Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/04/18 we wszystkich miejscach

  1. Trixie i wzrost mocy? Zecora zastanawiała się co takiego ją ominęło. Jeśli tak, to faktycznie może coś w tym było. Jeszcze raz, ostatni raz, a potem... potem gorzka wygrana lub słodka zagłada. Koniec horroru. Nie było nadziei ani radości, a tylko pragnienie zakończenia tego koszmaru. Zebra pragnęła tylko się obudzić we własnym łóżku i odkryć, że ostatni miesiąc to tylko zły sen. Mżyło przez cały dzień, stos nie będzie dobrze płonąć. Widziała jak straże Luny dokładają nieco suchego drewna na podpałkę, żeby zechciał się w ogóle zająć ogniem. - Podjęliście decyzję. Dobrze, więc... - rozległ się głos Księżniczki Luny. - Trixie Lulamoon, niech ogień oczyści twą splugawioną duszę. Niechaj wypali zarzewia Koszmaru, byś mogła odrodzić się po drugiej stronie, skąpana w blasku dnia naszej drogiej siostry! Odpowiedziała jej cisza. Lunarni gwardziści weszli w tłum, ale niebieskiej jednorożki w nim nie znaleźli. Zecora spojrzała na wąski sierp malejącego Księżyca i pomodliła się by wybór okazał się słuszny. W końcu strażnicy wrócili, wlokąc za ogon, stawiającą opór klacz. Przyszło ich mniej niż wyruszyło, w dodatku dowódcy brakowało miecza. - Zostawcie mnie! Czego chcecie od Wielkiej i Potężnej Trixie?! - krzyczała magiczka. A potem dostrzegła stos: - Nie, nie, to pomyłka! Trixie nie ma z tym nic wspólnego! Staaaaarlight! Staaaargliiight! Ratuj! Szlochająca Starlight wyciągnęła kopyto w stronę czarodziejki, jednak uzmysłowiwszy sobie jak beznadziejna była sytuacja, zniknęła w tłumie. Nie mogła pomóc przyjaciółce. Nie dałaby rady pokonać Gwardii Nocy ani granatowego alikorna. I tak zrobiła dużo by ratować przyjaciółkę. Więcej niż inni. Przyjaźń umarła w płomieniach jeszcze przed Księżniczką Przyjaźni. Zebra pragnęła odwrócić wzrok, ale nie mogła. Nie chciała tego oglądać. Nie chciała widzieć, jak potężne kucoperze z gwardii Luny przywiązują do stosu walczącą klacz. Jak Trixie uwalnia się z więzów i galopuje w stronę Everfree. Jak Pani Nocy zagradza jej drogę i skuwa magicznym łańcuchem, po czym teleportuje na miejsce kaźni i podpala wilgotne od deszczu drewno. Jak klacz kaszle i łapie oddech wśród dymu. A potem traci przytomność, nim płomienie objęły jej ciało. Smród dymu. Smród strachu. Smród cierpienia. Przyszedł czas oczekiwania. Co się stanie? Czy wygraliśmy? A może nie? Może niedługo wszyscy zginiemy? Stos płonął, rozświetlając ciemność nocy. Trzeszczały bierwiona, strzelały iskry. A Zecora płakała.
    6 points
  2. Ostatni kucyk zapłoną. Na Alrixa spłynęła ulga. Czyli to już koniec, tak? Koniec tego okrutnego przedstawienia, poszukiwań wiedźm, zbierania poszlak i tułania się od tawerny do tawerny... jeżeli oczywiście dobrze się spisali. W najlepszym wypadku spłonęły cztery kucyki, które i tak już były nie do odratowania. Strata potwora, na co żywym dowodem były łzy oraz szlochy wszystkich tu zebranych. Ich twarze rozciągnięte w grymasie żalu, złości i smutku. Nie. To nie ulga spłynęła na podmieńca. To mogłoby być jedynie chwilowe wrażenie. Do jego świadomości dotarło, że jeżeli popełnili błąd, to ktoś tu niewinny spłoną na oczach wszystkich, oskarżany o najgorsze rzeczy. Ten ktoś krzyczał, wiercił się, wił, jak ryba wyciągnięta z wody, kiedy strażnicy wlekli go na stos. Szukał pomocy u każdego, wznosząc modły do bogów, którzy raczyli jedynie w milczeniu obserwować to ponure przedstawienie. Ktoś taki mógł umrzeć ze świadomością, że był niewinny, a rozpacz i żal o niesprawiedliwość wypalały takiego oskarżonego równie mocno, co ogniste języki, obdzierające go ze skóry. Alrix przysiadł na trawie i przyłożył kopytko do czoła. Nie czuł się zbyt dobrze i miał do tego powód.
    4 points
  3. Cindy złapała wreszcie oddech, po czym unosząc głowę wyżej podeszła do grupy. -Przyjaźń istniała przed Twillight, może więc i istnieć bez niej. Wy jesteście dla mnie tego dowodem. I.. Dziękuję wam za to. Zwróciła się oczywiście do pozostałej czwórki łowców. -Opuszczając moją wieś sądziłam że kiedy rozpadła się stara paczka kumpel pozostanę sama.. Ale teraz już wiem że nie. Stanę u waszego boku, nawet jeśli miałabym przypłacić to życiem. Była pewna tego co mówi. I była pewna że nie myli się co do wyboru przyjaciół. Prócz tego zwróciła się też do Vocala, podchodząc i.. Przytulając go. -Nikt z nas nie wiedział że to tak zadziała. Nie wiń się, cieszę się że zecorze udało się Ciebie uleczyć.
    4 points
  4. Starzec już po raz ostatni wspinał się na okryte złą sławą wzgórze. Dziś miał wskazać ostatniego winnego, ale czy aby na pewno cały ten koszmar się skończy? Na miejscu zebrał się spory tłum kucyków, czekający na to co za chwile miało nastąpić. Brown Galion przepchnął się przez tłum kucyków, po czym odwróciwszy się do nich zakrzykną. - Mieszkańcy Ponyville zebraliśmy się tutaj aby spalić ostatniego posądzonego o czary kucyka. Ale czy wtedy cały ten koszmar się skończy? - Ogier zamilkł na chwilę chcąc sprawdzić reakcję tłumu. - Nie to nie będzie koniec. Skąd możemy mieć pewność, że kucyki w innych częściach Equestrii, obawiając się o własne życie nie chwycą za pochodnie? Powstaną grupy samozwańczych łowców czarownic. Możliwe, że wkrótce w całej Equestrii zapłoną stosy. Ostatnim razem spotkałem na tym wzgórzu naszą ukochaną księżniczkę Twilight Sparkle, powiedziała mi wtedy kilka ważnych słów. “Przyjaźń zginęła wraz ze mną w purpurowych płomieniach, teraz jest tylko walka o przetrwanie”. Nie do końca zgadzam się z jej słowami, ale jedno jest pewne nadchodzą wielkie zmiany, Equestria już nigdy nie będzie taka sama. Więc jeśli fanatyczne zastępy kucyków, będą z pieśnią na ustach mordować niewinnych w imię większego dobra, to miejcie pewność, że ja oraz mam nadzieję moi niedawno poznani towarzysze niedoli, będziemy maszerować na czele tych potępionych legionów w samo serce otchłani, ponieważ dla nas już nie ma ratunku, my przeklęci przez “bogów” potępieni przez pobratymców, nic nam już nie zostało tylko walka, walka o przetrwanie w nadchodzącym nowym porządku świata. To nie wiedźmy sprowadzą na nas koniec, my sami to zrobimy. - Ogier po krótkiej chwili milczenia dodał. - Przyjaciele, tak do was kieruję te słowa Alrixie, Vocalu, Cindy i Rubby. Byliście ze mną w tych trudnych chwilach. Ofiarowaliście mi największy dar jaki kucyk może otrzymać, waszą przyjaźń. Dlatego też proszę was teraz o jedno. Brown galion wyciągnął przed siebie kopytko. - Czy staniecie u mego boku, podczas naszej ostatniej próby? Pokażmy Księżniczce Twilight, że się myli, że w tym zepsutym świecie jest jeszcze miejsce na przyjaźń.
