Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 10/08/15 w Posty
-
5 points
-
4 points
-
Czasami, kiedy nie mam co robić ze swoim życiem zastanawiam się komu Garin wysyła ten chiński staf.3 points
-
3 points
-
Witam ponownie po długiej przerwie! Ten oto Oneshot był konkursowym pisadłem na "Kac morderca nie ma serca", które zawieruszyło mi się w odmętach Gdrive, lecz teraz ponownie je przynoszę, tym razem w poprawionej formie i troszeńkę rozbudowanej. Cóż, jedno zdanie, wiele rzeczy na raz, to mój znak rozpoznawczy! Bez przedłużania, oto: Stary, gdzie moja fura?![Oneshot][Comedy][Random][Slice of Life] PS. Jeszcze kiedyś napiszę coś innego, ale na razie mam sporo upierdliwych rzeczy zwanych życiem. Spokojnie, się wyklepie, niedługo coś powinno być nowego!2 points
-
2 points
-
2 points
-
2 points
-
2 points
-
Dzień dobrywieczór. Minął tydzień, zatem zgodnie z umową udostępniam Wam kolejny rozdział Porzuconych. W tym odcinku pobawiłem się formą i stworzyłem coś... innego niż zwykle xd Osoby lubiące takie ciekawostki powinny być zadowolone. Zatem zapraszam, albowiem czeka na Was... KWERES PS. tytuł rozdziału jest taki fajny :3 Dla tych, których przeraża dramat, przygotowałem krótkie streszczenie rozdziału, byście wiedzieli co i jak (podziękujcie ładnie Cahan za to):2 points
-
WYDRUK I ZAMÓWIENIE KSIĄŻKOWEGO EGZEMPLARZA NA DOLE TEGO POSTU i tutaj Opis i regulamin akcji: https://docs.google.com/document/d/1it5_pkhBHgM5zxakjeY8RegCvGBKYKuCGOIKbuogRLI/ Są też dwa filmy o tym fanfiku! Dziękuję Redzimowi, Piro i Sunowi. I audiobook! A tutaj dziękuję Night Shade'owi! Jest też utwór muzyczny inspirowany fanfikiem. Autor to GhostXb, a zleceniodawca Vitaj. Klacze i Ogiery! Z dawna obiecywane rozszerzenie „Żelaznego Księżyca”! W końcu dowiecie się jak wybuchła ta potworna wojna, skąd w Equestrii Focke-Wulfy i Tygrysy, jak Rainbow Dash otrzymała Żelazny Księżyc majora na pagonie oraz czemu to wszystko dzieje się właśnie w Kryształowym Imperium. Przez ostatnie półtorej roku pisałem, pisałem, czytałem i znowu pisałem. Ruhis i wielu innych wspaniałych grafików rysowało, starało się i dawało mi mnóstwo inspiracji. I teraz mogę z dumą ukazać to coś, przez co nieco zaniedbywałem swoją magisterkę. Według statystyk to najdłuższa kucykowa powieść polskiego autora. Równocześnie to jedyna powieść z tak bogatą szatą ilustracyjną już w chwili premiery (wliczam tutaj oczywiście rozdziały, które czekają na publikację). W chwili obecnej (a jeszcze nie skończyłem) mam już 1200 (1500?) stron bez obrazków! Oprócz grafik czeka na Was wiele tekstów lirycznych, tabel, map i schematów. Na początku tomu znajdują się wszystkie wstępy, listy, dedykacje i cała reszta. Tam opisałem co i jak tutaj działa. Wersja PDF. Jest najbezpieczniejsza, zawiera obrazki, wszystko powinno dobrze działać, w tym czcionki. WAŻNE: lista zapożyczonych i nadesłanych przez inne osoby OC, które w jakiejś formie wystąpiły w książce. Lista nie jest kompletna, aktualizuję ją sukcesywnie. https://docs.google.com/document/d/1kenO3-Jp8IllwOIt-4O_4U5NXvjnUAFEiFSsuMLdZko/edit?usp=sharing TOM PIERWSZY "CZERWONA UWERTURA" Prolog Akt 1 Akt 2 Akt 3 Akt 4 Akt 5 Akt 6 Akt 7 Akt 8 Akt 9 Akt 10 Akt 11 Akt 12 Akt 13 Akt 14 TOM DRUGI "FESTUNG EQUESTRIA" Prolog Akt 15 (1) Akt 16 (2) Akt 17 (3) Akt 18 (4) Akt 19 (5) Akt 20 (6) Akt 21 (7) Akt 22 (8) Akt 23 (9) Akt 24 (10) Akt 25 (11) Akt 26 (12) Akt 27 (13) Akt 28 (14) Akt 