Popularny post. Madeleine Napisano Marzec 6, 2014 Popularny post. Share Napisano Marzec 6, 2014 Dobra, przyznam się. Ten tekst nie miał tu w ogóle trafić. Pisałam go z myślą o MMF i chciałam, by tam pozostał. Recenzja w MANEzette sprawiła jednak, że poczułam się… zobowiązana. Nie przedłużając. Opis: Chcąc za wszelką cenę poprawić Harmonię rządzącą Equestrią, Twilight sprowadza na świat apokalipsę. Pszczoły [One-shot] [Mature] [Controversy] [Dark] [Post-apocalyptic] PS Na FGE opowiadanie wywołało skrajne emocje. PPS Ponieważ pojawiły się głosy, że tag Violence jest dany na wyrost, nie wymieniłam go w temacie posta. W samej pracy jednak zostawiłam. Tak na przekór. (A nuż są osoby super-niesamowicie-wyjątkowo wrażliwe? W XXI wieku? W czasach nieuznających żadnych świętości?) PPPS Jestem na okładce, jestem na okładce! Dobrze, że nie w formie zdjęcia, bo by wam czytelnicy masowo drukowali ten egzemplarz, by zrobić z niego podpałkę do grilla. Zdobywca oskara w kategorii "NAJLEPSZY Z NAJLEPSZYCH!" Zdobywca oskara w kategorii "Najlepszy Oneshot" Epic: 10/10 Legendary: 10/50 24 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Erast Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Osobiście uważam, że opowiadanie stoi na wysokim poziomie i jest napisane dobrze, ale arcydziełem go nie nazwę. Nadal nie rozumiem tego całego ,,bum" na tego ficka, choć pewnie wynika to z faktu, że mało opowiadań stoi na JAKIMKOLWIEK poziomie (bez urazy). Fabuła jest z pewnością największym atutem tego ficka. Świetne wręcz zakończenie, nawiązujące do początku, jednak... brakuje mi w tym... sam nie wiem, czego, żeby wystawić 10/10. Moja ocena to 8/10. Pisz dalej, bo czyta się przyjemnie Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bester Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Zatem sławne "Pszczoły" trafiły na forum. Autorka rzeczowo skomentowała mój tekst na FGE, wypada zatem odwdzięczyć się tym samym. Więc tak, o tekście dowiedziałem się gdzieś z jakiejś rozmowy, potem Misiek podesłał mi do niego link z krótkim "czytaj". Z automatu, wszelakie treści na które jest szalony "bum" omijam szerokim łukiem i zapoznaje się z nimi sto lat po fakcie, nie orientując się w sprawie kiedy jest na to czas. Tym razem był inaczej. Stwierdziłem "a co mi tam, zerknę sobie". Zajrzałem do dokumentu, a tam komentarze. Sami widzicie jakie. Przyznam, że dodatkowo mnie to zniechęciło. Zdarzyło mi się zawieść na czymś wychwalanym na wszystkie sposoby. No ale dobra, otworzyłem dokument, warto chociaż go przejrzeć. Przeczytałem sobie zatem na spokojnie tekst, i pierwsze co mi się spodobało to pomysłowość autorki. Motyw który wybrałaś momentalnie przypadł mi do gustu. Niby nic nie znaczące pszczoły a jednak ja wiele od nich zależy. Przedstawienie, wykorzystanie i poprowadzenie wątku zostało zrealizowane na bardzo wysokim poziomie, powili dawkując kolejne etapy upadku. Nie mogę nawet ponarzekać na dynamikę tego co dzieje się w tekście, bo jest ona bardzo dobrze dobrana. Nic nie dzieje się za szybko, nic nie przynudza. Po prostu, kolejne wydarzenia, będące konsekwencją złej decyzji następują po sobie, powoli i nieuchronnie. Kolejna rzecz: świetnie oddana bezradność i widmo zbliżającej się klęski. To doskonale buduje klimat, który wpływa na odbiór opowiadania, zaliczamy jako następny element który mi się spodobał i umilił czytanie. Sposób narracji w pierwszej chwili wydał mi się nieco z czapy, ale z kolejnymi stronami coraz bardziej się z nim oswajałem i zrozumiałem, że inaczej, lepiej tego nie idzie przedstawić. To dodatkowo wyróżnia ten tekst, który sprawia nawet wrażenie jakiegoś scenariusza, który można wykorzystać do jakiejś animacji, czy czegoś w tym guście. Zatem mamy kolejny element który składa się na przystępne opowiadanie. Nie będę się tutaj rozwodził nad całą fabułą ponieważ wspomniałem o głównym motywie, powiem tylko, że polecam samemu się zapoznać z tym, co wydarzyło się po pewnej decyzji... Dodam jeszcze, że w całym opowiadaniu podobały mi się niektóre motywy, nie będę mówił które, ponieważ będzie to spoiler, powiem tylko, że jeśli autorka w swoich kolejnych tekstach wykaże się pomysłowością ukazaną w "Pszczołach", to te teksty szybko zdobędą odpowiednie wyróżnienia. Ode mnie tyle. Autorce gratuluję napisania tak ciekawego i pełnego intrygujących pomysłów dzieła. Czekam na kolejne teksty i liczę, że w nich również się wykażesz. Dziękuję też za przeczytanie mojego tekstu na FGE i za rzeczowy komentarz. Życzę zatem kolejnych sukcesów na pisarskiej ścieżce tegoż fandomu. P.S Oddaje swój głos na tag EPIC w razie głosowania. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Skrivarr Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 (edytowany) Cóż... przeczytałem, przeczytałem... i cóż... Można to opisać tak: Meh. Zanim jednak mnie zlinczujecie, chciałbym sam sobie odpowiedzieć na pytanie: "Czy żałuję spędzonego czasu?" Odpowiedź: Nie. Myślę, że tu bardziej idzie o to, że nie lubię takich moralizatorskich opowiadań. Ja czytam dla samej przyjemności, a nie po to, aby się namyślać nad tym, czy jestem złym człowiekiem. Być może dlatego, że tą odpowiedź znam. Ja osobiście widzę fajne opowiadanie, z satysfakcjonującym zakończeniem. Fabuła? Ot, opowieść o głupocie, jej skutkach i dobrymi chęciami piekielnych kazamat brukowaniu. Styl? Mnie osobiście wydaje się trochę... jakby to ująć... ponury. Dlatego też nie rozumiem tego szumu i komentarzy w których są jakieś "cuda-wianki" i wychwalanie pod niebiosa. Uważam, że opowiadanie jest naprawdę dobrze napisane, ale... cóż, to wciąż TYLKO opowiadanie. Dużo literek na ekranie, estetycznie poustawianych w akapity. Więc ja nie uważam tego za jakieś nie-wiadomo-jak-cudowne-arcydzieło-sztuki-pisarskiej. Ot, moralizatorski fic. Fuj... Czy żałuję spędzonego czasu? Nie. Czy poleciłbym go komuś? Tak. Czy wrócę? Nie. Kończąc, zawsze znajdzie się ktoś zgryźliwy i wygląda na to, że ja trzymam tutaj pałeczkę. Szczerze mówiąc, nie poruszyło mnie. Może wina mojego gustu, może spaczonego umysłu, nie wiem. Dla mnie, zabrakło tu równowagi, wszystko jest ponure, ciągnące ku nieuchronnej zagładzie i to... cóż... mi się nie podoba. Sądzę, że jest to główny mój problem z opowiadaniem. Ot, brak balansu między "czarnym" a "białym", co mnie odpycha. Mówiąc szczerze, czułem się podobnie jak przy oglądaniu anime "Shingeki no Kyojin". Ten sam problem. Za dużo czerni, za