Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/26/13 we wszystkich miejscach

  1. I właśnie w tym momencie dochodzimy do kwestii „co człowiek to opinia”. Jeśli miałbym odpowiadać za siebie, sporadyczne (albo nawet nieco częstsze) występowanie jakichś określeń, które były by dla mnie, jak to ująłeś, „odpychające” nie wpłynęło by w znaczący sposób na odbiór dzieła, ponieważ na rzecz odkrywania interesującej fabuły, poznania ciekawych postaci z którymi mogę się utożsamiać, czy też im kibicować w miarę rozwoju wydarzeń, jestem w stanie znieść wiele, nie tylko jakieś określenia, które mnie osobiście nie pasują, ale też sporadyczne błędy ortograficzne. Nie jestem nawet w 100% pewien, czy wydając swoją opinię na temat dzieła jako całości w ogóle bym wspomniał o tychże zgrzytach. Zwyczajnie, wolałbym pisać o tym jak urzekła mnie fabuła i co na miejscu poszczególnych postaci zrobiłbym ja sam. Tak więc, to zależy i ciężko tutaj wyznaczyć granicę. Oczywiście, sprawy wyglądają inaczej, w zależności od długości opowiadania, czy jest to krótka historyjka, czy też może powieść pisana w rozdziałach, a może nawet i cała saga. Jednakże wiem, że każdy posiada inną, że tak to nazwę, „wrażliwość” na te sprawy i owszem, w zależności od człowieka, przytoczony przez Ciebie dylemat może wystąpić i w jego konsekwencji ktoś może sobie darować lekturę. Ktoś może do tego podchodzić tak jak ja, ktoś inny może poczuć delikatny niesmak podczas czytania, jeszcze ktoś może po prostu zamknąć przeglądarkę. Dlatego też, słusznie prawisz, że na pewne pytania nie ma odpowiedzi. Po prostu wszystko zależy od człowieka i jak podchodzi od do wszelakich „kontrowersyjnych” określeń – z dystansem, lub na serio. W tym miejscu pozwolę sobie na napisanie o czymś, o czym zapomniałem ostatnim razem – poza rażącymi i występującymi nagminnie błędami ortograficznymi, bardzo nie podobają mi się braki polskich znaków w zdaniach. To także zabija przyjemność z czytania i zmusza do powrócenia do danego dziełka dopiero po poprawkach. Wciąż, uważam że przekreślanie całości na podstawie kilku słów, czy też po przeczytaniu jedynie początku, bądź też kilku fragmentów, na wyrywki, nie jest w porządku. Można oceniać coś „w częściach”, a można się z opiniami cząstkowymi wstrzymać, do czasu aż autor skończy publikować całość. Naturalnie, wydając finalną opinię i na temat danego dzieła dyskutując, możemy wspominać o tych szczegółach i zgrzytach, ale nie wolno z ich powodu dyskredytować całości, a czasem i autora. Wszak te słowa mogły brzmieć dobrze w jego głowie i komponować się z resztą, tworząc zgrabną całość, taką, jaką sobie zamierzył. Dokładnie. Od siebie dodam tylko tyle, że faktyczne wprowadzenie czegoś takiego niewiele by pomogło, bo wciąż, znaleźli by się tacy, którzy by to ignorowali, tłumacząc, że niby o niczym nie wiedzieli albo zwyczajnie, nie zgadzali się z tym i „buntowali się wobec sztuki”. Oczywiście! Próby przekonania, zwrócenie uwagi na to i owo, sugestie, dyskusje, jak najbardziej, ale nigdy zmuszanie i wywieranie presji, pod groźbą „bo nie będę dalej czytał”, czy też w ekstremalnych przypadkach wyzywanie i poniżanie z powodu rzekomej niewiedzy. To z kolei w żaden sposób nie pomoże komuś w pisaniu i tworzeniu co raz to lepszych dzieł, a wręcz zniechęci. Konflikt wartości i wszelakie wewnętrzne walki dobra rzecz, o ile nie brakuje fabularnej otoczki. Osobiście, nie przepadam za opowiadaniami, które koncentrują się wyłącznie na rozbudowanych przeżyciach wewnętrznych danej postaci (w sensie, od początku do końca). Wolę, gdy jest to przerywnik, lub też gdy stanowi finał, punkt kulminacyjny dzieła. Lubię także, gdy w historię zamieszane są inne postacie, które faktycznie wpływają swymi czynami na dalszy rozwój fabuły i w jakimś stopniu zmieniają głównych bohaterów. Bardzo ciekawym motywem jest także motyw długiej przemiany wewnętrznej, poprzedzonej ważnymi wydarzeniami o których czytamy i podczas których obserwujemy poczynania postaci. Miłym dodatkiem jest też ukazywanie poszczególnych wydarzeń z różnych perspektyw, ale znów, potrzeba tutaj dobrego planu, fabuły i oczywiście czasu. To raczej tematy na dłuższe historie, podzielone na rozdziały. To jest akurat bardzo ciekawy motyw, na podstawie którego można stworzyć naprawdę świetną historię. Nie tylko wartka akcja, wątki polityczne czy też intrygi, ale także i psychika postaci, przemiany wewnętrzne, wspomniane przez Ciebie konflikty wartości, czy też szeroko pojęty tragizm. No i wcale nie musi to mieć jednoznacznego zakończenia. Powiem szczerze, że kilka razy myślałem o próbie napisania czegoś takiego, ale na razie to zawiesiłem, gdyż sądzę, że jeszcze brakuje mi doświadczenia i odpowiednich