Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/31/16 we wszystkich miejscach

  1. Akurat dla mnie Trixie to najnudniejsza i najbardziej dennie zrobiona postać. O rany, jestem najwspanialszą czarodziejką! O nie, ktoś jest ode mnie lepszy! Mam kompleksy! To jest przykład wymyślenia postaci najtańszym kosztem. Owszem, Thorax nie jest super skomplikowany, ale jeśli się ocenia negatywnie jedną postać, to tym bardziej drugą. Zresztą Gilda, którą de facto uwielbiam, też nie jest wcale super kreatywnie stworzona. Ot złośliwa gryfica, której nie podobały się przyjaciółki Fluttershy. Co tutaj jest takiego drogiego w wytworzeniu jej? Ani grama kreatywności. A tak teraz całkiem poważnie - postacie w MLP są PROSTE. To jest serial dla dzieci w wieku 5 lat, a nie Metal Gear Solid, w którym musisz filozoficznie i psychologicznie rozpatrzeć każdy aspekty gry, najlepiej przejść każdą część po 10 razy, żeby zrozumieć chociażby 1/5 o co Kojimie chodziło. My Little Pony jest proste. Przyjaźń to magia. Więc nie szukajmy tutaj niczego super skomplikowanego.
    3 points
  2. Pozbywam się ponieważ mam na PS4 PW poleciało. Dzisiaj rano dostałem przesyłkę. Dobrze, że nie zamówiłem 3 gier, bo listonosz młotkiem by je do skrzynki dobijał Na szczęście gry są w jednym kawałku.
    2 points
  3. Standardowo sprawdziłem fanfik pod kątem plagiatu (zgodnie z zapowiedzią). Sprawdzenie wypadło pozytywnie, opowiadanie zostaje. Co do samego tekstu. Opowiadanie ma sporo słabych stron, ale i trafiła się mocniejsza. Jakby to opisać jednym zdaniem? Zabrakło w nim zbudowanego świata - tak naprawdę dostajemy jedną, dosyć chaotyczną i strasznie naiwną scenę przed egzekucją oraz jedno niezłe wspomnienie. Ta pierwsza jest naiwna do bólu, chaotyczna, a przedstawienie charakterów postaci wypada różnie. Applejack jest koszmarna, a Shining i Cadance wypadają bardzo nieprzekonująco. Fluttershy za to jest całkiem serialowa (choć tak jak AJ jest tylko króciutkim epizodem) a zachowanie Chrysalis, choć nieco przesadzone (takie stereotypowy ZUY), wypada nienajgorzej. Natomiast jej fabuła osłabia cały fanfik, gdyż wszystko dzieje się po prostu za szybko. Uważam, że dodanie kilku stron pozwoliłoby zdecydowanie lepiej zbudować atmosferę. W obecnej formie zapowiadanego tagami smutku nie da się odczuć a wątek romansowy jest wciskany na przysłowiowego "chama" - byle więcej, byle szybciej, byle już. Tu jest bardzo dużo do poprawy. Druga scena, to wspomnienie na tle pierwszej wypada lepiej. Przede wszystkim udało się zbudować atmosferę uczucia pomiędzy dwójką młodych zakochanych. Pomogła w tym umiejętnie dobrana sceneria i ich zachowanie, które wypadło dobrze - czuć pewną dozę naturalnej niezręczności, która jednak szybko zostaje pokonana. Także zachowanie postaci bardziej mi pasowało do ich serialowych odpowiedników niż w pierwszej opisywanej scenie. Długość również jest odpowiednia - nie ma wrażenia totalnego pędu, ale także udało się jej sztucznie nie przedłużyć, a to wbrew pozorom nie jest wcale łatwe. Jest ok. Kolejne zastrzeżenie mam do dialogów postaci (też w scenie pierwszej). W jednej chwili są sztucznie napuszone, w drugiej totalnie naiwne, by przejść do wymuszonej łzawej ckliwości lub okrzyków pełnych zła i tryumfu. Zupełnie się to nie klei, zabrakło płynności w przejściach między nimi. Jeżeli chodzi o formę, to o ile ortografia dawała radę, to już stylistyka i konstrukcja zdań nadal jest problemem - i widać to najbardziej w tej felernej pierwszej scenie. Dodatkowo widziałem bardzo dużo mieszania czasów - poważny błąd, dziwie się, że prereader tego nie wyłapał. Podsumowując - nadal nie jest dobrze, jednak w porównaniu z wcześniejszymi tworami widać postęp w umiejętnościach. Szczególnie dobrze widać to we wspomnieniu, które jest naturalne a nie wymuszone i nachalne.
