Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Lekko przerażony nie udaną próbą ucieczki przez chwilę pomyślał o wykorzystaniu prototypu do ucieczki, jednak porzucił ten pomysł bo zanim by się naładowała to ruski miesiąc by miną więc postanowił pójść na ugodę... bo nie miał wyjścia. Niestety wpakował się w niezłe gówno.

-eh...- westchnął - no dobra... zgadzam się, w zamian za dotacje na dalsze badania... a raczej eksperymenty... bo już nie ma co badać...-powiedział to takim zrezygnowanym tonem i rozmarzył się trochę.

Teraz w jego głowie pojawiła się wizja jak jednym strzałem rozwala czołg. Lekko acz zauważalnie się uśmiechnął.

Edytowano przez Halik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano obudziły mnie promienie słońca. W dziobie czułem nieprzyjemną suchość. Ubrałem się i ruszyłem na poszukiwania szklanki wody. Wyszedłem z pokoju na piętrze, który zajmowałem, i zszedłem na dół. Tam spotkałem Gryfłowa.

- Dziś mają przybyć działa artylerii pułkowej - przypomniał, podając mi butelkę wody.

- Doskonale. - Przyssałem się do butelki i przez chwilę rozkoszowałem się cudowną wilgotnością napoju. - Rozstawić je w miasteczku. Mają być gotowe do wymarszu

- Podejrzewa pan, że księżniczki odrzucą ultimatum?

- To pewne. - Kiwnąłem głową. - W końcu to hipokrytki. Patrzcie, jakie mamy wspaniałe państwo i świetną armię! Nie może sobie poradzić z atakiem bandy podmieńców, ale za to jak ich zbroje lśnią! - mówiłem, idąc w stronę kuchni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Koniec ze skupianiem się na Pado trza resztę pogonić... 

// Jeśli dobrze policzyłem przeglądając karty jest 18 Eleasias w EQ, a 22 Czerwca Czwartek na Ziemi. Miałem pisać kiedy mija dzień...

 

[Equestria, 18 Eleasias 5 l.p.p.L.]

 

Celestia patrzyła na świeżo sformowane oddziały. Ich złote zbroje błyszczały w słońcu. Stały tam klacze i ogiery gotowe oddać życie za obronę ojczyzny, chociaż nigdy w ich historii nie było wojny. Nie znały jej realiów; pożogi, zniszczenia, krwi i straconych istnień. Pamięci o nich, bo nigdy nie powrócą.

- Klacze i Ogiery! Zbliża się dzień...

 

Luna w tym czasie po przesłuchaniach NMM wysłała swoich strażników, by dostarczyli klacz z której głowy wyjęła tą zarazę.

 

[Ziemia. 22 Czerwca 2017, Czwartek ]

 

[PiekielneCiastko]

Krach na giełdzie po przejęciu przez Rosję Ukrainy wszystkie firmy są upaństwawiane bez wyrównania strat. Akcje tracą na wartości, tak jak wiele walut...

[Elizabeth Eden]

Budynek laboratorium z zewnątrz obsiedli Ekolodzy i głoszą swoje hasła, mają też je wypisane na prześcieradłach farbami plakatowymi. Wiele osób przykuło się do drzwi blokując wejście do środka. Za niedługo przyjedzie telewizja...

[Magus]

Policja ma twoją twarz na kamerze. Trwają poszukiwania mordercy, szukają świadków...

[Crazy Night]

W krysztale był lokalizator. Gwardia wpada do twojej kryjówki.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie brałem prysznic. Eh niema jak relaks po usunięciu śmiecia pomyślałem z uśmiechem. Nagle zaczęła dzwonić moja komórka. Nie podobało mi się to. Tylko jedna osoba miała numer na ten telefon. Czyli mój specjalny telefon awaryjny. Wiele lat usuwania śmieci z ulicy załatwiło mi pewne znajomości, z których wolałem korzystać tylko w ostateczności. Co się, więc mogło stać? Powoli odebrałem telefon

-Witaj Thomas. Jak ci się podoba twoja sława?

-Sława? O czym ty do mnie gadasz? Nie mogłem podać imienia rozmówcy taki był między nami układ. Wszystko musiał ukrywać.