29 (15) Akt 30 (16) Akt 31 (17) Akt 32 (18) Akt 33 (19) Akt 34 (20) Akt 35 (21) Akt 36 (22) postludium TOM TRZECI "ODKUPIENIE" Prolog Akt 37 (1) Akt 38 (2) Akt 39 (3) Akt 40 (4) Akt 41 (5) Akt 42 (6) Akt 43 (7) Akt 44 (8) Akt 45 (9) Akt 46 (10) Akt 47 (11) Akt 48 (12) Akt 49 (13) Akt 50 (14) Akt 51 (15) Akt 52 (16) Akt 53 (17) Akt 54 (18) Postludium Akt 55 (19) Całość w jednym pliku (tom 1) Całość w jednym pliku (tom 2) Całość w jednym pliku (tomy 1-3) Siły Zbrojne Equestrii - krótki przewodnik po militarnej kwestii fanfika. Jak wygląda Maremacht, Luftmare i Maremarine. Jakie są kolory, symbole, struktura. Warto czytać po zapoznaniu się z I tomem. Arsenał - militarystyczny przewodnik czym jest myśliwiec, czym czołg, którym końcem karabinu się strzela. Dobre dla osób, które chcą upewnić się, czym różnił się Messerschmitt od Tygrysa albo Iljuszyna. Polecam czytać po zapoznaniu się z połową I tomu. Wersja google docs. Tutaj nie ma za bardzo obrazków, a wiele się rozjeżdża. Wstawiam ją na prośbę licznych osób, jednak nie gwarantuję, że to będzie wyglądało dobrze. TOM PIERWSZY "CZERWONA UWERTURA" Prolog Akt 1 Akt 2 Akt 3 Akt 4 Akt 5 Akt 6 Akt 7 Akt 8 Akt 9 Akt 10 Akt 11 Akt 12 Akt 13 Akt 14 TOM DRUGI "FESTUNG EQUESTRIA" Prolog Akt 15 (1) Akt 16 (2) Akt 17 (3) Akt 18 (4) Akt 19 (5) Akt 20 (6) Akt 21 (7) Akt 22 (8) Akt 23 (9) Akt 24 (10) Akt 25 (11) Akt 26 (12) Akt 27 (13) Akt 28 (14) Akt 29 (15) Akt 30 (16) Akt 31 (17) Akt 32 (18) Akt 33 (19) Akt 34 (20) Akt 35 (21) Postludium Akt 36 (22) TOM TRZECI "ODKUPIENIE" Prolog Akt 37 (1) Akt 38 (2) Akt 39 (3) Akt 40 (4) Akt 41 (5) Akt 42 (6) Akt 43 (7) Akt 44 (8) Akt 45 (9) Akt 46 (10) Akt 47 (11) Akt 48 (12) Akt 49 (13) Akt 50 (14) Akt 51 (15) Akt 52 (16) Akt 53 (17) Akt 54 (18) Postludium Akt 55 (19) Bardzo dziękuję wszystkim rysownikom, konsultantom i prereaderom! Bez Was ten potwór nigdy by nie powstał! DRUK I ZAMÓWIENIE KSIĄŻKOWEGO EGZEMPLARZA Epic: 2/10 Legendary: 2/501 point
-
Fanfik konkursowy z edycji specjalnej poświęconej antagonistom. Jedyna różnica w stosunku do oryginału to włączone komentarze, bo nie chce mi się tego poprawiać, a poza tym megasieć kolejowa w OpenTTD sama się nie wybuduje jestem zajęty. Ekhm. Tak czy inaczej: Czy można dla własnej przyjemności zdestabilizować cały kraj? No jasne, że można. Jeśli się wie jak... Neoliberalizm1 point
-
ZAPYTAJ NIGHTMARE RARITY Witajcie! Jak już widzicie, przez pewien czas zaszczycę was swoją obecnością. Będziecie mogli podziwiać moją majestatyczną postać! Możecie czuć się zaszczycenie, gdyż zdecydowałam się poświęcić swój wolny czas, na wasze nurtujące pytania! Ahaha.... Może, nie na wszystkie pytania! ~ Wasza wspaniała królowa Nightmare Rarity !!!Odpowiedzi będą miały charakter popularnych internetowych Asków. Temat prowadzi użytkownik Zappter , który zgodził się pomóc w Evencie. Możecie liczyć i na moje odpowiedzi. Zapraszam wszystkich chętnych do zabawy. Wątek zostanie otwarty o 20.00!!! Wszystkie odpowiedzi znajdziecie tutaj! Uprasza się o przestrzeganie regulaminu forum!1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
No i co z tego, że sobie pograłem w CS:GO, w porównaniu do Skaja to piszę tego Shoutboxa1 point
-
Heh jako znawca Rosyjskiego sprzętu chce tylko przekazać że to nie jest wyrzutnia międzykontynentalnych rakiet balistycznych.To jest S300 ciężka obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa.1 point
-
