Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/12/17 w Posty
-
5 points
-
4 points
-
Witam was serdecznie, drodzy czytelnicy. Dziś przedstawiam wam owoc pracy moich ostatnich dni - tłumaczenie jednego z najdłuższych i najlepszych fanfików światowego fandomu. Tym razem to nie jest żart. Kolejne rozdziały postaram się wydawać regularnie, co trzy dni. No to co, zaczynamy! Austraeoh Autor: Imploding Colon Tłumaczenie: mua, czyli Coldwind Prereading, korekta i konsultacja tłumaczenia: @Dolar84, @Geralt of Poland, @karlik, @Kredke, @Alcyone Podziękowania za drobną pomoc przy tłumaczeniu dla @Poulsen Opis: Rainbow Dash leci na wschód. Oryginał Spis rozdziałów: Rozdział 1: Świt Rozdział 2: Mapa Rozdział 3: Jedzenie Rozdział 4: Przebłysk Rozdział 5: Źródło Rozdział 6: Chatka Rozdział 7: Jaskinia Rozdział 8: Wapień Rozdział 9: Węgorze Rozdział 10: Stalaktyt Rozdział 11: Gwiazdy Rozdział 12: Zawroty Rozdział 13: Błysk Rozdział 14: Ślad Rozdział 15: Kucyki Rozdział 16: Krzemień Rozdział 17: Gust Rozdział 18: Bezkres Rozdział 19: Pychota Rozdział 20: Ogląd Rozdział 21: Trawers Rozdział 22: Ups Rozdział 23: Mgły Rozdział 24: Kły Rozdział 25: Hydra Rozdział 26: Przybycie Rozdział 27: Windthrow Rozdział 28: Hushtail Rozdział 29: Wintergate Rozdział 30: Sladesteed Rozdział 31: Luna Rozdział 32: Nawroty Rozdział 33: Prawda Rozdział 34: Petals Rozdział 35: Stwory Rozdział 36: Walka Rozdział 37: Salwa Rozdział 38: Niemoc Rozdział 39: Wisior Rozdział 40: Zebranie Rozdział 41: Entuzjazm Rozdział 42: Kopalnie Rozdział 43: Przestrzeń Rozdział 44: Rainbow Rozdział 45: Ściana Rozdział 46: Hipotetycznie Rozdział 47: Kubeł Rozdział 48: Porwanie Rozdział 49: Pościg Rozdział 50: Wytrzymałość Rozdział 51: Przyspieszenie Rozdział 52: Potyczka Rozdział 53: Spotty Rozdział 54: Kamieniołom Rozdział 55: Podstęp Rozdział 56: Potrzeba Rozdział 57: Cela Rozdział 58: Pociągnąć Rozdział 59: Zawór Rozdział 60: Cios Rozdział 61: Powódź Rozdział 62: Thunderhorn Rozdział 63: Kładka Rozdział 64: Ponton Rozdział 65: Ucieczka Rozdział 66: Element Rozdział 67: Strumień Rozdział 68: Łodzie Rozdział 69: Obiekt Rozdział 70: Wejście Rozdział 71: Wnętrze Rozdział 72: Stare Rozdział 73: Migoczący Rozdział 74: Płomień Rozdział 75: Szare Rozdział 76: Lawendowa Rozdział 77: Droga Rozdział 78: Powrót Rozdział 79: Tchórz Rozdział 80: Rozwiązanie Rozdział 81: Złoża Rozdział 82: Wyjście Rozdział 83: Jasność Rozdział 84: Nagrody Rozdział 85: Podpieracze Rozdział 86: Złocista Rozdział 87: Tułaczka Rozdział 88: Wschód Zapraszam do przeczytania, skomentowania, wytykania błędów, itd.3 points
-
Pierwsza wojna poszła tak jak poszła, ale nie wadzi ustalić kolejną! Wielka Armia Pana Sombrerro próbuje najechać Nowe Królestwo Thoraxa, a jedynym sposobem, aby ją powstrzymać to ... aby drużyna Thoraxa wygrała w parę gier komputerowych Dziwne co nie? Mnie też się tak wydaje xD Także zapraszamy na zapisy (od razu piszcie do której drużyny chcecie być wpisani) i propozycje gier (najlepiej darmowe, lub takie co "prawie każdy posiada"). Na gry będziemy zapraszać na discordzie (link wkrótce). To chyba tyle. Pamiętajcie, że gramy o honor (Sombra), albo o poszanowanie prawa do posiadania gniazda (Thorax)! Pozdrawiam! Miszcz Tencz (Szonszczyk) Moje propozycje: -Roblox - Phantom Forces -Build And Shoot (https://www.buildandshoot.com/) -Robocraft (steam) -Hearthstone (blizzard) -Brawlhalla (steam) -Blacklight: Retribution (steam) -Heavy Metal Machines (steam) -Chronicle: RuneScape Legends (steam) -HEX: Shards of Fate (steam) Zebrane propozycje pozostałych uczestników: -cs 1.6 (pirat/steam, ale nie sądzę by to się udało) -World Of Warships (wargaming) -Armored Warfare -Osu -Unturned (steam) -Warframe (steam, nie wiem jak z pvp ...) -Evolve stage 2 (steam) -Warface (steam) -Gear Up (steam) -Gwint (gog) -starcraft 2 (blizzard)3 points
-
3 points
-
Zapisuje się do drużyny Thoraxa -spinz.io -Minecraft (może nie do końca darmowy ale wiadomo jak to z nim jest) -Armored Warfare -Osu (nie umiem w to grać ale czemu by nie zagrać) -Unturned -Warframe -Evolve Stage 2 -War Thunder -PlanetSide 2 -Warface -Loadout3 points
-
3 points
-
zgadzam się z @Patyczak można dodać WoT-a i jeżeli można WoWs (World of Warships) też bym dodał ~ale którą drużynę wybierasz? @GamingComputer Pony??? Thorax jak ostatnio3 points
-
Na wstępie zaznaczę, że słabo ogarniam tematykę „Equestria Girls”, osobiście nie jestem wielkim zwolennikiem tegoż konceptu, gdyż to co mnie nadal trzyma przy oryginale i to co przyciągało moją ciekawość jakiś czas temu, to fakt, iż jest to historia o magicznych kucykach właśnie. Kucykach, a nie ludziach. Znaczy się, to nie jest do końca tak, ale nieważne, wiecie o co chodzi W każdym razie, rozumiem, że w opowiadaniu autor odwołał się do wydarzeń z poszczególnych filmów, nie wiem na ile rzeczy ukazane w retrospekcjach zgadzają się z „Equestria Girls”, czy tak wyglądały poczatki Sunset w świecie ludzi, czy to wymysł autora... Nie wiem, nie wiem, ale ten kawałek, ulokowany na końcu rodziału, został napisany bardzo sympatycznie, była to ciekawa odskocznia od kawałków szkolnego życia, jakie zostały nam zaserwowane wcześniej. Przy okazji udzielił się nieco smutniejszy, cięższy klimat, co doskonale współgrało z tematyką czy też opisem fanfika, którzy rozbudził we mnie nadzieję, na coś naprawdę absorbującego. W gruncie rzeczy, tak było. Pomimo licznych błędów interpunktcyjnych, kilku literówek, czy pomniejszych błędów w odmianie, historia wciągnęła mnie i w zasadzie lektura przebiegała bezstresowo. Momentami miałem wrażenie, że historia zmierza trochę donikąd, ot takie kawałki ze szkoły, dialogi, niby nic zwyczajnego... Jednak niedługo potem wszystko nabrało sensu i okazało się potrzebne. W sumie, lubię takie szkolne klimaty, tylko... Sam nie wiem, liczyłem, że autor skupi się na relacjach z nową nauczycielką, a zamiast tego była po prostu lekcja wfu, później mamy scenę z Twilight, w której znów pojawia się postać pani Demandingjob. Ogółem jest to ze sobą nieźle połączone, chociaż nadal mam wrażenie, że nie został wycieśnięty z tego cały potencjał. W każdym razie, postacie zostały przedstawione bardzo dobrze. Bez żadnych łamiących kark rewelacji, ale też bez niczego co spowodowałoby złapanie się czytelnika za głowę. Jest po prostu solidnie, sympatycznie, bohaterki dają się polubić, są