-Wczoraj sprzątnąłeś gościa, ale nie włożyłeś chusty na twarz. Policja ma twoją twarz na kamerach szukają cię. To kwestia czasu nim cię znajdą. Od kiedy jesteś tak nieostrożny?

Pobladłem na twarzy. Ma racje nie spojrzałem czy był monitoring. I byłem tak wściekły, że nie zasłoniłem twarzy

-Ja...                                               

-Daruj sobie. Byli świadkowie?

-Żadnych jestem pewny. Wyciągnij mnie z tego jesteś mi coś winny. Nie mogę jeszcze tego skończyć. Christopher wkrótce tu będzie

-Skąd ta pewność?

-Bo ten gość to był Iwan. Zawsze przygotowuje dla niego teren. Albo wyślę kolejnego zakapiora. Albo sam się tu w końcu zjawi

-Dobra słuchaj. Masz pieniądze?

-Wiesz dobrze, że tego nigdy mi nie brakuje

-Według taśmy to ty zostałeś napadnięty. Ale przekroczyłeś warunek obrony koniecznej. Jednak jest sposób, aby ci pomóc. Idź do restauracji w Warszawie na skrzyżowaniu o 12. Włóż swój kapelusz żeby cię rozpoznać. Zawoła cię pewien facet wtedy dasz mu kopertę. Zapewne się domyślasz ile trzeba tego tam wsadzić. Tak mają to być dolary amerykańskie. I na przyszłość uważaj. Jedna wpadka można ci pomóc. Będzie ich więcej będą problemy

Telefon się rozłączył. Cholerny mądrala, ale ma racje byłem nieostrożny. Powoli się ubrałem. Po czym poszedłem  do samochodu. Wyjąłem nóż. Po czym otworzyłem skrytkę wyjąłem z niej pieniądze i załadowałem do koperty. Po czym ruszyłem na spotkanie. Policja mnie nie martwiła. Jeśli tej Elizabeth w jakiś sposób wpadną w łapy nagrania będzie mogła mnie szantażować. A wolałbym tego unikać. Trzeba się pozbyć tych nagrań.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nelberg który czekał na polecenia w komisariacie, rozglądał się po każdej ścianie jakby czegoś szukając.

- Nelberg wchodź! - odezwał się głos zza drzwi, Ingebresten wkroczył do pomieszczenia. Szef wskazał mu krzesło na którym policjant usiadł. - Więc tak, prawdopodobnie część naszych policjantów zostanie wysłana za granicę, jednak to nie jest pewne. Ty pewnie do Polski pojedziesz, teraz czekam na wiadomość z góry. Będzie za chwilę, jak nie będzie nic o tobie zostajesz w Norwegii.

- Dobrze - odparł zmieszany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem sobie śniadanie z kawą i zasiadłem przy stole, na którym leżała dzisiejsza gazeta. Otworzyłem ją i jedząc, zacząłem czytać. Artykuł na pierwszej stronie głosił, że wojna jest nieunikniona; przytaczał też treść not dyplomatycznych, jakie wymieniliśmy z Equestrią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Słyszałeś o Ukrainie? - spytał jeden z żołnierzy.
-Tak. Rosja żąda rekompensaty za "atak" na przygraniczne posterunki.  - odpowiedziałem znudzonym głosem.
-Już nie żąda. Sama sobie wzięła. Niby prezydent Ukrainy zrzekł się z urzędu i w magiczny sposób zniknął. 
-Co? - zrobiłem małą przerwę na przetrawienie informacji a po chwili dodałem: Rosja zaczyna być coraz bardziej śmiała. Ciekawe czy pójdzie dalej...
-Nie wiadomo czy się odważy ale na pewno z Polską nie pójdzie tak łatwo jak z Ukrainą. 
-Obyś miał racje. - powiedziałem z lekką obawą. 
Rozmowę uznałem za zakończoną i poszedłem czyścić broń 
*Gdzieś w Ameryce* (Shatter przyłącza się do gry)
Firma produkująca ciężki sprzęt.
-Jak tam nasz najnowszy projekt? - spytał jeden z pracowników
-Właśnie testujemy nowy typ pancerza. Ma wytrzymać trafienie z każdego działa jakie istnieje. Oczywiście mam na myśli te które zmieszczą się w czołgu.
Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Padocholik]

Do szpitala weszły dwa kucoperze. Klacz i ogier wprawiając zamieszanie. Nosiły na swych piersiach srebrne zbroje z emblematami księżyca.

