Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 02/14/18 we wszystkich miejscach

  1. Według mnie dalej powinni przejść: 1. White Hood. Jego rymy były po prostu lepsze, sam tekst też wydawał się plynniejszy i bardziej z pomysłem. Cudów nie uświadczyłem, na sylaby nikt nie zwracał uwagi. Rapsy White'a są też dłuższe, bardziej rozbudowane. Fakt, w drugiej rundzie Triste się poprawił, ale to niestety nie wystarczyło, jeśli o mnie chodzi. 2 i 3. Rzymianin i Kruczek wygrywają walkowerem. Co Wam mogę powiedzieć, chłopaki? Good job! 4. Zegarmistrz. Jego rymy były, podobnie jak w przypadku White Hooda, po prostu lepiej napisane i płynniejsze. Poza tym u Sosny czasem pojawiały się rymy dla rymów, nie mające zbyt wiele sensu (ja wiem, że to bitwa na fandomowy rap, ale bez przesady). Również treść rapu Zegara wydaje mi się lepsza, jakaś taka... celniejsza. Taki werdykt mój z oceną W życiu Waszym nic nie zmienią Jeszcze walnę rymy ładnie Czy bym wygrał? Kto to zgadnie W slowach moich jest finezja Pozdro, slowo i poezja!
    4 points
  2. No i ten skoro i tak robiłem zdjęcie do dyplomu to pomyślałem, że w sumie mogę wrzucić i tutaj Ryj inside
    2 points
  3. Pneumatyczna wyrzutnia pocisków dużego kalibru. Urządzenie, trzeba napełnić mieszanką paliwową, następnie lufę trzeba załadować czym kolwiek, byle ciasno upchać. Następnie pociągnąć mocno za czarny uchwyt i voila. Dzieciaki sąsiada już nie będą hałasować.
    2 points
  4. Natknąwszy się w Archiwum na pewne opowiadanie konkursowe (pochodzące z IV edycji Konkursów, czyli pierwsza połowa 2013 roku!), stwierdziłem, że mimo pozostawiającej wiele do życzenia formy, sam pomysł był naprawdę dobry. Spodobał mi się tak bardzo, że idąc za przykładem prześwietnej Madeleine, postanowiłem napisać jego zrewitalizowaną wersję. Czy wyszło mi lepiej czy gorzej niż oryginał - to już pozostawiam do oceny Wam. Niemniej, ja już jestem zadowolony, bo sama rewitalizacja była przyjemnym doświadczeniem. A zatem bez zbędnego przedłużania, prezentuję to arcykrótkie (niecały 1000 słów, jak przystało na konkursy z dawnych lat) i arcyzapomniane opowiadanko, wszelkie informacje dotyczące oryginału itp. również znajdziecie pod tym linkiem. Kapelusz Daring Do PS: Tak, pytałem autora oryginału o zgodę na rewitalizację i uzyskałem ją. Wszystko na legalu.
    1 point
  5. W takim razie dalej przechodzą: White Hood, Kruczek, Rzymianin i Zegarmistrz! Gratki, panowie! A co z półfinałami? Zmieniam nieco formę, bo poprzednia nie wyszła. Zaczynacie od jutra i każdy ma 2 dni na napisanie swojej części rapsów. Jeśli nie zmieści się w czasie, to odpada. Nasze pary to: @WhiteHood i @Rzymianin oraz @Zegarmistrz i @Kruczek Czyli jutro swoje rapsy zaczynają White Hood (przeciwko Rzymianinowi) i Zegarmistrz (przeciwko Kruczkowi).
    1 point
  6. Zarzucam takie zdjęcie, nawiązujące do dzisiejszego dnia. Bo każdy kiedyś chciał czegoś za bardzo.
    1 point
  7. Gdzieś na świecie właśnie wybiło południe!
    1 point
  8. Pierwszy post został zaktualizowany o brakujące dotychczas rozdziały 7-15 oraz Epilog. Przy okazji raz jeszcze chciałbym podziękować @Bester oraz @Hoffman za ich cenne uwagi.
