Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/30/14 we wszystkich miejscach

  1. Crossover z Wiedźminem to coś co lubię, zdecydowanie. Jednak, ponieważ książki znam niemal na pamięć, a gry przeszłam wielokrotnie, to nie będziesz miał ze mną łatwego życia . Zacznę od Twojego największego błędu - kopiowania scen z książki. Niektóre fragmenty wyglądały na żywcem zerżnięte i przepisane z Wiedźmina [początek oraz scena z konwojem, no i cytowanie rodziców Yennefer w tej manehattańskiej dzielnicy biedoty]. W pierwszym rozdziale było tego tyle, że aż krzywiłam się z niesmakiem, ponieważ to podchodziło pod plagiat. Ale nic, czytam dalej. I co odkryłam? Że się poprawiasz i to bardzo. Twoje autorskie fragmenty są super! Tak, są świetne. I mam nadzieję, że nie będziesz dalej powielał sagi, gier i tomów opowiadań. Ja, wielka fanka twórczości Andrzeja, nie sięgam po ten fanfik, by czytać „Gorszą wersję Wieśka”, tylko TWÓJ własny twór. Całe szczęście, im dalej tym lepiej i parę ostatnich rozdziałów to było „Wow!”. Tak, czytało mi się to doskonale i z przyjemnością. Fascynująca fabuła, świetna kreacja postaci, przyjemne opisy - ale o tym wszystkim później, najpierw skończę wady. Kolejną bolączką są wyłączone komentarze w pierwszych rozdziałach, a błędy są i to całkiem sporo. Składnia, literówki, interpunkcyjne, parę ortograficznych… I rzeczowe. Z braku wiedzy o koniach. Choćby skręcona kostka Au. Domyślam się, że chodziło Ci o pęcinę, a konkretnie staw pęcinowy. Ktoś też kopał kolanem… Koniowate kopało kolanem… To trochę niemożliwe. To raczej kwestia gustu, ale nie podobają mi się muły jako osobna, pełnoprawna rasa. Osły są u Ciebie odpowiednikiem elfów, więc muły powinny robić za półelfy, ponieważ muł to krzyżówka konia z osłem [nie pamiętam, które ma być klaczą, a które ogierem, ale w drugą stronę jest osłomuł]. Początkowo w dialogach i samej akcji widziałam nieco sztywności, sztuczności i kiczu. Jakbyś pisał opowiadanie AŻ ZA BARDZO wzorując się na grze komputerowej. Takie wrażenie miałam np. podczas wyjmowania rdzeni mózgowych [przy okazji - nie ma czegoś takiego, błędne pojęcie]. Dlatego uważam, że Wiedźmę powinny czekać poprawki. Opisy walki - ha! Podobało mi się nawet, zwłaszcza walka ze Spylline mnie urzekła. Czyli jest dobrze. Ale na początku… Upiór, upiór, ghul… To się już robiło nudne. Zwyczajne opisy - w stylu Sapka, nawet powielasz jego błąd, który popełniał w starszych dziełach. Wiesz o czym mówię? O powtórzeniach. W paru miejscach kopiujesz je z Wieśka, ale im dalej, tym mniej. Ten sposób, żartobliwy, brutalny, o humorze prostym jak budowa miecza, jednak bardzo lubię, więc +. Dobrze Ci to idzie, a widzę, że im dalej tym lepiej, więc jest naprawdę świetnie. Kreacja postaci? Cud, miód i orzeszki. Podoba mi się, naprawdę. Na szczególną pochwałę zasługują Au, Pickpocket, Erynia… O samej Chromii jeszcze do końca nie wyrobiłam sobie zdania. Jest zdecydowanie bardziej idealna niż Geralt i dlatego wolę oryginał od kopii. Mam wrażenie, że nasza zebra jest nieco… nijaka? Brakuje mi w niej sarkazmu i tych wiedźmińskich wulgaryzmów. Może też było jej po prostu za mało i się rozkręci. Nie jest tak, że jej nie lubię, raczej nie wyrobiłam sobie do końca zdania na jej temat. Za to taka Au? Lubię ją, bo daleko jej od ideału. Jest bardziej ludzka, ma poczucie humoru. Fabuła? Jest bardzo dobrze. Szczególnie od momentu, w którym przestałeś ściągać od Sapka jak z Internetów na sprawdzianie. Wkręciłam się w intrygę, pokochałam parę postaci i jestem pewna, że z zapartym tchem będę śledzić dalsze losy. I co najważniejsze - dobrze bawiłam się podczas czytania. Jest też mała wada - potwory na początku. Stężenie bestii 120 na metr kwadratowy. Przesadziłeś nieco z ilością. I te upiory! Po 2-3, to się już robi nieco nudne. Ale śledztwo w Baltimere było świetne, wciągnęłam się, ale dalej nie rozumiem dlaczego Laura prawie co noc chodziła się puchać, choć kończyło się to śmiercią jej kolejnych kochanków… Czy zagłosuję na epic? Nie. Jeszcze nie. W przyszłości jest to całkiem możliwe, ale jak na razie jest tego jeszcze za mało, a początek uważam za nieco kiepski. Dlatego poczekam i poobserwuję jak się to dalej potoczy. Choć myślę, że jednak za tym specjalnym tagiem kiedyś zagłosuję.