Na razie oglądamy mecz u kumpla, bo nie mam prądu A znajoma jest dla mnie ważniejsza, niż w sumie prawie całość rzeczy. Mam powody mocne.1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
pracuj z tym na spokojnie, bo znając życie i skaja będzie wolał grać w tego jebanego ceesa zamiast ci pomóc1 point
-
https://github.com/MLPPolska/ShoutboxJS Oto działający Shoutbox. Brakuje tylko parsowania emotikonek, historii oraz innych dodatkowych funkcji (jak np. dodawanie kanałów)1 point
-
No cóż. Nie padły inne propozycje... ewentualnie zabawa jest mało popularna i szybko padnie No dobrze. Jak Lyra poradzi sobie z Postalem 2? Uda się jej "grać bez przemocy"? W końcu podobno można. Podobno... PS. Post zostanie edytowany, gdy skończę pisać tekst. ASAP. Aha, grałem w ten szajs, ale spróbujemy grać nie wyrządzając nikomu przemocy. Jeśli się nie uda... cóż. Zobaczycie POSTAL 2 No dobra. Co tym razem? Mam nadzieję, że nie jazda zakładami. Quadami. Mniejsza z tym. Lyra, są pewne zasady, których będziesz musiała się trzymać. Aha. Co masz na myśli? Gdy twórcy gry ją zapowiedzieli, powiedzieli - słuchaj uważnie: "ta gra jest tak brutalna jak ty, można ją ukończyć BEZ stosowania przemocy". Daliby sobie za to rękę uciąć. Sprawdzimy to. Ja sprawdzę, nie ty. Ale będzie fajnie! #### Wytłumaczysz mi jak w to się gra? Jasne [tłumaczy] Że co? W,S,A,D,R,F, ten długi, myszka... To ma być proste? Bez rąk... Możesz użyć magii... Sorry, zapomniałam. Jasne. O nie. Pojazd? O takiego! Spokojnie. Jest zepsuty. Ot, dekoracja. Uff... mam dość quadów. Co mam zrobić? Spokojnie, to pokojowa demonstracja. Nic nam nie zrobią? Dokładnie. Ok, weź wypłatę, idź do banku po kasę i kup mleko. To tyle jeśli chodzi o poniedziałek. Poniedziałek? A, tak... zapomniałem. W grze chodzi o to, żeby przeżyć tydzień. Proste. Zwolnili mnie z pracy, a teraz te psychole od demonstracji do mnie strzelają. Mogę im oddać? Podniosłam pistolet. Nie, po prostu uciekaj. Pamiętasz? Testujemy grę. Sprawdzamy czy da się ją przejść bez stosowania przemocy. No dobra... Ale nudy. Patrz! Magazyn broni. Mogę zabrać kilka sztuk? Nie. Bez przemocy, pamiętasz? Idziemy do banku. Nudziarz. Kolejka? Witaj w świecie ludzi... Mogę? Proszę Bez przemocy. Szkoda, bo sam chce. Widzisz, nawet ma kartkę na plecach. Ktoś mu ją przykleił. Skąd wiesz? Pytałeś go? Tja... "da się ukończyć bez stosowania przemocy". To inni stosowali przemoc wobec ciebie. No tak... świry od gier, książek, napad na bank. I ja mam grać fair? Warto było spróbować. To co? Kończymy? Tak. Nudne to i głupie... chwilka. Co ty tam mówiłeś o przemocy? Twórcy mówili, że dadzą sobie uciąć rękę za to, że grę można ukończyć bez przemocy. I by nie mieli ręki. Ale nie o to chodzi. O,przypomniałam sobie. "Ta gra jest tak brutalna jak ty". Teraz sprawdzimy to. No dobra... Czekaj, znalazłam kota. Jak go pogłaskać? Jasne. Spróbuj "R" Miałeś rację. Gra nie jest aż tak brutalna. Dobra... [naciska R] Triste... na głaskanie mi to nie wygląda. No raczej. Czy właśnie tak, ludzie głaszczą koty, psy i takie tam? Nie, to tylko w tej grze. Poza tym, może i ciebie nie głaszczę, ale od czasu do czasu podrapię za uchem. Uff, a już myślałam... EJ! MIAŁEŚ TEGO NIE MÓWIĆ. NIKOMU!!! Nawet Bon Bon tego nie wie. Gdybyś był w tej grze... Mogę być, ale w innej. Serio? Tak, ale o tym później. Zgadzam się. "Podziękuję ci " za "dochowanie tajemnicy". Słuchaj, jest tu coś innego niż ta kotostrzelba? Tak i to