Skocz do zawartości

Co aktualnie czytamy


bobule

Recommended Posts

Gość Littlebart

Kupiłem sobie, a właściwie to zamówiłem jakiś czas temu i odebrałem dzisiaj książkę pt. "Narodziny gubernatora" autorstwa Roberta Kirkmana i Jay'a Bonansinga. Lekturka jest o serialowym, jak i komiksowym Philipie Blake. Opowiada jego losy zanim stał się tym kim jest teraz, a właściwie to był. Bardzo fajnie ukazana jest cała jego historia, wszystkie wątki w książce wspaniale się czyta, aż chce się wiedzieć co będzie dalej chociaż znamy końcowy los naszego bohatera. Planuje jak skończę tą część kupić ostatnią "Upadek gubernatora TOM I", a później "Siewce wiatru" Maji Lidii Kossakowskiej ale to już zupełnie inne dzieło.  :interesting:

Edytowano przez Littlebart
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja skończyłam miesiąc temu "Anię z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, "Anię z Avonlea", "Anię na Uniwersytecie", a aktualnie jestem na "Ani z Szumiących Topoli" - cała seria jest bardzo wciągająca, polecam nawet Bronies. W sumie każdy chyba przeczyta/przeczytał pierwszą część, ponieważ to bestseller i lektura w szkole podstawowej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie czytam "Powrót do Przyszłości" i jestem w trakcie drugiej części.

Wreszcie udało mi się dorwać książkę. Film naprawdę uwielbiam, więc skoro jest wersja papierowa... żal byłoby nie sięgnąć po nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dwóch miesiącach skończyłem czytać "Starcie Królów" Martina. Książka gorsza od poprzedniej, gdyż nad akcją i momentami, w którymi się coś działo, górę wzięły rozmowy o różnych poczynaniach itd. Tak czy tak, książka git. Daje 8/10

 

Odpocznę chwilę od "Pieśni Lodu i Ognia" i wezmę na ruszt (w sumie, to to nie jest typowa książka) "Duchy polskich miast i zamków" Witolda Vargasa i Pawła Zych. Ładny, pożółkły i "zdobiony" papier oraz świetne obrazki na całe strony już zachęcają mnie do czytania, a treść jest podobno niczego sobie. Krótkie to, strony nie są do końca zapisane, a litery dość duże, więc uporam się z tym w mniej niż tydzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem sobie odskocznię od wymyślonych światów i opowieści wszelakich.

 

Erystyka A. Schopenhauera oraz Wstęp do psychoanalizy Z. Freuda.

Do tego męczę w PDFie On Killing: The Psychological Cost of Learning to Kill in War and Society Dave'a Grossmana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj skończyłem "Metro 2033 Za horyzont", jest to zakończenie trylogii i muszę powiedzieć, że ostatnia część była najlepszą częścią, a zakończenie mnie zadziwiło.

Ku mojemu zdziwieniu, niemal wszystkie postaci giną, przez 1 i 2 część zawsze jakoś sobie radzili, a w ostatniej padali jak muchy, trochę szkoda, bo liczyłem, że im się jednak uda. Jednak, zakończenie trylogii, zwieńczone jest ocaleniem ludzkości i odzyskaniem straconej Ziemi.

Zdecydowanie polecam, tę serię. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By oderwać się o stricto historycznych książek, zaczęłam czytać Atlas chmur. Niedawno zaczęłam, ale po tym co przeczytałam mogę stwierdzić, że zapowiada się całkiem nieźle, dość w oryginalny sposób napisana (nie chodzi mi o styl, tylko o budowę powieści).

Do tego zaczęłam też czytać I tom Gry o Tron w oryginale, czyli że po angielsku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem "Ksenocyd". Recenzji nie będzie, napiszę tylko, że mój zachwyt serią o Enderze powiększa się z tomu na tom. Jak pomyślę, że został mi już tylko jeden... No i "Ender na Wygnaniu", ale to tylko poboczna historia, więc się nie liczy. W każdym razie, czekam na "Dzieci Umysłu".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno skończyłem "Gre o Tron" i wziąłem się za "Starcie Królów". Mam do wyboru - albo czytać książkę i spojlerować sobie to co jest w serialu, albo oglądać serial i spojlerować sobie to co jest w książce. Co za antyczny tragizm :fluttersad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłam "Zieloną milę" i muszę przyznać, że film jest równie dobry jak książka, niewiele się od siebie różnią (co jest raczej dziwne wśród ekranizacji). Kilka dni wcześniej przeczytałam "Skazanych na Shawshank" i tu kolejne zaskoczenie - film jest o wiele lepszy niż książka (a właściwie krótka powieść)! Zarówno King, jak i Darabont coraz bardziej mnie zaskakują, oczywiście pozytywnie! Poza tym w kilka dni ogarnęłam jeszcze trzy krótsze formy Kinga i muszę powiedzieć, że dwie z nich podobały mi się o wiele bardziej niż niektóre "pełnoprawne" horrory tego autora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia dzisiejszego zakończyłem "Duchy polskich miast i zamków". Zamieszczone w niej legendy były ciekawe (choć w większości jakiś klasztor/zamek/kościół zapadł się pod ziemie bądź ktoś pilnuje skarbu) a narysowane przez autorów obrazki są wręcz zaje*iste. Jako książkę o legendach, oceniam ją 10/10. Warta polecenia.

 

Teraz zabieram się za ciekawe dzieło, a mianowicie "Zombie Survival" czyli "Podręcznik techniki obrony przed atakiem żywych trupów", autorstwa Maxa Brooksa. Już z opisu brata przebieram rękoma na myśl o czytaniu tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu". Kolejnych już nie ruszę. Nie wiem nawet, od czego zacząć opisywać słabość tej książki.

