Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/07/16 we wszystkich miejscach

  1. @Accurate Accu Memory, możesz trochę ograniczyć reklamę KO w temacie innego fanfika, kiedy Kryształowe Oblężenie w tym temacie NIKOGO NIE OBCHODZI i nie zostało w jakiś sposób porównane do tego tłumaczenia? Z góry dziękuję.
    9 points
  2. Kiedy kupiłaś spray do włosów a i tak bardziej niż kolorowe włosy masz dłonie i całą łazienkę, które wyglądają jak po zabiciu całej wioski smerfów.
    4 points
  3. Odcinek taki sobie, ale nie było źle. Tak czy siak niezła próba odwrócenia uwagi od TK. A poza tym, mam dowód. ISLAMIZACJA EQUESTRJI STAŁA SIĘ FAKTEM!!!!!.
    4 points
  4. S06E14 "The Cart Before the Ponies" z polskimi napisami: https://openload.co/f/kYTKqpWkKF8 Plik z napisami: https://goo.gl/AzSM3v (Dopasowane do iTunes T/L/R/Z/LQ/LQCC )
    4 points
  5. A co jeśli powiem ci, że to mało zależy od szczęścia?
    3 points
  6. 3 lipca 1943 roku Equestria wypowiedziała wojnę państwom Osi. Oryginał na FiMFiction: https://www.fimfiction.net/story/63084/a-great-endeavor Autor: Rune Soldier Dan Tłumaczenie: Geralt of Poland Prereading: Dolar84 Wstęp Preludium: Droga ku wojnie Snapshot: Patton, Monty i Rainbow Dash Rozdział 1: Najdłuższy Dzień Rozdział 2: Piekło w Caen Snapshot: Bez przebaczenia: historia Trixie Rozdział 3: Zdruzgotani Rozdział 4: Arnhem czeka Rozdział 5: Bez śladu zwycięstwa Rozdział 6: To, co nas łączy Snapshot: Bogowie i Generałowie Rozdział 7: Władcy zimy (część 1) Rozdział 8: Władcy zimy (część 2) Rozdział 9: Władcy zimy (część 3) Rozdział 10: Władcy zimy (epilog) Snapshot: Armia otchłani Snapshot: Jałta: splamiony pokój Rozdział 11: Las goryczy Rozdział 12: Samobójstwo Niemiec Snapshot: Berlin: A mury runą Rozdział 13: Ku hańbie wszystkich ludzi Tłumaczenie kolejnych rozdziałów wkrótce.
    2 points
  7. Pajęczy zmysł mnie nie zawiódł, odpaliłem od razu ostatni spoiler.
    2 points
  8. Trudno się nie zgodzić, że dziewczyna ładnie wyszła. Jednak mnie bardziej interesuje to, co tak przykuło jej wzrok z lewej strony. Wygląda trochę jak ja, jak obczaję leżącą gdzieś paczkę żelek, lub ładną pegasis na meecie.
    2 points
  9. A jakże ( ͡° ͜ʖ ͡°). Zaś co do odcinka. Nie był najwyższych lotów, ale miał przejrzysty morał. I tutaj zauważyłem pewną ciekawą zależność. Ludzie narzekają (na czacie tak było) na takie odcinki, że są za słabe i nic nie ma w nich emocjonującego, a jednocześnie takie odcinki były w pierwszych 3 sezonach i były podwaliną w tamtych latach. No i co najlepszą ludzie "teoretycznie" najbardziej te sezony lubią. Fuck logic ? To już nie moja sprawa . Wracając. Zauważyłem, że mogliśmy dostrzec rodziców co poniektórych postaci. I tak zauważyłem, że Derpy była z jakimś innym maluchem, a nie Dinky. Zauważyłem też ojca Snailsa. A tak odświeżyłem sobie utwór, który klimatem by pasował do odcinka : Dobrze, że w odcinku były fajne przejścia oraz gagi po kroju zwycięskiej Derpy za "najpiękniejszy" cart na wyścigu, czy daleko zajechanie AJ oraz Apple Bloom - mnie takie docinki bawiły. Można się było uśmiać i dawało trochę humoru do odcinka. Typowy 1 sezonowy odcinek dla mnie. Takich też trzeba.
    2 points
  10. Seria fanfików, które łączą Gwiezdne Wojny z kucykami, a dokładniej z konfliktem NLR vs SE. Ich głównym bohaterem jest Rex Terrier, diamentowy pies i łowca nagród. 1. Zawód Diamentowy Pies [Sci-fi][NLR vs SE] Opowiadanie napisane na Edycję Specjalną Konkursu Literackiego. Trwa equestriańska wojna domowa. Od czasu wynalezienia napędu międzygwiezdnego konflikt ogarnia kolejne światy. Obie strony mają swoich bohaterów i zbrodniarzy. Rządzona przez księżniczkę Lunę Nowa Republika Lunarna cofa się na wszystkich frontach. Republikanie zostają zmuszeni do ukrywania się, ścigani przez flotę Imperium Solarnego. Celestia zdaje się triumfować. Licząc na odwrócenie losów wojny, księżniczka Luna nakazuje przygotować zamach. Jego ofiarą ma stać się twórca ostatnich sukcesów Imperialnej Floty, wielki admirał Big Gun. Potrzebny jest tylko ktoś, kto taki zamach przeprowadzi... 2. Nudny dzień z życia diamentowego psa [Sci-fi][NLR vs SE] Pościgi, wybuchy i walka z najgroźniejszymi wojownikami galaktyki - wiele osób tak właśnie wyobraża sobie codzienne życie łowcy nagród. Prawda jest nieco inna. Takie zlecenia zdarzają się rzadko. Aby zarobić, nawet największy twardziel musi czasem podjąć się nudnego zadania ochrony Bardzo Ważnego Kucyka... 3. W cenie jednego [Sci-fi][NLR vs SE] Jak się okazuje, ochrona VIPów też nie jest częstym zadaniem podejmowanym przez łowców nagród. Zwykle wolą oni polować na drobnych przestępców. Praca szybka, ciekawa, ale pozbawiona niespodzianek... Prawda?