    2 points
  2. Jestem za Lets The Rainbow Remind You - jedyny moment w całym serialu, kiedy się poryczałem.
    2 points
  3. Witam, chciałbym zaprezentować wam dzisiaj kolejny jednostrzałowiec, o tytule: The Changelings Chant Opis: Nie wszystko jest zawsze takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Pod zasłoną codzienności często skrywa się niepokojąca prawda. Od autora: Tym razem krótkie opowiadanie w o wiele (mam nadzieję) poważniejszej konwencji. Zainspirowała mnie pewna piosenka, której (tragiczne swoją drogą, liryzm to nie moja broszka) tłumaczenie znajduje się w powyższym fanfiku. Gorąco zachęcam do przesłuchania utworu przed przeczytaniem, coby zbudować sobie odpowiedni nastrój. Poza tym to naprawdę dobry, niedoceniony utwór. Link
    1 point
  4. Panie i panowie. Przedstawiam Wam tłumaczenie (póki co rozdział pierwszy) najlepszego fanfika z jakim spotkałem się podczas swoich peregrynacji po tych stronach fandomu - Background Pony autorstwa Shortskirtsandexplosion. Jego tłumaczenie nie należy do łatwych rzecz... powiem więcej - poziom komplikacji jest czasami... niebosiężny. Dlatego chociaż będzie mi bardzo miło, jeżeli ktoś zechce czytać tłumaczenie, to usilnie zachęcam do szlifowania angielskiego i sięgnięcia po oryginał. Jego pełny klimat jest po prostu... nieprzekładalny, choć oczywiścię dołożę starań, by przekład był jak najlepszy. "Nazywam się Lyra Heartstrings i nie będziesz mnie pamiętać. Nie zapamiętasz nawet tej rozmowy. Tak jak każdy, kogo spotykam, wszystko, co powiem lub zrobię zostanie zapomniane. Każda litera, jaką napiszę zmieni się w puste miejsce, każda część dowodu potwierdzającego moje istnienie, który pozostawię zaginie. Utknęłam tu, w Ponyville z powodu tej samej klątwy, która sprawiła, iż jestem zapominana. Jednak nie powstrzymało mnie to od robienia jedynej rzeczy, którą kocham: tworzenia muzyki. Jeżeli moje melodie znajdą drogę do twego serca, to nadal jest dla mnie nadzieja. Jeżeli nie mogę udowodnić, że istnieję, to mogę chociaż dowieść, iż istnieje moja miłość, którą czuję do każdej z was. Proszę wysłuchaj mojej opowieści, mojej symfonii, gdyż ona jest mną." Background Pony Autor: shortskirtsandexplosions Rozdział 1 - Melodyjny Rozdział 2 - Sen Szaleńca Rozdział 3 - Fundamenty Rozdział 4 - Symfonia Samotności Rozdział 5 - Przemysł (w produkcji) Chciałbym serdecznie podziękować mojemu składowi prereadingująco-korektorskiemu za wsparcie i poganianie, dzięki czemu jestem w stanie, z niekłamaną przyjemnością, oddać w Wasze ręce początki tłumaczenia tego arcydzieła. PS: Zastrzegam, iż tekst może ulec drobnym zmianom, kiedy w świat sieci powróci Fisk i przeciągnie mnie po rozżarzonych węglach ultra-dokładnego prereadingu.
    1 point
  5. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  6. *Księżyc wzywa siły techniczne*
    1 point
  7. N: Beret :3 Fajnie by było, gdyby był biały A: Biją zwierzątka! Bijo! ;/// S: Nie podoba mi się ten tyłek :/ U: Chce, aby ją zabić, nice.
    1 point
  8. N: Fajny! Mój ma to samo znaczenie A: "Nie bij mnie!" lub "Łeb mnie boli" S: Party Hard? U: Patrząc po postach - jest całkiem w porządku. Bardzo podoba mi się design jej OC.
    1 point
  9. Przeczytałeś trzy rozdziały i śmiesz mianować się Winkelriedem? A co ja mam powiedzieć, jak przeczytałam całość? (No dobra, nie jestem Winkelriedem. Podczas lektury rechotałam jak żaba w stawie. Ponieważ opowiadanie w żadnym wypadku nie jest komedią, powyższy fakt powinien mocno zaniepokoić autora.) Na początek: To może tak: – niemożność wstawienia polskich znaków ze względów natury technicznej nie zwalnia z obowiązku ich używania w tekście literackim; – publikowanie opowiadania w takim stanie oznacza całkowity brak szacunku dla czytelnika; – powtarzanie, że błędy są, ale każdy je robi, jest zamiataniem problemu pod dywan; – wmawianie komukolwiek, że ten fanfik miał trzech korektorów, to jakaś farsa; – utrzymywanie, że w dalszych rozdziałach jest pod tym względem lepiej, to istny kabaret. Moje ulubione błędy to: isz (iż), jag (jak), pegazób (pegazów), uzulpatorka (uzurpatorka). I ty mi mówisz, że tekst ktoś przejrzał i poprawił, tak? Mów dalej. Lubię bajki. Poza tym: To chyba o czymś świadczy, nie uważasz? Przejdźmy jednak do części zasadniczej. Błędy to nie jedyna wada tego fika. Ba! Podczas czytania całkowicie tracą na znaczeniu, gdyż głównym grzechem owego dzieła jest poziom, jaki reprezentuje. A właściwie brak poziomu. Zacznijmy od fabuły. Dla porządku powinnam schować poniższy fragment w spoiler, ale i tak nikt nie zrozumie z tego ani słowa. A więc: w Polsce umiera chłopak, który trafia do Equestrii pod postacią czarnego pegaza o imieniu Fire Sky. Główny bohater rozwala AJ stodołę, co powoduje, że ta się w nim bez pamięci zakochuje. On jednak woli Derpy i w kilka dni robi Sonic Rainboom. Twilight go nie lubi, ale księżniczka Celestia mówi, ż jest bardzo dzielny, więc wysyła go na misję ratowania świata do przeszłości, leci z nim Shadow Storm, brat Rainbow Dash, który chodzi z Twilight Sparkle, kocha Fluttershy i bzyka się z panienką poznaną podczas misji. Fire Sky i Shadow Storm zbierają drużynę, po drodze jest jakieś wtrącenie do lochu i uratowanie życia księżniczce państwa, przyplątuje się mała Celestia, którą opiekuje się Derpy, o