sobą. Fajna sprawa. Tak jak napisała Nika, bardzo dobrze, że w zamierzeniach mają zostać podjęte sprawy ważne, życiowe. Liczę, że tag [Sad] będzie się udzielał coraz mocniej, a historia będzie coraz dojrzalsza i przez to bardziej porywająca. W ogóle, decyzja by prowadzić narrację w pierwszej osobie i obserwować świat z perspektywy Sunset Shimmer wydaje się idealna. Daje to ogromne możliwości na osobiste porównania, wspomnienia, czy budowanie różnych analogii. Lubię, kiedy można zajrzeć do głowy postaci W tym przypadku wygląda na to, że autor jest skazany na sukces Wracając na moment do błędów – może zbyt czesto używane są takie określenia jak „dziewczyna”/ „kobieta”. Zbyt blisko siebie co powoduje wrażenie powtórzenia. Ale poza tym i błędami już zaznaczonymi w tekście, jest ok. Czytanie leci sprawnie, nie zaobserwowałem jakichś szczególnych dłużyzn. Ogólnie, ciekaw jestem jak to potoczy się dalej, toteż będę odwiedzał ten wątek w poszukiwaniu kolejnych kawałków fanfika Pozdrawiam!3 points
-
2 points
-
Dziś mam dla was pierwszą część krótkiej mini-serii. Co prawda całość jest ze sobą luźno powiązana, ale i tak dla mnie się podoba Nick & Judy 1- "Klub naturystów" [komedia][romans] Ciekawostka. Nie wiem ile w tym prawdy, ale początkowo w scenie w klubie naturystów Nick miał być nagi. Jako dowód - wychodząc z klubu Nick poprawia krawat. W sumie, wiarygodne Temat do dyskusji, póki co bez zmian (ulubiona scena).2 points
-
Wąwóz Korzeniowy w Kazimierzu Dolnym. Jest to moje ulubione miejsce w Kazimierzu, zawsze jak odwiedzam to miasteczko, wąwóz ten (a właściwie głębocznica) jest punktem obowiązkowym. Miejsce to jest piękne o każdej porze roku, jesienią usłane jest dywanem kolorowych liści, zaś latem daje miły cień i chłód podczas upałów. Ze ścian wąwozu wyrastają drzew, a ich odsłonięte korzenie układają się w fantazyjne wzory. Można uruchomić wyobraźnię i poczuć się jakby się było w magicznej krainie. Miejsce idealne na spacer, po to by się odprężyć, pomyśleć. Czuje się tam niepowtarzalną atmosferę. Żadne zdjęcie nie odda piękna tego miejsca, trzeba tam pojechać i zobaczyć to miejsce na własne oczy. To miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie i robi za każdym razem kiedy je odwiedzam.2 points
-
Mawiają niektórzy, że nie umiem rządzić, no cóż, to i tak mnie przyjdzie ich sądzić. Nie mam wielkiego tyłka, kolego drogi, jeśli to zaloty, to za wysokie progi! Myślisz, że nie widzę? Sądzisz, że nie słyszę? A może jeszcze wierzysz, że nad tortem dyszę? Naiwna Ty istoto, nie wiesz przed kim stoisz! Może powiesz jeszcze, że Słońca się nie boisz? Jedno me spojrzenie, jedno me zaklęcie, a Equestria cała spłonie w oka mgnięcie! Nie muszę nic robić, kuce mam od tego, czyżbyś miał z tym problem, pierzasty kolego? Twilight jest zabawna, kiedy się mnie słucha, a ja ją wysyłam tam gdzie zawierucha. Może to i brzydka z nudą taka walka, ale nieświadoma dalej ta mądralka.2 points
-
Ja staję po stronie Thoraxa, a co do gier to raczej World of Tanks się nada. ~Wot już był ...2 points
-
To ja się zapisuję do drużyny pana z dwoma rogami, a moją propozycją jest osławiony counter-strike 1.6 i... Team Fortress 2? ~cs 1.6 jeszcze przeżyję, ale tf2 już był w poprzedniej, więc może tym razem jakieś inne gierki?2 points
-
W Equestrii pojawia się złoczyńca chcący zapanować nad krainą za pomocą magii kontroli umysłów. Jedynym sposobem na pokonanie go wydaje się użycie medalionu niewidzianego od trzystu lat. Odnalezienie go nie zapowiada się na proste, ale przecież ktoś musi spróbować. A kto inny lepiej się do tego nadaje niż mane 6? Fic alert!!! Podczas pisania tego fika nie starałem się być szczególnie oryginalny. Bardziej zależało mi na tym, żeby stworzyć powieść, którą można przeczytać z przyjemnością. Mam nadzieję, że się udało. Miłej Lektury Wstęp Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 112 points
-
W porządku, ogółem miałem nieco inne oczekiwania po tytule czy też okładce widzianej na FGE, również sam wstęp rozbudził inne nadzieje... Ale zgaduję, że na razie przeczytałem zbyt mało, bo tylko trzy pierwsze rozdziały, a później fabuła czy klimat na pewno trafia na właśnie „te” tory... Niemniej już teraz mam pewne zastrzeżenia, którymi chciałbym się podzielić. Ogółem... Kurczę, ta forma zawodzi :/ Momentami mamy dłuuugie, długaśne dialogi, w których nie uświadczymy zbyt wiele narracji, o opisach już nie wspomnę. Od czasu do czasu trafia się jakiś akapit, ale służy on dosłownie jako skromne oddzielenie jednej ściany dialogów od drugiej. Myślę, że jest to bolączka takich... Nazwę to „fanfików poczatkujących” – tekstów wywodzących się z wczesnego fandomu, tudzież od osób stosunkowo mało doświadczonych w pisaniu. Zdecydowana dominacja dialogów nad opisami nie sprawdza się, pomimo iż postacie są w zasadzie oddane całkiem dobrze. Po prostu ciągle towarzyszy mi wrażenie, że te rozmowy zmierzają donikąd i gdyby je wyciąć, wówczas historia niczego istotnego nie straci. Na szczeście wygląda na to, że im dalej, tym lepiej – w rozdziale trzecim mamy już więcej opisów czy narracji, autor porywa się na lepsze opisywanie tego co się dzieje, dzięki czemu nie musimy polegać wyłącznie na wyobraźni. Kłopot w tym, że klimat strasznie się rozmywa i na przestrzeni tych początkowych kawałków ciężko go poczuć. Sprawia to, że jesteśmy nieustannie rozpraszani i ciężko skoncentrować uwagę na treści i na tym co się dzieje. Innymi słowy, nie wciąga to tak, jak mogłby to robić, gdyby zostało inaczej napisane. No a poza tym, widzę sporo błędów interpunkcyjnych czy zabawnie skonstruowanych zdań ze słynnym „A Spike nie myślał.” Na czele. Oczywiście wiem co to miało oznaczać, niemniej w tejże formie brzmi... No, zabawnie. Ostatecznie - mało obiecujący początek, ale nie jestem zniechęcony do dalszego czytania, gdyż choć nie miałem jakichś szczególnie pozytywnych wrażeń, to jednak nie odczuwałem nie wiadomo jakiej irytacji, tudzież zażenowania. Chcę dać temu tytułowi szansę, toteż będę kontynuował, aż dojdę do końca i wydam pełną opinię, ocenię opowiadanie jako całość. Jestem dobrej myśli. Wydaje mi się, że fanfik będzie się rozwijał tak jak autor, będzie coraz lepszy i obszerniejszy, będzie swoistą ilustracją rozwoju umiejętności, co samo w sobie jest interesujące2 points
-
2 points
-