    1 point
  11. Tytuł: Pożegnanie idolki Tagi:[Oneshot] [Random] [Sad] Autor: Flashlight Korekta: Świeży rekrut Po pozbyciu się wielu problemów, przeczekaniu niezliczonych opóźnień i pokonaniu wszelkich innych przeszkód udało się dojść do końca. Teraz z przyjemnością mogę pokazać nieco rozszerzoną i poprawioną wersję opowiadania, które zostało napisane na XVII edycje konkursu literackiego. Życzę miłej lektury Pożegnanie idolki
    1 point
  12. A co jeśli licencja na WinRara, to jakaś przepustka do nieba czy coś? Jeśli ją będziemy mieć to jesteśmy dobrymi ludźmi, którzy zasługują na życie wieczne? Kurde sam nie wiem... może w końcu ją wykupić po tylu latach.
    1 point
  13. Gringo, ja też zostałem wyrzucony i nawet nie wiem za co. W sumie to nawet dobrze. Ciągłe wstawianie gore na grupę przez admina coraz bardziej zachęcało mnie do opuszczenia jej Myślę, że my na forum powinniśmy zrobić jakiegoś mini mini meeta, żeby nawet ot tak się zebrać i pogadać.
    1 point
  14. Ja nagrywałem Wyniki będą jutro i przy okazji ogłoszę grę na następne rozgrywki zdefiniuj pojęcie tegesy
    1 point
  15. Obroża najs pierwszy krok do zostania kotełem widzę Jednakże bardzo cute i wybrałaś mój ulubiony kolor to muszę bardzo pozytywnie skomentować - wyglądasz super z nimi. Teraz czekam aż całe tak przerobisz ^^
    1 point
  16. Zakładam ten temat, gdyż chciałbym podzielić się moimi wrażeniami i przeżyciami ze spotkania z papieżem, które miało miejsce w Krakowie dniach 26 VII - 1 VIII. Zatem jak to było z mojej perspektywy? Dla mnie ŚDMy zaczęły się tak naprawdę tydzień wcześniej, kiedy to rozpoczęte zostały wydarzenie w diecezjach. Przyjmowałem 2 pielgrzymów, a dokładniej pielgrzymki, Siłwię i Adelayd z Angoli (Afryka dla niewiedzących). Sprzątania cała masa, przygotowań, może nawet aż za dużo, ale co tam! Zgodnie z informacjami, które dostaliśmy z parafii, angolanie mieli przyjechać w czwartek 21 VIi wieczorem. Z bliżej niewyjaśnionych powodów okazało się, że część osób przybyła pociągiem o 8 rano, nikogo po nich nie było i powstał bałagan organizacyjny. Natomiast druga grupa dotarła autokarem następnego dnia o świcie. Przedtem rodzice ostro mnie cisnęli, żebym powtórzył ten nieszczęsny angielski. Coś tam przypomniałem sobie, ale dziewczyny mówiły albo po portugalsku, albo po angielsku tylko gorzej niż ja. No nic! Dziwnie wyglądały te 4 dni, chociaż nie powiem, było bardzo ciekawie. Oprócz pierwszego i ostatniego dnia (50% czasu, jeśli dobrze liczyć) diecezja zapewniała wszystkim pielgrzymom zajęcia, wyjazdy i posiłki. W sumie mieliśmy je na noc, oraz na śniadanie i kolację. Pod koniec pobytu w B-stoku, w niedzielę miał byc dzień z rodzinami, kiedy to każda rodzina, czy osoba przyjmująca osoby na ŚDM miała spędzić trochę czasu z pielgrzymami. W moim przypadku wyglądało to tak, że poszedłem na 9-tą do kościoła ma mszę, która zajęła ze 3 godzinki. Potem było spóźnione śniadanie i koncerty na mieście, więc z zaplanowanego dnia nici wyszły. Tyle, jeśli chodzi o wstępną część ŚDMów. W poniedziałek miałem pojechać do Krakowa na wydarzenia centralne i oczywiście spotkanie z Ojcem Świętym. Muszę przyznać, że kiedy miesiąc wcześniej zapisałem się na wyjazd i byłem wniebowzięty, tak tuż przed głęboko rozważałem wycofanie się i zostanie w domu. Na szczęście, za co Bogu dzięki, bo było warto, mam wyjątkowo twardych rodziców, do których nie docierało, że jestem niechętny do wyjazdu i kazali mi jechać do Krakowa. Samego pakowania nie będę opisywał, od razu przeskoczę do sedna. W poniedziałek 25 lipca wstałem o 5 rano. O 6.30 miał stać ciapong (ciapąg?) podstawiony na dworcu, którym wszyscy zapisani mieli wybrać się na pielgrzymkę. Zanim na peron, wpierw pojechałem podrzucić Angolanki na autokar. Szybka sprawa, potem Białystok Główny, znaleźć księdza i zapakować się. Proste prawda? Nie koniecznie. Pociąg miał 2 składy, ładne, oznakowane, jako dla jadących na ŚDMy, ALE. Właśnie jedno ale. Pojechać miało ok.1200 osób, a miejsc było 300. Ode mnie z parafii jechały 44 osoby. Ładując się do przedziału o wymiarach 2 x 2,5 metra zmieściliśmy się w 16-tkę 6 osób miało siedzenia, reszta na podłogę. Z bagażami oczywiście, żeby nie było za prosto. 