    4 points
  5. Cindy patrzyła na stos. Tym razem już nie odwracała wzroku, jak wcześniej. Chciała to widzieć. Wiedziała że nie powinna, ale chciała. Chciała wiedzieć, czy dobrze wybrali. Jeśli nie, świat zmieni się na długi, długi czas. Trwała by tak, patrząc na tańczący ogień do końca, do samego końca jego życia, prawdopodobnie poddając się w końcu uczuciom, które kotłowały się w niej gdzieś w głębi przez cały ten czas i których podczas śledztwa nie dopuszczała do siebie - z jednym małym wyjątkiem kiedy w chwili słabości siedząc w nocy w tawernie Sunbursta wypiła mu jego alkohol. Jednak z tego dziwnego stanu wybudził ją głos Galiona. Nagle odwróciła wzrok w jego kierunku. Mówił coś do Starlight. -Przepraszam Cię, tak trzeba.. Szepnęła do klaczy. Obserwowała ją i niepokoiło ją to co się z nią dzieje. To był jej wybuch emocji. Spalili jej przyjaciółkę. I najgorsze było to, że Cindy rozumiała ją. Nie zareagowała kiedy Glimmer chciała wysadzić siebie, jedynie przymykając oczy, chroniąc się przed blaskiem energii. Nie ze względu na to, że było jej to obojętne, ale właśnie ze względu na to, że to rozumiała. Głośno wciągnęła powietrze. Raz... Dwa... Trzy... Pozbierała się z ziemi i podeszła do przyjaciół. Tak, przyjaciół. Jeśli zebra uważała że przyjaźń zginęła.. Myliła się. Myliła się i to srogo i jeszcze za to zapłaci. Jeśli tak uważała, była zaślepiona na to co się działo i co mówili o przyjaźni chwilę przed ogniskiem. To było przykre.. Było przykre dlatego, że przez to ona już nie zazna przyjaźni. Ani tej, którą poznała Cindy, ani innej. A mogła.. Mogła, tak jak i oni mogli w tak okrutnym czasie utworzyć więzy przyjaźni. Był do tego zdolny starzec, który stracił dziecko; nieśmiały jednorożec z dalekiej metropolii; podmieniec, który dopiero uczył się życia tutaj; oraz batpony z brzemieniem z przeszłości. I pegaz, która odrzucała emocje i uczucia, odsuwając od siebie wszystko co dotykało innych, wmawiająca sobie że nigdy już nie trafi w takie grono. W jak dużym błędzie tkwiła myśląc, że pisana jest jej samotność.. Oni wszyscy dali radę. Stworzyli grono przyjaciół - bardzo zżyte grono. Mimo kłótni, mimo Koszmaru. Miała nadzieję że jej też się uda.. Spojrzała w jej kierunku, a potem wróciła spojrzeniem do Łowców. Jeśli było potrzeba, pomogła im się podnieść z ziemi po wybuchu. -Nie patrzcie na to.. Chodźmy gdzieś razem. Nikt teraz nie powinien zostać sam.. Ja też nie chcę. Spuściła wzrok na moment, przyznając się do tego. Nie chciała być sama. Już nie chciała, teraz, kiedy miała ich, znała coś lepszego. A gdzie się udali? Tę decyzję pozostawiła im, ona tylko poszła za większością. Oby za wszystkimi. To absurdalne, ale kierunkiem była właśnie tawerna Starlight. Ostatnio wszystko co się działo było absurdem.
    3 points
  6. Twilight przyszła na Wzgórze Ognia, gdzie po raz ostatni zostanie zapalony stos wraz z żyjącym, rozumnym stworzeniem. Błoto oblepiło jej kopyta, bawiąc je na brązowy kolor. Deliaktny deszcz padał od rana, przez co ziemia była miękka a drewno, które ma stanąć w ogniu, wilgłe. Chciała widzieć śmierć kucyka, którego dusza została otruta ciemnością. A przyjamniej tak twierdził tłum oskarżycieli. Ciekawe, czy śmiertelnicy zdają sobie sprawę, co ich czeka, jeśli mrok przetrwał... Fioletowy alikorn wysunął się na przód, rozglądając się za mistrzyniami ceremonii. Po pewnym czasie zjawiła się Zecora, która wyłoniła się z cieni Lasu Everfree, który był dla niej domem. Widać było, że zebra znacząco podupadła na zdrowiu. Zazwyczaj lśniąca sierść była wypływała. Kilka kosmyków jej prostych włosów opadało na lewe oko. Można też było dostrzeg spadek wagi... Jednak to nie ruszyło Twilight. Tknęło ją dopiero spojrzenie klaczy - bez nadziei, bez woli walki. Bez życia. Martwe niczym popiół. Gdzieś głęboko w swoim odrodzonym sercu alikorn poczuł lekkie ukłucie. Jedno z nielicznych emocji, jakie poczuła, odkąd powstała zmartwych. Twilight zamrugała kilkukrotnie, a igła żalu zniknęła bezpowrotnie. Na niebie pojawiło się jasne światło, zwiastujące nadejście księżniczki Luny - drugiego sędziego i kata. Młodsza siostra Celestii wylądowała z gracją na rozmokłej glebie. Spojrzała na zebrę a ta kiwnęła głową, że to czas osądu. Kucyki zaczęły wybierać, kto ma dzisiaj spłonąć. Sparkle położyła uszy do głowy, chcąc nie dopuścić do siebie imion prawdopodobnych wiedźm. Kilkukrotnie słychać było imiona jej przyjaciółek. Słyszała też inne, znane i mniej znane imiona. Księżniczka zamknęła oczy, chcąc otoczyć się ochronną tarczą przed okrutnym światem. Nagle zagrzmiał głos Pani Nocy. Klacz z bóle powróciła do rzeczywistości. - Trixie Lulamoon... - rzekła Luna. Twilight cicho odetchnęła. Choć natychmiast tego pożałowała. Oh, Starlight... Że też musisz być tego świadkiem... Po pewnym czasie ofiara została dosłownie przywleczona. Miotała się, szarpała, wyrywała... - Oszczędzaj siły na Śmierć - szepnęła cicho Twilight. - Ona lubi patrzeć, jak jej ofiary walczą o ostatnie tchnienie. Nagle ofiara zdołała się wyrwać gwardzistom. Skorzystała z okazji do ucieczki, pędząc w stronę mrocznego lasu. Dało się zauważyć w oczach Trixie, iż determinacja wymieszna z adrenaliną zwyciężyła nad strachem... Luna jednak nie okazała miłosierdzia. Schwytała jednorożca, związała tak, że ledwie mogła oddychać, po czym natychmiast podpaliła stos. Błękitna klacz odeszła bez krzyków czy wrzasków. Poddała się, co bardzo rozczarowało Śmierć. Sądziła, że taki kucyk jak ona, zaspokoi jej pragnienie cierpienia. W końcu ceremononia dobiegła końca. Wojna jednak nadal trwa. Kucyki nie zauważyły jak Twilight Sparkle urania łzę, sądząc, że to kropla deszczu. Celestio, dopomóż.