    1 point
  9. Już wkrótce wystartuje "gra paragrafowa", czyli coś, co można nazwać "interaktywnym opowiadaniem". Mówiąc krótko, losy Lyry będą zależeć tylko i wyłącznie od was. Szczegóły tuż po premierze Half-Life 3... Znaczy się niedługo
    1 point
  10. Te prace artystyczne mych poddanych są zaiste wspaniałe, chcemy więcej!
    1 point
  11. Dobrze, wybaczcie opóźnienia, ale wczoraj miałam egzamin, a po nim odsypiałam i expiłam, bo mój mózg zrobił małą wysiadkę i dalej jestem psychicznie zmęczona i przymulona. Dlatego będę się streszczać. Triste Cordis: 1. To się w ogóle nie rymuje, ty chyba nie wiesz jak się rapuje. Nie wystarczy tylko chcieć, trzeba jeszcze talent mieć. Słabo przez to wyszedł pojazd, przydałby się czas na dojazd. 2. Tu już jest spora poprawa, chyba wyszła ta zabawa. I pojazd Ci wyszedł zgrabny, całkiem ładny i powabny. White Hood: 1 i 2. Ty przynajmniej rymy składasz, a nie dziwne coś układasz. Liczba sylab się nie zgadza, tego to się nie nagradza. Tekst? Dla mnie to straszna słabizna, ale dla nas nie pierwszyzna, by innych rymem obrażać i na zemstę się narażać. Kruczek: Ponieważ wróg się nie stawił, to przechodzisz dalej, a póki co, herbatki sobie nalej. Jednak sylaby byś zaczął liczyć, jeśli chcesz półfinały zaliczyć. Zegar: 1 i 2. Pojazdy dobre składasz, rymy gorzej już układasz. Rytmu ktoś nie czuje, przez to tekst marnuje. Z raz czy dwa też rym Ci zwiał, czyżby Ciebie dość już miał? Sosna: 1 i 2. Nie do rymu, nie do taktu, wsadź se palec do kontaktu. Dobrze wiem, że przesadziłam, ale rytmu nie zgubiłam, ty zaś cały czas to robisz, i co zrobisz? Nic nie zrobisz! Rzymianin: Rymów prawie nie uświadczysz, ale raka nie doświadczysz. Pojazd byłby niezły całkiem, gdyby go przejechać wałkiem. Do półfinałów imo powinni przejść: 1. Triste Cordis, ponieważ choć pierwsza część, była słaba, to druga już się udała i tę część oceniam wyżej niż całość White Hooda. Mam tu jednak wątpliwości i niech wypowie się drugi sędzia, wtedy też wydam ostateczny werdykt i ustalę terminy z poprawką na obsuwy. 2. Kruczek, który wygrywa walkowerem. 3. Rzymianin - to samo, co wyżej. 4. Zegarmistrz - lepsze rymy niż u Sosny i lepszy pojazd. Przede wszystkim lepiej się to czyta.
    1 point
  12. cieszę się że to ja dałem ci tę historyczną repkę najlepszego z okazji nowej rangi
    1 point
  13. Broń wysokiego kalibru wystrzeliwująca w oponenta strumień powietrza. W odpowiednich warunkach może powodować u zakatowanego oponenta salwy śmiechu, katar a nawet przeziębienie. Do wytwarzania potrzebnego do tego strumienia cząstek używany jest silnik spalinowy. Po za tym można używać go do lewitowania lekkich obiektów, gdy ustawi się wylot idealnie pionowa a nad nim np. piłkę.
    1 point
  14. No i parę nowych rzeczy w GOG connect, jak już ktoś na GOGa zawita to warto sprawdzić czy nie można sobie czegoś dodać Jest także ponownie Dead Space na Originie za darmo, jak ktoś kiedyś nie wziął.
    1 point
  15. To narzędzie do prac ogrodowych, dzięki któremu nudne grabienie liści idzie w odstawkę - konkretniej dmuchawa do liści. Jak nietrudno się domyślić działa ona w ten sposób, że dosłownie dmucha na liście rozrzucone po naszym, przykładowo ogródku, które możemy sobie skierować w konkretne miejsce i stamtąd je później zebrać. Może grabie nie idą w całkowitą odstawkę, bo się nadal przydają, ale taka dmuchawa bardzo ułatwia pracę, bo łatwiej liście zdmuchnąć z ciężej dostępnego miejsca, niż siłować się z grabiami. Poza tym fajniej się tym operuje i łatwo kogoś wrobić w robotę, bo ciężkie to nie jest, a nawet potrafi być w pewien sposób przyjemne. Przynajmniej ja tak uważam