    2 points
  4. Zacznę od technikaliów. Pozjadane przecinki, w jednym miejscu "Shining" napisany z małej litery. Dziwne formatowanie dialogów - zamiast tabulatora przed półpauzą (swoją drogą, myślniki zamiast półpauz w zapisie dialogowym są be) zrobiło ci się wcięcie na cały blok tekstu. Nie wygląda to zbyt ładnie. Treść... W zamierzeniu miała być pewnie poruszająca, przenikliwa i pełna emocji, prawda? I owszem, zrobiło mi się smutno - nad tym, jak to pięknie położono. Dialogi są płaskie i drętwe, a z postaci jakiekolwiek zalążki osobowości ma co najwyżej Chrysalis, kreowana na sztampową Wielką Złą, która nie przestaje chełpić się odniesionym sukcesem, śmiać w twarz pokonanym wrogom... i nic poza tym. Opisy sprowadzają się do prostych zdań, które nijak nie spełniają swojej roli poza suchym komunikowaniem "postać była tam i siam, zrobiła to i tamto". Cała ta wielka miłość między Kredensem i Armorem... Przykro mi, ale ona nie istnieje. Wymachujesz mi przed oczami wielką planszą z napisem "PACZ JAK ONI SIĘ BARDZO KOCHAJĄ I JAK SIĘ KOCHAJĄ I W OGÓLE ROMANS STULECIA" - ale nijak mi nie pokazujesz faktycznego uczucia, tylko przesłodzoną i upstrzoną brokatowym kiczem namiastkę, jaką mogłabym znaleźć w pierwszym lepszym harlekinie. W dodatku pokazujesz ją na rozmazanym zdjęciu zrobionym aparatem w starej Nokii. Kilka dialogów i krótkich, cukierkowych wspominek nijak nie wykreuje choćby iluzji uczucia. Największym problemem jest jednak fakt, że wszystko to jest skandalicznie krótkie. Fabuła bez mała nie istnieje, sensownej podbudowy do całego tego słodzenia brak, maciupeńka akcyjka pędzi na łeb, na szyję... Co gorsza, nie próbujesz nawet stworzyć więzi między czytelnikiem a postaciami. Czemu miałabym przejmować się losem postaci, których w tym wydaniu nie znam? To, że Candance i Shining pojawili się w serialu nie zwalnia cię z obowiązku "napisania" ich. A sam motyw "słów przed śmiercią"? Na moje niewykorzystany w żaden ciekawy sposób. Ot, nasze gruchające gołąbki opowiadają nam krótką historię swojego życia w przerwach od powtarzanego do znudzenia "kocham cię". Koniec końców - dostałam... cóż, słabego, nijakiego fika. Nie coś obraźliwie złego czy tak złego, że aż zabawnego. Po prostu - nijakiego. Strzępek treści utaplany w lukrze, który wzbudził u mnie niewiele więcej, niż wzruszenie ramionami i okazjonalny pomruk znudzenia, gdy trzustka nie wyrabiała z produkcją insuliny... Z drugiej strony jestem cyniczną zołzą, jaram się płytkimi shipping-quo* w głupich grach wideo, moje wyobrażenie o "wielkiej miłości" to "pójść na sushi i gadać o grach wideo" (ewentualnie "pójść do łóżka, upić się, odpalić Netfliksa na PS4 i wybrzydzać na Man of Steel"), do tego przeżyłam raptem dwa krótkie związki i jedno gimnazjalne zauroczenie, a swojego faceta widuję raz na parę miesięcy... więc co ja tam wiem o uczuciach. A teraz wracam do łóżka, zanim się okaże, że mam jednak zapalenie ucha. *) Shipping, który tkwi w wiecznym status quo. A to zainteresowani nie deklarują otwarcie uczuć, a to wciąż schodzą się i rozchodzą, a to z shipu robi się żart z brodą jak stąd do Honolulu...