Może od głównego bohatera, który jest czystym plagiatem Geralta, a do tego Gary Stu, jakich mało? Spójrzmy, jak on się prezentuje. Otóż, jak Geralt, jest nadczłowiekiem - tyle, że u Geralta było to wynikiem mutacji, która niosła za sobą też wady, choćby bezpłodność czy (u Geralta oczywiście to nie wystąpiło) niezdolność do odczuwania uczuć wyższych, ale też tłumiąca instynkty, jak instynkt ucieczki. Bohater "Pana Lodowego Ogrodu", czyli Drakkainen, ma w głowie jakiś biologiczny implant, który spełnia tą samą rolę - tłumi zdolność odczuwania strachu i tak dalej, robi też całą masę innych rzeczy, tyle, że wad nie niesie ze sobą żadnych.

Dlaczego nadczłowiekiem? Geralt wiele ze swoich "mocy" uzyskiwał dzięki eliksirom. Widzenie w ciemnościach, nadludzki refleks itd. Ale użycie każdego eliksiru wiązało się z coraz większym wyczerpaniem organizmu. U Drakkainena za wszystko odpowiada implant. Widzenie w ciemnościach? Nie ma sprawy. Termowizja? Jak sobie Gary Stu życzy. Sokoli wzrok, dzięki któremu widzi szczegóły z kilkuset metrów. Węch, dzięki któremu umie po 2 latach odkryć, do kogo należało łóżko czy ubrania. Zdolność do wyławiania poszczególnych słów z miejskiego gwaru. Umie złapać lecącą strzałę w rękę. Nie, nie żartuję. Ten bohater umie po prostu WSZYSTKO. I przychodzi to bez żadnej ceny.

A jeśli czegoś nie jest w stanie zrobić bez narzędzi? Żaden problem, bo zaraz wyciągnie z plecaka jakąś cieniutką nitkę o wytrzymałości diamentu, którą przepiłuje trzema ruchami zasuwę blokującą drzwi.

"Ale przecież każda postać musi mieć wady!" - nie, w tym przypadku nie musi, bo mamy do czynienia z idealnym przykładem Gary'ego Stu. Co z tego, że (tak samo, jak z eliksirami Geralta, CO ZA PRZYPADEK) po walce w "trybie bojowym" odczuwa ogromne zmęczenie, jeśli i tak każdą walkę kończy wcześniej, i to bez poważnych ran? Nadludzki refleks Geralta nie zawsze ratował go przed poważnymi obrażeniami, po których musiał się długo leczyć, i jak w przypadku jego nogi, nie zawsze leczył je do końca. U Drakkainena, nawet jeśli przypadkiem zdarzy mu się skaleczyć w palec, to i tak użyje specjalnej pianki, która w ciągu dnia uleczy mu rany.

Wspominałem, że ma konia, który rozumie ludzką mowę? No, więc ma.

Więc tak, nie dość, że postać jest bezczelnym plagiatem, to w dodatku została kompletnie przesadzona w stosunku do oryginału.

Ale dość już o nieszczęsnym Drakkainenie, bo dalej nie jest lepiej.

Kreacja świata... nie byłaby zła. Autor na początku stara się opisywać różnice między naszymi znanymi gatunkami zwierząt, a gatunkami ze świata "Pana Lodowego Ogrodu" (akcja rozgrywa się na innym świecie, a Drakkainen należy do ekspedycji z Ziemi). I tak istota, która spełnia funkcje konia, więc siłą rzeczy tak nazywa ją główny bohater, bardziej przypomina wszystkożernego daniela. Ale dalej pojawia się lenistwo i niekonsekwencja autora. Wiadomo, dlaczego Drakkainen nazywa zwierzę, na którym jeździ, koniem. Ale DLACZEGO TUBYLCY nie nazywają tych zwierząt własnymi nazwami, a zamiast tego na zwierzę, które spełnia funkcję owcy, chociaż jej nie przypomina, mówią OWCA? I tak dalej, i tak dalej. I tak właśnie niszczy się kreacje nieźle zapowiadającego się świata.

Czytając cały wątek Drakkainena, czułem się, jakbym czytał crossover Wiedźmina z Trzynastym Wojownikiem (takim filmem). Mamy dziwne potwory, Geralta-- tfu, Drakkainena, i dziwną mgłę, z której wychodzą owe potwory, a wszystko to dzieje się wśród ludu bardzo przypominającego Wikingów. Zerowa oryginalność.

Zalety? Nie stwierdziłem żadnych wartych odnotowania. Ta książka to zwykłe czytadło, udające bardziej ambitną lekturę. Niestety, głębi ma tyle, co łyżka stołowa. 3/10, zdecydowanie odradzam, nie warto tracić czasu.

Edytowano przez Airlick
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem skończyłem "Zombie Survival" czyli "Podręcznik technik obrony przed atakiem żywych trupów", autorstwa Maxa Brooksa. Dość ciekawię czytało się o sposobach walki, obrony, ucieczki przed zombie oraz o ich ogólnych cechach czy też występowaniach "na przestrzeni dziejów". Muszę przyznać, że poradnik ten spełnia swoją rolę w stu procentach. Daję 10/10. Od dzisiaj już wiem, co robić i czego używać, gdy przyjdą ludzie zarażeni wirusem Solanum, chcąc zjeść me mięso.

 

Teraz postaram się jakoś pochwycić tom pierwszy "Nawałnicy Mieczy". Trza nadrobić "Pieśń Lodu i Ognia", bo ta seria, w odróżnieniu do serialu, jest po prostu świetna

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...