sporo. To małe oszustwo, ale jest. Oszustwo za oszustwo. Dawaj. Co ty tam wpisujesz? Będziesz nieśmiertelna i dostaniesz każdą broń. A w ramach rekompensaty 999 naboi do wszystkiego. Wow! Co to do licha jest? Piła spalinowa. Ludzie ścinają nimi drzewa. Coś mi tu kręcisz. Jakieś oporne to drzewo... Spróbuj przyciąć ten krzew. Uważaj na ogrodnika. Łaa!!! Ja go tylko musnęłam! Przysięgam! Wiem, wiem. Pewnie ci przykro. Wręcz przeciwnie... Muehehehe!!! Lyra? Testujemy dalej! A temu zapewnię odrobinę... rozrywki. Przerażasz mnie... Aha, policja będzie ciebie ścigać. I dobrze. I tak pół miasta chce mnie zabić... Reszta "zdobi" ulice... ściany... sufity. Słuchaj. Dałoby się jakoś przeskoczyć do soboty? Tak, ale tam będzie... dziwnie. I tak już jest. Co się tu stało? Ostrzegałem. Czy to jest... Karzeł z głową krowy? Powiedzmy, że tak. Ta gra jest... dziwna. Moim zdaniem beznadziejna. Istna katastrofa. Chyba kotastrofa. Strzelanki są beznadziejne. Oceniasz gatunek po jednym tytule? Znam mnóstwo fajnych. Może podasz tytuł? Jedna z moich ulubionych, to Bioshock 2. Zagramy? Nie. Łamie zasady. Jest dobra i znana. No chyba, że ktoś bardzo, ale to BARDZO poprosi. Ech... No dobra. A co to za gra, w której miałam ciebie zastrzelić? Strzelanka. Super Zrobimy tak. Jeśli nikt nie będzie miał nic przeciwko, czyli nie zaproponuje innych tytułów, stoczymy pojedynek. Co ty na to? Jak na lato, czyli: nie mogę się doczekać! Aha. UT 2004 lub Bioshock 2 pojawią się jeśli będziecie chcieli. Jednak jeden czy dwa głosy to za mało1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Dobrze się stało,że się zmieniła już nie jest taką głupią zimną ****.I nie wiem dlaczego kogoś może to jakoś odepchnąć.Jeśli lubi ktoś RD to nie przestanie tylko dlatego,że się trochę zmieniła.Jakby Wasz kumpel się zmienił na lepsze też przestalibyście się z Nim zadawać?1 point
-
Przeczytałem i się uśmiałem. Intryga Diamond Tiary wyszła świetnie, a rymujące zebry są przegenialne. Szkoda tylko, że to takie krótkie. Poprawiłem ci ze dwie literówki, nie musisz dziękować.1 point
-
Widzisz, mnie nie lubią, a Vanadiss to dał mi pewnie przez przypadek. A przecież jestem dobry jak wujek Stalin ;-;1 point
-
1 point
-
1 point
-
Nie raz i nie dwa zbierałem się już do napisania tego komentarza. Najpierw, kiedy wypuszczone były jedynie trzy rozdziały Oblężenia, potem gdy miało ich sześć, siedem… aż do teraz. Nie pomagał również fakt, że z każdym rozdziałem ciężej było mi złożyć wszystkie moje odczucia w jedną, spójną opinię. Przyszedł jednak czas, by wziąć w obroty tę, jak to określa sam autor, powieść. SPOILERS AHEAD, TAKE CARE Miejmy od razu z głowy jeden z najprostszych zarzutów, jakie mogę z czystym sercem wysunąć Oblężeniu. Gdyby nazwać je powieścią jedynie ze względu na przynależność gatunkową, nie miałbym nic przeciwko temu. Autor jednak usilnie tworzy dookoła swojego dzieła aurę wielkości, próbuje już na wstępie przekonać, że jest to dzieło stojące ponad przeciętnymi, przydługimi opowiadaniami; nie zwykła fanowska fikcja, a profesjonalna książka, ba, będąca największym dziełem polskiej części fandomu. Problem w tym, że Oblężenie do związanych z tym oczekiwań nijak nie dorasta. W znaczącej części jest to zasługą zatrważającej strony technicznej. Nie raz i nie dwa natknąłem się podczas lektury na niewłaściwy zapis dialogów, literówki, brak znaków przestankowych, niekonsekwentnie używane odstępy, a nawet