mało bieli. Brak harmonii w świecie. I, tak jak tam, w pewnym momencie zacząłem po prostu bez namysłu przeglądać kolejne linijki, gdyż po prostu byłem zmęczony ponurą atmosferą. Podsumowując, (zanim mnie zlinczują) opowiadanie stoi na przyzwoitym poziomie, jednakże nie trafiło w mój gust. Czy mi się podobał? Oczywiście. A czasu spędzonego przy opowiadaniu nie żałuję. Ot, co. Jednakże, chciałbym dodać po przemyśleniu sprawy, moją opinia po tych "nastu" godzinach od przeczytania trochę się zmieniła. Nie zgadzam się z pozostałymi, gdyż, uważam ostatecznie, że opowiadanie jest po prostu "dobre". Możliwe, że nie doczytałem, ale zastanawia mnie jedna rzecz.Jeżeli Drzewo było w porządku, to w takim razie po kiego Twilight chciała je klonować? Szczerze mówiąc, to dalej nie łapię intencji naszej Zmierzchowej Błyskotki. Ani jej planu. A szczególnie tego, jak na ten plan wpadła. Dlatego zadaję właściwe pytanie: O co chodzi w związku przyczynowo-skutkowym? Albowiem póki co wydaje się bez sensu. Edytowano Marzec 7, 2014 przez Skrivarr 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Udało się! Pszczoły nawiedziły forum! Bezwzględnie oddaję głos na [Epic], a choć sądzę, iż wystarczającym uzasadnieniem jest recenzja jaką napisałem do MANEzette, to dla porządku wymienię kilka kwestii: - Niesamowite ukazanie świata przedstawionego. - Fenomenalna fabuła i ukazania tysiąca lat historii na kilkunastu stronach w sposób spójny i logiczny. - "Żyją długo... A jak długo umierają?" - Wprost zabójcze zakończenie. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Też głosuję na EPIC. Tekst przeczytałam na fge, na MMF i... To było to! Doskonale napisany, ciekawa fabuła, fik, który porusza emocje! Tak, "Pszczoły" są niemal doskonałe. Pokrytykowałabym jeszcze, ale... nie ma się czego przyczepić. Nic, ino za całokształt chwalić. Cahan approves. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Imeshovy Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Co prawda nie jestem fanem fanfików, ale zachęcony słowami pochwały przeczytałem "Pszczoły". Cóż... Po przeczytaniu ostatniego zdania mogę powiedzieć tyle: Tak, właśnie tyle. Fanfik ma wszystko, co powinien mieć dobry "jednostrzałowiec". Nie zmuszałem się do przeczytania utworu. Fanfik wciąga jak Bagno Biebrzańskie - autentycznie przez jakiś czas wpadłem w trans. Kompozycja tekstu również na duży plus. Bardzo dobre opisy dzięki którym mogłem bez najmniejszych problemów wyobrazić sobie miejsce akcji. Najbardziej podobały mi się przemyślenia Twilight. Czuć było jej rozpacz po popełnieniu błędu. Problematyka bardzo dobrze ukazana. Nie ukrywam, że mnie trochę zaniepokoiła, gdyż wyobraziłem sobie obraz naszego świata pod taką postacią, jak Equestria w fanfiku... Jak to bodajże Einstein powiedział "Jeśli na świecie wymrą pszczoły, ludzkość przeżyje góra kilka lat" - jakoś tak to szło . Nie sądziłem, że te słowa mogą być takie prawdziwe. Mógłbym się jeszcze rozpływać nad fanfikiem, ale tu zakończę . Podsumowując - dzieło jak najbardziej zacne! Aż chciałbym uścisnąć dłoń autorki (która ma również ode mnie plusa za znajomość lektur szkolnych ). Myślę, że "Pszczoły" powinny być tzw. "pozycją obowiązkową" każdego czytelnika fanfików. Dlatego również oddaję głos na tag [epic] i [legendary]. Nic, tylko tłumaczyć na inglisz i dzielić się z resztą fandomu . Serdecznie polecam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gandzia Napisano Marzec 6, 2014 Share Napisano Marzec 6, 2014 Więc... Rzadko zdarza się, by jakieś opowiadanie odebrało mi mowę. Tobie się udało. Siedzę przed laptopem, gapię się w ekran i autentycznie nie wiem, co napisać, wiem bowiem, że jakiej odpowiedzi bym nie udzielił, nie odda ona nawet w połowie ogromu uwielbienia, jakie czuję wobec tego Arcydzieła i Ciebie, szanowna Madeleine. "Pszczoły" to opowiadanie wręcz pozbawione wad. Idealna długość, idealny styl, idealna budowa klimatu, idealne oddanie emocji i grozy, jaka towarzyszy tragedii, jaka dotknęła świat przedstawiony. Jest to przy tym fanfik niezwykle dojrzały, czego nie można powiedzieć o wielu innych opowiadaniach oznaczonych tagiem [dark]. I to zakończenie... Reasumując. Czy oddaję głos na [Epic]? Tak. Czy oddaję głos na [Legendary]? Jak najbardziej. Czy mam szczerą nadzieję, że "Pszczoły" zostaną przetłumaczone? Ba, nie wątpię w to; nieprzetłumaczenie tego opowiadania to grzech. A dla Autorki mam tylko jedno słowo: dziękuję. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aTOM Napisano Marzec 7, 2014 Share Napisano Marzec 7, 2014 Hmm, zasadniczo napisałem spory kawałek komentarza na FGE i nie wiem, co dodać, a nie mam ochoty go po prostu kopiować. Więc może napiszę coś nietypowego: 1. Nie spałem. Tak, po pierwszym przeczytaniu po prostu nie spałem w nocy, bo co mocniejsze zdania latały mi po głowie. Do tej pory chyba nie było tekstu (z fandomowych), który wywołałby u mnie taką reakcję. 2. Nie mogę normalnie posłuchać serialowej "Find a way" w moim ulubionym remiksie Vinyl Scratcha (ani w każdej innej wersji). Zobaczcie sobie tekst, a wszystko stanie się jasne. 3. Nie mogę normalnie posłuchać "Elemental" Evening Star'a. Kawałek jest o Philomenie, został w nim wykorzystany fragment, w którym Celestia opisuje feniksa. Czyli przez ten tekst straciłem noc i dwa kawałki. Uczciwa zamiana. Głosuję na [epic]. Jeśli jakiś tekst na niego zasługuje, to na pewno ten. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pillster Napisano Marzec 7, 2014 Share Napisano Marzec 7, 2014 (edytowany) Głosuję na Epic. Bezwzględnie. Brak scen mocniejszej przemocy i dialogów wcale nie zmienia faktu, że fanfik jest wstrząsający (a nie zdarzyło się od dawna, by jakiś tekst uderzył mnie o tutaj ). Inna sprawa, że mistrzostwem jest zmieszczenie genezy tysiącletniej tragedii na dwudziestu stronach. Po jego przeczytaniu przez dwa dni dochodziłem do siebie, obrazy są niezwykle sugestywne i znakomicie przeplatają się z sytuacją Twilight. No i zakończenie. Po prostu arcy-ku**a-mistrzostwo. Jak ten fik epica nie dostanie, zjem własne kapcie. Nieważna długość, to dzieło na to w pełni zasługuje. Edytowano Marzec 7, 2014 przez Pillster Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Popularny post. Bodzio Napisano Marzec 7, 2014 Popularny post. Share Napisano Marzec 7, 2014 (edytowany) Ostrzeżenie. Opinie zawarte w poniższym tekście mogą wywołać nieprzyjemne ukłucie w dumie czy też