W porządku, zakończyłem lekturę I tomu, a do historii przyciągnęły mnie grafiki, które znalazłem gdzieś tam na DeviantArcie... Fire Sky z Rarity i Applejack, bardzo ładnie narysowane, wpadło mi to w oko. Przy okazji – link do tejże okładki nie działa. Poza tym jeszcze garść innych postaci, potomkiń Applejack te sprawy... No i komentarze Madeleine. Ogółem to jest pierwszy fanfik autora za jaki się wziąłem, celowo wybrałem coś starszego gdyż zamierzam to porównać z najnowszym tytułem... Wiecie, zobaczyć jak się nam D.E.F.S. No i cóż mogę powiedzieć? Przy całej mojej bardzo szerokiej akceptacji dla różnych pomysłów, ciekawości i otwartości, pochwale dla swobody fanowskiej twórczości oraz przy tym, że nie lubię się czepiać, a zamiast tego czuję się dobrze odnajdując rozmaite zalety, muszę z przykrością powiedzieć, że ten kawałek fanfikcji jest generalnie bardzo zły. Nie jest to totalne dziadostwo, ale nawet do pięciu gwiazdek na dziesięć bardzo wiele mu brakuje. I poprzez „wiele” mam na myśli to, że dochrapanie się do czterech, czy nawet trzech i pół byłoby nie lada wyczynem. Co mnie szczególnie smuci to to, że w gruncie rzeczy koncept nie był zły, a już na pewno nie był od początku skazany na porażkę. Autor pokazał, że ma bardzo bujną wyobraźnię, a przy tym jest odważny w realizacji pomysłów. No właśnie, ale jakiej realizacji? Uważam, że to obarczone gargantuiczną ilością błędów, wpadek, uchybień wszelakich wykonanie pogrzebało jakiekolwiek szanse opowiadania na to by wypaść chociaż średniawo. No i trochę ciężko mi zdecydować od czego zacząć i naprawdę nie chciałbym brzmieć jak czepialski cwaniaczek, toteż postaram się wypunktować wszystko w miarę zwięźle. Z góry przepraszam za ten język, ale... Wszelkie postaci męskie to dupki :( Są to nieodpowiedzialni, nieprzyjemni, niedający się polubić idioci. W zasadzie nie mogę tu nie wspomnieć o tym, że wszyscy są surowo potępiani... Poza głównym bohaterem, któremu wszystko uchodzi płazem. Kwintensencją tegoż podwójnego standardu jest mowa Luny, która mówi coś takiego, że „no, jesteś oszust i krętacz, ale to dobrze, że starasz się to zatuszować”. No i jeżeli się w to wczytamy, to nie ma negatywnego wydźwięku. Księżniczka puszcza mu oczko, pozostałe kłaniają się jak jakiejś eminencji. To jakbym powiedział seryjnemu mordercy i kanibalowi, że nie podoba mi się to co robi, ale dobrze, że nie zostawia śladów, no i przechowuje żarło tak żeby nie śmierdziało. No i na mój łeb, z moim podejściem do wierności, po prostu nie mogę lubić głównego bohatera. W ogóle, nie mogę wysoko ocenić opowiadania, w którym główna postać to rozwiązły, nudny koleś, któremu wszystko się udaje i który przy wszystkich swoich wadach nadal jest przedstawiany jako wielkoduszny dobroczyńca... W ogóle akceptacja bohaterek wobec tejże burackości to jest jakiś kosmos. Historia jest tak niespójna, że już nie wiem, czy one o sobie nie wiedzą, czy wszystkie wiedzą o tym że kręcą z tym samym ogierem, ale mają to gdzieś. Załamałem się jak Flash, który jest pijaczyną i burakiem totalnym rzuca się na bohatera bo myśli, że kręci z jego Twilight, a ta wpada i przegania go precz... Chociaż wydaje mi się że powinna wiedzieć, że Fire Sky zdradza żonę, a przy okazji nie ma nic przeciwko jak z jakiegoś powodu każda kolejna klacz się do niego przymila... Chodzi mi o to, że oni wszyscy są siebie warci. Ale oczywiście głównemu bohaterowi trzeba wszystko wybaczyć. Zresztą, to powyżej to również uzasadnienie kolejnego problemu jakim jest brak konsekwencji. Opowiadanie miesza ze sobą inne fanfiki autora (przedstawiając je jako alternatywne uniwersa), Rainbow Dash najpierw jest niby upośledzona/ niewidoma, ale zachowuje się w porządku i na dodatek wygląda na to, że jednak widzi, więc...? No i najpierw Twilight jest niby nielubiana z uwagi na pochodzenie, ale później jakoś to zostaje kompletnie zapomniane. Rzeczy po prostu się dzieją, a kolejne wątki i postacie po prostu biorą się z powietrza kiedy wymaga tego fabuła. Potrzebny jest odpowiednik dzieciaka na boku? Pojawia się Obsydia. Potrzeba jakiejś ekspozycji, czy wyjaśnienia? O, niech Obsydia będzie z przyszłości. Rarity nie ma i nie wiadomo gdzie jest? O, Cheese Sandwich był obok i powiedział gdzie trzeba jej szukać. W ogóle, momentami drażniło mnie to sztuczne budowanie napięcia. Applejack była przedmiotem jakiejś umowy? Na miejscu jej ojca, jakbym zobaczył taki drobny druczek to bym to podarł w cholerę i wywalił Trendera za drzwi. Koniec sprawy. W ogóle, AJ też chyba ma coś do powiedzenia, co nie? Ależ nie, potrzebne jest „napięcie”, więc jest totalnie bezradna. Tak na dobrą sprawę, alternatywne wersje bohaterek też nijak się dają polubić. Nie chodzi mi o samą zmianę ich charakterystyk, ale właśnie wykonanie. Zdarzało mnie się widywać postacie Out of Character czy jakieś oryginalne pomysły, wprowadzone w życie bardzo dobrze i interesująco, ale tutaj nie ma ani wprowadzenia, ani jakichś fajnych momentów, to jak zostały rozpisane ich nowe charaktery pozostawia wiele do życzenia. Dobrze, że mają chociaż jakieś motywacje, aczkolwiek z tym również bywa różnie. Kolejna sprawa to niezbyt rozbudowane opisy, zatrzęsienie zdań pojedynczych i brak jakiejś konsekwentnej edycji tekstu. Momentami aż trudno się połapać kto co mówi albo do kogo mówi, bo kwestie mówione się zlewają. No i w ogóle, błędy... Słodka Friezo, BŁĘDY! Literówki, braki znaków interpunkcyjnych, orty, brzydko napisane akapity, ała, moja głowa... :/ Momentami naprawdę ciężko było na to patrzeć. Kiedy zamiast „łzy” było „lży”, „bynajmniej” zamiast „przynajmniej”, brak polskich znaków albo ich obecność tam, gdzie nie powinno ich być, „babcia Smitb” zamiast „babcia Smith”... Tak spoglądałem na klawiaturę. Czasami różne literki były tuż przy sobie, stąd wydaje mi się, że autor nie poświęcił zbytniej uwagi temu co pisał, nie przeczytał też swojego tekstu przed jego publikacją. To po prostu wygląda źle i nie czyta się tego zbyt przyjemnie. Obawiam się, że aby doprowadzić to co już jest do porządku, trzeba by było poprawić WSZYSTKIE rozdziały, od początku do końca. Klimat? No, ciężko go poczuć. Podchodziłem do tego jak do opowiadania „w starym stylu”, gdzie będziemy mieli postać czy ponysonę w świecie MLP, gdzie wszystkie bohaterki będą się z nią przyjaźnić, wszystko będzie wychodzić i wszystko fajnie... W sumie, liczyłem na coś