umiejętności. Kontynuacja „Ponybiusa”, tak jak i część innych moich fanfików cierpi na podobny los, jednakże ja nie piszę dla komentarzy, tylko dla siebie i jak uznam, że chciałbym coś opublikować, to to robię. Kto chce, niech sobie przeczyta i tyle. Oczywiście, ja także ubolewam nad brakami komentarzy, gdyż bez nich trudno jest mi wyciągać wnioski na przyszłość, nie wiem też na co zwracać uwagę przy okazji przyszłego pisania, ale nie mogę nikogo do niczego zmuszać. Zwłaszcza, że sam nie jestem lepszy – czytuję fanowskie opowiadania dość często, ale komentarze zostawiam sporadycznie. Poza tym, jak już pisałem ostatnio, istnieje ogromna grupa osób, które czytają fanfiction, ale nie wypowiadają się na forach. Mała ilość komentarzy, lub też ich całkowity brak nie jest jednoznaczny z tym, że nikt tego nie czyta. Po prostu trzeba być dobrej myśli, pisać i nie załamywać się, bo potem wpada się w szał i pluje jadem na bardziej znane dzieła i ich autorów, zupełnie bezpodstawnie. Nie zgadzam się. Według mnie, w żadnym przypadku nie jest błąd, wręcz przeciwnie, to może być znakomity wstęp do opowiadania, jeśli zostanie dobrze zrealizowany. Przytoczę tutaj wypowiedź Foleya, z którą zgadzam się w 100%... …dodając od siebie, że gdy ja decyduję się na rozpoczęcie od opisu pogody, to robię to po to, by wprowadzić w odpowiedni nastrój, o czym wspominał już Airlick Miłościwy. Często też wyobrażam sobie, jakby to wyglądało w formie filmu. Na przykład: obraz się rozjaśnia, kamera koncentruje się na panoramie jakiegoś miasta. Kolejne ujęcia pod różnymi kątami ukazują uliczki miasta, skupiając się na ulewie (przykładowo), raz po raz obraz rozjaśniają grzmoty. Po jakimś czasie przechodzimy do domku głównego bohatera, po których szybach spływają krople deszczu… Nie wiem czemu, ale mnie to czasami pomaga. Uważam też, że płynne przejścia z opisu pogody, do panujących realiów, potem do nastroi kucyków, na poczynaniach głównego bohatera kończąc, stanowi bardzo dobry wstęp. Głównym problemem jest tutaj właściwe wykonanie czegoś takiego. Aczkolwiek, nawet, jeśli to by się nie udało, nie uznałbym tego za pełnoprawny błąd, raczej za element wpływający negatywnie na pierwsze wrażenie. Nie zgadzam się. Uważam, że jeśli tylko ktoś tak czuje, jak najbardziej może postawić sobie znak równości między wojną a tragedią, jeśli tylko podchodzi do tej tematyki wystarczająco emocjonalnie. Prawdziwa wojna, sama w sobie, zawsze była i zawsze będzie tragedią, zaś opowiadania wojenne – niekoniecznie, to fakt, jednakże znów, wszystko zależy od człowieka. Niektórzy nie potrzebują rozbudowanych opisów i długich rozterek wewnętrznych, by poczuć tragizm postaci, czy sytuacji, niektórym wystarczy sam motyw wojny, nawet, jeśli w zamierzeniu autora miała być ona przede wszystkim pretekstem do naszpikowania dzieła wartką akcją. Wszystko zależy od osobistej interpretacji. To, czy samo męczeństwo jest tragedią czy nie, to też kwestia osobistych sądów i interpretacji. Poza tym, ja bym nie trzymał się tutaj aż tak kurczowo ścieżki wytyczonej przez chociażby przytoczonego przez Ciebie „Króla Edypa”. Pojęcie tragedii, tragiczności, nieszczęścia, to także kwestia umowna i może być przedstawiana na wiele sposobów, a także interpretowana na wiele sposobów. Moim zdaniem trzymanie się „jedynej słusznej drogi” zabija różnorodność i, nazwijmy to, „wielowymiarowość” ukończonych, czy też powstających dzieł. Jak na ironię, najwięcej tragizmu znajduję nie w opowiadaniach z tym tagiem, ale w tych z tagiem [sad], ponieważ wchodząc w skórę postaci i umieszczając siebie na ich miejscu, sam sobie wyobrażam co muszą czuć i dokonuję interpretacji, zastanawiam się nad nimi. I to właśnie sprawia mi więcej satysfakcji z czytania takiego opowiadania, niż jakby wszystko miało zostać podane na srebrnej tacy, maksymalnie wydłużone i rozbudowane. Co za dużo, to niezdrowo. Aczkolwiek… Trudno się z tym nie zgodzić. Wówczas faktycznie, odnajdywanie motywów tragicznych i przeżywanie śmierci bohaterów będzie nadinterpretacją… Strasznie ciężko wytyczyć tutaj granice, po prostu wszystko zależy od człowieka i co siedzi w jego głowie. [slice of Life] to JEST proste, zwyczajne, codzienne życie kucyków, a przyprawione o dodatkowe motywy i opisy przeżyć bohaterów tylko opcjonalnie, a nie z obowiązku. Zresztą, wszystko jest w przytoczonej przez Ciebie definicji, więc tak jakby, trochę sam sobie zaprzeczyłeś… „Slice of Life story IS a simple, few-characters-affected story. It CAN be a minor adventure (…) its objective is to highlight a moment in life (…) It is USUALLY more character-centric and MIGHT involve a deeper look (…)” Widzisz zatem, co to jest, i co tam może być, jako dodatek. Tak więc podstawą jest