której nikt nie wie, skąd się wzięła, a w ostatnim rozdziale okazuje się, że po prostu zabrała się z nimi cholera wie po co, a właściwie nie cholera wie, bo Derpy jest Elementem Harmonii, który pomaga pokonać złą Zmorę, która wprowadziła wieczną noc i była pasożytem w ciele żony Star Swirla, matki Discorda, która zmarła z powodu klątwy rzuconej przez męża w odwecie za robienie bachorów na boku. Następnie jest wojna z pegazami, bo Komandor Hurricane był niemiły dla Terry, matki Celestii, Luny i Nyry, która nie jest jej córką, tylko siostrzenicą, bo bliźniaczka Terry oddała jej młodą na wychowanie, a sama zginęła, ratując krainę w wojnie, ale nie tej z pegazami, tylko innego, bo tej z pegazami koniec końców nie było, gdyż Elementy Harmonii wzbiły się w powietrze i zrobiły tęczę i jakoś tak nie wypadało. Fire Sky i Derpy wracają do Equestrii, a Shadow zostaje z tą, co ją bzykał, bo tak naprawdę to ją kocha, a nie Twilight czy Flutteshy. Applejack jest zła, że Fire Sky woli zezowate, a potem okazuje się, że Twilight Sparkle zastąpiła jej „uzulpatorka”, a prawdziwa Twilight, niczym żubr, występowała w tym czasie w puszczy i to nie ona była niemiła dla Fire Skya, ale udaje, że to ona, a potem Celestia zabija Celestię i bliżej niezidentyfikowaną Atlantis oraz pęta Lunę jak prosiaka na rożen i wszystko się dobrze kończy. Tak w dużym skrócie. (Mogłam czegoś nie załapać. Tyle się tu dzieje!) Przejdźmy do postaci, bo jest to element, na który zawsze zwracam uwagę. Zacznijmy od Fire Skya, (chyba) głównego bohatera. Pamiętam, jak kiedyś marudziłam Dolarowi, że jakieś jego postaci zachowują się w sposób przesadzony, a postać Hoffmana nazwałam Mary Sue. Czytając perypetie Fire Skya zastanawiałam się, co ja miałam w głowie, czepiając się tamtych cudownych bohaterów. Fire Sky jest idealny w każdym calu. Rasowo pegaz, prywatnie martwy człowiek – tajemniczy, o intrygującym wyglądzie (ta czarna sierść! ta ognista grzywa!), bez zobowiązań. Lecą na niego klacze, a ta najbardziej zrównoważona w mieście traci dla niego zmysły w ciągu chwili, jaką zajmuje mu zrujnowanie jej dobytku. Okazuje się, że jest kimś w rodzaju supebohatera i musi ratować Equestrię – dlaczego właśnie on, nie dowiemy się nigdy. I absolutna perełka: A ja na egzaminie pod wpływem emocji wypierdzieliłam się na progu. Dwa razy – przy wchodzeniu i wychodzeniu z gabinetu. Liczy się? Jestem już tak zajebista jak Fire Sky? Applejack. To, co jej zrobiłeś, zasługuje na pręgierz. Ona nie jest tu nawet „wsiowym głupkiem”. Uczyniłeś ją czymś znacznie gorszym. Uczyniłeś ją DEBILKĄ. I właśnie dlatego w twoim opowiadaniu zakochuje się w ogierze, który wziął się z tyłka i na dodatek dosłownie spadł z nieba. Widząc pegaza w swojej stodole, nie zastanawia się, kim on u diabła jest albo, chociażby, jak mu pomóc, bo wygląda, jakby przy upadku się poranił. Nie – ona zaczyna snuć plany odnośnie jej i przybysza wspólnej przyszłości. Dlaczego? Gdyż Applebloom stwierdziła, że siostrzyczka powinna znaleźć sobie męskie ramię, bo zostanie starą panną. Cieszę się, że zrezygnowałeś z obyczajówki na rzecz „mrocznej” opowieści z „epickimi” przygodami, bo w przeciwnym razie AJ byłoby prawdopodobnie więcej i skrzywdziłbyś ją jeszcze bardziej. Po drodze przewija się jeszcze pięć milionów innych postaci (w tym Celestia, która wcale nie zachowuje się jak Celestia, Twilight, która z Twilight nie ma nic wspólnego, oraz Shadow Storm, którego nie ogarniam), a wszystkie płaskie jak kartka papieru i tak do siebie podobne, że nie pamiętam ani jednego imienia. Pomysł jest sztampowy do bólu. Najpierw człowiek trafia do Equestrii i staje się „najdzielniejszym pegazem pod słońcem”, potem wyrusza w przeszłość, ratuje historię królestwa, zapobiega wojnie i na dodatek okazuje się, że jest reprezentantem któregoś Klejnotu Harmonii. Następuje starcie z Wielkim Złem, które jest kalką przegnania Nightmare Moon. Akcja, jak zauważyło kilka osób, jest tak szybka, że niewiele można zrozumieć (najbardziej podobało mi się porównanie Sapera: „Zapierdziela szybciej niż Wehrmacht we Francji”, cóż za liryzm!). Nie mówiąc już o tym „szatkowaniu” – co rusz kto inny jest narratorem, z perspektywy innej osoby toczą się wydarzenia. Mój ulubiony zabieg literacki zwaliłeś do tego stopnia, że nawet za to nie mogę cię pochwalić. Cały fanfik to zlepek niewiele wnoszących scen podziurawionych lukami w logice. Zaburzona jest płynność akcji, miejsca zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale tym, co mnie zwaliło z nóg, jest ogrom wszystkiego. Jeśli będę miała kiedyś dziecko i to dziecko zapyta, czym jest „chaos informacyjny”, wówczas – przysięgam na wszystkie świętości! – wyszukam mu to opowiadanie i zostawię z poleceniem zrozumienia tego, co przeczyta. Założę się, że więcej tego typu pytań nie będzie. Z innych irytujących rzeczy: 1) Postaci z zamierzchłych czasów mówią współczesnym kolokwialnym językiem (nawet władcy!). Serio? 