    2 points
  5. Podpułkownik Jerzy Grobicki, dowódca Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że wraz ze swoją elitarną jednostką zamiast w Afganistanie roku 2012, wyląduje w magiczniej krainie pełnej gadających kucyków, podczas inwazji Changlingów na Canterlot. Lecz, czy to one są największym zagrożeniem? Zmuszony zmierzyć sie z zagrożeniem wychodzącym daleko poza możliwości poznawcze człowieka, Grobicki zmuszony jest wziąść udział w konflikcie który w zupełności go nie dotyczy. Rozpoczyna się fascynująca gra wojenna. Garstka żołnierzy NATO, uzbrojona w śmiercionośny, futurystyczny sprzęt, musi zmierzyć się z czymś z czym nikt nigdy się nie zmierzył z samą ciemnością. Grobicki zdaje sobie również sprawe, że broniąc tej krainy na zawsze pozbawia ją niewinności. W tym niesłychanym dziele sekundują mu barwni oficerowie i żołnierze, a także piękna pani kapitan Nancy Sanchez z US Army. Fanfick ten jest crossoverem z książką Marcina Ciszewskiego "www.1939.com.pl" (tak to tytuł książki). Życzę przyjemnej lektury. https://docs.google.com/document/d/1DGsBMtbhiWfnqIfznq26NWCu8cYVjPbb4a4sNmk96HI/edit?usp=sharing - Rozdział 1
    1 point
  6. Hej, napisałam fanfic i chce się nim pochwalić. Czekam na oceny Autor: LeviathanLil Opis: Kilian to człowiek, który (oczywiście pod swoją zwykłą postacią) trafia do Equestrii. Krainy Jednorożców, Pegazów i Ziemnych (zwanych potocznie Ziemniakami). Jak potoczą się jego losy po dosyć nieciekawym początku? Kim okaże się być od początku chłodna wobec niego Leviathan? A przede wszystkim - zostanie czy wróci? Rozdział Pierwszy
    1 point
  7. Jak stwierdza autor: "Sam z początku byłem przeciwny, że Vinyl i Octavia to para w najpiękniejszym swoim znaczeniu. Ale oczywiście mój światopogląd się zmienił. :)" To teraz czas coś od tłumacza na temat zawartości: Historia o tym jak to wszystko się zaczęło i okazuje się że Vinyl w życiu prywatnym nie jest aż tak przebojowa jak na scenie. Wszystko doprawione złotą radą Applejack Link do MLP Fiction: http://fiction.mlppolska.pl/story/207/Muzyka-dusz https://docs.google.com/document/d/1Wt4qsYnVaXAadiGVyltkqYpvHwccIb7AC42HbutIkvY/edit?usp=sharing
    1 point
  8. 1 point
  9. Uff... Kolejny dzień, kolejny utworów tym razem w pełni wykonany przez negatywne emocje Życzę miłego słuchania https://drive.google.com/file/d/0B_iTn1j89ngQUUxZa1FxWXMzZUE/view?usp=sharing oraz dobrego startu w szkołach do których pójdziecię
    1 point
  10. Dopiero zaczynam grę, ale już wiem, że ta gra jest mega dobra!
    1 point
  11. @Gryfeł Masz trochę racji. Jednak Hasbro jest od dawna świadome że istnieje ogromny fandom w którym przeważająca większość to dorośli faceci. I mogliby się trochę dla nas postarać albo przynajmniej puścić nam jakieś oczko. A co do Trixie to też jakoś za nią nie przepadam właśnie z wymienionych powodów. A Thorax też nie jest jakiś skomplikowany.. ba! On jest mega prosty. Też oglądając odcinek w którym się pojawił pomyślałem sobie "poszli na łatwiznę..". Ale mimo to zrobił na mnie dobre wrażenie i jakoś go polubiłem ^^. No i cieszę się że w końcu postanowili dodać jakąś postać męską
    1 point
  12. Ja osobiście najbardziej lubię mieć wersję pudełkową z dodatkową możliwością pobrania, tak jak jest zresztą z każdą grą na Steamie i Originie. Może i pudełkowe są najczęściej nieco droższe, to jednak lubię to uczucie, że kupuję realny przedmiot, a także gdy patrzę na półkę i widzę tam tytuły, które tak bardzo lubię Zresztą czasem zdarzają się ewenementy, gdzie wersja pudełkowa jest tańsza od cyfrowej... No ale to akurat wyjątki. A wracając do sedna - Jak wam się podoba beta?