normalne, codzienne życie i czynności, a skupienie się na bohaterach, przeżyciach i motywach to dodatek a nie najważniejszy element (który wedle definicji występuje "zazwyczaj" a nie "zawsze, bezwarunkowo"). Tak nawiasem mówiąc, tag ten jest bardzo wdzięczny i może znacznie przybliżyć sprawy i problemy kucyków do ludzkich, sprawiając, że możemy się identyfikować z postaciami jeszcze bardziej. Dobry dodatek do dłuższych fików. Co człowiek, to opinia, powtarzam po raz kolejny. Każdy może sobie zinterpretować dany tag jak chce, zwłaszcza, gdy zamierza wprowadzić doń pewne innowacje i uczynić swoje dzieło odróżnialnym od reszty opowiadań o takich samych, lub podobnych tagach (byle tylko nie zapragnął iść za daleko, zmieniając całkowicie znaczenie tagu). Nie ma też odgórnego wymogu, że wszystko ze [slice of Life] musi być „bardziej ambitne i głębokie”, wówczas dzieła spod tego tagu stałyby się podobne i monotonne. To jest właśnie wspaniałe w fanowskiej twórczości, że każdy rozumie pewne kwestie po swojemu, każdy ma swoje pomysły i każdy powinien mieć swoją szansę na zrealizowanie swej koncepcji tak, jak chce. Dzięki temu, mamy wielką różnorodność i z czego wybierać. Zatem, [slice of Life], jako „kawałek życia”, opowiada o codzienności, ale ta codzienność także może być rozumiana na różne sposoby. Wszak inaczej wygląda codzienność prostego chłopa ze wsi, inaczej szlachcica, inaczej koronowanej głowy. Opcjonalne dodatki i kwestiach zastosowania i realizacji to kolejny czynnik, który zwiększa różnorodność. Czego oczekuję sięgając do twórczości fanowskiej pisałem już wcześniej. Jeżeli ty oczekujesz czegoś innego, nie ma sprawy. A ja nie. Dlaczego każdy fanfik koniecznie musi pełnić jakieś funkcje dydaktyczne/ utylitarne/ nieść za sobą jakieś przesłanie? Przecież to także osłabiłoby różnorodność. Moim zdaniem liczy się też walor rozrywkowy, czasem po prostu nie mam ochoty na refleksje i przemyślenia, wolę sobie przeczytać coś od tak, żeby poprawić sobie humor, spędzić jakoś czas, odpocząć, „poprzebywać” z ulubionymi postaciami, lub też poznać nowe. A także, zobaczyć co coś naskrobał z czystej ciekawości. Po prostu. Zaraz, zaraz, czy wówczas nie dochodzimy do wniosku, że takie dzieła spełniają funkcje utylitarną? Wszak są dla mnie pożyteczne… A jednak! Zatem każdy fanfik jest w pewnym stopniu utylitarny, jeśli tylko trafia do swego odbiorcy. Gdy w „Siewczyni niezgody” pisałem „Wypinając pierś i dumnie zadzierając nosa (..)”, miałem na myśli dokładnie to, czyli „ten kawałek z przodu”, a nie ludzkie piersi Moim zdaniem to podobny problem, co dylemat „włosy” czy „grzywa”, czy też „twarz” albo „pyszczek”. Jedno brzmi zbyt „ludzko”, drugie zaś nie zawsze nam pasuje. I bądź tu mądry… Przytoczona przez Ciebie definicja z Wikipedii jest tylko dowodem na to, że ta sama rzecz, choć pojmowana przez różne środowiska podobnie, nigdy nie będzie interpretowana tak samo, co do joty. To się siłą rzeczy musi odbić między innymi na fanowskich tworach. Tak samo, jak ktoś powie, że czwarty „Piątek trzynastego” to ostre gore, ktoś inny może wtenczas pokręcić głową i odesłać swego rozmówcę do drugiego „Topora”. Dlaczego? Po pojmują pewien termin inaczej i mają co do niego inne oczekiwania. Tak jest, bo każdy człowiek jest inny i ma inną mentalność. Generalnie, donoszę wrażenie, że wszystko rozbija się o problem interpretacji i pojmowania znaczeń danych motywów i kwestię trzymania się „domyślnych wytycznych” danych tagów. Cóż, moja myśl jest taka, by na rzecz zróżnicowania twórczości fanowskiej nie narzucać odgórnych wymagań i norm. W ten sposób wszyscy będziemy mieli z czego wybierać i każdy znajdzie coś dla siebie. A jeśli nie, to będzie mógł to stworzyć sam i podzielić się swym tworem z innymi, bez obaw o oskarżenia, jakoby „zgwałcił święte normy i nie potrafi pisać.” Dyskutować, sugerować, ale nie obrzucać siebie błotem. Pozdrawiam i gratuluję tym, którzy przeczytali ten post do końca
    2 points
  2. Mam fb. Mam na imie Laura Dzido
    1 point
  3. Zły człowiek (tj. Irwin) trafił w sedno. Co mi po "fajne, pisz dalej" na jednej stronie, skoro na drugiej łoją mi zad za nieciekawych bohaterów i nudnawą fabułę pełną błędów i głupotek? Skąd mam wiedzieć, czy rację ma moderator działu, chwaląc mnie za humor i klimat fanfika, czy może nieznany mi komentator z FGE wytykający absurd założeń i szczątkową fabułę? Co uczyni moje fanfiki dziełami unikalnymi i niesztampowymi, które poruszą wielu i zaspokoją dzienną dawkę atencji? Czy piszę dobrze, czy może jestem małą, grafomańską zołzą klepiącą swoje brednie dla sekundy czy dwóch sławy? Komu ufać? Kto ma rację: ten, kto zjeżdża cię z góry na dół, czy ten, który chwali cię za drugoplanowe szczegóły?