2) Zagadka dla wielbicieli paradoksów: Dorosła Celestia wysyła Fire Skya w przeszłość, żeby ocalił jej młodszą wersję. Jakim cudem do tego doszło, skoro młoda Celestia musiała się uratować sama, by dorosnąć i móc wysłać Skya na pomoc? A jeżeli mała Celestia nie mogła zostać ocalona przez nikogo poza Skyem, to skąd wyżej wymieniony wziął się w przeszłości zanim wysłała go tam księżniczka, co byłoby konieczne, bo w przeciwnym wypadku Celestia zginęłaby w dzieciństwie i nigdy nie dorosła, żeby móc wysłać pegaza na ratunek, a gdyby go nie wysłała i tak dalej, i tak dalej. Przykład numer 2: Shadow dowiedział się na lekcji historii, że Elementy ukryte są w twierdzy Pam Demonium i tam właśnie prowadzi resztę, ale gdyby Shadowa nie było i nie znaleźliby Elementów, kronikarz nie mógłby zapisać, gdzie zostały znalezione i Shadow nie mógłby usłyszeć tego na historii. 3) W komentarzu pod fikiem „Wszystkie drogi prowadzą do Equestrii” Alberich napisał: Ja to samo mogę powiedzieć o „Rise of Equestria”, tylko tutaj zamiast kolorów są złote zbroje. Mogłabym w sumie rzucić jakąś uwagę na ten temat, ale na tym forum ekspertem ds. złotych zbroi jest Verlax. 4) Wprowadzenie naraz tysiąca barw kolejnych postaci (o, no proszę, jaki ładny akcent do „Wszystkich dróg…”), przez co czytelnik nie pamięta wyglądu choćby jednego bohatera. 5) „Poszukiwania” Elementów Harmonii, poziom – żałość. 6) Królowa Terra śpiąca na… wersalce (!!!). 7) Na pewno. Zwłaszcza że to totalny random, o którym nikt nic nie wie I DLACZEGO ONI WSZYSCY POKŁADAJĄ W NIM NADZIEJE NIEOGAR-NIEOGAR-NIEOGAR. 8) Shadow Storm rozpowiadający każdemu, kto mu się pod pęcinę nawinie, że jest przybyszem z przyszłości. Najlepsze jest to, że sprawia wrażenie szczerze zdziwionego, iż kucyki mu nie wierzą. 9) Jedna z bohaterek przypatruje się Shadowowi WYŁUPIONYMI OCZAMI (wyłupiastymi, wyłupiastymi, wyłupiastymi, do cholery!). 10) No to chyba ma dwie paszcze – jedną do wrzasków, drugą do taszczenia pochodni. 11) Derpy wzięta znikąd. No właśnie, czy to ważne? Wyruszyłam za tobą w samobójczą misję, zostawiwszy małe dzieci same w Equestrii z zapewnieniem, że postaram się wrócić w jednym kawałku. Generalnie zachowuję się w tym opowiadaniu jak idiotka, ale czy to ważne? Swoją drogą, ciekawe, co by zrobili, gdyby Derpy nie włączył się instynkt szukania feromonów, bo tak się składa, że ona jest jednym z Elementów Harmonii. 12) Bohaterowie ronią „gęste łzy”. 13) Wszyscy sobie „myszkują” i „kotkują”. 14) Na to, że postać coś boli, wskazuje… smutny wzrok. „Chyba złamałem nogę. O, kość sterczy. Ach, jak mi smutno!” 15) TEN fragment: 16) Cały rozdział 17, który – począwszy od sceny w Królewskim Pałacu, skończywszy na rozmowie Rainbow z cudownie ocaloną z puszczy Twilight – to wyższy poziom absurdu. Aż przytoczę ten dialog, bo to jest po prostu coś pięknego: Nie zacytuję, co powiedziałam po przeczytaniu, bo były to wyrażenia wielce nieparlamentarne. 17) No i na koniec (last but not least) absolutny majstersztyk: prawdziwa Twilight wraca do Ponyville i pyta mieszkańców, czy może pozostać w miasteczku po tym, jak jej kopia była niemiła dla Skya (!!!). Już się nastawiałam na jakiś samosąd („Kto chce krwi Twilight, niech pierwszy rzuci kamień…” A nie, to chyba jakoś inaczej szło), ale niestety kucyki zgodziły się przyjąć Twi z powrotem na łono społeczeństwa. Żeby komentarz był kompletny, wypadałoby opisać również dobre strony fika. Dobre strony… Dobre strony… Znajdę te dobre strony, choćbym je miała spod ziemi wykopać! Podobało mi się na przykład, że jedna z bohaterek jest w ciąży. Fajne urozmaicenie. Podobała mi się także klątwa Star Swirla, którą rzucił na swoją puszczalską żonkę. Urodzisz dziecko tak szkaradne, że tylko matka będzie w stanie je pokochać? Świetne. A potem rodzi się Discord. Genialne. Ale wykonanie do bani. (Nie wspominając, że Discord, jak i trzy czwarte pozostałych postaci, był tam potrzebny jak słoń w składzie porcelany.) Wreszcie – podobało mi się zrobienie z Shadowa tego całego Dablju Dablju. (Co nie zmienia faktu, że wypowiedź z ostatniego rozdziału: również jest paradoksem czasowym. No, przy odrobinie dobrej woli można te wszystkie nieścisłości uznać za intrygujące, bo przecież podróże w czasie zawsze generowałyby paradoksy, a poza tym mamy coś podobnego w kanonie.) Podsumowując: to opowiadanie jest tak dramatycznie złe, że nie pomoże mu żadna korekta. Poprawić jakość mogłoby jedynie napisanie tego od nowa. Z inną fabułą, innymi bohaterami i innym stylem. Pozdrawiam, Madeleine
    1 point
  10. Ace Combat: Wojna o Equestrię Ace Combat: Skrzydła Jedności bardzo ciekawe i wciągające kocham te dwa fanfiki poza tym lubię Antropologię Obrazki w tym dziale chowamy w spoiler.~Dolar84
    1 point
  11. Mordeczu, popraw sobie posta, bo dla mnie np. twoja czcionka jest biała Kot z buldożera wymienił już w sumie najważniejsze rzeczy, ale pozwól, że dodam dwie kwestie bardziej techniczne. Po pierwsze, kopie zapasowe. Rób je na potęgę, najlepiej na osobnych nośnikach i np. Dropboxie. Nic tak nie demotywuje, jak utrata tekstu, nad którym się męczyłeś przez ostatnie trzy godziny. I notatnik. Kup, dokup długopis, noś ze sobą wszędzie, bo nigdy nie wiesz, kiedy ci do głowy przyjdzie jakiś pomysł czy choćby pojedyncze zdanie. A jak nie zapiszesz od razu, to odpłynie w siną dal tylnych rejonów umysłu i go stamtąd już nie wyciągniesz
    1 point
  12. N: Jak mówiłam, niezmienny, rozpoznawalny, zawierający wszystko w jednym. A: Ładna Twi. S: Przeglądarka się fochnęła i wyświetla mi nieprawidłowo (Pojawia się przez chwilkę prawidłowy obraz, by za moment był czarny) U: Aktywny, ma sporo nagród. Lubię go.