    3 points
  7. Po całym tym zamieszaniu starzec przez dłuższą chwilę milczał, wreszcie zebrawszy myśli zwrócił się w stronę łowców i rzekł. - Przyjaciele, to był straszliwy miesiąc pełen okropnych wydarzeń, ale nie mogę powiedzieć, że tego żałuję, inaczej nie poznał bym was. Można powiedzieć, że paradoksalnie te straszne przeżycia zbliżyły nas do siebie. Gdy pierwszy raz przyszedłem na to wzgórze nie wyobrażałem sobie, że spotkam tu tak cudowne osoby. Wkrótce okaże się czy nasze osądy były słuszne, lecz gdyby jednak okazało się, że ten miesiąc był naszym ostatnim, to i tak niczego nie żałuję. W tych trudnych chwilach byliście mi podporą i ostoją, dlatego z największą przyjemnością mogę nazwać was przyjaciółmi
    3 points
  8. Vocal przez cały czas stał w miejscu. Wyprostowany, na jego twarzy nie było żadnych uczuć. Stał i gapił się w kępę trawy metr przed nim. Inaczej wyobrażał sobie urlop, chciał wyjechać do Ponyville aby odpocząć, aby zebrać myśli i pomysły, a tym czasem, stał się katem. Niby chciał być sprawiedliwy, nie osądziłby kucyka, gdyby nie był przekonany, że to on jest winny. Bronił Lyry, skazał Minuette, rozmawiał ze Starlight, skazał jej najlepszą przyjaciółkę. Ale mimo, że był przekonany, co do winy tych dwóch klaczy, nie czuł się dobrze. To okropne uczucie. Uczucie, które będzie mu towarzyszyło do końca życia. Zniszczył życie przynajmniej kilku kucyków, kucyków które przyjaźniły się ze skazanymi, były umówione na wspólne robienie... czegokolwiek. Chociaż... Czy ze skazanych kucyków cokolwiek, ktokolwiek został? Były więzione w swoich ciałach opętanych przez wiedźmy, czy może umarły wraz z opętaniem? Ciężkie przemyślenia. Z tego wszystkiego najbardziej żal mu było Starlight. Rozmawiał z nią, pili razem, po tym jak zachorował, pomagała jak mogła udzielając informacji gdzie jego przyjaciele mają go zawieźć. Najbardziej żal mu było klaczy w której towarzystwie spędził w miarę miły wieczór. Polubił ją, mimo, że krótko się znali. Najbardziej żal mu było klaczy, której spalił przyjaciółkę... Najbardziej żal mu było klaczy, która mu się podobała, a teraz wściekła stała przed nim... a on spojrzeć jej w oczy nie miał odwagi...
    3 points
  9. Cindy westchnęła, siadając. Wzięła ciastko od Rubby, odwdzięczając się uśmiechem. Była taka miła... Cigarette pomyślała sobie że to może być ostatnie takie ciastko w życiu. Oby nie. -Ja zgadzam się z Wami. Myślałam nad tym sporo i to wszystko łączy się ze sobą.. Głosuję na Trixie.
    3 points
  10. Vocal był nieco zdziwiony, ale jednocześnie niesamowicie uradowany słowami Cindy. Po tym jak go przytuliła z powrotem poczuł się częścią grupy. Po chwili zwrócił się do ogółu.- Tam, w krysztale miałem trochę czasu na zastanowienie się. Przypomniał mi się tekst który usłyszałem pierwszy raz będąc na wzgórzu ognia. "Pierwszą jest ta która się nigdy nie zmienia, krwawe lice zdobi, strzeż się jej imienia[...]". Ten fragment idealnie pasuje do... Trixie... Słyszałem, że nie do końca się zmieniła. Nadal lubi się przechwalać, nadal się wywyższa i mieszka w bogato zdobionym namiocie. Poza tym w ostatnim czasie posiadła ogromną moc, której wcześniej nie miała i nie do końca ją kontroluje. W innych kwestiach zgadzam się z przedmówcami.- Przerwał na chwilę- -Oskarżam Trixie.- Po chwili szeptem dodał- Wybacz Starlight...
    3 points
  11. Każdemu zdarza się gorszy dzień ^^ Powiem szczerze, że zrobiłam ten art na opak i szybko xdd · · · Bogaty kuń ubrany w złotko z budżetu Ceśki na ciastka nadciąga
    3 points
  12. Vocal podniósł wzrok kiedy Starlight zaczęła otaczać się magią. Początkowo głowa pozostawała w tej samej pozycji co przedtem, jednak powoli zwracała się w kierunku świecącej klaczy. Pierwszy raz zetknął się z tak potężną magią. W pewnym momencie Starlight popatrzyła na niego i na starca. W jej oczach widać było wielki ból i determinację... Ale i jeszcze coś... Nadzieję? Ogier nie miał czasu się zastanawiać. Po chwili sylwetka klaczy ponownie rozbłysnęła po czym szepnęła krótkie przepraszam. -Sta...- W tym momencie nastąpił wybuch. Ogier ogłuszony padł na ziemię, leżał tak przez chwilę. Gdy doszedł do siebie i ponownie stanął na kopytach, zobaczył tylko krater w miejscu gdzie wcześniej stała klacz. Stanął jak wryty i stał tak dobrych parę minut.- Co się z nią stało? Czy ona się...- Jak najszybciej wyrzucił czarne myśli z głowy. Nie chciał w to uwierzyć. Chwilę później reszta przyjaciół zaproponowała udanie się do jej tawerny. Przystał na tę propozycję. Może Silver Night będzie wiedziała co mogło stać się ze Starlight. -Zaraz do was dołączę- Krzyknął do odchodzącej grupy, po czym ponownie podszedł do zwęglonej trawy, patrzył na nią. Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji, nigdy wcześniej nie odczuwał tego uczucia, silnej tęsknoty połączonej z poczuciem straty. Po policzku spłynęła mu łza. Po chwili dołączył do reszty.
    2 points
  13. Ogier po dłuższej chwili milczenia odpowiedział. - Głosuję na Trixie, rzeczywiście ona wydaje się być najbardziej podejrzana. W zbyt krótkim czasie zyskała ogromną moc, według wcześniejszych słów Waszej Wysokości wiedźma która śniła koszmar teraz nie sypia w ogóle, tak jak nasza pani iluzjonistka. Oraz książka kolekcjonerska z gry Krasnykuce Mroźnylandu, oprócz Starlight tylko Trixie grała w tę grę. Być może to niewiele, ale tylko tyle udało się nam ustalić.