7.45 koła poszły w ruch i pojechaliśmy. Sama podróż bez specjalności. Ze zmiennym szczęściem na podłodze i krześle, z jednym postojem w Koluszkach (wie ktoś gdzie to?) spędziłem ciężkie 8 godzin ciapolenia pociągiem. Mniej więcej o 16 zajechaliśmy na Kraków - Płaszów i w końcu wysiedliśmy. Dawno tak nie cieszyło mnie świeże powietrze. Z tego co wiem mieliśmy się przesiąść na pociąg do Rabki-Zdrój, okazało się jednak, że przeszła wichura i pociąg nie przyjedzie. Ksiądz chwyta za komórkę, dzwoni do KO i dowiaduje się, że za 1,5 godziny przyślą po nas autokar. Fajnie co nie? Skoczyłem z dziewczynami do kiosku, na kebsa itp. Pogoda nie dopisywała rzeczywiście, bo w czasie czekania zaczęło padać. Cóż mogło być gorzej np. jakby w ogóle po nas nie przyjechał, wtedy byśmy spali na dworcu. Okej. 18 godzina przyjeżdża środek transportu, ładujemy się i ruszamy do Skomielnej - Białej, naszego docelowego miejsca przyjazdu. O-sam już nie wiem której- zawitaliśmy w miejscowości. Ładna okolica, góry, lasy. Na miejscu byli wolontariusze, którzy zaprowadzili nas do szkoły na posiłek. Dali zupę z mięsem, albo jak kto woli gulasz, przywitali, dali pakiety pielgrzyma, ale o tym zaraz, po czym wróciliśmy na miejsce przyjazdu, skąd mieliśmy udać się do rodzin, które nas przyjmowały. Dostałem przydział do fajnego domku jakiś kilometr od kościoła ( dokładniej parking obok świątyni, na który codziennie przyjeżdżaliśmy i skąd wyjeżdżaliśmy do Krakowa) z kumplem Adamem. 22 doszliśmy na miejsce. Nie pojechałem samochodem, bo 8 godzin w pociągu i jeszcze trochę w autokarze zrobiło swoje. Choroba lokomocyjna męczyła mój żołądek, więc poprosiłem państwa u których byłem, czy mogę się przespacerować? Zgodzili się, Adam zresztą też ze mną poszedł. Najwidoczniej także miał już dość siedzenia. Zaszliśmy na miejsce, rozpakowaliśmy, takie standardowe rzeczy i poszliśmy spać. Nazajutrz wcześnie rano zjedliśmy śniadanie i popędziliśmy na miejsce zbiórki. Stamtąd autokarem pojechaliśmy do Chyżna, skąd ponownie ciapongiem przejechaliśmy przez chyba całe Małopolskie. Zajęło to jakieś 4 godziny i nie do końca rozumiem co tak długo. Cóż, po południu lokomotywa stanęła w galerii, nie wiem jakiej, jak ktoś z Krakowa, może zna. TU 1. raz ujrzałem na własne oczy prawdziwy tłok. Tamto dzień wcześniej to mały pikuś. Wydostać się, nie zgubić i dotrzeć na Błonia okazało być wyzwaniem, tym bardziej, że jak tylko opuściliśmy galerię, zaczęło padać. Od czego jednak są pakiety pielgrzyma? Na wyposażeniu znajdowały się takie cudeńka jak peleryna pielgrzyma, mapa Krakowa, przewodniki, różaniec w formie gumki i link do aplikacji "Pielgrzym". Lekko mówiąc byłem zaskoczony. To była moja, aż wstyd się przyznać, 1. pielgrzymka, ale interaktywności na takim wydarzeniu się nie spodziewałem. W sumie i tak nie miałem internetu, raz czy dwa wszedłem. I to na krótko. Po różnych perypetiach i problemach np. jak dostać się do punktów z jedzeniem, dotarliśmy na mszę. Mój sektor - B2. Całą ceremonię otwarcia prowadził kard. Dziwisz, przywitał nas zgromadzonych ładnie, pomodliliśmy się, po czym ok. 20-tej całe towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Grupą przez główną ulicę na most (też nie wiem jaki ). Tutaj ciekawe zjawisko: można było poczuć duszności na otwartej przestrzeni. Serio, wiernych było tak dużo, że jak okiem sięgnąć po horyzont ludzi jak w Chinach. Kiedy już w końcu rozluźniło się, a my z powodzeniem przedzieraliśmy się przez miejską dżunglę z piosenką na ustach, nie zawsze religijną, śpiewaliśmy np. o Policji, albo Zenka. Po godzince marszu , jak byliśmy już na ulicy, której też niestety nie pamiętam, ktoś zorientował się że ta ulica ma 3 km. Oczywiście lało. Bez deszczu nie byłoby przecież