sprawiać wrażenie chamstwa i/lub krytykanctwa. W subiektywnej opinii autora komentarz - ze względu na odmienną opinię - NIE nadaje się dla użytkowników, którzy są w stanie jedynie podążać za tłumem. (Jeżeli przerobiłeś literaturę obozową, to cię nie ruszy.) <muzyka zaczyna grać> "No, no, no, przypatrzmy się... "Arcydzieło"... o, już czuję lęk! A tyle było gadania, żeś Bóg wie co!" ~Bodzio jako cosplay Babojagołaka Pszczoły. Tak, pszczoły, czy też “Pszczoły”, wydarzenie ostatnich tygodni, Fanfik Tysiąclecia, czwarta osoba boska, mesjasz czytelników i najwybitniejszy fragment tekstu pisanego wytworzonego przez nasz rodzimy fandom. Czy można się z taką opinią nie zgadzać? Może zabrzmi to nieprawdopodobnie, lecz… ano, można. Bodzio drży lekko, kiedy zimny podmuch owiewa jego cokolwiek krągłe boki. Ma wrażenie, że lodowate igły wbijają się mu w skórę i przechodzą na drugą stronę. Ostre ukłucia, tak zimne, że aż parzące. Bodzio siedzi na fotelu i jest mu niewygodnie, choć nigdy wcześniej mu się to nie przydarzyło. Młody mężczyzna każdy oddech czuje głęboko w sobie. Chce się przesunąć, obrócić, przybrać wygodniejszą pozycję, ale nie może tego zrobić. Wszędzie tylko pszczoły. Wszędzie wychwalające ponad niebiosa komentarze. Każdy kolejny to nowy ból. Każdy z nich to mała śmierć. Zacznijmy może od dwóch bardzo prostych stwierdzeń. Pierwsze z nich, ułatwiające pracę z niemal każdym tekstem oraz komentarzem, powinno być wam dobrze znane - nie jest możliwa obiektywna ocena twórczości jakiegokolwiek rodzaju. Mając to w pamięci, możemy przejść do punktu drugiego: Nie uważam “Pszczół” za opowiadanie słabe. Zaskoczeni? Muszę przyznać, że byłem dość poruszony, gdy uświadomiłem sobie, że mimo całego mojego zgorszenia nie zraziłem się do samego tekstu. Konstruktywny komentarz jednak świętą rzeczą jest i po bożemu poprowadzić go należy. “Pszczoły” witają nas ostrzeżeniem. Ba, nie jednym, lecz dwoma, które w większości czytelników zadziałały zapewne jak obietnica owocu zakazanego, zaintrygowały i zachęciły do dalszego czytania. Tak było w moim przypadku, choć, przyzwyczajony do różnych pierdół podobnej natury, niemal je zignorowałem. Następną część stanowi według mnie najlepszy fragment całego opowiadania. Autorka wita nas interesującym opisem, który czyta się bardzo przyjemnie, a nasz apetyt jedynie rośnie. Pada tak wychwalane przez wielu “a jak długo umierają?”, co sprawia, że sami zaczynamy się zastanawiać nad tą kwestią. Jest to niczym hitchcockowskie trzęsienie ziemi, które przykuwa do ekranu. W momencie, w którym przywołuję ten słynny motyw, od razu powinno pojawić się pewne fundamentalne pytanie. “Czy reszta dorównuje początkowi? Czy atmosfera ciągle się zagęszcza, niczym kościste palce napięcia zaciskając się na czytelniku?” Po pierwszej lekturze sam byłem skłonny odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. “Gdzie więc ten hejt?” możecie zapytać. Problemy pojawiają się, gdy czytelnik szuka w tym opowiadaniu czegoś więcej, niż jedynie rozrywki na kilkanaście minut, a przecież tego wyraźnie pragnie autorka, czego dowodem jest chociażby posłowie. W moim przypadku drugą lekturę przeprowadziłem po ujrzeniu wszelkich nad wyraz pozytywnych komentarzy, nazywających “Pszczoły” arcydziełem. Zapragnąłem więc wyciągnąć z tego tekstu to, co czyni go wybitnym. Szukajcie, a znajdziecie, czyż nie? Znalazłem coś zgoła innego. Co prawda utwierdziłem się w przekonaniu co do słuszności moich pochwał kunsztu autorki w posługiwaniu się językiem, jednak ujrzałem jednocześnie wiele potknięć. Zbyt wiele, by je pominąć, na co niestety zdecydowała się zdecydowana większość czytających. Chciałbym, byście wiedzieli, że jestem z rodzaju tych ludzi, którzy potrafią wczuć się w tekst pisany, choć w przypadku siedzenia przed ekranem nie jest to tak mocne uczucie, jak siedząc w wygodnym fotelu z dobrą książką. Potrafię śmiać się, potrafię płakać razem z bohaterami, potrafię rzucić czymś o ścianę, gdy autor wykorzystuje tę więź do wzbudzenia takich właśnie emocji. Jak jednak łatwo mi przychodzi zżycie się z postaciami, nawet w przypadku krótkiego tekstu, nawet prostszą rzeczą jest mnie z tego stanu wybić. To udało się autorce parę razy już w przypadku mojej pierwszej lektury, a przy drugiej było jedynie gorzej. Choć starałem się, jak mogłem, w oczy kłuł mnie suchy styl, przez który całość zaczyna przypominać artykuł, jaki moglibyśmy znaleźć na Wikipedii. Powraca tu porównanie do literatury obozowej… które jednak okazuje się być użyte na wyrost. Emocje wywoływane przez to opowiadanie co prawda występują, lecz pojawiają się w, według mnie, zupełnie nieodpowiednich miejscach. Jednym z moich pierwszych zarzutów na tym polu jest niewystarczające zaakcentowanie upływu czasu. Preludium do tragedii jest plan Twilight i jej tworząca się na tym punkcie obsesja, której jednak w ogóle nie jesteśmy w stanie poczuć. Setki lat eksperymentów zawarte są w pięciu krótkich akapitach, podczas których z przyczyn naturalnych umierają pozostałe powierniczki Elementów. Pytam, czemu ten temat nie jest bardziej rozwinięty? Stopniowe pogrążanie się w obłędzie jest tym, co mogło rzeczywiście nadać temu fikowi odpowiedni wydźwięk. Szaleństwo, uparte dążenie do celu, nie zważanie na śmierć nawet najbliższych osób… idąc tropem myśli autorki, czy nie warto było wykorzystać tego jako metaforę ludzkości, wciąż za wszelką cenę dążącej do rozwoju? Cały ten potencjał nie zostaje jednak wykorzystany, a jego miejsce zajmuje konfuzja wywołana nagłym upływem czasu i zalążek formy sprawozdania, miernej statystyki, jaką jest śmierć milionów. W tym punkcie pojawia się jednak nadzieja. Jest nią opis śmierci pszczół, piękny i obrazowy, pozwalający wyobrazić sobie ogrom tej katastrofy bez większych trudów, oraz opis kilku następujących wydarzeń. Tutaj suchy styl dobrze wykonuje swoje zadanie. Chaos, dezorientacja, próby racjonalnego wytłumaczenia całej sytuacji - jest to coś, co powinno zostać po prostu zauważone, bez wymuszonego nakładania bagażu emocjonalnego, pozwalając czytelnikowi samemu wybrać, jakie żywi wobec nich odczucia. Utrzymuje to nas wciąż niejako ponad światem przedstawionym, szczątkowo przedstawia fakty, w milczeniu zapowiadając jednak, że najgorsze jeszcze przed nami. W tym miejscu jest to wyważone idealnie i, choć nie brawa, to jednak należy się pochwała. Potem następuje zderzenie z rzeczywistością, przez które