    2 points
  14. Vocal po uwolnieniu upadł nieco odrętwiały, jednak po podaniu leku zaczął wracać do siebie. Po chwili stanął na nogi, podziękował Zecorze i Lunie I wrócił do reszty. Szedł z nieco opuszczoną głową. -Ja... Przepraszam... Ta sytuacja u Starlight... To nie powinno mieć miejsca. Nie powinienem tak bezmyślnie brać książki i to za pomocą magii. Zróbcie ze mną co chcecie, przeze mnie mieliście tylko dodatkowe zmartwienie...-Przerwał na chwilę- Przepraszam...
    2 points
  15. Kryzys zażegnany, pomyślał Alrix, z ulgą patrząc jak kryształ, który wcześniej musiał tutaj dostarczy, topniał na oczach wszystkich. Uwolniony z niego Vocal, opadł półprzytomny i zdyszany, zasłaniając swoją twarz od uporczywego kaszlu. Po chwili jego stan się ustabilizował. Pozostał jeszcze problem paskudnej wysypki, ale i on zdawał się być jedynie krótkoterminowy. Zebra podbiegła do schorowanego ogiera i napoiła go nieznanym podmieńcowi wywarem. Nawet w roju Alrixa zdarzało się od czasu do czasu słyszeć krążące po podmieńcach opowieści o skuteczności mikstur warzonych przez zebry, a zawsze przypominali sobie o tym, gdy ich własna medycyna była niewystarczająca. Jeżeli zebra postarała się o to lekarstwo, to podmieniec już nie musi się niczym martwić. A przynajmniej nie musiałby, gdyby przed nim nie stał już ułożony stos, gotowy, aby zapłonąć. Gotowy, aby pochłonąć kolejną wiedźmę... albo ofiarę. Jeszcze chwila, a będzie po wszystkim. Po dzisiejszym głosowaniu ostatecznie przypieczętują los tej krain i od tamtej chwili, będą musieli czekać na rezultaty tygodni ich starań. Alrix zdawało się, że zbladł nieco na samą myśl... Przez tłum kucyków przepychał się jego przyjaciel, Brown Galion. Stanął na Wzgórzu Ognia, z wysoko podniesionym czołem oraz piersią odważnie wypiętą przed siebie. Była jak posąg odlany z nadziei zdolnej odegnać każde zwątpienie. Wstąpił w niego wigor, energia tak odczuwalna, że momentalnie zwrócił uwagę oraz posłuch wszystkich zebranych. Zapadła cisza. Skupienie skoncentrowało się na starcu. Takiego Galiona Alrix jeszcze nie widział. Tak, to było to; do przemówień miał predyspozycje i podmieniec nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu powiedział, że występuje przed publicznością po raz pierwszy. – Przyjaciele, tak do was kieruję te słowa Alrixie, Vocalu, Cindy i Rubby. Byliście ze mną w tych trudnych chwilach. Ofiarowaliście mi największy dar jaki kucyk może otrzymać, waszą przyjaźń. Dlatego też proszę was teraz o jedno. –Brown galion wyciągnął przed siebie kopytko. – Czy staniecie u mego boku, podczas naszej ostatniej próby? Pokażmy Księżniczce Twilight, że się myli, że w tym zepsutym świecie jest jeszcze miejsce na przyjaźń. – Staniemy – odpowiedział podmieniec, wychodząc przed wszystkich i stając obok starca. – Teraz czas na głosowanie...
    2 points
  16. Może. *** Ale nie, to mają być takie stereotypowe cwaniaczki, co to chcą się wzbogacić kosztem innych. Acz szkoda, że nie zostali tacy, jacy byli w wyciskarce cydru, gdzie wtedy faktycznie stworzyli coś działającego i dobrego, a przegrali przez niewiarę we własne siły xd
    2 points
  17. 2 points
  18. Red Dead Redemption 2 to gra, która kompletnie mnie nie interesowała dopóki nie zobaczyłem jej w akcji na streamie. Kupiłem, zainstalowałem, pograłem... I co? Wrażenia po kilkunastu godzinach grania. Żeby nie było - to tylko moje zdanie, nie narzucam go nikomu Minusy: - archaiczne/dziwne sterowanie: są dwie prędkości poruszania się: BARDZO wolne chodzenie oraz bieg. Przecież gałka analogowa pozwala na płynną zmianę prędkości poruszania się. Po cholerę dawać coś tak zacofanego? nietypowy dobór klawiszy - ciężko wyzbyć się przyzwyczajeń. Przykładowo, "L3" (lewa gałka) to zwykle sprint. Tutaj to skradanie się. Z kolei "L2" odpowiada za celowanie oraz interakcję. Można niechcący kogoś sprowokować (wycelować w łeb zamiast zagadać). aby wspiąć się na jakąś półkę trzeba spojrzeć w górę i nacisnąć bodajże "kwadrat" (lub "x"). Dlaczego nie klawisz interakcji? - trzeba odblokować szybką podróż - mapa jest ogromna, a pokonywane odległości naprawdę duże. Nie zawsze chce się wracać przez 10 minut do obozu. - drobne błędy, które zostaną poprawione łatkami - brak radia lub możliwości zmieniania utworów w trakcie swobodnej gry - brak trybu fotograficznego Plusy: - perfekcyjna oprawa audio/wideo - gigantyczny, tętniący życiem świat, który jest pełen niebezpieczeństw - gang, o który chce się dbać i koń którym chce się opiekować. - wręcz absurdalne przywiązanie do detali (patrz film) - świetny klimat - dobre AI - rewelacyjne strzelaniny (ach ten kultowy, filmowy odgłos rykoszetu ) - po prostu, grywalność Przywiązanie do detali: Fajna polska recenzja: A jakie są wasze wrażenia? Aha, i jeszcze jedno. To NIE jest GTA na dzikim zachodzie. Ktoś kto na to liczy będzie narzekać, że gra jest nudna.
    1 point
  19. ENG: PL NAPISY: https://sparklesubs.pl/movies/mlpbge PL DUBBING: https://sparklesubs.pl/movies/mlpbge?mirror=4 *** No i special świąteczny już za nami, wyjątkowo przed Halloween! Jeśli myśleliście, że kupno prezentu dla przyjaciół to łatwa sprawa, byliście w wielkim błędzie! Mamy sporo fan serwisu, prezentów, zagwozdek i oczywiście multum magii przyjaźni!
    1 point
  20. Starzec powoli podniósł się z ziemi po wybuchu. W miejscu gdzie przed chwilą stała lawendowa klacz pozostał tylko krater. W głowie starca kłębiło się mnóstwo myśli, czy ona odeszła. Dlaczego to zrobiła, ogier trochę ją rozumiał, straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale to jeszcze nie powód aby odbierać sobie życie, nie lepiej tak o tym nie myśleć. Panna Starlight na pewno żyję. Próbował sam sobie wmówić ponieważ pewności nie miał. Z zamyślenia wyrwał go głos Cindy. Zaproponowała pójście do tawerny "Pod Rubinową Gwiazdą" ogier chętnie przystał na tę propozycję, gdyż nie chciał stać w miejscu gdzie być może dokonała żywota, jedyna klacz spośród podejrzanych którą tak naprawdę mógł nazwać przyjaciółką. Schodząc w dół zbocza pomyślał tylko. - Żegnaj panno Starlight. - po policzku spłynęła mu łza. - Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz.