    1 point
  13. Powiem tak: oglądanie DR3 bez chociażby zaznajomienia się z całą serią jest zupełnie bez sensu. Dwie pierwsze gry to podstawa, ale nie można pominąć też Danganronpa: Another Episode; Ultra Despair Girls (lub DR:AE, for short), przez sporą ilość osób uznawaną jako "niepotrzebny spin-off". Ponadto przez Zetsubou-hen na pewno przewiną się (I JUŻ SIĘ JEDNA PRZEWINĘŁA) postacie z Danganronpa: Zero. Ja, jak widać po avatarze, jestem na bieżąco ze wszystkim, więc mogę chyba śmiało odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania. A, no i, osobiście bardziej lubię opening do Mirai-hen, chociaż wszystkie openingi i endingi są genialne Jedyne co mnie boli w Mirai-hen to to że postacie mają zły zwyczaj umierać zaraz po tym jak trochę lepiej je poznamy. Tylko modlę się o to żeby moje dziecko Ryouta przeżyło (jak na razie nieźle mi idzie), bo moje poprzednie dziecko zginęło jakoś w piątym odcinku ;; Ale, cóż, z moim szczęściem...
    1 point
  14. Otwarta Beta Battlefield 1 jest dostępna! Brać koni i jazda! https://www.battlefield.com/pl-pl/beta
    1 point
  15. Dzięki bogu wakacje się kończą, wreszcie dzieciarnia będziew szkołach i będzie można spokojnie zagrać... Sytuacja teraz: wyszedłem z meczu razem z jaxem ponieważ reszta drużyna to 3 trolli kłócących się kto był na topie pierwszy. teraz licytują się kto bardziej nafeeduje... nieważne co zrobię i tak drużyna przeciwna gdy wychodziłem (12 minuta meczu) ma ponad 25 killi... znając politykę riotu nie poniosą za takie coś żadnych konsekwencji, tylko nam się dostanie. Edit: następny mecz i 2 afk...
    1 point
  16. Dawno nic nie czytałem, ale widzę brak komentów, więc wpadłem. Żałuję. Zacznę od czepiania. Decydując się na użycie broni palnej mamy z reguły do wyboru trzy drogi, jeśli chodzi o nazewnictwo: użyć oryginalnego (czyli naszego, ludzkiego), lekko sponifikować (np. AK - Automat Kucykowa) lub wymyślić wszystko od zera. Tutaj natomiast jest to nieco pomieszane, co mi akurat zdecydowanie nie przypada do gustu. Najbliżej temu do pierwszej "drogi", ale zbyt dużo się nie zgadza. Wyjaśniając na przykładach: "M1A4" - sam nie wiem czy to zwyczajny błąd, czy ktoś uznał, że zamieni cyferki miejscami "bo tak". Co więcej owe coś zostało nazwane "karabinkiem maszynowym", podczas gdy oryginalne M4A1 jest karabinkiem szturmowym (według terminologii WP), a to wbrew pozorom spora różnica. Dlatego się w tym zupełnie poplątałem i nie wiem czy ktoś tu się pomylił, czy celowo jest to tak pomieszane. Jednak w przypadku celowości oczekiwałbym jakiegoś wyjaśnienia. Dalej z kolei mamy wzmiankę o Mauserach i Mosinach, ale tuż po nich pada "M3 Garand" i znów pozostaje mi zgadywać czy to pomyłka, czy celowe udziwnianie. Tak przy okazji, poprawnie pisze się "EOTech 552", a nie "EOT tech 552". Ad meritum... Pierwsza scena wypada w mojej opinii słabo. Nie wiem czy to miało być śmieszne, ale z całą pewnością takie nie wyszło. Czytaniu towarzyszyło jedynie westchnięcie współczucia. W drugiej scenie było niestety tylko gorzej. W momentach "luźne" słownictwo było wręcz wymuszane, a całość ogólnie pozbawiona większego sensu. Idąc dalej, czyli do trzeciej sceny. Cóż... Wcześniej myślałem, że gorzej być nie może, ale jednak. Idźmy jeszcze dalej, a natrafimy na jakże błyskotliwy cytat: Przecież kuce normalnie chodzą bez ubrań, więc... Kojarzy mi się to z klasykiem: "I mean, we're ponies. Strip poker doesn't make sense." Dalej... Eferfree? A nie odwrotnie? Podsumowując: jeśli miało być śmieszne, to w mojej opinii zdecydowanie nie wyszło. Sprawia wrażenie jak gdyby było pisane na zasadzie "je*nę se fanfika" i jest zwyczajnie słabe. Tekst w stylu przeczytać i zapomnieć jak najszybciej.
    1 point
  17. W tej grze się kuce kolekcjonuje, nawet złodupców i ci nie mają wpływu na grę. Ba, nawet możesz takiego Sombrę zaprząc do roboty w sklepie .