    1 point
  13. Piszesz na forum o kolorowych kabanosach, że lubisz kucyki i się ich nie wstydzisz. Wiesz, nikt by się nie domyślił, rozjaśniłaś nasze umysły, dziękujemy. A tak to Terve. Sverige, czy Nyo!Sverige? Laki, czy Katla? !!!??!?!? OTP? NOTP? BROTP? Nadal uważasz, że dobre postąpiłaś rejestrując i urzędując na MLPPolska?
    1 point
  14. A jakież to opowiadania tłumaczyłaś? Jeżeli oddanie formy nie sprawia nadmiernych trudności to należy uszanować wizję autora i tak właśnie ją w przekładzie stosować, a nie zasłaniać się lenistwem. Czcionka to inna sprawa - tu raczej obowiązuje dowolność, chyba że użycie innej w danym fragmencie ma znaczenie fabularne.
    1 point
  15. OT-64 SKOT (Střední Kolový Obrněný Transportér - Średni Kołowy Opancerzony Transporter) Zaprojektowany w Czechosłowacji w Latach 50-tych XX wieku na podzespołach samochodu cięzarowego TATRA T-138 oraz Praga S360 w 1961 roku zbudowani kilka prototypuw nazwanych Praga S-260. Po tym okresie pojazdem zainteresowała sie Polska. co zaowocowało wspólną produkcją. W 1963 roku przyjento go do armi Polskiej jako SKOT a w armi Czeskiej jako OT-64 (pod tym drugim oznaczeniem znany był na swiecie) SKOT ze względu na wysokie właściwości trakcyjne i możliwości bojowe zaliczany był do najlepszych transporterów opancerzonych na świecie. Nowoczesny układ napędowy z planetarną półautomatyczną skrzynią biegów systemu Wilson (z wstępnym wybieraniem biegów), niezależne zawieszenie kół oraz centralny układ pompowania zapewniały mu dużą manewrowość w terenie. Wodoszczelny kadłub oraz śruby do napędu w wodzie umożliwiały pokonywanie przeszkód wodnych bezpośrednio z marszu. Opancerzenie chroniło załogę przed pociskami broni strzeleckiej oraz odłamkami granatów i pocisków artyleryjskich. Transporter posiadał wyposażenie zapewniające ochronę załogi przed bronią masowego reżenia(pył radioaktywny, skażenia chemiczne i biologiczne). Na początku lat 90. XX w. SKOT-y stopniowo wycofywano z Wojska Polskiego. Wobec małych nakładów na wyposażeniu Wojska Polskiego jest obecnie (2010 r.) ok. 300-400 transporterów SKOT, m.in. w wersjach R-2AM/AMT (dowodzenia pododdziałem artylerii) i R-3M (dowodzenia) oraz inżynieryjnej. Modernizacją transportera SKOT jest KTO Ryś przygotowany przez Wojskowe Zakłady Mechaniczne nr 5 z Poznania. Produkcja seryjna transportera rozpoczęta została w FSC w Lublinie 12 października 1963 roku w dwudziestą rocznicę Bitwy pod Lenino. Polski zakład pełnił rolę montowni. Z Czechosłowacji importowane były podzespoły układu napędowego i przeniesienia mocy (Zakłady Tatra). W Polsce produkowano pancerne kadłuby i wieże (Huta w Ostrowcu Świętokrzyskim i Huta Częstochowa), elementy układu zawieszenia (Huta Stalowa Wola) i uzbrojenie pokładowe (Zakłady Mechaniczne w Tarnowie). Produkcję zakończono 22 lipca 1971 roku. Łącznie wyprodukowano 4,5 tys. egzemplarzy, z czego 2,5 tys. dla Wojska Polskiego i 2 tys. dla armii czechosłowackiej. W późniejszym okresie, po wprowadzeniu na uzbrojenie bojowych wozów piechoty BMP-1, transportery SKOT Eksportowano do innych krajów. Znany z okresu stanu wojennego poniekad przez to zdjecie A dlaczego Skot? Bo sam posiadam takiego maszynka świetna dla pasjonata ale nie na kieszeń przeciętnego Polaka :(
    1 point
  16. Dziękuję c: Doggy in the Fog: Myślałam nad np. kimś w stylu opiekuna działu artystycznego (jeżeli chodzi o formalności to zanadto się na tym nie znam - mógłby być jakimś moderatorem czy kimś takim, to już nie mi wymyślać). Jeśli chodzi o ten konkretny aspekt mogłaby powstać jakaś komisja - na przykład z najbardziej "cenionych" artystów czy po prostu z chętnych osób z kolorowych. To już jest bardzo do ustalenia i dogadania gdyby ktoś podjął decyzję o wcielaniu pomysłu w życie, ja tu tylko wykazałam nutkę inwencji twórczej (acz gdyby przypadkiem ktoś chciał to realizować z chęcią pomogę). Rzeczywiście, trafna uwaga. Stąd moja propozycja by zamiast wyróżniać artystę wyróżniać jeden lub kilka najlepszych obrazków (jeśli kilka - nawet od różnych artystów). Właśnie też nie byłam co do tego pewna, ale tak czy siak rzuciłam pomysłem - a nóż komuś by się jednak spodobało. Irwin: Dlatego właśnie należałoby zadbać by był to ktoś, kto nie