nostalgicznego, przyprawiającego o uśmieszek, taka lekka czytanka. Coś w starym stylu, z początków fandomu, bo czemu nie. No i... "Troszkę" minęło się to z celem. Uff... Z rzeczy pozytywnych – opowiadanie w sumie jest krótkie. Rozdziały trwają może 5-8 stron, dialogi lecą jak z bicza strzelił, a opisy nie są zbyt długie, w sumie nie wymaga to zbytnio myślenia i fanfik kończy się szybko. Ale znów, zakończenie. Oż, na perfekcję Cella, dlaczego? Z jednej strony fajnie, bo takie rozwiązanie oznacza, że nic z tych dziwności nie wydarzyło się naprawdę. Ale z drugiej strony, skoro to był sen, to po co w ogóle poświęciłem czas tejże historii? Oczywiście można napisać fanfika tak, że na końcu okazuje się snem, albo pozmieniać główne bohaterki, ale tutaj jest to wykonane niekonsekwentnie, bez dbałości o szczegóły, bez atmosfery czy jakiegoś sensu. W sumie... Styl narracji jest zbyt potoczny jak na mój gust, ale wynika z tego trochę komediowych momentów, które nieco to rozruszały, więc chyba zaliczę to na plusik. No i wbrew pozorom, przy wszystkich swoich wadach, wciąga, ale po skończeniu czytania naprawdę nie ma się ochoty do tego wracać. Och, jeszcze jeden pozytyw. To nie do końca tak, że wszystkie postacie są trudne bądź niemożliwe do polubienia. Ten moment z cichą Dash i nieśmiałym Soarinem, ta wstawka była spoko. Wybiła się nieco na tle reszty. Jak się lepiej zastanowię, to jest jeszcze kilka „normalnych” momentów, np. spotkanie z księżniczkami czy taśma z innego wymiaru, ale to ginie pośród wszystkiego innego. Naprawdę, trudno to spamiętać, bo bardziej zapadają w pamięć te dziwne, niekonsekwentne, groteskowe sceny. Ostatecznie, nie polecam tego opowiadania. Jeśli komuś się podoba no to bardzo się cieszę, dobrze dla niego, jednakże dla mnie nie jest to coś, co chciałbym zachować w pamięci na długie lata. Mnóstwo ciekawych pomysłów, masa okazji, fatalne wykonanie, mnóstwo błędów. Wielka szkoda.2 points
-
2 points
-
no dobra . to proszę jest to Wróbel, zrobienie zdjęcia jakiemuś ptakowi zajęło trochę czasu zwłaszcza bez sprzętu więc dziś pod***ałem siostrze lustrzankę i poszedłem do parku oliwskiego no i ten oto ptaszek zechciał dać się sfotografować więc czemu nie i o to jest. Ja na jego miejscu uciekał bym gdzie pieprz rośnie gdyby chciał ktoś mi zrobić zdjęcie . Teraz mieć nadzieję że siostra się nie skapnie że ruszałem jej rzeczy bo będę miał przechlapane.2 points
-
Krwawe Słońce http://puu.sh/oc2Fe/249d2f3dba.jpg [Z] [Wojenny] [Grimdark] [Far East] “Jeśli zasmakujecie w bezsensownym męstwie i uczynicie z przemocy cel sam w sobie, w końcu świat was znienawidzi i będzie spoglądał na was niczym dzikie bestie. Winniście o tym pamiętać.” - Meiji, cesarz Japonii, do swoich żołnierzy, 4 I 1882 Sina to wielki kraj zamieszkiwany przez miliony kucyków różnej nacji i wiary - kraj będący samemu sobie światem. Po długim okresie wojen domowych nastąpił pokój, a Zhōngguó - Państwo Środka stanęło na drodze do odbudowy i rozwoju. Sina jednak stoi w cieniu wielkiego goliata - Cesarstwa Nippony, które jest militarną potęgą na skalę światową i z niepokojem patrzy na ich rozwój, a z zazdrością na posiadane przez nich zasoby. W Far Sea, najludniejszym mieście Państwa Środka oraz Perle Orientu nic jeszcze nie zapowiada katastrofy, która ma nadejść. Pokój jednak nie jest dany na zawsze, a mediacje z Grivridge i Equestrii zawodzą. Nad całym wschodnim światem wschodzi krwawe słońce... Prolog - Stolica Orientu Rozdział I - Eskalacja Rozdział II - Świt Wojny Rozdział III - Wschodzące Słońce Rozdział IV - Noc Rozdział V - Chryzantemowy Tron Rozdział VI - Gruzy Cesarstwa Rozdział VII - Tiān (Część 1) Rozdział VII - Tiān (Część 2) Rozdział VIII - Sztuka Wojny Rozdział IX - Gunbatsu Rozdział X - Nieskończony Nieboskłon (Część 1) Rozdział X - Nieskończony Nieboskłon (Część 2) Rozdział XI - Exodus Rozdział XII - Sankō-sakusen Rozdział XIII - Brama Makinu (Część 1) Rozdział XIII - Brama Makinu (Część 2) Rozdział XIII - Brama Makinu (Część 3) Interludium - Poza Dobrem i Złem Rozdział XIV - Krwawe Słońce (Część 1) Mentsu Rozdział XIV - Krwawe Słońce (Część 2) Epilog – Komm, Süßer Tod Poboczne: Raport Generała Folk House'a Alternatywne Linki: Całe opowiadanie w jednym dokumencie - *Click!* Arty: http://puu.sh/stRqz/259966c52b.jpg Podporucznik Rising Storm Autor posługuje się licznymi źródłami, po najbardziej obszerne i najbliższe ducha tego opowiadania można zajrzeć tutaj: Jakub Polit “Gorzki triumf. Wojna chińsko-japońska 1937-1945”, wydawnictwo Avalon. Znak “#” w trakcie opowiadania oznacza soundtrack, z którego korzystał autor przy pisaniu i można go sobie opcjonalnie przesłuchać w trakcie czytania. Opowiadanie było korektowane przez Gandzię, chwała mu! Miłej lektury, nie zapomnijcie podzielić się wrażeniami po lekturze w komentarzach. - Verlax Epic: 9/10 Legendary: 9/501 point
-
A zatem startuję z moim największym projektem, przewidzianym na 2017 rok! Sam pomysł przyszedł do mnie już dawno temu, ale uznałem, że tym razem zrobię inaczej niż zwykle. I tak zamiast pisać ekspresowo czy pozwalać sobie na improwizację, zacząłem żmudny proces planowania tak precyzyjnego i przemyślanego, jak jeszcze nigdy dotąd. Potem pisanie, poprawianie i tak w kółko (Foley poprawiający fika po napisaniu, to się normalnie nie zdarza). Cieszę się, że w końcu udało się wszystko sprowadzić do tego momentu, czyli publikacji. Bez zbędnego przedłużania, prezentuję Wam klasyczną przygodówkę, okraszoną elementami akcji. Jeśli kogoś interesują takie klimaty jak Indiana Jones, Lara Croft czy też oczywiście Daring Do - serdecznie zapraszam, to powinno być coś dla Was. Daring Do otrzymuje niecodzienną propozycję uczestniczenia w ekspedycji na tajemniczą wyspę, na którą jeszcze niedawno nie wolno było wysyłać żadnych wypraw archeologicznych. Będzie musiała stawić czoło nie tylko wielu przygodom, ale również niebezpieczeństwom oraz jej własnej niechęci do współpracy z innymi kucykami. Czy ekspedycja zakończy się pomyślnie? Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Rozdział 13 Rozdział 14 Rozdział 15 Epilog Podziękowania dla Bestera i Hoffmana za wiele cennych uwag oraz wsparcie. Miłego czytania życzę.1 point
-