    1 point
  18. CDA uznało reklamację uszkodzonego DVD. Dostałem kilka płyt ze starszych numerów. W tym jedną uszkodzoną (CRD na 3 laptopach ) Także po raz kolejny: Dead Island: Riptide - wysłano do Chief Litil Devil
    1 point
  19. Możesz go spokojnie odebrać, dostaniesz go do Canterlot od razu z 5 gwiazdkami. Dlaczego nie mozna nim jeździć w kopalni!!! To by było takie kanoniczne Co do gry wczoraj zrobił mi się taki głupkowaty błąd, że dostałem zadanie, by uzbierać 100k bitów. Wszystko byłoby w porządku gdyby liczył je od 0 ale ja mam ponad 850 milionów bitów na minusie w zadaniu i muszę je pierw wyzerowac
    1 point
  20. Może to z mojej strony bezproduktywne narzekanie (nie będę pierwszym ), ale Dolarze, czy jest jakaś praktyczna szansa na spełnienie tych gróźb wobec wandali (według mojej wiedzy, nie ma)? Bo o ile do frazy "nie karm trolla" podchodzę już z cynizmem, to jeśli każdy taki incydent będziesz nagradzał wściekłym postem w którym mówisz jak to nogi z dupy winnym powyrywasz (choć na razie postępu w tym kierunku nie widać), to ryzykujesz że odpowiedzialni będą kontynuować rozwalanie fików choćby po to, by zobaczyć eskalację bezsilnych gróźb w kolejnym poście... Przynajmniej takie mam wrażenie.
    1 point
  21. Witam bardzo serdecznie, to może teraz kilka pytanek ode mnie: Kojarzysz może taką grę, jak Gothic? Robiłeś już własne OC? Jaka jest twoja ulubiona potrawa? Interesujesz się technologią? Lubisz jakieś gry komputerowe? Interesujesz się kosmosem, jeżeli tak, to proszę o sprecyzowanie, co głównie przyciąga twoją uwagę? Masz swoje ulubione cytaty, życiowe motto? Interesujesz się mitologią? Potrafisz żyć w monotonii. Jesteś osobą raczej otwartą, czy skrytą? Co sprawia, że czujesz się lepiej w ciężkich chwilach? Bonusowy obrazek:
    1 point
  22. Już mieliśmy taki odcinek w pierwszym sezonie. Ale on zawierał w sobie gryfy. Więc automatycznie był lepszy. No i... czy Fluttershy potrzebowała zwołać sąd koleżeński nad Rainbow Dash? Czy te ponoć dwie przyjaciółki nie potrafią już wyjaśnić sobie spraw między sobą? Czy to jakieś dark future, gdzie część Mane 6 już z sobą nie rozmawia? Ale pomijając powtarzalność motywu i dziwny rozłam między bohaterkami, odcinek jest całkiem fajny, efektywny i pomysłowy. Oglądało się go lekko i przyjemnie, a końcówka była nawet całkiem niezła. W obecnej sytuacji potrafię docenić solidnego średniaka. Tytuł odcinka to straszny suchar... ale skoro to odcinek o sucharach, to nawet pasuje.
    1 point
  23. Nowa kołysanka dla tych nocnych marków, którym znudziła się poprzednia. Tym razem improwizacja w C moll. Miłego odbioru oraz wieczoru https://drive.google.com/file/d/0B_iTn1j89ngQTkt0U3ZOVFZYeFk/view?pref=2&pli=1
    1 point
  24. Bardzo dobry odcinek. Zawsze mam na to nadzieję przy odcinkach z Discordem i zwykle się rozczarowuję, jednak tem był chyba najlepszy od czasu The Return of Harmony. Wreszcie idealnie oddano charakter tej postaci i pozostałych również. Wszyscy zachowywali się swobodnie i naturalnie, nikt nie był irytujący. Był to też jeden z zabawniejszych odcinków w całym serialu. Rzadko faktycznie się śmieję przy oglądaniu, a tu ciągle. Odwrócona rzeczywistość, psychologia Fluttershy, ogon Celestii, wejście Discorda... długo by można wymieniać. Pomysł na przeniesienie gry do rzeczywistości był dobry, bardzo w stylu Discorda, i świetnie go zrealizowano. Świetnie to wyglądało, zarówno plansza, jak i postacie, zwłaszcza Pinkie i Rainbow. Dobrze, że dołączyły, głupio by było, jakby wszystkie sobie poszły. 9/10, do ścisłej czołówki się nie dostanie, ale i tak jeden z lepszych w sezonie.
