozdział 2 składa się tylko z tytułu (i nieśmiesznego podtytułu). Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz!
    1 point
  7. Ktoś zamknie ST? Nie zrobisz tego prawda? cóż trzeba wybaczać, ludzie całe życie cię będą oceniać, a narzekanie Serox'a (sory stary że Cię palcem wytykam) to tylko próbka ich możliwości. Po za tym ciesz się że ludzie reagują na błędy i starają się pomóc. Jak to mówią "dostrzeżenie błędu to pierwszy krok do jego naprawienia". Ciesz się nie masz tu do czynienia z (że tak to brzydko nazwę) bandą idiotów godzących się na wszystko, tylko dyskutujesz z rozumnymi, w miarę sympatycznymi ludźmi (bo zaniżam poziom). Spokojnie wiemy że ciężko się dogadać, ale zniszczenie wszystkiego to ostateczność, której można stosunkowo łatwo zapobiec. Spójrz jeszcze raz w oczy Fluffle i zastanów się...
    1 point
  8. Dobra, dodam coś od siebie. Jest z tym trochę roboty, ale koniec końców dobrze wychodzi. Co następuje, będzie nam potrzebne to i owo, ja zwykle lubię duże porcje, wiec składniki trzeba będzie dostosować po swojemu. Gotowi? 1-2 woreczki ryżu białego długoziarnistego. 1-2 piersi z kurczaka 1 papryka czerwona 1 papryka zółta 1 papryka zielona 1 czerwona cebula 100-200g pieczarek(lub kurek, kwestia gustu) Olej 1 słoik sosu słodko kwaśnego wujaszka Bena(lub własnej produkcji, jak kto wili, mnie wujek Ben nie zawiódł jeszcze ) Sól Pieprz Szczypta ziół prowansalskich Ryż gotujemy, dodając do niego 2 stołowe łyżki oleju. Myjemy warzywa, drylujemy z pestek. Paprykę kroimy w długie paski, następnie każdy pasek kroimy na 3 równe części(a przynajmniej staramy się), cebulę kroimy w krążki. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię trochę oleju, następnie paprykę czerwoną, cebulę, trzymamy na małym ogniu żeby się delikatnie poddusiła. Po 3-4 minutach dodajemy paprykę żółtą, i po kolejnych 3 minutach zieloną. Całość posypujemy solą i pieprzem(wedle uznania i smaku). Podduszamy delikatnie, ja na przykład wolę kiedy papryka jest jeszcze trochę twarda, ale co kto lubi. Teraz pora na kurę. Mam swój sposób robienia mięsa, więc można to zrobić po swojemu, albo po mojemu. Po mojemu to idzie tak: na desce do krojenia ułóż piersi pionowo do siebie węższą stroną. Rozetnij je na pół, tnąc od góry w kierunku swojej osoby. Następnie, od góry(szerokiej części) kroimy mięso poziomo w paski grubości 2-3 cm(wedle uznania). Powtarzamy z drugą piersią. Piersi nie ubijamy, potrzebna nam jest kura a nie kotlet z kury ;> Na osobnej patelni podsmażamy piersi. Podsmażamy do uzyskania ładnego, nie surowego koloru, następnie zakrywamy do podduszenia dodając wcześniej szczyptę ziół prowansalskich dla aromatu. Pieczarki myjemy, kroimy drobno i dodajemy do mięsa. Ryż odsączamy, zostawiamy żeby osechł z wody, wracamy do patelni z warzywami. Wlewamy na patelnię sos, delikatnie mieszając całość. Pora na finisz. Nakładamy ryż do miseczek(czy w czym wy lubicie jeść, używam do tego miski na zupkę chińską, około 500ml pojemności, może troszkę więcej), głęboką chochlą naciskamy na sam środek ryżu żeby zrobić "gniazdo". Do gniazda nakładamy wcześniej upichconego kurczaka, całość zalewamy przygotowanym sosem z warzywami. Gotowe, smacznego. To danie główne, wypadało by też dać coś na zagryzkę. Czyli danie na szybko. Składniki: 2-3 bagietki 200g pieczarek 200-300g kostka sera(dobry jest gouda choć mazdamer też robi swoje ) 1 piekarnik(można też zrobić na patelni ale wtedy jest trochę więcej roboty). Piekarnik nastawiamy na 200 i grzejemy skubańca przez co najmniej 10 minut. Bagietki kroimy na pół, drylujemy starając się nie uszkodzić ścianek. Nie wyrzucamy ani nie wyjadamy wydłubanego pieczywa - przyda się. Bierzemy pieczarki, myjemy i szatkujemy(dobry do tego jest robot kuchenny, ale jak nie ma to nożem). Ścieramy ser na średnich bądź małych oczkach tarki, dodajemy 3/4 do pieczarek. Resztę sera mieszamy z wydziobanym pieczywem. Napychamy bagietki farszem grzybowym, wejście zalepiamy mieszanką pieczywa z serem. Powtarzamy na pozostałych bagietkach. Bagietki(najlepiej w rękawicach) układamy na ruszcie w piekarniku, zostawiamy na kilka minut(mi zwykle wystarcza 4-5 minut), do rozpuszczenia sera. Po wyciągnięciu można podawać jako danie ze sztućcami, albo jako przekąski(trzymta i nie upuśtta). Tylko uwaga, zawartość w środku może być bardzo gorąca, nawet kiedy już na zewnątrz ostygnie! Żeby się kto głupio nie poparzył.