Dizńdybry Nigdy nie byłem miłośnikiem krótkich form, ale zdarzało mi się je popełniać z różnych powodów. Ponieważ nie chcę, żeby zniknęły mi w odmętach moich notatek czy dysku Google, muszę mieć jakieś miejsce na ich składowanie, więc stąd pomysł na wrzucenie tego w jeden temat - są to opowiadania zbyt krótkie (i zbyt słabe), żeby zasłużyły sobie na oddzielne. Z II Edycji Gradobicia (jak mnie pamięć nie myli), wszystkie trzy miały mi posłużyć jako swoisty trening, czy nie zapomniałem jak się pisze... Dla większego dobra [Violence][War] ~500 słów Fanfic o poświęceniu się dla tytułowego "większego dobra". Tylko czy poświęcenie zawsze ma sens? Ostatni jednorożec [Violence][War] ~1000 słów Kim jest tytułowy jednorożec, co robi i co się z nim stanie? Przeczytajcie, to się dowiecie. W oku cyklonu [Violence][War] ~700-800 słów Jedna, krótka strzelanina, jakich pełno na wojnie. Pytanie kto wygra? Z Poulsenowego Minikonkursu, oba na temat "Nowy rok, stare problemy". Noworoczne fajerwerki [Nie umiem w tagi przy krótkich tekstach] ~500 słów Opowiadanko o fajerwerkach... w moim stylu. Podejście drugie [Slice of Life][NotHappy] ~500 słów Pewna klacz spędza drugi dzień nowego roku na... cóż, dowiecie się z tekstu. Z jakiegoś działowego konkursu kiedyś gdzieśtam, nawet nie pamiętam. Jest taki dzień [Slice of Life] ~1000 słów Ot Derpy roznosząca listy w poniedziałkowy poranek. Z Konkursu Johnny'ego, nabazgrane w godzinkę, wciąż nie wiem po co i dlaczego. Gdy świat jeszcze młody był [Violence][NotHappy] ~1500 słów Celestia, Luna, Discord i wydarzenia sprzed bardzo, bardzo dawna. Z kolejnego Dolarowego konkursu, napisane w mniej niż godzinę, głównie z chęci oszukania regulaminu konkursowego. Trixie musi umrzeć [Human][WTF][Comedy?] ~800 słów Jeśli nie macie pomysłu na to, jak zlikwidować niechcianego bohatera, ten tekst może być prawdziwą kopalnią pomysłów. Z XVII edycji Konkursu, zająłem pierwsze miejsce... licząc od końca. Jeszcze będę kimś [Scheiß of Life][Little Violence] ~800 słów Ot zwykły "slajs of lajf". Nigdzie nie jest napisane jak główna bohaterka ma na imię, ale mimo to Dolar uznał ją za RD. Z konkursu w dziale Rarity Sherlock Hoofs i Zaginione Babeczki [Poetry][Random] Sztandarowy przykład, dlaczego Foley nie powinien się brać za poezję... Uprzedzam, że przeczytanie tego może powodować następującą reakcję. Z konkursu w dziale Fluttershy For Bunny Angel! [Random][Borsuk][WTF] ~500-600 słów Sam nie wiem, co to jest... Z Zimowego Konkursu Literackiego Darth Evila Pojedynek [Violence][Adventure] ~1000 słów Nawet nie chce mi się silić na wymyślanie opisu. Also, zazwyczaj tego nie robię, ale do czytania polecam posłuchać sobie tego. Powinno pasować. Jak znajdę coś jeszcze w swoich zbiorach to dorzucę.1 point
-
Po długiej przerwie wracam do pisania i publikowania dłuższych fanfików. Mam nadzieję, że się spodoba. Będzie więcej, obiecuję. Naprawdę. Awaria portalu międzywymiarowego łączącego Grudziądz z Ponyville spowodowała, że jego twórcy znaleźli się wraz z Twilight Sparkle w jednym świecie, a Rarity i Rainbow Dash w innym. Co ich czeka? Czy uda im się przeżyć i znaleźć drogę do domu? Nie wiem. Ale chyba warto spróbować. Prolog Rozdział 01 Rozdział 02 Rozdział 03 Rozdział 041 point
-
Tym wesołym akcentem otwieramy nową zabawę, która polegać ma na bitwie rapowej pomiędzy użytkownikami forum a postaciami z serialu. Pierwotnie myślałam o bitwę między userami, ale to mogłoby łatwo dojść do spięć. Dlatego waszym zadaniem będzie: a) zjechanie postaci z serialu, jeśli jej nie lubicie b) wychwalanie postaci z serialu, jeśli lubicie Wszystkie chwyty dozwolone, za wyjątkiem nadmiernych wulgaryzmów, łamania regulaminu forum czy wplatania w to swojego światopoglądu na tematy kontrowersyjne (np. aborcja, religia, LGBT). W trakcie pojawiać się będą i postacie z serialu, w które wcielę się ja (i wtedy będę pisać kolorkiem) lub ich opiekunowie na forum (jeśli zechcą). Co jakiś czas postacie będą zmieniane. Postać nigdy nie zaczyna bitwy, bo jej rolą jest odpieranie ataków. Za udział w zabawie nie ma nagród, poza Szkodnikiem Miesiąca, do którego aktywność w bitwie się liczy. Na pierwszy ogień idzie... CELESTIA1 point
-
1 point
-
@Hoffman Tobie również dziękuje za komentarz. W pełni rozumiem dlaczego Equestria girl Ci nie podchodzi, choć spróbuję cię przekonać . Mianowicie spróbuj to obejrzeć jako niezbyt ambitną komedię, a zamiast widzieć magicznych ludzi spróbuj dojrzeć ich charaktery, motywacje i uczucia (wejdź w ich głowę). Też pozwolę sobie stwierdzić, że jak przetrwasz pierwsze dwa filmy, to potem będzie lepiej. Tak w tekście jest wiele odniesień od filmów, choć również wiele dodaje. Przykładem takiego wymyślonego fragmentu są właśnie początki Sunset na Ziemi. Również ten fragment miał za zadanie zrobić to, co "Żyjący piszący" uznali za niemożliwie, czyli załatać wszelakie dziury fabularne. Natomiast ostatni "sympatyczny" fragment i elementy ze szkoły mają za zadanie wprowadzić czytelnika w zwykłą codzienność i nieco uśpić jego uwagę Ta... zapewne pełny potencjał nie został wykorzystany, ale to przez to, że Demandingjob będzie miała nieco inne zadanie w tej historii. Jak już pisałem wcześniej, trochę czasu musiałem poświęcić postacią kanonicznym, co było dla mnie ważne, choć nie najważniejsze. Wszystko przez to, że mare6 w tym opowiadaniu będą pełnić rolę drugoplanową, a pierwsze skrzypce będą należeć do Sunset. Jeśli chodzi o rozwój historii, jej dojrzałości i [sad], to powiem tyle. Przeczytacie, zobaczycie ocenicie. Zdaje sobie sprawę, że narracja w pierwszej osobie daje wielkie możliwości, dlatego ją wykorzystałem. Do tego wychodzi mi najlepiej i najłatwiej jest mi wczuć się w postać. Dziękuje za wiarę, choć słysząc wasze opinie zastanawiam się, czy jeszcze co nieco nie poprawić dalszych rozdziałów (o ile znajdę dość czasu ) Mogę zapewnić, że nad błędami będziemy jeszcze pracować. Jeśli chodzi o dalsze dzieje, to powinny być dość nietypowe i ciekawe, choć sam osobiście uważam inaczej.1 point
-