robiłby tego bo "omg jest oficjalnym kimś, omg" tylko dlatego, że lubi i ma na to ochotę. Coś takiego byłoby zapewne najwygodniejsze. Contest to po tłumaczeniu na polski ni mniej ni więcej niż konkurs. Pomysł generalnie dobry - z wyjątkiem słowa udając. Osobiście uważam że taka osoba powinna chcieć to robić - w końcu nikt jej do niczego nie zmusza, to tylko forum, nic jej się nie stanie jeśli powie "Sorry, jednak się do tego nie nadaję, odchodzę" - jeśli ma udawać po co w ogóle ma mieć tę funkcję. Dlatego właśnie warto by było pchnąć dział z artami do przodu - coby ludzi o takiej opinii było coraz mniej c; Jak już wspominałam - dobrze by było, żeby takie stanowisko pełnił ktoś, komu na prawdę przypadnie taka aktywność do gustu a nie ktoś, kto na wstępie stwierdza, że "pomysł [...] do dupy". Wiem, że napisane teraz kiepsko to zabrzmi, ale huk - sama mogłabym pełnić funkcję opiekuna tego działu. Tak czy siak spędzam w nim mnóstwo czasu - czy to wstawiając swoje arty, czy przeglądając i recenzując inne. Zaglądam do każdego nowo powstałego działu, regularnie przeglądam nowe arty, co jakiś czas piszę opinie. Generalnie bardzo lubię ten dział i chciałabym jakoś go ożywić - należy dbać o sztukę. Poza tym właśnie zaczynają się wakacje a potem czeka mnie druga liceum - raczej znalazłby się czas To tyle ode mnie na ten moment. (Jeśli cokolwiek w tym poście zabrzmiało ofensywnie lub kogoś uraziło - przepraszam, nie taki był mój zamysł :c)
    1 point
  17. Krótkie ogłoszenie. Koniec czerwca, a odznaczenie otrzymuje - tym razem za mnóstwo nowych artów do działu - BRONIESIPEGASIS Dziękujemy za arty, ciesz się miesięczną nagrodą. I ogłoszenie mniejsze: od 5 do 11 lipca będę na forum rzadziej lub wcale. Stawiałabym na tą pierwszą wersję.
    1 point
  18. @Ylthin Wciąż to lepiej wygląda niż linijka przerwy po każdym dialogu/akapicie/czymkolwiek. Nie mam pojęcia skąd i od kogo wyszła mania na szatkowanie tekstu jak kiełbasę na grilla, co jeszcze bardziej "pompuje" tekst niż takie czcionki po 14 i marginesy po parę cm. Ponadto - o książkach z Fabryki Snu można powiedzieć dużo, ale nigdy mi się nie zdarzyło by formatowanie tekstu utrudniało czytanie. Dziecinne, owszem, jest, ale co prawda szlag mnie trafia jak czytam chociażby "Wandalowie i ich afrykańskie państwo" Strzelczyka z czcionką od której bolą oczy. Aha - i ff w 99% nie są dziełami pokroju "Mistrza i Małgorzaty", a stosowane na siłę małych liter by pokazać Donośność i Powagę opowiadanej historii jest śmieszne. A potem się ludzie dziwią, że ich nie czytają jak piszą albo ściany tekstu albo stosują swoiste "wyspy" tekstu, każda oddzielona od drugiej ziejącą białą dziurą. Przerwy są ok, ale po stosownej części historii lub po rozdziale.
    1 point
  19. Ja nie pójdę na rowerowy, zmęczonym ostatnimi czasy. Za to o 14 będzie normalny meeteł, zapraszam.
    1 point
  20. W klubach zazwyczaj można znaleźć platic-fantastic pustaka z toną szpachli na papie Kluby to raczej zła opcja. Ja swoją miłość poznałem poprzez forum, ale faktem jest że i tak trzeba ruszyć dupę
    1 point
  21. 1 point
  22. Mi się najbardziej podobała piosenka Discorda ,,Glass of Water''. To było tak cholernie niespodziewane, że po prostu mnie to zniszczyło. Za pierwszym przesłuchaniem nie wiedziałem dokładnie co się stało, lecz za drugim razem ogarnąłem, że to świetne. Numer dwa dla mnie to Apples to the Core, z powodu świetnego wykonania, no i oczywiście tekstu. No i numer trzy, czyli ,,Bats!''. Fajnie to wszystko wypadło, taki to mroczniejszy klimacik i mini walka z Fluttershy o to, czy wypędzić nietoperze wampiry z sadu. Reasumując to wszystko, zapomniałem wspomnieć o polskim dubbingu. Jak dla mnie wszystkie piosenki w nim wypadły dobrze, ale najlepsza z nich dla mnie to ,,Szklanka Wody''. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. To jest bodajże najlepiej przetłumaczona piosenka w polskim dubbingu. Poza tym świetnie się jej słucha. No i to w sumie tyle ode mnie. Cały czwarty sezon był świetny i każda zawarta w nim piosenka mi się podobała. Trudno było wybrać.
    1 point
  23. Bzdura. Clopy to zasada 34 internetu. A wiesz co ona mówi? Dla przypomnienia: Pornografia to pornografia. Nieważne w jakiej postaci.