    1 point
  25. Post pod postem, pod postem, i tak dalej + odkurzam temat, bo dawno nic nie rysowałam, bo leń. Tęczowy lamorożec mówiący jakieś tam pseudo-mądrości. To totalnie normalne, przeglądaj Internety dalej. Edit: Przy okazji dam link do mojego devianta, bo czemu nie http://graypicture.deviantart.com/
    1 point
  26. wreszcie skończyłem Solus Contra Omnes. Praca nad tym fikiem była dla mnie niezwykłą przygodą. Nigdy wcześniej nie napisałem nic ponad krótkie rozprawki, więc niezwykle cieszę się, że udało mi się ukończyć tę pracę. Nie miałem nikogo, kto przeczytałby to wszystko przed publikacją i poprawił ewentualne błędy ortograficzne, literówki, powtórzenia itd. więc mam nadzieję, że ich zawartość nie miażdży Jak wam się podobał ten fanfic? Czy był nudny, czy też ciekawy, zaskakujący, czy przewidywalny i najważniejsze - czy uważacie, że powinienem dalej pisać jakieś fanfiki, czy też jestem raczej grafomanem, który powinien sobie odpuścić? Wszystkie opinie wezmę sobie do serca. Na koniec serdecznie dziękuję wszystkim forumowiczom, którzy postanowili poświęcić swój czas wolny na przeczytanie mojego małego dziełka - to dla Was i właśnie dzięki Wam znalazłem w sobie dość siły, aby nie pogrzebać tego projektu gdzieś po drodze. JESTEŚCIE WIELCY! Pozdrawiam, Youkai20
    1 point
  27. Tym razem postanowiłem odkurzyć tablet i takie coś mi wyszło.
    1 point
  28. Aż żałuję, że Stalin CWHC już nie działa w fandomie, gdyż ten odcinek idealnie nadawał się pod jego przeróbki. Wiecie… męski wieczór… A tak na poważnie, to bardzo solidny i fajny epizod. Po raz pierwszy od Return to the Harmony podobał mi się odcinek z Discordem. Discord wciąż udawał kozaka, ale był upokarzany nawet przez Spike’a i niewiele odzywającego się Big Maca. Podobały mi się dialogi pełne zabawnych docinek, a także całkiem trafnie jak na serial animowany odtworzony charakter gry w erpega. Jako dawny MG dostrzegałem bardzo dużo fajnych podtekstów. Trochę mniej podobał mi się pierwszy skok do growej rzeczywistości Discorda, który był kiczowaty. Ale kiedy na końcu Pinkie i Rainbow postanowiły dokończyć, to uznałem, że wszystko jest na swoim miejscu. Podsumowując: w końcu Discord był chociaż trochę sobą, dobre teksty, plusy za Big Maca i ogarniętego Spike’a, a także za finał. PS: zwróciliście uwagę, jak Big Macowi zaświeciły się oczy na widok jednej klaczy na potańcówce z lat ‘20?
    1 point
  29. 9/10 jednakże jestem rozbity wewnętrznie. Był to najlepiej wykonany odcinek tego sezonu pod względem oprawy graficznej i pomysłu. Przeniesienie gry do rzeczywistości było mega i naprawdę bardzo udane. Postaci super i wcielenie złych przeciwników z gry tak samo. Podobało mi się również to, że Spike i Discord byli tak bardzo sobą. Wyciągnięto z tych bohaterów to co najlepsze i mogliśmy ujrzeć w pełni ich osobowość. Zwłaszcza u Discorda i mimo że dawniej nie trawiłem tej postaci to dzisiaj pokochałem *no chaos homo thou*. Kolejna świetna rzecz to masa gagów, które były na najwyższym poziomie. Zwłaszcza na początku. Zamiana na negatyw i odwrócenie osobowości Shy mnie serio rozwaliło. Wszystko zostało tak idealnie wykonane i przemyślane. Mega odcinek pod względem komediowym. Jest jednak coś co mi się nie podobało. Czyli motyw drugiej szansy. Gdy Discord zrozumiał swój błąd postanowił odejść nie przepraszając nikogo tylko chcąc wymusić współczucie. Typowe dla niego i fajnie. Jednak to, że Spike i Mac mieli mu dać drugą szansę? To jest moim zdaniem złe. To oni mieli czekać na Discorda aż przeprosi, a nie od razu zmieniać zdanie. Takie myślenie jest moim zdaniem błędne i doprowadza tylko do tego, że strona co zawiniła przyzwyczaja się, że jej to wolnoz bo i tak grzechy zostaną przebaczone niezależnie od tego czy serio żałuje. Serial ten ma nauczać i nauczał tym odcinku źle, ale tu będą jedni co pomyślą jak ja oraz tacy co zgodzą się z morałem. Mimo to świetnie wykonany odcinek, uśmiałem się co nie miara i kiepski morał nie zepsuł mi zabawy. Zasłużone 9/10 moim zdaniem.