ciekawie. Po 22 znaleźliśmy nas pojazd, ale nie ruszyliśmy do Skomielnej, tylko podjechaliśmy na stację benzynową, gdzie zabrali się z nami Belgowie. Jak można przewidzieć, nie było miejsc, więc część osób spędziła następną godzinę na podłodze, albo na stojąco. Późnym wieczorem nocą zajechaliśmy na miejsce i mogliśmy odpocząć. Środa. Po przyjemnych 6 godzinkach snu pobudeczka 6 rano i potem jedziemy do Rabki na katechezę. Katechezy mieliśmy dwie. Druga będzie w piątek. Na katechezach mieliśmy mszę, śpiewanie i wypowiedzi różnych osób, które się nawróciły, opinie o kościele itp. W ogóle od środy jeździliśmy ciągle autokarami. Ksiądz uznał, że tak będzie chyba lepiej, chociaż osobiście uważam, że kolej jest fajniejsza. O 13-14 podjechaliśmy pod rondo Matecznego, skąd zresztą będziemy wysiadać przez następne 3 dni, otrzymaliśmy czas wolny, w grupach rozeszliśmy się po mieście na festiwal młodych. W teorii miały to być koncerty w różnych językach o tematyce chrześcijańskiej i polskiej, w praktyce większość pielgrzymów robiła ze sobą zdjęcia, zwiedzała miasto, ewentualnie polowała na jedzenie na talony w KFC. Tak upłynęła reszta dnia. O 19 ponownie pod rondem Matecznego i powrót. Niby można się było trochę wyspać, ale gada... rozmawiałem z Adamem, poszliśmy jeszcze pograć w piłkę na boisko, więc kolejna nocka zeszła szybko. Czwartek to poranna msza w Skomielnej i wyjazd do Łagiewnik. Do ronda Matecznego i Sanktuarium Jana Pawła II. Na miejscu, jak się okazało była taka kolejka, że w drodze głosowania zadecydowaliśmy, że odpuścimy sobie i pójdziemy do drugiego Sanktuarium Miłosierdzia. Po drodze lunęło z nieba. W środę nie było deszczu, ale w czwartek już tak. Z tego powodu zwiedzanie przebiegało bardzo szybko, potem w 3 godziny przeszliśmy piechotą w grupkach na Błonia, po drodze zatrzymując się pod mostem na odpoczynek. Tak się złożyło, że akurat policja obstawiła drogę przecinającą nam przejście na Błonia, ponieważ papież miał tędy przejechać na Wawel. Zobaczyliśmy jago samochód, ale szofer pędził jak szalony. Ostatecznie po różnych perypetiach doszliśmy na pola. Co ja wtedy zrobiłem?! Zachciało mi się spacerować i wyszedłem z sektora. Jak wróciłem już wszystko było zamknięte i obstawione, a ja utknąłem na dobre. Nie zmienia to faktu, że zobaczyłem papieża Franciszka. Powiedziałbym, że z około 20 metrów, przez las rąk, flag i wyciągniętych aparatów, ale jednak zrobiłem to! Ojciec Święty odprawił... Wróć! Nie było mszy. Odbyła się modlitwa i ceremonia przywitania. Wszyscy siedzieliśmy przy telefonach i słuchaliśmy radia, bo nikt włoskiego nie znał, a dodam że nie tłumaczyli na miejscu i troszkę się z tym nie postarali. Wyszło, jak wyszło, mogło być gorzej, a było rewelacyjnie. Zabrakło (a jakże) pogody, bo do połowy spotkania mżało. Ani siedzieć w pelerynach, ani bez. Na koniec odśpiewaliśmy hymn "Błogosławieni Miłosierni" i udaliśmy się na rondo Matecznego na autokar, a że mądry polak po szkodzie, tym razem obeszliśmy Błonia od Piastowskiej, dzięki czemu luźno było na ulicy. Standardowo powrót późnym wieczorem i jakże standardowo zadowoleni Piąteczek. Przedostatnia krótka noc. Na 8 pod kościołem i do Rabki na katechezę. Niby standard, chociaż większość rzeczy była improwizowana i tak naprawdę nasz ksiądz codziennie wieczorem ustalał co będziemy robić nazajutrz. Kazanie, które wygłosił biskup na katechezie było bardzo ciekawe. Nazywając rzeczy po imieniu przez półtorej godziny mówił o imigrantach i tym podobnych sprawach. Stanowisko miał o 180 stopni odwrócone w stosunku do papieża, ale nie powiem, że katecheza była radykalna czy nudna. Przeciwnie, pamiętam ją bardzo dobrze. W południe pojechaliśmy do Krakowa na Drogę Krzyżową. Nauczony doświadczeniami dnia poprzedniego nie wychodziłem z sektora i siedziałem na miejscu. 