    1 point
  9. To ja się postanowię podzielić czymś co sam ukleciłem. Nazywa się to potocznie "Żarcie z Metra", a dlaczego "z Metra"? Ponieważ zostało stworzone według założeń uniwersum postapokaliptycznego Metro 2033. W tymże świecie ludzie, by przetrwa katastrofę schowali się w moskiewskim metrze i po wielu latach żyją tylko dzięki diecie opartej na mięsie świń (notabene ślepych), oraz grzybach (przezroczystych, bo skąd mają nabrać pigmentu jak nie mają naturalnego światła?). Towary takie jak przyprawy, ryż, makaron, czy nawet warzywa stały się czymś wręcz luksusowym. Wróćmy do tematu - Jest to danie mięsne, z wieprzowiny, do tego tłuste, także na pohybel cholesterolowi i zaczynamy: Potrzeba: 500g mięsa wieprzowego (polecam szynkę, nie polecam mielonego) 1000g Pieczarek Kostkę smalcu wieprzowego. Sól Pieprz Opcjonalnie: Cebula Musztarda francuska Pieczywo (Sam używam bułeczek typ Ciabata) Mięso kroimy jak kto woli, ja osobiście preferuję cienkie paski, bądź kostkę Pieczarki myjemy pod zimną wodą, i kroimy w plastry (jak ktoś chce niech obiera, ja osobiście nie obieram, tak jestem świadomy, że zarazki i w czym te grzyby rosną - don't care if it tastes good) Dużą i najlepiej głęboką patelnię podgrzewamy,a następnie aplikujemy na nią około 1/4 kostki smalcu. Moja rada - zawszę lepiej dać mniej niż więcej, w razie czego można dołożyć, a zlewanie nadmiaru gorącego tłuszczu to straszna bolączka. Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy mięso i smażymy je na wolnym ogniu, często przewracając, aby dobrze się obsmażyło. Tuż po wrzuceniu na patelnię sypiemy pieprzu do smaku (nigdy soli! Nie wolno niczego solić w trakcie smażenia!) W tym momencie możemy dodać (jeśli chcemy) pokrojoną w kostkę cebulę (wystarczy spokojnie jedna średniego rozmiaru) Gdy mięso jest gotowe, przykręcamy ogień i dodajemy pokrojone pieczarki, mieszamy i dusimy pod przykryciem na wolnym ogniu, pamiętając by co jakiś czas mieszać intensywnie potrawę. Solić należy dopiero gdy pieczarki zaczną brązowieć, a całe danie zacznie powoli przypominać sos. Na koniec jeśli chcemy możemy dodać musztardę francuską (mały słoiczek wystarczy, polecam musztardę firmy Develey), po raz kolejny mieszamy i voila! Pozostaje jedynie nałożyć do menażki (albo nafaszerować tak stworzonym farszem pieczywo - gorąco polecam), zasiąść nad kagankiem, na którym radośnie grzeje się herbata i wsłuchać się w tajemnicze odgłosy tuneli
    1 point
  10. Tekst śmieszny,taki stereotypowy power metal,tylko smoków jeszcze brakuje xD (...no chyba,że czegoś nie dosłyszałem) Poza tym słuchało się dobrze,power metal zawsze spoko,o ile jest zagrany/zaśpiewany dobrze,a ten jest, 7/10 Bez solówki,ale nadal dobry thrash. Propsuje bo mało znani są,a im się należy.