    1 point
  30. Serio? No nie wiem, poród? Kopniak w jądra, leczenie kanałowe bez znieczulenie, śmierć bliskiej osoby? Poza tym naprawienie takiej szkody zajmuje całe parę sekund! I można się przed tym obronić. Naprawdę myślisz, że ktoś będzie pokornie się patrzył?
    1 point
  31. Stary, pisanie niekonkursowe to nie wyścigi. Ja od bez mała roku siedzę nad jednym pomysłem, składając do kupy wątki, motywy, sceny, ogólne pomysły... nawet nie zabieram się za pisanie, a nawet jeśli coś napiszę, to traktuję to jako brudnopis, poligon testowy do wyłapywania błędów, głupot i problemów pisarskich, który później i tak wyrzucę. Docelowo chcę napisać wszystkie 9-12 (?) rozdziałów jako spójną całość, a potem co najwyżej podzielić na kawałki, puścić przez pre-read i stopniowo publikować. Inaczej, patrząc na moje doświadczenia pisarskie, wyjdzie klapa. Zresztą bez urazy, ale jakoś nie widzę, żeby z miejsca wytaczali ci czerwony dywan, a rozentuzjazmowane fanki rzucały w ciebie bielizną. W sumie nikomu nie powinni (ale ja jestem marudna jędza-masochistka i w ogóle schadenfreude na odwrót). Dopóki się nie obijasz kompletnie, jest OK.
    1 point
  32. jeszcze taka mała dygresja z mojej strony: Dlaczego Cadence używa do potwierdzenia tożsamości Twilight tego ich tańca? Przecież Twi sama go zaprezentowała królowej podmieńców we własnej osobie (choć pod inną postacią). Co czyni ten sposób spalonym. Czyżby Twi i Cadence nie omawiały wydarzeń z weseliska przy jakiejś tam okazji? W końcu chodzi o kwestie bezpieczeństwa.
    1 point
  33. Hm... Zalać go masą tanich shipów, plagiatów, human in equestria, trollfików, dzieł pokroju SAM i innego ścierwa, to zleci się taka masa ludzi, że hej! Oczywiście nie wolno tagować tego poprawnie ani umieszczać w Google Docs, do tego należy poprosić o wyrozumiałość ze względu na dysleksję, dysmózgię i daltonizm oraz walić masę błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. W dialogach koniecznie myślniki. I nie można zapomnieć o odmienianiu Canterlotu i polskich nazwach (Kącik Kostki Cukru itp). Plus wyszukane słownictwo, jak "pyszczek" i "kopytko", w scenach mordobicia. A zwykłym fikopisarzom pozostaje pójść za słynną radą: EDIT: Zapomniałem o najważniejszym - główny bohater musi być OP, a motywacją antagonisty musi być "bo tak".
    1 point
  34. Suicide Squad, czy jak wolą polscy tłumacze Legion Samobójców. Wyszedł naprawdę dobry film, wbrew temu co mówi Rotten Tomatoes, choć od tego serwisu nie ma co oczekiwać sprawiedliwej oceny. Bawiłam się świetnie, pomimo tego, że na sali atmosfera była niezbyt przyjemna, to i tak to nie przeszkodziło mi w odczuwaniu radości z wizyty w kinie. To jest to na co czekałam, ale są pewne niedociągnięcia, które jednak bolą. Przykładowo takie ograniczenie roli Jokera. Leto spisał się genialnie, po prostu mamy Jokera, który jest połączeniem Nicolsona i Ledgera ( widać i słychać bardzo dużą inspirację) ale ma swój styl i podoba mi się to. Przypomina trochę ruskiego gangstera swoją kreacją (tatuaż na czole, serio?), ale wychodzi to nawet na plus. Widać, że Jared się bardzo starał, wystarczy nawet poczytać nieco o pracy nad filmem i jego zaangażowaniem Tylko za mało tej postaci. Czekam na jakiś film gdzie więcej się wykaże. Harley... Czyli odpowiednik fandomowego Lokiego tym razem dla mężczyzn. Razem z Jokerem tworzyli super parkę a ich wspólne sceny były na swój dziwny sposób urocze. Genialne jej to wyszło, choć im dalej w las, tym bardziej była wyróżniana, co było niesprawiedliwe względem reszty ciekawych postaci. A jakich? Moje serducho skradł Boomerang. Taki typowy