17.30 Franciszek zaczął nabożeństwo. Ładne pokazy artystyczne, piękny śpiew chóru, Ogólnie rzecz ujmując wszystko dopięte na ostatni guzik. Powrót zajął nieco dłużej, niż zwykle, gdyż poszczególne sektory puszczali co pewien czas. Po drodze poznaliśmy z chłopakami ziomków ze Szczecina, z którymi można było pogadać i dziewczyny, które rozdawały free hugsy. Wróciliśmy późno, ale ze względu na to, że jutro mieliśmy jechać do Brzegów, mogliśmy spać aż do 10. Sobota była dla mnie chyba najgorszym dniem. Rano czułem się źle. Nie było opcji, żebym jechał. Całą sobotę i większość następnej niedzieli spędziłem w domu. Żałuję, że nie pojechałem, ale czasu nie cofnę. W zastępstwie opowiem, co mój kolega widział. Doszli do Wieliczki, skąd po kilku godzinach czekania dostali suchy prowiant i jedzenie z parafii. Kiedy wieczorem, coś koło 20.00 znaleźli się pod sektorem, nie zostali wpuszczeni. Kilka sektorów dalej ich wpuścili, zatem nie było lipy. Pogoda w Brzegach dopisywała, było sucho i z ich relacji noc dało się znieść. Poranną mszę mogłem niestety tylko obejrzeć w telewizji. Tak też zrobiłem, dzięki czemu dowiedziałem się, że następne ŚDMy będą w Panamie w 2019 (jadę). Reszta niedzieli aż do wieczora bez rewelacji, Udałem się tylko do miejscowego kościoła. Msza ekstremalnie szybka, chociaż niektórzy sugerowali mi potem, że byli na szybszych. Mniejsza o to. O 18 grupa wróciła do Skomielnej. W szkole dostali kolację, byłem z nimi, a jak! Zbliżała się ostatnia krótka noc. W poniedziałek wstaliśmy 6.30. Spakowani i gotowi na powrót do domu. Jednak tak nie do końca, bo w Białym zorientowałem się, że nie wziąłem na powrót szamponu W każdym razie autokar po raz ostatni podjechał pod nas, pożegnaliśmy się z rodzinami, zrobiłem pamiątkowe zdjęcie i pojechałem. Po drodze ksiądz, jak się okazało zapomniał kurtki. Kierowca się zatrzymał i poczekaliśmy do momentu gdy rodzina u której był, przywiozła mu ją. No nic. Podróż trwała dalej, czas upływał, a my śpiący pędziliśmy na dworzec Kraków - Płaszów. Na miejscu byliśmy z godzinkę przed czasem (pociąg mieliśmy o 9.15), więc nie było najmniejszego problemu. Za pozwoleniem służb ochrony kolei sprawnie zapakowaliśmy się do pociągu. Niestety, nie wiedzieć czemu poszedłem na drugi koniec, zamiast z grupą. Razem ze mną był tylko Tomek ziomek. Wyraźnie wkurzony całą sytuacją. Ja podobnież. Nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. Jechaliśmy do domu. Teraz tylko to się liczyło. Tłoku nie było, ponieważ pielgrzymi z zagranicy nie wracali w większości z nami. Koniec? Nieee. Kolej zapewniła dodatkowe 2 rozrywki. 1. z nich było towarzystwo, które otrzymaliśmy. Obok nas w przedziale siedziała Choroszcz (nie wie, kto nie przeżył). 2. przypadek to była brudna sprawa. Jak się okazało, ktoś zapchał jedną z toalet, a ponieważ usadowiliśmy się obok tej sprawnej, nie mogliśmy narzekać na brak towarzystwa. Ostatnia niespodzianka miała się okazać naprawdę niemiła. Dwie dziewczyny jadące w pociągu zemdlały, z czego jedną zabrała karetka na jednej ze stacji. z tego co dowiedziałem się.od ratowników i harcerzy pracujących w medycynie jako wolontariusze 4000 osób potrzebowało pomocy medycznej w czasie trwanie ŚDMów. O bodajże 18.15 byliśmy na miejscu. Podsumowując, Światowe Dni Młodzieży bardzo mi się podobały. Dużo nowych znajomych, wielkie wydarzenie kulturalne, wszechobecna radość i dużo frajdy. A co od strony religijnej wyciągnąłem z tych 8 dni? Na pewno poszedłem do spowiedzi, ale najmocniej utkwiły mi w pamięci słowa Ojca Świętego Franciszka, że życie to nie kanapa i nie urodziliśmy się po to żeby wegetować. Ze strony materialnej najwięcej mam chyba teraz zarostu. Wydarzenie prawie bez zastrzeżeń, może tylko chaos logistyczny, przez który były problemy z transportem. Reszta dobrze przygotowana, wszelkie środki bezpieczeństwa zapewnione, sanitarne i medyczne podobnie. Kraków muszę przyznać ładne miasto, dużo zabytków, chociaż przyznam, że zawsze myślałem, że ten słynny smok wawelski jest nieco większy. Kiedyś będę musiał w wolnym momencie wpaść pozwiedzać jeszcze raz. I oczywiście nie zapomnieć o następnych ŚDMach.