    1 point
  4. Cierpliwości. Artysty się nie pogania. Włącz muzykę i czekaj aż będzie. To wzmaga tylko apetyt.
    1 point
  5. No fakt, trudno się nie zgodzić. Chociaż z dwojga złego lepiej dostać "No fajne, podobało mi się, pisz dalej" niż nic Tak mało trzeba, żeby uszczęśliwić autora Choćby "podobają mi się bohaterowie" albo "ciekawa fabuła, wciąga"...
    1 point
  6. O rany, ale mnie tutaj dawno nie było. :3
    1 point
  7. Ostatnio brak Kawusi w galerii (jak mogłam Wam to zrobić?), więc...
    1 point
  8. http://i44.tinypic.com/987pf5.png http://i41.tinypic.com/205wbqc.jpg http://i42.tinypic.com/rutkqq.png http://i39.tinypic.com/k9t3yb.png Było, było, było... ~Discors
    1 point
  9. Opera Turbo to proxowanie przez serwery Opery. (Wkurzasz się na szpiegowanie od Google, a sam przepuszczasz przez czyjeś serwery ruch? To nieco hipokryzja, nie sądzisz?) I zapewne jak to część proxy, jest zablokowane - prawdopodobnie ktoś coś kiedyś naknocił/zaczął się 'bawić' z poziomu tego proxy i hosting zbanował. Lub po prostu polityka anty-proxy. Connection refused: mlppolska.pl:80Port 80 - domyślny do http, czyli żeby odpalić stronę. "Connection refused" - połączenie odrzucone. Po prostu. Serwer nie musi podawać powodu, generowałoby to tylko zbędny ruch. Łatwiej po prostu odrzucić połączenie.
    1 point
  10. 1.Lubisz anime? 2.Jakie kraje chciałabyś zwiedzić? 3.Co sądzisz o Skandynawii? 4.Lubisz Maskonury? 5.Jaki język uważasz za najtrudniejszy? 6.Masz OC? 7.Myślisz, że ile tu wytrzymasz? Þakka ykkur fyrir svörin og hafa gaman :3 1. Nie przepadam. 2. Hiszpanie 3. Może być 4. A żebyś wiedziała że tak xD 5. Chiński 6. Tak, nazywa się Fluffy Mare 7. Jak najdłużej Dzięki za fajne pytania :3
    1 point
  11. Cześć kucykowa Raindrops! Cześć Rysiowa Raindrops! Hue hue Raindropsełki :3 Bez większych wstępów przejdę do pytań. Podobają Ci się suknie Rarity? Zamawiasz coś czasem u niej? Podasz przykład jakiejś tradycji Twojej rodziny? Przyklejałaś kiedyś plasterki sera do drzewa? Czy irytują Cię pytania takie, jak to powyżej? Czy jeżeli jakimś cudem spotkałbym Cię w moim świecie... Może nie tak... W świecie ludzi (mój świat to zupełnie inna historia xD) i pierwszą rzeczą, którą był zrobił byłoby pociągnięcie Cię za grzywę, to dostałbym z kopyta w twarz? Serdecznie pozdrawiam kochane Raindropsełki. ^^
    1 point
  12. -Hejka, hejka mordoklejka. Sam nie czuje jak rymuje jeee... A teraz na poważnie (o ile to przy mnie możliwe). Witaj moja droga Raindrops oraz Ryś Raindrops. Przybyłem w imię sam nie wiem czego tu aby zadać pytania. Clock Gear poleciał w kosmos na czymś co zbudował (nie wiem jak ja tu tylko OCeka wymyśliłem nawet nie wiem kiedy stał się od dzielnym bytem i wyjechał do equestri) więc on nic nie chcę. Lecz ja kieruję te oto pytania... 1. Czy kiedykolwiek chciałaś odwiedzić inny świat (mam na myśli inny wymiar, nie ludzi bo ten jest jakoś z waszym połączony internetem [CZARNA MAGIA!] i jakoś jeszcze)? 2. Zechciała byś spróbować ciasta które zrobiłem (robię ciasto pierwszy raz ale to sernik)? 3. Czy jest ktoś lub coś czego się boisz? 4. Lubisz Discorda?