    1 point
  21. Nie wypowiem się na temat samej gry jako gry, bo niestety jeszcze w nią nie grałam, nawet jej jeszcze nie mam. Mimo, że nie przepadam za milionami ciekawostek o grach, zanim ta wyjdzie, bo uważam, że to robi niepotrzebny hypetrain i takie ciekawostki wolę raczej odkrywać sama, niż chcieć by mnie zachęciły do grania... Ale wiem, że to będzie dobra gra. Dlaczego? Bo wiem, że będzie co najmniej jak pierwsze Red Dead Redemption, niesamowitą grą, którą od razu pokochałam. Ze względu na klimat, mechanikę, historię. Wszystko. Póki co nie wiem kiedy będę mieć RDR2, ani tym bardziej kiedy w to zagram, ale liczę, że wciągnę i pokocham tę grę od pierwszego wejrzenia tak samo jak jej poprzedniczkę.
    1 point
  22. Chłopak Maud Pie Przebiegły zawadiaka.
    1 point
  23. Ohh trudny wybór przede mną i naprawdę nie wiem, na co się zdecydować. Osobiście wybrałbym numer 11, ale bardzo mnie kusi, by troszkę namieszać Trixie i Moon... więc chyba zdecyduję się na 6.
    1 point
  24. Starlight nie chciała tego oglądać. Odeszła niemal na skraj lasu pozwalając, by szum wiatru wśród drzew uspokoił jej cierpienie. Patrzyła w ciemność. Ciemność, która z każdą chwilą coraz bardziej wzrastała w jej sercu. “Zabawne… tak bardzo chcemy pokonać ciemność, że nie zauważamy jak sami stajemy się tacy jak ona” pomyślała uśmiechając się tajemniczo sama do siebie. “Niech i tak będzie”. Gniew, bezsilność i rozpacz łączyły się w jedno, a jednorożec coraz bardziej przegrywał tę walkę. W końcu uderzyła kopytkiem w ziemię i odwróciła się w stronę tłumu. Chciała coś zrobić coś powiedzieć Lunie, ratować Trixie, lecz było już za późno. Wracała więc powoli do zebranych, rozważając wszystkie możliwości, jakie jej pozostały. W końcu drogę zagrodziła jej znajoma grupka łowców. Gdy Galion do niej przemówił, zatrzymała się i spojrzała na starca. Nie wiedziała, czy chce z nim rozmawiać. Nie wiedziała, czy chce rozmawiać z kimkolwiek w tej chwili. Nic więc mu nie odpowiedziała. Nic nie powiedziała do nikogo z zebranych. Patrzyła tylko na łowców pustym wzrokiem, a w oczach jednorożca odbijał się płonący stos. O czym myślała w tej chwili? Nie wiadomo i nikt prędko nie dowie się, co chodziło po głowie niezwykle utalentowanej czarodziejce. Powoli zamknęła oczy. Sylwetka jednorożca zaczęła lśnić, a na czubku rogu pojawiło się biało-zielone światełko. Czuć było dziwną energię emanującą od jednorożca. Energia z każdą chwilą się zwiększała i stawała się coraz bardziej wyczuwalna. Klacz otwarła oczy. Jej wzrok skierowany był w stronę płonącego stosu. Przez chwilę patrzyła na swoją przyjaciółkę. Potem przeniosła wzrok na Lunę, a spojrzenie mogłoby zamrozić lawę z wulkanu. Tak samo spojrzała w stronę łowców. Energia emanująca od jednorożca osiągała już punkt krytyczny, lecz nagle dostrzegła wśród zebranych Galiona i Vocala. W tym momencie prawie cała energia znikła. Klacz odetchnęła głęboko i spuściła wzrok. Drobne łzy zaczęły spływać po jej pyszczku. Gniew targał nią dotkliwie, ale czuła również troskę. Troskę o nowych przyjaciół, jak również nadzieję. Tego ostatniego uczucia nie umiała wytłumaczyć… jak i dlaczego po tym wszystkim wciąż czuje nadzieję. Nagle energia znów zaczęła emanować z kucyka, lecz Starlight szybko otwarła oczy i pozwoliła, by ogarnęło ją biało-zielone światło. -Przepraszam. - szepnęła. Nagły wybuch jasnej energii uwolnił falę uderzeniową, która przewróciła łowców, a po klaczy pozostał jedynie krater wypalonej ziemi. Starlight zniknęła.
    1 point
  25. Ostatnie wieści wstrząsnęły klaczą. Szybko się spakowała, zabierając tylko to, co najpotrzebniejsze, po czym zbiegła na dół. Zostawiła Silver Night tylko ogólnie wskazówki co do prowadzenia tawerny, po czym skupiając się znikła. Starlight pojawiła się w jasnym błysku światła. Była wściekła i zaskoczona. Obrzuciła wszystkich łowców lodowatym spojrzeniem… wszystkich oprócz Galiona, który był dobrym przyjacielem i pamiętał o złożonej ongiś obietnicy. -Chcecie spalić Trixie… - Starlight szła powoli w kierunku łowców... obserwując ich uważnie. -Czy mogę poznać dowody, jakie zebraliście? Czym kierowaliście się? Co zadecydowało, że zgodnie skazujecie Trixie na śmierć? Zatrzymała się kilka kroków od łowców, uderzając kopytkiem w ziemię.
    1 point
  26. Rubby widziała zgodność wśród przyjaciół. W myślach cieszyła się, że nikt nie głosował na Lyrę, a tym razem nie chciał prowokować sprzeczki i postanowił zagłosować tak jak pozostali. Dojadł kawałek swojego ciasta i uśmiechnął się do zebranych. - Głosuję na Trixie.
    1 point
  27. Batpony imieniem Rubby Night idąc na wzgórze czuła się dziwnie, nie dlatego, że był to prawdopodobnie ostatni raz kiedy będzie stała na tej ziemi, lecz dlatego, że mieszkańcy zaczeli mówić do niej po imieniu. Już nie była jakimś tam bliżej nie znaną postacią, próbującą kryć się na uboczu. Była uważana powszechnie za łowcę, na którego spadnie odpowiedzialność za pogrożenie tego świata w śmierci, bądź chwale kolejnych dni. Czy każda kłótnia przyjazna rozmowa czy co cokolwiek innego zmieniły batponego? Na pewno, ale czy na gorsze tego już klacz nie była wstanie stwierdzić. Rubby podeszła do swoich nowych przyjaciół. Tak przyjaciół, bo jak inaczej mogła nazwać grupkę stworzeń, z którymi sprzeczała się, imprezowała czy nawet rozrabiała psując innym humor. To był dobry czas. Warty strachu i cierpienia. Pomyślała rozpakowując pakunek, z którym przyszła w którym było pokrojone ciasto marchewkowe. Klacz poczęstowała przyjaciół, po czym podeszła do Zecory i Luny. - Częstujcie się. - rzekła wręczając klaczą po kawałku i nim zdołały zareagować zostawiła alikorna i zebrę samych.