- Poszukujemy klaczy o imieniu Blue Cut - rzekła gwardzistka do recepcjonistki pokazując zwój. Druga klacz szybko wskazała piętro i pokój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po śniadaniu udałem się na stację, gdzie przybył pociąg z działami. Lekkie armaty z gwintowanymi lufami kalibru 80 milimetrów były już wyładowane i czekały, by odesłać je na postój. Wraz z armatami przybył goniec.

- Pułkowniku von Griffin, rozkaz ze sztabu! - zameldował.

Wróciłem do swojej kwatery i przywołałem obecnych tam oficerów, po czym otworzyłem kopertę.

 

Rozkaz operacyjny nr 1017

Pewnym jest, że kucyki nie spełnią warunków ultimatum i będą się bronić. Aby wyprzedzić ich mobilizację, nakazuję uderzyć wszystkimi siłami na terytorium equestriańskie.

Bogowie dajcie zwycięstwo Cesarzowi.

 

Popatrzyłem po moich podwładnych.

- Na co czekacie? Zebrać oddziały i uformować kolumny marszowe. Ruszamy za godzinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Padocholik]

- Mamy cię zaprowadzić przed obliczę naszej pani. Nie stawiaj oporu, a wszystko przebiegnie w spokoju - rzekł basowo ogier. - Twoje rzeczy zostaną dostarczone do pałacu. Zapraszam panią do rydwanu. - Wskazał na drzwi w szarmanckim geście.

 

[Equestria]

Zwiadowcy dostarczają Celestii niepokojące sygnały pochodzące znad gryfiej granicy.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Padocholik]

Gwardziści już zupełnej ciszy wyprowadzili klacz przed budynek i wsadzili do rydwanu. Po tym czym prędzej wystartowali w stronę Canterlot. Pędząc po nieboskłonie na złamanie karku. Wlecieli tam od strony urwiska, gdzie znajdowała się siedziba lunarnych pegazów. Była ona wykuta w litej skale. Po wysadzeniu tam pasażerki, zaprowadzili ją do jej osobistej sali, po której chodziła zdenerwowana Luna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Padocholik] //skończyłem z nim...

- Muszę zwrócić to co ci odebrano - zwróciła się w jej stronę. - Muszę naprawić to co zepsuł mój życiowy błąd. Bo widzę po tobie, że to co posiadasz nie leży w twej naturze. - Rzuciła na niego zaklęcie usypiające i zaczęła metamorfozę przywracając mu poprzednią postać. Zaraz po skończonej operacji przywołała strażników co położyli Blue Cat'a na jednej z wolnych pryczy w garnizonie. Luna wróciła do swych obowiązków, których miała o wiele za dużo a musiała jeszcze przygotować się do dużej inkarnacji, by ocalić Equestrię albo odwlec nieuniknione.

 

[Granica Equestrii] //korzystamy z tej mapy czy innej?

Kolejne pułki były wysyłane na gryfią granice. Szykowali włócznie i miecze. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać po przeciwniku, u którego władzę zdobywa się podczas przewrotu.

 

//Nie ma mnie...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/PM

 

Godzinę później wszystkie pododdziały były gotowe do wymarszu. Trzy bataliony piechoty maszerowały ku pobliskiej granicy; artyleria miała podążać za nimi, gotowa w każdej chwili się rozstawić. To samo robiły pododdziały tyłowe. O ile było mi wiadomo, podobnie postępowały pułki na całej długości frontu. Sam również podążyłem do jednego z czołowych batalionów, by wraz z nim przekroczyć granicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth następnego stała pod laboratorium razem ze ściągniętymi przez nią policjantami.

- Proszę natychmiast stąd odejść! - powiedział jeden z policjantów - Badania tu przeprowadzane są zalegalizowane przez rząd i nie nadwyrężają dobru ekologicznemu.