    1 point
  24. Chyba 1% (lub nawet mniej) bronych/pegasis zaczęła od tej strony co ja (nie chodzi o strone internetową) Może nie byłem ogromnym hejterem kucyków pony, ale hejtowałem ludzi którzy to oglądają, wtedy nie wiedziałem nic o bronych, ale miałem (i mam kolege) który nagle zaczął gadać o kucykach pony, coś typu: to jest fajne jak poniacze! ja i moi koledzy krzywo na niego patrzyliśmy i się z niego śmialiśmy, a on odwzajemniał krzywym wzrokiem, i mówił - przecierz kucyki pony są fajne! a my jeszcze bardziej się śmialiśmy. On tego nie ukrywał, że lubi kucyki pony i najprawdopodobniej cała ta jego "fobia" zaczęła się od JJayJokera którego nie lubiłem. Instalował mody związane z mlp i nic sobie z tego nie robił.Raz wysłał mi filmik z kucykami z którego się śmiał a ja z niego. Jak wiadomo, po słowach nad moim avku, intresuje się wszystkim związanym z tematyką creepy. Pewnego dnia (w grudniu 2013) zobaczyłem pewien filmik Top 22 Non Gaming Creepypastas czy jakoś tak, i w pewnym urywku zobaczyłem Cupcakes, nie mówie co tam było bo to tematyka gore, ale powiem tyle, że Pinkie Pie robiła coś złego ;p Zaczołęm się tym bardziej interesować, i oglądałem różne "chore" rzeczy ( Największym uczuciem darze utwór: Rainbow Factory ) Wysłuchałem swojego pierwszego fica: właśnie Rainbow Factory przez miśka2000. I w styczniu ( 24 ) obejrzałem pierwszy odc.MLP:FiM i mniej więcej wyglądałem tak , i bałem się, że się stane jak mój kolega, ale oglądałem co noc 1 odcinek i... myśle że ten 24 styczeń to rozpoczęcie mojego życia ;* I tak przez Cupcaks'y zostałem Bronym... wiem bardzo źle i stasznie, ale... wszystko ma swój początek, i niekoniecznie musi być miły i wesoły, ale dla mie był to fajny i ciekawy filmik który mi się bardzo podobał
    1 point
  25. Sajback ma koronę! Yay! No dalej moja wyszukiwarko, znajdź kogoś równie epickiego jak ta korona!
    1 point
  26. Lesbijki będą dobrymi matkami.... tu przypominają mi się przykłady lesbijek, które nimi zostały, bo je jeden facet skrzywdził jakoś niby mega strasznie. A potem takie będą wpajały córeczce nienawiść do facetów. I co jeśli taka córka jednak okaże się być hetero, a nie homo? Wow, pojedyncze zachowania, które stereotypowo należą do odmiennej płci, super! Od dawna wiadomo, że faceci są lepszymi kucharzami, bo mają więcej kubków smakowych i wychwycą pewne smaki, których nie wychwyci kobieta i tyle. Rola płci w rodzinie... nie powiesz mi, że w sprawach typowo kobiecych jak np. miesiączka prędzej zrozumie cię ojciec niż matka. I, że ojciec prędzej ci wyjaśni jak wyglądają relacje damsko-damskie, czy jak się robi makijaż? Geez, facet robiący sobie makijaże... to straszne. STANY! A w Stanach masz powszechną degenerację. Tam nawet Polak dla Polaka jest gorszy niż w Polsce, bo w Polsce to przynajmniej sobie jeszcze pomogą, a tam z zawiści to jak zarysują ci samochód to jest jeszcze szczęście. STANY! Programy na MTV, czy Jerry Springer, czy inne chyba pokazują na jakim poziomie jest tamten naród. Jak ktoś ci powie, że według badań robionych w Stanach skoczenie do ognia nie zrobi ci krzywdy, to też nagle zaczniesz twierdzić, że ci nic się nie stanie od wejścia do ognia? Ludzie, jest coś takiego jak własny rozum i tu już nie mówię o samym ocenianiu ryzyka wskoczenia do ognia, ale o pomyśleniu na tym, że jeśli ktoś zamówi sobie badania takie i takie, to można odpowiednio ustawić te badania wybierając odpowiednich ludzi, by dostać wyniki jakie się chce osiągnąć. Ale to "własne ja" jest kształtowane poprzez wychowanie... Błąd. Wykreślono to stosunkowo niedawno. Jakoś w latach 2011-2013. Jeszcze pamiętam tą burzę dyskusyjną o tym na uczelni, a jeszcze licencjata nie obroniłem. O ile zarówno mama i ojciec będą potrafili nauczyć dziecko obowiązków domowych, czy zarabiania, tak pewnych rzeczy mogą nauczyć tylko pewne osoby. Np. faceta ciężkiej pracy prędzej nauczy ojciec. Tak samo jak bycia twardym w życiu - bo bez tego w dzisiejszym świecie nie przeżyjesz i padniesz po pierwszej lepszej dramie, albo inni będą tobą się wysługiwali, pomiatali tobą itp. "Ciężka praca? KAJ?!" A przykładowo na wsi. Mimo mechanizacji rolnictwa itd., to jednak ojciec rodziny najwięcej musi robić. Dwie matki sobie na gospodarstwie by super nie poradziły. Że krowy będą doiły? Drogi Mon, za czasów PRL-u szło przeżyć z jednej krowy, dzisiaj możesz ich mieć i 50 i możesz nie dać sobie rady. Matka zaś prędzej będzie umiała pomóc córce w kobiecych sprawach, w końcu ona się na tym zna. Tu oczywiście rozpatruję to pod względem gejów i lesbijek, nie pedałów. Albo inaczej, powiem wprost, co się będę wstydził. Ja przykładowo niby mam ojca, ale on często musi latać za swoimi sprawami, by utrzymać mamę i pomóc mi i siostrze. Wujowie też mało mogli wnieść do mojego wychowania. Jedynym mężczyzną, który mógł mi dawać męskie wzorce to był ś.p. dziadek. Ale co to za wkład, jeśli się go widzi kilka razy na rok przez kilka dni lub raz na rok przez jakieś 2 tygodnie? Tak więc byłem wychowywany głównie przez kobiety (mama, siostra, ciotki, babcia). Miałem głównie babskie wzorce. Owszem, nie przyjąłem jakichś wzorców homoseksualnych, przyjąłem wzorce, które jak się przekonałem nie raz w życiu, są w przypadku facetów utrudnieniem. Co z tego, że grono ludzi uzna mnie za miłego, dobrego, skoro wszystko prowadzi do friendzonów, nie bycia brania na poważnie przez facetów, nie bycia dość silnym do pracy fizycznej (to akurat tylko po części jest wina tego, wiem o innych powodach i tu uświadamiać mnie nie trzeba). Fajnie, można kumplować się tylko z dziewczynami, ale to nie koniecznie wychodzi na dobre. Efektem bycia wychowywanym przez jedną płeć jest to, że mam pewnego rodzaju zacofanie jeśli chodzi o bycie mężczyzną. I wierz mi, czasem potrafi to dobić i to mocno. Od 2-3 lat próbuję to u siebie nadrobić, z różnymi skutkami, jednakże dalej jestem dalej niż w połowie drogi do osiągnięcia... normalności? Wiem po prostu po sobie, że dziecko NIE MOŻE być wychowywane przez tylko jedną płeć. Są pewne wzorce, które wyciągnąłem ze strony kobiet i to dobrze, ale dużo złych przyjąłem. Dziecko musi poznać obydwa wzorce inaczej życie potrafi dla takiego dziecka stać się koszmarne. Możecie mi tu walić różne argumenty za tym, by geje lub lesbijki wychowywały dziecko. Ale wy macie tylko swoje ideologie, lewackie myśli. Ja mam doświadczenia życiowe, z których nie jestem dumny i nie raz doprowadziły mnie do kompleksów, czy wstydzenia się tego, kim jestem. Wspomniałbym o jeszcze jednej rzeczy, ale to już zbyt prywatne. Ale myślę, że pewne osoby znające mnie z przeszłości, z innego fandomu mogą się domyślać o co mi chodzi.