większość przeszła bez szwanku, jak zdążyłem już zauważyć po innych komentarzach. Kucyki podejmują się próbom przeciwdziałania pomorowi pszczół, robiąc to w jeden z najbardziej absurdalnych sposobów, jakie jestem w stanie sobie wyobrazić. Myśl o ręcznym przenoszeniu pyłku przywołuje jedynie politowanie, lecz również pokazuje determinację, chęć wspólnej pracy, by odwrócić pomyłkę jednej osoby, by przeżyć za wszelką cenę. Choć sam opis tego wciąż trzyma poziom, problem pojawia się w innym miejscu. Nie udaje im się. Wszystkie te rzeczy, które próbują zrobić, mają racjonalne podstawy, by okazać się skuteczne. Weźmy na ten przykład naszą starą, dobrą ludzkość. Choć z współpracą są u nas problemy, sam masz gatunek być może byłby w stanie przetrwać tego rodzaju apokalipsę. Pozostałoby nas niewielu, a cywilizacja jako taka być może przestałaby istnieć, jednak przetrwalibyśmy, choćby dzięki roślinom niezapylanym przez pszczoły, lecz inne stworzenia, a także ręczne przenoszenie pyłku, czasochłonne, lecz możliwe. W Equestrii sprawa ma się inaczej - absolutnie nic nie daje plonów, a sztuczne zapylanie nie przynosi efektów. W głowie czytelnika wręcz musi się pojawić pytanie “dlaczego?”. Czekamy na odpowiedź z niecierpliwością, jednak nie zostaje nam ona dana. Jedynym wytłumaczeniem jest konieczność pociągnięcia akcji dalej ku tragedii, znana inaczej jako “bo tak”. Czemu, ach, czemu - pytam - autorka postanowiła tą jedną rzeczą wyrzucić do kosza cały swój koncept? Po uświadomieniu sobie, że podobny scenariusz nie mógłby mieć miejsca na Ziemi, opowiadanie traci naprawdę wiele w kwestii wywoływania emocji i przekazywania swojej myśli. wciąż co prawda skłaniając do przemyśleń, lecz pozbawionych już tak wielkiego ciężaru. Dochodzimy tym samym do pytania zadanego przez jednego z moich poprzedników - dlaczego? Rozumiem, że opowiadanie to ma przedstawiać fakt, że gdy w końcu uda nam się zaburzyć naturalny porządek, to już nie wrócimy do starej wersji świata, lecz pamiętajmy, że jesteśmy w pełnym magii świecie i tekst nie próbuje się nawet tego wypierać. Drzewo zaczęło usychać, lecz potem nagle przestało i nie ma już o nim żadnej wzmianki. Twilight nazywa te wydarzenia klątwą Drzewa… a więc ostateczny morał to “nie wkurzaj Yggdrasila”. Śmieję się za każdym razem, gdy widzę te słowa, lecz to niestety smutna prawda. Nie ma nawet znaczenia fakt, że pszczoły umarły - pokazane jest przecież, że nawet gdyby były, to i tak nie byłoby plonów. Wobec tego wszelkie myśli o znalezieniu pszczoły i sklonowaniu jej tracą na znaczeniu, włącznie z zakończeniem, które wobec tego staje się bezwartościowe i budzi jedynie politowanie. Mimo wszystko chwali się zastosowanie motywu Strzelby Czechowa w postaci helikoptera. A więc doszliśmy do zakończenia, uff. Czy to oznacza, że wyraziłem już wszystkie swoje odczucia? Oczywiście, że nie. Mogliście zauważyć, że ani słowem nie wspomniałem wstawek w czasie teraźniejszym, jakimi poprzecinany jest tekst. Czemu to zrobiłem? Odpowiedź na to pytanie nie jest tak prosta. Są to bowiem jedne z niewielu momentów, które naprawdę budują klimat i mi się podobają. O ile jednak mogę chwalić samą ich formę (i to robię, żeby nie było), to nie jest to dobre. W tego typu opowiadaniu napięcie powinno być budowane z rozmysłem, a tymczasem mamy na zmianę dobre, przybliżające nas do Twilight fragmenty, pomagające się z nią utożsamić… oraz wypominane przeze mnie już suche opisy przeszłych wydarzeń, które tę immersję całkowicie zaburzyły w moim przypadku. Kolejną sprawą, której chciałem poświęcić osobny akapit, jest scena z Celestią jedzącą mięso. Jest ona kolejnym wydarzeniem, której przy bliższym przyjrzeniu się brakuje odrobinę sensu i służy jedynie budowaniu ponurego klimatu, do czego jednak przejdę zaraz. Czemu Celestia zjadła mięso? Czemu to musiał być akurat jakiś drób? Czy naprawdę uznała to za jedyne wyjście? Wybaczcie, lecz wystarczy mi, że Twilight jest kreowana na osobę nie będącą w stanie przewidzieć konsekwencji własnych czynów. O atmosferze mogę wypowiedzieć się krótko - choć przez całą długość tego komentarza narzekam, że wczuć nie jest się łatwo i to często przez zabiegi autorki, klimat jednak jest. Cały tekst jest wręcz nad wyraz ponury, co jednak nie jest elementem pozytywnym, lecz odpychającym od lektury (jak to wcześniej określił Skrivarr). Jeżeli już odeszliśmy poza fabułę, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na przypisy dotyczące zaczerpniętych w formie nawiązań cytatów i nadmieniam tu, że jest to jedynie kwestia gustu… przynajmniej podobno. Otóż autorzy nie powinni według mnie sami robić takich przypisów we własnych dziełach. To prawda, i zgodzę się tu z Dolarem, że warto je mieć, żeby lepiej zrozumieć kontekst. Jednak niemal wszystkie wykorzystane tu fragmenty są mniej lub bardziej znane w kulturze masowej i wciskanie ich czytelnikowi w twarz, zaznaczając i tłumacząc ich pochodzenie, jest traktowaniem go jak idioty, który nigdy nie miał do czynienia z literaturą, bądź co gorsza popisywaniem się własnym oczytaniem. Przypisy chętnie widzę w “Niebezpiecznych Związkach”, gdyż cytaty popularne we francuskim pozytywizmie nie musiały wcale przetrwać do naszych czasów w popkulturze, lecz w przypadku “Pszczół” są one zbędne. Biorąc to wszystko pod uwagę, być może rozumiecie już, sam dziwię się, że wciąż jestem skłonny polecić lekturę tego opowiadania. Mimo pewnych wyborów podczas procesu twórczego, jest napisane nienaganną polszczyzną i wybija się ponad przeciętność. Czyta się przyjemnie, jeżeli tylko nie zaczniemy dokładniej przypatrywać się tekstowi, fabule i przesłaniu, co niestety jest zapewne sprzeczne z intencją autorki. Proekologiczna myśl zostaje zakrzywiona przez pewne dziury fabularne wytłumaczalne najprościej chęcią pociągnięcia fabuły według zamierzonego toru. Brakuje jeszcze jednej rzeczy, którą musi mieć każde arcydzieło, a tak właśnie niektórzy określają to opowiadanie - przyjemności płynącej z ponownej lektury. Przesłanie, emocje… to wszystko za drugim razem niknie, a bardziej widoczne stają się nieścisłości, tak łatwo pomijalne za razem pierwszym. Na plus jednak mogę zaliczyć fakt, że w głowie pojawia się wtedy wiele pytań, niestety nie zawsze w pozytywnym tego określenia znaczeniu. Ogólnie jednak jestem w stanie wystawić z czystym sumieniem 6+/10, a nawet 7/10. Może nie z niecierpliwością, lecz czekam na inne prace tej