Ave regina! Ponownie przychodzę, aby zaczerpnąć nowych informacji. 1. Czy uważasz, że Equestria jest wystarczająco silna, aby nie posiadać sił zbrojnych? A może Luna, Cadance, twój brat, próbowali przeforsować taki pomysł? A ty? Jak sądzisz? 2. Czytając tysiące woluminów, książek, zwojów, z wszelakich bibliotek, czy natrafiłaś na jakiekolwiek informacje na temat tego, że Equestria miała jednolitą władzę królewską? W sensie, czy panowała kiedyś jedna królowa? Bo przecież gwardia, oficjalnie jest ,,królewska". Nie książęca. Coś chyba jest na rzeczy. 3. Istniał jakiś alicorn ogier? 4. Uważasz że pewnego dnia, świat wasz, jak i świat ludzki, spotkają się? W sensie że w jakiś magiczny sposób, będzie możliwa podróż między oboma światami, bez ograniczenia czasowego. 5. Tak teoretycznie. Gdyby, podkreślam gdyby, Celestia, Luna i Cadance, przestały by sprawować władzę, tudzież po prostu zginęłyby, miałabyś siłę podjąć władzę samodzielną? 6. Wracają do mojego poprzedniego pytania, na temat związków, masz kogoś na oku? 7. Zapytuje jeszcze, na temat:1 point
-
Same z siebie też znikają po kilku dniach. To jak z powiedzeniem "Leczone przeziębienie trwa siedem dni, a nieleczone tydzień." Ja na ból gardła polecam herbatę malinową z miodem, lub zwykłą z miodem, cytryną i cynamonem. Przyspiesza ogarnięcie gardła, a jeśli wleje się to, kiedy się zaczyna, to jest szansa, że się zatrzyma. Dodatkowo doraźnie jakoś ten ból łagodzi lepiej niż wszystkie Tantum Verde i Strepsilsy. Bańki są niezgodne z wiedzą medyczną i ciężko mi wyobrazić sobie jak niby miałoby to działać poza placebo. Zioła faktycznie zawierają różne substancje, więc ich nie neguję, o ile ktoś nie wierzy, że czystek leczy raka, a olej kokosowy hemoroidy :rainderp:. Jeśli chodzi o witaminy, to w naszym społeczeństwie spożywamy wręcz ich nadmiar i poza pojedynczymi przypadkami dodatkowa suplementacja może przynieść więcej szkody niż pożytku. Powinniśmy suplementować tylko witaminę D. Ogółem mam kiepskie zdanie o medycynie alternatywnej i suplementach diety. Gorzej, że media wspierają te grupy i stawiają lekarzy w złym świetle. A ludzie to kupią, bo brak im wiedzy.1 point
-
1 point
-
Nitmermoon brzmi jak nazwa gumy do żucia. Zniewolić kucyków nigdy nie próbowałem, ale chętnie bym się tym zajął. Mogę być Twoim pomocnikiem. Na początek jakieś przydatne rady dla złodupców: Nie umieszczaj przycisków autodestrukcji na swoich maszynach zagłady. Twoi wrogowie wcale nie muszą znać Twojego szatańskiego planu, wystarczy, że ich zabijesz. Złodupcy nie płacą za miejsca parkingowe i chińszczyznę, bo zmieniają dostawców w brokuły. A zmuszanie kucyków do niewolniczej pracy z kimś mi się kojarzy, musimy wysłać zaproszenie do nieskończonej otchłani dla Króla Sombry, bo brakuje nam go tutaj na imprezie.1 point
-
1 point
-
Oryginalnie chciałem poczytać „D.D.H.”, ale wtedy przypomniałem sobie, że Foley mnie uprzedzał, że upominał, że są lepsze rzeczy do czytania od niego, zatem... Podporządkowałem się. Tym razem. Za „D.D.H.” jeszcze się zabiorę Jest to zatem idealny moment na poświęcenie czasu miniaturkom powstałym na minione konkursy literackie, gradobicia oraz inne eventy – święta form krótkich. Form, które potrafią być niezwykle urzekające, a które kompletnie zatraciłem u siebie, na rzecz dłuższych projektów. II Gradobicie dało nam trzy miniaturki, każda o podobnej długości, każda opatrzona tymi samymi tagami. Odniosę się zatem do wszystkich trzech jednocześnie. Generalnie, odnoszę wrażenie, iż te trzy opowiadanka są ze sobą powiązane, stanowią całość, której rdzeniem jest coś, co kojarzy mi się z „królem wzgórza”. Wydaje mi się, że poszczególne oddziały walczą o przejęcie kontroli nad tym samym kawałkiem ziemi. Otoczenie wydaje się to samo, w opowiadaniach pojawia się skarpa, nawet postać Watchera spaja historyjki. Ale przechodząc do rzeczy – mamy tu czyste foleyowe standardy. Kucyki, wojsko, akcja, strzelanie, wybuchy, snajperzy, wszystko do czego autor nas przyzwyczaił i w czym odnajduje się bezbłędnie. Nie ukrywam, że nie są to opowiadania które podejdą każdemu, a co do osób znających poprzednie dzieła autora to już nie mam żadnych wątpliwości. Owszem – to wszystko już gdzieś było, styl nie zmienił się ani troszeczkę, są to old schooolowe kawałki o wojskowych pucykach. I w zasadzie tyle. Można rzucić okiem, ale coś mi się wydaje, że kolejne minuatury będą czymś świeższym jeżeli chodzi o tematykę, czy klimat. Zatem – solidne kawałki, z akcją, ale to już było wiele, wiele razy i nawet mnie tematyka ta wydaje się już nieco... Przysuszona. Natomiast muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie, bodaj w „Ostatnim jednorożcu” albo „W oku cyklonu” pojawiło się coś co otworzyło mi oczy na design niektórych postaci. Od czasu do czasu narzekam, że u Foleya wiele postaci to siwe albo jakieś zielono-brązowe kucyki, ale teraz zdaje się, że wiem czemu. Kamuflaż. Że też wcześniej o tym nie pomyślałem. 0_0 Jasne, nadal mnie to uwiera, bo niewiele kolorków, a postacie podobne wizualnie, ale teraz ma to więcej sensu. Dużo więcej. Do armii raczej nie powinno się brać pstrokatych, błyszczących kucy, co nie? Czas na Poulsenowy konkurs i pierwszą miniaturę z tej kategorii – „Noworoczne fajerwerki”. Ach, dałem się nabrać! Jasne, Foley uprzedził, że to kolejne opowiadanie w jego stylu, ale pomyślałem, że rozchodzi się o styl techniczny. Stylistyka, słowa, konstrukcja zdań, te sprawy. No i początek w zasadzie trochę mnie zmylił bo myślałem, że to będzie zwyczajne opowiadanie noworoczne. Nie, jednak nie – kolejne wojskowe pucyki, które tym razem... Kurczę, czytało się to jak coś świeżutkiego. Nawet ta wypowiedź wieńcząca fanfik, zabrzmiała tak luźno, w pewien sposób groteskowo, niczym pełnokrwisty cliffhanger. Niby nie ma takiego prawdziwego napięcia, ale i tak pojawiło mi się w głowie stanowcze żądanie „Dawajcie więcej!”, poważnie. Króciutkie i pod względem tematyki wtórne, ale to jest właśnie interesujące przy znanych motywach, motywach wielokrotnie eksploatowanych przez danych twórców. Można pisać ciągle o tym samym w taki sposób, że czytelnik tematyką się po prostu męczy, a można pisać tak, że ciągle smakuje to wybornie, jak coś nowego. No i poprzednie trzy miniaturki zostały w moim odczuciu napisane tak, że idzie się już znudzić, ale to z kolei brzmi świetnie, materiał nie zmęczył się ani trochę, w żadnym momencie nie wywróciłem oczami. Trochę jak przy „D&D” – smak przygody, luz, trochę akcji, trochę humoru, czytałbym A teraz „Podejście drugie” i... [Slice of Life]? Smutne to niekoniecznie, ale nie wesołe na pewno? Brzmi zachęcająco. I rzeczywiście, choć był to króciutki kawałeczek życia, spełnił moje oczekiwania. Klimatyczny przerywnik, gdzie akcja ma miejsce zimą, na drugi dzień po Sylwestrze. Znam te dni, również w wersji sprzed