    1 point
  27. Temps pour la grande finale! Czyli Pillster postanowił sprawdzić, o co tyle krzyku i kto śmie zakłócać jego spokój. Jedni krzyczą że dobre, inni że złe, nadszedł jednak czas rozstrzygnięcia. Oczekujcie na edita, panie i panowie! Niech się zacznie koniec! Edito numero uno, czyli prolog + rozdziały 1-3 (jakby nie były takie przykrótkie to bym na nich zakończył. Poprawka - wywołały u mnie taki niesmak, że na nich zakończyłem). Po pierwsze - brak polskich znaków, co mocno wali po oczach. Ortografia kuli się z przerażenie w najdalszych kątach pokoju bez klamek, w którym ją zamknąłeś. TO ma być tekst po korekcie? Na 30 stronach mojego fika bez żadnej korekty nie znalazłby tyle errorów co tutaj na pięciu. Po drugie - akcja zapieprza jak T-34 pod Kurskiem. Infantylne dialogi, fabuła idzie do przodu na złamanie karku i NIE, nie podaruję zrobienia z AJ i w ogóle rodziny Apple takich idiotów! Jakby mi wpadła ognista kula do stodoły to bym się z nią nie przyjaźnił, ale przycisnął, a najlepiej widłami przydusił do ziemi, oczekując wyjaśnień. A tu? Jakiś burak wpada i od razu - "znalazłam ogiera swoich marzeń na całe życie, źrebaczki, małżeństwo, sratatata". ...spokojnie, Pill. Wdech i wydech. Rozumiem szybkie shippingi, raz taki u siebie zrobiłem, i choć szło sporo wolniej, to i tak było mooooocno naciągnięte, zaś tu... Jak to powiedział Drzewiec - "Nie ma w języku Elfow, Entów i Ludzi słów zdolnych wyrazić tę zgrozę". Za szybko! O - wiele - za - szybko! Tak, że całość wzbudza całą gamę uczuć - od żalu aż po niesmak. Po trzecie - ostatnia szpila. Viper pisze się nie przez "W" ale przez "V". Red Viper, Dodge Viper i tak dalej. Panowie i panie - jestem szanującym się pisarzem i czytelnikiem, dla was przetrwałem cale to... obrzydzenie, jakie zafundowały mi trzy pierwsze rozdziały z prologiem. Jeden z gorszych fików jakie czytałem, niestety. Ocena - 0,7/10. Tak na zachętę. Omijać z daleka.
    1 point
  28. W końcu to przeczytałem...czas na OPR-obrona przeciwlotnicza rakiet,czytaj OPIERD#L Fabuła:ty jesteś koksem który ma ocalić przeszłość,co z tego,że nie jesteś stąd,nic nie wiesz o tym świecie i istnieje pierdyliardy kuców,które lepiej się do tego nadadzą. Dialogi:Zmasakrowane jak lewak przez JKM. Gramatyka: Shippingi:JEB 2-3 dni i już Derpy gotowa zrobić dla niego/mu wszystko. Postacie:pogubiłem się w połowie... Formatowanie tekstu: spacja i od razu przeniesienia akcji,przez to nieczytelne,a wystarczyły chociaż 3 kropki na środku Tempo akcji:Zapierdziela szybciej niż wehrmacht we Francji/chytra baba z Radomia na wigilię Błędy logiczne:Cała masa np. skąd wiadomo,że to oni byli elementami? Pominę już pomieszane imiona i fragmenty(roz. 10) Podczas czytanie tego fica miałem ochotę popełnić seppuku za pomocą plastikowego widelca z pobliskiej budki z kebabami. OCENA KOŃCOWA ( w spoilu bo mogę dostać warna)
    1 point
  29. Wybacz cie, ale czy jestem jedynym, któremu ten fic się nie podoba? Akca dzieje się zdecydowanie za szybko, za mało opisów, no i Fire Sky jest przesadzony- nauczył się dobrze latać w jeden dzień, a w drugi (trzeci) umie już robić Sonic Boom. W dodatku cała masa błędów, brak polskich znaków, tego się nie da czytać. I ostatnia rzecz - stosuje się jedynie JEDEN wykrzyknik, zawsze. Nieoficjalnie kilka osób stosuje dwa, ale trzy to już przegięcie.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...