    1 point
  28. Night Tale słysząc imię klaczy, zmarszczył lekko brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. Miał wrażenie, że imiona tego typu były wypisywane w dawnych księgach, które dawno temu udało mu się zdobyć w swoje kopyta. Były to jego białe kruki w bogatej kolekcji. Nim jednak zdołał cokolwiek powiedzieć o swoich rozmyśleniach, nagle usłyszał drugą klacz. Nie spodziewał się, że w jakikolwiek sposób zdoła wzbudzić jej zainteresowanie, bo ta do tej pory wyglądała na obojętną wszystkim i mniej zainteresowaną niż Dancing of the Fate. Zaczął teraz więc przypatrywać się zaciekawieniem Qualm Mask, bo raczej do tej pory nikt nie interesował się jego badaniami. Zresztą komu miał zdradzić swoje wyniki? Wiedza ta była obecnie zakazana, a jego odkrycia zaczęły rozrastać się z czasem, gdy doszło do wojny i wtedy nikt takimi rzeczami się już nie interesował. Więc zawsze pozostawał sam ze swymi badaniami, odkąd tylko pamiętał. Z chwilą gdy Qualm Mask przeszła do tematów o niebezpieczeństwach, związanych z innymi wymiarami, chciał nawet coś powiedzieć. Jednak, gdy klacz stanęła naprzeciw niego, poczuł się zakłopotany i opuścił wzrok. Widać było, że naprawdę rzadko miewał towarzystwo, zwłaszcza damskie. Uniósł jednak głowę, zauważając coś nietypowego. Szybko spostrzegł, że widząc odległość jaka dzieliła go od Qualm Mask, powinien być w stanie wyczuć ciepło jej oddechu, albo przynajmniej jakiś zapach. Nic jednak takiego nie było. Zaczął się zastanawiać, co może być tego powodem. O ile Dancing of the Fate, wykazywała cechy jego rasy, tak Qualm Mask wydawała się zupełnie obca. Dalsze rozmyślania jednak, zostały teraz przerwane przez Dancing of the Fate, siedzącą w fotelu. Słysząc pytanie Fate, znów zmrużył lekko oczy, patrząc teraz na klacz na fotelu. Z jej słów mógł wyciągnąć kilka wniosków. Po pierwsze musiała być kucykiem, to pewne, bo wyraźnie zaznaczyła "moją krainą". Jednak jej pytania dawały do myślenia. Wychodziłoby, że jego teoria o różnych wymiarach Equestrii, jest słuszna. To nie była lina czasu, po prostu każdy wymiar szedł innym torem. Więc nie było powiedziane, że inne wymiary toczyły podobne wojny jak ta u nich. Ile mogło być takich wymiarów? Setki? Tysiące? A może miliony? Księżniczka zdołała złamać barierę w jednym, stąd ich spotkanie z ludźmi. To by wyjaśniało również ostrzeżenie Qualm Mask. W końcu okazało się, że ich przyjście do świata ludzi, było jedną wielką katastrofą. Istoty podobne do ludzi, a pewnie i groźniejsze, mogły zamieszkiwać te światy. Zresztą już teraz mieli z tym niezły bałagan. Był niemal pewny, że to co działo się choćby w lesie Everfree jest skutkiem zabaw obecnej władczyni, z magią między wymiarową. Pokręcił głową po niedługiej chwili, wracając na ziemię. - Przepraszam - uśmiechnął się ciepło, jak mógłby to zrobić tylko prawdziwy kucyk. - Czasem odchodzę w głąb własnego umysłu, analizując zbyt wiele, a potem zapominam o tym co mnie otacza - opuścił lekko wzrok zawstydzony. Zaraz jednak uniósł go ponownie. - Dancing of the Fate, pytasz mnie o wiele rzeczy, których nigdy na oczy nie widziałem - słabo się uśmiechnął. - Mam zaledwie dwadzieścia siedem lat i większość mojej wiedzy pochodzi z ksiąg, a te, które mnie pytasz, gdy się zaczęły jeszcze mnie na świecie nie było, w niektórych przypadkach - wskazał kopytem na bogatą biblioteczkę. - Spróbuje wam pomóc się odnaleźć, jednak na tyle ile będę w stanie - przyłożył kopyto do brody, próbując zebrać myśli. - Nie mylisz się, według tego co wiem Nightmare Moon wróciła z księżyca, ale szybko została pokonana, gdy księżniczka Twilight Sparkle poznała magię przyjaźni i ze swoimi przyjaciółkami pokonały ją, zmieniając znowu w księżniczkę Lunę - Powoli ruszył do biblioteczki, wyciągając jedną z ksiąg, zatytułowaną "Dzieje Equestrii". - Nasz świat, zaczął w tamtym czasie zapisywać na nowo historie. Powrócił Discord - przewrócił na kolejną stronę, pokazując rycinę, jak powierniczki elementów, zamieniają go ponownie w kamień. - Poznaliśmy nową wrogą nam rasę, gdy nas zaatakowała - kolejna rycina ukazywała walkę z podmieńcami, w czasie królewskiego ślubu. - Powrócił Król Sombra i Kryształowe Królestwo - przełożył na kolejną stronę, pokazując upadek złego króla. - Zreformowano Discorda - przewrócił na nowy obrazek, na którym draconequus podaje łapę Fluttershy. - Oczywiście pojawiła się również księżniczka Twilight Sparkle - nowa strona, ukazała koronacje księżniczki. - Potem pojawił się nawet Tirek - kolejna rycina tym razem ukazująca pokonanego centaura. - Ostatnie czasy naszej krainy to Storm King, a potem wszystko się popsuło - zamknął książkę, po tym jak ostatnia rycina, pokazała obrazek pokonanego tyrana. Zaraz potem lekko posmutniał i ciężko westchnął. - Equestria osiągnęła coś wielkiego, po tym wszystkim. Magia przyjaźni była potężniejsza niż kiedykolwiek - mówiąc to uniósł wzrok, patrząc poważnie na obie klacze. - Księżniczka Celestia podobnie jak ja teraz, zainteresowała się innymi wymiarami, ale w większym zakresie. Przynajmniej tak słyszałem - pokazał kopytem na tablice ze szkicami planet z różnych światów, którą mogły zobaczyć wcześniej. - Te badania ją podobno tak pochłonęły, że nie myślała o niczym innym. Chciała roznieść magię przyjaźni na inne światy, w których było to możliwe, a które jej nie rozumiały - powoli wstał od stołu i podszedł to tablicy, biorąc kredę i zaznaczając w pętlę, jeden ze światów. Po wielu nieudanych próbach w końcu znalazła to czego szukała - zmarszczył lekko brwi. - Świat zamieszkały przez inteligentniejszą rasę niż my. Jednak nie mającej żadnego pojęcia o magii. Oni uważali magię za wymysł, a stworzenia