 

Eliza niemal się zaśmiała, a potem podeszła do jednego z ludzi przykutych do drzwi - mogę wejść oknem, bo w środku są ludzie, jeśli zaraz nie odejdziecie zostaniecie wszyscy zamknięci w areszcie - powiedziała powoli i wyraźne. - Nic wam to nie da, bo ma dokument legalizacji - mówiła. - laboratoriów na świecie jest mnóstwo, a akurat moje jest proekologiczne, więc proszę zajmijcie się swoimi sprawami - uśmiechnęła się miło.

Miała gadane, to trzeba było przyznać.

 

W oknie na piętrze stała Aurora patrząc na to wszystko z zaciekawieniem.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem samochodem na spotkanie. Słuchając country żeby się uspokoić. Problemy z policją to problemy, których nie lubiłem i tak miałem ich wystarczająco. Byłem zbyt nieostrożny a przez to są błędy. W moim przypadku pewnie by mnie czekała deportacja to kanadyjskiego więzienia. Jedź na skrzyżowanie powiedział. Jakby tych skrzyżowań nie brakowało w Warszawie. W końcu jednak zauważyłem skrzyżowanie gdzie znajdowała się jakaś przyjemna restauracja. Powoli opuściłem samochód, po czym wszedłem do restauracji. Chwilę rozglądałem się po niej. Po czym nagle zauważyłem gościa z dwoma gorylami machnął ręką w moją stronę powoli do niego podszedłem.

-Domyślam się, że ty jesteś Thomas. Nasz wspólny znajomy tak ciebie opisywał. Masz coś dla mnie?

Podałem facetowi kopertę pod stołem tak by nikt nie zauważył

-Domyślam się, że kwota się zgadza

-Zgadza się. Ale jak pozbędziesz się mojego problemu?

-O to się nie martw policja da ci spokój. Pan Iwan ma sporą kartotekę. Więc coś się z tego wymyśli. Jedna, jeśli masz się bawić w szeryfa to lepiej bardziej uważaj przy okazji nabił ci niezłego sińca na twarzy

-Ta wiem to i dzięki za radę to wszystko?

-Na razie tak. Ale przez jakiś czas nie opuszczaj Polski

-Czyli jak długo?

-Bo ja wiem przy odrobinie szczęścia kilka tygodni. W każdym razie cię powiadomię

-Jak?

-Nie martw się również tym. Mam swoje sposoby. Możesz iść

-Przy okazji to nagranie ma zniknąć

-Czemu? Policja i tak da ci spokój

-To nie policjom się martwię. Wolałbym, aby nikt go nie wykorzystał przeciwko mnie

-Rozumiem. Nie wiem, w co się władowałeś. Zresztą to nie moja sprawa. Nagranie niedługo zniknie możesz już iść.

Powoli opuściłem restauracje. Nigdy nie lubiłem takich ludzi, ale cóż dla spokoju się przemęczę. Wsiadłem do samochodu, po czym spojrzałem w przednie lusterko. Naprawdę miałem niezłego sińca na twarzy. Muszę być bardziej ostrożny na przyszłość. Dobra czas jechać do laboratorium zobaczyć kolejnego cudaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Elizabeth Eden]

- No to zapraszamy do okna! Bo drzwiami to pani na pewno nie wejdzie. - Pokręcił głową chłopak przypięty kajdankami do drzwi.

- NO WŁAŚNIE!!! - krzyknęli wszyscy chórem. - MORDERCÓW NIE PRZEPUŚCIMY!!!

- Patrzcie! Telewizja przyjechała! - powiedziała donośnie dziewczyna wskazując palcem na podjeżdżający minibus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem chwilę samochodem aż znalazłem się w okolicy laboratorium. Ale coś było nie tak. Powoli zaparkowałem samochód tak by nikt go nie zauważył tak jak zawsze. Po czym wyjąłem lornetkę. Trwała jakaś demonstracja. Po tych wszystkich transparentach mogłem uznać, że to ekolodzy. Dziwne bardziej bym się spodziewał obrońców praw człowieka. Chyba Elizabeth nie mogła się dostać do środka. Najwyraźniej nikogo nie chcieli wpuścić. Postanowiłem się nie ujawniać i to przeczekać chyba sobie poradzi. Zresztą przecież przeganianie takich manifestacji nie należy do moich obowiązków. Usiadłem na masce samochodu i zacząłem jeść chipsy oglądając przedstawienie przez lornetkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dobrze, już jesteśmy - Tomasz otworzył drzwi po stronie Michała i uścisnął z nim rękę. Po tym podał mu wizytówkę, wyciągniętą z kieszeni. Tej samej kieszeni, w której był jego " uspokajacz ". Z tego powodu była częściowo pogięta. - Uprzedzę sekretarkę, że będziesz dzwonił. Jak już będziesz gotowy, zadzwoń i powiedz ile bagażu masz. Oczywiście sam będziesz jechał limuzyną, z szoferem. Więc na razie! - odpowiedział i zamknął drzwi.