nagłe zmiany używanej czcionki czy koloru… Z każdym rozdziałem lista tych uchybień robi się dłuższa i dłuższa. Być może gdyby wersja na GDocsach nie była uznana z góry za gorszą, znalazłaby się jakaś dobra dusza, która w odpowiednich miejscach zostawiłaby pomocne komentarze. Nie mam zamiaru oczywiście całej winy za stan techniczny zwalać na bogu ducha winną korektę, jakkolwiek kilkakrotnie zdarzało mi się zastanawiać, czy w ogóle miała ona miejsce. Już nie od niej zależał styl autora, o którym odrobinę rozpisał się Dolar we wcześniejszym komentarzu. Teraz jednak rozdziałów jest więcej i z pewnym smutkiem muszę powiedzieć, że zmiany, o ile jakiekolwiek zaszły, są niezauważalne. Jedną z rzeczy najbardziej rzucających się w oczy jest godne podziwu łamanie wszelkiego, mozolnie wytworzonego klimatu za pomocą jednego czy dwóch słów. Jak ten nieszczęsny regulamin, tak kolący w Dolarowe oczy, tak “reumatyczna granica” (co autor miał na myśli?) czy “cała moc nokturnu” zmusiły mnie do przerwy w czytaniu. Na tym nie kończą się umiejętności doboru słów, oczywiście. Nigdy nie widziałem w niekomediowej literaturze użytych takich wyrażeń, jak “fiksum dyrdum”, czy “ni z gruszki ni z pietruszki”, których poważne traktowanie jest czymś, do czego zdolny nie jestem, tym bardziej, gdy pojawiają się w narracji. Naprzeciw nich stają słowa niepotrzebnie skomplikowane, użyte tylko dlatego, że zdają się brzmieć mądrze czy wzniośle, a tak naprawdę nie przekazują tego, na co wskazywałby kontekst zdania. Ten zresztą również jest czasami mało pomocny, gdyż błędy składniowe i nieprawidłowe związki wyrazowe skutecznie mu to uniemożliwiają. Konsekwencje tego stanu rzeczy nie są bynajmniej jedynie kosmetyczne. Sposób, w jaki opisywane są wydarzenia, nieraz utrudnił mi, czy wręcz uniemożliwił właściwe odczytanie tekstu. Sceny, które mają na celu przedstawienie życia codziennego, bardzo często wychodzą sztucznie i nieprzekonująco. Te zaś, które powinny być poważne, dzięki słowu czy dwóm tracą większość swojej wiarygodności. To akurat może być także winą postaci, które w tychże scenach występują. Charaktery bohaterów zawsze ciężko ocenić w przypadku dłuższych dzieł, gdyż mogą się zmieniać albo być niezbędne dla dalszych wydarzeń fabularnych, co odrobinę by usprawiedliwiało niesympatyczność bohaterów. Nie zmienia to w żadnym stopniu faktu, że jedyną spośród nich, na losie której w jakimkolwiek stopniu mi zależało w trakcie lektury, była Mistel. Z jednej strony z radością gratuluję autorowi, że zdołał tak porwać mnie wątkiem, który pojawił się góra trzy razy. Z drugiej zaś, przykrą sprawą jest, że niemal cała reszta mogłaby spłonąć, a ja nawet bym nie wstrzymał lektury, by zastanowić się nad ich losem. Najprościej zacząć będzie od szóstki głównych bohaterek serialu, które póki co nie miały szczególnie wiele czasu antenowego, lecz nawet Dolar w swoim wczesnym komentarzu dostrzegł pewne problemy w ich kreacji. Pod piórem autora zmieniły się w przerysowane wersje swoich kanonicznych wersji. Applejack jest jeszcze bardziej prostacka, Rainbow Dash jeszcze bardziej tępa, Rarity bardziej wyniosła i rasistowska, Pinkie głupsza… Fluttershy stanowi szczególny przypadek, gdyż z jednej strony jej charakter został zrównany z ziemią przez wypowiedź w pierwszym rozdziale, później jednak wdarła się niekonsekwencja, przez którą wpasowała się w schemat swoim tchórzostwem. Gdyby chociaż wykorzystała swoją