    1 point
  17. To był dobry odcinek. To pierwsze co mi przyszło na myśl już po tym jak zobaczyłem tytuł epizodu na ED. Ten odcinek będzie w porządku. Będzie miał prosty, jasny i klarowny morał, pokaże CMC jako dojrzalsze osoby i ta nauczkę niespełnionym rodzicom, którzy ciągle próbują wepchnąć swoje niespełnione życzenia i ambicje. Z tego co widzę, nie tylko mi się ten motyw skojarzył, ale to nic dziwnego, bo specjalnie on ukryty nie był. Zacznijmy od tego, że trochę mnie tutaj nie było, i pewnie skrobnę coś na temat poprzedniego odcinka jakoś jutro czy coś, bo póki jestem na wakacjach, mało mam chęci na pisemne recenzje. Ale teraz do meritum. Więc odcinek zaczyna się od dosyć znanego i popularnego motywu w kreskówkach amerykańskich, dotyczących wyścigów po dzielniach. Sam nie wiem skąd to się wzięło, czy to naprawdę jest tam aż tak popularne, czy to tylko jakiś dziwny odgrzewany motyw, który ma pokazać..no w sumie nie wiadomo co. W zależności od kreskówki takiego wyścigi albo mają jakiś morał do przekazania, albo nie. W zależności od jakości. Tutaj morał był, i to całkiem dobry i miły do zaprezentowania. Bardzo fajnie było zobaczyć CMC w jakiejś dojrzalszej roli, bardzo to lubię. Mam nadzieje, że nie spróbują zrezygnować z tego, w następnych odcinkach. Miło jest widzieć te dzieciaki zachowujące się dojrzale i bardziej racjonalnie. W przeciwieństwie do ich starszych sióstr.(No..i Rainbow Dash, ale tutaj uznamy dla uproszczenia, że to ,,siostra,,). W ogóle jak oglądałem te show, zdałem sobie sprawę, że bohaterki MLP są jeszcze naprawdę młode i niedojrzałe pod pewnymi względami. Tutaj np. zachowywały się bardziej jak napalone nastolatki na jakiś konkretny cel, niż dojrzałe osoby, chcące lekko za bardzo pomóc swoim pociechom. AJ chciało zbudować swój tradyc..mhm..antyczny samochód by podtrzymać tradycje rodziny. Wow..to naprawdę musi być poważna sprawa xd. Przez chwilę miałem wrażenie, że chcę wydziedziczyć AB za to, że śmiało zaproponować zbudowanie innego auta. Rainbow Dash zachowywała się najbardziej zgodnie z swoim charakterem i ją to akurat rozumiem czemu uparła się na tą szybkość biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do niej. A Rarity..Rarity była najlepsza w tym odcinku. Jej mimika, głos, vendetta..to było piękne. Jak zobaczyłem, że w kreatywności głównej nagrody pozbawiła jej Derpy w swoim gruchocie, tylko dlatego, że sędziowie postanowili ocenić jej dzieło jak ,,kreatywne,, bo było tak złe, że niemożliwe by ktokolwiek celowo zrobił coś takiego. Boże..to było piękne. Lałem się z tego mocno. I jeszcze ten kadr na zacieniowaną twarz Rarci jak Sweetiee ją pyta o to kto to zrobił..lol, wygląda na to, że Rari ma naprawdę powody by nie lubić Derpy. To może być ciekawe. A po za tym? Sam wyścig był jaki był, ale nie on był najważniejszy w tym odcinku. Każdy raczej wiedział jaki się to skończy, osobiście myślałem, że siostry wygrają i potem na mecie się ogarną, albo CMC ich wygadają przy odbieraniu medali, które jeszcze sobie przywłaszczą. Ostatecznie jednak było inaczej, i..znowu się zgodzę z powyższym mówcą. Ta cała trasa naprawdę była dziwna i chyba trochę nieprzemyślana. Nie do końca wiem jak chcieli uniknąć tej kraksy w wypadku jakichkolwiek różnorodności w prędkościach, ale hej..nie ja ją organizowałem. Więc,,małe podsumowanie. Na plus Cheerlee. Jej reakcje i mimika była super, szkoda, że sama nie zabrała więcej głosu w tej sprawie. Na plus CMC. Super, że są takie dojrzałe, mam nadzieje, że będzie tego więcej. Plus za brak sprzeczek na linii CMC i Diamond Tiara. Ich relacje chyba naprawdę się polepszyły i już nie będzie więcej głupich docinek. Plus za w sumie fajny, spokojny odcinek. Miło się go oglądało. Na minus. W sumie było przewidywalne. Można było bardziej pokombinować i np. dać odcinek poświęcony bardziej na współpracy pomiędzy siostrami. Albo by np. tylko Rarity, jako jedyna, która miała dobry motyw, chciała budować swój własny samochód, a AJ i Rainbow próbują ją od tego odciągnąć. Ogólnie podobało mi się. Dobry odcinek, dla mnie na solidną ciepłą ósemkę.