    1 point
  16. Dwa krótkie filmy dokumentalne na temat Zootopi.
    1 point
  17. To pochłaniacz czasu, znany także jako cudowny duński wynalazek, esencja dzieciństwa, ale najczęściej mówi się na nie klocki lego, albo krzyczy "ała, moja stopa". Niektórzy twierdzą że lepiej jest przejść po rozżarzonych węglach aniżeli po tych niepozornych klocuszkach, lepiej jest mieć je na oku. Przechodząc od niewyobrażalnego bólu można od razu przejść do niewyobrażalnej liczby rzeczy które można z nich stworzyć, łatwiej sobie wyobrazić ogrom możliwości, które ogranicza tylko liczba oraz rodzaj posiadanych klocków, a także wyobraźnia. Chce się dom? Nie ma problemu. Klockowy pistolet? Czemu nie! Były sytuacje kiedy co niektórzy zbudowali sobie funkcjonalną protezę i inne cuda. Klocki są tak popularne i lubiane, że istnieją nawet specjalnie im dedykowane parki, gdzie można się jeszcze bardziej wgłębić się w ich magiczny świat, bądź pozyskać własną inspirację np. do budowy machiny masowej zagłady.
    1 point
  18. Magiczne pudełko zwane wdzięcznie konsolą z rodziny Playstation, ludzkiej i dość popularnej firmy wypuszczającej różnej maści urządzenia elektroniczne - Sony. Służy przeważnie do czerpania przyjemności z grania w gry za pomocą ukazanego na zdjęciu pada, ale niektórzy lubią z niej korzystać na inne sposoby (w szczególności zaawansowani i zapaleni gracze pod wpływem nagłego, gwałtownego gniewu, który zazwyczaj wywołuje przegrana w grze). Działa dość prosto, uruchamia się poprzez wciśnięcie odpowiedniego guzika. Raczej nie ma problemu w ogarnięciu podstawowych funkcji nawet przez kucyka takiego jak Ty, droga Lyro.
    1 point
  19. @Hoffman to koniecznie przeczytaj jego "Początki bywają różne", jest lepsze. Nie bez powodu wygrało konkurs "Pierwszy dzień" Sunset Shimmer. Jest poniekąd rozbudowaniem wątków z tego. Choć ja zaczynałem właśnie od tego konkursowego. Właściwie do sięgnięcia po to zachęciła informacja o tym, że znajdę tu odpowiedź na nastęującą kwestię "Poczekaj, aż usłyszysz, w jaki sposób tłumaczyłam się rodzicom ze zrobienia wielkiej dziury w ścianie szkoły podczas jesiennego balu." - to właśnie Sunset powiedziała pod koniec do Flasha w tamtym opowiadaniu... Cóż ten aspekt mnie trochę rozczarował... I po fantastycznym "Początki bywają różne" spodziewałem się naprawdę wiele. Choć ani tak [Slice of life] ani [sad] nigdy nie były dla mnie wybitnie zachęcające(nawet jeśli moje najulubieńsze opowiadanie ze wszystkich posiada właśnie te tagi - choć pierwszy moim zdaniem nie do końca słusznie, przynajmniej jeśli mówimy o głównym opowiadaniu). No i cóż po części dlatego moja opinia będzie znacznie mniej entuzjastyczna niż poprzednie. Ale jednak mimo to zacznę od tego co mi się podobało. Generalnie postacie oryginalne zostały całkiem dobrze oddane(z jednym wyjątkiem, ale o tym później, bo to nieco dłuższy wątek), fajne jest to połączenie wątków wszystkich filmów, to ukazanie pewnej ciągłości, o którym już zresztą moi poprzednicy mówili. Sam fakt powrotu syren jest dla mnie wielkim plusem, bo zawsze lubiłem Sonatę... no nie tak jak Sunset oczywiście, dlatego fakt, że to ona jest główną bohaterką to dla mnie też znaczący plus. No i to ukazanie jej relacji z rodzicami, tego jak bardzo jej zależy na przyjaciółkach było naprawdę Super. Podobała mi się też kreacja Flasha. Niby nic takiego nadzwyczajnego, w sumie tylko naturalne przedłużenie tego co widzieliśmy w pierwszym filmie, ale i tak cieszy. Sama