    1 point
  13. Zaskakiwać to nas mogą w nieskończoność różnymi bzdetami. Kończą się pomysły (a może świadomie z nich rezygnują - nie wiem) skupiające się na uczuciu jakim jest przyjaźń, jako motywu przewodniego. A szkoda, bo to mi się naprawdę podobało (pewnie większości z nas, bo gdyby tak nie było, to nie zainteresowalibyśmy się tą bajką). Żeby nie powiedzieć, że serial się stacza (to nie najlepsze określenie), powiem, że przestaje się wyróżniać spośród innych bajek. "Adventure is Magic" - taki według mnie powinien być przydomek czwartego sezonu. Gdyby pierwszy sezon był na podobnym poziomie, to pewnie ta bajka by mnie nie zainteresowała. Teraz oglądam ją ze względu na sentyment do kucyków, bo fabularnie jest naprawdę kiepsko. Chciałbym być zaskoczony powrotem "do korzeni", ale wątpię by się tak stało.
    1 point
  14. Nie jest to żadne zdziwienie, iż czekałem na ten odcinek z niecierpliwością. Już podczas tych rysunkowych zapowiedzi nie mogłem się doczekać, aby go zobaczyć. Powiem tak: odcinek jest dobry, nawet bardzo dobry, lecz spodziewałem się czegoś o ciupkę lepszego. Zacznę może od ogółu, czyli samego pomysłu na odcinek. Już na pierwszy rzut oka widać, iż epizod w 90% był robiony z myślą o bronies. Co prawda, nie lubię, gdy twórcy robią jakieś takie rzeczy na dużą skale dla nas, to w tym przypadku (nie licząc jednego momentu) narzekać aż tak nie mogę. Taka tam, drobna wada. Ale wracając do samej fabuły, to zaowocowała ona wieloma świetnymi elementami, jak wrzucenie mane 6 w kalosze super-bohaterek, specjalne stroje oraz moce, zmutowana psycho-zła postać, która chce zawładnąć nad światem, walki armią złych pomocników, chwilowy tryumf głównego złego oraz pokonanie go jego własną bronią. Istna parodia komiksów oraz filmów o super-bohaterach. Jednak ja polubiłem ten aspekt nie tylko za to, iż parodiuje on słynne produkcje, lecz za to, że takie coś jest po prostu fajne. Nie jestem zwolennikiem komiksów, a filmy o współczesnych herosach, uzbrojonych w nadprzyrodzone super-moce lekko mnie nużyły, lecz tutaj mamy istny majstersztyk. W sumie, mogła by to nawet nie być parodia, lecz odcinek "na poważnie" to i tak by mi się to spodobało. Super pomysłem według mnie, było by stworzenie osobnego filmu o czymś takim, ale moja fantazja chyba zachodzi teraz zbyt daleko. Mówiąc krótko: sam pomysł jest świetny i muszę przyznać, że dobrze im to wyszło. Lecz zanim powiem o poczynaniach naszych super-bohaterkach, zacznę od tego, co ukazuje odcinek przed tym, a mianowicie o odbudowie zamku. Główny wątek sezonu 4, jak to brzmiała jeden z kawałków Turbo, "Toczy się po linie". Założę się, że nie raz i nie dwa zobaczymy nasz stary, lecz już nieopuszczony zamek. I dobrze, fabułą powinna się ciągnąć przez cały czas, a nie tylko w pierwszym i ostatnim odcinku. Dobra, zamek za nami, czas więc przejść do naszego nowego super-teamu, czyli Power Ponies. Jak już wyżej pisałem, sam ogół jest spoko, lecz postaram teraz skupić się bardziej na każdej z nich osobno. Wpierw zacznę od Twiligth, czyli "Zamaskowanej Matter-Horn". Ubiór jest raczej średni. Ten dziwny "wiśniowy", czy jaki to tam jest kolor jakoś tak słabo pasuje. Zresztą, jej wielkie bryle, które raczej przypominają mi krążki do hokeja pasują jak smark do rękawa, a ten jej róg komponuje się dość... dziwnie, jakby był doklejony. Jeśli jednak chodzi o moc, to jest ona dość typowa, lecz pasująca do postaci. Druga z kolei jest Rarity, jako "Radiance". O ile do stroje nie mogę się przyczepić, to jej moc strasznie mi się spodobała, i nie chodzi mi tylko o to, jaka ona była, lecz jak Rarity jest używała. Dla takiego fana tej postaci, każdy jej czyń był przezabawny. Czas na Pinkie, która, dosłownie, biega w fatałachach "Fili-Second". Stój, przypomina mi film "Tron", pasuje do postaci, natomiast jej moc, czyli bieganie w siedmiomilowych bamboszach nie dość, że było fajne, to do Pinki pasowało jak ulał, przez co każde jej użycie oraz jej radość wywoływało salwy śmiechu z mojej strony. Kolejna w kolejce jest Rainbow Dash w roli "Zap" (pierwsze skojarzenia z Dotą i Strom Spiritem). Kostium bardzo fajny, a moc miotania niczym Zeus piorunami nawet nawet, lecz używanie tego gwizdka, którego ciągle trzymała w zębach było trochę głupie. Kolejna na moim widelcu jest Applejack, której przypadła postać "Mistress Mare-velous". Wygląd jest