    1 point
  18. To ja dam coś, co na lekcji powiedział nam katecheta (trochę to obraźliwe dla religii, ale skoro nawet katecheta tak mówi): Anioł Pański zmajstrował Pannie Maryi, a Ona zwaliła na Ducha Świętego.
    1 point
  19. Sorry zapomniałam i dzięki za Lombaxy No odpowiedź chyba w tym wypadku jest oczywista (I Lombaxes) <-- zrobię sobie taki napis na koszulce z ładną główka Aliego moje go OC'ka cukier czy czekolada?
    1 point
  20. N: Krótki, prosty i dość rozpoznawalny na tym forum. Podoba mi się A: Skądś tego lisa kojarzę.... Czyżby to był dziewięcioogoniasty z Naruto? W każdym razie trochę się zlewa S: Dziewięcioogoniasty po przebudzeniu mocy? Gdzieś kojarzę taką scenę. Tak czy siak ciekawa sygna. Podoba mi się U: Widuję w kilku tematach ale zasadniczo nie znam, więc ciężko mi cokolwiek sensownego powiedzieć.
    1 point
  21. Właśnie skończyłem oglądać i damn jedynym jestem komu się serio podobało? Wcześniej wbiłem na streama ale nie wiedziałem kiedy się zaczęło i uciekłem a trafiłem chyba na 5 sekundę odcinka Ale nadrobiłem i 9/10 daję. Jeden z najfajniejszych odcinków tego sezonu i all time. Serio mi się okrutnie podobał. Bardzo fajny morał odcinka i super przedstawiony. Wszystko było przyjemne dla oka i świetnie designy pojazdów. Zwłaszcza łabądź Rarity Piosenka była bardzo fajna i urozmaiciła cały odcinek. Ładnie się fabuła prowadziła i mimo że przewidywalna dosyć po kilku minutach to nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności z tego. Przeżywałem odcinek razem z postaciami i trafia u mnie na top tier. Mam nadzieję że inni też docenią piękno i przekaz tego odcinka ^^
    1 point
  22. Miałeś przygotowany ten temat jeszcze przed końcem odcinka... prawda? :> Odcinek upłynął pod hasłem niespełnionych ambicji i przerzucaniu ich na dzieci. Akurat w tym momencie AJ, RD i Rarity pokazały się od jak najgorszej strony i były raczej irytujące niż cieszące. Pokazały też, jak łatwo zapomnieć, że derby to tylko zabawa. Swoją drogą, Cheerilee powinna była dać zasadę, że to młodzi mają kierować pojazd, a tę trójkę nie dopuścić do wyścigu Była też piosenka. Nic zapadającego w pamięć, ale ujdzie.
    1 point
  23. 1. RD- ulubiony i najładniejszy wg mnie kucyk. Oczy piękne (żałuję, że nie są unikalne), grzywa taka urocza, kolorowa, sierść w moim ulubionym kolorze. Jeżeli chodzi o design włosów, to we wszystkim jej ładnie, wiem, bo kiedyś sama rysowałam każdą z Mane6 i trzech księżniczek (wtedy jeszcze Twi była jednorożcem) i zmieniałam im kolory. 2. Luna- drugi ulubiony kucyk, ogólnie jest ładna. Wzorowo dobrana kolorystyka, szczególnie bardzo ładny kolor oczu i jeszcze powieki ładnie komponujące się z granatową sierścią. 3. Cadance- druga w rankingu samych księżniczek, piękna, pełna uroku księżniczka, zwłaszcza podobał mi się fragment, gdzie z Armorem pokonała Chrysalis (tak się pisze?) i tak ślicznie powiewała jej grzywa, jeszcze ten otulający ich blask w kolorze fuksji! 4. Rarity- w rankingu samych Mane6, zajmuje trzecie miejsce- z wyglądu ogólnie jest śliczna, zwłaszcza, gdy górny lok jej grzywy kieruje w stronę widzów. 5. Fluttershy- mimo ostatniego miejsca w samych Mane6 (lubię ją, ale najmniej w ich zestawieniu), uważam ją za bardzo ładną klacz, szczególnie uroczo wygląda, gdy opiekuje się zwierzątkami. 6. Celestia- mimo, że z tercetu księżniczek (w rankingach Twi wliczam tylko do Mane6) mam ją na ostatku, to sądzę, że jest śliczną klaczą, a sam wygląd mówi o jej łagodnym i dobrotliwym usposobieniu. 7. Sweetie Belle- mimo ostatniego miejsca w CMC, myślę, że już teraz jest wyjątkowo ładna, a gdybym brała pod uwagę jej wygląd w przyszłości, to bez wątpienia miała by first'a w tej odpowiedzi, ale cóż, na razie zajmujemy się teraźniejszością. 8. Octavia Melody- jest śliczna, w dodatku dzierży jeden z moich ulubionych instrumentów- wiolonczelę.