znajomość z księżniczkami, by wyrwać siostrę spod opieki rodziców i uchronić ją od tego, co ją samą spotkało w młodości, zachowałaby chociaż swoją troskliwość. Wtedy nawet nie burzyłbym się, gdyby w dalszej części miała zostać komandosem i osobiście wyrywać gardła sombryjskim oficerom. Najwięcej godnego pochwały charakteru Elementy Harmonii pokazują niestety niewielkimi gestami, jak wtedy, gdy Rarity odrzuciła negatywne odczucia wobec siostry, czy reakcja Applejack na wieść o wojnie. W tym prostym przyłożeniu kapelusza do piersi zawarło się więcej emocji, niż w jakimkolwiek przekombinowanym, patetycznym dialogu. Twilight zaś… tak jak i w serialu jest traktowana jako główniejsza z głównych bohaterek, tak wypada poświęcić jej osobny, choć odrobinę krótszy akapit. Nie zaskoczył mnie fakt, że to w niej obudziło się poczucie obowiązku; jest to motyw częsty w przypadku opowiadań, które zakładają pogrążającą się w wojnie Equestrię. Pozwolę sobie porównać tę kreację z dwoma innymi, akurat anglojęzycznymi, które najlepiej mam zachowane w pamięci. Pierwszą z nich jest Upheaval, gdzie Twilight nie tylko czuje potrzebę ochrony wszystkich nieświadomych Equestrian w Wewnętrznej Equestrii, chronionej przed trwającą od wieków wojną, lecz także solidarność z walczącymi, o których podczas bezpiecznego życia nie miała nawet pojęcia, a do wszystkiego dochodzi fascynacja nigdy wcześniej nie widzianą magią bojową. Drugi to The Immortal Game, w którym powierniczka Elementu Magii również zostaje obarczona rolą dowódczą, okazuje się jednak być do tego przez Celestię subtelnie szkoloną i przygotowaną przez całe swoje życie, a w uzyskaniu autorytetu pomaga jej także niewiarygodna potęga magiczna, pozwalająca jej stawić czoła bogom. W obu tych przypadkach okoliczności sprawiają, że rozwój jej osobowości nie wydaje się bezpodstawny. Tutaj Twilight po prostu nagle oznajmia “Hajda na wojenkę!” Nie lepsze wydają się equestriańskie władczynie, które ze względu na to, jak często to właśnie ich losy obserwujemy, można śmiało nazwać centralnymi postaciami tekstu. Spośród rzeczy, które wyczytałem we wcześniejszych komentarzach, nic nie zaskoczyło mnie tak, bardzo, jak pozytywna ocena ich kreacji. Jak można się domyślić, moje zdanie jest odrobinę inne. Zarówno Celestia, jak i Luna, posiadają cechy które w zamiarze miały chyba uczynić je bardziej wielopoziomowymi i prawdopodobnymi postaciami. Tak więc mamy księżniczkę dnia, która dla swoich poddanych jest wyjątkowo miła, czy wręcz kochana… wystarczy jednak, że któryś z nich wyrazi sprzeciw wobec któregoś z jej pomysłów, a budzi się w niej dyktatorka. Nie przeszkadza jej to oczywiście zaniedbywać swojego państwa, cechować się niemal imponującą próżnością (a przy tym rumienić się, gdy jest czczona jako bóstwo) i mieć mniejszego pojęcia o magii niż nieobecna przez tysiąc lat siostra. Ta nie jest zresztą wiele lepsza. Młodsza z alicornów jest co najmniej psychicznie niestabilna, mściwa i brutalna, a mimo to nie życzy sobie, by jej imieniem nazywano narzędzia śmierci. Fakt, że “tajemnica” jest dla niej słowem-workiem niemal tak pojemnym, jak “gwiazda” dla Rafała Wojaczka, uznam za coś, co irytuje jedynie mnie. Cokolwiek próbował zrobić autor, jeżeli tylko jego zamiarem nie było przedstawienie władczyń nie nadających się do rządzenia, w moich oczach poległ. Kto w końcu ukrywa niebezpieczną technologię w oddalonej, wojowniczej prowincji, by