takie jak my za bajki. Księżniczka obserwowała wiele czasu, ludzi, bo tak nazywała się ta rasa, będąc zaintrygowana ich potencjałem. Wszystko jednak legło w gruzach - znów westchnął. - Ludzie byli bystrzy, ale kierował nimi strach i chciwość. Nie znali przyjaźni tak jak my i sami sprowadzili na siebie zagładę. Wyniszczyli niemal cały swój świat, a gdy zaczęło brakować surowców, zaczęli walki między sobą. Księżniczka wiedziała, że ich rasa jest skazana na zagładę, ale nie chciała tego. Uważała że ludzie mają potencjał. Zebrała najpotężniejsze moce naszego świata i nałożyła oba nasze światy na siebie, tworząc jeden - znów rozrysował to na tablicy. - Odbudowaliśmy to co ludzie utracili, a potem chcieliśmy nauczyć ich potęgi przyjaźni - znów zamknął oczy, jakby z bólem to wspominał. - Wszystko skończyło się porażką. Ludzie zaczęli widzieć w nas zagrożenie przez eliksir, który zmieniał ich w kucyki, a także dlatego, że nie chcieliśmy ich wpuścić do siebie. Za to kucyki, zaczęły powoli przejmować zachowania ludzi. Ponownie ludzkość stanęła na skraju zniszczenia, gdy przestała mówić jednym głosem. Wojny domowe nie zabierały już tylko ludzi, ale i naszych pobratymców. Księżniczka Celestia miała tego dość i użyła radykalnych metod - zmarszczył brwi. - Jednej nocy zmieniła wszystkich ludzi w kucyki, mając nadzieje, że tak lepiej nas zrozumieją, a nasz świat pochłonął cały dawny świat ludzi - Kucyki, nie mogły zabrać wszystkiego - podszedł to tablicy rozrysowując mapę świata. - Mogło to by doprowadzić do konfliktów z innymi rasami, które uznałyby, że mamy zbyt wielką władzę, więc księżniczki z władcami innych ras, podzielili nowy świat na kawałki. Niestety szybko się okazało. że mimo nowej sytuacji, ludzie się nie poddali. Kruchy pokój trwał kilka lat, aż zbuntowani dawni ludzie, nie nauczyli się panowania nad nowymi ciałami. Zaczęli tworzyć armię i odtwarzać swoją broń, by była przystosowana do ich nowych ciał. Nie docenili jednak potęgi magii, która nadal była dla nich obca, a była skuteczną bronią przeciw ich technologii. W Equetsrii wybuchła nowa wojna domowa, która trwała latami. Wszyscy pochłonięci konfliktami, zapomnieli, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta - znów zmarszczył brwi, patrząc na wszystko co narysował. - Wojna wchodziła w decydujące aspekty dla obu stron i gdy większość sił księżniczek była poza stolicą, ta została niespodziewanie zaatakowana, ale nie przez dawnych ludzi, a kucyki takie jak my- popatrzyła na Fate mówiąc to. - Grupa była prowadzona przez klacz, jednorożec zwaną Crystal. Wojska księżniczek, które stawały jej na drodze, były podobno wręcz masakrowane, a potem ona sama miała pokonać księżniczkę Celestię i Lunę jednocześnie - zamilkł, widać było, że te wspomnienie wywołało w nim ból. - Crystal władała magią, której nawet my nie rozumieliśmy i najwyraźniej nasze księżniczki też. Księżniczka Twilight, chciała zebrać przyjaciółki i obalić tyrankę nim stanie się zbyt silna, ale było zbyt późno. Crystal zdążyła pochwycić pozostałe powierniczki harmonii, a sama księżniczka Twilight, nie mogła użyć ich mocy bez przyjaciółek. W desperacji stoczyła samotną z walkę z tyranką, którą przegrała i również została pochwycona. Kryształowe Królestwo, widząc co się dzieje, zabezpieczyło się mocą kryształowego serca, szukając sposobu na opanowanie sytuacji. Crystal jednak nie czekała na ich ruch i ruszyła teraz na nich. Z pomocą dziwnej mocy, złamała barierę królestwa i pokonała wraz ze swoimi oddziałami gwardię księżniczki Cadence. A zarówno ją jak i jej męża zamknęła w lochu z innymi, a kryształowe serce zostało ukryte. Potem by mieć pewność, że Discord jej nie przeszkodzi w planach, użyła elementów harmonii, nikt nie wie jak to zrobiła. Jednak z ich pomocą uwięziła go w jego własnym wymiarze. Wojska Equestrii, bojąc się o los władczyń poddały się bezwzględnie. Sponyfikowani uznali, że to koniec wojny, a oni mają sojusznika - pokręcił głową. - Nowa władczyni zabrała się zaraz potem za nich. Wiedziała gdzie są wszystkie bazy buntowników, jakby miała magiczne oko lub mapę, która wszystko pokazuje, a potem niespodziewanie atakowała. Ludzie mimo technologii, nie potrafili bronić się przed magią potężniejszą niż inne, które do tej pory poznali jak i atakami gwardii nowej władczyni, która nie wahała się nawet używać ich technologii przeciw nim. W końcu i buntownicy ulegli, a Crystal rządzi wszystkim. Nikt nie wie jak wygląda, bo nigdy nie pokazuje się publicznie, jednak nawet i bez tego wzbudza respekt, bo wszyscy wiedzą że jej moc jest potężna, a my bez naszych władczyń i elementów nie możemy jej pokonać. Świat, który widzicie obecnie powstał za jej panowania. Nie ma magii przyjaźni i nikt nikomu nie ufa, bo Crystal widzi wszystko, a nadzieja w nas umarła - ciężko odetchnął po wypowiedzeniu tylu słów. Pola kukurydzy Szelest nie ucichł, na słowa ogiera. Ponadto pojawiło się coś jeszcze, a był to dźwięk jakby gryzienia. Cokolwiek było w łodygach, najwyraźniej najpierw kogoś zmasakrowało, a potem jakby nigdy nic zaczęło jeść kukurydzę. Nawet ślady krwi były bardziej obwite w tym miejscu. Ciało musiało leżeć niedaleko intruza. Nagle jednak dźwięk chrupania ucichł, a zastąpił go inny. Brzmiało zupełnie jak warczenie zmieszane z piszczeniem. Kucyk nie mógł wydawać takiego dźwięku, ani żadne normalne zwierze. Cezar mógł mieć wrażenie, że ten dźwięk wręcz wwierca mu się w mózg. Zaraz potem tuż nad jego głową, zamachnęło się wielkie białe odnóże, które jednym machnięciem ścięło kilka łodyg, które pospadały na głowę ogiera. Tajemniczy intruz najpewniej uznał, że pozbył się natręta, bo wrócił do chrupania kukurydzy.