dorosłości. Dobry klimat. Po zabawie, po huku, nadal utrzymuje się wyjątkowy klimat świąt, słońce wstaje, ale wszystko wydaje się nowe, lepsze, bo to kolejny rok. My jesteśmy starsi, ale mamy nowe cele, jakieś rozdziały życiowe za sobą, te sprawy. Naprawdę, dobry klimat. Co jeszcze? Pod względem treści jest całkiem kolorowo. Bohaterka wprawdzie jest nieznana z imienia, ale w kontekście tematyki i fabuły ma to głębsze znaczenie. Ona może być każdym z nas, kiedy życie stanie się dla nas zbyt ciężkie do dźwignięcia. Może też być tym bezimiennym biedakiem, którego mijamy regularnie, którego znamy z widzenia, ale czyim losem nieszczególnie się przejmujemy. I to jest genialne w swej prostocie, fenomenalne w przekazie! Doskonale współgra z formą! Forma jest krótka, co przywołuje na myśl to, że spaść z góry, znaleźć się w trudnej sytuacji można w ciągu jednej chwili. To naprawdę jest moment. Bardzo podobała mi się wstawka ze źrebakami. To tutaj niewesoły klimat rozwija skrzydła, gdyż widzimy... Kurczę, nie umiem tego prosto wyjaśnić, ale ogólnie chodzi o to, że bohaterka widzi bawiące się, roześmiane źrebaki, co kontrastuje z nią na wiele sposobów. Punkt pierwszy, dzieciaki mogą się bawić, nie mają poważniejszych zmartwień bo świat dorosłych jest im nieznany. Punkt drugi, kuce te są roześmiane, na pewno żyją jeszcze świętami, zimą, podczas gdy bohaterka niewiele ma powodów do radości, gdyż żyje problemami. Wreszcie, punkt trzeci, te źrebięta są jak spełnione marzenia innych kucyków, marzenia które ona też ma, ale wie, że na razie nie będzie miała szans ich spełnić. A czas nie stoi w miejscu. Znów – prostota formy, moc przekazu, to jest po prostu genialne. Zdecydowanie polecam „Drugie podejście”! Jest to ten rodzaj opowiadania, które jest krótkie, dosłownie na minutkę, ale które potrafi poruszyć, również dzięki swej prostocie. Kolej na „Jest taki dzień”. Powiem, że to łamanie czwartej ściany było całkiem sympatyczne i podziałało jak komediowy smaczek do całości A tak poza tym – zwyczajny, króciutki przerywnik z fajnym zakończeniem. Niby nic szczególnego, ale jak na krótką formę, wstęp, rozwinięcie i zakończenie, wszystkie te elementy zostały świetnie zrealizowane i połączone. Plus serialowy klimacik, spokój, zwyczajne poniedziałkowe problemy zwyczajnych kucyków. Niezły kawałek, ale moim zdaniem przegrywa z „Drugim podejściem”. Na tym zakończę sesję z miniaturkami od Foleya, zostawiając sobie na później jeszcze kilka opowiadań. Ale ogółem warto było Póki co, „Drugie podejście” to najmocniejszy punkt tejże serii, punkt który zachęca mnie do powrotu do jakichś krótszych form. No i punkt, który jest przykładem potęgi krótkich opowiadań, gdzie każde słowo się liczy, gdzie największa siła tkwi w prostocie oraz przekazie. Pozdrawiam!1 point
-
Zanim przejdę do fanfika, chciałbym unieść kciuk w górę i rzucić gromkie „Doskonale!” za zmianę podejścia autora, czyli zaplanowanie, uprzednie rozpisanie fabuły co z reguły przekłada się na staranniejszą realizację, bardziej organiczne opowiadanie historii. Oceniając po opisie i wprowadzeniu – niewiele nowego, jednak z drugiej strony mam BARDZO solidne podstawy przypuszczać, iż Foley po raz kolejny doskonale odnajdzie się w roli (nie dosłownie, chodzi o kreację postaci) Daring Do, a poza tym już wie jak pisać akcję oraz przygodę, toteż może to być coś co znamy w nowej, świeżej oprawie. Z tymi pozytywnymi prognozami, zabrałem się za pięć kawałków tekstu, a później za najnowszy, szósty. Tyle na dzień dzisiejszy udostępnił nam autor. No tak... Początek i na szybko kilka rzeczy – nie wydaje mi się by „wieźć” było odpowiednim określeniem dla statku. Ja napisałbym to zdanie: „Z kilkorgiem kucyków na pokładzie okręt pruł przez fale, na Wyspę Wilczego Kła”. Poza tym kiedyś wspaniała osoba zwróciła mi uwagę, że „słońce” piszemy wielką literą kiedy jest to „nasze” Słońce. W momencie gdy jest to słońce fikcyjne, equestriańskie, tak to nazwijmy, wówczas powinno się pisać małą. Podobnie z księżycem. Skoro już jesteśmy przy tym, to napomknę, że w wielu miejscach zgrzytał mi czas. To znaczy, najpierw tekst pisany był w czasie przeszłym, a potem teraźniejszym, co wewnętrznie gryzło się ze sobą i po prostu lepiej by to brzmiało, gdyby zostało napisane w czasie przeszłym w całości. Poza tym, miejscami zgrzytał szyk, pewne słowa ja sam, osobiście bym poprzestawiał. Ale to tylko moje wrażenie. Zresztą, jakoś od drugiej połowy drugiego rozdziału tego jest już tyle co nic, więc widocznie coś początkowo tam się nie zgrywało... No, nie wiem na sto procent, nie jestem jasnowidzem W każdym razie, przechodząc do treści, zupełnie szczerze muszę przyznać, że początkowo szału nie było, a nawet posunąłbym się do stwierdzenia, że tekst nieszczególnie zachęcał do siebie po dwóch pierwszych rozdziałach. Ot, opowiadanie zaprezentowało się jako standardowe, pozbawione barwniejszych opisów, a także interesujących postaci. Rzeczy wydawały się szaro-bure, suche. Wrażenie po dwóch pierwszych rozdziałach może bardzo zmylić, gdyż po dosyć mało zachęcającym wprowadzeniu następuje rozdział trzeci, krótszy niż poprzednie, ale za to skupiający się na bardzo istotnym zwrocie akcji. Potem jest tylko lepiej – ciekawiej, bardziej sympatycznie, no i te postacie zaczynają pokazywać swój charakter, po prostu w suchą treść zostaje tchnięty właściwy klimat. Bardzo dobrze! „Znowu” – pomyślałem sobie kiedy znalazłem się w połowie drugiego rozdziału. Daring Do była tą „foleyową” Daring Do, realia zostały zarysowane bardzo podstawowo, a postacie nie budziły jakiejś szczególnej sympatii. Wszystko wydawało się zwyczajne. W rozdziale trzecim dzeje się coś niespodziewanego i zostaje nam przedstawiony kucyk, który najwyraźniej będzie naszym antagonistą... Na chwilę obecną. Wprawdzie jego wprowadzenie również nie budzi emocji, a ponadto okazuje się kolejnym szarym kucykiem z białą grzywą... Hej, serio ile jeszcze będzie tego szarego z białym? Odkąd pamiętam, aż od wojskowych kucyków, wiele postaci nosiło takie barwy. To się serio zaczyna przejadać W każdym razie, w tymże rozdziale następuje coś niespodziewanego, bo nasza bohaterka zostaje schwytana. Bardzo wcześnie w historii, dosyć niespodziewanie, gdyż poprzednie kawałki tekstu wskazywały na coś innego. Kolejny rozdział i nasza Do zostaje uwolniona, co również jest niespodziewane, bo