ok, lecz super-moc to już inna sprawa. U niej postawili zamiast na nadprzyrodzone mocne, na szeroki wachlarz uzbrojenia i gadżetów, niczym Batman. W sumie, to ma to swoje umysłowe lasso, lecz posiada także inne zabawki, jak rzucane podkowy-shurikeny i inne cuda. Lekko odstępuje ona od nadprzyrodzonych mocy, lecz marudzić nie powinienem. I na samym końcu Fluttrehsy: Saddle Ranger. Strój jakoś tylnej części ciała nie urywa, lecz jej moc... Gdy zobaczyłem ten moment, to stało się coś takiego: Mogę powiedzieć, że jest to największa wada tego odcinka. Twórcy mocno przesadzili i mam nadzieje, że jest to ostatni taki wyczyn. Ten zniekształcony głos, ten masakryczny wygląd oraz to skandaliczne zachowanie... Twórcy, hamulec! My nie chcemy czegoś aż takiego! Wstrzymajcie konie i zajmijcie się bardziej przyziemnymi i realnymi sprawami, a przynajmniej ja wolałbym bym, żeby tak było. Mogę jeszcze dodać tutaj Spike'a, który odegrał fajtłapowatego "Humdrum'a". Jedyne, co mogę powiedzieć, że strój jest dobry, bo do takiej łamagi, jaką jest ten komiksowy bohater pasuje. Podsumowując te wszystkie postacie, to ich moce są w porządku, w szczególności Rarity, jednak FS to gruba przesada, która nie powinna mieć racji bytu. Stroje lekko wykonane na pół gwizdka, lecz nie jest źle. Jeśli chodzi jednak o nazwy, to są one całkowicie niezapadające w pamięci, lecz tragedii niema. Ogółem Power Ponies wykonane jest dobrze, lecz mogło być niezaprzeczalnie lepiej. Skoro omówiłem już nasze herod-baby, przyszedł czas, aby rozkminić to, z czym walczą. Naszym Super-Villiainem jest niejaka "Mane-iac". Na ogół, jeśli bym oceniał ją opierając się na postaciach z komiksów, to spełnia ona swoje zadanie. Jednak jeśli oceniałbym ją jaką jedną ze złych postaci z MLP, to postać także nie wychodzi źle. Dlaczego? Bo jest ona mocno stuknięta Jej zachowanie, styl oraz ciągłe zmiany tonacji mowy, wygląd i super moc podobają mi się zarówno jako złej postaci z komiksu, jak i złej postaci z tego serialu. Po prostu jej zachowanie mi się podoba, a zarazem pasuje idealnie do swojej roli. Zresztą, jej "powstanie" to wręcz chleb powszedni dla tego typu komiksów, więc można się tylko cieszyć. Jej zły plan, który polegał na ukradnięciu jakiegoś tam przedmiotu oraz doczepieniu jej do jakiegoś "inatora", który nietypowym kształtem dorównuje specyficznym celu użycia; w tym przypadku, chęć rozrośnięcia się włosów u wszystkich. Czyn całkowicie oderwany od rzeczywistości, lecz w takiej parodii prezentuje się perfekcyjnie. Wygląd również nie zawodzi, a jej specjalne zdolność zadowoliła by każdego czytelnika kolorowych gazetek. Została pokonana w równie spektakularny sposób. Nawet te jej miniony są spoko. Spełniają swoją rolę bezużytecznego mięsa armatniego, a przy okazji śmieszą. Ogółem nasz zły charakter oraz wszystko z nim związane jest w 100% wykonane prawidłowo, a dzięki temu, że sama postać po prostu przepadał mi do gustu, jestem całkowicie usatysfakcjonowany naszym głównym antagonistą. Jednak odcinek posiada widoczne gołym okiem wady. Jak już wspominałem, Flutterhulk jest zbyt kuriozalnym pomysłem, który nie powinien trafić do żadnego odcinka, natomiast sam fakt stworzenia odcinka o super-kucykach, który ewidentnie był tworzony z myślą o bronies, a nie o małych dzieciach, jest lekką wadą, lecz mogło być znacznie gorzej. Drażniącym minusem jest sposób, w jaki mane 6 dostały się do świata komiksów. Jakiś niby zaczarowany komiks, który nagle wchłonął czytelnika wraz z paroma innymi osobami. Pomysł taki trochę na odwal, który mógłby zostać wykorzystany lepiej, np. Spike szukał lupy, by przeczytać napis, lecz zamiast niej znalazł jakiś dziwny, przezroczysty kamień, który po przyłożeniu do komiksu stworzył portal. Szczerze, to na początku myślałem, że właśnie w taki sposób one się tam dostaną. Zresztą wiem, że ten komiks jest jakiś zaczarowany, lecz fakt, iż na samym końcu zniknął, był... nie wiem. Jakby już nie wiedzieli, co mają począć z tą gazetką. Ostatnią wadą, która jednocześnie łączy się z tą, że twórcy za dużo robią dla nas, jest to, iż zamiast dość normalnych, przyjemnych i śmiesznych odcinków, coraz częściej mamy ukazane jakieś bijatyki. Przełomem było, jak podczas ślubu pojawiła się epicka bitwa z Podmieńcami, lecz do tej pory, w sezonie 4 pojawiły się już dwie (ten odcinek i Daring Don't). Co z tego, że było