potem zapomnieć o niej na ćwierć wieku, niemal prosząc się o zdradę? Dalej wypadałoby przejść do dowódczej trójcy Equestrii. Nie można na ich temat powiedzieć zbyt wiele, lecz zarazem nie są to bynajmniej tak krytyczne rzeczy, jak w przypadku wspomnianych wyżej postaci. Dornier pokazał się jako żołnierzyk o skrzywionym poczuciu honoru i postać w żadnym razie sympatyczna, niemniej jednak jego charakter jest spójny i wiarygodny. Lighthouse to klacz dość przyjemna, od której da się wyczuć troskę o tę gałąź wojska, nad którą sprawuje pieczę. Depicted Picture zaś, oprócz imienia, przez które chwytam się za głowę, ma całkiem ciekawy charakterek, dzięki któremu jeszcze jej nie skreśliłem. Patrząc na nich, ród Night Eye, czy nawet parę z pierwszego preludium albo upadłego imperatora, którego imienia ani kraju nie przywołam z obawy o własne zdrowie psychiczne, łatwo dostrzec, że w pisaniu tego typu postaci autor czuje się lepiej, a przynajmniej osiąga lepsze efekty. Nie wygląda to niestety tak dobrze po drugiej stronie barykady. Choć Sombra odrobinę zaczął bronić się przed zarzutami Dolara, który nazwał go “zwyczajnym idiotą i kretynem”. Uchylono przed czytelnikami rąbka tajemnicy, jak to udało mu się przejąć władzę w państwa składowych Sombrii… wciąż jednak nie zobaczyliśmy bezpośrednio nic z jego sprytu. Fragmenty, w których mu towarzyszymy, wciąż ukazują go jako kogoś dość bezmyślnego, wzywającego swoich doradców, by opowiedzieć sen, który wydał mu się ważny, a potem wyjawiającego swoje słabości komuś, kto jest tak ewidentnie dwulicowy, że jego zdrada jest tylko kwestią czasu, a dawanie mu amunicji to największe głupstwo. Nie, żeby Slither pokazał się jako ktoś inny, niż nadmiernie wulgarny typ spod ciemnej gwiazdy. White Fire’a i Śnieżynki było póki co zbyt mało, by mieć o nich konkretną opinię, jednak klacz jest co najmniej intrygująca. W tym miejscu można by postawić znak obwieszczający koniec tej najbardziej krytycznej części komentarza. O ile wierzę, że wspomniane wyżej elementy tekstu, zwłaszcza dotyczące strony technicznej, mają szansę zmienić się na lepsze, następne zarzuty mają odrobinę inny charakter. Nie zmienia to faktu, że z chęcią zobaczyłbym odpowiedź autora, gdyż dotyczą one samej idei opowiadania i niektórych podjętych przez niego wyborów. Na pierwszy ogień nich pójdzie pomysł z odtworzeniem II wojny światowej w Equestrii. “X, tyle że z kucami” to coś, z czym na fimfiction dane mi było spotykać się na każdym kroku, można więc powiedzieć, że jestem w pewnym sensie zahartowany. Rzucił mi się dzięki temu w oczy jeden problem: zazwyczaj opowiadania tego typu są ciekawe nawet dla kogoś zaznajomionego z materiałem źródłowym, ponieważ autorzy zmuszeni są znaleźć wytłumaczenia dla pewnych elementów, bez których całość by, najprościej mówiąc, nie działała. Tego póki co Oblężenie zaskakująco zręcznie unika. Nie dowiadujemy się, jak maszyny i broń przystosowane są do bycia obsługiwanym przez kuce. Magia zostaje, mam nadzieję że jedynie pozornie, wyłączona z rozgrywki. Poznajemy magiczne stworzenia, lecz tylko po to, by odciągnąć je od wojny. Nawet to, co zostało wyjaśnione, czyli pochodzenie zaawansowanego uzbrojenia, nie jest szczególnie porywające. Dawna technologia, ukryta dla dobra ogółu, lecz nie zniszczona “bo powody”? To banalny i uniwersalny motyw, który mógłby zostać wykorzystany w każdym uniwersum. Czemu więc kuce, a nie jakieś