fabułą poprowadzona też dość zręcznie, co prawda były drobne potknięcia stylistyczne czy językowe/literówki/słowa pozostałe chyba po zmianie koncepcji na zdanie, ale nieliczne, zresztą w rozdziale III i IV Ci je pozaznaczałem(poprzednie czytałem z komórki). Pomysł na źródło owej choroby i to jak Sunset to wydedukowała też w sumie interesujący ale... No właśnie i tu zaczyna się to co mi się w tym opowiadaniu nie podobało. Już pal sześć, że jest to chyba od mojej wizji tego jak dalsze losy Sunset i jej przyjaciółek mogłyby się potoczyć tak odległe jak to tylko możliwe - wszak wizje mogą być różne. Problem jednak tkwi dla mnie w czym innym. Czymś, na co dziwię się, że nikt nie zwrócił uwagi... Właściwie to już sam początek napełnił mnie złymi przeczuciami co do tego co będzie się dziać. Właściwie na samym początku miałem nadzieję, że będzie trochę tak jak w "Mojej Małej Dashie". Tak wiem, że sam mówiłem w sumie niejednokrotnie, że kompletnym absurdem jest ocenianie jednego opowiadania przez pryzmat tego co działo się w innym. Nie o jednak o podobieństwa do Mojej Małej Dashie mi chodzi(których w sumie fabularnie nie ma... zresztą tego opowiadania nawet nie czytałem, jedynie oglądałem ekranizację), ale o pewną ogólną cechę konstrukcji fabuły - tworzenie sztucznego, nierozwiązywalnego problemu, by uczynić opowiadanie jak najbardziej dramatycznym. "Tani wyciskacz łez", jak to kiedyś w Klubie Konesera Polskiego Fanfika określili... i choć niesłusznie nazwali tak też Past Sins, to jednak trochę tym jest takie konstruowanie fabuły - tworzeniem takiego "wyciskacza łez". W Mojej Małej Dashie mieliśmy jednak coś niejako w zamian - to jak nawiązała się relacja ojciec-córka między Dashie a człowiekiem, który ją znalazł, ta szczera bezinteresowna miłość, była czymś po prostu pięknym. Nawet zakończnie mimo wszystko nie było takie do końca tragiczne, tylko bardziej słodko-gorzkie, mimo wszystko budujące... Tu jednak nic takiego nie otrzymujemy. Choć same wysiłki podejmowane przez Sunset są czymś pięknym, to jednak nierozwiązywalność problemu nie była do tego nijak potrzebna, ostatecznie nie mamy nic budującego, raczej dołującego. A ten początkowy list i jego dokończenie tylko dopełniają pesymistycznego obrazu. A tego właśnie - poza wszelkimi patologiami(gore, clop itp) - nie lubię najbardziej: skrajnego pesymizmu. Nie oczekuję oczywiście by każde opowiadanie swym optymistycznością dorównywało serialowi, uderzenie w nieco smutniejsze tony jest czasem na miejscu, ale tu moim zdaniem z tym stanowczo przesadzono. [I tu zaczynają się spoilery] Nie byłoby tak, źle, gdyby po prostu skończyło się na tym, że Sunset zostanie w Equestrii i dopiero po całych latach będzie mogła ponownie zobaczyć swoje przyjaciółki. Ale nie musiało być jeszcze gorzej - Sunset po przelaniu tych jakże gorzkich słów na papier popełnia samobójstwo... jak dla mnie, ze wszystkich możliwych zakończeń TO JEST NAJGORSZE! Po za tym kompletnie nie pasuje do Sunset. Sunset jaką znamy jest silną, zdeterminowaną, nigdy nie poddającą się osobą. Choć tuż po nawróceniu się miała ciężko, niemal nikt jej nie ufał, prawie całą szkoła traktowała ją wrogo, nawet Celestia(!) boleśnie przypominała jej o tym co zrobiła... I tu mimo tego całego wsparcia miałaby się do tego stopnia załamać by targnąć się na własne życie? To kompletnie nie pasuje do Sunset! Decyzja o powrocie do Equestrii owszem pasowałą do niej, ale to? To właściwie kompletne zaprzeczenie tego jaka ta