one mniejsze, niż to w ostatnich odcinak 2 sezonu, to i tak coś tu jest nie w porządku. Wolałbym, aby odcinki wróciły do swojej starszej formy (ta z S2 byłaby najlepsza), czyli do dużej dawki ciekawych lecz przyziemnych przygód, humoru z pomniejszymi "oczkami" dla bronies. Jednak jeśli serial będzie dalej prowadzony takim stanie, jaki jest, a co gorsza, pogłębi się on, to przyszłość MLP widzę raczej w czarnych kolorach. Lecz mam nadzieje, że twórcy się opamiętają oraz żeby jakoś wróciła jak to była dwa sezony wcześniej. Krótkie podsumowanie: Zalety: -Ciekawy pomysł z super-bohaterkami -Mane 6 jako Power Ponies -Pełno sparodiowanych nawiązań do filmów/komiksów -Idealnie wykonana główna zła postać -Odbudowa dawnego zamku księżniczek na tle fabularnym Wady: -Fluttreshy w roli Hulka, czyli ogromna przesada ze strony twórców -Dziwny pomysł z "zaczarowanym" komiksem -Za dużo walki jak na ten serial. Ocena: 8/10 Nie licząc pierwszego, podwójnego odcinka, ten jak dotąd remisuje wraz z Castle Mane-ia o najlepszy, zwykły epizod w sezonie 4. Dość fajny pomysł sparodiowania postaci z komiksów w kucykowej formie wyszedł idealnie Samo mane 6, jako Power Ponies prezentuje się bardzo dobrze. Zresztą, Mane-iac jako główna zła postać także wykonana została z godną podziwu pieczołowitością. Fabuła, dzięki odbudowie zamku, wciąż się rozwija i nie stoi w miejscu. Jednak takie wady, jak przede wszystkim transformacja Fluttershy oraz powolne przeinaczanie się serialu w Mortal Combat z udziałem kucyków dodaje parę punktów w plecy. Gdyby nie te dwie rzeczy, odcinek zarobił by soczyste 9,5 na 10, lecz niestety twórcom chyba brak hamulców, przez co tworzone przez nich rzeczy zbytnio zachodzą o fandom, co miejsca zbytnio mieć nie powinno. Fandom tworzony jest po to, aby dopełniać serial; nie na odwrót. Mam nadzieje, że jest to ostatni taki ich wybryk. Na przyszłość: uważaj na język i nie umieszczaj linków do r34/gore. ~Draques
    1 point
  15. Chyba pierwszy odcinek ze wszystkich sezonów który naprawdę moim zdaniem powinni sobie darować... Ja rozumiem, moda na superbohaterów zalewa USA, ale bez przesady. MLP było właśnie na tyle charakterystyczną bajką, że nie było tu wszelkich dziwnych mocy "nie z tej ziemi". Nawet jeśli ten odcinek miał być parodią (której duża większość dzieci / nastolatków z USA - bo tam jest największy target - nie dostrzeże) to wyszła ona bardzo średnio. Bo to po prostu nie ta bajka, nie ten klimat. Odcinek wbrew pozorom dość brutalny jeśli mogę tak powiedzieć. Nawet jeśli starano się wszelką pacyfikację wprowadzić w łagodny sposób. Moim zdaniem to zupełnie nie pasuje do całego założenia serialu. Ten (ta?) cały Maniak czy jak mu tam... naprawdę nie mam słów. Pomijam grzywę która przypominała mi macki Dave'ego Jonesa z Piratów z Karaibów, a model twarzy był łudząco podobny do Luny. Mimo wszystko dałem 3/10, bo animacje były nawet spoko, zamek jest w odbudowie, co moim zdaniem jest bardzo in plus i daje duże pole do ciekawych historii. No i były rzeczy śmiesznych. (nie, Flluterhulk nie była śmieszna, była żenująca) Mam nadzieję, że następny odcinek nadrobi ostatni.
    1 point
  16. Kucyki znowu się leją zamiast przyjaźnić. Zaczyna wychodzić mi to bokiem. I znowu nie było piosenki. Na 6 dcinków tylko jedna. No ja dziękuję. Znowu na siłę wstawianie jak największej ilości memów dla Bronies. I no serio, znowu Spike? Czemu do jedenastu zgrzanych głowonogów nie jakiś przyjemny do patrzenia odcinek o Rarity (bo kiedy ostatnio ją widzieliśmy dłużej?) albo Fluttershy? Tylko naparzanka. I jeszcze ten goryl z Flutterki, no chciałam kogoś rozszarpać, jak to zobaczyłam. Jak dla mnie to zaczyna się robić nudne. Chcę z powrotem delikatne kucyki! Ale chyba nikogo to nie obchodzi... ;_; Brak mi dobrych stron. Niby dałam te 3 punkty, ale nie wiem nawet za co, bo dobrych chęci już tu nie dostrzegam. No trudno. Nie umiem tego nawet składnie napisać wszystkiego, ale no trudno i tak nikt nie przeczyta. Moderator wszystko przeczyta ~Draques
    1 point
  17. Ogólnie pomysł na odcinek głupi. Połączenie atomówek z Hulkiem. Ponyfikacja Sedusy nie przypadła mi ani trochę do gustu i przemiana Fluttershy w Hulka. Co to miało być właściwie? Nie chcę nic mówić, ale najwyraźniej kończą się pomysły na serial. A to zapowiada jego rychły koniec. I tak na razie czwarty sezon niszczy serial.