autorki… ...ale. Zawsze jest jakieś “ale”. Chciałbym wspomnieć jeszcze o całej otoczce, jaka spowiła to opowiadanie. Ona jest tym, co naprawdę mnie mierzi i sprawia, że fik ten naprawdę zasługuje na tag "controversial". Jeżeli miałoby się ponownie stać coś takiego, to nie chciałbym, by powstało już cokolwiek podobnego do “Pszczół”. Wszystko zaczęło się od Kredkego, który wychwalał tę pracę pod niebiosa i zachęcił tym wiele osób do zajrzenia na MMF i przeczytania tego opowiadania. I tu leży pies pogrzebany, bo… tylko tego. Zostało przysłane tam pięć prac, a w komentarzach dominują jedynie opinie o “Pszczołach”. Ciężka praca innych autorów została tym samym umniejszona, a oni sami pominięci. Nie obwiniam tu naszego drogiego gospodarza tej inicjatywy, lecz raczej apeluję - jeżeli już komentujecie jakąś akcję, róbcie to w całości. Nie ma dla twórcy niczego gorszego, od zignorowania go i jego wytworów. "What's this? A overabundance of Bees in a thread? A post full of Bees ought to put a stop to that!" "Aaa! The situation has only been made worse with the addition of yet more Bees!" To właśnie mnie wręcz obrzydza i to właśnie sprawia, że każdy komentarz, nie tylko pochwalny, dla tego opowiadania wywołuje na mojej twarzy grymas. Im więcej szumu zrobiło się wokół “Pszczół”, tym gorsza stawała się sytuacja. Chciałbym pominąć już kwestię pochwał, które są przecież jedynie opiniami, lecz… starajmy się spojrzeć na wszystko nieco inaczej. Starajmy się dojrzeć dobre rzeczy w złych, a złe w dobrych. Jeżeli piszecie komentarz, nie wspominajcie jedynie o pozytywach, lecz także o tym, co wam się nie spodobało. Nie kreujcie czegoś na arcydzieło, by inni bali się wyrazić odmienną opinię. Bądźmy lepsi. To moja puenta. Edytowano Marzec 7, 2014 przez Bodzio 15 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Erast Napisano Marzec 7, 2014 Share Napisano Marzec 7, 2014 Inna rzecz: napisałaś, że na pierwszy ,,rzut" poszli starzy i chorzy, którzy nie byli potrzebni. Przecież to nie ma znaczenia, w obliczu takiej katastrofy, kto pójdzie na pierwszy ogień. Powód byłby całkiem inny niż wiek, a raczej ze względu na to ,,kogo łatwiej upolować", tak więc faktycznie starzy, chorzy i... MŁODZI. (Chodzi mi tylko o błędny motyw.) I jeszcze... Wybacz, ale kucyki są roślinożercami. Ich organizmy nie są przystosowane do trawienia białek pochodzenia zwierzęcego, więc tak naprawdę, nawet po zjedzeniu, nie byłyby najedzone. Tak powstała choroba wściekłych krów (ludzie karmili krowy owczym mięsem). Dlatego bardziej możliwa jest ewolucja, a nie nagłe przystosowanie uzębienia i systemu trawiennego. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Marzec 7, 2014 Share Napisano Marzec 7, 2014 Nie przeczytałam recenzji, ale widziałam wzmiankę o tym fanficku i wynikało z niej, że jest to naprawdę coś. Cóż, sprawdziłam i rzeczywiście jest to coś. Coś epickiego. Coś co wciąga od samego początku. Coś co wzbudza emocje, żal, trochę złość i zawód. Coś co powoduje, że człowiek po przeczytaniu tekstu zaczyna się zastanawiać. Tak, ten fanfick otwiera oczy. Bez pszczół co prawda nie byłoby końca świata (raczej), ale katastrofa ogromnego wręcz kalibru na pewno. Podoba mi się wszystko. Naprawdę. Pomysł, styl, akcja i jej rozwój. Fenomenalnie ukazałaś jak głód wpływa na ludzi, a w tym wypadku na kucyki. Możnaby powiedzieć o wiele więcej, ale ze względu na moje zmęczenie pozwolę sobie zostawić krótki lecz mam nadzieję treściwy komentarz ^^ Czekam na kolejny tak wspaniał fanfick bo mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz. I tak zaraz sprawdzę czy nie ma na forum czegoś napisanego Twoim "kopytkiem" ;3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Madeleine Napisano Marzec 8, 2014 Autor Share Napisano Marzec 8, 2014 Wszystko zaczęło się od Kredkego, który wychwalał tę pracę pod niebiosa i zachęcił tym wiele osób do zajrzenia na MMF i przeczytania tego opowiadania. I tu leży pies pogrzebany, bo… tylko tego. Zostało przysłane tam pięć prac, a w komentarzach dominują jedynie opinie o “Pszczołach”. Ciężka praca innych autorów została tym samym umniejszona, a oni sami pominięci. Dla mnie ta sytuacja również była niekomfortowa. Prawda jest taka, że w przypadku mojego tekstu podziałało tylko i wyłącznie prawo autorytetu. Najpierw Kredke, potem Dolar... Nie tylko namawiali do czytania, nie tylko bardzo pozytywnie skomentowali, ale przede wszystkim - zrobili to szybko. To oczywiste, że najbardziej przysłużył się komentarz Dolara - pierwszy w poście! Genialna reklama! A potem to już poszło lawinowo. Cóż mogę powiedzieć? Nie byłam przygotowana na taką popularność tego fika, a raczej - popularność kosztem innych. Przed wysłaniem Kredkemu naprawdę nie widziałam w tej pracy nic niezwykłego. Wciąż nie widzę. Gdybym wiedziała, jaka wyniknie sytuacja, tekst na pewno nie trafiłby do MMF, ale pewnych rzeczy nie można przewidzieć. Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję. Pozytywne oczywiście niesamowicie miło się czyta, ale szczególne podziękowania należą się Bodziowi. Jak zobaczyłam długość posta… wow. Super konstruktywna krytyka. Chylę czoło i dziękuję. 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Marzec 8, 2014 Share Napisano Marzec 8, 2014 Erast- krowy od wściekłych krów karmiono mączką mięsno kostną, zrobioną min. z krów i to doprowadziło do wybuchu epidemii. Konie są roślinożercami, ale zdarzyć się może, że mięso zjedzą, ba nawet je strawią. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Saper9 Napisano Marzec 8, 2014 Share Napisano Marzec 8, 2014 <oklaski> Idealnie zobrazowane powiedzenie ,, Jak coś działa, to nie ruszaj bo spier####sz" Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Erast Napisano Marzec 9, 2014 Share Napisano Marzec 9, 2014 @Cahan, ale nie mogą odżywiać się tym cały czas, ponieważ ich organizmy nie są do tego przystosowane. Chyba że wejdziemy w ewolucję, wtedy zacznie się zabawa. A co do owiec i krów... nie pamiętałem szczegółów, ale tak czy inak faktem jest, że kości też zwykle gryzą mięsożercy (albo wszystkożercy, jak świnie czy ludzie). Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Marzec 9, 2014 Share Napisano Marzec 9, 2014 @Erast Oczywiście, że nie cały czas. Co do ewolucji- walenie wyewoluowały ze zwierząt nieparzystokopytnych. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kingofhills Napisano Marzec 9, 2014 Share Napisano Marzec 9, 2014 (edytowany) Madeleine: Możesz czuć się obrażona, bo miast Dolara czy innego aToma, twojego fika na język angielski tłumaczy jakiś random, tj. ja (Co, swoją drogą, trochę mi zajmie). Opowiadanie jest świetne, ale też muszę zgodzić się z Bodziem w 85-90%. Mimo wszystko uważam, że warto przedstawić go światu. Niech wiedzą, że Polacy nie gęsi, iż swoje fiki mają. Edytowano Marzec 9, 2014 przez Kingofhills Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ferrix Napisano Marzec 11, 2014 Share Napisano Marzec 11, 2014 Będąc osobą bardzo wrażliwą i skłonną do wielogodzinnego rozpamiętywania obejrzanych/przeczytanych przygód staram się unikać tekstów, o których wiem, że przyłożą mi sierpowym w brzuch. Mimo to zacisnąłem pośladki i zabrałem się za "Pszczoły". Nazwanie tego opowiadania arcydziełem jest według mnie nieco na wyrost, ale żeby nie było nieporozumień- jest naprawdę dobre. Choć może "dobre" to nie jest właściwe słowo, ponieważ co rusz znajdywałem jakąś pierdółkę, która mi się nie podobała, począwszy od poszatkowania tekstu setką akapitów, a na stylu odpływającym momentami od wysokiego poziomu reszty skończywszy (gdyby na sali był psychiatra, stwierdziłby pewnie, że próbuję się odgrywać za własną nieporadność językową. Ale psychiatry na sali nie ma, więc opinia zostaje). Określeniem, które zdecydowanie bardziej tu pasuje, jest według mnie "mocne". Cholernie mocne. Niezaprzeczalną siłą tego opowiadania, i to siłą naprawdę imponującą, jest zbudowany krótkimi, trafnymi opisami klimat. Ogrom rozpaczy i beznadziei wprost bije z kart, a czytelnik z każdą kolejną stroną czuje się, jakby wciągało go grząskie bagno. Bardzo zgrabny przykład użycia prostych narzędzi, jakimi są lakoniczne, rzeczowe opisy, do sięgnięcia głęboko w serce czytelnika. Na dobrą sprawę tekst powinien posiadać dwie oceny; za część techniczną i za treść, ponieważ są one w moim przeczuciu mocno od siebie oddalone i wyciągnięcie z nich matematycznej średniej nie oddało by sprawiedliwości żadnej z nich. Pierwszą określiłbym na jakieś 7. Jest dobrze, a wszelkie możliwe na tym etapie uwagi zostały po wielokroć zawarte w oceanie wypowiedzi Bodzia. Drugą notą byłoby 10. Za moc. Za zbudowanie wrażenia tak beznadziejnej rozpaczy, że teraz do końca dnia będę włóczył się jak zombie rozpamiętując to, co przeczytałem, a kładąc głowę do poduszki zapewne będą mi stawały przed oczami co poniektóre opisy. [Epic]? Tak. Tekst jest świetny, pokazuje głębokie zrozumienie przez autora literatury, którą się inspiruje, i z całej siły ściska człowieka tam, gdzie mieszka wszystko, co wesołe i pogodne. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Napisano Maj 10, 2014 Share Napisano Maj 10, 2014 (edytowany) A dla odmiany dziś na poważnie. Wiem, że dwa miesiące po tym, jak temat umarł, ale co z tego. Będą spoilery. Zacznijmy od początku, czyli od tytułu. Bardzo ładne tagi. Szkoda tylko, że [Controversy] to nawet nie jest pełnoprawny tag i dodany został tylko dlatego, że na FGE czy innym badziewiu zaczęli się sprzeczać o tego fanfika, ale spoko. Szczegóły. ~Paulo Coelho *tu miał być komentarz na temat tego zdania, ale jakbym miał tak naśmiewać się każdego tandetnego wyrażenia, co to brzmi ładnie, wzruszająco i czytelnika napawa zachwytem, ale tak właściwie to nic nie znaczy, to by mi czasu na komentowanie tych wszystkich opowiadań, co takich zdań używają nie starczyło* Ślimak siedzi na niewygodnym fotelu i zastanawia się, czy gdyby czytał tylko co trzecie, a nie co drugie zdanie, męka brnięcia przez to skończyłaby się szybciej. Ten przypis... Na początku, jeszcze przed tym jak właściwe opowiadanie się zaczęło, jest wzmianka o tym, że jest to lektura dla starszego czytelnika, porównywanie do literatury obozowej i tym podobne, a tu bach. Przy jednym z bardziej znanych cytatów z "Hamleta" jest przypis, że to cytat z "Hamleta". Bo czytelnik jest głupi. Bo czytelnik nie wie. Bo trzeba mu o tym powiedzieć, bo sam nie skojarzy. Hmm... ...może matka, której umarło dziecko? Albo dziecko, które nagle straciło rodziców? Można by tak długo wymieniać, Twilight. Ale mimo tego, nie jest aż tak źle. Im bliżej końcówki, tym ciekawiej, dramat i takie tam... ...chociaż... zaraz... Cała ta otoczka wokół owadów... głód i tragedie... zniszczony ekosystem... ...słodka Celestio, to jest fanfik o przesłaniu ekologicznym! No cóż. Uprzedzenia. Ciekawe jak opowiadanie się kończy. Och. Robinie, do Wkurwmobilu! 1. Twilight sama sobie zaprzecza. Najpierw po stratach ukochanych osób traktuje śmierć jako regułę,a potem chce uchronić Drzewo Harmonii, robiąc magiczne kopiuj-wklej. 2. Chociaż... nie do końca. Ona chce stworzyć nowe Drzewo. Tak po prostu. Najpotężniejsza magiczna roślina w Equestrii, a Twilight chce po prostu zrobić nową. Powodzenia. 3. Drzewo było długo przed Twilight i pewnie byłoby długo po Twilight. Klacz sama mówi, że po sklonowaniu "Equestria miałaby dwa źródła energii". Mhm. Tylko po co? Jedno doskonale wystarcza. Twilight jest cholerną paranoiczką i niepotrzebnie boi się o to przeklęte drzewo... 4. ...przez co chce ingerować w naturalny porządek rzeczy, a Luna i Celestia są kretynkami i się na to w końcu zgadzają. Brawo, dostajecie medal Ikara. Następnym razem niech Twilight spróbuje zbudować bombę atomową w piwnicy zamkowej. Sporo zabawy, a może przy okazji też ktoś zginie. 5. Tytułowe pszczoły i ich śmierć. Tak, owoców by zapewne nie było. Ale wiecie, co zostałoby? WARZYWA. One nie wymagają zapylenia. Albo rośliny samopylne. Kucyki jedzą kwiaty? Jedzą. Nasadzić te gatunki, które same się pylą i już. Albo zboża. Albo pięćset innych roślin. 