    1 point
  11. Na taki atak Advilion nie był przygotowanym Te małe płomyczki, pełzające po jego rękach, nie mogły równać się z siłą zaklęcia Zegarmistrza. Za szybko musiał przejść z ataku do obrony, więc tarcza, jaką utworzył była za słaba, by w całości powstrzymać atak, a nawet połowę jego mocy. Advilion czuł, jak zostaje pochłaniany przez piekielny ból. Po raz kolejny przeciwnik udowadniał mu, jaką ma nad nim przewagę. Czy to powód, by już oddawać mu zwycięstwo? Nie, walka musiała trwać do końca. Siła zaklęcia zwaliła go na kolana, a całe ciało bolało, jakby zostało potraktowane tysiącami smagnięć biczy. Opadł na ręce, dotykając dłońmi do podłoża areny. Będzie musiał wyciągać z siebie ostatnie siły, aby rzucić chociaż najsłabsze zaklęcie. Przynajmniej bliskość żywiołu ziemi ułatwiała mu koncentrację. To pewnie będzie jedno z ostatnich zaklęć, jakie rzuci w tej walce. Nie miał nawet siły wypowiedzieć formuły, wzmacniającej zaklęcie, po prostu rozkazał żywiołowi wykonać swoją wolę. Z podłoża areny zaczęły wyłaniać się kamienne mury. Nie były one majestatyczne ani potężne, lecz poszarpane i niskie, chociaż rosły powoli. Otoczyły zarówno Adviliona, jak i Zegarmistrza. Przebicie się przez dwie osłony zawsze wymaga zużycia większej ilości energii, niż przy jednej. Nie martwił się tym, że sam nie mógł atakować, potrzebował tylko chwili na zregenerowanie sił, aby po raz ostatni zaatakować pozostałą mu energią, choć wiele mu jej nie zostało. Cóż, pozostało mu liczyć na to, że przeciwnik sam ją wyczerpie, próbując dokończyć dzieła. Niektórzy pewnie nazwaliby to tchórzostwem, lecz dla niego to był rozsądek. Nie na darmo mówi się przecież, że to bohaterowie zawsze giną pierwsi. Pozwolił zaklęciu wyjść spoza swojej kontroli, zacząć rozprzestrzeniać się, tworząc kolejne blokady, dzielące dwóch magów. Bo przecież magia nie jest siłą samą w sobie, lecz kontrolą nad znacznie większą, potężniejszą mocą. Zmęczenia nie powoduje rzucenie potężniejszego zaklęcia, lecz kontrola nad większą częścią energii. A teraz rządzi ona sama sobą, tworząc osobny byt, neutralny, nie stojący po żadnej ze stron i nikomu nie podlegający, prawdziwie wolny. Skała twardniała nie po to, by obronić Adviliona, robiła to, aby zapewnić sobie przetrwanie. To zrozumiałe, przecież nikt nie chce zginąć, nawet pozornie zimna i nieczuła ziemia. Tego się uczył, zrozumienia żywiołów i na swoje szczęście, był w tym mistrzem. Oznaczało to, że magia nie była w jego rękach niewolnicą, lecz przyjaciółką, służącą z samej dobroci serca, którego według wielu nie miała. Jak wielki popełniali w swym myśleniu błąd...
    1 point
  12. Po długiej przerwie zamieszczam jednak Akt II przygód pokojówki Rui. https://docs.google.com/document/d/1XhP9JKOyLIiAqEz2fG7frhyr3JBMq01hp7lTLlH37DM/edit?usp=sharing
    1 point
  13. Na liście brakuje użytkownika Razorhead (tuż przede mną). Mój błąd, bardzo przepraszam. Już poprawione, Razorhead znalazł się na liście zapisów, we właściwym miejscu. ~ Hoffman I używam tego jako pretekst, żeby podbić temat, coby lepiej widoczny był
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...