    1 point
  18. Urocza fluttershy mojego autorstwa Proszę o śmiałą krytykę! Dzięki temu mogę poprawić swoje prace
    1 point
  19. Pudełko o którym mówimy ma 6 otworów na klucze. Z tego łatwo można wywnioskować, że najprawdopodobniej każda z M6 zdobędzie w jakiś sposób jeden z kluczy. Co do samej zawartości pudełka, wątpię żeby dotyczyła ona tylko Twilight. Nasza nowa księżniczka najprawdopodobniej nie będzie wyglądać jak Celestia, przynajmniej przez jakiś czas. Cadance też przecież niema jeszcze takiej grzywy jak Celestia. Wygląd Tii i Luny to najpewniej wynik długiego życia. Wracając do pudełka, przepowiadam, że wewnątrz jest coś co zastąpi EoH, albo nasionko z którego wyrośnie drugie drzewo i zrodzi nowe elementy. Dobra, tak naprawdę nie wiem. Nie jestem wróżką. Pudełko równie dobrze może być puste i sezon skończy się morałem, że nieważna jest zawartość pudełka ale przyjaźń która pozwoliła je otworzyć. Wcale by mnie to nie zaskoczyło.
    1 point
  20. Wybacz, ale..."marketplace" ? - Kali mieć swój język polska, włócznia i trzy wołu A mój car stoi na stricie. Idziemy na szoping? Podobno mają buty na sejlu. Nie chcecie wiedzieć jak Polacy w USA nazywają innych Polaków używających anglicyzmów :yHRvV: Ale nie o tym chciałem. ######### Mam 180 pozytywów na Allegro, kilkadziesiąt na Gametrade oraz 36 na markolf (wymiana gier). Także doświadczenie w kupnie / sprzedaży / wymianie jest Moja propozycja jest taka. Dział "Giełda". Każdy użytkownik zakłada temat z odpowiednim tagiem na początku, na zasadzie: [Wymienię] Qwerty [Wymienię/Sprzedam] Qwerty [sprzedam] Qwerty [Oddam] Po zakończonej transakcji proszę wykasować temat. Szczegóły wymian w postach / PW. Dla zachowania bezpieczeństwa proponuję robienie screenshotów rozmów (np ktoś zażyczył sobie wysłanie BB w zwykłej kopercie listem ekonomicznym - robicie zdjęcie przed wysyłką, ktoś biadoli że dostał Lego MLP? Macie dowód, że zmasakrowany BB to wina poczty). Druga sprawa. Unikniecie sytuacji typu: a on powiedział, że / a wcale, że nie prawda. Dodatkowo proponuję założyć dwa podpięte wątki: 1. "Oceny" Osoba wyznaczona do prowadzenia działu (mogę się tym zająć) będzie w miarę regularnie dodawać lub odejmować punkty (edytując pierwszy post). Być może administracja zgodzi się na używanie koloru (pozytyw - zielony, negatyw - czerwony) Użytkownicy będą oceniać się na wzajem w kolejnych postach, pisać o jakości wymiany. Użytkownik X pisze post: Triste Cordis - RD za AJ. Pozytyw (Dalsze szczegóły wedle życzenia) Wada - prowadzący nie ma uprawnień do kasowania starych postów, a nie chcemy zadręczać administracji No chyba, że dadzą uprawnienia prowadzącemu)... co graniczy z cudem. Sam wygląd "tabeli" ocen wygląda tak: Nick: [Pozytywny] [Neutralny] [Negatywny] Przykład: Triste Cordis [1] [0] [0] 2. Centrum Sporów - tutaj można "dyskutować" o nieudanych transakcjach. Żadnego bólu zadka, burzy obornika - twarde dowody (zdjęcia/ksero potwierdzenia nadania, screeny rozmów etc) "Ale ja wysłałem tylko nie mam aparatu" - ale numer potwierdzenia przepisać potrafisz? Osoba, która będzie miała ujemną liczbę komentarzy zostanie wykluczona z giełdy. Wyjątek to -1. Zawsze na starcie może trafić się wpadka. Max oczekiwania na przesyłkę to 14 dni roboczych (pn-pt) Takie zasady poczty. Mając potwierdzenie nadania można złożyć skargę. Zwykły list przepada jak kamień w wodę. Oczywiście Giełda powinna powstać w dziale Offtopic aby nie nabijać postów. To chyba wszystko. Jakby co, dopiszę się do tej ściany tekstu
    1 point
  21. Widzę, że zaczyna się offtop w offtopie. Proszę natychmiast wrócić do głównego wątku zabawy. W przeciwnym razie temat zostanie bezpowrotnie zamknięty, a osoby piszące posty nic nie wnoszące do zabawy otrzymają ostrzeżenie procentowe adekwatne do ilości zbędnych postów zapisanych w temacie.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...