szybko, ale okazuje się, że całe to porwanie nie zostało dodane bezcelowo. Klacz odnajduje notes, mapę i to od tego momentu rozpoczyna się eksploracja, pojawia się wiele tajemnic i dopiero od czwartego rozdziału czuć, że autor powrzucał naraz poszlaki i sekrety, póki co nie łączy się to w żadną sensowną całość, ale podczas lektury coś nas przekonuje, że z czasem te elementy zostaną ułożone. Czasami tak jest - czuć, że ktoś nie ma pojęcia co robi, albo czuć, że wszystkie te rzeczy są gdzie są z jakiegoś powodu. W przypadku "Adventure Found Me" mamy do czynienia z tym drugim wariantem To godne podziwu jak nagle w opowiadanie zostaje tchnięty prawdziwy klimat. Na tym etapie (po rozdziale trzecim) postacie naprawdę dają się polubić. Verbose jest bardzo interesująca, gdyż łączy w sobie cechy każdej z Mane6 i to w poszczególnych sytuacjach udziela jej się konkretna natura. Najczęściej jest rozbrykana i wesoła niczym Pinkie, ale potrafi robić użytek ze swej wiedzy jak Twilight, jednocześnie będąc chętną do pracy jak Applejack. Potrafi wykorzystać słońce by się poopalać i pożałować, że nie ma w pobliżu jakiegoś przystojniaka trochę jak Rarity, a w podziemiach nie chce być na końcu grupy, bo nieco się cyka, jak Fluttershy. Verbose jest dynamiczna, charakterystyczna i naprawdę sympatyczna, kiedy przebrniemy przez pierwsze rozdziały. Podoba mnie się jej numer ze Skyverem. Nie dość, że on zyskał jako postać, to jeszcze całość przypomniała mi jakiś „Piątek trzynastego” albo podobny camp slasher z lat 80 :] Po akcji ratunkowej zyskał również Sharp. Wydaje się twardy i kompetentny w tym co robi, ma swoje mocne i słabe strony. Dostał nieco więcej czasu w tekście i pokazał charakterystyczne cechy. Na czele tejże grupy stoi profesor Discover, który ze wszystkich tych postaci wybija się... No, prawie w ogóle się nie wybija Po prostu jest. Nie więcej, nie mniej. Wolę go bardziej od innego profesorka, ale to wciąż po prostu kolejna "jakaś postać". Zobaczymy, czy potem rozwinie skrzydła, jak reszta. Skoro o tym mowa, rozdział szósty jest tym, w którym swe skrzydła rozwija Sharp. Już wcześniej zaczynał być coraz bardziej „lubialny”, ale na obecnym etapie naprawdę przeistacza się w solidną postać, będącą kolejnym dodatnim punktem opowiadania. Przejawiając własną inicjatywę, przeniósł obóz, zapewnił lepsze schowanko przed tubylcami, kilkukrotnie nawet zażartował sobie z Verbose i Skyvera. I świetnie! „Koleś z woja” nie jest nudnym cynikiem rzucającym śmiesznymi one-linerami, jakich pełno w fanfikach, filmach, grach. Rozmawia z innymi, jest zaangażowany, współpracuje, udziela mu się czasem szydera, naprawdę da się go polubić. Świetnie po raz drugi! No i po rozdziale szóstym chcę jeszcze bardziej kibicować Verbose i Skyverowi. Naprawdę fajna z nich parka. Bardzo ich polubiłem Fanfik bardzo wiele zostawia wyobraźni, pomimo tegoż tchnięcia klimatu. Nie uświadczymy tu jaskrawych, rozbudowanych opisów otoczenia (poniekąd szkoda), zabraknie nawet bardziej szczegółowego designu postaci (też szkoda), czy zaglądania w umysły postaci. Owszem, przez to treść wydaje się nieco uboższa niż mogłaby być, ale z drugiej strony tempo akcji, proporcje między rozdziałami są niemalże idealnie wyważone. Zapewnia to spokojną, lekkostrawną lekturę. No i przyznam, że po zakończeniu najnowszego rozdziału pojawiło się znane z „D&D” uczucie - co będzie dalej, dawajcie następne części! Foley stopniowo buduje charakter swojej historii i pomimo dosyć nijakiego otwarcia, treść skokowo zyskuje i jestem praktycznie pewien, że teraz wszystko będzie stabilnie iść w górę – rozwój postaci, tajemnice, zagadki, klimat oraz nowe elementy. Na pewno będę śledził ten tytuł, zachęcam do dania mu szansy, bo choć nie jest to może najbarwniejsza forma, nie jest to może historia największego kalibru, ale ma ogromny potencjał wyrosnąć na coś dużo, dużo większego niż to czym jest teraz, a w ostatnich rozdziałach autor pokazał, że wie w którą stronę ma ją prowadzić by go zrealizować. Wygląda to obiecująco i podoba mi się. Bez wątpienia autor dokądś zmierza i jestem ciekaw co to takiego będzie Pozdrawiam!1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
No ej... to nieładnie się wyśmiewać z tego, że ktoś nie ogarnia tak dziwacznej rzeczy jak angielska fonetyka. Nawet jak chce zniewolić wszystkie kucyki w Equestrii. No i Nitmermoon masz jakieś zainteresowania poza zemstą, niewoleniem kucyków, zabijaniem każdego kto Ci wejdzie w drogę i innymi tego typu nudnymi bzdetami?1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Witam serdecznie na forum! Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze bawił! Interesujesz się programowaniem. Zaprogramowałeś coś fajnego? Jest osobny dział dla fanów elektroniki1 point
-
1 point
-
Pora na nowy komiks (tym razem krótki. Następny będzie dłuższy) Ciekawostka: Jedną z usuniętych postaci jest Wooly - spasiona owca ukrywająca swoją tożsamość... przebierając się za wilka. Tja, owca w skórze wilka. Śmieszki A która scena jest waszą ulubioną? Moja to zdecydowanie przeprosiny. Być może doszukuję się czegoś, czego nie ma, ale wyjście Judy z cienia = przyjęcie przeprosin przez Nicka (z drugiej strony... Czy on kiedykolwiek był na nią zły)? Poza tym znakomicie dobrano muzykę, dialog jest świetnie zagrany (podobno aktorka dubbingowa na serio się popłakała), a płynna animacja uszu Karotki jest przysłowiową wisienką na torcie. Ogromne wrażenie robi też to (fotorealizm):1 point
-
1 point
-
Zastanawia mnie o co dokładnie chodzi antyszczepionkowcom, większość ich argumentów pochodzi "riserczu na jutubie", ale zachwalają nieszczepienie dzieci bo: Naprawdę - kiedy człowiek czyta takie pierdoły, to brakuje słów. Ostatni wzrost zachorowań na odrę nie musiałby mieć miejsca, ale coraz więcej osób wybiera nieszczepienie dzieci. W 2017 przypadków zachorowań było 3,5 raza więcej, niż w 2011. Cóż za przypadek. Nie mówię już o sławnych "ospa party", bo to woła o pomstę do nieba. Narażanie dzieci w imię swoich niczym niepotwierdzonych domysłów, a czasem doprowadzanie do ich śmierci... ŻADNA wiarygodna praca naukowa nie potwierdziła tego, co mówią antyszczepionkowcy, niestety nie da się przemówić im do rozumu przez to, że stosują argument "PRZEKUPILI WSZYSTKICH". Cóż można więcej rzec...1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00