inne humanoidy? Może dlatego, że wtedy pozostałaby jedynie uproszczona wersja II wojny światowej, w której pozbawieni ideologii naziści są tymi dobrymi, a wróg-komunista zostaje wyniesiony do rangi zła ostatecznego. Nie pomaga także to, że autor usilnie próbuje kuce uczłowieczyć w najprostszy sposób. Dajmy im chwytne kopyta, w których będą taszczyć miecze i karabiny. Ubierzmy je i posadźmy za sterami maszyn, które kawałek po kawałku odrą je z różnic względem człowieka. Ba, dajmy im nawet miesiączkę, bo to taki cudowny motyw, kopalnia fabularnego złota, któremu po prostu nie można się oprzeć! Pytam więc: czemu nie pójść na całość i nie napisać anthro? Ponieważ to odarłoby czytelników z resztek złudzeń? Nie jestem także pewien, na ile dobre czy konieczne było umieszczenie w powieści szóstki głównych bohaterek serialu. Jest to motyw nad wyraz popularny w tego typu opowiadaniach (w końcu wielu to właśnie o nich chce czytać czy pisać), jednak powinien on być poparty choć szczątkowymi argumentami. Tutaj role zostają im przydzielone z marszu, bez żadnych prób czy testów, co można usprawiedliwić jedynie, jeżeli jest celowym zabiegiem, by czytelnicy mogli być świadkami porażek Elementów, wtedy jednak będę mieć kolejny argument na poparcie mojej opinii o księżniczkach. Znów mamy jeden szczególny przypadek, tym razem Rarity. Rozumiem, że można chcieć zrobić z głównych bohaterek jednostki wyjątkowe, lecz trzeba znać pewien umiar. Nie ważne, jak wybitną projektantką jest biała jednorożka, zrzucenie na nią stworzenia nie tylko mundurów, lecz także symboli i odznaczeń jest zwyczajnie przesadne. Nieprawdopodobne, wręcz. Kolejne moje zarzuty są coraz mniej poważne… i coraz mniej są zarzutami. Nazwanie całej rodziny Dorniera tak, by potem można było te miana przekazać na maszyny związane z lotnictwem mnie rozbawiło, nie wiem jednak, czy to zamierzona przez autora reakcja. Brummbär nie jest ani owadem, ani nazwą używaną przez nazistowskich żołnierzy. Opis smoka również był tak karykaturalny, że nie mogłem go potraktować poważnie. To już mniejsze rzeczy, które często nie są same w sobie problemami. Jest jednak jeszcze jedna sprawa, którą chciałbym poruszyć. Mianowicie, pomimo tego wszystkiego, co zawarłem w powyższych akapitach… przy czytaniu Oblężenia świetnie się bawiłem. Mimo wszelkich błędów, potknięć, głupot i absurdów, jest w tym tym dziele coś, co sprawiło, że nie zadowoliłem się jedynie zignorowaniem wszystkich niedociągnięć i zabrałem się do tego przydługiego i w większości dość negatywnego komentarza. Uznałem po prostu, że autor czegoś takiego nie potrzebuje klepania po główce i zrozumie, że jeżeli nie wspomniałem o czymś, nie mam żadnych zarzutów, lub też umknęło to mojej uwadze, co postaram się w swoim czasie nadrobić. Póki co jednak nie mogę nazwać Kryształowego Oblężenia niczym innym, jak tworem niemal z kategorii tak złych, że aż dobrych. Jak inne takie dzieła część rzeczy robi wystarczająco dobrze, by lektura nie była udręką, inne zaś były w swej niedoskonałości zaskakująco przyjemne. Niech więc żyje dalej ze swoimi złoczyńcami w szlafmycach, niepotrzebnymi rozmowami o seksie i bezpłodności i porażająco przesadzonymi dialogami. Inni niech dalej znajdują rozrywkę w tekście i dyskusjach o nim. Ja też będę wciąż czytać, zarazem bojąc się i oczekując dnia, w którym ta powieść przestanie mnie bawić.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00