6. Zakończenie. ...ech. Parę lat temu była taka młoda pisarka. Masłowska. Wydała swoją pierwszą książkę i nagle zapanował wielki zachwyt. Bo taka przełomowa, bo czegoś takiego jeszcze nie było, ach, zróbmy film na podstawie cudnej książki! No i zrobili. A potem była kolejna książka. I kolejna. I nikogo już nie obchodziły. I niektórzy doszli do wniosku, że w sumie to ta książka słaba jest. I na dźwięk nazwiska pisarki na M odpowiadali innym słowem na M. Meh. Obecnie mamy hype. "Pszczoły" to, "Pszczoły" tamto, kto nie lubi, ten heretyk i tego typu spinanie dupy. Urocze. A przeczytajcie wy czasem coś o ludziach, a nie o konikach. Coś, co jest dłuższe niż paręnaście stron. Potem poanalizujcie fanfiki. Zobaczycie, jak się wam zmieni podejście na takie samo, jakie ludzie mają do tych nowych książek tej przeklętej Masłowskiej. Albo dalej nakręcajcie hype na przeciętność. Co kto woli. 4/10. Meh. Edytowano Maj 10, 2014 przez Ślimak Parówa Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Madeleine Napisano Maj 10, 2014 Autor Share Napisano Maj 10, 2014 Szkoda tylko, że [Controversy] to nawet nie jest pełnoprawny tag i dodany został tylko dlatego, że na FGE czy innym badziewiu zaczęli się sprzeczać o tego fanfika, ale spoko. Oznaczyłam "Pszczoły" tagiem Controversy, zanim zaczęły być kontrowersyjne. (Zamiast tego napisu miała być taka wyczepista grafika z pszczołą i w ogóle, ale moje zdolności graficzne są niestety znacznie mniejsze niż grafomańskie.) A żeby nie było niedomówień, na wypadek, gdyby jakiś młodzian o sercu niewinnym a gołębim przez przypadek tu wstąpił i by w błąd go Twój post nie wprowadził - tag nie został przez nikogo "dodany", on był od samego początku i wpisałam go ja. Powiem więcej - przy pszczółkach nikt poza mną nie grzebał. Oprócz mnie żodyn nie ma prawa nosić miana Paulo Coelho. ŻODYN. A z Masłowskiej zerknęłam na "Pawia królowej", ale nie przebrnęłam. Dzięki za przeczytanie i komentarz, pozdrawiam! Madeleine 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Poranny Kapitan Scyfer Napisano Maj 10, 2014 Share Napisano Maj 10, 2014 Bardzo ładne tagi. Szkoda tylko, że [Controversy] to nawet nie jest pełnoprawny tag i dodany został tylko dlatego, że na FGE czy innym badziewiu zaczęli się sprzeczać o tego fanfika, ale spoko. Szczegóły. Do tego, co napisała już Madeleine, dodam jeszcze definicję tego tagu z FGE. Proszę:[Controversy]- główny wątek to tematy kontrowersyjne - religia, homoseksualizm, moralność itp (Przykład: Ostatnia Rzecz którą Zrobi, ale też raczej Liść Róży - wprawdzie wychodzi to na końcu, ale jest to bardzo istotne dla fanfika) Czyli - nie, nie jest to jakaś tania próba zainteresowania czytelnika, jeśli to właśnie chciałeś zasugerować. *tu miał być komentarz na temat tego zdania, ale jakbym miał tak naśmiewać się każdego tandetnego wyrażenia, co to brzmi ładnie, wzruszająco i czytelnika napawa zachwytem, ale tak właściwie to nic nie znaczy, to by mi czasu na komentowanie tych wszystkich opowiadań, co takich zdań używają nie starczyło* Otóż - znaczy. Wspomniane przez Ciebie zdanie ma przykuwać uwagę czytelnika, a przy okazji porusza interesującą kwestię. Na mnie wywarło wrażenie - autorka miała pomysł na chwytliwą kwestię i wykorzystała ją, czyniąc opowiadanie po prostu lepszym. Rozumiem jednak w pełni, że Tobie się nie spodobało i nie mam zamiaru przekonywać Cię na siłę, że jest lepsze niż myślisz. Jeśli coś mi się tutaj naprawdę nie podoba, to ton T(w)ej wypowiedzi i to, co ona sugeruje: mamy sobie darować każde efektowne wyrażenie, każdy nietypowy zabieg, bo przecież jest ryzyko, że komuś się nie spodoba, że uzna je ze śmieszne, a nie interesujące? Ten przypis... Na początku, jeszcze przed tym jak właściwe opowiadanie się zaczęło, jest wzmianka o tym, że jest to lektura dla starszego czytelnika, porównywanie do literatury obozowej i tym podobne, a tu bach. Przy jednym z bardziej znanych cytatów z "Hamleta" jest przypis, że to cytat z "Hamleta". Bo czytelnik jest głupi. Bo czytelnik nie wie. Bo trzeba mu o tym powiedzieć, bo sam nie skojarzy. Tu się zgodzę - przypisy były zupełnie niepotrzebne. Cała ta otoczka wokół owadów... głód i tragedie... zniszczony ekosystem... ...słodka Celestio, to jest fanfik o przesłaniu ekologicznym! Między innymi. Przy odrobinie dobrych chęci i nie tak negatywnego podejścia można z niego wyciągnąć więcej, chociażby stary morał "lepsze jest wrogiem dobrego". Ale do tego trzeba by się było najpierw pozbyć uprzedzeń i podejścia w rodzaju "wszyscy chwalą, więc musi być do dupy". 1. Twilight sama sobie zaprzecza. Najpierw po stratach ukochanych osób traktuje śmierć jako regułę,a potem chce uchronić Drzewo Harmonii, robiąc magiczne kopiuj-wklej. 2. Chociaż... nie do końca. Ona chce stworzyć nowe Drzewo. Tak po prostu. Najpotężniejsza magiczna roślina w Equestrii, a Twilight chce po prostu zrobić nową. Powodzenia. 3. Drzewo było długo przed Twilight i pewnie byłoby długo po Twilight. Klacz sama mówi, że po sklonowaniu "Equestria miałaby dwa źródła energii". Mhm. Tylko po co? Jedno doskonale wystarcza. Twilight jest cholerną paranoiczką i niepotrzebnie boi się o to przeklęte drzewo... 4. ...przez co chce ingerować w naturalny porządek rzeczy, a Luna i Celestia są kretynkami i się na to w końcu zgadzają. Brawo, dostajecie medal Ikara. Następnym razem niech Twilight spróbuje zbudować bombę atomową w piwnicy zamkowej. Sporo zabawy, a może przy okazji też ktoś zginie. 5. Tytułowe pszczoły i ich śmierć. Tak, owoców by zapewne nie było. Ale wiecie, co zostałoby? WARZYWA. One nie wymagają zapylenia. Albo rośliny samopylne. Kucyki jedzą kwiaty? Jedzą. Nasadzić te gatunki, które same się pylą i już. Albo zboża. Albo pięćset innych roślin. 6. Zakończenie. 1. Gdzie tu zaprzeczenie? Wystarczy zauważyć jeden prosty fakt: kucyki nie są Drzewem Harmonii i od ich życia nie zależy cała kraina. To jakby powiedzieć "Odbiło temu Scyferowi, najpierw traktuje śmierć jako regułę, a potem nie chce dopuścić do zagłady świata!" I tak, zdaję sobie sprawę, że w przypadku fika żadnej zagłady świata na horyzoncie nie było. Jednak sama Twilight miała na ten temat inne zdanie. Cytuję: "Po pierwszym zgonie wśród Elementów Twilight wpadła w popłoch. Celestia i Luna próbowały ją uspokajać, że nie ma się czym przejmować, bo po pierwsze, Elementy całe wieki funkcjonowały bez Powierników, a po drugie, to było oczywiste, że kucyki dzierżące tę funkcję kiedyś opuszczą ziemski padół. Twilight była jednak poruszona. Bała się o bezpieczeństwo Equestrii. Była odpowiedzialna za Harmonię i za żadne skarby nie chciała dopuścić, by bezcennemu drzewu coś się stało." A jeśli ktoś powie, że to naciągane, niechaj sobie przypomni odcinek "Lesson Zero", gdzie pięknie pokazano nam, jak bardzo Twilight potrafi się wyluzować i nie przejmować pierdołami. 2. Tak. Jest alikornem, granice jej mocy nie są znane i autorka może sobie z nią zrobić, co tylko uzna za stosowne. I posądzenie o OP też nie byłoby tutaj na miejscu, bo przedstawiony proces nie jest łatwy, to raz. A dwa, że koniec końców guzik z niego wychodzi. Poza tym... skąd wzięło się Drzewo? Czy mamy jakiekolwiek podstawy, by sądzić, że z pewnością nie zostało przed wiekami stworzone przez jakiegoś arcysuperniesamowiciepotężnego alikorna? 