Odjechali od razu, gdy zrobiło się miejsce na ulicy. Szyba oddzielająca kierowcę i pasażera opuściła się.

-Zdobyliście coś?  - zapytał się, wyzbywszy się całej potulności, z którą mówił jeszcze chwilę.

Chwilę czekał na odpowiedź.

-Marek mówi, że zgrał logi z ostatniej doby. On chciał coś załatwić w laboratorium Eden.

-Tych od NASA? - zapytał się, delikatnie zaskoczony.

-Właśnie tych.

-Co on chciał osiągnąć? Przecież oni zajmują się czymś z biologią.

-Czymś?

-No... - usiadł i zaczął się zastanawiać. Nagle uderzyła w niego pewna myśl - oni robią dla NASA, to jest znane w szerszych kręgach. Ale co? Nikt nigdy nie widział żadnych sprawozdań. Nawet ci bardzo powiązani z NASA. To by znaczyło, że tylko elity NASA wiedzą cokolwiek. A skoro tak... czego nie chcieli dopuścić do opinii publicznej? - Marek ma czas?

Jonathan zapytał się swojego rozmówcy. Tomasz chwilę czekał na odpowiedź, ale się jej doczekał.

-Ma go całkiem sporo. Pyta się jakich danych potrzebujesz.

-Niech zdobędzie tyle, ile zdoła.

-Mówi, że to będzie drogo kosztować.

-Powiedz, że stać mnie.

Szyba się uniosła.

 

 

Jonathan przywitał się z Michałem Kowalskim. Tomasza chwilę dziwiło, że polak służył w niemieckich komandosach. Szybko wyjaśnili tą niejasność - jako dziecko emigrował do Niemiec, a rodzice nie zmienili nazwiska. Michał wyglądał prawie dokładnie jak Jonathan. Tak, jakby wszyscy tacy ludzie byli produkowani z jednej matrycy, a różniły ich tatuaże oraz owłosienie.

-Czy Jonathan przekazał ci wszystkie twoje obowiązki? - zapytał się od razu po przedstawieniu ich sobie.

-Tak jest, sir! - odpowiedział mężczyzna, wyprężając się na baczność.

-O mój Boże - powiedział Tomasz, załamując ręce. - Ty po prostu bądź o kilka kroków za mną. I nawet nie waż się nazywać mnie sir oraz salutować mi.

-Tak jest! - odpowiedział gromko Michał, jednak już nie zasalutował.

-Jonathan, dam ci ile będziesz chciał, ale za tydzień wracasz.

-Trzymam cię za słowo.

 

-Słuchałeś ostatnio wiadomości? Czytałeś sprawozdania giełdowe? - zapytał się Marek.

Obaj siedzieli twarzą w twarz w domu tego drugiego. Budynek był jednym z wielu w szeregu, identycznych jakby wyprodukowanych w tej samej fabryce na tych samych ustawieniach maszyn. Nawet mikroskopijne ogródki wyglądały podobnie.

-A wiesz, że nawet nie? Od kilku dni odpoczywam od tego wszystkiego.

Marek, siwiejący mężczyzna o pociągłej, chudej twarzy oraz kościstych dłoniach uśmiechnął się. Choć nie było w tym nic strasznego, Tomasz poczuł przerażenie. Ta postać, z swoim wzrostem i cienkimi kończynami, przypominał mu pająka.

-Mam dla ciebie propozycję - złożył palce razem. - Daj mi procent tego, co zarobiłeś od wczoraj.

-Mamy jasną umowę. Jak to, co osiągnąłeś, zadowoli mnie, to zastanowię się nad premią. A co takiego się stało?

