Jedną z wielu cech Torna było to, że ten krasnolud naprawdę lubił podnieść głos. Jak wcześniej było to do zniesienia, tak teraz Pete myślał, że przez ten krzyk wyzionie ducha. Zatkał uszy i zacisnął zęby.
- Wydrzyj się tak jeszcze raz, a będę pierwszy, który weźmie i zdechnie przez darcie mordy... - Wysyczał.
Gdy tylko usłyszał o jedzeniu, chłopaka od razu zemdliło. Czuł się jakby miał w każdej chwili zamknąć oczy na zawsze, więc ostatnim o czym myślał to posiłek.
- Nie! Żadnego jedzenia! - Wyjęczał, powoli próbując się poruszyć, aby tylko odzyskać tak brutalnie odebraną mu kołdrę, pod którą czuł się o wiele lepiej. Chociaż ból zarówno kości jak i mięśni skutecznie powstrzymywał go od wykonania jakiegoś bardziej żywszego ruchu. W zasadzie to jakiegokolwiek ruchu. Ledwo co ruszał rękoma. O podniesieniu się, nawet do pozycji siedzącej, nie było mowy
- Zresztą, to już teraz do mojego menu wchodzi krew? Nie chcę pić krwi! Smakuje parszywie! Tak metalicznie! Ble!