3. Sam sobie odpowiadasz - Twilight jest paranoiczką. I jest to zgodne z jej przedstawieniem w serialu. 4. W tekście mamy to wyjaśnione - księżniczki nie zgadzają się od razu, trzeba je przekonywać i to długo, a przedstawione argumenty mają sens: "Czyż Equestria nie byłaby bezpieczniejsza, gdyby posiadała drugie źródło magii, jakim jest Drzewo Harmonii? Czyż nie jest rozsądnie myśleć o tym teraz, kiedy Drzewo jest w doskonałej kondycji i może znieść takie zabiegi? Czy nieprawdą jest, że Equestria posiada najwyższej klasy specjalistów od magii, którzy są w stanie opracować zaklęcie dublujące żywą istotę, jaką z całą pewnością jest drzewo, nie czyniąc jej żadnej krzywdy?" 5. ...hurr durr. Jakoś o tym nie pomyślałem, a faktycznie, jest to znacząca dziura fabularna. Punkt dla Ciebie. 6. Kwestia subiektywna. Dla mnie wypadło bardzo dobrze, chociaż widziałem już wiele razy podobny zabieg, przez co ostatnia scena była jednak przewidywalna. Co nie zmienia faktu, że napisana jest wręcz doskonale i napięcie można było nożem krajać. Jednak - jak już mówiłem, do tego punktu nie mam zastrzeżeń. Obecnie mamy hype. "Pszczoły" to, "Pszczoły" tamto, kto nie lubi, ten heretyk i tego typu spinanie dupy. Urocze. A przeczytajcie wy czasem coś o ludziach, a nie o konikach. Coś, co jest dłuższe niż paręnaście stron. Potem poanalizujcie fanfiki. Zobaczycie, jak się wam zmieni podejście na takie samo, jakie ludzie mają do tych nowych książek tej przeklętej Masłowskiej. Albo dalej nakręcajcie hype na przeciętność. Co kto woli. Niniejszym komentarzem nakręcam hype na zajebistość. I mówię, tfu, piszę to jako człowiek, który książki lubi i czyta chętnie. I to nie tylko te tanie, popularne fantasy nastawione na przygodę, krew i cycki. Ślimaku - napisz coś dłuższego niż paręnaście stron. Serio, siądź kiedyś, wyjmij z głowy dowolny pomysł i spróbuj przelać go na papier/ekran. Nie, to nie jest gadka w stylu "spróbuj to zrobić lepiej, skoro jesteś taki mądry". Po prostu chciałbym, żebyś przekonał się, ile trudu kosztuje człowieka napisanie opowiadania chociażby tej długości. Ile to się trzeba nad każdym zdaniem nasiedzieć, ile przemyśleć wszelkich kwestii, ile włosów wyrwać z głowy w obawie przed krytyką. Z jakim cholernym bólem porównuje się cudowną wizję powstałą w głowie z tym, co mogą zobaczyć odbiorcy, a co zawsze - zawsze! - będzie tylko zniekształconym odbiciem pomysłu autora. A potem pomyśl nad tym, jak miło jest otrzymać taki komentarz. Spróbuj pomyśleć o cudzej pracy - to, o czym się wypowiadasz, to nie fanfik pisany na kolanie, z masą błędów i idiotyczną fabułą nie trzymającą się chociażby w przybliżeniu kupy. Niezależnie od Twojej opinii, widać, że Madeleine włożyła w to sporo wysiłku. Uszanuj to. A na razie dedykuję Ci ten wiersz, autorstwa Albericha: Oślizg Wewnętrzna skaza głęboka blizna Przed całym światem dogłębny sprzeciw Gdy dookoła wszędzie zgnilizna Oślizg wychodzi wszystkim naprzeciw Poza schematem indywiduum Nienawiść godna Schopenhauera Toczy więc swoje tu kontinuum Niechęci zżera go wszechcholera Wystawia innym wzgardy rachunek Mankament liczy im co do centa Już dawno opluł słowo „szacunek” Pod maską pana intelygenta Z uporem wielkim, paranoicznym Wrzuca wartości w otchłań rynsztoka Śmiejąc się przy tym śmiechem cynicznym Czyniąc destrukcję, patrząc z wysoka Gówna się jednak butem nie chyci Grozi to wszakże smrodem i brudem Nie po to skacze wciąż wyżej rzyci By walki z szambem spaczyć się trudem Choć goniąc go stąd macie rację Bowiem gdzie oślizg tam będzie ślisko Przynajmniej daje nam edukację Jak człowiek może upaść nisko Ekhm. Teraz moja opinia co do samego fanfika. Tu miała być ściana tekstu, ale naprawdę nie widzę ku temu potrzeby, ponieważ wielu użytkowników wypowiedziało się tu już długo, obszernie i konstruktywnie, ja mógłbym co najwyżej powtórzyć po nich, a przecież nie o to chodzi. Będzie więc krótko. Styl jest boski, a jego "suchość" idealnie współgra z treścią. Kreacja świata jest równie doskonała, wszystko, dosłownie wszystko w tekście oddziałuje na moją wyobraźnię dokładnie tak, jak powinno. "Jak długo umierają?" to przebłysk geniuszu, zakończenie, pomimo tego, że przewidywalne, to jednak trzyma w napięciu. Opisy pragnienia i głodu były na tyle dosadne, że aż sam w trakcie czytania poczułem dziwną suchość w gardle. Wady? Niepotrzebne przypisy i - przede wszystkim - dziury fabularne, które są tu, niestety, dosyć poważne, ale o tym rozpisywać się nie będę, bo wszystko na ten temat powiedział już Bodzio. Dodam tylko, że tekst wciągnął mnie na tyle, bym nie zdołał wyłapać ich w trakcie lektury, a to zdarza mi się raczej rzadko. I bardzo dobrze, że jest to fanfik z przesłaniem (nawet, jeśli ograniczymy się tylko do tego ekologicznego), bo zdecydowanie brakuje nam takich w fandomie. Jednak, żeby było jasne, nie podzielam zachwytów chociażby Irwina w tej kwestii i nie uważam, żeby zmuszał do przemyśleń. Morał tutaj to - cóż - po prostu morał, bardziej odpowiedź niż pytanie. Głosuję na [epic], autorce natomiast gratuluję talentu i tak udanego dzieła. Pozdrawiam, Poranny Kapitan Scyfer aka Zły Sandacz. 4 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ghatorr Napisano Maj 10, 2014 Share Napisano Maj 10, 2014 5. ...hurr durr. Jakoś o tym nie pomyślałem, a faktycznie, jest to znacząca dziura fabularna. Punkt dla Ciebie. A czy to nie tak, że śmierć Drzewa Harmonii zaczęła oddziaływać też na inne rośliny? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Madeleine Napisano Maj 11, 2014 Autor Share Napisano Maj 11, 2014 (edytowany) Jak to się stało, że praca powstała na zasadzie "O, MMF, wyślę coś", zdobyła tag Epic - nie wiem, ale bardzo wszystkim dziękuję. Szczególnie krytykom, którzy włożyli wiele wysiłku w wytknięcie mi błędów, których jako autorka w życiu nie podejrzewałabym o istnienie (to prawda, że twórca, patrząc na swoje dzieło, jest ślepy jak kret). Z jakim cholernym bólem porównuje się cudowną wizję powstałą w głowie z tym, co mogą zobaczyć odbiorcy, a co zawsze - zawsze! - będzie tylko zniekształconym odbiciem pomysłu autora. Najbardziej wyczerpująca i prawdziwa charakterystyka szeroko pojętej działalności artystycznej, jaką miałam okazję przeczytać. Dziękuję jeszcze raz! Madeleine PS. Genialny wiersz. Edytowano Maj 11, 2014 przez Madeleine Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się