-Rosja przejęła Ukrainę - powiedział tak normalnie i bezuczuciowo, jakby mówił o śmieciu, który wczoraj wyrzucił.

Tomasz prawie zakrztusił się pitą właśnie lurą.

-Ponadto twoje firmy zyskały od pięciu do dziesięciu procent.

W tym czasie Tomasz wycierał sobie usta.

-O cholercia. Będzie ciekawie - powiedział, spoglądając na blat. Przez chwilę zastanawiał się... nad niczym. - Dobra, mów co ustaliłeś.

-Więc tak - ich zabezpieczeń nie da się złamać. Potrzebowałbym komputerów NASA, żeby dostać się głębiej w ich system. Ale widząc to, do czego się dostałem, to oni używają tych komputerów - zaczął z smutną miną. Gdy to powiedział, sięgnął za siebie i wyciągnął tablet. Położył go na stole, uśmiechając się. - Ale coś tam mam. Po pierwsze - kupują niewyobrażalne ilości jedzenia. I to nie byle jakiego - odżywek. Zero smaku, sto procent wartości odżywczych. Po drugie - cały ich kompleks sięga głęboko w ziemię. Nie wiem jak, albowiem sterowanie wentylacji jest zablokowane, ale tak złożony program nie wentyluje małej piwnicy. I po trzecie - możesz mieć informatora. Ale to będzie zabawa z ogniem.

-Mów.

-Dobrze. Człowiek nazywa się Thomas Carlson. Dwadzieścia dziewięć lat, Kanadyjczyk. Kamery w okolicy tego laboratorium ostatnio często go rejestrowały. I inne.

-I co?

-Zabił człowieka. Nagrały to kamery. Ktoś postarał się to zamieść pod dywan. Podciągnęli to pod obronę osobistą, wywalili prawie każdą kopię nagrania. Prawie. Jakiś policjancik chciał go nią szantażować czy coś. Tak czy siak, szukał jego nazwiska w sieci, znalazł multimilionera i zachował kopię na dysku. Chcesz ją?

-Ile chcesz? - zapytał się rozumiejąc, do czego ten zmierza.

-Jak ty mnie dobrze rozumiesz - Uśmiechnął się.

No, Magus, szykuj się.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weszliśmy na terytorium Equestrii. Na granicy byłem świadkiem, jak grupa gryfów obala equestriańskie słupy graniczne. Gdzieniegdzie mogłem dostrzec inne atakujące pułki naszej armii. Dokładnie nad nami przeleciał szwadron kawalerii powietrznej, której lance, szable i karabinki miały osłaniać nas przed wrogimi pegazami.

Na południu widać było nasz pierwszy cel - niewielką osadę przygraniczną, zamieszkałą przez kucyki. Rozwinąłem I Batalion w tyralierę i nakazałem rozpoczęcie natarcia. W tym czasie pozostałe bataliony miały obejść wioskę z obu stron.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Gandzia]

 

Przed wioską rozciągała się szeroka formacja equestriańskiej stojącej w paru rzędach piechoty złożonej z;

III Legionu Equestriańskiego, jego skład to;

2000 ochotników, 200 zawodowych gwardzistów. Całość podzielona docelowo na 10 jednostek.

 

7 jednostek piechoty każda po;

220 kucy ziemnych w złotych zbrojach uzbrojonych we włócznie i tarcze wykonane z drewnianego szkieletu obitych metalową blachą.

Te w dalszych szeregach wyposażone są w łuki.

 

2 jednostek powietrznych składająca się z;

220 pegazów zwykłych pegazów podzielonych na 10 grup, każdej przewodniczy jeden gwardzista.

Mają na sobie lekkie zbroje. Na kopytach mają ciężkie podkowy do obkładania przeciwnika.

 

1 jednostki wsparcia wyposażona w;

60 skorpionów obsługiwanych przez 2 kuce zasięg miotania bełtów do 200 m.

oddziały medyczne i zaopatrzeniowe

 

Pegazów nie było widać na niebie, a kuce na ziemi stały wyczekując wroga za nimi znajdowało się wsparcie maszyn miotających a jeszcze dalej obóz.

Kolumna uciekających cywili była oddalona 6 km od wioski. Przed nimi zbierały się chmury burzowe.