    1 point
  24. Hue biedowały za 300zł... warto bo łatwy tuning, jak natiomiast chcesz aby to to wygłądalo to trzeba brać king arms lub lct
    1 point
  25. Jak to zobaczyłem to aż z krzesła prawie spadłem: WSS u Krakmanów Wał u Krakmanów Czy ja źle widzę tę cenę, czy ona naprawdę taka jest? Kurde, aż sam bym kupił, ale szafa pełna i muszę się jakiejś repliki pozbyć zanim coś nowego kupię. Ale pomyślałem, że kogoś z Was może taka promocja zainteresować, więc łapcie linki. EDIT: Podobna promocja na kilka metalowych SIGów, np. ten tutaj. EDIT2: Świat oszalał... MP5 Cymy też w promocji. Podsumowując:
    1 point
  26. za to że mu się nie udało chodziło mi o co innego że nie ma pasty i nie miałam czym sobie zębów umyć
    1 point
  27. Piszesz tak, bo wytknęłam Ci błąd i napisałam własne zdanie. Gdzie napisałam, że mój build jest metowy i jedyny słuszny? Czy napisałam gdzieś mój własny build? Widać, że nie rozumiesz jak działa ta gra i ten heros. Nie będę sie produkować, jedź na swoich głupich trinketach, bez itemów supportowych i nadal myśl, że grasz dobrze
    1 point
  28. Hello! The author, here. I'm very happy to see this be translated. I'm sorry I do not speak Polish, but if you want to get in touch with me please do so! While I'll try to check back here every now and then, the best way to contact me is through my fimfic account: http://www.fimfiction.net/user/Rune%20Soldier%20Dan Applejack is best pony.
    1 point
  29. 1 point
  30. A co ja się będę, czas na srelfiii ^^!
    1 point
  31. Co o fanficu można powiedzieć... z pewnością piszący świetnie, albo chociaż dobrze się bawili. Ja też! Ale niestety, dawno temu. Zaczynając... poważnie, gdyby dodać akcjom trochę więcej życia, rozbudować je, dało się to normalniej czytać. Bo teraz jest na poziomie "Zrobił to. Powiedział to. Poszedł tam. Zaczął się śmiać bo jest brzydki.". Czytałem to kiedyś, ale teraz nie sposób mi do tego wrócić. Nie potrafię tego ponownie przeczytać. Zwyczajnie jest to niewykonalne przez okropny, heretycki sposób w jaki zostało to zapisane. Bohaterowie są w większości w porządku albo nie zwracają na siebie uwagi. Najfajniejszy/a był/a pewna klaczochłop. W pewnym momencie przewijałem niemal wszystko, by zobaczyć akcje z nią i zrobić głośne "HYHYHYHYHY!". Są jednak dwie osoby, które chętnie bym z fica usunął. Dawid: Doprowadzał mnie do szału. Rozumiem przeżycia, rozumiem złość na świat... ale kurczę, nie zostalibyśmy przyjaciółmi, tyle powiem. I nic nikogo nie zwalnia z niebycia chamem. Magda: Miałem jej niemal tak serdecznie dosyć jak Dawida. Zwyczajnie... zamknąć w izolatce. Nie wypuszczać. Nie karmić. Niech umrze zapomniane. Fabuła ani to fajna, ani to kiepska... średnia. Świat przedstawiony kuleje. Rozumiem sposób powstania tego, ale na Mrocznych Bogów, świata poza bohaterami nie ma. Ba, brakuje wręcz części bohatyrów, bo są główni i główniejsi. A to dałoby się poprawić. Coś dodać. Ale tego nie zrobiono. Bohaterowie w dodatku są na tyle OP, że powinni zostać wysłani spowrotem do Equestrii, by na zasadzie siły dywizji piechoty/pancernej/artyleryjskiej w jednej drużynie, rozwalać wszystkich złodupców. Albo zacząć ruszać ploty i wykorzystać to w jakimś świetniejszym celu, niż siedzenie na tyłku i czekanie na pewnego quest'a... .(Tak Magda, wynocha do Afganistanu.) Największym minusem jest jednak nadchodząca fala nudy. Ważnym elementem tej epickiej powieści miały być widocznie relacje między postaciami. Tyle, że stają są one nudne. Brakuje w nich naturalności, duszy... zwyczajnie brak tego co by sprawiało, że czytało by się to z przyjemnością. Albo choćby zainteresowaniem. O wkradającym się tam Kejosie i narastającym "Co się kurde dzieje!?" głębiej nie wspomnę. Przy pierwszym podejściu, mimo wewnętrznego hype'u bo "OMG, ONI coś napisali, OMG!" w końcu zacząłem odpadać. Aż próbowałem sobie wmówić, że ten fanfic jest świetny, tylko muszę do tego wrócić później... hype i fanboy'stwo po latach upadło i nie udało się. A przemyślenia zostały. I trochę bardzo z tego powodu smutno. Na podsumowanie można napisać, że fanfic jest.... słaby. Ze smutkiem dla nostalgii muszę postawić 3/10. Jest nudno, płytko, niektórzy bohaterowie i wydarzenia próbują nadrabiać, ale nie są w stanie uratować, albo chociaż podwyższyć oceny całości. Ale mimo wszystko człowieka cieszy, że autorzy i część czytelników miało trochę radochy. Tak tycityci.
    1 point
  32. Ja już to gdzieś widziałem.... @Edit po przeczytaniu: Tak na pewno widziałem już to a przynajmniej do pewnego momentu. Fic jak najbardziej fajny miło się czyta. Błędów nie widzę. Jak ktoś lubi sobie poczytać to polecam.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...