postać jest. Druga rzecz sam problem był... kompletnie absurdalny. Przeładowanie magiczną energią? Mocno naciągane i zalatuje biurami adaptacyjnymi(gdzie magia była czymś zabójczym dla ludzi). Tutejsi ludzie bardzo wyraźnie są z equestriańską magia kompatybilni, właściwie widać wręcz, że stała się ona wręcz do pewnego stopnia ich częścią(lub może wręcz od zawsze była, ale dopiero została wzbudzona, jak sugerował Vein w jednej ze swoich analiz). Co więcej to odsysanie magii miało wyraźnie szkodliwe efekty(Igrzyska Przyjaźni i amulet Twilight), w dodatku magia w nich się regenerowała, one same stały się jej źródłem. Więc generalnie cała ta koncepcja magicznej choroby nie klei się z filmami, jak się im bliżej przyjrzeć. [tu już bez spoilerów] No i jedna ostatnia rzecz "Ziemia". Świat z Equestria Girls to w wyraźny sposób nie jest Ziemia. To nie nasza planeta, a jedynie planeta bardzo do niej podobna i zamieszkana przez podobne do nas, ale nie identyczne nam istoty. No chyba, że ludzie z gatunku homo sapiens mają tak zróżnicowene kolory włosów i skóry oraz w jakimś kraju noszą kucykowe imiona. I jeszcze coś na kształt znaczków. (Ich nazwałbym raczej "Homo Equestrialis" - człowiekiem equestriańskim.)
    1 point
  20. Ciekawe skąd te wnioski, skoro nie znasz tych czasów ? No są wyjątki, ale ile ich jest, z 5...? Kiedyś były całe watahy... W tamtych czasach nie było takiego wymogu i tego typu akcji... No nie u wszystkich, wystarczy spojrzeć na różne fora, gdzie wielu woli słuchać rad obcych z internetu, niż samemu się dogadać w realu. Serio? Nie znasz tych czasów, a oceniasz je... Pewnie z obserwacji... Sam to mogę zaobserwować, choćby od moich znajomych, którzy mają już dzieciaki i sami twierdzą, że obecnie wywalić je na plac zabaw, to jest katorga, bo komputer.
    1 point
  21. Tak były takie czasy, że pasów nie było, zwłaszcza na tylnych fotelach. A ja znam, popytaj rodziców, lub starszych znajomych. Ja mieszkam w Poznaniu, a place zabaw są puste.
    1 point
  22. no dobra, po większych przemyśleniach postanowiłem jednak ten wywiad przeprowadzić, myślę że mnie Dolar nie zwarnuje w końcu się ostatecznie zdecydowałem. Co do ciebie klaczo w skarpetkach nie sądziłem że ktoś się zainteresuje tym co pisze, jeśli masz diskorda to możemy sobie porozmawiać o mym świecie Equestrii, może i ty opowiesz mi o swoim? lecz ja tu rzeczywiście nie pasuję. Wywiad zrobię, zarejestrowałem się więc zrobię, lecz nic poza tym edit: i jeszcze jedno klaczo w skarpetkach, tego forum nie da się zmienić i ja już to widzę po negatywnej reakcji na twój wpis, jeśli rzeczywiście miało by się tu coś zmienić, to takich ludzi jak ja czy ty musiało by być więcej lecz nie jeśli 2/3 całej społeczności to dzieci mające nic lub mało do powiedzenia.. ostatecznie jest więc tak: większość poważnych fanów po prostu odeszła stąd, jakiś odsetek ich po prostu nawykł jak choćby ty, a reszta to dzieci które nie mając za wiele do powiedzenia, po prostu przychodzą piszą do kucyków coś "jak zdrówko" i odchodzą, przez co są na forum tematy w których nikt nie pisał już od ponad roku.. jak chcesz dolarze możesz mnie zwarnować za tę edycję, pisałem ją do Klaczy w skarpetkach, musiałem jej powiedzieć swe zdanie
    -1 points
  23. Uwaga! Mała ankieta. Czy wiedziałeś/aś, że 14 luty to także Dzień Chorego na Padaczkę (tzw. "chorobę św. Walentego)? Tak - daj plusa Nie - daj minusa Tylko szczerze
    -1 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...