 

Matalos // nowy...

Imię: Jakub
Nazwisko: Odźwierny
Rasa: Człowiek
Zawód: Bankier
Wiek: 45
Płeć: Mężczyzna
Historia: Urodził się w starej bankierskiej rodzinie, z tradycjami. Opiekuje się bankiem tak dobrze, że nawet znalazł się na liście "najlepiej zarabiających Polaków" na 5 miejscu. Do tego kocha wszelką sztukę, a pasję do niej ma po siostrze, niespełnionej artystce. Jakub załóżył fundację "Światowid" która zasłynęła organizają kilku wielkich zjazdów artystycznych i odkryciu szkiców Matejki.
Wygląd: Zadbane, czarne włosy, zawsze uczesane. Wysoki, szczupły, zwykle uśmiechnięty. Niebieskie oczy. Do pracy ubiera garnitur, ale poza nią preferuje zwykle, codzienne ubranie.
Cechy charakteru: Skrupulatny, spokojny, marzyciel, miłośnik sztuki. Nie lubi publicznych wystąpień. Niekiedy nie potrafi się skoncentrować (jego pokój zawalony jest żółtymi karteczkami)
Zdolności: Człowiek-kalkulator, liczy prawie tak szybko jak maszyna. Znawca sztuki - rzutem oka rozpozna dobrą sztukę. Gadacz - jak jest w małej grupie, albo rozmawia sam na sam, to potrafi tak pokierować rozmową, by wszyscy myśleli "Co za miły człowiek".
Pochodzenie: Polska, Warszawa.
Znaki szczególne - plamka na oku, widać ją dopiero jak ktoś się bardzo przyjży.
Ekwipunek: Telefon komórkowy (nieograniczony zasięg), słyżbowy laptop (w walizeczce), bank, w którym konta ma większość Polaków, oraz wiele osób innych narodowości. Samochód (czarne BMW), ochroniarz, który zawsze jest przy szefie, oraz gaz pieprzowy. No i fundacja - "Światowid", znana w całej Europie Środkowej.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oddziały I Batalionu zbliżały się do wsi. Rozpoznanie wykazało, że znajduje się tam silny oddział nieprzyjaciela. Nakazałem, by I Batalion rozpoczął natarcie tyralierą, zbliżył się na zasięg strzału i otworzył ogień. W tym czasie dwie kompanie II Batalionu miały obejść wieś od zachodu i uderzyć na tyły przeciwnika; reszta tegoż batalionu wzniosła się nieco wyżej i wraz z III Batalionem pozostawała do mojej dyspozycji. Działa wciąż nie dotarły na pole bitwy.

 

 

Sprzęt Gryfiej Cesarskiej Armii

M1451

Karabin iglicowy jednostrzałowy na naboje zespolone.

Zasięg: 600 metrów maksymalny, 300 metrów praktyczny.

 

Działo piechoty 80 mm

http://wargaming.pl/forum/index.php?PHPSESSID=0c4a28210c3db4bf886c3982dc7d4cd0&action=dlattach;topic=295.0;attach=9;image

Ładowane odtylcowo

Donośność: 5 km

Pociski: zwykłe, burzące, szrapnele

 

Organizacja pułku piechoty Gryfiej Cesarskiej Armii

Sztab

I Batalion - 18 oficerów, 1000 bagnetów

- 1 kompania

- 2 kompania

- 3 kompania

- 4 kompania

- jednostki tyłowe

II Batalion

III Batalion

bateria artylerii pułkowej - 2 działa 80 mm

kompania zwiadu

kompania łączności

kompania pionierów

kompania taborowa

Razem: 70 oficerów, 3000 bagnetów, 400 żołnierzy jednostek pomocniczych

Edytowano przez Gandzia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dosyć tego - Podeszła do prezenterów - Jeśli mają państwo taką ochotę mogą nagrać tych awanturników, oraz dać moje słowa, że jestem doprawdy zasmucona zachowaniami pseudo-ekologów i mam nadzieję, iż państwo w końcu coś z tym zrobi, pracujemy dla rządu i dla NASA i jesteśmy laboratorium pro-ekologicznym, żadnemu zwierzęciu jeszcze się u nas krzywda nie stała, a teraz proszę już się zbierać - uśmiechnęła się promiennie.