    1 point
  29. Batpony chyba przybył trochę za wcześnie na miejsce, żeby się przekonać czy panna Lunamoon wyspała się i wróciła do żywych. W tobołku niesionym na grzbiecie miała świeżo upieczone domowe ciasto marchewkowe pokrojone w kawałki. Zapach wypieku unosił się w powietrzu i drażnił nozdrza przechodzących obok kucyków. Rubby tymczasem zapukała do tawerny i czekając na zewnątrz przyglądała się konstrukcji. *Jakiego koloru jest tawerna? Różni się czymś od zwykłych? Chodzi o to co Rubby widziała*
    1 point
  30. - Mnie uspokaja gra na lirze. Nie miałabym cierpliwości do patrzenia jak ciasto rośnie. A kto mnie nauczył gotować? Cóż, od dawna znałam podstawowe podstawy podstaw, ale dopiero Bon Bon pokazała mi kilka fajnych rzeczy. Mistrzynią to ja nie jestem, ale jakoś sobie radzę. Lyra spojrzała na kalendarz po czym westchnęła... - Ech, dziś ostatni dzień tego koszmaru. Jeśli mnie nie zabiją, to wyniesiemy się z Bonnie z tego porąbanego miasta. Aha, nie jesteśmy parą, ale wiele osób twierdzi, że jesteśmy sobie pisane. Może mają rację, a my po prostu jeszcze o tym nie wiemy? Pogadam z nią gdy wróci... O ile będzie miała do czego wracać. W końcu dzisiejszy dzień może być ostatnim... dla wszystkich, bez wyjątku.
    1 point
  31. Przyznaje Ci rację, ale to ja stworzyłam porcelanę, która dodaje twojej kawie szlachetności. Dzięki niej jest to trunek godny rodziny królewskiej! To ja oswoiłam smoka wawelskiego i poprosiłam, by znalazł inne leże. Strażnicy miasta ze wstydu wymyślili potem historyjkę o Szewczyku, bo sami nie mieli odwagi zmierzyć się ze smokiem.
    1 point
  32. Brown Galion pędził na złamanie karku w stronę tawerny. Gdy już znalazł się przed drzwiami karczmy, pchnął je i pewnym krokiem wszedł do środka. Gdy zobaczył batponego siedzącą przy stoliku, zrobiło mu się trochę głupio, przez to całe zamieszanie z książką zapomnieli o niej. - Bardzo panią przepraszam panno Rubby. - odpowiedział starzec nieco skrępowany. - Zostawiliśmy pannę samą, ale działaliśmy w takim stresie, że zwyczajnie zapomnieliśmy. Mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe? Po czym ogier zwrócił się w stronę właścicielki gospody. - Panno Starlight obiecałem pani kiedyś, że nie pozwolę spalić pani przyjaciółki Trixie bez dowodów. Wiedz, że mówię to z ogromnym bólem serca ponieważ pani okazała nam tyle wsparcia i dobroci, a my w zamian chcemy ci przynieść ból i cierpienie. - Do oczu starca napłynęły łzy. - Wybacz nam panno Starlight nie mamy wyjścia, Trixie spłonie dziś na stosie.
    1 point
  33. 5 She inspires us and teaches us and calms us during storms If only others knew her love they wouldn't see a bad girl
    1 point
  34. skodadav Amura-Of-Jupiter Asimos
    1 point
  35. ILightningStarI WitchTaunter Agletka
    1 point
  36. theGraid miikanism Godoffury xbi
    1 point
  37. Silver Night już od samego rana kręciła się po tawernie, ale nie chciała budzić batpony. Po takiej ilości alkoholu, a zwłaszcza mieszanki imprezowej nie jeden kucyk spędziłby noc w pozycji niemożliwej do osiągnięcia normalnie. Gdy jednak zauważyła, że klacz wraca do życia, zaczęła uważniej ją obserwować, jednocześnie dalej przygotowując lokal na przyjęcie gości. -Za dużo panienka w siebie wlała wczorajszej nocy co? - Zapytała z uśmieszkiem i nalała do kubka czystej, zimnej wody, po czym kubek podała batpony. Po czym wróciła do polerowania szklanek i kufelków. -Ale nie tylko panienka… wczoraj się sporo działo zwłaszcza z tą księgą… słowo daję jeszcze raz znajdę coś, o czym nikt nic nie wie w mojej tawernie, a wyleci to razem ze stołem, na którym będzie leżało prosto na słońce. Starlight również od dawna nie spała. Przeglądała swoje książki i starała się działać tak jak działała Twilight w takich sytuacjach. Szukała najlepszego rozwiązania i jakichś wskazówek w starych kronikach. -Na brodę Starswirla… brakuje mi zamkowej biblioteki. - Rzuciła ze złością ksiązkę obok łóżka na dosć spory już stosik. -Chyba nic nie znajdę… oby Zecora znalazła rozwiązanie. - Spojrzała na stos książek leżących na podłodze - mhmh Twilight by mnie zabiła za coś takiego… - Zachichotała i machnęła kopytkiem - Trudno przejrzałam już wszystko, co mogłam i nic tutaj nie ma na temat tej wysypki… zobaczę co słychać na dole. - Spojrzała raz jeszcze na pokój, ale nie miała siły tego wszystkiego sprzątać, więc pokręciła łepkiem i udała się na dół. W połowie schodów przystanęła i spojrzała na batpony. Kucyk wyglądała jak wcielenie wszystkich nieszczęść, jakie spadły na Equestrię w ciągu ostatnich tygodni. -Dzień dobry… - Rzuciła i zaraz zasłoniła pyszczek kopytkiem, ukrywając rozbawienie. -Widzę, ktoś tutaj wrócił zza światów.
    1 point
  38. Jutro zacznie się prawdziwa zabawa Oby zakończyła się pomyślnie
    1 point
  39. Witajcie w kolejnym już numerze Equestria Times. Jeśli myśleliście, że pismo umarło, to byliście w błędzie i to dużym. W zamian za tyle czasu oczekiwania numer nie dość, że jest potrójny, to jeszcze wyjątkowo gruby ( ponad 90 stron) obfitujący w treści, teksty i inne wspaniałości. W numerze między innymi dużo recenzji fikcji literackiej opartej o kucach, dużo publicystyki i rzeczy niezwiązanych z kucykami takimi jak recenzje seriali, filmów gier i innych tekstów. W ramach przeprosin za czas oczekiwania do pisma w niedługim czasie zostanie dołączona solidna niespodzianka, także jest na co czekać. Standardowo poza publikacją w ISSUU dołączamy link do pobrania pdfa z numerem. ISSUU: https://issuu.com/equestriatimes/docs/027 PDF: https://drive.google.com/file/d/118AIXPdlRPMKBxWmQW8VmymX075-lY7c/view
    1 point
  40. Jakoś mnie ten vector zauroczył, cała rodzinka w komplecie autor: Vector-Brony Bardzo pomysłowa praca ze Wspaniałą Trixie! Muszę to gdzieś wykorzystać! autor: Skalker Loki to moja ulubiona postać! Perfekcyjne połączenie! Starlight jako Dr Strange, też niczego sobie :3 autor: vest
    1 point
  41. Sie macie ludzie! xD Wróciłem, sam nie wiem jak, mam nadzieję, że nie tylko na chwilę. Tak coś mnie ostatnio na wspominanie wzięło, że postanowiłem coś tu nowego wpisać. Kto wie, może uda mi się jeszcze nadrobić odcinki mlp co jeszcze nie widziałem. Boże jak ja dawno nie ogładałem, jak ja dawno tu nie byłem. Zniknąłem tak po prostu i nie wróciłem. Wybaczycie mi kiedyś? xD O Boże kochany wszechmogący, czy tu jeszcze jacyś starzy znajomi siedzą?
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...