śmieszek i łajdak, miłośnik alkoholi i różowych jednorożcy ( od razu miałam banan na twarzy gdy usłyszałam ,,Pinkie" )Slipknota nie skomentuję, Pan Piroman udany, Katana... dosyć kiepska, za to Pan Krokodyl również zabawny Will Smith zrobił kawał dobrej roboty, pomimo iż, w jego roli nie pokładałam nadziei. Główny Zły... I tu się zaczyna problem. Miałam bardzo mieszane uczucia podczas seansu. Na początku zapowiadała się być interesującą bohaterką, i zagrała dobrze (chociaż za samą Carą nie przepadam), tylko... Na koniec czegoś brakowało. Scena finałowa wyglądała trochę jak w BvS. Nie zrozumcie mnie źle, ale koniec był chaotyczny. Soundtrack to natomiast majstersztyk. Bardzo znane utwory, ale tak pasujące do postaci, i do całości, że bez tej ścieżki dźwiękowej film by dużo stracił. Podsumowywując, otrzymaliśmy kawał dobrej roboty. Humor był świetny, wiele razy się zaśmiałam. Tak samo byłam też w pewnym momencie poruszona losem jednej z postaci. Rozrywki nie brakowało, mogę polecić każdemu kto nawet nie jest fanem DC, bo i tak przez pierwsze pół godziny jest przedstawienie postaci. Ocena ogólna: 7.5/10 za parę królewską Gotham.
    1 point
  35. To oczywiste! Bo została skrzywdzona, jest "cieniem Celestii", jest tajemnicza, włada w nocy, włada księżycem, wlatuje do umysłów szanownych kucysiów we śnie (ja bym się bała, bo przecież nie wiadomo co mogłoby mi się śnić a tu jebudu jakiś granatowy koń który myśli, że jest najlepszy wyskakuje zza krzaka niczym pedofil) i robi inne "bardzo potrzebne" rzeczy. A co do tematu, uważam, że bez Celestii nie byłoby w ogóle mowy o serialu. Przecież to dzięki niej Twilight stała się alikornem i w ogóle, to dzięki niej nastał pokój w Equestrii, bo pannie Lunie zachciało się być jedyną władczynią krainy :3
    1 point
  36. Tak od razu nic nie robi. Polityka to już coś. Ma być mentorką i władcą, generałem, ktory rozstawia wszystkie pionki na mapie. A tak na prawdę to mogę przytoczyć np parasprity, sama poleciała by ogarnac inne miasto, które nie pamiętam. Albo przybyła osobiscie by powstrzymac Twi w lekcji zero. Fakt, że to bylo jeszcze przed tym jak Luna stała sie popularna, ale zawsze coś
    1 point
  37. Bo Chrysalis zdobyła tyle energii, że pokonałaby każdego kucyka. Bo Celestia rządzi krajem, a te "zadania" dla Twilight, były nie po to, że Celestia nic nie robi, a miały to być lekcje dla Twilight.
    1 point
  38. Głupszy, niż ustawa przewiduje. Taki wielki fan Luny, a podstaw nie zna! Luna nie była na księżycu, tylko Nightmare Moon W księżycu. Ale co ja tam wiem, nie? Jakby Luna Cię słyszała, to ona by Cię w księżycu zapieczętowała. Wytknąć błędy Celestii? Ciekawy jestem, jakie. Głupio gadasz. Znajdź mózg i wróć.
    1 point
  39. Jak można nie lubić Celestii? :( Dla mnie Celestia jest taką jakby ostoją wszystkich kucyków. Trudno jest mi wytłumaczyć, dlaczego ją lubię. Na jej widok tak jakoś lżej się na sercu robi xD Hmm... sam już nie wiem jak to jest.
    1 point
  40. Hmm... Powiem tak - i tak przez większość nie byłaby lubiana. Taka osoba... no cóż, ma swoje grono przyjaciół i wielbicieli, ale również wrogów. Podstawówka, taka jak moja, daje w takich sprawach do myślenia xd Wiecie. Wyobraźcie sobie, że każdy zostaje zepchnięty na drugi plan, kiedy wkracza taka Celestia i umie wszystko, wie wszystko... Po prostu postawcie siebie w takiej sytuacji. Może osoby mądrzejsze, które nie oceniają książki po okładce, poznałyby ją bliżej i zrozumiałyby, że tak naprawdę nie jest taka zła jak ludzie o niej mówią. No ale cóż - to już od ludzi zależy.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...