 

Policja zaczęła już zgarniać awanturników i wsadzać do dużych wozów, a ludzie od drzwi zostali odpięci, tak, że Elizabeth w KOŃCU mogła wejść do pracy. Do laboratorium nie wpuściła z zewnątrz nikogo i miała do tego prawo, bo to laboratorium prywatne.

 

(Jak się dzieje pod moim budynkiem, to mogę i daj mi na razie z tym spokój, bo i tak nie mam dużo czasu na pisanie, a Magusa tu potrzebuje, bo mam fajne badania w zanadrzu. Wypchaj się :P)

 

(Ciasteczko, do laboratorium jak się włamiesz zostaniesz obiektem testowym. A jak się nawet dowiesz co tam jest, to chyba tylko wysyłając swoich ludzi do pracy, bo Magus ma kontrakt, a jak go złamię, to mu żyć do końca sesji nie dam i jeszcze w swojej pomęczę.)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Uuu w co ja się władowałem xD)

Siedziałem na samochodzie patrząc jak zgarniają ekologów. Jak widzę Elizabeth się nie cacka. Eh szkoda, a było takie fajne widowisko. No nic czas iść do pracy. Znów schowałem swoją broń w bagażniku. Ciekawe, jaki okaz stwora dziś zobaczę. No cóż wkrótce się przekonam. Powoli zacząłem się kierować w stronę laboratorium. Podszedłem do recepcji. Po czym poszedłem do windy i zjechałem na swój poziom znowu pomagać Kamili w jej pokręcony badaniach. Zaczynałem się czuć jak bohater filmu "Wyspa doktora Moreau". Ale przynajmniej nie mogę narzekać na nudę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila uśmiechnęła się, ale jakoś tak krzywo.

- No nareszcie. Te ekologi... my tu żadnych zwierzątek puchatych nie krzywdzimy - zaśmiała się. - Dzisiaj jedziesz jednak na poziom C, będziesz pomagał im katalogować Obiekty i nie, nie będzie to robota papierkowa. Przy okazji Eliza mi powiedziała, że mam ci dzisiaj przekazać, co oznaczają poziomy. No więc... E - to takie malutkie badania i małe sale, F - tam trzymamy Obiekty, które badamy w tej chwili i są mało niebezpieczne, oraz kilka sal badawczych, D - Tam przeprowadzamy badania bardziej operacyjne, wszczepianie komórki jajowej, sekcja mózgu, takie rzeczy, C - tam trzymamy ogólnie Obiekty, oraz kilka innych sal, B - tam prowadzimy bardziej niebezpieczne badania i tam są nasze archiwa, oraz A - tam trzymamy bardzo niebezpieczne stworzenia, jest to poziom zamknięty, wchodzą tam tylko trzy osoby na całe laboratorium - Eliza, Michael, Klara. I Pani Eden kazała przypomnieć o twoim kontrakcie, że choćbyś wyjechał na Antarktydę, albo schował się pod ziemią, NASA cię znajdzie, jak go złamiesz - kobieta uśmiechnęła się. - No, ale idź, pod windą czeka Julia.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie bardzo bym chciał poznać te niebezpieczne obiekty. Chyba ufają mi coraz bardziej mówiąc co się tu znajduje. Wychodzi na to, że jest tu 3 najważniejszych naukowców. Hmm chwila, czy Elizabeth czyta w moich myślach, czy jak? Skąd wiedziała, że planuje po robocie wracać do Kanady? Czyżby mnie obserwowała? Muszę chyba być bardziej ostrożny. Przynajmniej nikt nie zwraca uwagi na mojego sińca na twarzy i chyba Elizabeth nic nie wie o mojej ostatniej akcji. Zapewne, ma ważniejsze sprawy. No i całe szczęście. Popatrzyłem na Kamilę.
-Dzięki za poinstruowanie i informacje. Będę pamiętał. Powiedziałem z uśmiechem.
Skierowałem się w stronę windy, gdzie miała czekać kobieta imieniem Julia. Powoli do niej podszedłem
-Witam jestem Thomas miałem się tu skierować. Powiedziałem uśmiechając się. Cóż uśmiech do złej gry jest zawsze dobry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...